Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Wyrok „TK” – skutki
Ależ te sążniste cegły są przecież wymysłem ludzi, o których napisał Adeptus. Papier wszystko przyjmie i nie ma znaczenia jaka jest konstytucja czy inny przepis prawny ale kto go interpretuje, ocenia. I może to robić na cudze zamówienie, lub podług własnych poglądów, racji etycznych.

Neutralna światopoglądowo jest póki co matematyka. Chociaż za wielką wodą, niektórzy zwolennicy ruchu BLM twierdzą, że jest biała i rasistowska, więc to też do końca nie wiadomo...
"Łatwo jest mówić o Polsce trudniej dla niej pracować jeszcze trudniej umierać a najtrudniej cierpieć"
NN
Odpowiedz
Mam dla ciebie taką samą radę, jak dla Adeptusa.
Łatwo jest zakwestionować coś, czego się nie rozumie.
Dla mnie fizyka kwantowa, to stek bzdur i dziwactw godnych kiepskiej fantazy - bo jej nie rozumiem.
A nas Łódź urzekła szara - łódzki kurz i dym.
Odpowiedz
Ale ja nie kwestionuję nauk, których nie rozumiem i nie mam podobnych odczuć co Ty do fizyki kwantowej.
Prawo to jeden z bardziej popularnych kierunków dla humanistów i produkcja prawników ma miejsce hurtowo. Nawet nie stawiaj tej „nauki” obok fizyki.

Drążyć tematu nie będę, bo tylko się odpalę i powstanie mało interesujący offtop. Spośród wielu grup zawodowych tylko dziennikarze wzbudzają u mnie większe, negatywne emocje niż prawnicy.
"Łatwo jest mówić o Polsce trudniej dla niej pracować jeszcze trudniej umierać a najtrudniej cierpieć"
NN
Odpowiedz
Adeptus napisał(a): Wprowadzić prawo, że każdy monarcha, lub kandydat na monarchę, który proponuje ograniczenie własnych kompetencji, w trybie ekspresowym wędruje na szafot.
Z jednej strony należy Ci się plus za szczerość. Bo ludzi, w których tkwi głęboko zakorzeniona potrzeba, żeby ktoś silniejszy chwycił ich za mordę trochę jest. Ale nie każdy tak szczerze przyznaje, że gotów byłby nawet karać osobę, która chciałaby zmienić pozycję na mniej dominująco-uległą.

Z drugiej strony – pomysł ten w zasadzie nie wiadomo, co znaczy. Bo każdy, nawet najabsolutniejszy władca czegoś większego niż mała grupka ludzi rządzi poprzez delegowanie władzy. Dlatego w systemach absolutnych bardzo silną i liczącą się grupą jest zawsze biurokracja. Jedynym zatem sposobem na realne „nieograniczanie własnych kompetencji” jest spędzanie 1000 godzin na dobę na mikrozarządzanie każdym pipidowem.
Tress byłaby doskonałą filozofką. W istocie, Tress odkryła już, że filozofia nie jest tak wartościowa, jak jej się wcześniej wydawało. Coś, co większości wielkich filozofów zajmuje przynajmniej trzy dekady.

— Brandon Sanderson
Odpowiedz
Tak w ogóle to o czym rozmawiamy w tym wątku?

Baptiste napisał(a): Neutralna światopoglądowo jest póki co matematyka. Chociaż za wielką wodą, niektórzy zwolennicy ruchu BLM twierdzą, że jest biała i rasistowska, więc to też do końca nie wiadomo...

To ciekawe, ale obie strony konfliktu popełniają chyba błąd logiczny. Matematyka z definicji jest "neutralna światopoglądowo", natomiast ludzie, którzy z niej korzystają bądź jej nauczają już niekoniecznie. Spośród artykułów na ten temat znalazłem taki:

Prof: Algebra, geometry perpetuate white privilege

Ogólnie rzecz ujmując, są zarzuty, że osobom o "mniejszej ilości melaniny w skórze" przypisuje się twierdzenie Pitagorasa lub liczbę pi. Mam wrażenie, że bardziej chodzi o odkrycie/wynalezienie powyższych teorii oraz o podobne aspekty (o których nic nie wiem, ale się wypowiem) dotyczące dyskryminacji, uzasadnionej bądź nie, w danym środowisku.

<opinia>
Osobiście jest to dla mnie hasło ("matematyka jest rasistowska") radykalne (względem autorki) i rozdmuchane (przez przeciwników tegoż). Jako osoba amatorsko interesująca się matematyką jestem świadom, że znaczna część teorii została opracowana niezależnie w kilku miejscach i niekoniecznie w tym samym czasie. Z drugiej strony, mam mało melaniny w skórze, więc raczej nikt mnie nie posłucha...
</opinia>

PS. A propos moralności w matematyce, o ile pamiętam, to niejaki Wilhelm Leibniz kiedyś próbował opracować mechanizm "udowadniania" zagadnień moralnych poprzez właśnie matematykę (i nie mówię tutaj o logice czy metodach rozumowania), więc ta neutralność jest od długiego czasu nie tak pewna.
"Carl nie chciał po prostu wierzyć: on chciał wiedzieć."
- Ann Druyan
Odpowiedz
Query napisał(a): To ciekawe, ale obie strony konfliktu popełniają chyba błąd logiczny. Matematyka z definicji jest "neutralna światopoglądowo", natomiast ludzie, którzy z niej korzystają bądź jej nauczają już niekoniecznie. Spośród artykułów na ten temat znalazłem taki:

Prof: Algebra, geometry perpetuate white privilege

On many levels, mathematics itself operates as Whiteness. Who gets credit for doing and developing mathematics, who is capable in mathematics, and who is seen as part of the mathematical community is generally viewed as White,” Gutierrez argued.

Umarłem i teraz jestem zombi. Nie no, jest w tym jakaś logika. Jeśli "białego" zdefiniujemy jako "kogoś, kto umi w cyferki", to rzeczywiście, matematyka daje przewagę białym. O matko
Odpowiedz
Adeptus napisał(a): Bo nie jest komunistyczny?
Fasadowo nie jest, ale de facto przywraca PRL, szczególnie sposobem sprawowania władzy (partia, a nawet Partia i Pierwszy Prez... tfu, Sekretarz). Oczywiście nie przypomina to żadnej monarchii.

Adeptus napisał(a): Ale przynajmniej sędziów tępią.
Tępią tylko tych nieswoich. Jest to zresztą jedną z przyczyn negatywu, który napisałem (nieprzewidywalność prawa).

Adeptus napisał(a): Te same rzeczy, które trzymają mnie teraz minus nadzieja na zainstalowanie dyktatury. Praca, rodzina, język, patriotyzm itd.
Interesujące rozumienie patriotyzmu, który każe popierać rozwiązanie gorsze dla większości obywateli.

Adeptus napisał(a): Wprowadzić prawo, że każdy monarcha, lub kandydat na monarchę, który proponuje ograniczenie własnych kompetencji, w trybie ekspresowym wędruje na szafot.
Taki twór jest fizycznie niemożliwy. W każdej strukturze skomplikowanej bardziej, niż grupa kilku osób, trzeba delegować kompetencje, a więc ograniczyć własne.

Adeptus napisał(a): Przecież to typowy sposób zachowania adwokata (radcy prawnego też). Ten zawód uczy sposobu myślenia "Jak udowodnić dowolną tezę, za której udowodnienie ci akurat płacą".
To jest raczej typowy zarzut kogoś, kto nie rozumie prawa. Zresztą, jak pokazuje praktyka, dowolnych tez wcale zgodnie z prawem udowodnić się nie da, co ludzi Adeptusopodobnych bodzie i dlatego muszą otwarcie popierać bezprawie, tępienie sędziów itp.
Odpowiedz
ZaKotem napisał(a): Umarłem i teraz jestem zombi. Nie no, jest w tym jakaś logika. Jeśli "białego" zdefiniujemy jako "kogoś, kto umi w cyferki", to rzeczywiście, matematyka daje przewagę białym. O matko

Mam wrażenie, że w tym artykule mamy do czynienia z jakąś generalizacją, bo "skoro przeważająca większość matematyki została opracowana przez białych, to cała matematyka jest opracowana przez białych". Tylko wówczas można wyskoczyć np. ze Srinivasą Ramanujanem czy Arabami z okresu Złotego Wieku Islamu. Z drugiej strony, jestem pozytywnie nastawiony do nauczania matematyki w sposób "to twierdzenie lub teoria zostały opracowane przez <autor 1>, ale też przez <autor 2>, <autor 3>. Są dyskusje jeszcze, czy <autor 4> też to odkrył niezależnie". To wywołuje (u mnie) pewną radość, że inni też to zrobili, że mamy ten potencjał niezależnie od miejsca i czasu, ale to chyba za dużo empatii (albo jakiegoś podobnej cechy charakteru).

Krótko mówiąc, istnienie większości w pewnej dziedzinie nie od razu oznacza dyskryminowania całej reszty (co oczywiście może się zdarzać).
"Carl nie chciał po prostu wierzyć: on chciał wiedzieć."
- Ann Druyan
Odpowiedz
Żadnym papierkiem nie da się zacementować określonej formy władzy.
W przypadku nowych tworów państwowych można jednak zaszczepić autorytet fundatora.
Przykładem jest USA i myśli „ojców założycieli” zawarte w konstytucji. Jest to gotowiec argumentacyjny dla przyszłych zwolenników.

W takiej sytuacji każda inna idea organizacji państwa, praw jego obywateli może być podważana i wywoływać u przeciwników zmian silne, wewnętrzne przekonanie, że ich opór nie wynika wyłącznie z powodu subiektywnych racji, lecz jest wyrazem ideii fundatora. Każda inna organizacja państwa ma wtedy pod górkę, może być podkopywana jako wyraz uzurpacji.

Oczywiście finalnie o zmianach decyduje argument siły, a najprawdopodobniej autorytet założyciela może topnieć w miarę upływu czasu. Przy czym to pewnie też zależy od tego czy fundator zadbał o to aby na kamieniu węgielnym swego państwa wyraziście wyryć jego podstawy i jednocześnie określić jaki status powinny mieć osoby chcące te podstawy naruszyć (np. uzurpatorzy zasługujący na najgorszą kolonię karną).
"Łatwo jest mówić o Polsce trudniej dla niej pracować jeszcze trudniej umierać a najtrudniej cierpieć"
NN
Odpowiedz
Baptiste napisał(a): Żadnym papierkiem nie da się zacementować określonej formy władzy.
W przypadku nowych tworów państwowych można jednak zaszczepić autorytet fundatora.
Przykładem jest USA i myśli „ojców założycieli” zawarte w konstytucji. Jest to gotowiec argumentacyjny dla przyszłych zwolenników.
Coś w tym jest. Autorytet "ojców założycieli" starczył Amerykanom na 250 lat i dopiero ostatnio się chwieje, podcinany i z lewej (bo za bardzo biali i męscy) i z prawej (bo masony bezbożne). Autorytet Atatürka wciąż skutecznie uniemożliwia Turcji wyjście z modelu wojskowej dyktatury (przynajmniej lepsze to od szariatu). A Rosja wciąż kiwa się jak pijany między autorytetem Iwana Groźnego (zapuszczać brody) i Piotra Wielkiego (obcinać brody).
Odpowiedz
Baptiste napisał(a): Oczywiście finalnie o zmianach decyduje argument siły, a najprawdopodobniej autorytet założyciela może topnieć w miarę upływu czasu.

Czy przypadkiem używanie argumentu siły nie jest objawem "martwej demokracji" (albo cechą jej braku od dawna)? O ile lubię siłę jako taką, to jednak wygląda mi to na krok w tył (być może słuszny, tego nie wiem).

Cytat:Choć to pewnie też zależy od tego czy fundator zadbał o to aby na kamieniu węgielnym swego państwa wyraziście wyryć jego podstawy i jednocześnie określić jaki status powinny mieć osoby chcące te podstawy naruszyć (np. uzurpatorzy zasługujący na najgorszą kolonię karną).

Dodam jeszcze konieczność wyrycia na tym kamieniu, że podane prawo jest nienaruszalne albo wymaga konsensusu. Przypadek z Chin pokazuje, że potrzeba niezłego zabezpieczenia, aby takie coś załatwić.
"Carl nie chciał po prostu wierzyć: on chciał wiedzieć."
- Ann Druyan
Odpowiedz
Turcji nie podawałbym za dobry przykład. Ataturk zastał już organizm, który miał przed nim setki lat tradycji państwowej. Stąd też Erdogan uderza propagandowo w coś na kształt neosułtanatu. Sułtanat dostarcza mu zatem paliwa do tego, aby podważać te elementy Turcji Ataturka, które mu z jakiś powodów nie odpowiadają.
"Łatwo jest mówić o Polsce trudniej dla niej pracować jeszcze trudniej umierać a najtrudniej cierpieć"
NN
Odpowiedz
ZaKotem napisał(a): Może z Dubaju?
Znaczy że co, Adeptus jest modelką z Instagrama?
Mówiąc prościej propedegnacja deglomeratywna załamuje się w punkcie adekwatnej symbiozy tejże wizji.
Odpowiedz
kmat napisał(a): Znaczy że co, Adeptus jest modelką z Instagrama?
To jedna z możliwości. Można także chcieć być sponsorem modelek z Instagramu, co skłania do sympatyzowania z modelem politycznym Emiratów.

Baptiste napisał(a): Turcji nie podawałbym za dobry przykład. Ataturk zastał już organizm, który miał przed nim setki lat tradycji państwowej.
Ale ten zastany organizm zadusił, zakopał i posolił ziemię na jego mogile.
Cytat:Stąd też Erdogan uderza propagandowo w coś na kształt neosułtanatu. Sułtanat dostarcza mu zatem paliwa do tego, aby podważać te elementy Turcji Ataturka, które mu z jakiś powodów nie odpowiadają.
To oznacza, że trochę już zjełczały ten Ałtorytet. Chociaż jeszcze nie wypada podważać go jaśnie.
Odpowiedz
ZaKotem napisał(a): Można także chcieć być sponsorem modelek z Instagramu, co skłania do sympatyzowania z modelem politycznym Emiratów.
To by oznaczało, że Adeptus wierzy, że w ewentualnym Emiracie Polski byłby emirem. Ale to tak nie działa. Wielbiciele hierarchizmu nie są na tyle głupi, żeby sobie wyobrażać, iż każdy będzie królem. Bo przecież nie na tym hierarchizm polega. Dla nich po prostu pożądanym stanem jest społeczny porządek, w którym każdy jest na swoim miejscu. I w imię tego porządku są gotowi składać hołdy komu trzeba.
Tress byłaby doskonałą filozofką. W istocie, Tress odkryła już, że filozofia nie jest tak wartościowa, jak jej się wcześniej wydawało. Coś, co większości wielkich filozofów zajmuje przynajmniej trzy dekady.

— Brandon Sanderson
Odpowiedz
Cytat:Ale ten zastany organizm zadusił, zakopał i posolił ziemię na jego mogile.
W XX wieku nie brakuje przykładów gwałtownych, radykalnych zmian ustroju i organizacji społecznej, których gwałtowność upadku wcale nie ustępowała gwałtowności powstania.

Cytat:To oznacza, że trochę już zjełczały ten Ałtorytet. Chociaż jeszcze nie wypada podważać go jaśnie.
Nie sądzę aby Erdogan miał w tym większy interes. Jego neosułtanat to sułtanat opierający się na nacjonalizmie tureckim, „kosząc” Ataturka kosi podstawy, z których przecież głęboko czerpie.
Każdy jednak „wielki ojciec narodu” nie chce pełnić jedynie funkcji odtwórczej lecz kreacyjną, stąd nacjonalizm świecki modyfikowany jest obecnie na nacjonalizm religijny.
Dość nietypowa w świecie islamu kombinacja, której w ograniczonym stopniu próbował chyba tylko Husajn w Iraku.
"Łatwo jest mówić o Polsce trudniej dla niej pracować jeszcze trudniej umierać a najtrudniej cierpieć"
NN
Odpowiedz
zefciu napisał(a): To by oznaczało, że Adeptus wierzy, że w ewentualnym Emiracie Polski byłby emirem. Ale to tak nie działa. Wielbiciele hierarchizmu nie są na tyle głupi, żeby sobie wyobrażać, iż każdy będzie królem. Bo przecież nie na tym hierarchizm polega. Dla nich po prostu pożądanym stanem jest społeczny porządek, w którym każdy jest na swoim miejscu. I w imię tego porządku są gotowi składać hołdy komu trzeba.
Ano właśnie, na ogół popieranie autorytaryzmu sprowadza się do memu, który kiedyś wkleiłeś tu: "fetyszyzuje hierarchię, w której znajdowałby się na samym dnie".
Odpowiedz
żeniec napisał(a): "fetyszyzuje hierarchię, w której znajdowałby się na samym dnie"
Ano taka prawda. Większość domorosłych wielbicieli zamordyzmu nie ma potencjału intelektualnego czy ogarnięcia życiowego aby zrobić karierę w takim systemie. Toć nawet dziadzia Korwin załapałby się najwyżej na nadwornego błazna.
Mówiąc prościej propedegnacja deglomeratywna załamuje się w punkcie adekwatnej symbiozy tejże wizji.
Odpowiedz
Cytat:Ano taka prawda. Większość domorosłych wielbicieli zamordyzmu nie ma potencjału intelektualnego czy ogarnięcia życiowego aby zrobić karierę w takim systemie. Toć nawet dziadzia Korwin załapałby się najwyżej na nadwornego błazna.
Ta myśl jest bez sensu, gdyż sugeruje, że w systemach autorytarnych karierę zdolni są czynić wyłącznie Ci nieprzeciętnie inteligentni, a jak wiadomo z historii, bardzo często tak nie było (jeżeli oczywiście za wykładnik inteligencji nie przyjmiemy samego li tylko znalezienia się na wysokim stanowisku w jakiejś strukturze).

W sumie gdyby twoja myśl miała być prawdziwa to mogłaby robić za formę reklamy systemów autorytarnych, sugerując iż byle kto nie będzie w nich pełnić istotnej funkcji.
A przy założeniu odrobiny dobrej woli osoba inteligentna na stołku bardziej przyda się „dołom” niż osoba nieinteligentna.
"Łatwo jest mówić o Polsce trudniej dla niej pracować jeszcze trudniej umierać a najtrudniej cierpieć"
NN
Odpowiedz
W zamordyzmach kariery robią przede wszystkim ludzie po chłopsku chytrzy, wiedzący komu się podlizać a komu podłożyć świnię. Ani ludzie kompetentni ani korwinoidalne oniryczne tłumoki nie mają tu czego szukać.
Mówiąc prościej propedegnacja deglomeratywna załamuje się w punkcie adekwatnej symbiozy tejże wizji.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości