To forum używa ciasteczek.
To forum używa ciasteczek do przechowywania informacji o Twoim zalogowaniu jeśli jesteś zarejestrowanym użytkownikiem, albo o ostatniej wizycie jeśli nie jesteś. Ciasteczka są małymi plikami tekstowymi przechowywanymi na Twoim komputerze; ciasteczka ustawiane przez to forum mogą być wykorzystywane wyłącznie przez nie i nie stanowią zagrożenia bezpieczeństwa. Ciasteczka na tym forum śledzą również przeczytane przez Ciebie tematy i kiedy ostatnio je odwiedzałeś/odwiedzałaś. Proszę, potwierdź czy chcesz pozwolić na przechowywanie ciasteczek.

Niezależnie od Twojego wyboru, na Twoim komputerze zostanie ustawione ciasteczko aby nie wyświetlać Ci ponownie tego pytania. Będziesz mógł/mogła zmienić swój wybór w dowolnym momencie używając linka w stopce strony.

Ocena wątku:
  • 1 głosów - średnia: 5
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Formacje społeczne
#21
dammy napisał(a): Myślę, że kapitalizm wciąż rządzi. Wielki kapitał jako ogon kręci psem czyli rynkiem i gospodarką.
Pieniądze jako takie zawsze rządziły, odkąd je wynaleziono. Niemniej nie wysnuwałbym z tego tezy, że w Sumerze był kapitalizm. Kluczowe jest, kto te pieniądze kontroluje. A kontroluje kto inny niż 100 lat temu. Wtedy kontrolował właściciel fabryki, kompanii handlowej, banku. Dziś kontroluje CO fabryki, kompanii handlowej, banku, który może być właścicielem, ale zwykle już nie jest. Ot walne zebranie akcjonariuszy wybrało radę nadzorczą, a ta wynajęła jego. Sam CO może być zupełnie nie powiązany.
dammy napisał(a): Ale neoliberalizm, gwałtowna koncentracja majątku zamiast w przemysł i usługi poszły w giełdy, akcje spekulacyjne i rożne prywatne instytucje finansowe. Gdyby było tak jak piszesz to mediana zarobków wg siły nabywczej Amerykanów nie przypominają by tej z pocz. lat 80-tych przy zdecydowanym wzroście PKB per capita w St. Zjedn.
Globalizacja. Wartość pracy została podcięta przez migrację przemysłu do trzeciego świata.
dammy napisał(a): Te całe londyńskie City po brexicie jak pieprznie to żadna "przewaga pracy nad kapitałem" Brytyjczykom nie pomoże.
Ale tam za bardzo nie ma prawdziwej pracy. Oni żyją z tego, że sobie nawzajem buty czyszczą. Produkcja jest dość mizerna.
Mówiąc prościej propedegnacja deglomeratywna załamuje się w punkcie adekwatnej symbiozy tejże wizji.
Odpowiedz
#22
zefciu napisał(a): Lekarstwą na to jest szeroki dostęp do informacji i do narzędzi finansowych dla mas. Pierwszą jaskółkę widzieliśmy całkiem niedawno w sprawie GameStopu. Okazało się nagle, że 1000 internautów mających do zainwestowania po 1000 dolców, o ile ma dostęp do informacji i platformę komunikację staje się niebezpieczne dla jednego spekulanta-milionera. Jeśli takie sytuacje będą się powtarzać, dzikie spekulacje będzie trzeba poważnie ukrócić.

Dzikie spekulacje to się dopiero zaczną. O ile wielorybizm spekulacyjny bazował na efekcie domina o tyle przy upowszechnieniu obrotu giełdowego, ławice płotek będą mogły falami podbijać wolumeny i ceny i to na przestrzeni tygodni jeżeli nie miesięcy. I na umówiony znak wypłacić potężne kwoty co doprowadzi do flash crashy na niespotykaną skalę. A coś mi się wydaje, że każda płotka będzie znała iterowany dylemat więźnia.

kmat napisał(a): Pieniądze jako takie zawsze rządziły, odkąd je wynaleziono. Niemniej nie wysnuwałbym z tego tezy, że w Sumerze był kapitalizm. Kluczowe jest, kto te pieniądze kontroluje. A kontroluje kto inny niż 100 lat temu. Wtedy kontrolował właściciel fabryki, kompanii handlowej, banku. Dziś kontroluje CO  fabryki, kompanii handlowej, banku, który może być właścicielem, ale zwykle już nie jest. Ot walne zebranie akcjonariuszy wybrało radę nadzorczą, a ta wynajęła jego. Sam CO może być zupełnie nie powiązany.

Ale kontrola a zarządzanie to całkiem co innego. Kontroluje właściciel pakietu kontrolnego akcji i CEO może mu naskoczyć.
Sebastian Flak
Odpowiedz
#23
@Gawain, kmat
No właśnie, nie tyle kontroluje, co reprezentuje i zarządza.

zefciu napisał(a):
kmat napisał(a): Co ciekawe - przejście kapitał-praca najwyraźniej już się dokonało. Kapitalizm przeminął, tylko nikt tego nie zauważył Uśmiech
Dokonało się częściowo. I zostało zauważone również częściowo. Nadal przecież mamy ludzi, których jedyną kwalifikacją jest posiadanie majątku. Ostatnim czempionem tej grupy ludzi był Trump. Jednakże przegrał starcie ze straszliwymi lewackimi korporacjami zbrodniczo zmniejszającymi cycki królików.

Jeśli chodzi o zauważenie, to rzeczywiście przejawia się ono chociażby w odkryciu „prekariatu”. Ci zaś, co nie zauważyli dalej gadają Marksem.

kmat napisał(a): Tego typu posiadaczy majątku jednak raczej będzie ubywać. Trump ponoć wcale spadku po ojcu jakoś wybitnie nie pomnożył. Hiltonówny pewnie też cudów nie pokażą. Pewnie skończy się utratą kontroli nad firmami bo wypływ/dodruk akcji, i zrobią się z tego zwykłe SA z pierdylionem właścicieli.

zefciu napisał(a):
kmat napisał(a): Tego typu posiadaczy majątku jednak raczej będzie ubywać. Trump ponoć wcale spadku po ojcu jakoś wybitnie nie pomnożył. Hiltonówny pewnie też cudów nie pokażą. Pewnie skończy się utratą kontroli nad firmami bo wypływ/dodruk akcji, i zrobią się z tego zwykłe SA z pierdylionem właścicieli.
Z tym się zgadzam. Ale nadal uważam, że nieuprawnionym jest twierdzenie, że „kapitalizm się skończył i nikt nie zauważył”. Raczej jest tak, że dzisiejsze społeczne ruchawki należy interpretować, jako punkt przesilenia między tymi dwoma systemami. Taka interpretacja wyjaśnia np. dziwaczne, obserwowane dziś sojusze: sojusz paleoliberałów i faszystów oraz sojusz korporacji i lewaków.


Tak. Zdecydowanie zauważono ten problem. Trwa klincz i przeciąganie lin na wszystkie strony, ponieważ w różnych miejscach dotychczasowy i ten ewoluujący już porządek rzeczy koegzystują obok siebie. Dyfuzja kapitału (jeśli mogę tak to określić) nie zachodzi równomiernie, a przy tym nie ma zgodności: czym, jak, gdzie i kiedy dokonać tego przejściowego momentu. Pewnie będziemy to oglądać dłuższy czas, chyba ze coś nagle pierdolnie albo ktoś pozyska sposób i przewagę na gwałtowne cięcie. Tak było w 1815, 1945-1949 czy 1989-1991. Może covid albo zaraz coś po nim będzie taką nową datą, bo skowronki już się pojawiły.

Posiadaczy majątków zawsze ubywa, bo nie możliwym jest, żeby cały zgromadzony majątek zawsze był komuś przekazany. Do tej pory ich przybywało, bo krążącego pieniądza przybywało. Pytanie czy wszystko może rosnąć w nieskończoność albo gdzie leży granica wzrostu? No i pewnie to właśnie częściowo obserwujemy.


Cytat:
zefciu napisał(a): Z tym się zgadzam. Ale nadal uważam, że nieuprawnionym jest twierdzenie, że „kapitalizm się skończył i nikt nie zauważył”. Raczej jest tak, że dzisiejsze społeczne ruchawki należy interpretować, jako punkt przesilenia między tymi dwoma systemami. Taka interpretacja wyjaśnia np. dziwaczne, obserwowane dziś sojusze: sojusz paleoliberałów i faszystów oraz sojusz korporacji i lewaków.
Prawda. Przy czym o ile sojusz korpolewicy wyjaśnić łatwo, to na front nazilibertariański jest chyba tylko jedno wytłumaczenie - jedna ze składowych nie jest tym, czym się wydaje.

Jest. Jedno i drugie przywiązane jest do ziemi jako podstawowej jednostki będącej imperatywem ideologii. Niektórzy libertarianie motywują to jako konieczność do istnienia kapitalizmu w czystej formie, a naziści czystością rasy. W innych punktach się rozjeżdżają ze sobą i wewnętrznie, ale to jest ten styczny punkt.

Korpo i lewaki przeciwnie. Żadnej własności w postaci ziemi nie potrzebują, bo bardziej liczą się przepływy energii (tu pieniądza), dlatego mogą sobie wynająć fabrykę na drugim końcu świata i tam przelać energię, która do nich wróci okrężną drogą. Globalizm przesunął siłę ciężkości z posiadania ziemi ("energię gęstszą") na - pieniądz ("lżejszą, reaktywniejszą"). Dlatego jedni zyskują, a inni jojczą "że lewaki przejmują świat", bo nie potrafią dostrzec, że nie rozumieją w pełni praw natury na które lubią powoływać się.


Co do spekulacji na giełdach, no to po prostu pieniądz jest tani. Im więcej taniego pieniądza w krótkim czasie, tym chętniej się nim spekuluje, bo trzymanie go jest nieopłacalne. Stąd to wieszczenie od ostatniego kryzysu, że system się zawali. Ale może właśnie nie zawali się mimo wszystko, bo dokonuje się przejście ekonomiczne, po którym dopiero nowy ład się wykształci.
Albo zawali się i wtedy powstanie nowy ład jako nowy reset.
The Phillrond napisał(a):(...)W moim umyśle nadczłowiekiem jawi się ten, kogo nie gnębi strach przed  nieuniknionym i kto dąży do harmonijnego rozwoju ze świadomością stanu  rzeczy

“What warrior is it?”

“A lost soul who has finished his battles somewhere on this planet. A pitiful soul who could not find his way to the lofty realm where the Great Spirit awaits us all.”


.
Odpowiedz
#24
Gawain napisał(a): Ale kontrola a zarządzanie to całkiem co innego. Kontroluje właściciel pakietu kontrolnego akcji i CEO może mu naskoczyć.
Jeśli taki istnieje. A często go nie ma, albo jest nim inna firma, w której pakiet kontrolny ma jeszcze inna firma i tak w kółko Macieju.

Żarłak napisał(a): Pytanie czy wszystko może rosnąć w nieskończoność albo gdzie leży granica wzrostu?
Granice już widać kraje bogate rozwijają się o jakieś śmieszne procenty na rok.
Żarłak napisał(a): Jest. Jedno i drugie przywiązane jest do ziemi jako podstawowej jednostki będącej imperatywem ideologii.
Amerykańscy libertarianie tak. Ale polskie kolibry mają wywalone na ziemię, a flirtują z naziolami tak samo.
Mówiąc prościej propedegnacja deglomeratywna załamuje się w punkcie adekwatnej symbiozy tejże wizji.
Odpowiedz
#25
kmat napisał(a):
Żarłak napisał(a): Pytanie czy wszystko może rosnąć w nieskończoność albo gdzie leży granica wzrostu?
Granice już widać kraje bogate rozwijają się o jakieś śmieszne procenty na rok.

Jednak się rozwijają, więc końca nie widać. Pytanie czym jest to spowodowane: faktycznie osiąganiem kresu, czy chęcią trwania w tym samym modelu lokowania kapitału? Inaczej, czy można wycisnąć z tego modelu kolejne wzrosty jeśli znajdzie się nowe sposoby lokowania kapitału?

Cytat:
Żarłak napisał(a): Jest. Jedno i drugie przywiązane jest do ziemi jako podstawowej jednostki będącej imperatywem ideologii.
Amerykańscy libertarianie tak. Ale polskie kolibry mają wywalone na ziemię, a flirtują z naziolami tak samo.

Skąd pomysł, że kolibrów nie obchodzi ziemia? W Polsce raczej mamy tak, że marzymy o czymś: ziemi, domu, mieszkaniu itd. na własność.
The Phillrond napisał(a):(...)W moim umyśle nadczłowiekiem jawi się ten, kogo nie gnębi strach przed  nieuniknionym i kto dąży do harmonijnego rozwoju ze świadomością stanu  rzeczy

“What warrior is it?”

“A lost soul who has finished his battles somewhere on this planet. A pitiful soul who could not find his way to the lofty realm where the Great Spirit awaits us all.”


.
Odpowiedz
#26
Żarłak napisał(a): Skąd pomysł, że kolibrów nie obchodzi ziemia? W Polsce raczej mamy tak, że marzymy o czymś: ziemi, domu, mieszkaniu itd. na własność.
Ale taka ziemia to lokata kapitału. Czyli nie ziemia a kapitał.
Mówiąc prościej propedegnacja deglomeratywna załamuje się w punkcie adekwatnej symbiozy tejże wizji.
Odpowiedz
#27
kmat napisał(a):
Żarłak napisał(a): Skąd pomysł, że kolibrów nie obchodzi ziemia? W Polsce raczej mamy tak, że marzymy o czymś: ziemi, domu, mieszkaniu itd. na własność.
Ale taka ziemia to lokata kapitału. Czyli nie ziemia a kapitał.

Lokatą będzie dla osób, które mogą sobie pozwolić na większy stan posiadania (nieruchomości: areału i lokalizacji). Gdy musisz postawić chałupę gdzieś, wziąć na nią kredyt i dodatkowo konkurować na rynku to nie jest to już lokata, tylko inwestycja w swoją przyszłość (przykładowo jako najlepsza z dostępnych możliwości) nie w sensie spodziewanych zwrotów kapitału. I tutaj pojawią się jednostki w tych zbiorach (kolibro-nazilibertariańskich), które posiadając nieruchomość na danym terennie i będące niechętne do jej wymiany będą dążyć do ograniczania napływu nowych migrantów, jeśli uznają to za zagrożenie.

Korp-o-lewaki opierają się o status społeczny i umiejętności oraz gotowość do migracji.
The Phillrond napisał(a):(...)W moim umyśle nadczłowiekiem jawi się ten, kogo nie gnębi strach przed  nieuniknionym i kto dąży do harmonijnego rozwoju ze świadomością stanu  rzeczy

“What warrior is it?”

“A lost soul who has finished his battles somewhere on this planet. A pitiful soul who could not find his way to the lofty realm where the Great Spirit awaits us all.”


.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości