To forum używa ciasteczek.
To forum używa ciasteczek do przechowywania informacji o Twoim zalogowaniu jeśli jesteś zarejestrowanym użytkownikiem, albo o ostatniej wizycie jeśli nie jesteś. Ciasteczka są małymi plikami tekstowymi przechowywanymi na Twoim komputerze; ciasteczka ustawiane przez to forum mogą być wykorzystywane wyłącznie przez nie i nie stanowią zagrożenia bezpieczeństwa. Ciasteczka na tym forum śledzą również przeczytane przez Ciebie tematy i kiedy ostatnio je odwiedzałeś/odwiedzałaś. Proszę, potwierdź czy chcesz pozwolić na przechowywanie ciasteczek.

Niezależnie od Twojego wyboru, na Twoim komputerze zostanie ustawione ciasteczko aby nie wyświetlać Ci ponownie tego pytania. Będziesz mógł/mogła zmienić swój wybór w dowolnym momencie używając linka w stopce strony.

Ocena wątku:
  • 1 głosów - średnia: 5
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Co jest grzechem, życie w komunizmie czy kopanie komunistów?
#61
Sofeicz napisał(a):
zefciu napisał(a):Z bardzo, bardzo nielicznych zalet PRL trzeba wymienić sensownie zaprojektowane osiedla. Gdyby wziąć filozofię z tamtych czasów (a odrzucić szarzyznę i bylejakość) oraz dzisiejszą jakość (a odrzucić patodeweloperkę i płotozę), to żylibyśmy w raju.

Ty tak na serio? PRLowskie osiedla to był jeden wielki chaos urbanizacyjno-przestrzeny.
Zdarzyło się na mieszkać na takim megaosiedlu-sypialni.
Zero infrastruktury handlowo-usługowej, wygwizdów, bloki porozrzucane bez składu i ładu (jak u Barei).
Jedna wielka tragedia.
Przy pierwszej nadarzającej się okazji przenieśliśmy się do centrum, na normalną ulicę, gdzie wszystko można załatwić w 10 minut w promieniu 300 m.
  Blokowisko, na którym od czasu do czasu pomieszkuję ( niegdyś sypiał tu Wałęsa ze swoją Dużą rodziną), to jedno z najbardziej pożądanych miejsc jeśli chodzi o komunikację.  Każdego dnia wyjmuję ze skrzynki  monity: kupię mieszkanie za gotówkę....jeszcze teraz budowane są tu żłobki i przedszkola chociaż dzieci już nie tyle co za komuny.

Bloki


Trochę prywaty :


https://youtu.be/zfCZs7uCDoE
„W okopach nie ma ateistów” – to nie jest argument przeciwko ateizmowi; to argument przeciwko okopom…...
Autor: James Morrow
Odpowiedz
#62
zefciu:
Cytat:A ja nie pisałem o żadnym „kapitalistycznym raju”. Zaś ludzie wybierają życie w mieście z własnej woli. Wiele osób stać na kupno kawałka ziemi w środku niczego, a jednak wybierają miasto.
Nie odpowiedziales na pytanie. Dlaczego inwestorzy budują coraz mniejsze klity a ludzi nie stać, żeby mieszkać komfortowo, tylko gniotą się w klatkach jak szczury.

Cytat:Zaraz. To w końcu kto powinien decydować? WIększość? Czy wybrani, którymi nie gardzi Rodica?
Cytat:
Wadą demokracji jest to, że prawa wyborcze posiada każdy, kto ukończył 18 lat i może nie mieć żadnych kompetencji ani rozeznania na tematy ekonomiczno - gospodarcze. Czyli w bardzo ważnych sprawach, dotyczących tego, jak wydawać pieniądze publiczne decydują wszyscy. Nawet nie mam o to pretensji, tylko o to, że gdyby ludzie nie byli okradani, nie byliby tak roszczeniowi i podatni na populistyczne hasełka. To raz, dwa, że są manipulowani, przez media i nie mają pojęcia czym jest dobro publiczne. To nie są czyste ulice i trawniki wolne od psich kup, tylko wysokie wysokie zarobki, które zależą od stopnia ingerencji rządowej w gospodarkę.
Kazda pieprzona inflacja  wywołana przez banki to kradzież, a każda deflacja jest dobra dla konsumentów i producentów a zła dla rządu.
Rozsadziło mi antenę.
Odpowiedz
#63
Rodica napisał(a): Nie odpowiedziales na pytanie. Dlaczego inwestorzy budują coraz mniejsze klity a ludzi nie stać, żeby mieszkać komfortowo, tylko gniotą się w klatkach jak szczury.
Złożenie kilku powodów:
  • Korzyści z mieszkania w mieście.
  • Brak regulacji ograniczających patodeweloperkę.
  • Popularność inwestycji w nieruchomości.
Z punktem pierwszym i trzecim za bardzo nie ma co zrobić.
Cytat:Kazda pieprzona inflacja  wywołana przez banki to kradzież, a każda deflacja jest dobra dla konsumentów i producentów a zła dla rządu.
Proszę zatem wskazać historyczny przykład, gdzie społeczeństwo zyskało na deflacji.
Tress byłaby doskonałą filozofką. W istocie, Tress odkryła już, że filozofia nie jest tak wartościowa, jak jej się wcześniej wydawało. Coś, co większości wielkich filozofów zajmuje przynajmniej trzy dekady.

— Brandon Sanderson
Odpowiedz
#64
zefciu:
Ja się pytam, dlaczego ludzi nie stać na duże mieszkania i skąd się bierze popyt na mikroapartamenty.

Cytat:Proszę zatem wskazać historyczny przykład, gdzie społeczeństwo zyskało na deflacji
Mam problem z wklejeniem linku do całego tekstu, nie wiem czemu.

Cytat:Historical Examples of Deflation
An example of deflation occurred in the US in the nineteenth century. Between 1800 and 1900, the price index dropped by 50 percent (from 150 to 100). “Despite” this deflation, the nineteenth century was marked by great economic growth in the US (an increase in the productivity of industries and falling prices). This is precisely what happens in a deflationary economy (or, in this case, one that tends towards deflation). From 1815 to 1914, the US was in a gold standard (read pp. 89–92 of this book), which is deflationary.

There were only a few inflationary periods, such as the Civil War in the 1860s. According to Patrick Newman (p. 497), during the Civil War, Congress established the national banking system. Both state and national banks were able to pyramid credit on the same set of lawful money reserves through the use of interest paying interbank deposits. This credit expansion led to a depression in the 1870s (1873–79), as explained by the Austrian business cycle theory.

The credit expansion was still happening in the depression period (which, according to Newman, must be considered between 1873 and 1875 because the data at the time were based on nominal series and there was little access to aggregate economic information) and signs of contraction began to appear, resulting in bank runs, which led to a credit crunch. In addition, there were no fiscal or monetary stimulus during the depression. For this reason, according to Newman, the recovery was faster, as the economy was able to reallocate resources efficiently.

Singapore is also a good example. Although it is not in a gold standard, its exchange rate policy is less inflationary than the floating exchange rate policy (adopted by most central banks, including the Fed and the European Central Bank).

As of 1981, the MAS (Monetary Authority of Singapore), Singapore's central bank, began to interfere only in the exchange rate (as mentioned by Leandro Roque at 20:11), controlling the value of the Singapore dollar (SGD) in relation to a basket composed by the currencies of the main economies of the world, increasing and reducing the monetary base through purchases and sales of assets, respectively. The goal is to have a currency that continuously appreciates against the others.

Therefore, the MAS does not act by setting a target for the interest rate, leaving it to be mostly determined by the market. Thus, investments tend to be more sustainable in the medium and long term (since they tend to be financed by savings). This contributes to sustainable economic growth, with less intense recessions. The result was that between 1982 and 2005 the SGD was the currency that lost less purchasing power in the world, surpassing even the Swiss Franc (CHF).

Hence, the inflation rate remained low (increasing significantly only in some brief periods). At some points, there was even deflation (inflation rate below 0 percent).

When it became independent from Malaysia in 1965, Singapore adopted high economic freedom, which led to the surging of private companies that were very competitive in the global market, and to a high standard of living. The government adopted a policy of low public spending and low taxation, almost nonexistent bureaucracy, and few regulations. The less inflationary policy of the MAS is one of the main (if not the main) factors that contributed to Singapore's performance.

Conclusion
Deflation is only bad for the government. In a deflationary economy, it cannot tax people indirectly via inflation and it can’t use monetary policy to artificially boost the economy and get votes before there is the inevitable recession. Consumers (mainly the poorer) and entrepreneurs are the ones who benefit from deflation (due to lower prices and larger profit margins, respectively).
Rozsadziło mi antenę.
Odpowiedz
#65
Rodica napisał(a): Ja się pytam, dlaczego ludzi nie stać na duże mieszkania i skąd się bierze popyt na mikroapartamenty.
Odpowiedziałem.
Cytat:Mam problem z wklejeniem linku do całego tekstu, nie wiem czemu.
Bo jesteś leniwa i gardzisz innymi użytkownikami tego forum. Dlatego Ci się nie chce.

Cytat:An example of deflation occurred in the US in the nineteenth century. Between 1800 and 1900, the price index dropped by 50 percent (from 150 to 100). “Despite” this deflation, the nineteenth century was marked by great economic growth in the US
To jakiś żarcik? W tym okresie mieliśmy różne tempo wzrostu i różną stopę inflacji/deflacji. Podsumowywanie 100 lat wyraźnie pokazuje, że ktoś chce coś ukryć.
Cytat:Singapore is also a good example. Although it is not in a gold standard, its exchange rate policy is less inflationary
Czyli polityka monetarna Singapuru nie jest deflacyjna, ale „mniej inflacyjna”.
Tress byłaby doskonałą filozofką. W istocie, Tress odkryła już, że filozofia nie jest tak wartościowa, jak jej się wcześniej wydawało. Coś, co większości wielkich filozofów zajmuje przynajmniej trzy dekady.

— Brandon Sanderson
Odpowiedz
#66
Rodica, popyta na mikroapartamenty wynika z prostej gry podazy i popytu, zbyt duzo ludzi chce mieszkac w danym miejscu ( miescie ) gdzie jest ograniczona podaz zarowno ziemi na ktorej mozna budowac, jak i mieszkan / domow na sprzedaz w wyniku czego ceny rosna, a rozmiary budowanych mieszkan maleja.
Inflacje kreuja zwykle rzady, a nie banki przez polityke banku centralnego i wysokosc pierwotnej stopy procentowej. Ludzie rowniez maja tendencje do pozyczania wiecej niz sa w stanie splacic na czym zeruja instytucje udzielajace kredytow ( nie zawsze banki a raczej inne instytucje kredytowe ), a ogolny brak jakiejkolwiek wiedzy w dziedzinie podstawowej ekonomii i finansow powoduje wczesniej czy pozniej powtarzajace sie problemy.
Odpowiedz
#67
Sofeicz napisał(a): Ty tak na serio?
Tak. Wychowywałem się tutaj:
https://pl.wikipedia.org/wiki/Osiedle_Wi...zna%C5%84)
Długi blok, tworzący pośrodku olbrzymie podwórze, na które nie miały wstępu samochody. A więc raj dla dzieci. Po drugiej stronie ulicy — szkoła. Przy „otworze” w rogalu — przychodnia, sklepy, punkty usługowe.
Cytat:Zdarzyło się na mieszkać na takim megaosiedlu-sypialni.
A konkretniej?
Cytat:Przy pierwszej nadarzającej się okazji przenieśliśmy się do centrum, na normalną ulicę, gdzie wszystko można załatwić w 10 minut w promieniu 300 m.
J. w.? Akurat mieszkańcy centrum mają często przegwizdane. Nikt ich tam nie chce.
Tress byłaby doskonałą filozofką. W istocie, Tress odkryła już, że filozofia nie jest tak wartościowa, jak jej się wcześniej wydawało. Coś, co większości wielkich filozofów zajmuje przynajmniej trzy dekady.

— Brandon Sanderson
Odpowiedz
#68
zefciu:
Cytat:Odpowiedziałem
Osoba, która stać na dom poza miastem, lub na obrzeżach miasta spokojnie mogłaby sobie pozwolić ja 100 metrowe mieszkanie. Nie uważasz?

Cytat:Bo jesteś leniwa i gardzisz innymi użytkownikami tego forum. Dlatego Ci się nie chce.
Nie można być aż tak leniwym, już kilka razy próbowałam i coś nie działa.

Cytat:To jakiś żarcik? W tym okresie mieliśmy różne tempo wzrostu i różną stopę inflacji/deflacji. Podsumowywanie 100 lat wyraźnie pokazuje, że ktoś chce coś ukryć.
A możesz to udowodnić? Ja nie mam, aż tak szerokiej wiedzy.

Cytat:Czyli polityka monetarna Singapuru nie jest deflacyjna, ale „mniej inflacyjna”.
Owszem, no i co z tego wynika, że deflacja jest zła?

Adam M
Cytat:Rodica, popyta na mikroapartamenty wynika z prostej gry podazy i popytu, zbyt duzo ludzi chce mieszkac w danym miejscu ( miescie ) gdzie jest ograniczona podaz zarowno ziemi na ktorej mozna budowac, jak i mieszkan / domow na sprzedaz w wyniku czego ceny rosna, a rozmiary budowanych mieszkan maleja.
Jeśli ktoś, chce mieszkać z rodziną w mieście, bo tak jest mu wygodniej a jednocześnie stać go na działkę i dom, to raczej nie byłby skłonny do tego, żeby obniżać swój standart życia. Większość ludzi jednak nie stać na takie luksusy.  Co to za problem dla deweloperów spełnić oczekiwania konsumentów?  Tylko na to czekają , szukając okazji do zarobku. Na pewno znajdą się w miescie jakieś wolne tereny, które można wykorzystać do postawienia budynków, które zawierają apartamenty o dużej powierzchni.
.
Rozsadziło mi antenę.
Odpowiedz
#69
Rodica napisał(a):Gąsko, nie zyjesz w kapitalizmie tylko w komunizmie właśnie.
Kapitalizm nie ma problemu z wytwarzaniem żywności nawet nadmiarowej, ani w tworzeniu miejsc pracy, a szczytem milości do bliźniego, nie jest  ich nawracanie i uszczęśliwianie na siłę, robienie prania mózgu, tylko pozostawienie ich w spokoju. Po prostu od ludzi należy się odpierdolić i dać im żyć tak jak chcą.
Ludzie ginęli walczac o wolność i demokrację, ale tak naprawdę dalej żyją w klatkach, niewoli, sluchają durnych autorytetów, którzy ich okradają.
Ludzie po prostu dzielą się na dwie kategorie, na tych, co uważają, że pieniądze biorą się z pracy i na tych, który uważają, że pieniądze biorą się z kradzieży. Ci drudzy chętnie garną się do władzy i wciskają ludziom, że praca to jedyny sens życia i trzeba pracować pięć lub siedem dni w tygodniu, przez całe życie i w każdym pokoleniu. Nie możesz żyć z odłożonego kapitału i nic nie robić, cieszyć się błogim szczęściem, bo pasożyty stracilyby władzę i pieniądze.
Ludzie muszą się nauczyć rozumieć czym jest kapitalizm, żeby w każdym następnym pokoleniu było lepiej a nie gorzej.


W czym my żyjemy?

Mała dygresja:
Cytat:
Istnieje również wiele przyczyn omijania terminu „socjalizm”. Marksiści rezerwują pojęcie „komunizm” dla swojej wizji, w której ludzie dzielą się dobrami według potrzeb. Istniejący socjalizm był postrzegany jako ustrój przejściowy do czasu pojawienia się komunizmu. Tymczasem wielu polityków, badaczy i dziennikarzy z Zachodu, odnosząc się do Związku Radzieckiego i innych państw rządzonych przez partie komunistyczne, do dnia dzisiejszego uparcie nazywa je „państwami komunistycznymi”. Równie dobrze zaś mogliby odnosić pojęcie „socjalistyczny” do państw dobrobytu stworzonych przez partie socjaldemokratyczne.
Janos Karnai

https://www.amazon.pl/Socialist-System-P...0691003939


Etyka pracy od świtu do zmierzchu jest raczej znamienna dla  wczesnego kapitalizmu.
Dopiero socjaliści wywalczyli ośmiogodzinny dzień pracy. Czas pracy w niektórych tzw. kapitalistycznych  krajach jest nadal skracany.
Odpowiedz
#70
Rodica napisał(a): Osoba, która stać na dom poza miastem, lub na obrzeżach miasta spokojnie mogłaby sobie pozwolić ja 100 metrowe mieszkanie. Nie uważasz?
A dlaczego? Ceny nieruchomości zależą silnie od lokalizacji. 100 m² w środku niczego a 100 m² w pobliżu dużego ośrodka z dostępem do infrastruktury i rynkiem pracy będą znacznie różniły się ceną. Jest to oczywistość i nie widzę tutaj powodu do szukania jakiegoś spisku.
Cytat:Nie można być aż tak leniwym
Też tak myślałem, a jednak Ty wyprowadziłaś mnie z błędu Duży uśmiech
Cytat:A możesz to udowodnić?
Co udowodnić? Absurdalnym jest określanie korelacji zjawisk ekonomicznych z rozdzielczością jednego stulecia. Dodatkowo — wycherrypickowanie akurat XIX-wieku — okresu najsilniejszego rozwoju przemysłu w historii ludzkości także nie świadczy o intelektualnej uczciwości.
Cytat:Owszem, no i co z tego wynika, że deflacja jest zła?
Z tego wynika, że ekonomiści wielu państw się zgadzają, że optymalna jest niska inflacja. Także ekonomiści Singapuru. Wynika z tego też fakt, że autor artykułu nie potrafi znaleźć solidnych przykładów korzyści z deflacji, więc z braku laku używa przykładu „co prawda nie deflacji ale…”.
Tress byłaby doskonałą filozofką. W istocie, Tress odkryła już, że filozofia nie jest tak wartościowa, jak jej się wcześniej wydawało. Coś, co większości wielkich filozofów zajmuje przynajmniej trzy dekady.

— Brandon Sanderson
Odpowiedz
#71
Rodica napisał(a): Jeśli ktoś, chce mieszkać z rodziną w mieście, bo tak jest mu wygodniej a jednocześnie stać go na działkę i dom, to raczej nie byłby skłonny do tego, żeby obniżać swój standart życia. Większość ludzi jednak nie stać na takie luksusy.  Co to za problem dla deweloperów spełnić oczekiwania konsumentów?  Tylko na to czekają , szukając okazji do zarobku. Na pewno znajdą się w miescie jakieś wolne tereny, które można wykorzystać do postawienia budynków, które zawierają apartamenty o dużej powierzchni.
.

Na standart zycia wplywa wiele elementow i czesto wielkosc mieszkania przegrywa z czasem dojazdu do pracy i dostepem do infrastruktury tego zycia - dlugoscia dojazdu do pracy ( zmniejszenie czasu wolnego na codzien ), przedszkola / szkoly dla dzieci, bliskosci sklepow, gym, czy instytucji kulturalnych / rozrywkowych. Mieszkam w miescie zlozonym w przewazajacej wiekszosci z domow jednorodzinnych, ktore dzieki temu ciagnie sie przez dziesiatki kilometrow i dojazd do pracy do centrum zajmuje kilka godzin w godzinach szczytu ( jesli ktos tam pracuje ). A jedyne godziny kiedy nie ma szczytu i korka na autostradach prowadzacych do centrum to 12 w nocy do 6 rano. Tak wiec mlodzi profesjonalisci placa miliony za te male nory budowane w centrum bo odpada im wowczas koszt zakupu i utrzymania samochodu oraz maja wiecej czasu wolnego dla siebie. Tak ze uwazaj co sobie wymarzysz bo jeszcze sie spelni.
Odpowiedz
#72
zefciu:
Cytat:A dlaczego? Ceny nieruchomości zależą silnie od lokalizacji. 100 m² w środku niczego a 100 m² w pobliżu dużego ośrodka z dostępem do infrastruktury i rynkiem pracy będą znacznie różniły się ceną. Jest to oczywistość i nie widzę tutaj powodu do szukania jakiegoś spisku.
Większośc ludzi mieszka w starych, obskurnych blokach po okresie PRL lub w mieszkaniach, których jeszcze nie spłacili, więc de facto należą do banku nie do nich. Połowa Polaków jest zadłużona a druga prawie nie posiada oszczędności. Oszczedzania na mieszkanie polega na tym, że jak zaoszczędzić na mieszkanie, które chciałeś kupić dziesięć lat wcześniej, ono po upływie tego czasu kosztuje 80% więcej.
Inflacja jak widzisz, dotyczy głównie mieszkań. Więc nie sądzę, że ludzie mieszkają w ciasnych mieszkaniach z własnego wyboru, nie potrafią sobie nawet wyobrazić, że mogliby mieszkać lepiej.
Pod tym względem za komuny było lepiej. Skoro człowiek całe życie musi zapierdzielać na podstawowe dobro a potem nawet nie może spędzić starości z drinkiem pod palmami to coś jest nie tak z tym waszym kapitalizmem.

Cytat:Co udowodnić? Absurdalnym jest określanie korelacji zjawisk ekonomicznych z rozdzielczością jednego stulecia. Dodatkowo — wycherrypickowanie akurat XIX-wieku — okresu najsilniejszego rozwoju przemysłu w historii ludzkości także nie świadczy o intelektualnej uczciwości.
Bardzo dziwne, że byl to pomimo deflacji okres dużego rozwoju gospodarczego.

Cytat:Z tego wynika, że ekonomiści wielu państw się zgadzają, że optymalna jest niska inflacja. Także ekonomiści Singapuru. Wynika z tego też fakt, że autor artykułu nie potrafi znaleźć solidnych przykładów korzyści z deflacji, więc z braku laku używa przykładu „co prawda nie deflacji ale…”.
Oczywiscie, że się muszą z tym zgadzać. Deflacja jest zła dla rządu a dobra dla obywateli. Ceny wszystkich dóbr spadają, obywatele się bogacą a producenci produkują więcej, lepiej i taniej.

Adam M :
Wolałbyś mieszkac w miescie? Zamienić dom z ogrodem na mieszkanie w centrum?
Rozsadziło mi antenę.
Odpowiedz
#73
Adam M. napisał(a):
Rodica napisał(a): Jeśli ktoś, chce mieszkać z rodziną w mieście,
Na standart zycia wplywa wiele elementow i czesto wielkosc mieszkania przegrywa z czasem dojazdu do pracy i dostepem do infrastruktury tego zycia - dlugoscia dojazdu do pracy ( zmniejszenie czasu wolnego na codzien ), przedszkola / szkoly dla dzieci, bliskosci sklepow, gym, czy instytucji kulturalnych / rozrywkowych. Mieszkam w miescie zlozonym w przewazajacej wiekszosci z domow jednorodzinnych, ktore dzieki temu ciagnie sie przez dziesiatki kilometrow i dojazd do pracy do centrum zajmuje kilka godzin w godzinach szczytu ( jesli ktos tam pracuje ). A jedyne godziny kiedy nie ma szczytu i korka na autostradach prowadzacych do centrum to 12 w nocy do 6 rano. Tak wiec mlodzi profesjonalisci placa miliony za te male nory budowane w centrum bo odpada im wowczas koszt zakupu i utrzymania samochodu oraz maja wiecej czasu wolnego dla siebie.
Młodzi profesjonaliści w norach kontra rodzina z dziećmi? Że nowo budowane mikroapartamenty w centrach miast ktoś zamieszkuje z zamiarem założenia tam rodziny? Że ktoś ma tam zamiar wychowywać dzieci naście lat, a przynajmniej do czasu gdy się usamodzielnią? Ciekawi mnie jaka jest rotacja wśród mieszkańców, czyli jak długo przeciętnie są zajmowane przez te same osoby, gdzie przenoszą się ludzie je opuszczający i w ogóle kto tam mieszka w sensie "przekroju społecznego".

Czas wolny dla siebie, to raczej nie w norze - zakładam, że im mniejsze mieszkania i większe miasto, tym więcej naokoło wymienionych przez Ciebie "instytucji do spędzania wolnego czasu" - z tym, że raczej nie bezpłatnych i raczej nie tańszych niż za miastem, jak ktoś buli za norę, to przeboleje większy koszt piwa, żywności, czy paru kropli potu na siłowni - bezpłatnie to można sobie spędzić czas wolny u pracodawcy, szczególnie gdy się jest "młodym profesjonalistą", a pracodawca wygospodaruje pomieszczenia na "odpoczynek", co zresztą trudne nie jest...
Odpowiedz
#74
Rodica napisał(a): Adam M :
Wolałbyś mieszkac w miescie? Zamienić dom z ogrodem na mieszkanie w centrum?

Nie rozmawiamy o tym co ja wole, bo ja mieszkam tak jak lubie, czyli na przedmiesciach, ale juz moj syn ze swoja partneka mieszkaja w centrum gdzie maja blisko do pracy ( syn pracuje dla miasta ). Tak ze "sa ludzie ktorzy lubia ogorki i inni ktorzy wola ogrodnika corki". Zreszta te norki wyposazone sa we wszystko co trzeba i czyli w porzadna lazienke i kuchnie, a sklepy, gym, basen masz w tym samym bloku w ktorym mieszkasz. Nie interesowalem sie jaka jest rotacja w centrum, ani kto dokladnie tam mieszka wiec jak cie to interesuje Rowerex to mozesz zrobic wlasne badania. Acha taka tutejsza "nora" to ma z 50 m2 i porownuje ja ze starszymi mieszkaniami z lat 60 tych ktore zwykle mialy od 100 do 150 m, tyle ze komu jest potrzebna taka przestrzen?
Aha, nie kazdy ma ochote zakladac rodzine i wychowywac dzieci, sa ludzie majacy zupelnie inne cele w zyciu.
Odpowiedz
#75
Cieszę się, że nasza dyskusja zeszła na sprawy mieszkaniowe. mieszkanie i rodzina to sprawy najważniejsze dla każdego z nas. Nie jesteśmy Rotszyldami ani Bilami G.

Dobrze te sprawy są przedstawione w filmie:

https://www.youtube.com/watch?v=TR8BKGrxOGk
„W okopach nie ma ateistów” – to nie jest argument przeciwko ateizmowi; to argument przeciwko okopom…...
Autor: James Morrow
Odpowiedz
#76
Adam M
Życie w dużym mieście i dodatkowo w małym mieszkaniu jest jednym z czynnikow alienacji społecznej. Posiadając duże mieszkanie, możesz prowadzić bogate życie towarzyskie, podtrzymywać więzi rodzinne, po prostu masz warunki do tego, żeby przyjmować gości, organizować spotkania, nawiązywać kontakty i dbać o te juz istniejące.  Inna sprawą jest spadek dzietności, który jest spowodowany kiepskimi warunkami mieszkaniowymi. Sporo ludzi nie nawiązuje nawet relacji z płcią przeciwną i mieszka z rodzicami całe życie, bo kupno mieszkania jest zbyt dużym balastem. Zaciąganie kredytu, zobowiązania finansowe też nie sprzyjają zakładaniu rodziny.
Infalcja sztucznie wywoływana przez rząd,  w rzeczywistości nie stymuluje wzrostu gospodarczego, tylko wywołuje sztuczny boom, który kończy się kryzysem. W tym czasie oni zagarniają bogactwo obywateli a gospodarka i tak zwalnia, ludzie bankrutują, tracą pracę a firmy upadają.
Rozsadziło mi antenę.
Odpowiedz
#77
Rodica, to co uwazasz za swoja normalnosc nie jest normalnoscia ludzi Zachodu, tu nie ma tradycji spotykania sie w mieszkaniach ( oprocz niektorych grup spolecznych jak Zydzi czy Muzulmanie, czy wlasnie przybysze ze Wschodniej Europy ). Spotkania odbywaja sie w miejscach publicznych, roznego typu barach, kafejkach czy pubach. Dlatego jest ich tutaj tak duzo i zadnej alienacji spolecznej nie widze. Powiedzialbym ze jest wprost odwrotnie do tego co np widac w Polsce. Ludzie sa o wiele bardziej otwarci i przyjazni od burackiego zachowania Polakow w Polsce w stosunku do swoich wlasnych rodakow. Normalna rzecza jest pozdrawianie sie obcych ludzi przypadkowo spotkanych podczas spacerow, nawiazywanie rozmow miedzy zupelnie obcymi sobie ludzmi przy okazji zakupow, wspolnych cwiczen czy szybkiej kawy w naroznym barze.

Jesli jakas para decyduje sie na zalozenie rodziny to podejmuje decyzje, albo o zakupie / wynajmie wiekszego mieszkania, albo o przenosinach na przedmiescia i zwiazanych z tym obciazeniach, to wszystko. Rozwiazan jest multum.

Inflacja jest normalna cecha pieniadza fiducjarnego, czyli takiego ktory nie ma zadnej wewnetrznej wartosci, a ktorego wartosc ustala panstwo. Pieniadz taki funkcjonuje teraz na calym swiecie, bo zadne zasoby metali szlachetnych nie sa na tyle duze zeby wystarczyc na wyprodukowanie ilosci pieniadza ktory musi funkcjonowac we wspolczesnej gospodarce. Caly witz polega na tym zeby te inflacje trzymac pod kontrola, co udawalo sie przez ponad 30 lat, ale wlasnie przestalo sie udawac z powodu pandemii i walki z nia przez zamykanie gospodarki. Wojna Putina dolewa tylko oliwy do ognia.
Odpowiedz
#78
Adam M :
Preferencje większkości Polaków się nie zmieniły od czasów PRL. Standardem jest trzypokojowe mieszkanie, salon czyli duży pokój z wersalką  który zajmuja rodzice i pokoje dla dzieci, ciasne wnęki połączone korytarzem. Są nawet takie rodziny, które mieszkają razem kiedy dzieci dorosną i mieszkają w tych pokojach razem z małżonkami.

Cytat:Inflacja jest normalna cecha pieniadza fiducjarnego, czyli takiego ktory nie ma zadnej wewnetrznej wartosci, a ktorego wartosc ustala panstwo. Pieniadz taki funkcjonuje teraz na calym swiecie, bo zadne zasoby metali szlachetnych nie sa na tyle duze zeby wystarczyc na wyprodukowanie ilosci pieniadza ktory musi funkcjonowac we wspolczesnej gospodarce. Caly witz polega na tym zeby te inflacje trzymac pod kontrola, co udawalo sie przez ponad 30 lat, ale wlasnie przestalo sie udawac z powodu pandemii i walki z nia przez zamykanie gospodarki. Wojna Putina dolewa tylko oliwy do ognia.
Im mniej metalu szlachetnego, który służy za pieniądz tym lepiej.  Papierowy pieniądz powiazany z kruszczem jest podzielny na mniejsze jednostki, nie ma z tym żadnego problemu. Problemem jest gdy przestaje być powiązany i jest drukowany pod różnymi wymyślonymi pretekstami. Skutkiem tego, jest zadłużenie krajów zachodu na prawie 100% PKB. Ten dług będą się starali zresetować, umorzyć prawdopodobnie poprzez wprowadzenie pieniądza cyfrowego.
Rozsadziło mi antenę.
Odpowiedz
#79
Rodica napisał(a): Ten dług będą się starali zresetować, umorzyć prawdopodobnie poprzez wprowadzenie pieniądza cyfrowego.
Powtarzasz do zerzygania te tezy o tym, że wprowadzenienie pieniądza cyfrowego to jakiś diabelski plan, który coś tam umożliwi. Ale nijak nie potrafisz uzasadnić, jak. W jaki sposób wprowadzenie pieniądza cyfrowego pomoże „zresetować dług”? Słucham.
Tress byłaby doskonałą filozofką. W istocie, Tress odkryła już, że filozofia nie jest tak wartościowa, jak jej się wcześniej wydawało. Coś, co większości wielkich filozofów zajmuje przynajmniej trzy dekady.

— Brandon Sanderson
Odpowiedz
#80
zefciu:
Cytat:Powtarzasz do zerzygania te tezy o tym, że wprowadzenienie pieniądza cyfrowego to jakiś diabelski plan, który coś tam umożliwi. Ale nijak nie potrafisz uzasadnić, jak. W jaki sposób wprowadzenie pieniądza cyfrowego pomoże „zresetować dług”? Słucham.
Po pierwsze wszystkie pieniądze obywateli będą znajdować się pod kontrolą systemu finansowego. W efekcie powiększą się depozyty bankowe a banki będą mogły udzielać jeszcze więcej kredytów o niższej stopie procentowej, rządy wygenerują sobie większe dochody, a każdy kredyt, to okradanie produktywnych ludzi. Nikt nie będzie mógł pieniędzy wypłacić, tak jak teraz, ludzie trzymają w bankach tyle pieniędzy ile uważaja za słuszne.
Po drugie, boją się kryptowalut.
Po trzecie jest diabelski wynalazek, z tego względu, że pieniądz cyfrowy jest programowalny. Czyli rząd może dokładnie kierować tym, na co ludzie wydają pieniądze, taki odpowiednik kartek w PRL.
Rozsadziło mi antenę.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości