To forum używa ciasteczek.
To forum używa ciasteczek do przechowywania informacji o Twoim zalogowaniu jeśli jesteś zarejestrowanym użytkownikiem, albo o ostatniej wizycie jeśli nie jesteś. Ciasteczka są małymi plikami tekstowymi przechowywanymi na Twoim komputerze; ciasteczka ustawiane przez to forum mogą być wykorzystywane wyłącznie przez nie i nie stanowią zagrożenia bezpieczeństwa. Ciasteczka na tym forum śledzą również przeczytane przez Ciebie tematy i kiedy ostatnio je odwiedzałeś/odwiedzałaś. Proszę, potwierdź czy chcesz pozwolić na przechowywanie ciasteczek.

Niezależnie od Twojego wyboru, na Twoim komputerze zostanie ustawione ciasteczko aby nie wyświetlać Ci ponownie tego pytania. Będziesz mógł/mogła zmienić swój wybór w dowolnym momencie używając linka w stopce strony.

Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Za komuny było szczuplej
#41
EusMadeus napisał(a): Podobnie są mądrzy i głupi ludzie - to również jest fakt. Co więcej tych głupich jest więcej niż mądrych i jest to naukowo dowiedziony fakt. Ja sobie nic sam nie wymyślam tylko opieram się na nauce.
Przedstaw linki do publikacji naukowych, albo zjeżdżaj do wątku „co uważa EusMadeus”.
Tress byłaby doskonałą filozofką. W istocie, Tress odkryła już, że filozofia nie jest tak wartościowa, jak jej się wcześniej wydawało. Coś, co większości wielkich filozofów zajmuje przynajmniej trzy dekady.

— Brandon Sanderson
Odpowiedz
#42
Sofeicz napisał


Cytat:PS. Swoją drogą nie mogę się nadziwić, po co niektóre ponadstukilogramowe 'dziewczątka' paradują w lajkrowych legginsach wręcz obnosząc się ze swoją galaretą.

Czyste zboczenie.


Odpowiadając na twoje pytanie, po co paradują:
- Paradowanie to twoja ocena ich chodzenia. One w legginsach chodzą.
- Nie po co, a dlaczego. Bo legginsy są wygodne. Odrobina empatii i można wyobrazić sobie, jak ciężko musi być poruszać się osobie, która dźwiga na sobie dodatkowych trzydzieści, czterdzieści czy sześćdziesiąt kilogramów. Nie tylko trudno jest znaleźć ładne ciuchy w takim rozmiarze (w Polsce, w UK w wielu sklepach jest pełna rozmiarówka), ale i część ubrań jest niewygodna - spódnice, niektóre kroje spodni itd. W legginsach jest wygodnie i tyle.
- Dlatego, że mają (albo chcą mieć) wyrąbane na zdanie starszych czy młodszych panów. Ich wygoda jest dla nich ważniejsza niż bycie mniej negatywnie ocenionym obiektem erotycznym czy estetycznym. I słusznie.

Pewnie było to nieintencjonalne, ale twoja uwaga, Sofeicz, jest głęboko seksistowska. Jakoś nie napisałeś o brzuchatych panach w za ciasnych koszulach. O mężczyznach, którzy jak się pochylają, prezentują 3/4 swoich pośladków, i nie są to pośladki młodego Brada Pitta. Już niejedną taką męską dupę byłam zmuszona oglądać. Nie, ty podałeś za przykład dziewczyny, nazywając je w dodatku "dziewczątkami". Coś w stylu Komorowskiego mówiącego o (bodajże) duńskich żołnierkach.
Dziewczyny mają być ładne, zgrabne, dobrze ubrane, żeby cieszyły oko panów. A jak nie cieszą, bo są za grube, nie powinny chodzić w legginsach, bo to zboczenie. Jeszcze męskie oko dozna wstrząsu, a potrzeba (estetyczna lub erotyczna) nie zostanie zaspokojona.

Dla zdrowia warto zadbać o zbilansowaną dietę i prawidłową wagę.
Nie należy jednak wzbudzać poczucia wstydu i lekceważąco mówić o osobach otyłych.
I należy (tak uważam) mieć w czterech literach, co myślą o tobie inni, kiedy idzie się w stroju, na który się ma ochotę. Dress code tam gdzie musi być, reszta to wolny wybór. A jeśli ktoś ocenia kogoś po wyglądzie/ tuszy i lekceważąco o nim mówi ("dziewczątka"), to moim zdaniem ma większy problem niż osoba z nadwagą.
Jeśli zabraknie ci argumentów - nazwij mnie kłamczynią i napisz, że łżę.
Odpowiedz
#43
znaLezczyni napisał(a): Pewnie było to nieintencjonalne, ale twoja uwaga, Sofeicz, jest głęboko seksistowska. Jakoś nie napisałeś o brzuchatych panach w za ciasnych koszulach. O mężczyznach, którzy jak się pochylają, prezentują 3/4 swoich pośladków, i nie są to pośladki młodego Brada Pitta. Już niejedną taką męską dupę byłam zmuszona oglądać. Nie, ty podałeś za przykład dziewczyny, nazywając je w dodatku "dziewczątkami". Coś w stylu Komorowskiego mówiącego o (bodajże) duńskich żołnierkach.
Dziewczyny mają być ładne, zgrabne, dobrze ubrane, żeby cieszyły oko panów. A jak nie cieszą, bo są za grube, nie powinny chodzić w legginsach, bo to zboczenie. Jeszcze męskie oko dozna wstrząsu, a potrzeba (estetyczna lub erotyczna) nie zostanie zaspokojona.

OK, biję się w swoje seksistowskie piersi.
Faktycznie, faceci z wywalonymi bebzonami w sandałach i skarpetach też są od tej samej matuszki.
A nas Łódź urzekła szara - łódzki kurz i dym.
Odpowiedz
#44
znaLezczyni napisał(a): Dla zdrowia warto zadbać o zbilansowaną dietę i prawidłową wagę.

Homo Sapiens ewoluował nie znając pojęcia "zbilansowana dieta" - problem pojawił się, gdy trzeba było to pojęcie wymyślić - w dodatku po ciągłych zmianach jego definicji nikt już nie wie co ono oznacza.

Identyczny problem dotyczy określenia "prawidłowa waga" - też nie wiadomo co ono oznacza i czemu ma służyć.

Lista współczesnych synonimów:
- "dieta", to synonim słowa "wyrzeczenia", tudzież "mordęga",
- "zbilansowana dieta", to synonim słowa "wszystkożerność",
- "prawidłowa waga", to synonim stwierdzenia "trzeba schudnąć".

Ludzie "dbający" o "zdrową sylwetkę" dzielą się następująco:
- mylący przyrost tkanki tłuszczowej z rozbudową mięśni,
- mylący odchudzanie z odwodnieniem, a w przypadkach skrajnych z niedożywieniem,
- mylący wszystkie powyższe.

Otyłość jest zdobyczą cywilizacyjną - jest to zdobycz, więc jest cenna - jest to nie do zatrzymania.

A co do ewolucji człowieka - patrz: film WALL-E i ewolucja załogi statku.
Wiem, że nic nie wiem...
Odpowiedz
#45
EusMadeus napisał(a): Teraz jest moda na wmawianie ludziom równości. Otóż nie ma żadnej równości. Są piękne i brzydkie kobiety - to jest fakt. Podobnie są mądrzy i głupi ludzie - to również jest fakt. Co więcej tych głupich jest więcej niż mądrych i jest to naukowo dowiedziony fakt. Ja sobie nic sam nie wymyślam tylko opieram się na nauce.
Jaki w tym widzisz problem, że nie uważam się za idiotę? Każdy może sobie zrobić test IQ.
Taaa, testem IQ na pewno zmierzysz sobie inteligencję (ktoś w ogóle zdefiniował to pojęcie precyzyjnie?). Pewnie to naukowo potwierdzone, jak "fakt" istnienia większej liczby głupich niż mądrych. Niezwykle mądre tezy przedstawiasz. Doczekam się linków do artykułów naukowych?
Cytat:Zawsze jest więcej głupich niż mądrych niezależnie od ustroju, natomiast w monarchii plebs nie ma takiej władzy jak w demokracji. Politycy to marionetki, które robią wszystko aby przypodobać się ludowi i jak najwięcej nakraść podczas krótkiej kadencji. Demokracja jest skazana na porażkę. Kiedyś była wiara w komunizm i on też upadł (w większości krajów, choć mentalnie komunistów jest bardzo dużo).
Ale przecie ja nie o to pytałem. Znowu jakaś paplanina banałów i mądrości życiowych, których nie wyjaśniasz i nie argumentujesz ( i pewnie tego nie zrobisz, jak z większością twoich wypowiedzi). 
Cytat:Zgadzam się. Oni to robią pod wpływem emocji. Dlatego tak jak pisałem - nie ważne ile lat by się uczyli tej matematyki to i tak większością ludzi będzie można manipulować.
Jedno z drugim nie ma nic wspólnego - tak samo gdybym uczył się pływać i oczekiwał, że moja wiedza fizyczna wzrośnie. 

Cytat:Myślę, że "darmowa" szkoła podstawowa byłaby wystarczająca. Bardzo dużo prac można wykonywać po szkole podstawowej. Dla wybitnych uczniów szkoły prywatne same by oferowały darmową naukę. A jak ktoś dalej by się chciał kształcić to niech pójdzie do Lidla za kasę i uczy się zaocznie, jaki problem? I tak każdy za edukacje płaci w podatkach.
Chyba nie sugerujesz zlikwidowania podatków - taki ustrój już mieliśmy i wiadomo jak to się skończyło. 
Cytat:Przymusowy nie jest, ale jest "darmowy". Czyli każdy byle debil może iść na studia a potem pracować w biedronce.
Na studia powinny iść osoby, które mają jakieś zdolności intelektualne a nie tak jak obecnie, że papier już nic nie oznacza bo każdy idiota może skończyć studia. I abyś mnie dobrze zrozumiał - ja nie jestem za równością. Jeśli ktoś jest mądry niech idzie na studia i zarabia więcej od kogoś głupszego po zawodówce. Każda sztuczna interwencja w taki naturalny układ powoduje, że i temu mądremu i głupszemu żyje się gorzej.
Ech, naturalny układ, to jakiś chory żart? Widzę, że masz chyba jakieś ciągotki ku eugenice. Jestem ciekaw, w jaki sposób chciałbyś podzielić ludzi na na mądrych i głupich, gdyż użycie testów IQ jeden z bardziej idiotycznych pomysłów jaki istnieje. Amerykanie i Naziści próbowali tego kilkadziesiąt lat temu i delikatnie mówiąc skutki były opłakane. 
Cytat:Jestem wolnościowcem, ale uważam, że wolność powinna być dla ludzi dorosłych. Człowiek dorosły - duża wolność, ale i odpowiedzialność. Natomiast młodego człowieka trzeba ukształtować.
Osobiście uważam, że zajęcia powinny być personalizowane pod ucznia, szkoły powinny być prywatne. Rodzić powinien sam wybierać szkołę dla swojego dziecka bo zna je lepiej od ministra edukacji. Lekcje wf-u mogą być ciekawe o ile na zajęciach młody człowiek będzie uprawiał sport taki jaki mu się podoba. 
No tak, przedstawiłeś swoją utopijną wizję ale jak z praktycznym pomysłem, który ma szansę zrealizowania?
Odpowiedz
#46
Artificial Intelligence napisał(a): Homo Sapiens ewoluował nie znając pojęcia "zbilansowana dieta" - problem pojawił się, gdy trzeba było to pojęcie wymyślić
Homo sapiens wyewoluował w warunkach myśliwsko-zbierackich. Dieta „co się znajdzie” jest z samej swojej natury różnorodna. Problem zbilansowania diety pojawia się wraz z rolnictwem, które cechuje się multikulturami zaprojektowanymi na wysoką produkcję.

Mimo wszystko mamy gdzieś głęboko we łbie zakorzenioną intuicję, jak powinna wyglądać dieta zbilansowana. Ta intuicja przejawia się w tym, że wszystkie kultury mają podobne podejście do budowania diety – jakieś źródło skrobi, jakieś źródło białka do tego różne warzywa i najlepiej jakiś olej. Takie tradycyjne diety zwykle są pełnowartościowe i niczego w nich nie brakuje.

W warunkach hiperdostatku pojawia się jednak problem – ludzie objadają się produktami, których kiedyś było mało. Głównie cukrem i tłuszczami zwierzęcymi. Kiedyś nie był to problem, bo dla większości ludzi były to produkty ciężko dostępne. A nagle jest.

Cytat:w dodatku po ciągłych zmianach jego definicji nikt już nie wie co ono oznacza.
Absolutnie przeciwnie. Dzisiaj wiemy, co oznacza zbilansowana dieta znacznie lepiej niż nasi przodkowie, którzy opierali się wyłącznie na tradycji i drapali się w głowę, czemu nagle komuś wypadają zęby, albo skóra się odparza na słońcu, mimo że przecież je dużo (kalorycznie).

Cytat:Identyczny problem dotyczy określenia "prawidłowa waga" - też nie wiadomo co ono oznacza i czemu ma służyć.
Tutaj jest inny problem. Waga jest po prostu najprostszą metryką korelującą z nadmiarem tłuszczu w organizmie.

Cytat:Otyłość jest zdobyczą cywilizacyjną - jest to zdobycz, więc jest cenna - jest to nie do zatrzymania.
Jest to negatywny efekt uboczny zdobyczy cywilizacyjnej. Twoja logika to jak mówienie, że jeśli kupiłeś do domu dobry sprzęt, to nie wolno ci się pozbyć kartonu, bo to przecież „cenna zdobycz”.
Tress byłaby doskonałą filozofką. W istocie, Tress odkryła już, że filozofia nie jest tak wartościowa, jak jej się wcześniej wydawało. Coś, co większości wielkich filozofów zajmuje przynajmniej trzy dekady.

— Brandon Sanderson
Odpowiedz
#47
znaLezczyni napisał(a): Dla zdrowia warto zadbać o zbilansowaną dietę i prawidłową wagę.
Nie należy jednak wzbudzać poczucia wstydu i lekceważąco mówić o osobach otyłych.
Zresztą jedno nie przeszkadza drugiemu. Można dbać o sylwetkę i zbilansowaną dietę, a jednocześnie ubierać się fajnie, a nie w worek po ziemniakach. Zresztą nawet z psychologicznego punktu widzenia niedobrze jest odkładać wszystkie przyjemności typu fajny ciuch na "po schudnięciu" i wierzyć, że dopiero wtedy zacznie się wartościowe i sensowne życie.

lumberjack napisał(a): Ale "plus size" to nie bardziej zwyczajne wyglądanie. Wiem do czego pijesz i wcale nie chodzi mi o nie za grubych i nie za chudych "normalsów".

Ty piszesz o sytuacji kiedy wszechobecne w reklamach są jakieś super szczupłe, nienaturalnie i wręcz czasami niezdrowo chude kobiety i to one są stawiane za przykład jak się ma prawidłowo wyglądać. I na ich tle przytłaczająca większość dziewczyn może zupełnie niepotrzebnie popaść w nieuzasadnione kompleksy.

Nie umiem znaleźć tej reklamy Zalando na YT, ale na tle normalnych (a nie wychudzonych modelek) dziewczyn te modelki "plus size" są dosyć "pokaźne".
Trudno mi powiedzieć, nie widząc, co masz na myśli Uśmiech Jednak jakie by nie były te dziewczyny, to póki co nie jesteśmy zalewani ich wizerunkami tak, aby można było powiedzieć, ze przedstawia się je jako obowiązującą normę. A grube osoby też istnieją, więc pewnie teraz zostały zauważone. Co więcej, niektórzy ludzie cierpią na różne schorzenia i nigdy nie schudną do "obowiązujących" rozmiarów. a ubrać się w coś muszą. Są na przykład kobiety o bardzo obfitych, nieproporcjonalnie do sylwetki udach. Jakiś czas temu czytałam, że to rzeczywiście jest wynik jakiejś dysfunkcji.
- Myślałem, że ty nie znasz lęku.
- Mylisz się. Lęku nie zna tylko głupiec.
- A co robi wojownik, kiedy czuje strach?
- Pokonuje go. To jest w każdej bitwie nasz pierwszy martwy wróg.
Odpowiedz
#48
zefciu napisał(a): Homo sapiens wyewoluował w warunkach myśliwsko-zbierackich.
(...)Głównie cukrem i tłuszczami zwierzęcymi.

Myślistwo to jednak mięso i tłuszcze zwierzęce.

Cytat:Absolutnie przeciwnie. Dzisiaj wiemy, co oznacza zbilansowana dieta znacznie lepiej niż nasi przodkowie, którzy opierali się wyłącznie na tradycji i drapali się w głowę, czemu nagle komuś wypadają zęby, albo skóra się odparza na słońcu, mimo że przecież je dużo (kalorycznie).

Drapanie się w głowę pozostaje - wzrost wiedzy o "zbilansowanej diecie" doprowadził do epidemii otyłości.

Cytat:Otyłość jest zdobyczą cywilizacyjną - jest to zdobycz, więc jest cenna - jest to nie do zatrzymania.
Cytat:Jest to negatywny efekt uboczny zdobyczy cywilizacyjnej.

Wiedza o tym, że coś szkodzi bardzo często niczego nie zmienia - większości ludzi ta "wiedza" nie przeszkadza, bo jest "przykrywana" przez przyjemność, relaks itp - zatem z "negatywnego efektu obocznego" robi się "najprzyjemniejsza zdobycz cywilizacyjna" zwana np. "grillem" z całym arsenałem substancji rakotwórczych, zarówno wdychanych jak i spożywanych.

Czy produkty grilla to "zbilansowana dieta" oparta o dziesiątki lat badań na temat profilaktyki nowotworowej, czy może nowa "sarmacka tradycja", w dodatku tradycja nienaruszalna?
Wiem, że nic nie wiem...
Odpowiedz
#49
Artificial Intelligence napisał(a): Myślistwo to jednak mięso i tłuszcze zwierzęce.
Ale przecież nie w takiej ilości, jak w McDonaldzie. I uzupełnione znacznie bardziej zróżnicowanym zestawem żywności roślinnej.
Cytat:Drapanie się w głowę pozostaje - wzrost wiedzy o "zbilansowanej diecie" doprowadził do epidemii otyłości.
Nie. Nie ma powodów do stawiania tezy o związku przyczynowo-skutkowym. Bo niby jakie?
Cytat:Wiedza o tym, że coś szkodzi bardzo często niczego nie zmienia - większości ludzi ta "wiedza" nie przeszkadza, bo jest "przykrywana" przez przyjemność, relaks itp - zatem z "negatywnego efektu obocznego" robi się "najprzyjemniejsza zdobycz cywilizacyjna" zwana np. "grillem" z całym arsenałem substancji rakotwórczych, zarówno wdychanych jak i spożywanych.
A jak ten zrzut banałów ma stanowić odpowiedź na mój argument?
Cytat:Czy produkty grilla to "zbilansowana dieta"
Jeszcze na koniec pieprzniesz przesunięcie kategorialne. Produkty z grilla to element diety, a nie dieta. No chyba, że ktoś je wyłącznie produkty z grilla, ale nie, to nie jest zbilansowana dieta.
Tress byłaby doskonałą filozofką. W istocie, Tress odkryła już, że filozofia nie jest tak wartościowa, jak jej się wcześniej wydawało. Coś, co większości wielkich filozofów zajmuje przynajmniej trzy dekady.

— Brandon Sanderson
Odpowiedz
#50
zefciu napisał(a):
Artificial Intelligence napisał(a): Myślistwo to jednak mięso i tłuszcze zwierzęce.
Ale przecież nie w takiej ilości, jak w McDonaldzie. I uzupełnione znacznie bardziej zróżnicowanym zestawem żywności roślinnej.

McD to nie problem z tłuszczami, tylko z połączeniem tłuszczu z nadmiarem węglowodanów.

Cytat:Drapanie się w głowę pozostaje - wzrost wiedzy o "zbilansowanej diecie" doprowadził do epidemii otyłości.
Cytat:Nie. Nie ma powodów do stawiania tezy o związku przyczynowo-skutkowym. Bo niby jakie?

Rozpoczęło się od "naukowej" deprecjacji tłuszczów na rzecz węglowodanów w ramach "zbilansowania zdrowej diety" - a to na jakiej podstawie owa deprecjacja nastąpiła, to chyba wiadomo - trwało to dziesięciolecia i ciągle pokutuje.

Cytat:Jeszcze na koniec pieprzniesz przesunięcie kategorialne. Produkty z grilla to element diety, a nie dieta. No chyba, że ktoś je wyłącznie produkty z grilla, ale nie, to nie jest zbilansowana dieta.

Dieta składa się z elementów. Drobna trucizna dodawana do zdrowej diety czyni całą dietę szkodliwą.
Wiem, że nic nie wiem...
Odpowiedz
#51
Cały ambaras jest w tym, że smycz gnetyczna ciągnie nas do kompulsywnych zachowań zbieracko-łowieckich, a tymczasem wokół jest w pizdu tanich kalorii, za którymi nie trzeba biegać ani się po nie schylać.
Gadzi mózg nakazuje "chwytaj okazję, bo za chwilę jedzenie ucieknie". A jeżeli ktoś dodatkowo ma rozregulowany 'mózg jelitowy', to skutek może być tylko jeden.

Podobnie jest u mojego psa (konkretnie suni).
Jest odżywiana regularnie i odpowiednio do jej potrzeb, a i tak zachowyje się, jakby była głodzona.
A nas Łódź urzekła szara - łódzki kurz i dym.
Odpowiedz
#52
Artificial Intelligence napisał(a): Rozpoczęło się od "naukowej" deprecjacji tłuszczów na rzecz węglowodanów w ramach "zbilansowania zdrowej diety" - a to na jakiej podstawie owa deprecjacja nastąpiła, to chyba wiadomo - trwało to dziesięciolecia i ciągle pokutuje.
A na czym ta „naukowa deprecjacja” polegała? Bo ja raczej obserwuję deprecjację PR-ową. Modne stały się produkty „light”, bo firmy produkujące żarcie zrobiły kampanię PR-ową, która obiecywała, że będą one mniej tuczyć. Nie ma to wielkiego związku z naukową dietetyką. No chyba że znajdziesz mi naukowe publikacje zalecające jedzenie odtłuszczonych, przesłodzonych produktów.
Cytat:Dieta składa się z elementów. Drobna trucizna dodawana do zdrowej diety czyni całą dietę szkodliwą.
No niekoniecznie. Np. dieta uzupełniona o umiarkowane ilości czerwonego wina jest zdrowsza niż pozbawiona tego elementu. A przecież alkohol to drobna trucizna.
Tress byłaby doskonałą filozofką. W istocie, Tress odkryła już, że filozofia nie jest tak wartościowa, jak jej się wcześniej wydawało. Coś, co większości wielkich filozofów zajmuje przynajmniej trzy dekady.

— Brandon Sanderson
Odpowiedz
#53
Sofeicz napisał(a): smycz gnetyczna ciągnie

Może, ale...

Załóżmy, że:

- plemię Masajów żyjących tradycyjnie adoptuje tuż po urodzeniu niemowlę płci dowolnej z Polski zrodzone przez bynajmniej nie szczupłych rodziców (oczywiście Masajowie traktują dziecko jak każdego członka swojego plemienia)

- w alternatywnej rzeczywistości to samo niemowlę wychowuje się z rodzicami w Polsce.

Jakie będą różnice w "sylwetce", albo czy w ogóle jakieś będą? (pomijam obrzezanie)
Wiem, że nic nie wiem...
Odpowiedz
#54
Artificial Intelligence napisał(a): Załóżmy, że:

- plemię Masajów żyjących tradycyjnie adoptuje tuż po urodzeniu niemowlę płci dowolnej z Polski zrodzone przez bynajmniej nie szczupłych rodziców (oczywiście Masajowie traktują dziecko jak każdego członka swojego plemienia)

- w alternatywnej rzeczywistości to samo niemowlę wychowuje się z rodzicami w Polsce.

Jakie będą różnice w "sylwetce", albo czy w ogóle jakieś będą? (pomijam obrzezanie)
Ale przecież o to właśnie chodzi. Smycz ciągnie przeciętnego Masaja jeszcze bardziej, niż owo dziecko z Polski. Ale ponieważ mają oni dietę myśliwsko-zbieracką i myśliwsko-zbieracką aktywność fizyczną, to fakt tego ciągnięcia nie wywoła zwykle otyłości.

Natomiast w Polsce trzeba się owej smyczy genetycznej sztucznie przeciwstawić. Nauczyć się praktykować sensowną dietę, wybrać sobie sport etc.
Tress byłaby doskonałą filozofką. W istocie, Tress odkryła już, że filozofia nie jest tak wartościowa, jak jej się wcześniej wydawało. Coś, co większości wielkich filozofów zajmuje przynajmniej trzy dekady.

— Brandon Sanderson
Odpowiedz
#55
zefciu napisał(a): A na czym ta „naukowa deprecjacja” polegała? Bo ja raczej obserwuję deprecjację PR-ową. Modne stały się produkty „light”, bo firmy produkujące żarcie zrobiły kampanię PR-ową, która obiecywała, że będą one mniej tuczyć. Nie ma to wielkiego związku z naukową dietetyką. No chyba że znajdziesz mi naukowe publikacje zalecające jedzenie odtłuszczonych, przesłodzonych produktów.

https://www.cato.org/policy-analysis/why...ons-thomas

Cytat:No niekoniecznie. Np. dieta uzupełniona o umiarkowane ilości czerwonego wina jest zdrowsza niż pozbawiona tego elementu. A przecież alkohol to drobna trucizna.

Podobno białe wino jest dobre na kaca, a piwo przed snem ułatwia zasypianie, natomiast odrobina wódki wraz z ibuprofenem na bóle, to już w ogóle...

A tak poważniej to np:
https://thediabolicaldietitian.com/bad-science/
https://www.badscience.net/2007/02/the-t...ionists-2/


zefciu napisał(a): Ale przecież o to właśnie chodzi. Smycz ciągnie przeciętnego Masaja jeszcze bardziej, niż owo dziecko z Polski. Ale ponieważ mają oni dietę myśliwsko-zbieracką  i myśliwsko-zbieracką aktywność fizyczną, to fakt tego ciągnięcia nie wywoła zwykle otyłości.

Masajowie to lud półkoczowniczy, podstawą jest dla nich bydło i produkty mleczne.

Smycz genetyczna nie ma nic do powiedzenia po za uczuciem głodu, jego zaspakajaniem i wzrostem apetytu w miarę jedzenia - ten głód jest dla większości "zamożnego i cywilizowanego" świata tylko wytworem psychiki związanym z uzależnieniem od tradycyjnych "dziennych pór karmienia" - bo czy się danego dnia stoi, czy innego dnia się leży, czy kolejnego macha łopatą, czy też siedzi pół dnia przed ekranem, to głód nadejdzie o określonej porze i niezależnie od rzeczywistego zapotrzebowania organizmu zeżre się tyle samo.

Obserwując Masajów, Inuitów (Eskimosi), czy mieszkańców Europy Środkowej zobaczymy różnice, ale o ich bardzo odmiennych sposobach odżywiania się wcale nie decydują geny - gdyby zamienić ich dzieci miejscami, to dziecko Inuitów będzie wśród Masajów odżywiać się jak Masaj, a dziecko Masaja będzie w Polsce zajadać się w święta makowcami, sernikami i innymi słodkościami, o których istnieniu Masajowie nie mają bladego pojęcia.

Te różnice, to nie geny, tylko lokalna kultura i tradycja wymuszone dodatkowo warunkami środowiskowymi (klimat, zasoby itp).

Kultura, tradycja i współczesne "ucywilizowanie" Polski powodują, że każdy Polak jest np. alkoholikiem i lekomanem - jest i będzie, nawet gdyby nigdy nie pił, to do głowy będą mu wpychane na siłę reklamy piwa i lekarstw, a już z typowej "tradycji" będzie wynikać chlanie "tradycyjnej polskiej wódy".

Kultura USA poparta linkowaną wyżej "deprecjacją tłuszczów" (wytyczne z 1977r), lobbingiem i naciskami koncernów produkujących żywność, napoje, sieci fastfoodów itp. rozeszła się po świecie i będzie w tym świecie dalej utrwalana, a to dlatego, że się ona ludziom podoba (albo się im wmawia, że ma się im podobać).

Kultura i tradycja Polska to też pewien zasób potraw oraz zasób posiłków: śniadanie, drugie śniadanie, obiad, deser, podwieczorek, kolacja - to wcale nie są "pory karmienia" zapisane w genach, tylko sztuczne twory powstałe w wyniku takiego a nie innego ukształtowania się lokalnej kultury i tradycji.

Jeżeli ktoś od dziecka uczony jest danego sposobu odżywiania się, to nie zmieni go do końca życia - a jeżeli będzie chciał go zmienić, to otoczenie wybije mu to z głowy ciągłym czepianiem się w stylu "skończ już z tą dietą, zacznij się normalnie odżywiać" - społeczność naokoło, rodzina, znajomi, media, reklamy itp. wspólnymi siłami "naprostują" każdego odmieńca bardzo szybko, ewentualnie zrobią mu taki mętlik w głowie, że nieszczęśnik będzie skakał z "diety A" na "dietę B", tak jak "wiatr zawieje", aż do ostatniej diety opartej na Nutridrinkach (nota bene - to wytwór wielkiego koncernu, który praktycznie zmonopolizował żywienie medyczne)
Wiem, że nic nie wiem...
Odpowiedz
#56
Iselin napisał(a): Trudno mi powiedzieć, nie widząc, co masz na myśli Uśmiech Jednak jakie by nie były te dziewczyny, to póki co nie jesteśmy zalewani ich wizerunkami tak, aby można było powiedzieć, ze przedstawia się je jako obowiązującą normę. A grube osoby też istnieją, więc pewnie teraz zostały zauważone. Co więcej, niektórzy ludzie cierpią na różne schorzenia i nigdy nie schudną do "obowiązujących" rozmiarów. a ubrać się w coś muszą. Są na przykład kobiety o bardzo obfitych, nieproporcjonalnie do sylwetki udach. Jakiś czas temu czytałam, że to rzeczywiście jest wynik jakiejś dysfunkcji.

Jest ruch Body Positive i do tego chyba bije Lumber.

https://hiro.pl/ruch-body-positive-pewno-fajny/

To jest najbadziej lajtowa krytyka samego trendu. A trend ten zaczyna schodzić w te same rejony, w które zaszły wszelkie lewicowe ruchy. Dziennikarze naukowi co jakiś czas piszą o atakach na siebie, bo zwracają uwagę, że 30 kilo nadwagi ani zdrowe nie jest ani nie powinno być akceptowane i utożsamiane z czymkolwiek zdrowym. Mamy tutaj po prostu efekt gotowanej żaby, krok po kroczku przesuwa się granice, aż do poziomu absurdu.
Sebastian Flak
Odpowiedz
#57
Gawain napisał(a): To jest najbadziej lajtowa krytyka samego trendu. A trend ten zaczyna schodzić w te same rejony, w które zaszły wszelkie lewicowe ruchy. Dziennikarze naukowi co jakiś czas piszą o atakach na siebie, bo zwracają uwagę, że 30 kilo nadwagi ani zdrowe nie jest ani nie powinno być akceptowane i utożsamiane z czymkolwiek zdrowym. Mamy tutaj po prostu efekt gotowanej żaby, krok po kroczku przesuwa się granice, aż do poziomu absurdu.
Widziałam, że niektórzy przesadzają. Jak zresztą ostatnio przy okazji każdego ruchu. Ludzie mają od jakiegoś czasu tendencję do wpadania w fanatyzm, niezależnie od tego, czy mowa o zbieraniu grzybów, czy o kotach. Jakoś nie widzę, żeby ludzie zaczynali masowo marzyć o byciu otyłymi z powodu ruchu body positive. I wątpię, że osoby złośliwie krytykujące czyjś wygląd naprawdę troszczą się o zdrowie tych osób.
- Myślałem, że ty nie znasz lęku.
- Mylisz się. Lęku nie zna tylko głupiec.
- A co robi wojownik, kiedy czuje strach?
- Pokonuje go. To jest w każdej bitwie nasz pierwszy martwy wróg.
Odpowiedz
#58
Iselin napisał(a): (...)z powodu ruchu body positive.

Ów "ruch" można zarżnąć jedną decyzją - wystarczy odpowiednio rozszerzyć te zakresy: https://www.euro.who.int/en/health-topic...-index-bmi i po sprawie.
Wiem, że nic nie wiem...
Odpowiedz
#59
Iselin napisał(a):
Gawain napisał(a): To jest najbadziej lajtowa krytyka samego trendu. A trend ten zaczyna schodzić w te same rejony, w które zaszły wszelkie lewicowe ruchy. Dziennikarze naukowi co jakiś czas piszą o atakach na siebie, bo zwracają uwagę, że 30 kilo nadwagi ani zdrowe nie jest ani nie powinno być akceptowane i utożsamiane z czymkolwiek zdrowym. Mamy tutaj po prostu efekt gotowanej żaby, krok po kroczku przesuwa się granice, aż do poziomu absurdu.
Widziałam, że niektórzy przesadzają. Jak zresztą ostatnio przy okazji każdego ruchu. Ludzie mają od jakiegoś czasu tendencję do wpadania w fanatyzm, niezależnie od tego, czy mowa o zbieraniu grzybów, czy o kotach. Jakoś nie widzę, żeby ludzie zaczynali masowo marzyć o byciu otyłymi z powodu ruchu body positive. I wątpię, że osoby złośliwie krytykujące czyjś wygląd naprawdę troszczą się o zdrowie tych osób.

Toż piszę, że o dziennikarzy naukowych chodzi. Są jakieś kobitki, które domagają się pochwał za otyłość i co jakiś czas wybija jakiś ich pomysł.

https://www.totylkoteoria.pl/2019/05/nad...wnosc.html

Ten blog był atakowany i mi się jakieś echo o oczy obiło. Zdaje się o ten wpis chodziło. Dyskusja na 3200 postów...

https://www.facebook.com/polowanienazdro...=3&theater

Cytat:Ludzie mają od jakiegoś czasu tendencję do wpadania w fanatyzm, niezależnie od tego, czy mowa o zbieraniu grzybów, czy o kotach.

To chyba chodzi o odhumanizowanie kontaktu. Porozumiewamy się natychmiast ale nie stoi za tym kontakt z drugim człowiekiem więc brak informacji zwrotnej, mikromimiki, tonu głosu, postawy... Łatwo stać się grzybowym nazistą.
Sebastian Flak
Odpowiedz
#60
zefciu napisał(a): Primo – to nie jest argument, bo gdyby nie brakowało, to mogliby zdobyć wszyscy, a nie tylko ci, co „umieli zakombinować”. Secundo – znam takich ludzi, co to opowiadają, jak za komuny było lypij i z których opowieści wynika, że byli takimi, co „umieli zakombinować”. A i tak w ich historiach pojawiają się opowieści „a pamiętasz, jak taki a taki przyniósł szynkę, jaka była wyżerka”. Zatem nawet ów czarny rynek nie zaspokajał potrzeb tak dobrze, jak dzisiaj biedra.

Tak. Ale nie było też tak, że na półkach stał tylko ocet (bylo tak, ale była to też już jakaś ekstremalna sytuacja).

zefciu napisał(a): Jest to realne i jest to jedyne wyjście. Tak jak kiedyś mogła się nierealną wydawać opcja życia w społeczeństwie o tak niskim poziomie agresji, że można wyściubić nos spoza murów miejskich bez broni, tak dziś może się wydawać nierealna opcja życia obok otwartego Lidla i niestania się grubasem.

Może kiedyś ludzie się ogarną. Póki co masz w biedrze i lidlu osobne działy z potężną dawką:

1) alkoholu
2) chipsów
3) megasłodzonych napojów
4) gotowej żywności wysokoprzetworzonej (np. nuggetsy do piekarnika; frytki do frytownicy etc.)
5) zamrażarki pełne lodów

Znaczy się ludzie muszą to kupować na potęgę.

Mimo że to jest drogie. Paczka "tanich" chipsów (lub droższych Laysów) starczająca na jedno posiedzenie kosztuje tyle co jedna (lub dwie) paczki kaszy gryczanej, której starczy na 8 obiadów.

Zdrowsze jedzenie jest tańsze od niezdrowego, ale nie jest ani słone ani słodkie to ludzie tego już tak nie bioro.

zefciu napisał(a): Ale to prawda – praca 9-17 trochę utrudnia.

Też mało kto chyba tak krótko pracuje (poza urzędnikami). Kurierzy nawet nie mają czasu na normalne załatwienie potrzeb tylko szczają do butelek.

EusMadeus napisał(a): Jestem wolnościowcem, ale uważam, że wolność powinna być dla ludzi dorosłych. Człowiek dorosły - duża wolność, ale i odpowiedzialność. Natomiast młodego człowieka trzeba ukształtować.

Od razu zdradzę - przymuszanie nie działa. Możesz zwiększyć przymusową liczbę godzin wychowawczych i tak nic to nie da. To jest długa, żmudna i mozolna praca rodziców. O ile mają czas na to, bo jak siedzą w robocie od rana do wieczora, żeby zarobić na kredyty i coraz droższe wszystko, to rolę wychowawcy przejmą obecnie tv, internet i "autorytety" z jutuba.

Iselin napisał(a): Można dbać o sylwetkę i zbilansowaną dietę, a jednocześnie ubierać się fajnie, a nie w worek po ziemniakach.

Można też nie przykładać wagi do ubioru. 95% czasu chodzę w obdartych i dziurawych łachmanach roboczych i jest mi z tym dobrze.

Iselin napisał(a): Zresztą nawet z psychologicznego punktu widzenia niedobrze jest odkładać wszystkie przyjemności typu fajny ciuch na "po schudnięciu" i wierzyć, że dopiero wtedy zacznie się wartościowe i sensowne życie.

Niedobrze jest uzależniać poczucia własnej wartości i sensowności życia od ubioru i wyglądu. Jak bym miał przeżywać wygląd to z moimi mega zakolami miałbym już dawno jakąś depresję, a jak się ma na takie rzeczy najzwyczajniej w świecie wyrąbane, to jest git.

Iselin napisał(a): A grube osoby też istnieją, więc pewnie teraz zostały zauważone.

No raczej nie opłacałoby się marketom dostosowywać swoich gazetek i działów z ubraniami do kilku grubych osób. Grubi zostali zauważeni, bo stali się grupą liczną i zauważalną. Markety mają ludzi od statystyk i analiz danych i po prostu nie dostosowałyby swojej oferty do grupy marginalnej.

znaLezczyni napisał(a): O mężczyznach, którzy jak się pochylają, prezentują 3/4 swoich pośladków, i nie są to pośladki młodego Brada Pitta.

Czuję się przywołany do tablicy Duży uśmiech Ogólnie budowlańcy, majstry, hydraulicy oraz mechanicy mają ten problem, ale na ile on wynika z celowej ekspozycji dupska na światło dzienne, a na ile z konieczności wykonywania przeróżnych wygibasów w ciuchach nie mogących sprostać ekstremalnym warunkom - nie wiem Duży uśmiech I tak ciesz się, że komuś wyszły tylko pośladki, a nie coś jeszcze Duży uśmiech

Zawsze też można chodzić w ogrodniczkach, ale wygodniejsze są dresy.

Iselin napisał(a): Co więcej, niektórzy ludzie cierpią na różne schorzenia i nigdy nie schudną do "obowiązujących" rozmiarów. a ubrać się w coś muszą. Są na przykład kobiety o bardzo obfitych, nieproporcjonalnie do sylwetki udach. Jakiś czas temu czytałam, że to rzeczywiście jest wynik jakiejś dysfunkcji.

Też jestem dyskryminowany przez firmy produkujące budowlaną odzież roboczą. Zakładają, że jak ktoś jest takiego wzrostu jak ja, to musi być od razu tęgi chłop z brzuchem nie wiadomo jakim. I tak oto nie ma dla mnie ogrodniczek roboczych - dobre wzrostowo są zbyt szerokie, a dobre szerokościowo są zbyt krótkie. Ale widocznie większość budowlańców to tęgie chłopy, a ja jestem marginesem wartym pominięcia.

Artificial Intelligence napisał(a): McD to nie problem z tłuszczami, tylko z połączeniem tłuszczu z nadmiarem węglowodanów.

McD to problem z tłuszczami. Tłuszcz tłuszczowi nierówny, a w maku masz tłuszcze trans. W ogóle te oleje, frytury, którymi można smażyć przez cały dzień to gówno. A żaden McD czy KFC nie będzie ci wymieniało oleju rzepakowego co kotlecik czy co porcję nuggetsów.

Artificial Intelligence napisał(a): Drapanie się w głowę pozostaje - wzrost wiedzy o "zbilansowanej diecie" doprowadził do epidemii otyłości.

Wzrost wiedzy nie przekłada się na jakiekolwiek zmiany w diecie. Wszyscy wiedzą, że alkohol rozwala wątrobę, serce, potencję; że jest silnym depresantem i co? I walą w siebie to wszyscy ile wlezie.

Sofeicz napisał(a): Jest odżywiana regularnie i odpowiednio do jej potrzeb, a i tak zachowyje się, jakby była głodzona.

Każdy pies się tak zachowuje.

Artificial Intelligence napisał(a): Jeżeli ktoś od dziecka uczony jest danego sposobu odżywiania się, to nie zmieni go do końca życia

Zmieni - w zależności od wykonywanej pracy.
---
Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie. Większości ludzi taki śmiech sprawia ból.

Nietzsche
---
Polska trwa i trwa mać
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości