To forum używa ciasteczek.
To forum używa ciasteczek do przechowywania informacji o Twoim zalogowaniu jeśli jesteś zarejestrowanym użytkownikiem, albo o ostatniej wizycie jeśli nie jesteś. Ciasteczka są małymi plikami tekstowymi przechowywanymi na Twoim komputerze; ciasteczka ustawiane przez to forum mogą być wykorzystywane wyłącznie przez nie i nie stanowią zagrożenia bezpieczeństwa. Ciasteczka na tym forum śledzą również przeczytane przez Ciebie tematy i kiedy ostatnio je odwiedzałeś/odwiedzałaś. Proszę, potwierdź czy chcesz pozwolić na przechowywanie ciasteczek.

Niezależnie od Twojego wyboru, na Twoim komputerze zostanie ustawione ciasteczko aby nie wyświetlać Ci ponownie tego pytania. Będziesz mógł/mogła zmienić swój wybór w dowolnym momencie używając linka w stopce strony.

Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Za komuny było szczuplej
#81
lumberjack napisał(a): Najwięcej to sosów jem meksykańskich, gulaszy etc.
Sosów? Gotowych ze sklepu? Oczko
- Myślałem, że ty nie znasz lęku.
- Mylisz się. Lęku nie zna tylko głupiec.
- A co robi wojownik, kiedy czuje strach?
- Pokonuje go. To jest w każdej bitwie nasz pierwszy martwy wróg.
Odpowiedz
#82
Lumberjack
Cytat:Dałbym sobie mocne 5/10 […] Jedzeniowo jest ok, aktywność fizyczna ok, brak jarania szlugów i rzadko alko.
A cholesterol w końcu sobie zbadałeś? Test Coopera robiłeś? A pompek to ile zrobisz?  Język
O Lord, bless this thy hand grenade, that with it thou mayest blow thy enemies to tiny bits in thy mercy.
Odpowiedz
#83
lumberjack napisał(a): Jak się żre codziennie. Raz na tydzień do kaszy i warzyw jest git. Najwięcej to sosów jem meksykańskich, gulaszy etc.

To tak jak flaszka ze szwagrem raz na tydzień, zagryzana eko-marchewką jest git. Tragedii z tego nie będzie - ale zdrowym odżywianiem nazwać się jednak tego nie da Oczko
"Wkrótce Europa przekona się, i to boleśnie, co to są polskie fobie, psychozy oraz historyczne bóle fantomowe"
Odpowiedz
#84
Dwa Litry Wody napisał(a): A cholesterol w końcu sobie zbadałeś?

Tak. Minimalnie ponad normę. Nie ma tragedii - ograniczyłem sery żółte. Za dużo tego żarłem.

I byłem u kardiologa, dokładnie przebadano mi serce na dwa sposoby - jest w idealnym, książkowym wręcz stanie.

Dwa Litry Wody napisał(a): Test Coopera robiłeś?

Nie. Na pewno nie mam kondycji biegacza. Ale mam dobrą wytrzymałość i siłę. Mogę cały dzień gładź napierdzielać tak jak Samuraj Jack wywija swoim mieczem Uśmiech

Dwa Litry Wody napisał(a): A pompek to ile zrobisz?

Dużo na pewno. Całe życie od studiów robiłem co drugi dzień po 200 pompek w przeróżnych seriach. Odkąd pojawiło się dziecko nie robiłem pompek, ale myślę, że cały czas byłoby w miarę git. Mięśnie non stop ćwiczone w robocie. Jak Boga kocham - jestem w dobrej formie Uśmiech Cały ja oprócz kręgosłupa.

Iselin napisał(a): Sosów? Gotowych ze sklepu?

Nie, sami se robimy. Będziesz w Radomiu, to zapraszam na degustację. Zobaczysz, zrobię taki sos, że aż Ci w pięty pójdzie Uśmiech

DziadBorowy napisał(a): To tak jak flaszka ze szwagrem raz na tydzień, zagryzana eko-marchewką jest git.

Nie dałbym rady - za cienki bolek jestem.

DziadBorowy napisał(a): Tragedii z tego nie będzie - ale zdrowym odżywianiem nazwać się jednak tego nie da

Mięso w diecie nie jest niezdrowe - wszystko zależy od rodzaju, typu i źródła mięsa.
---
Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie. Większości ludzi taki śmiech sprawia ból.

Nietzsche
---
Polska trwa i trwa mać
Odpowiedz
#85
Lumberjack
Cytat:Tak. Minimalnie ponad normę. Nie ma tragedii - ograniczyłem sery żółte. Za dużo tego żarłem. I byłem u kardiologa, dokładnie przebadano mi serce na dwa sposoby - jest w idealnym, książkowym wręcz stanie.
Jestem pod wrażeniem. Serio. Pamiętam jak chyba z dwa lata temu, przy okazji innej "żywieniowej" dyskusji trułem ci dupę o kardiologu i cholesterolu i nigdy bym nie przypuszczał, że weźmiesz to sobie do serca. Wychodzi na to, że rozmowy na forach jednak jakichś sens mają... Oczko

Ps.
Co do pompek i testu Coopera, to warto sobie od czasu do czasu taki sprawdzian zrobić, choćby dlatego, że w kontekście oceny kondycji fizycznej wyniki tych prób są daleko bardziej miarodajne niż dywagacje oparte na BMI czy WHR.
O Lord, bless this thy hand grenade, that with it thou mayest blow thy enemies to tiny bits in thy mercy.
Odpowiedz
#86
Ale zescie wzieli sie za diete Lumbera. Wezcie pod uwage ze chlop pracuje fizycznie i podczas tej pracy zuzywa wiecej kalorii jednego dnia niz wiekszosc z nas siedzacych w pracy biurowej przez tydzien. W zwiazku z tym mysle ze troche wiecej miesa mu akurat nie szkodzi.
Odpowiedz
#87
lumberjack napisał(a): Nie, sami se robimy. Będziesz w Radomiu, to zapraszam na degustację. Zobaczysz, zrobię taki sos, że aż Ci w pięty pójdzie
Przypomnę się Oczko
Adam M. napisał(a): W zwiazku z tym mysle ze troche wiecej miesa mu akurat nie szkodzi.
Miałam na myśli, że jest to mięso smażone Uśmiech
- Myślałem, że ty nie znasz lęku.
- Mylisz się. Lęku nie zna tylko głupiec.
- A co robi wojownik, kiedy czuje strach?
- Pokonuje go. To jest w każdej bitwie nasz pierwszy martwy wróg.
Odpowiedz
#88
Dwa Litry Wody napisał(a): Pamiętam jak chyba z dwa lata temu, przy okazji innej "żywieniowej" dyskusji trułem ci dupę o kardiologu

Prywatnie u jakiegoś niby super dobrego. 3 stówy za godzinę wziął jebaniutki. EKG i USG serca.

Adam M. napisał(a): Ale zescie wzieli sie za diete Lumbera. Wezcie pod uwage ze chlop pracuje fizycznie i podczas tej pracy zuzywa wiecej kalorii jednego dnia niz wiekszosc z nas siedzacych w pracy biurowej przez tydzien. W zwiazku z tym mysle ze troche wiecej miesa mu akurat nie szkodzi.

O właśnie.

Dwa Litry Wody napisał(a): Wychodzi na to, że rozmowy na forach jednak jakichś sens mają...

Mi dużo daje to forum. Człowiek się nie odmóżdża i nabiera dystansu do wielu spraw.
---
Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie. Większości ludzi taki śmiech sprawia ból.

Nietzsche
---
Polska trwa i trwa mać
Odpowiedz
#89
Niestety wygląda na to, że od technologii się nie odczepimy.  Smutny


https://www.codzienniefit.pl/2019/08/pol...enzja.html
„W okopach nie ma ateistów” – to nie jest argument przeciwko ateizmowi; to argument przeciwko okopom…...
Autor: James Morrow
Odpowiedz
#90
Iselin napisał(a):
Adam M. napisał(a): W zwiazku z tym mysle ze troche wiecej miesa mu akurat nie szkodzi.
Miałam na myśli, że jest to mięso smażone Uśmiech

Aaaaaaaaaaa, o to chodzi. Lumber, przejdz na pieczone. My wogole nie smazymy i nie czuje zadnego braku, chociaz cale dziecinstwo i mlodosc jadlem smazone bo tak sie u nas w rodzinie jadlo. O owiele za duzo tluszczow zwierzecych ( ach ten smalczyk z cebulka, kaszanka z patelni, kotlety mielone podsmazane ) i smazenia a brak miesa gotowanego i ryb pieczonych / gotowanych. No ale czlowiek byl mlody, wszystko spalal i przetwarzal na energie seksualna. Uśmiech
Odpowiedz
#91
Iselin napisał(a): Przypomnę się

Spoko Uśmiech

Iselin napisał(a): Miałam na myśli, że jest to mięso smażone

Raz na parę dni to przecież nic strasznego.

Adam M. napisał(a): Aaaaaaaaaaa, o to chodzi. Lumber, przejdz na pieczone.

Nie przejdę Uśmiech Czasem dobrze zjeść coś smażonego. Pieczone w żaroodpornym naczyniu też jem. I z parowaru. I gotowane. Różnie jem. Nie smażę codziennie.
---
Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie. Większości ludzi taki śmiech sprawia ból.

Nietzsche
---
Polska trwa i trwa mać
Odpowiedz
#92
bert04 napisał(a):
żeniec napisał(a): [quote='znaLezczyni' pid='751318' dateline='1620298581']
Oczekiwania wobec mężczyzn są dużo niższe, a i tak często to mężczyźni mają wygórowane oczekiwania wobec kobiet. Bardzo wygodna postawa. Ja nie muszę, ale ona niech się stara. Kobiety też tu nie są bez winy, bo często wywierają presję na inne kobiety, aby dostosowywały się do obowiązujących wzorców.
Chętnie bym zobaczył szeroko zakrojone badania na ten temat, ale analizy randkowania w sieci malują zupełnie inny obrazek. Swojego czasu hitem był wykres na podstawie danych z OkCupida pokazujący jak urodę reprezentantów drugiej płci oceniają kobiety i mężczyźni. 80% mężczyzn było uważanych przez kobiety za nieatrakcyjnych, natomiast oceny urody kobiet były w zasadzie wg rozkładu normalnego o średniej w połowie skali. Albo to badanie, zwłaszcza sekcja 3.5: (...)

bert04 napisał(a): Zdelurkuję się na chwilę
Uśmiech

bert04 napisał(a): Po pierwsze, nie jest całkiem prawdą, że oczekiwania wobec mężczyzn są niższe. Oczekiwania co do wyglądu? Owszem. Ale są inne kryteria oprócz czystego wyglądu. Zacznijmy od wzrostu. Z którym, w odróżnieniu do wagi, niewiele da się zrobić (to znaczy są operacje wydłużania kości, ale to już większa ekstrema od sysania tłuszczu).
Ano, znaczenie wzrostu jeżeli chodzi o sukces w intymnych relacjach z kobietami jest już memiczne w internetach. Generalnie nie powinno to dziwić, duży wzrost, muskulatura, symetryczna struktura i tym podobne składniki urody są oznakami zdrowia, więc w ramach doboru te cechy były promowane.

bert04 napisał(a): Nowością natomiast jest waga przywiązywana przez kobiety do... wykształcenia. Można to sobie różnie interpretować, ale niekoniecznie to przekłada się na same zarobki. Ważniejsza wydaje się stabilność związku. Oraz... harmonia? Facet wykształcony to taki, z którym i pogadać można, i z dziećmi zostawić. Novum jest to o tyle, że to cechy potrzebne "w jaskini". Dyplomem magistra niedźwiedzia nie położysz, nie zawsze to zapewnia lepsze zarobki (chociaż przynajmniej stabilne średnie to zazwyczaj są). Ale z jakiegoś powodu akurat ta grupa mężczyzn zdaje się być rozchwytywana. Jakieś teorie?
Istotnie, to jest coś, czego jeszcze nawet w XIX wieku nie było. Pierwszy raz w historii ludzie mogą się "wydajnie" łączyć w pary nie w celu zaspokojenia starszyzny, czy pod przesądzającą presją ekonomiczną, ale z miłości, a łączą się kompatybilnie. Próbowałem coś w miarę świeżego o preferencjach co do wykształcenia znaleźć i trafiłem np. na to. Obie płcie long term wolą partnera/partnerkę o tym samym poziomie wykształcenia, a nie tylko kobiety wyedukowanych facetów, czy faceci mniej wyedukowane kobiety.
Odpowiedz
#93
żeniec napisał(a):
bert04 napisał(a): Po pierwsze, nie jest całkiem prawdą, że oczekiwania wobec mężczyzn są niższe. Oczekiwania co do wyglądu? Owszem. Ale są inne kryteria oprócz czystego wyglądu. Zacznijmy od wzrostu. Z którym, w odróżnieniu do wagi, niewiele da się zrobić (to znaczy są operacje wydłużania kości, ale to już większa ekstrema od sysania tłuszczu).
Ano, znaczenie wzrostu jeżeli chodzi o sukces w intymnych relacjach z kobietami jest już memiczne w internetach. Generalnie nie powinno to dziwić, duży wzrost, muskulatura, symetryczna struktura i tym podobne składniki urody są oznakami zdrowia, więc w ramach doboru te cechy były promowane.

Jeżeli wspominasz o memiczności, to powinieneś znać ten:

[Obrazek: 1552568781_awloie_600.jpg]

Więc nie, nie chodzi o symetrię, strukturę, muskulaturę. Tylko o wzrost. Przynajmniej w tym artykule. A zgodnie z obiegowymi teoriami, nawet najbardziej symetryczny, muskularny, "strukturalny" facet nie ma szans poniżej pewnej wysokości. Albo inaczej mówiąc, kobiety i tak oceniają większość facetów jako brzydali (sam podawałeś), więc redukują ocenę do jednego kryterium.

Bardziej zgryźliwa osoba ode mnie mogła by jeszcze wcisnąć uwagę o proporcjach między widocznym wzrostem a "niewidocznymi" rozmiarami, których na tych portalach się nie podaje. A podaje na innych, berdziej, khem, wyspecjalizowanych. Ale to by było seksistowskie, więc nie wcisnę.

Cytat:Istotnie, to jest coś, czego jeszcze nawet w XIX wieku nie było. Pierwszy raz w historii ludzie mogą się "wydajnie" łączyć w pary nie w celu zaspokojenia starszyzny, czy pod przesądzającą presją ekonomiczną, ale z miłości, a łączą się kompatybilnie.

Ta teza by się zgadzała, gdyby na takich portalach randkowych meldowały się tylko kobiety z wykształceniem odpowiednio wyższym. Ale nigdzie nie odnalazłem takiego twierdzenia. A wprost przeciwnie:

"Seit etwa zehn Jahren haben wir nun auch noch mehr Uni-Absolventinnen als -Absolventen. Eine größere Menge gebildeter Frauen sucht also mindestens genauso gebildete Männer, die immer seltener werden. Und nicht alle gebildeten Männer suchen gebildete Frauen, sondern oft auch attraktive Frauen mit weniger Bildung. Kurzum: Die Ressource "gebildeter Mann" wird knapp."

<google-translate>

"Od około dziesięciu lat mamy nawet więcej absolwentów uniwersytetów niż absolwentów. Duża liczba wykształconych kobiet poszukuje mężczyzn, którzy są co najmniej równie dobrze wykształceni i których coraz rzadziej. I nie wszyscy wykształceni mężczyźni szukają wykształconych kobiet, ale raczej atrakcyjnych kobiet z mniejszym wykształceniem. Krótko mówiąc: zasoby „wykształcony człowiek mężczyzna” stają się coraz rzadsze.."


https://www.zeit.de/zeit-magazin/2016-04...gle.com%2F

Podsumowując, wykształcone kobiety - być może - szukają wykształconych facetów, ale wykształceni faceci już niekoniecznie. Wygląda na to, że kryteria kompatybilności są różne dla płci XX i XY.

Cytat:Próbowałem coś w miarę świeżego o preferencjach co do wykształcenia znaleźć i trafiłem np. na to. Obie płcie long term wolą partnera/partnerkę o tym samym poziomie wykształcenia, a nie tylko kobiety wyedukowanych facetów, czy faceci mniej wyedukowane kobiety.

Po pierwsze, nie lubię linków ukrytych pod dwuliterowym zaimkiem. Ale to już moja preferencja. Po drugie, artykuł pokazuje zasadniczo to samo. Dla kobiet wykształcenie jest ważne niezależnie od tego, czy chce związek krótko, średnio czy długoterminowy. Dla mężczyzn związki krótkoterminowe mają nawet negatywną korelację z wykształceniem kobiety, a i przy związkach długoterminowych edukacja nie jest aż tak mocnym kryterium, jak ogólnie pojęta atrakcyjność.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Koh 3:1-8 (edycje własne)
Odpowiedz
#94
żeniec napisał:
Cytat:
znaLezczyni napisał(a): napisał(a):A zestawienie, którego ty użyłeś, jest niekonsekwentne.
Dlaczego niekonsekwentne?
Bo zestawiłeś czynności ze stanem. Przyczyny ze skutkiem.
Cytat:
znaLezczyni napisał(a): napisał(a):I co znaczy: powinno się odpierać?
Powinno się reagować podobnie do sytuacji, w której ktoś głosi nieprawdę, która może szkodzić innym.
Tu znowu wypada mi się zapytać, co znaczy reagować.
Jak żyję, nie słyszałam, żeby ktoś twierdził, że jedzenie chipsów, picie coli, ćpanie jest zdrowe. Nie wiem, gdzie ty takie rewelacje usłyszałeś i w jaki sposób poczułeś się zobligowany do ich odpierania.
Żeby poszerzyć swoje horyzonty, wrzuciłam w google frazy:
"crisps are healthy"
"coke is healthy"
"I am fat and healthy"
"being fat is healthy"
Sprawdziłam pobieżnie trzy pierwsze strony wyników dla każdej z fraz. Żadna nie podała, że którakolwiek z tych czynności/ stan był zdrowy. Przy chipsach podawano skład i pisano, które są mniej niezdrowe oraz jak można zastąpić chipsy zdrowszymi przekąskami. Przy nadwadze/ otyłości i zdrowiu - żadna ze stron nie podała, że powyższe są zdrowe. Owszem, kilka rzeczy było zróżnicowanych. Np. znalazłam informację, że można mieć nadwagę i być zdrowym, ale nie było to żadnym odkryciem Ameryki. Na jednej ze stron znalazłam info, że czasami bardziej niezdrowo jest być chudym i unikać aktywności fizycznej niż być grubym i ćwiczyć, co zresztą też jest dość logiczne. Nie wiem więc z czyimi poglądami chce dyskutować ktoś, kto chce tezy o zdrowej otyłości odpierać. Że ktoś napisał coś na Facebooku? A kogo to obchodzi?
Inną sprawą jest, jeśli ktoś napisze, że jest gruby a lubi siebie, swoje ciało i uważa się za atrakcyjną osobę. I bardzo dobrze. Pozytywne nastawienie do siebie i własnego ciała jest bezcenne, a piękno niejedno ma oblicze.
bert04 napisał:
Cytat:Po pierwsze, nie jest całkiem prawdą, że oczekiwania wobec mężczyzn są niższe. Oczekiwania co do wyglądu? Owszem. Ale są inne kryteria oprócz czystego wyglądu. Zacznijmy od wzrostu. Z którym, w odróżnieniu do wagi, niewiele da się zrobić (to znaczy są operacje wydłużania kości, ale to już większa ekstrema od sysania tłuszczu).
Ale w tym temacie rozmawiamy właśnie o oczekiwaniach względem wyglądu. A jeśli uważasz, że niski wzrost jest niewygodny dla mężczyzny, to pomyśl, czym jest wysoki dla kobiety. Wiem coś o tym, bo mam koleżankę, która ma 2 metry wzrostu i nie jest modelką ani siatkarką. Jej nie przeszkadzałoby randkowanie czy związek z niższym od niej mężczyzną (w końcu tych wyższych od niej nie ma tak wielu), niestety mężczyźni uciekają, jak ją widzą.
lumberjack napisał:
Cytat:Gdyż otyłość jako powszechne zjawisko społeczne jest zjawiskiem przejmującym. Tyle tylko, że wygląd to najmniej znaczący ale najbardziej widoczny aspekt tego o czym tu piszemy.
Tak, uważasz za najbardziej przejmujące, warte twojego czasu i pisania, zjawiska, które ciebie nie dotyczą - a więc ty osobiście nie musisz w tej chwili nic z nimi robić. Możesz pomartwić się i poubliżać komuś (przypomnę, że napisałeś . Z całym szacunkiem dla ludzi otyłych z powodów genetycznych - drażni mnie to, że Polska idzie w ślad za krajami Zachodu. Leniwych grubasów wpierdalających śmieciowe żarcie. https://ateista.pl/showthread.php?tid=14...#pid751045)
zamiast zająć się tymi problemami, które ty masz i które mogą negatywnie wpłynąć na twoje zdrowie.
Sprowadzenie problemu otyłości społecznej do tego, że ludzie jedzą za dużo, jedzą źle i za mało się ruszają to uproszczenie. Sprowadzenie do leniwych grubasów wpierdalajacych to po prostu miks chamstwa z totalnym niezrozumieniem problemu. Ale jak napisałam, ty sobie tak uprościłeś, żeby pogadać o problemie, mając ten komfort, że to nie jest twój problem. Wygodniej jest martwić się o innych i widzieć, jak łatwo i prosto powinni zadbać o swoje zdrowie, zamiast zrobić coś ze swoim.
lumberjack napisał:
Cytat:Dałbym sobie mocne 5/10 [Obrazek: tongue.gif] Ze względu na stachanowcowanie. Jest ono już nawykiem, ale chyba w jakimś stopniu jestem predysponowanym do tego kinestetykiem i perypatetykiem. Jedzeniowo jest ok, aktywność fizyczna ok, brak jarania szlugów i rzadko alko.
Z tym, że nie zachęcam ludzi do zaakceptowania pracoholizmu. Fajnie byłoby z tym walczyć tylko skąd mieć pieniądze na życie w tymkrajutakimpięknym?
Widzisz, jak łatwo mieć zrozumienie dla siebie i siebie usprawiedliwić. Nie tłumacz się, proszę, że musisz tyle i tak ciężko pracować. To suma twoich życiowych wyborów. Nie życzę ci tego broń Boże, ale przy takim trybie życia znacznie wzrasta ryzyko zawału i udaru. Za leczenie udarowców i sercowców płacą wszyscy płacący składki zdrowotne, co zresztą uważam za słuszne. Ty dobrowolnie,a nawet miałam czasami wrażenie że z lekką dumą, pchasz się w ten zawał/ wylew. Wolisz przejmować się sztucznym dla ciebie problemem (otyłość), niż zająć prawdziwym. Może są osoby otyłe, które lubią ponarzekać na dobrowolnie przepracowujących się?
Pisałeś też kiedyś (nie zacytuję, ale jestem pewna, że to czytałam), że prowadziłeś samochód tak zmęczony, że bałeś się, że spowodujesz wypadek. Nie będę komentowała takiej nieodpowiedzialności, nie podoba mi się jednak to, że sam robiąc takie rzeczy,nazywasz ludzi z problemami "leniwymi grubasami wpierdalającymi śmieciowe żarcie". Gdybyś umiał na siebie obiektywnie spojrzeć, to jak nazwałbyś siebie?
Cytat:I dziwi mnie to Twoje pisanie o akceptacji. Przecież akceptacja = afirmacja; pozytywne odniesienie się do czegoś.

Cytat:Cytat:akceptacja
1. «aprobata»
2. «formalna zgoda na coś»
3. «pogodzenie się z czymś, czego nie można zmienić»
4. «uznanie czyichś cech, czyjegoś postępowania za zgodne z oczekiwaniami»
https://sjp.pwn.pl/sjp/akceptacja;2439112.html
Znaczenia [1] i [4] nie pasują, bo oznaczają pozytywny stosunek do negatywnego zjawiska (nadwagi, otyłości).
Znaczenie [3] nie pasuje, bo otyłość jest czymś co najczęściej da się zmienić.
Od biedy pasuje znaczenie [4] ale też nie do końca gdyż czym jest formalna zgoda na otyłość? Że ktoś na piśmie oficjalnie oświadczy, iż zgadza się na stan (otyłości), w którym się znajduje?
To bardzo proste. Żeby coś zmienić, trzeba wpierw zaakceptować to. Zaakceptować fakt, że jest się otyłym. Przyjąć do wiadomości, pogodzić się z tym, polubić siebie ze swoją otyłością, ze swoim wyglądem. Moim zdaniem to najlepsza droga ku temu, żeby następnym etapem (po akceptacji) była zmiana dla zdrowia. Znam zbyt wiele kobiet, które nie akceptują swojego wyglądu, a tym samym nie akceptują siebie. Tracą życie na walkę ze sobą, z kilogramami, zdeterminowane jednym: zgubić wagę. Bo jak schudną, to (o czym wspomniała wcześniej Iselin) będą szczęśliwe. I nie umiejąc racjonalnie (i z miłością) podejść do siebie, szarpią się, a waga im skacze. A gdyby zaakceptowały siebie, przestały się szarpać, skakać od głodówek do pełnego poczucia winy podjadania, polubiły swe ciało, byłyby szczęśliwsze. A szczęśliwej osobie łatwiej racjonalnie podejść do diety dla zdrowia, nie dla wyglądu. Problem z jedzeniem jest w głowie, nie w żołądku czy koszyku zakupów. A dla ciebie to leniwe grubasy. Smutne.
Jeśli zabraknie ci argumentów - nazwij mnie kłamczynią i napisz, że łżę.
Odpowiedz
#95
Każdy ma jakieś uprzedzenia i nie lubi pewnych typów ludzi, np. takich co nie zaliczyliby testu z pianką marshmallow, a otyli ludzie czasem kojarzą się z takimi osobami. Ludzie, którzy nie potrafią odroczyć nagrody, to potencjalni wyborcy różnych populistów.
Rozsadziło mi antenę.
Odpowiedz
#96
Cytat:Każdy ma jakieś uprzedzenia i nie lubi pewnych typów ludzi

Tak, tak sobie tłumacz,żeby świat dla siebie uprościć. Zrozumienie, że zdania z "każdy" są guzik warte, wymaga minimum wysiłku. Jak sobie powiesz, że każdy tak robi, możesz łatwo i przyjemnie usprawiedliwić siebie.
Jeśli zabraknie ci argumentów - nazwij mnie kłamczynią i napisz, że łżę.
Odpowiedz
#97
znaLezczyni napisał(a): Tak, tak sobie tłumacz,żeby świat dla siebie uprościć. Zrozumienie, że zdania z "każdy" są guzik warte, wymaga minimum wysiłku. Jak sobie powiesz, że każdy tak robi, możesz łatwo i przyjemnie usprawiedliwić siebie.
Ale fakt, że niechęć do jakiejś grupy ma często podłoże w nas samych, tylko sobie to racjonalizujemy.
- Myślałem, że ty nie znasz lęku.
- Mylisz się. Lęku nie zna tylko głupiec.
- A co robi wojownik, kiedy czuje strach?
- Pokonuje go. To jest w każdej bitwie nasz pierwszy martwy wróg.
Odpowiedz
#98
Z tym się w zupełności zgadzam.
Jeśli zabraknie ci argumentów - nazwij mnie kłamczynią i napisz, że łżę.
Odpowiedz
#99
znaLezczyni napisał(a): bert04 napisał:
Cytat:Po pierwsze, nie jest całkiem prawdą, że oczekiwania wobec mężczyzn są niższe. Oczekiwania co do wyglądu? Owszem. Ale są inne kryteria oprócz czystego wyglądu. Zacznijmy od wzrostu. Z którym, w odróżnieniu do wagi, niewiele da się zrobić (to znaczy są operacje wydłużania kości, ale to już większa ekstrema od sysania tłuszczu).
Ale w tym temacie rozmawiamy właśnie o oczekiwaniach względem wyglądu. A jeśli uważasz, że niski wzrost jest niewygodny dla mężczyzny, to pomyśl, czym jest wysoki dla kobiety. Wiem coś o tym, bo mam koleżankę, która ma 2 metry wzrostu i nie jest modelką ani siatkarką. Jej nie przeszkadzałoby randkowanie czy związek z niższym od niej mężczyzną (w końcu tych wyższych od niej nie ma tak wielu), niestety mężczyźni uciekają, jak ją widzą.

Tak, problem wykluczenia z "obiegu randkowania" dotyczy obu płci. Niemniej wśród facetów dotyczy znacznie większej grupy. Podpowiem Ci, że wśród ewidentnie niskich facetów istnieje tendencja do randkowania z ewidentnie wysokimi kobietami. Taka kompensacja. Co do "średniaków" to niestety, masz rację.

znaLezczyni napisał(a): lumberjack napisał:
Cytat:Gdyż otyłość jako powszechne zjawisko społeczne jest zjawiskiem przejmującym. Tyle tylko, że wygląd to najmniej znaczący ale najbardziej widoczny aspekt tego o czym tu piszemy.
Tak, uważasz za najbardziej przejmujące, warte twojego czasu i pisania, zjawiska, które ciebie nie dotyczą - a więc ty osobiście nie musisz w tej chwili nic z nimi robić. Możesz pomartwić się i poubliżać komuś (przypomnę, że napisałeś . Z całym szacunkiem dla ludzi otyłych z powodów genetycznych - drażni mnie to, że Polska idzie w ślad za krajami Zachodu. Leniwych grubasów wpierdalających śmieciowe żarcie. https://ateista.pl/showthread.php?tid=14...#pid751045)
zamiast zająć się tymi problemami, które ty masz i które mogą negatywnie wpłynąć na twoje zdrowie.
Sprowadzenie problemu otyłości społecznej do tego, że ludzie jedzą za dużo, jedzą źle i za mało się ruszają to uproszczenie. Sprowadzenie do leniwych grubasów wpierdalajacych to po prostu miks chamstwa z totalnym niezrozumieniem problemu. Ale jak napisałam, ty sobie tak uprościłeś, żeby pogadać o problemie, mając ten komfort, że to nie jest twój problem. Wygodniej jest martwić się o innych i widzieć, jak łatwo i prosto powinni zadbać o swoje zdrowie, zamiast zrobić coś ze swoim.

W zasadzie komentarz powinien być do lumbera, ale wtrącę tutaj:

https://wiadomosci.onet.pl/kiosk/chude-m...adka/24gjt

"Na wyspach Fidżi do 1996 r. nie zanotowano ani jednego przypadku anoreksji, potem jednak pojawiło się ich wiele. W 1996 r. na Fidżi zaczęła nadawać telewizja, lansująca przerażająco szczupłe bohaterki."

A poniżej źródło do badania w temacie:

https://pubmed.ncbi.nlm.nih.gov/9304042/

Inaczej pisząc, szczupłość nie była jakimś naturalnym ideałem, które zostało zniszczone przez zachodnie media, jak sugeruje to wpis kolegi. Szczupłość była ideałem tych samych mediów, które teraz - nieco - zawracają w tej obsesji. W Europie Wschodniej to może było na stycznej kontaktów z zachodnimi mediami i "naturalnymi" brakami wyżywienia. Dociągnęliśmy do pierwszego świata jeżeli chodzi o pół-gotowe jedzenie w zamrażarkach sklepowych i macdonaldsy na każdym rogu. To też dołączyliśmy do problemów pierwszego świata z tendencjami do a) otyłości i b) anoreksji. Alternatywą byłoby cofnięcie w czasie i wprowadzenie kartek na mięso. I czekoladę.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Koh 3:1-8 (edycje własne)
Odpowiedz
bert04 napisał(a): Jeżeli wspominasz o memiczności, to powinieneś znać ten:

(...)

Więc nie, nie chodzi o symetrię, strukturę, muskulaturę. Tylko o wzrost. Przynajmniej w tym artykule. A zgodnie z obiegowymi teoriami, nawet najbardziej symetryczny, muskularny, "strukturalny" facet nie ma szans poniżej pewnej wysokości. Albo inaczej mówiąc, kobiety i tak oceniają większość facetów jako brzydali (sam podawałeś), więc redukują ocenę do jednego kryterium.
Już nie bądźmy tacy redukcjonistyczni. Wzrost jest ważny, ale tu jest bardziej sytuacja drzwi z kilkoma zamkami. Jeśli delikwent będzie miał np. poważne skazy twarzy, to też nie przejdzie przez większość filtrów (nie mylić z flirtami). W memie ostatecznie Fiona i Shrek byli bardzo kompatybilni i też mieli okazję się o tym przekonać podczas "doręczania". No i Lord F był karłem nie tylko wzrostem, więc trudno coś stąd wywnioskować Uśmiech

bert04 napisał(a): Bardziej zgryźliwa osoba ode mnie mogła by jeszcze wcisnąć uwagę o proporcjach między widocznym wzrostem a "niewidocznymi" rozmiarami, których na tych portalach się nie podaje. A podaje na innych, berdziej, khem, wyspecjalizowanych. Ale to by było seksistowskie, więc nie wcisnę.
Chyba nie musimy w to wchodzić, więc nie wchodźmy...

bert04 napisał(a): Ta teza by się zgadzała, gdyby na takich portalach randkowych meldowały się tylko kobiety z wykształceniem odpowiednio wyższym. Ale nigdzie nie odnalazłem takiego twierdzenia. A wprost przeciwnie:

(...)

Podsumowując, wykształcone kobiety - być może - szukają wykształconych facetów, ale wykształceni faceci już niekoniecznie. Wygląda na to, że kryteria kompatybilności są różne dla płci XX i XY.
Z tego wynika, że jest nadreprezentacja osób o wyższym wykształceniu (proporcjonalnie do ogółu społeczeństwa). Wykształceni faceci na długi związek też szukają z podobnym wykształceniem i nawet delikatnie lepiej "tolerują" z wyższym, niż kobiety. Ogólnie znowu wychodzi, że mężczyźni są mniej wybredni Oczko

bert04 napisał(a): Po pierwsze, nie lubię linków ukrytych pod dwuliterowym zaimkiem. Ale to już moja preferencja.
Postaram się zatem unikać.

bert04 napisał(a): Po drugie, artykuł pokazuje zasadniczo to samo. Dla kobiet wykształcenie jest ważne niezależnie od tego, czy chce związek krótko, średnio czy długoterminowy. Dla mężczyzn związki krótkoterminowe mają nawet negatywną korelację z wykształceniem kobiety, a i przy związkach długoterminowych edukacja nie jest aż tak mocnym kryterium, jak ogólnie pojęta atrakcyjność.
W tym badaniu akurat powierzchowna atrakcyjność była założona, więc nie da się na podstawie tego badania wysnuć wniosku, że to akurat decyduje. Ale tak, generalnie tak jest - to jest istotny warunek wstępny do zabawy w ogóle. Patrząc na statystyki dot. długoterminowych związków zobacz, że owszem, dla mężczyzn ten sam poziom edukacji nie miał tak dużego efektu, jak u kobiet, ale też wyższe wykształcenie nie powodowało takiego zjazdu, jak u kobiet - 3,67 i 3,59 u mężczyzn vs 3,75 i 3,50 u kobiet.

znaLezczyni napisał(a): Bo zestawiłeś czynności ze stanem. Przyczyny ze skutkiem.
W tym kontekście to trochę jedno i to samo. Żeby być pijanym, trzeba pić alkohol, żeby być naćpanym, trzeba ćpać. Żeby być grubym, trzeba wprowadzać do ciała więcej energii, niż spala. Pomijam dziwne przypadki, w których ktoś jest fizycznie do czegoś zmuszany.

znaLezczyni napisał(a): Tu znowu wypada mi się zapytać, co znaczy reagować.
A co to za ciuciubabka? Mogę podać definicję słownikową, ale jestem prawie pewien, że nie o to Ci chodzi. Więc o co?

znaLezczyni napisał(a): Jak żyję, nie słyszałam, żeby ktoś twierdził, że jedzenie chipsów, picie coli, ćpanie jest zdrowe. Nie wiem, gdzie ty takie rewelacje usłyszałeś i w jaki sposób poczułeś się zobligowany do ich odpierania.
Żeby poszerzyć swoje horyzonty, wrzuciłam w google frazy:
"crisps are healthy"
"coke is healthy"
"I am fat and healthy"
"being fat is healthy"
Sprawdziłam pobieżnie trzy pierwsze strony wyników dla każdej z fraz.
To sprawdź jeszcze Fat Acceptance Movement. Poziom denializmu jaki promuje ten ruch mieści się pewnie gdzieś między antyszczepami i płaskoziemcami.

znaLezczyni napisał(a): Nie wiem więc z czyimi poglądami chce dyskutować ktoś, kto chce tezy o zdrowej otyłości odpierać. Że ktoś napisał coś na Facebooku? A kogo to obchodzi?
Całego ruchu nie da się sprowadzić do "ktoś napisał na Facebooku".

znaLezczyni napisał(a): Inną sprawą jest, jeśli ktoś napisze, że jest gruby a lubi siebie, swoje ciało i uważa się za atrakcyjną osobę. I bardzo dobrze. Pozytywne nastawienie do siebie i własnego ciała jest bezcenne, a piękno niejedno ma oblicze.
Nic o tym nie napisałem, zaadresowałem jedynie health claims.

znaLezczyni napisał(a): Ale w tym temacie rozmawiamy właśnie o oczekiwaniach względem wyglądu. A jeśli uważasz, że niski wzrost jest niewygodny dla mężczyzny, to pomyśl, czym jest wysoki dla kobiety. Wiem coś o tym, bo mam koleżankę, która ma 2 metry wzrostu i nie jest modelką ani siatkarką. Jej nie przeszkadzałoby randkowanie czy związek z niższym od niej mężczyzną (w końcu tych wyższych od niej nie ma tak wielu), niestety mężczyźni uciekają, jak ją widzą.
Jakkolwiek tego nie ujmiesz, kobiety generalnie są znacznie bardziej wybredne niż mężczyźni, więc nie wiem na jakiej podstawie piszesz o wyższych wymaganiach wobec kobiet.

znaLezczyni napisał(a): To bardzo proste. Żeby coś zmienić, trzeba wpierw zaakceptować to. Zaakceptować fakt, że jest się otyłym. Przyjąć do wiadomości, pogodzić się z tym, polubić siebie ze swoją otyłością, ze swoim wyglądem.
Po co zmieniać coś, co się akceptuje? W jaki sposób oszukiwanie się, że to zdrowe, ma pomóc?
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości