To forum używa ciasteczek.
To forum używa ciasteczek do przechowywania informacji o Twoim zalogowaniu jeśli jesteś zarejestrowanym użytkownikiem, albo o ostatniej wizycie jeśli nie jesteś. Ciasteczka są małymi plikami tekstowymi przechowywanymi na Twoim komputerze; ciasteczka ustawiane przez to forum mogą być wykorzystywane wyłącznie przez nie i nie stanowią zagrożenia bezpieczeństwa. Ciasteczka na tym forum śledzą również przeczytane przez Ciebie tematy i kiedy ostatnio je odwiedzałeś/odwiedzałaś. Proszę, potwierdź czy chcesz pozwolić na przechowywanie ciasteczek.

Niezależnie od Twojego wyboru, na Twoim komputerze zostanie ustawione ciasteczko aby nie wyświetlać Ci ponownie tego pytania. Będziesz mógł/mogła zmienić swój wybór w dowolnym momencie używając linka w stopce strony.

Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Nowy ład = inflacja i triumf demokracji
#61
Najwięcej okropności uzasadniono Bogiem oraz świeckimi ideologiami typu komunizm/nazizm. I chyba ogólnie w imię dobra społeczeństwa/wyższego dobra.

Rozum jest w sumie tylko sługą jakiejś ideologii/moralności/aksjologii.
---
Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie. Większości ludzi taki śmiech sprawia ból.

Nietzsche
---
Polska trwa i trwa mać
Odpowiedz
#62
Też postrzegam rozum jako neutralne moralnie narzędzie. Zależnie od tego, jaki ktoś stawia sobie cel, jego inteligencja i zdolności mogą być pożądane, lub też niepożądane. W naszym interesie jest, aby zamordyści byli idiotami, a mądrzy ludzie służyli wolności. Ale nie oznacza to, że należy dać inteligentnym władzę i „jakoś to będzie”.
Tress byłaby doskonałą filozofką. W istocie, Tress odkryła już, że filozofia nie jest tak wartościowa, jak jej się wcześniej wydawało. Coś, co większości wielkich filozofów zajmuje przynajmniej trzy dekady.

— Brandon Sanderson
Odpowiedz
#63
zefciu napisał(a): W naszym interesie jest, aby zamordyści byli idiotami, a mądrzy ludzie służyli wolności.

O właśnie, zapomniałbym - w imię wolności też popełniono masę okropności.

I w imię walki z zamordyzmem/faszyzmem/nazizmem/komunizmem też popełniano okropności.

W imię demokracji, w imię pokoju etc.

Ogólnie ludzie to agresywne małpiszony i straszne skurwysyny. Zbeszczeszczą, zbrukają, wypaczą, wykoślawią nawet najbardziej szlachetną ideę. Jak ktoś będzie chciał komuś zrobić jakieś kuku, to rozumowo weźmie se jakąś ideę i użyje jej jako usprawiedliwienie swoich działań. Nawet w imię ekologii też przecież rozmaite exetery z chęcią by zdepopulowały przeludnioną planetę.
---
Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie. Większości ludzi taki śmiech sprawia ból.

Nietzsche
---
Polska trwa i trwa mać
Odpowiedz
#64
Być może ten cytat jest jasny dla mnie a mylący dla innych. Więc po pierwsze primo przypomnę, że powieść, a raczej, cykl, opowiada o społeczeństwie podzielonym według pięciu cech: rozum, odwaga (siła), altruizm, prawda (która jest też sprawiedliwością) i coś tam jeszcze (taki hufflepuff tei mini-sagi). A fikcyjny scenariusz opisuje przejęcie władzy przez rozum za pomocą siły na przekór altruizmowi. I innym frakcjom. Jest to więc rozum pozbawiony cech współczucia czy sprawiedliwości, "czysty" w negatywnym znaczeniu.

Po przypomnieniu tła przejdę do sedna. Czyli po drugie primo. Nie twierdziłem, ani cytat nie twierdzi, że rozum prowadzi do najgorszych podłosci. Ani, że najwięcej podłosci. Autorka w porywie natchnienia stwierdza, że rozumem można uzasadnić KAŻDĄ podłość. I jest tego prosta przyczyna, gdyż rozum nie zna kategorii podłości. To jest kategoria etyczna. Okropność? Kategoria estetyczna. Rozumem można natomiast kalkulować korzyści. Lub straty. Oczywiście, można próbować mieszać pojęcia, analizować korzyści etyczne. Ale to jest wspomaganie się inną kategorią. W społeczeństwie socjopatów będzie inna niż w społeczeństwie altruistów. Przy czym tylko u socjopatów możemy mówić o "czystej korzyści".

I wiem, próbowano zracjonalizować etykę, najdalej zaszła teoria gier. Bardzo pouczająca, oczywiście, jeżeli chodzi o interakcje międzyludzkie. Tyle że teoria gier nadal wysiada wobec etyki "międzygatunkowej". Nie ma ani jednego racjonalnego powodu żeby zakazywać trzymania kur w ciasnych klatkach. Jajko od "szczęśliwej kury" nie jest ani smaczniejsze ani zdrowsze (ostatnio znowu był u mnie zakaz jaj bio, bo ptasia grypa przelatuje). Mleko od "szczęśliwych krów" nie powinno podawać się kobietom w ciąży. A każde ograniczenie eksperymentów na zwierzakach to hamowanie medycyny a przy okazji branży kosmetycznej i paru jeszcze. A jednak ludzie zaczynają traktować zwierzęta, o ironio nazwy, humanitarnie. Gdyż ponieważ albowiem człowiek w swoich decyzjach kieruje się nie tylko rozumem. Na szczęście.

Podsumowując, nie twierdzę, że rozum prowadzi do podłości. Ale rozum nie potrafi ich ograniczyć, chyba że w imię korzyści.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Koh 3:1-8 (edycje własne)
Odpowiedz
#65
zefciu napisał(a):
Socjopapa napisał(a): Gdyby to tak działało to powinniśmy zmierzać z konieczności dziejowej do technokracji albo co najmniej jakiejś formy egzekutywy specjalistów
No i jeśli spojrzymy w szerszej dziejowej perspektywie, to zmierzamy. W normalnych krajach egzekutywę w istocie sprawują specjaliści.

To znaczy jakich? Nie kojarzę takich przykładów.

zefciu napisał(a): Nawet w Polsce członkowie rządu czasem się znają na tym, czym się zajmują.

Po czym radośnie się sprzedają, bo wiedzą, że władza nie chce ekspertów, którzy nie realizują jej założeń aksjologicznych.

zefciu napisał(a): Jeśli to porównamy z dyktaturami, gdzie osadza się egzekutywę według klucza czysto politycznego, wychodzi nam jasny kierunek.

Zawsze? Chyba jednak nie. Założenie, że dyktator będzie zawsze myślał w kontekście swojej bliskiej ucieczki, jest raczej nieuzasadnione.

zefciu napisał(a): Natomiast „czysta technokracja”, w której EusMadeus ma większe prawa polityczne, bo kliknął w „test IQ” w Internetach i mu wyszło pińset jest mało realna z przyczyn, które wymieniłem wyżej. Ale niepotrzebna.

Technokracja w ramach której wynik IQ byłby decydujący i wystarczający dla uzyskania władzy politycznej byłaby ułomna u samych założeń.

zefciu napisał(a): No ale znowu – znaj proporcją. W dyktaturze nepotyzm nie jest aberracją, tylko normą (sukcesja).

W demokracji też jest normą i to znacznie bardziej rozpowszechnioną - skoro decydentów jest więcej, to i okazji do nepotyzmu jest więcej. Przypomnę tylko występ, któregoś polityka PiSu, który z rozbrajającą szczerością powiedział, że nie ma powodu, żeby rodzina i przyjaciele członków Partii szukali pracy na rynku, skoro jest tyle spółek SP.

zefciu napisał(a): Nawet w demokracji, niestety, selektorat nie jest tożsamy z całym społeczeństwem. Nadal jednak wywłaszczonych jest dużo mniej niż w dyktaturze.

W mojej opinii, to wymaga jeszcze wykazania.

bert04 napisał(a): Eugenika, tak hitlerowska jak i przykładowo skandynawska.

Naprawdę w Twojej opinii nie miały oparcia w przyjętej aksjologii rasy panów? W jaki sposób rzeczona eugenika faktycznie przysługiwała się społeczeństwu niemieckiemu czy skandynawskiemu?

bert04 napisał(a): Eksperymenty Tuskegee.

Akurat w tym przypadku rozum podpowiedziałby, że przez 40 lat nie da się utrzymać tego rodzaju tajemnicy, a na przestrzeni tylu lat dało się zebrać pożądane dane bez ryzykowania (nie mówiąc już o tym, że nie widzę korzyści dla przeprowadzających badanie z posiadania danych na temat nieleczonej kiły, skoro istniał skuteczny lek).

bert04 napisał(a): Korzystnie przez naukowców amerykańskich z "osiągnięć" Strugholda w Dachau.

Nie dostrzegam okropności w korzystaniu z czyichś danych, nawet jeśli zostały pozyskane w sposób nieetyczny.

bert04 napisał(a): Obliczanie przez jakiegoś angielskiego matematyka, którego nazwiska teraz nie spomnę, ile należy wysłać samolotów (A) z ilością bomb (B), żeby po uwzględnieniu strat ( C) i rozrzutu (D) zabić odpowiednią liczbę niemieckich cywili (E) a przez to spowodować obniżenie potencjału niemieckiej gospodarki o zakładany faktor (F).

Których to obliczeń nie wykorzystano, mimo że trwała wojna na której okropności były na porządku dziennym.

bert04 napisał(a): Każdy plan pięcioletni, na końcu którego leżało zwiększenie potencjału zbrojnego ZSRR kosztem ludności ZSRR.

Zwiększanie potencjału zbrojnego kosztem społeczeństwa jest rozumne? W ten sposób zaraz dojdziemy do wniosku, że rosyjska doktryna wojskowa sprowadzająca się do "nakryjmy ich czapkami/hełmami" jest rozumna.

bert04 napisał(a): W zasadzie każda aktywność naukowa na usługach wojska ociera się o tę problematykę.

Oczywiście, ale wtedy nie jesteśmy już na etapie "czy powinniśmy zrobić X", tylko "jak zrobić X". A dyskutujemy o etapie "czy", a nie "jak". Fakt, że rozumem można usprawnić chociażby ludobójstwo jest oczywisty, ale nie o tym dyskutujemy.

bert04 napisał(a): A nie wspomniałem o problematyce okropności wobec zwierząt, tu głównie laboratoriów badawczych, w których bada się tak leki na uzdrowienie raka jak i kosmetyki na podkreślanie piękności rzęs. Nie ma ani jednego rozumowego argumentu, żeby takie eksperymenty ograniczać. Nie ma ani jednego rozumowego argumentu, żeby spierać się o ubój rytualny. Czy o trzymanie kur w klatkach. A jednak...

Toteż właśnie o tym pisałem - u podstawy problematyki leżą przyjęta założenia, a nie rozum. Jeśli np. przyjmiemy założenie, że patrzymy na całość obrazka, a nie jego wycinek, to można sobie przypomnieć szkolenie w SS czy unitarkę w Wehrmachcie w których stykanie się z niepotrzebną przemocą i brutalnością, służyło wyzbyciu się ludzkich odruchów. W tym kontekście należy sobie rozumowo zadać pytanie czy na pewno chcemy tego samego efektu w ramach badań naukowych.

bert04 napisał(a): Nie ma ani jednego racjonalnego powodu żeby zakazywać trzymania kur w ciasnych klatkach.

j.w.
"All great men should be haunted by the fear of not living up to their potential.
All loyal men should be haunted by the fear of not having done enough for their country.
All honourable men should be haunted by the fear of not having lived a life worthy of those men who came before us." Sigurd
Odpowiedz
#66
Socjopapa napisał(a): Naprawdę w Twojej opinii nie miały oparcia w przyjętej aksjologii rasy panów? W jaki sposób rzeczona eugenika faktycznie przysługiwała się społeczeństwu niemieckiemu czy skandynawskiemu?

W przypadku Niemców być może przyjęcie aksiologii darwinizmu społecznego, w którym utrzymywanie jednostek "nie wartych życia" osłabia tkankę społeczeństwa. Ale niezależnie od tego jest to rachunek kosztów. W Niemczech taniej było "uśpić" osobę umysłowo chorą, niż ją karmić. W Szwecji ograniczono się do sterylizacji, przymusowej, z podobnych powodów.

Cytat:Akurat w tym przypadku rozum podpowiedziałby, że  przez 40 lat nie da się utrzymać tego rodzaju tajemnicy, a na przestrzeni tylu lat dało się zebrać pożądane dane bez ryzykowania (nie mówiąc już o tym, że nie widzę korzyści dla przeprowadzających badanie z posiadania danych na temat nieleczonej kiły, skoro istniał skuteczny lek).

To, że ktoś kieruje się racjonalnymi przesłankami nie oznacza, że jego rachunek korzyści i zysków wychodzi. Tu być może nie doceniono ryzyka wykrycia tajemnicy a także tego, że afro-obywatele kiedyś przestaną być drugą kategorią ludzi. Co do celów, nie mnie rozsądzać, czy istniała taka rzeczywista potrzeba, ale lekarze uczą się na każdym pacjencie, tym co przeżyje i tym co umrze. Ktoś zdecydował, słusznie czy nie, że do celów badań należy prześledzić chorobę do finalnego końca na możliwie dużej grupie porównawczej. Być może uważano, że to jest bardziej racjonalne niż zbieranie przypadkowych danych z różnych szpitali o różnym poziomie fachowości i dokumentacji. A kiła należy do chorób, które ludzie ukrywają zbyt często, aż jest późno, co dodatkowo utrudnia(-ło) badania poza warunkami eksperymentalnymi.

A czemu nie przerwano badań? Być może wtedy statystyka by się nie "spinała", no bo długość przeżycia bez leczenia też jest ważnym kryterium.

bert04 napisał(a): Korzystnie przez naukowców amerykańskich z "osiągnięć" Strugholda w Dachau.

Cytat:Nie dostrzegam okropności w korzystaniu z czyichś danych, nawet jeśli zostały pozyskane w sposób nieetyczny.

Może nie wyraziłem się jasno, korzystano nie tylko z danych ale i z osoby. Została ona jak Werner von Braun przewieziona do USA w ramach akcji Spinacz. Był on założycielem medycyny kosmicznej, szanowanym dyrektorem instytutu, jego wkład w program Apollo był nie mniejszy niż wymienionego powyżej kolegi. Miał on swój dzień w Teksasie a do 2014 roku przyznawano nagrodę jego imienia.

I o ile moje źródlo się nie myli, do końca prowadził wykłady posługując się przykładami  ze swojej wcześniejszej pracy.

bert04 napisał(a): Obliczanie przez jakiegoś angielskiego matematyka, którego nazwiska teraz nie spomnę, ile należy wysłać samolotów (A) z ilością bomb (B), żeby po uwzględnieniu strat ( C) i rozrzutu (D) zabić odpowiednią liczbę niemieckich cywili (E) a przez to spowodować obniżenie potencjału niemieckiej gospodarki o zakładany faktor (F).

Cytat:Których to obliczeń nie wykorzystano, mimo że trwała wojna na której okropności były na porządku dziennym.

Jak nie wykorzystano jak wykorzystano? Po prostu rachunek nie wyszedł, bo Niemcy przenosili fabryki do podziemii a ludzi do bunkrów. Mimo to naloty dywanowe trwały i trwały i trwały...

bert04 napisał(a): Każdy plan pięcioletni, na końcu którego leżało zwiększenie potencjału zbrojnego ZSRR kosztem ludności ZSRR.
Cytat:Zwiększanie potencjału zbrojnego kosztem społeczeństwa jest rozumne? W ten sposób zaraz dojdziemy do wniosku, że rosyjska doktryna wojskowa sprowadzająca się do "nakryjmy ich czapkami/hełmami" jest rozumna.

No jakby nie było, starczyło im czapek aż do mniej więcej linii Łaby. A oboje wiemy, że mieli nie tylko czapki. Po prostu w kalkulacji nie wszystkie elementy ułożyły się zgodnie z planem.

bert04 napisał(a): W zasadzie każda aktywność naukowa na usługach wojska ociera się o tę problematykę.

Cytat:Oczywiście, ale wtedy nie jesteśmy już na etapie "czy powinniśmy zrobić X", tylko "jak zrobić X". A dyskutujemy o etapie "czy", a nie "jak". Fakt, że rozumem można usprawnić chociażby ludobójstwo jest oczywisty, ale nie o tym dyskutujemy.

Wydawało mi się, że tak. Kontekstem jest teza EM, żeby do rządów dawać ludzi z wysokim IQ. Moim argumentem jest właśnie to, że nawet przyjmując wyższość intelektualną ludzi po zaliczeniu 120 punkciorów w tym teście, jeszcze jesteśmy daleko od polepszenia systemu władzy.

bert04 napisał(a): A nie wspomniałem o problematyce okropności wobec zwierząt, tu głównie laboratoriów badawczych, w których bada się tak leki na uzdrowienie raka jak i kosmetyki na podkreślanie piękności rzęs. Nie ma ani jednego rozumowego argumentu, żeby takie eksperymenty ograniczać. Nie ma ani jednego rozumowego argumentu, żeby spierać się o ubój rytualny. Czy o trzymanie kur w klatkach. A jednak...

Cytat:Toteż właśnie o tym pisałem - u podstawy problematyki leżą przyjęta założenia, a nie rozum. Jeśli np. przyjmiemy założenie, że patrzymy na całość obrazka, a nie jego wycinek, to można sobie przypomnieć szkolenie w SS czy unitarkę w Wehrmachcie w których stykanie się z niepotrzebną przemocą i brutalnością, służyło wyzbyciu się ludzkich odruchów. W tym kontekście należy sobie rozumowo zadać pytanie czy na pewno chcemy tego samego efektu w ramach badań naukowych.

Tutaj akurat Ty odjeżdżasz od tematu. "Ludzkie odruchy" są nieracjonalne. Można niektóre zracjonalizować, ale w sumie tylko wobec innych ludzi, a i tu nie zawsze. Cała reszta jest zbudowana na nieracjonalnych elementach jak emocje, uczucia, estetyka. To, że dziś dążymy do "humanitarnego" traktowania zwierząt wynika z tego, że nie potrafimy czysto odciąć emocji od racjonalności.

I bardzo dobrze, że nie możemy, bo niedobór jednego jak i drugiego jest niezdrowy.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Koh 3:1-8 (edycje własne)
Odpowiedz
#67
Socjopapa napisał(a): To znaczy jakich? Nie kojarzę takich przykładów.
To znaczy w zasadzie w całym tzw. „świecie zachodu”.
Cytat:Po czym radośnie się sprzedają, bo wiedzą, że władza nie chce ekspertów, którzy nie realizują jej założeń aksjologicznych.
No niestety. Dlatego właśnie PiS jest uważany za semidyktaturę.
Cytat:Zawsze? Chyba jednak nie. Założenie, że dyktator będzie zawsze myślał w kontekście swojej bliskiej ucieczki, jest raczej nieuzasadnione.
Nie ucieczki, tylko zachowania władzy. To co zrobili Pinochet i Jaruzel to jest aberracja. Co do zasady dyktatorzy albo umierają przy władzy, albo z przyczyn nienaturalnych.
Cytat:Technokracja w ramach której wynik IQ byłby decydujący i wystarczający dla uzyskania władzy politycznej byłaby ułomna u samych założeń.
Zgadzam się.
Cytat:W demokracji też jest normą i to znacznie bardziej rozpowszechnioną - skoro decydentów jest więcej, to i okazji do nepotyzmu jest więcej.
Ale że co? Że mojemu dziecku przekażę obywatelstwo i czynne prawo wyborcze to jest nepotyzm?
Cytat:Przypomnę tylko występ, któregoś polityka PiSu, który z rozbrajającą szczerością powiedział, że nie ma powodu, żeby rodzina i przyjaciele członków Partii szukali pracy na rynku, skoro jest tyle spółek SP.
Przypomnę tylko, że PiS nie jest partią ideowo demokratyczną, tylko zbiorem sierot po PRL, którym w demokracji się pogorszyło i dlatego walczą o powrót do tego co było.
Cytat:W mojej opinii, to wymaga jeszcze wykazania.
Proszę bardzo:
https://papers.ssrn.com/sol3/papers.cfm?...id=3273660
Tress byłaby doskonałą filozofką. W istocie, Tress odkryła już, że filozofia nie jest tak wartościowa, jak jej się wcześniej wydawało. Coś, co większości wielkich filozofów zajmuje przynajmniej trzy dekady.

— Brandon Sanderson
Odpowiedz
#68
zefciu:
Cytat:Tak. W Singapurze 90% ziemi jest włanością państwa, 80% ludności mieszka w państwowych mieszkaniach, a 37% rynku to firmy z dużym udziałem państwowego kapitału. Ale wolny rynek ma się świetnie.
Nie twierdzę,  że model gospodarczy Singapuru jest idealny, ale obecnie to jeden z  najbogatszych krajów świata,  z najniższym podatkami i najlepsza i najtańszą służbą zdrowia. Ziemia należy do państwa z powodów sprawiedliwościowych,  poniewaź zysk ze wzrostu wartości ziemi jest według niektórych ekonomistów niesprawiedliwy, jako, że wartość ziemii zależy od  inwestycji w okoliczną infrastrukturę, którą finansują wszyscy podatnicy.

Cytat:Nie, nie jest. Z definicji.

Tak szczerze, to nie wiem, skąd ta fetyszyzacja IQ – miary umiejętności rozwiązywania testów IQ się u niektórych bierze.
W zakresie od 100 - 150IQ , 120 IQ wypada gdzieś poniżej środka. 
IQ jest powszechnie stosowanym testem przez specjalistów  w celu zdiagnozowanIan stopnia upośledzenia intelektualnego, więc dlaczego nie miałby służyć do wyselekcjonowanIan najinteligentniejszych ludzi?
Mózgi bardzo inteligentnych ludzi pracują szybciej, sprawniej i zupełnie odmiennie od mózgów przeciętnych ludzi, mają inną selektywność,  potrafią wyłapać rzeczy istotne i ważne i niedostrzegalne dla innych.
Jeżeli  chodzi o sumienie to niekoniecznie istnienie rozwiniętego sumienia musi korelować z niższym IQ. Wydaje mi się, że wręcz przeciwnie,  ludzie , którzy nie mają na tyle inteligencji, żeby uczciwie zarabiać, bardziej będą skłonni na przykład do brania łapówek czy kombinowania.
Rozsadziło mi antenę.
Odpowiedz
#69
zefciu napisał(a): Przypomnę tylko, że PiS nie jest partią ideowo demokratyczną, tylko zbiorem sierot po PRL, którym w demokracji się pogorszyło i dlatego walczą o powrót do tego co było.

Ale PiS robi to co reszta tylko na większą skalę, bezczelnie i otwarcie.

Cytat:Najnowszy raport Najwyższej Izby Kontroli, do którego dotarł reporter TOK FM, pokazuje że 20 proc. urzędników samorządowych dostaje pracę z pominięciem procedur. W ciągu roku tylko w jednym urzędzie w Bochni, bez wymaganych prawem konkursów zatrudniono 13 osób.


Co piąty urzędnik w samorządzie dostaje posadę bez konkursu.

Te dane nie zaskoczyły odpowiedzialnej za walkę z korupcją min. Julii Pitery. W Poranku Radia TOK FM minister podkreślała, że rząd nie ma wpływu na decyzje podejmowane przez samorządy. Pitera dodała też, że gabinet Donalda Tuska bardzo pilnuje procedur przy obsadzaniu stanowisk w administracji publicznej. - Bardzo pilnujemy konkursów w ministerstwach - zapewniła. Ale nie kryła, że sytuacja nie jest idealna. - Gorzej jest tam, gdzie dziennikarze mniej zaglądają. My je kontrolujemy, ale nasze konstatacje są bardzo niepokojące. Procent polityki rodzinnej przekracza zdrowy rozsądek. To jest sytuacja zastana, nigdy niekontrolowana. To są instytucje, które tkwią w zaskorupiałym systemie i ta sytuacja narasta od lat - powiedziała min. Julia Pitera.

Jak ocenił publicysty "Polityki" Krzysztofa Burnetki - wszystkie rządy III RP miały problem z obsadzaniem stanowisk w administracji przez apolitycznych fachowców. Dziennikarz jest autorem raportu: "Służba Cywilna w III RP: punkty krytyczne". Przypomniał, że za czasów rządów koalicji PiS-Samooborna-LPR "jawnie zrezygnowano praktycznie z idei służby cywilnej". Na tle takich poprzedników gabinet Tuska wypada nieźle. - Ekipa PO-PSL miała dość łatwe zadanie. Od tej ściany nietrudno było się odbyć - ocenił Burnetko.

Przyznał, że faktycznie niewiele można zarzucić Platformie jeśli chodzi o obsadzanie stanowisk w administracji publicznej - ale nie znaczy to, że PO nie ma nic na sumieniu. - Inaczej było ze stanowiskami w spółkach skarbu państwa. Tam koledzy załatwiali kolegom posady, pod stołem - mówił w Komentarzach Radia TOK FM.

Wytknął też łatwość z jaką PSL ulega pokusie obsadzania stanowisk przez zaufanych ludzi. - PSL ma taką niechlubną tradycję - lubi obsadzać swoimi ludźmi stanowiska i to niezależnie z kim jest w koalicji. Będąc w koalicji z PO nie zmieniło tej zasady i kolesiostwo kwitło.

Zdaniem Krzysztofa Burnetki niechlubne miejsce w historii polskiej służby cywilnej przypada rządowi Leszka Millera. - Przełomem (red. negatywnym) był rząd Millera, który wprowadził możliwość obsadzania najważniejszych stanowisk w administracji poza konkursem przez osoby "pełniące obowiązki". Nominowano osoby z partyjnego kapelusza pod pretekstem, że jest wakat i kogoś trzeba wsadzić na stanowisko jako p.o - wspominał dziennikarz "Polityki".

Kiedy przyjdzie czas menadżerów?

Według Krzysztofa Burnetki nie można problemów służby cywilnej sprowadzać do obsady stanowisk. - Nie wypracowano do tej pory takiego nowoczesnego modelu służby cywilnej. W świecie coraz wyraźniejsza jest tendencja, żeby praca w administracji miała charakter menadżerski - jak w biznesie. Żeby urzędnik miał do wykonania konkretne zadania i był z nich rozliczany. A nie, żeby była to ciepła posadka, z której nigdy nie można wypaść nawet jak jest się osobą niekompetentną - powiedział w TOK FM.
https://www.tokfm.pl/Tokfm/1,103087,8445...wiedz.html

To jest artykuł z 2010. Ciągle aktualny...
---
Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie. Większości ludzi taki śmiech sprawia ból.

Nietzsche
---
Polska trwa i trwa mać
Odpowiedz
#70
Rodica napisał(a): Nie twierdzę,  że model gospodarczy Singapuru jest idealny
Ale twierdzisz przynajmniej tyle, że jest on obiektywnie bardziej wolnorynkowy od modelu europejskiego. Więc proszę to wykazać.
Cytat:z najniższym podatkami
Korea Północna nie ma w ogóle podatków.
Cytat:i najlepsza i najtańszą służbą zdrowia
Taniość służby zdrowia jest miarą leseferyzmu? Ciekawa koncepcja.
Cytat:Ziemia należy do państwa z powodów sprawiedliwościowych
No pięknie. Czyli jedną formę interwencjonizmu usprawiedliwiamy „z powodów sprawiedliwościowych”, a w innej nie. Jak nam pasuje do ideologii.
Cytat:W zakresie od 100 - 150IQ , 120 IQ wypada gdzieś poniżej środka. 
No i co w związku z tym trywialnym faktem?
Cytat:IQ jest powszechnie stosowanym testem przez specjalistów  w celu zdiagnozowanIan stopnia upośledzenia intelektualnego, więc dlaczego nie miałby służyć do wyselekcjonowanIan najinteligentniejszych ludzi?
No właśnie. Jakiś czas temu Trump rozwiązywał test służący do wykrywania wczesnych objawów demencji i chwalił się publicznie, że aced it. Tu jest coś na rzeczy Uśmiech
Cytat:Jeżeli  chodzi o sumienie to niekoniecznie istnienie rozwiniętego sumienia musi korelować z niższym IQ. Wydaje mi się, że wręcz przeciwnie,  ludzie , którzy nie mają na tyle inteligencji, żeby uczciwie zarabiać, bardziej będą skłonni na przykład do brania łapówek czy kombinowania.
Natomiast ludzie bogaci mają większą skłonność do uznawania swoich przypadkowych, czy w inny sposób niezasłużonych przywilejów za własną zasługę. To akurat wykazują badania.

lumberjack napisał(a): Ale PiS robi to co reszta tylko na większą skalę, bezczelnie i otwarcie.
No czyli nie robi tego samego. Przynajmniej nie ilościowo.

Powtarzam – to nie jest tak, że istnieją dwa dyskretne systemy: demokracja i autorytaryzm. I w demokracji nie ma korupcji w ogóle, a w autorytaryzmie jest. Jest to spektrum systemów i kultur politycznych. Niestety *** ciągnie nas w kierunku Białorusi, a nie Szwecji.
Tress byłaby doskonałą filozofką. W istocie, Tress odkryła już, że filozofia nie jest tak wartościowa, jak jej się wcześniej wydawało. Coś, co większości wielkich filozofów zajmuje przynajmniej trzy dekady.

— Brandon Sanderson
Odpowiedz
#71
Zefciu, chyba przywiązujesz zbytnią wagę do przykładu państwa wielkości Wawy, zbudowanego na osnowie brytyjskiej i azjatyckiej karności, maksymalnie zagęszczonego i będącego wielkim portem i hubem finansowym.
Można podać przykłady wielu innych bogatych minipaństewek zbudowanych według zupełnie innych rudymentów.
A nas Łódź urzekła szara - łódzki kurz i dym.
Odpowiedz
#72
bert04 napisał(a): W przypadku Niemców być może przyjęcie aksiologii darwinizmu społecznego, w którym utrzymywanie jednostek "nie wartych życia" osłabia tkankę społeczeństwa. Ale niezależnie od tego jest to rachunek kosztów. W Niemczech taniej było "uśpić" osobę umysłowo chorą, niż ją karmić. W Szwecji ograniczono się do sterylizacji, przymusowej, z podobnych powodów.

A to Państwo te osoby karmiło? I kto dokonał tych obliczeń - pierwsze słyszę, że akcję T4 zainicjowała analiza kosztów.

bert04 napisał(a): To, że ktoś kieruje się racjonalnymi przesłankami nie oznacza, że jego rachunek korzyści i zysków wychodzi. Tu być może nie doceniono ryzyka wykrycia tajemnicy

Ale właśnie to najlepiej pokazuje, że nie kierowano się rozumem, tylko ideologicznymi mrzonkami jak to spoko będzie zarażać czarnych kiłą, a przy okazji może nawet czegoś się dowiemy. Nie tak trudno dojść do tego, że nie da się przez 40 lat ukryć działań, których efekty są widoczne "na zewnątrz", a bezpośredni świadkowie nie są zainteresowani milczeniem.

bert04 napisał(a): I o ile moje źródlo się nie myli, do końca prowadził wykłady posługując się przykładami  ze swojej wcześniejszej pracy.

Jakich okropności dokonał dzięki temu? Brak skazania oczywiście jest wątpliwy etycznie, ale okropnością nie można tego nazwać.

bert04 napisał(a): Jak nie wykorzystano jak wykorzystano? Po prostu rachunek nie wyszedł, bo Niemcy przenosili fabryki do podziemii a ludzi do bunkrów. Mimo to naloty dywanowe trwały i trwały i trwały...

Czyli nie wykorzystano. Gdyby chodziło o wykorzystanie rachunków to w momencie stwierdzenia, że założenia rachunków okazały się niewłaściwe naloty powinny się skończyć, a nie skończyły się. Ergo, za nalotami przemawiały inne założenia.

bert04 napisał(a): No jakby nie było, starczyło im czapek aż do mniej więcej linii Łaby. A oboje wiemy, że mieli nie tylko czapki. Po prostu w kalkulacji nie wszystkie elementy ułożyły się zgodnie z planem.

Po prostu kalkulacji nie było. Czego skutkiem była chociażby bitwa pod Kurskiem.

bert04 napisał(a): Wydawało mi się, że tak. Kontekstem jest teza EM, żeby do rządów dawać ludzi z wysokim IQ. Moim argumentem jest właśnie to, że nawet przyjmując wyższość intelektualną ludzi po zaliczeniu 120 punkciorów w tym teście, jeszcze jesteśmy daleko od polepszenia systemu władzy.

OK, ale ja odnosiłem się do Twojej tezy jakoby stosując tylko rozum można było dojść do wszelakich okropności.

bert04 napisał(a): Tutaj akurat Ty odjeżdżasz od tematu. "Ludzkie odruchy" są nieracjonalne.

Istotne jest to, że istnieją. Można dążyć do ich wyeliminowania za pomocą chłodnej kalkulacji, ale to już ujawnia założenia o których pisałem.

zefciu napisał(a): To znaczy w zasadzie w całym tzw. „świecie zachodu”.

To sprytnie się ukrywają, bo jakoś widuję, tudzież czytam tylko o kolejnych populistach czy żądnych władzy skur...., a rządów ekspertów jakoś nie zarejestrowałem.

zefciu napisał(a): No niestety. Dlatego właśnie PiS jest uważany za semidyktaturę.

Uważasz, że to jest problem występujący tylko na krajowym podwórku? Na jakiej podstawie?

zefciu napisał(a): Nie ucieczki, tylko zachowania władzy. To co zrobili Pinochet i Jaruzel to jest aberracja. Co do zasady dyktatorzy albo umierają przy władzy, albo z przyczyn nienaturalnych.

Jeśli chce zachować władzę, a nie nachapać się i zwiać, to właśnie powinien dbać o to, żeby jak najmniejsza część społeczeństwa dążyła do jego obalenia. W przeciwnym razie musi budować na lojalności wąskiej grupy wybrańców co jeszcze dla żadnego dyktatora nie okazało się korzystne.

zefciu napisał(a): Ale że co? Że mojemu dziecku przekażę obywatelstwo i czynne prawo wyborcze to jest nepotyzm?

Ty nie jesteś decydentem. Ale rzeczony polityk PiS o którym pisałem jak to chwalił się nepotyzmem, już jest.

zefciu napisał(a): Przypomnę tylko, że PiS nie jest partią ideowo demokratyczną, tylko zbiorem sierot po PRL, którym w demokracji się pogorszyło i dlatego walczą o powrót do tego co było.

To niewątpliwie prawda. I dlatego robią otwarcie, bezczelnie i więcej tego co poprzednicy też robili. To, że za Partii nie ma urzędu, posady itd. bezpiecznego przed zakusami Partii, nie zmienia faktu, że to samo działo się za poprzedników, tyle, że poprzednicy nie schodzili poniżej powiedzmy, poziomu dyrektorów departamentów, więc skala była mniejsza, ale zjawisko było znane i powszechne.

zefciu napisał(a): Proszę bardzo:
https://papers.ssrn.com/sol3/papers.cfm?...id=3273660

Nie rozumiem jak z tego:

"These findings suggest that the relationship between income inequality and authoritarianism is driven by Political Participation and Political Culture." miałoby wynikać coś w kwestii tego "Nadal jednak wywłaszczonych jest dużo mniej niż w dyktaturze."
"All great men should be haunted by the fear of not living up to their potential.
All loyal men should be haunted by the fear of not having done enough for their country.
All honourable men should be haunted by the fear of not having lived a life worthy of those men who came before us." Sigurd
Odpowiedz
#73
Socjopapa napisał(a): A to Państwo te osoby karmiło? I kto dokonał tych obliczeń - pierwsze słyszę, że akcję T4 zainicjowała analiza kosztów.

Państwo "karmiło" osoby w szpitalach psychiatrycznych czy domach opieki. Kwestia eutanazji "niegodnego życia" była podejmowana już przed dojściem nazistów do władzy. Już w roku 1920 wydano opracowanie "Die Freigabe der Vernichtung lebensunwerten Lebens" („Zezwolenie na niszczenie życia pozbawionego wartości”)<1>. Wprowadzono tam określenie "Ballastexistenzen"<2>, co chyba nie muszę tłumaczyć. Głównym argumentem były koszty utrzymania takich balastów w obliczu zniszczeń I WS. Temat podjęto ponownie podczas kryzysu gospodarczego. W obu przypadkach głównie z powodu kosztów właśnie. Ideologia czystości rasy doszła dopiero przy trzecim, tym razem skutecznym, podjęciu tematu po 1933. Za czasów nazistów wyprodukowano co najmniej pięć filmów w tym temacie. Mam streszczenie jednego <3> i ciągle zawiera on argument rachunku kosztów.

<1> https://pl.wikipedia.org/wiki/%C5%BBycie...%C5%BCycia
<2> https://de.wikipedia.org/wiki/Ballastexi...ite_note-4
<3> https://de.wikipedia.org/wiki/Opfer_der_Vergangenheit

Cytat:Ale właśnie to najlepiej pokazuje, że nie kierowano się rozumem, tylko ideologicznymi mrzonkami jak to spoko będzie zarażać czarnych kiłą, a  przy okazji może nawet czegoś się dowiemy.

W ten sposób można argumentować, że eksperymenty na zwierzętach są spowodowane ideologicznymi mrzonkami. Zarażamy myszy i małpy różnymi choróbskami ot tak, bo ich nie lubimy. A może przy okazji czegoś się dowiemy.

Cytat:Nie tak trudno dojść do tego, że nie da się przez 40 lat ukryć działań, których efekty są widoczne "na zewnątrz", a bezpośredni świadkowie nie są zainteresowani milczeniem.

To jest argumentacja post factum. Poczytaj może, jak ta sprawa w ogóle światło dzienne ujrzała.  Peter Buxtun dowiedział się przypadkiem o prowadzeniu tego eksperymentu w roku 1965. Przez lata próbował uskutecznić jego wstrzymanie. Dopiero w roku 1972, w obliczu nieskuteczności jego starań, ujawnił sprawę prasie. Gdyby w ciągu tych 7 lat ktoś zdecydował o zakończeniu eksperymentu, sprawa by się pewnie nigdy nie wydała.  Można raczej, opierając się na powyższym, spytać się, ile tego typu eksperymentów nie wysłzło na światło dzienne.

Cytat:Jakich okropności dokonał dzięki temu? Brak skazania oczywiście jest wątpliwy etycznie, ale okropnością nie można tego nazwać.

Faktycznie, mój błąd, że skupiłem sią na późnej karierze Strugholda, kiedy już nie zabijał ludzi. W jego wczesnej działalności prowadził eksperymenty dla Luftwaffe, testując diałanie podciśnienia czy ektremalnych temperatur w wodzie. Dzięki niemu nazistowska medycyna miała materiał poprawiający warunki przeżycia tak pilotów na dużych wysokościach jak i pilotów po wodowaniu.

Cytat:
bert04 napisał(a): Jak nie wykorzystano jak wykorzystano? Po prostu rachunek nie wyszedł, bo Niemcy przenosili fabryki do podziemii a ludzi do bunkrów. Mimo to naloty dywanowe trwały i trwały i trwały...

Czyli nie wykorzystano. Gdyby chodziło o wykorzystanie rachunków to w momencie stwierdzenia, że założenia rachunków okazały się niewłaściwe naloty powinny się skończyć, a nie skończyły się.

No strasznie jestem ciekaw, jak podczas wojny alianci mieliby empirycznie stwierdzać, czy ich naloty są skuteczne w wyżej wymienionym celu. Brali roczniki statystyczne III Rzeszy? Czytali publiczne przetargi na produkcję u-bootów czy tigerów? Korespondenci Daily Mail pytali się przypadkowych przechodniów w Berlinie o ich opinię na temat braku dostaw masła? No bądź poważny. Ten "moment stwierdzenia" mógł nastąpić najwcześniej po przekroczeniu Renu.


Cytat:
bert04 napisał(a): No jakby nie było, starczyło im czapek aż do mniej więcej linii Łaby. A oboje wiemy, że mieli nie tylko czapki. Po prostu w kalkulacji nie wszystkie elementy ułożyły się zgodnie z planem.
Po prostu kalkulacji nie było. Czego skutkiem była chociażby bitwa pod Kurskiem.

Co jest z bitwą pod Kurskiem? Akurat ze wszystkich możliwych bitew wymieniasz tę jedną? Dziwny wybór, akurat tutaj IMHO najtrudniej jest potwierdzić Twoją tezę. Ale niech tam będzie, zamieniam się w słuch. Czyli wzrok.


Cytat:
bert04 napisał(a): Wydawało mi się, że tak. Kontekstem jest teza EM, żeby do rządów dawać ludzi z wysokim IQ. Moim argumentem jest właśnie to, że nawet przyjmując wyższość intelektualną ludzi po zaliczeniu 120 punkciorów w tym teście, jeszcze jesteśmy daleko od polepszenia systemu władzy.

OK, ale ja odnosiłem się do Twojej tezy jakoby stosując tylko rozum można było dojść do wszelakich okropności.

No i nadal czekam na kontrargument.

Cytat:Istotne jest to, że istnieją. Można dążyć do ich wyeliminowania za pomocą chłodnej kalkulacji, ale to już ujawnia założenia o których pisałem. 

A mianowicie? Sam zreferowałeś moją tezę jako "tylko rozum". A Twój kotrargument jest z gatunku "nie tylko rozum". No to trochę tak, jakbyś chciał uzasadnić wady diety wegańskiej istnieniem jajek.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Koh 3:1-8 (edycje własne)
Odpowiedz
#74
Socjopapa napisał(a): To sprytnie się ukrywają, bo jakoś widuję, tudzież czytam tylko o kolejnych populistach czy żądnych władzy skur...., a rządów ekspertów jakoś nie zarejestrowałem.
Bez przesady. Jak sprawdzisz np. najdłużej urzędujących ministrów finansów: Jan Rostowski, Leszek Balcerowicz, Grzegorz Kołodko, to jednak profesorzy/doktorzy habilitowani i w krajach demokratycznych to jest jednak norma, że ministrem mimo wszystko byle kto nie jest. To w dyktaturach dopuszczenie przez watażkę ekspertów do rządzenia nazywa się "cudem": chilijskim, hiszpańskim, etc. chociaż w krajach demokratycznych taki "cudowny" rozwój wypadków to w zasadzie norma. "Cud" referuje chyba do tego, że dyktator jednak się zdecydował na coś, co jest wbrew jego interesom.

Socjopapa napisał(a): Jeśli chce zachować władzę, a nie nachapać się i zwiać, to właśnie powinien dbać o to, żeby jak najmniejsza część społeczeństwa dążyła do jego obalenia. W przeciwnym razie musi budować na lojalności wąskiej grupy wybrańców co jeszcze dla żadnego dyktatora nie okazało się korzystne.
Problem w tym, że zamożni, wyedukowani i doinformowani ludzie nie chcą być poddanymi, tylko chcą mieć wpływ na władzę, móc ją odwołać w pokojowy sposób, etc. To jest prostopadłe do dyktatury.

Socjopapa napisał(a): Nie rozumiem jak z tego:

"These findings suggest that the relationship between income inequality and authoritarianism is driven by Political Participation and Political Culture." miałoby wynikać coś w kwestii tego "Nadal jednak wywłaszczonych jest dużo mniej niż w dyktaturze."
Przecież jest wprost napisane w abstrakcie. Rozwarstwienie w dochodach jest tym większe, im bardziej ogół ludzi jest wypchnięty z życia politycznego. Że dyktatura jest raczej ekskluzywna, niż inkluzywna, politycznie, chyba nie trzeba tłumaczyć.

bert04 napisał(a): No i nadal czekam na kontrargument.
Kontrargument jest taki, że najpierw trzeba mieć ustalony cel (aksjologia), a potem można używać rozumu (model matematyczny?) do jego osiągnięcia. Pomieszanie tych dwóch skutkuje np. pilastrowymi stwierdzeniami, że jego poglądy na etykę są ufundowane matematycznie, w związku z czym był zresztą grillowany tutaj: https://ateista.pl/showthread.php?tid=14270&page=3
Odpowiedz
#75
żeniec napisał(a): Problem w tym, że zamożni, wyedukowani i doinformowani ludzie nie chcą być poddanymi, tylko chcą mieć wpływ na władzę, móc ją odwołać w pokojowy sposób, etc. To jest prostopadłe do dyktatury.
No i jest to jak najbardziej zgodne z tezą Socjopapy. Chcący utrzymać władzę dyktator będzie starał się utrzymać poddanych w stanie biedy, niedoedukowania i niedoinformowania. Dlatego esencjonalną dyktaturą jest dyktatura Kimów, chyba najstabilniejsza obecnie.
Mówiąc prościej propedegnacja deglomeratywna załamuje się w punkcie adekwatnej symbiozy tejże wizji.
Odpowiedz
#76
kmat napisał(a): No i jest to jak najbardziej zgodne z tezą Socjopapy. Chcący utrzymać władzę dyktator będzie starał się utrzymać poddanych w stanie biedy, niedoedukowania i niedoinformowania. Dlatego esencjonalną dyktaturą jest dyktatura Kimów, chyba najstabilniejsza obecnie.
Jakoś nie jestem przekonany, że to właśnie implikuje Socjopapa, a przynajmniej tak wnioskuję z ganienia demokracji i ciepłych/neutralnych słów na temat dyktatury.
Odpowiedz
#77
żeniec napisał(a): Jakoś nie jestem przekonany, że to właśnie implikuje Socjopapa,
A to nie ma większego znaczenia Uśmiech
Mówiąc prościej propedegnacja deglomeratywna załamuje się w punkcie adekwatnej symbiozy tejże wizji.
Odpowiedz
#78
bert04 napisał(a): Państwo "karmiło" osoby w szpitalach psychiatrycznych czy domach opieki.

Przecież nie ograniczali się do osób w szpitalach czy domach opieki, a gdyby taki rachunek gdzieś powstał to najpewniej zostałby też znaleziony. Co jak co, ale dokumentację Niemcy mieli zawsze rozbudowaną i szczegółową.

bert04 napisał(a): W ten sposób można argumentować, że eksperymenty na zwierzętach są spowodowane ideologicznymi mrzonkami. Zarażamy myszy i małpy różnymi choróbskami ot tak, bo ich nie lubimy. A może przy okazji czegoś się dowiemy.

Nie rozumiem tej analogii. To standardowo zaraża się zwierzęta różnymi chorobami na które mamy skuteczne lekarstwa, żeby sobie przez 40 lat popatrzeć jak cierpią, w nadziei, że nikt się o tym nie dowie? Może mnie coś ominęło, ale o ile mi wiadomo to standardowo na zwierzętach testuje się możliwości leczenia, a fakt prowadzenia testów na zwierzętach jest prawnie regulowany, zamiast być ukrywanym.

bert04 napisał(a): To jest argumentacja post factum.

Owszem, ale opierająca się na rozumowych przesłankach na których mogli się oprzeć też decydenci. Przyjęcie, że nikt się nie dowie, a nawet jak się dowie, to nic w tej sprawie nie zrobi, rozumne nie jest.

bert04 napisał(a): Gdyby w ciągu tych 7 lat ktoś zdecydował o zakończeniu eksperymentu, sprawa by się pewnie nigdy nie wydała. 

Czytaj, nawet jak w tych okolicznościach nie zaczęli się kierować rozumem.

bert04 napisał(a): No strasznie jestem ciekaw, jak podczas wojny alianci mieliby empirycznie stwierdzać, czy ich naloty są skuteczne w wyżej wymienionym celu.

Ano widzisz. Czyli całe "rozumowanie" sprowadzało się "wsadźmy kupę kasy w coś co być może wyjdzie, a być może nie i nie jesteśmy w stanie zweryfikować jaki będzie efekt". No jakoś nie potrafię takiego działania nazwać rozumnym, szczególnie w trakcie długotrwałej wojny w której rozsądne korzystanie z zasobów ma kluczowe znaczenie.

bert04 napisał(a): Co jest z bitwą pod Kurskiem?

No właśnie to, że rzeczona ofensywa w ogóle była możliwa tylko dzięki filozofii "nakryjmy ich czapkami". Łuk kurski nie powstałby, a Niemcy nie mieliby czasu na przygotowanie ofensywy, gdyby istniało planowanie, zamiast "parę milionów fte czy wefte, co za różnica".

bert04 napisał(a): No i nadal czekam na kontrargument.

Zgubiłem się. Kontrargument na co? Napisałeś czego Twoim zdaniem dotyczyła dyskusja, a ja odpowiedziałem, że odnosiłem się do Twojej tezy. Jak mam polemizować z Twoim rozumieniem osnowy dyskusji, albo Ty z moim?

bert04 napisał(a): A mianowicie? Sam zreferowałeś moją tezę jako "tylko rozum". A Twój kotrargument jest z gatunku "nie tylko rozum". No to trochę tak, jakbyś chciał uzasadnić wady diety wegańskiej istnieniem jajek.

Gubię się w Twojej analogii. Mój kontrargument jest z gatunku "pytanie z tezą nie jest pytaniem". Przekładając (chyba) na Twoją analogię "jeśli konieczność diety wegańskiej opierasz na tym, że a priori odrzucasz spożywanie jajek, to nie dowodzisz konieczności diety wegańskiej".

żeniec napisał(a): Bez przesady. Jak sprawdzisz np. najdłużej urzędujących ministrów finansów: Jan Rostowski, Leszek Balcerowicz, Grzegorz Kołodko, to jednak profesorzy/doktorzy habilitowani i w krajach demokratycznych to jest jednak norma, że ministrem mimo wszystko byle kto nie jest.

No to gdzie są te ich analizy i paczki ustaw uwzględniające wykonane analizy. "Podnieśmy podatki" (a do tego zasadniczo sprowadzały się działania rzeczonych) to nie jest analiza.

żeniec napisał(a): To w dyktaturach dopuszczenie przez watażkę ekspertów do rządzenia nazywa się "cudem": chilijskim, hiszpańskim, etc. chociaż w krajach demokratycznych taki "cudowny" rozwój wypadków to w zasadzie norma.

W demokratycznych krajach gwałtowny rozwój gospodarczy jest normą? Nie zauważyłem.

żeniec napisał(a): Problem w tym, że zamożni, wyedukowani i doinformowani ludzie nie chcą być poddanymi, tylko chcą mieć wpływ na władzę, móc ją odwołać w pokojowy sposób, etc. To jest prostopadłe do dyktatury.

Niby tak, a w Chinach jakoś tego nie widać.

Swoją szosą, naprawdę masz poczucie, że masz wpływ na władzę i możesz ją odwołać w pokojowy sposób?

żeniec napisał(a): Przecież jest wprost napisane w abstrakcie. Rozwarstwienie w dochodach jest tym większe, im bardziej ogół ludzi jest wypchnięty z życia politycznego. Że dyktatura jest raczej ekskluzywna, niż inkluzywna, politycznie, chyba nie trzeba tłumaczyć.

To Gini jest miarą wywłaszczenia? Z tego wynika, że Polska jest bardziej demokratyczna niż Stany Zjednoczone. Powiedziałbym, że to jednak śmiała teza.

żeniec napisał(a): Kontrargument jest taki, że najpierw trzeba mieć ustalony cel (aksjologia), a potem można używać rozumu (model matematyczny?) do jego osiągnięcia.

O właśnie.

kmat napisał(a): No i jest to jak najbardziej zgodne z tezą Socjopapy. Chcący utrzymać władzę dyktator będzie starał się utrzymać poddanych w stanie biedy, niedoedukowania i niedoinformowania. Dlatego esencjonalną dyktaturą jest dyktatura Kimów, chyba najstabilniejsza obecnie.

A Chiny to demokracja?

Swoją szosą, czy są w ogóle historycznie jakieś przypadki obalenia dyktatury (jakiejkolwiek) z wewnątrz, bez ingerencji z zewnątrz? Nie kojarzę, ale może jednak jakieś przypadki były.
"All great men should be haunted by the fear of not living up to their potential.
All loyal men should be haunted by the fear of not having done enough for their country.
All honourable men should be haunted by the fear of not having lived a life worthy of those men who came before us." Sigurd
Odpowiedz
#79
Socjopapa napisał(a): To Gini jest miarą wywłaszczenia?
Jeśli masz lepszą miarę wywłaszczenia, to chętnie ją zobaczę.
Cytat:Z tego wynika, że Polska jest bardziej demokratyczna niż Stany Zjednoczone. Powiedziałbym, że to jednak śmiała teza.
Z tego wynika, że problem systemowego wywłaszczenia w USA jest bardziej jaskrawy niż w Polsce. Korelacja parametrów X i Y nie oznacza przecież, że zawsze kraj z większym X będzie miał większe Y.
Tress byłaby doskonałą filozofką. W istocie, Tress odkryła już, że filozofia nie jest tak wartościowa, jak jej się wcześniej wydawało. Coś, co większości wielkich filozofów zajmuje przynajmniej trzy dekady.

— Brandon Sanderson
Odpowiedz
#80
Socjopapa napisał(a): A Chiny to demokracja?
Niezbyt, a co?
Mówiąc prościej propedegnacja deglomeratywna załamuje się w punkcie adekwatnej symbiozy tejże wizji.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości