Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Brandon Sanderson
#21
Gawain napisał(a): (...) ale dalej nie wiem od czego zacząć? Podpowiecie?

Ja przemknąłem przez całe Archiwum Burzowego Światła, łącznie z jednym pobocznym opowiadaniem. Świetny cykl, choć mam dwa zarzuty:
1) Sanderson, przynajmniej w ABŚ, strasznie rozwleka i czasami wątki są zbyt rozciągnięte;
2) "Droga Królów" i "Słowa Światłości" prezentują zdecydowanie wyższy poziom niż kolejne tomy, aczkolwiek druga część "Rytmów Wojny" podbiła wykres.
"Gdzie kończy się logika, tam zaczyna się administracja".
Nie cierpię administracji.
Jestem absolwentem administracji.
Chcę zmieniać administrację.
Odpowiedz
#22
Doczytałem Words of Radiance i chyba wreszcie trochę kumam, o co chodziło łowcy. Zwłaszcza, jeśli porównamy, jak działa magia w serii Zrodzony z Mgły z ABŚ widzimy ten „odlot”.
Spoiler!
Tress byłaby doskonałą filozofką. W istocie, Tress odkryła już, że filozofia nie jest tak wartościowa, jak jej się wcześniej wydawało. Coś, co większości wielkich filozofów zajmuje przynajmniej trzy dekady.

— Brandon Sanderson
Odpowiedz
#23
Zainspirowany wypowiedziami kmata z wątku o Pierścieniach Władzy: https://ateista.pl/showthread.php?tid=15...#pid766145 chciałbym napisać o tym, co mi się akurat w KBŚ podoba i co wygląda lepiej, niż w ZMZ.

Chodzi o to, że ZMZ jest światem bardzo kameralnym. Na początku pierwszej książki większość Scadrialu nie nadaje się do zamieszkania. Ludzkość stanowi jedną cywilizację i jedną kulturę trzymaną jedną silną ręką. Ma to swoje uzasadnienie fabularne, jednak pozwala autorowi na pewne „lenistwo” w worldbuildingu — wszyscy ludzie wyglądają podobnie, myślą podobnie i zachowują się podobnie (pomijając oczywiste różnice między skaa, a szlachtą).

Natomiast w KBŚ autor popłynął daleko. Mamy duży superkontynent zamieszkiwany przez liczne nacje. Każda ma swoją kulturę i dominujące fenotypy. Nie ma tutaj też prostego odzwierciedlenia „mamy centrum cywilizacji z białasami, na południu żyją czarni, a na wschodzie skośnoocy”. Centrum wydarzeń to Alethkar, gdzie żyją śniadzi, skośnoocy, ale czasami jasnowłosi ludzie. Ich kultura jest trochę europejska, trochę japońska, a trochę chujwiejaka. Jaśniejsi Wedeni uważani są przez nich za „gorszych”, „mieszańców”. A już ludzie z Shinovaru, którzy są bardzo jasnoskórzy i nie mają zmarszczki nakątnej, za to są niscy według mieszkańców wschodu „wyglądają jak dzieci”. Do tego dochodzą jeszcze cechy fenotypowe niewystępujące na Ziemi (np. bardzo długie brwi u Thaylenów) i dostajemy naprawdę egzotyczny świat.

Ciekawi mnie, co pierwsze z książek Sandersona trafi na ekran. Bo jeśli ZMZ, to pewnie będzie pseudomultikultorowość na zasadzie „tokenicznego czarnego”. Ale jeśli KBŚ, to naprawdę może być ciekawie.
Tress byłaby doskonałą filozofką. W istocie, Tress odkryła już, że filozofia nie jest tak wartościowa, jak jej się wcześniej wydawało. Coś, co większości wielkich filozofów zajmuje przynajmniej trzy dekady.

— Brandon Sanderson
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości