Liczba postów: 897
Liczba wątków: 11
Dołączył: 08.2017
Reputacja:
22
Płeć: nie wybrano
Nonkonformista napisał(a):geranium napisał(a):W Oławie nagrywano głos Matki Bożej na taśmę. Po prostu ludzie spragnieni są Boga. To te kasety jeszcze istnieją i magnetofony? Szczerze myślałem, że to już przeżytek taki jak dyskietka chociażby.
Kiedyś się już nad tym zastanawiałem:
1. Dlaczego Maryja ukazuje się tylko tam, gdzie jest jej kult?
2. Dlaczego te wszystkie objawienia sprowadzają się do tego samego 'nawróćcie się'. Przecież i w Biblii to stoi napisane: 'Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię.
3. Te objawienia budzą wątpliwości również, gdy się zacytuje słowa Jezusa do ludzi, którzy się znaku domagali - "Żaden znak nie będzie dany temu niewiernemu pokoleniu oprócz znaku Jonasza" /czyli zmartwychwstania/. A tu nagle jakieś inne znaki są dawane...
4. Dlaczego nigdy nie dowiadujemy się czegoś o wszechświecie, nauce itd.?
Cuda Oławie miał miejsce za czasów Jaruzela. Wtedy kasety były i na nie nagrywane. Ciekawe, czy się zachowała chociaż jedną.
Cytat:Bardzo aktualna jest prośba o kontakt w sprawie dosyłania materiałów – kaset VHS, kaset magnetofonowych czy szpul z nagraniami dotyczącymi tych Orędzi. Nośniki będą potem zwrócone, po wykonaniu kopii cyfrowej, nie stracimy więc cennej pamiątki.
https://objawieniaolawskie.pl/filmy-i-nagrania/
„W okopach nie ma ateistów” – to nie jest argument przeciwko ateizmowi; to argument przeciwko okopom…...
Autor: James Morrow
02.12.2022, 15:21
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 02.12.2022, 15:49 przez zefciu.)
Liczba postów: 106
Liczba wątków: 1
Dołączył: 11.2022
Reputacja:
-12
Czy zastanawialiście się po co ewolucja wymyśliła wschody i zachody słońca? Chodzi o urzekający widok którym się inspirują artyści. Nie mówcie że ślepy traf wpadł na ten pomysł. Zabrzmi to niepoważnie.
[Poprawiłem - zefciu]
02.12.2022, 15:49
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 02.12.2022, 15:51 przez ErgoProxy.)
Liczba postów: 2,617
Liczba wątków: 4
Dołączył: 04.2014
Reputacja:
437
Płeć: mężczyzna
Wyznanie: Droga Miriady Duchów (wierzący niepraktykujący)
Po pierwsze, ewolucja nie myśli, po drugie, wschody i zachody faktycznie wytworzył ślepy traf, po trzecie, recepcja tychże zjawisk przez człowieka ma prostą interpretację ewolucyjną. Otóż człowieki bardzo długo żyły w lasach parkowych, z których samce musiały wychodzić na otwartą sawannę po mięcho, podczas gdy samice obarczone osobnikami młodocianymi pozostawały w umownym domu, czekając na wysokokaloryczny pokarm. Oczywistym jest więc, że hordy takich człowieków, które miały słabego bodźca do regularnych spotkań na koniec dnia, mnożyły się gorzej od takich, w których ten bodziec był silny; dlatego w konkurencji o zasoby żarcia te drugie wygryzały te pierwsze. Stąd wyewoluowało sobie poczucie romantycznego piękna, jako prosty instynkt zwierzęcy. Jeżeli zaś kto nie potrafi wysoko cenić prostych zwierzęcych instynktów, to... ma problem?
In my spirit lies my faith
Stronger than love and with me it will be
For always
- Mike Wyzgowski & Sagisu Shiro
Liczba postów: 15,143
Liczba wątków: 380
Dołączył: 10.2006
Reputacja:
985
Płeć: mężczyzna
Litek napisał(a): Czy zastanawialiście się po co ewolucja wymyśliła wschody i zachody słońca?
Kto twierdzi, że „ewolucja wymyśliła wschody słońca”? To jest pytanie od moderatora. Zignorowanie go będzie skutkować ostrzeżeniem za ignorowanie poleceń moderacji. Nie może być tak, że przypisujesz interlokutorom dowolne brednie. Na tym forum dyskutujemy z innymi, a nie z idiotycznymi tezami, które sobie sami wymyślamy
Tress byłaby doskonałą filozofką. W istocie, Tress odkryła już, że filozofia nie jest tak wartościowa, jak jej się wcześniej wydawało. Coś, co większości wielkich filozofów zajmuje przynajmniej trzy dekady.
— Brandon Sanderson
Liczba postów: 266
Liczba wątków: 0
Dołączył: 11.2022
Reputacja:
27
Płeć: kobieta
Wyznanie: Wolne chrześcijaństwo
ErgoProxy napisał(a): Stąd wyewoluowało sobie poczucie romantycznego piękna, jako prosty instynkt zwierzęcy.
A nieromantycznego?  W sensie piękna ogólnie, estetyki, ładu, sztuki, potrzeba twórczości artystycznej, albo zachwyt nad twórczością innych?
Liczba postów: 2,617
Liczba wątków: 4
Dołączył: 04.2014
Reputacja:
437
Płeć: mężczyzna
Wyznanie: Droga Miriady Duchów (wierzący niepraktykujący)
Pięściaki. Każdy człowiek w głębi duszy jest rzeźbiarzem.  Ale to jest uproszczenie, bo artyści nierzadko przędą cienko, o ile nie złapią jakiegoś mecenasa. Możliwe, więc, że sztuka jako taka to odpowiednik pawiego ogona: nic konkretnego nie potrafię, ale trzymam się życia wbrew wszystkiemu i wszystkim, bo takie mam geny, że ło!
Osobna sprawa, że piękno to porządek; kto trzyma wokół siebie porządek, ten lepiej zarządza i gospodaruje. Drapieżniki również bywają piękne, w przeciwieństwie do chaszczy, w których się czają; stąd przydatność zmysłu do wypatrywania pięknych rzeczy.
In my spirit lies my faith
Stronger than love and with me it will be
For always
- Mike Wyzgowski & Sagisu Shiro
Liczba postów: 266
Liczba wątków: 0
Dołączył: 11.2022
Reputacja:
27
Płeć: kobieta
Wyznanie: Wolne chrześcijaństwo
ErgoProxy napisał(a): Pięściaki. Każdy człowiek w głębi duszy jest rzeźbiarzem. Ale to jest uproszczenie, bo artyści nierzadko przędą cienko, o ile nie złapią jakiegoś mecenasa. Możliwe, więc, że sztuka jako taka to odpowiednik pawiego ogona: nic konkretnego nie potrafię, ale trzymam się życia wbrew wszystkiemu i wszystkim, bo takie mam geny, że ło! 
Czyli wszystko się kręci wokół przekazywania genów albo jedzenia
Ale zauważyłeś, że wraz z rozwojem cywilizacyjnym to idzie w drugą stronę? Ludzie zaczęli tworzyć związki na całe życie, dzieci rodzi się coraz mniej (w Europie 1-2 to już standard, a są i małżeństwa, które nie chcą mieć dzieci), jak to wyjaśnić?
02.12.2022, 19:10
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 02.12.2022, 19:38 przez Mustafa Mond.)
Liczba postów: 1,699
Liczba wątków: 13
Dołączył: 07.2015
Reputacja:
257
Płeć: mężczyzna
ErgoProxy napisał(a): Pięściaki. Każdy człowiek w głębi duszy jest rzeźbiarzem. Ale to jest uproszczenie, bo artyści nierzadko przędą cienko, o ile nie złapią jakiegoś mecenasa. Możliwe, więc, że sztuka jako taka to odpowiednik pawiego ogona: nic konkretnego nie potrafię, ale trzymam się życia wbrew wszystkiemu i wszystkim, bo takie mam geny, że ło! 
Dobre. Takich artystów najbardziej cenię. Tych niedocenianych za życia, którzy żyli mimo niedocenienia, gruźlicy, biedy i innych straszliwych straszności. To są prawdziwe tarany psychiczne. Takie Kafki, które spojrzały w otchłań, uśmiechnęły się i wróciły spisać swoje czeluściowe spostrzeżenia. I nawet nie chodzi mi o geny, tylko o ducha.
Ja uważam, że sztuka nie jest jedynie wytworem ewolucji. Uważam, że za naszym światem stoi wyższa narracja, a sztuka jest środkiem do odkrywania jej. Z takim założeniem można nawet wyodrębnić pewną skalę wartości sztuki, uznając, że tym sztuka jest bardziej wartościowa, im bardziej wyjawia narrację, która stoi za naszą rzeczywistością. Sądzę, że ludzie, zwłaszcza ci najbardziej wzniośli, czują jakiś pęd do odkrywania epickich narracji, bo czują jakąś tęsknotę lub bliskość wyższości i chcą się ją odkrywać i w niej żyć. Ten pęd nie jest według mnie do wytłumaczenia czysto ewolucyjnie, bo np. poświęcenie wolnego czasu w kolejnych tygodniach na czytanie "Diuny" prawie na pewno mniej da ewolucyjnie niż nauka czegoś praktycznego, lecz znam sporo osób, które uparcie wybierają artystyczne światy równoległe niż ewolucyjny sukces w naszym świecie wokół. Taka tendencja powinna ewolucyjnie zanikać, ale jakimś sposobem ona ciągle żyje w takich rozmiarach, że nie sądzę, żeby było to do wyjaśnienia np. poprzez kwestię mutacji lub wypadnięcia mocnego odchyłu od normy w rozkładzie Gaussa lub kwestii tego, że taka cecha jest "ewolucyjnym złem koniecznym" dla czegoś, co jest ogółem ewolucyjnie opłacalne. To raczej wyjątkowe przypadki, gdy świadomość w naszym świecie określa byt, a nie na odwrót, czyli gdy duch przemaga materię.
Dla mnie pęd do oglądania zachodów Słońca ale też pęd do oglądania nocnego nieba są zbyt mocne u ludzi, zważywszy na jakieś potencjalne ewolucyjne dostosowania (czemu miałoby służyć urzekanie się białymi kropkami na czarnym tle, gdy takiego zajętego "oglądacza" coś może zaskakująco zaatakować z ciemności obok, a także, gdy otwarta przestrzeń w nocy jest jednak niebezpieczna, bo lepiej być czymś zasłoniętym, zważywszy, że noc nie jest domeną człowieka, tylko np. wilków?). Czy raczej szczególni ludzie nie mają mglistego wrażenia, że te widoki przypominają coś lepszego w innym miejscu? Coś jak książę Salina z "Lamparta", u którego pęd do nocnego nieba walczył o jego umysł z przyziemnymi, do bólu ewolucyjnie opłacalnymi zajęciami typu zarabianie pieniędzy. Teraz zaspojleruję końcówkę książki, więc można dalej nie czytać, jeżeli chce się kiedyś przeczytać bez znajomości końcówki te wspaniałe dzieło.
Będzie spojler. Jak chcesz, to możesz teraz uciec.
W życiu Saliny przeważyła jednak ewolucyjna opłacalność, ale na łożu śmierci boleśnie sobie ten fakt wypominał. Czuł, że wybrał źle. Skąd miałby być ten bunt? Czy to nie rozpacz ducha, który nie zdołał przełamać imperatywów cielesnych, bo był za słaby i teraz już czasu zawrócić nie może, by spróbować raz jeszcze? Coś jak rozpacz człowieka, który dopiero po samobójczym skoku, w trakcie spadania, zaczyna nagle żałować swego skrajnego i pochopnego wyboru. Horror.
Podobnie pęd do słuchania muzyki, którą Nietzsche uznawał za wartość, która czyni życie jakkolwiek znośnym, który to pęd jawi mi się jako za duży, zważywszy na jakieś potencjalne zastosowania ewolucyjne. Jaką ewolucyjną nagrodę się dostaje po godzinach słuchania np. Chopina? Człowiekowi jakieś płyny ustrojowe w ciele się stabilizują lub coś w ten deseń jak w przypadku "Weighless" od Marconi Union? Nie. I chyba również muzyka raczej coś wzniosłym ludziom niejasno przypomina.
EDIT
Poza tym, Ergo, skłonność do oglądania zachodów Słońca mają raczej zwykle osoby emocjonalne, a osoby emocjonalne to zwykle (acz nie zawsze) kobiety. No a kobiety nie szły na polowania. Zatem czekam na inne wyjaśnienie ewolucyjne.
EDIT 2
Okej. Teraz mi wpadło, że dzięki patrzeniu się w nocne niebo można nawigować na podstawie znajomości rozkładu gwiazd, gdy ma się jakąś nocną eskapadę. Ale pęd do podziwiania nocnego nieba u ludzi nie wydaje mi się być pędem do poznania i zapamiętania mapy gwiazd oraz nawigowania na jej podstawie, lecz jakąś tęsknotą za byciem gdzieś indziej, która to tęsknota jest jakoś częściowo kojona, gdy się ma taki widok. Długie i częste patrzenie się w nocne niebo nic przecież nie daje ewolucyjnie, gdy nie ma się żadnej eskapady, a takie podziwianie właśnie zachodzi zwykle w momentach statycznych (leżenie/siedzenie/stanie), z tego co zauważyłem.
Znany w sieci też jako qwertyuiop i kacolek.
Liczba postów: 2,617
Liczba wątków: 4
Dołączył: 04.2014
Reputacja:
437
Płeć: mężczyzna
Wyznanie: Droga Miriady Duchów (wierzący niepraktykujący)
Hill napisał(a):Ale zauważyłeś, że wraz z rozwojem cywilizacyjnym to idzie w drugą stronę? Ludzie zaczęli tworzyć związki na całe życie, dzieci rodzi się coraz mniej (w Europie 1-2 to już standard, a są i małżeństwa, które nie chcą mieć dzieci), jak to wyjaśnić? A tego to już nie wiem, za krótki jestem. Mrówczymy się?
Mustafa napisał(a):Poza tym, Ergo, skłonność do oglądania zachodów Słońca mają raczej zwykle osoby emocjonalne, a osoby emocjonalne to zwykle (acz nie zawsze) kobiety. No a kobiety nie szły na polowania. Zatem czekam na inne wyjaśnienie ewolucyjne. Samice wywierały presję na samców, poprzez ssaczy instynkt rodzicielski, który każe się opiekować osobnikami o drobnych, delikatnych rysach twarzy (lub odpowiednika). Innymi słowy: wszyscy jesteśmy pedofilami.
In my spirit lies my faith
Stronger than love and with me it will be
For always
- Mike Wyzgowski & Sagisu Shiro
Liczba postów: 1,699
Liczba wątków: 13
Dołączył: 07.2015
Reputacja:
257
Płeć: mężczyzna
ErgoProxy napisał(a): Mustafa napisał(a):Poza tym, Ergo, skłonność do oglądania zachodów Słońca mają raczej zwykle osoby emocjonalne, a osoby emocjonalne to zwykle (acz nie zawsze) kobiety. No a kobiety nie szły na polowania. Zatem czekam na inne wyjaśnienie ewolucyjne. Samice wywierały presję na samców, poprzez ssaczy instynkt rodzicielski, który każe się opiekować osobnikami o drobnych, delikatnych rysach twarzy (lub odpowiednika). Innymi słowy: wszyscy jesteśmy pedofilami. 
Jest pewna ewolucyjna nisza mężczyzn, którzy mają zakodowaną w sobie ewolucyjną strategię rozrodczą "na słodziaka". Coś jak koty, które wyewoluowały, żeby swoją słodyczą i tonem miauczenia przypominać słodkie bobasy potrzebujące pomocy (miauczenie ma przypominać płacz, a mruczenie daje gratyfikację emocjonalną). Tacy faceci są rzadcy, ale są. Ja chyba jestem jednym z nich, bo zawsze nauczycielki się nade mną rozczulały i byłem ich pupilem. Pęd ku mnie czują zwykle mocno opiekuńcze kobiety, a często otrzymywałem komplement, że jestem uroczy. No i przyciągam zwykle biseksualne osoby (raz strasznie mocno w mym wyglądzie zauroczył się jeden głupi chłopak, który uwielbiał gwiazdy kpop i bohaterów "Zaćmienia", a innym razem dziewczyna, która fascynowała się "Shadowhunters"... - jak ja ich nie lubię). Tę strategię widać w moim charakterze, ale też w młodzieńczej, trochę androginicznej cielesności.
Jest takie coś, tak. Tak samo mają Zełenski, Smokowski czy Hammond, co dobrze widać zwłaszcza po ich zdjęciach z młodości. Jestem z tego samego miotu.
Tyle że ta nisza u mężczyzn nie tłumaczy, dlaczego ogólnie emocjonalni ludzie (czyli w większości kobiety) czują romantyczny pęd ku zachodom Słońca i zorzom.
Znany w sieci też jako qwertyuiop i kacolek.
Liczba postów: 2,617
Liczba wątków: 4
Dołączył: 04.2014
Reputacja:
437
Płeć: mężczyzna
Wyznanie: Droga Miriady Duchów (wierzący niepraktykujący)
Zdaje się, że Hill zrozumiała. A Ty się upierasz, że nie będziesz rozumiał, bo nie. Ciekawość, co jest trudnego w koncepcji, że brak mięcha od samca oznacza śmierć głodową osobnika młodocianego pod opieką samicy, albo jego niedorozwój, w tym niedorozwój mózgu. A co jest trudnego w koncepcji, że co stanowi dzisiaj niszę, milion lat temu było standardem? Nie od wczoraj znane jest spostrzeżenie, że cywilizacja ludzka wycina ludzi emocjonalnych, bo w cenie są w niej chłodni racjonaliści; emocjom dają się porywać prostacy i dzicz przecież, taki jest przekaz.
In my spirit lies my faith
Stronger than love and with me it will be
For always
- Mike Wyzgowski & Sagisu Shiro
02.12.2022, 21:04
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 02.12.2022, 21:13 przez Hill.)
Liczba postów: 266
Liczba wątków: 0
Dołączył: 11.2022
Reputacja:
27
Płeć: kobieta
Wyznanie: Wolne chrześcijaństwo
ErgoProxy napisał(a): Mrówczymy się? 
Może teraz to idzie w jakość a nie w ilość?
Ludzie rozwijają się inteletualnie, zdobywają wiedzę, poświęcają więcej czasu na edukację i ogólny rozwój. Tylko, że ewolucyjnie trudno to wytłumaczyć, bo celem powinna być prokreacja, a w takiej sytuacji ona się zmniejsza.
Mustafa Mond napisał(a): lecz znam sporo osób, które uparcie wybierają artystyczne światy równoległe niż ewolucyjny sukces w naszym świecie wokół.
Tak, zwłaszcza wysokowrażliwi tak mają
Słuchałam kiedyś filmu chłopaka, który prowadzi stronę "Życie jak w paleolicie" i mówił, że w tamtych czasach najczęściej takie osoby najczęściej zostawały szamanami i potrafiły szybciej wyczuwać różne zagrożenia, ostrzegając przed tym plemię.
Liczba postów: 1,699
Liczba wątków: 13
Dołączył: 07.2015
Reputacja:
257
Płeć: mężczyzna
ErgoProxy napisał(a): Zdaje się, że Hill zrozumiała. A Ty się upierasz, że nie będziesz rozumiał, bo nie. Ciekawość, co jest trudnego w koncepcji, że brak mięcha od samca oznacza śmierć głodową osobnika młodocianego pod opieką samicy, albo jego niedorozwój, w tym niedorozwój mózgu. A co jest trudnego w koncepcji, że co stanowi dzisiaj niszę, milion lat temu było standardem? Nie od wczoraj znane jest spostrzeżenie, że cywilizacja ludzka wycina ludzi emocjonalnych, bo w cenie są w niej chłodni racjonaliści; emocjom dają się porywać prostacy i dzicz przecież, taki jest przekaz.
Nie ma żadnego wymierania emocjonalnych osób. Inteligencja emocjonalna nie ma jedynie wad, ale ma też zalety ewolucyjne:
- empatia, dzięki której można lepiej pomagać, przewidywać zachowania i reakcje innych, a także manipulować itd.,
- intuicja, dzięki której można się lepiej rozeznać w skomplikowanych sytuacjach,
- opiekuńczość, która pcha do pomagania sobie i bliskim.
O ile intuicja zdaje się być coraz mniej potrzebna w życiu wokół, bo ludzkość zebrała już masę danych o świecie (choć z drugiej strony, gdy maszyny przejmują zadania logiczne i powtarzalne, to ludziom zostawać mogą coraz bardziej zadania, gdzie intuicja może być ważna...), więc nie trzeba tak bardzo jechać na przeczuciach jak kiedyś, to empatia i opiekuńczość są coraz bardziej potrzebne, im bardziej w przyszłość. Ludzkie relacje stają się coraz bardziej rozbudowane i głębokie, więc empatia się przydaje do ich jak najlepszego budowania. W końcu problemy w relacjach społecznych miewają ludzie z niedoborem Inteligencji emocjonalnej (ludzie typu Sheldon Cooper). Empatia i opiekuńczość stają się też coraz bardziej potrzebne, bo ludzie pod kątem ewolucyjnym stają się coraz bardziej cenni. W końcu tyle się w ludzi inwestuje. To już nie te czasy, gdy dorosłość dożywała mniejszość dzieci. Przecież najbogatsze kraje stają się coraz bardziej opiekuńcze. Coraz więcej się inwestuje w zdrowie, bezpieczeństwo i tak dalej. Zarazem w tych krajach coraz bardziej dba się także np. o zwierzęta. No i wrażliwym ludziom coraz łatwiej przeżyć świat wokół, skoro świat staje się coraz bardziej łagodny, bezpieczny i opiekuńczy. Gdzie jest to wielkie wymieranie wrażliwców?
Najwyżej problemy mają ludzie zbyt wrażliwi na świat wokół, ale ten próg zbytniej wrażliwości cały czas się zwiększa wraz ze stopniowym ułatwianiem warunków życia w świecie.
Tyle że teraz zauważyłem, że zrobiłem złe spostrzeżenie. Otóż nie ludzie emocjonalni mają skłonność do oglądania zachodów Słońca i nocnego nieba oraz do zatapiania się w światach równoległych i muzyce, ale ludzie uczuciowi. To nie te same grupy. Są ludzie emocjonalni bez mocnych uczuć (jacyś narcyzi np.) ale też są ludzie nieemocjonalni z mocnymi uczuciami. Są też ludzie z tym i z tym lub bez tego i bez tego. A setki i tysiące lat temu ludzie nie byli uczuciowi. Ludzie stopniowo stają się coraz bardziej uczuciowi, bo mocne uczucia stają się coraz bardziej opłacalne ewolucyjnie. Zatem dawne wychodzenia na polowania nie mogą tłumaczyć fenomenu podziwu zachodu Słońca, skoro zachód Słońca nęci bardziej bezemocjonalnych uczuciowców niż emocjonalistów bez uczuć (Trumpy mają gdzieś zachód). Książę Salina z "Lamparta" wcale emocjonalny nie jest, a coś w nim celowało w niebo. Elon Musk też nie jest emocjonalny. Stanisław Lem też nie był. Hmm...
Znany w sieci też jako qwertyuiop i kacolek.
Liczba postów: 266
Liczba wątków: 0
Dołączył: 11.2022
Reputacja:
27
Płeć: kobieta
Wyznanie: Wolne chrześcijaństwo
Mustafa Mond napisał(a): Nie ma żadnego wymierania emocjonalnych osób. Inteligencja emocjonalna nie ma jedynie wad, ale ma też zalety ewolucyjne:
- empatia, dzięki której można lepiej pomagać, przewidywać zachowania i reakcje innych, a także manipulować itd.,
- intuicja, dzięki której można się lepiej rozeznać w skomplikowanych sytuacjach,
- opiekuńczość, która pcha do pomagania sobie i bliskim.
Ludzie mogą się fajnie uzupełniać wnosząc do relacji te cechy, które są u nich bardziej rozwinięte. Dlatego według mnie osoba bardziej wrażliwa może dobrze funkcjonować z kimś kto twardo stąpa po ziemi czy to w związku, czy w relacjach koleżeńskich/przyjacielskich. Po prostu następuje tu wymiana.
|