Ocena wątku:
  • 1 głosów - średnia: 5
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
O ateizmie konkretnie
InspektorGadżet napisał(a): Oczywiście że byl, pytany o religię mówił katolicyzm, został pochowany na katolickim cmentarzu i podziwiał pracę teologów jak Anioł Ślązak, Kikergard czy Michał z Kuzy. Więc nie pierdol

E.T. napisał(a):Oczywiście, że Cię nie interesuje

Czyli nie podasz statystyk. Tak myślałem

Weź przeczytaj najpierw "Powinność geniusza", czyli monumentalną biografię Wittgensteina pióra Raya Monka, a później ze mną o nim rozmawiaj. Z katolicyzmem W. był taki problem, że on zwyczajnie nie wierzył. Swego czasu wyrażał się z niejakim podziwem o Elizabeth Anscombe i jej świeżym katolicyzmie, mówiąc jednocześnie, że on by nie potrafił uwierzyć.

Zresztą wczytaj się i porównaj z katolicką doktryną:
"6.4311 Śmierć nie jest zdarzeniem w życiu. Śmierci się nie doznaje.
Jeżeli przez wieczność rozumieć nie nieskończony czas, lecz bezczasowość, to ten żyje wiecznie, kto żyje w teraźniejszości.
Życie nasze tak samo nie ma kresu, jak nasze pole widzenia - granic."

I nie rżnij głupa z tymi statystykami, o których przecież wiadomo, że takowych nie ma. Za to wiadomo, że byli i są ludzie, którym odpowiadają epikurejskie zapatrywania na śmierć.
All cognizing aims at "delivering a grip on the patterns that matter for the interactions that matter"
(Wszelkie poznanie ma na celu "uchwycenie wzorców mających znaczenie dla interakcji mających znaczenie")
Andy Clark

Moje miejsce na FB:
https://www.facebook.com/Postmoralno%C5%...1700366315
Odpowiedz
InspektorGadżet napisał(a):Oczywiście że byl, pytany o religię mówił katolicyzm, został pochowany na katolickim cmentarzu i podziwiał pracę teologów jak Anioł Ślązak, Kikergard czy Michał z Kuzy. Więc nie pierdol

E.T. napisał(a):Oczywiście, że Cię nie interesuje

Czyli nie podasz statystyk. Tak myślałem
Kierkegaard raczej na katolickim nie został pochowany. Miał w chwili śmierci chyba ok 40. To smutne.

Na katolickich cmentarzach  pochowano mnóstwo ludzi. Z prostego powodu niegdyś tylko takie były.

Dzisiaj są komunalne.
„W okopach nie ma ateistów” – to nie jest argument przeciwko ateizmowi; to argument przeciwko okopom…...
Autor: James Morrow
Odpowiedz
Skoro Quinque tak chce statystyk, to może na początek coś takiego:

https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC7310534/

Zależność między religią a samobójstwami. Z dostępnych badań wynika, że nie ma żadnej zależności między religijnością a myślami samobójczymi. Zapobiega za to religijność (w pewnym statystycznie istotnym stopniu) rzeczywistym próbom samobójczym. Ścisłej interpretacji tych danych się nie podejmuję, ale na pewno nie jest tak, jak chcieliby Quinque i ów „autor z XV wieku”, że brak wiary skazuje nas na rozpacz, a religia obowiązkowo wyzwala z wszelkiego „bólu istnienia”.
Tress byłaby doskonałą filozofką. W istocie, Tress odkryła już, że filozofia nie jest tak wartościowa, jak jej się wcześniej wydawało. Coś, co większości wielkich filozofów zajmuje przynajmniej trzy dekady.

— Brandon Sanderson
Odpowiedz
E.T. napisał(a):Weź przeczytaj najpierw "Powinność geniusza", czyli monumentalną biografię Wittgensteina pióra Raya Monka, a później ze mną o nim rozmawiaj. Z katolicyzmem W. był taki problem, że on zwyczajnie nie wierzył

Zatem udowodnij na podstawie jego pism że był ateistą
E.T napisał(a):mówiąc jednocześnie, że on by nie potrafił uwierzyć

Źródło proszę
E.T. napisał(a):Śmierć nie jest zdarzeniem w życiu. Śmierci się nie doznaje.
Jeżeli przez wieczność rozumieć nie nieskończony czas, lecz bezczasowość, to ten żyje wiecznie, kto żyje w teraźniejszości.
Życie nasze tak samo nie ma kresu, jak nasze pole widzenia

I jest to w pełni zgodne z katolicką doktryną, która mówi wyraźnie że człowiek który powstał istnieje juz na zawsze
E.T napisał(a):o których przecież wiadomo, że takowych nie ma

Ty twierdzisz ze istnieje popyt na takie stanowisko. Nie ja. Więc tego dowiedź

zefciu napisał(a):ale na pewno nie jest tak, jak chcieliby Quinque i ów „autor z XV wieku”, że brak wiary skazuje nas na rozpacz, a religia obowiązkowo wyzwala z wszelkiego „bólu istnienia

Dane mówią że religijność zapobiega probom samobójczym, ale oczywiście nie jest tak jak chce IG bo... nie wiadomo dlaczego.
Odpowiedz
InspektorGadżet napisał(a): Dane mówią że religijność zapobiega probom samobójczym, ale oczywiście nie jest tak jak chce IG bo... nie wiadomo dlaczego.
Bo:
  • wierzący nadal kontemplują samobójstwo tak samo często jak niewierzący.
  • efekt zapobiegania nie jest 100%
  • bycie niewierzącym również nie powoduje w 100% popadnięcia w rozpacz
  • efekt jest niejednoznaczny, zależny od sytuacji (wyznawana religia i status tejże religii w społeczeństwie) i czasem nawet odwrotny
wszystko to jest w moim poście lub linkowanym artykule. Zatem nie tyle „nie wiadomo dlaczego”, ile „Quinque sie nie chciało przeczytać dlaczego”.
Tress byłaby doskonałą filozofką. W istocie, Tress odkryła już, że filozofia nie jest tak wartościowa, jak jej się wcześniej wydawało. Coś, co większości wielkich filozofów zajmuje przynajmniej trzy dekady.

— Brandon Sanderson
Odpowiedz
Wiem kim jest ten na W. Nieśmiały
"Mądrość jest szara. Z drugiej strony życie i religia są wielobarwne".


Nie jestem przekonana , że to jakaś naprawdę złota myśl.

Witgenstein cieszył się z wybuchu wojny....
Nie wiem dlaczego...
„W okopach nie ma ateistów” – to nie jest argument przeciwko ateizmowi; to argument przeciwko okopom…...
Autor: James Morrow
Odpowiedz
zefciu napisał(a):wszystko to jest w moim poście lub linkowanym artykule

Chyba coś mówiłem na temat mojego angielskiego?

zf napisał(a):wierzący nadal kontemplują samobójstwo tak samo często jak niewierzący
No i? Skoro sam twierdzisz ze przekonania religijne zapobiegają samobójstwom
Odpowiedz
InspektorGadżet napisał(a): No i? Skoro sam twierdzisz ze przekonania religijne zapobiegają samobójstwom
Nie ja tak twierdzę. Wynika tak z badań. Interpretacja tych danych nie jest, z pewnością, łatwa. Na pewno należy uwzględnić społecznotwórczą rolę religii — osoby religijne mają dostęp do społeczności, która udziela im wsparcia (tę interpretację wspiera fakt, że dla przedstawicieli mniejszości religijnych efekt jest mniejszy).

Inną interpretacją może być odstraszający efekt kary, którą postulują za samobójstwo religie. Ale tutaj byłbym ostrożny.
Tress byłaby doskonałą filozofką. W istocie, Tress odkryła już, że filozofia nie jest tak wartościowa, jak jej się wcześniej wydawało. Coś, co większości wielkich filozofów zajmuje przynajmniej trzy dekady.

— Brandon Sanderson
Odpowiedz
InspektorGadżet napisał(a): Zatem udowodnij na podstawie jego pism że był ateistą

Najpierw udowodnij, że twierdziłem o W., że był ateistą.
InspektorGadżet napisał(a): Źródło proszę

Proszę bardzo:
E.T. napisał(a): Weź przeczytaj najpierw "Powinność geniusza", czyli monumentalną biografię Wittgensteina pióra Raya Monka
InspektorGadżet napisał(a): I jest to w pełni zgodne z katolicką doktryną, która mówi wyraźnie że człowiek który powstał istnieje juz na zawsze

No tak, zapewne: perspektywa, w której nie ma mowy o żadnym życiu po śmierci, żadnej nieśmiertelnej duszy czy zmartwychwstania ciała, ale jest wieczność rozumiana jako życie tu i teraz oraz życie, które nie ma kresu, ponieważ w perspektywie pierwszoosobowej nie ma czasu przed czy po, bo od wewnątrz nie da się wytyczyć jego granicy (tak ja nie da się wytyczyć z perspektywy pierwszoosobowej granic własnego pola widzenia)- ta jest, bardzo katolickie.

No nie. To wczesnowittgensteinowe spojrzenie na śmierć jest w omawianym kontekście bardzo epikurejskie.

Edit:
Zresztą jest ta myśl WIttgensteina również mocno solipsystyczna i nijak się ma do Twojej potrzeby pocieszenia w obliczu śmierci bliskich Ci osób.

InspektorGadżet napisał(a): Ty twierdzisz ze istnieje popyt na takie stanowisko. Nie ja. Więc tego dowiedź

https://www.google.com/search?q=epicurus...=795&dpr=1

https://www.youtube.com/results?search_q...urus+death

Ba, całe książki powstają w obronie epikurejskiego spojrzenia na śmierć: https://www.amazon.com/Epicurus-Singular...287&sr=8-3

Tak że tego... Potraktuj to tak, jak byśmy się przeszli po sklepach spożywczych i zobaczyli, że wśród różnych smaków dostępnych w dziale z nabiałem jogurtów spotykane w większości sklepów są jogurty naturalne, bez żadnych tam słodkich, owocowych dodatków.

Jakoś tak pomimo tego, że ludzie bez nieśmiertelnej duszy są najnieszczęśliwszymi stworzeniami, ten zupełnie nikomu niepotrzebny pogląd epikurejski nie został zapomniany i wciąż ma swoich amatorów, którzy do niego wracają.

zefciu napisał(a): wierzący nadal kontemplują samobójstwo tak samo często jak niewierzący.
efekt zapobiegania nie jest 100%
bycie niewierzącym również nie powoduje w 100% popadnięcia w rozpacz

To może ja z własnego doświadczenia dopowiem, że jako wierzący katolik doświadczyłem dystymii i moje myśli krążyły wokół tematu odebrania sobie życia, za to jako jako niewierzący wciąż chodzę po świecie i idea nieśmiertelności duszy nie należy do rzeczy, z których czerpałbym jakąkolwiek pociechę czy siłę do życia. Co więcej, taką pociechę i siłę daje mi w dużej mierze związek z kobietą, z którą zakładam rodzinę- i to pomimo tego, że ani trochę nie wierzę, żeby moja żona czy moje dzieci były (w jakiejś swojej rzekomej duchowej istocie) nieśmiertelne i że miałbym się z nimi spotkać po śmierci w jakimś raju. I to nie jest tak, że nie kontempluję tematu śmierci swojej lub swoich bliskich.
All cognizing aims at "delivering a grip on the patterns that matter for the interactions that matter"
(Wszelkie poznanie ma na celu "uchwycenie wzorców mających znaczenie dla interakcji mających znaczenie")
Andy Clark

Moje miejsce na FB:
https://www.facebook.com/Postmoralno%C5%...1700366315
Odpowiedz
E.T. napisał(a):Najpierw udowodnij, że twierdziłem o W., że był ateistą

Ciebie można traktować poważnie?
E.T. napisał(a):Proszę bardzo

Skoro twierdzisz ze nie była katolikiem to zacytuj konkretny artykuł/książkę/traktat a nie każesz mi czytać jakieś biografie. Mam lepsze rzeczy do czytania. Poza tym, nie mam problemu w przyznaniu że był ateistą jeżeli nim był rzeczywiście

E.T. napisał(a):No tak, zapewne: perspektywa, w której nie ma mowy o żadnym życiu po śmierci, żadnej nieśmiertelnej duszy czy zmartwychwstania ciała

Szkoda tylko że nic takiego nie mówił

E.T. napisał(a):które nie ma kresu, ponieważ w perspektywie pierwszoosobowej nie ma czasu przed czy po, bo od wewnątrz nie da się wytyczyć jego granicy (tak ja nie da się wytyczyć z perspektywy pierwszoosobowej granic własnego pola widzenia

To twoja interpelacja jego słów. Tak samo uprawniona jak moja.

E.T. napisał(a):pocieszania

To moja sprawa i powinno cię to gówno obchodzić jak się pocieszam w różnych kwestiach

Ateizm nie ma nic do zaoferowania (poza negacją. Jest więc bezwartościowy) więc ateistą nie mam zamiaru być
E.T. napisał(a):Ba, całe książki powstają w obronie epikurejskiego spojrzenia na śmierć

To fajnie. Tyle że to nie odpowiedź na moje pytanie. Dawkins też tworzył jakieś orgabizacje ateistów zrzeszonych i jakoś furory nie zrobiły

Zresztą, jakby to było jakimś wyznacznikiem to każdy powinien być teistą a na drugim miejscu Maoistą

E.T. napisał(a):, ten zupełnie nikomu niepotrzebny pogląd epikurejski nie został zapomniany i wciąż ma swoich amatorów, którzy do niego wracają

Podobnie jak do idei socjalizmu i innych. Tyle że co z tego? Ja twierdziłem że mało kogo to przekonuje a nie że nikogo. Czytasz coś się pisze do ciebie?

E.T. napisał(a):: zasłuzyłeś na ignora, który miałeś już u mnie jako Kwinkwe. bez odbioru

Kurwa, bo się popłacze XD. 2 rzecz, o nie random z internetu nazywa Jezusa bohaterem serialu. O jej, cóż ja pocznę
Odpowiedz
InspektorGadżet napisał(a): Skoro twierdzisz ze nie była katolikiem to zacytuj konkretny artykuł/książkę/traktat a nie każesz mi czytać jakieś biografie. Mam lepsze rzeczy do czytania. Poza tym, nie mam problemu w przyznaniu że był ateistą jeżeli nim był rzeczywiście

"Of his friends who had
converted to Catholicism, he once remarked: 'I could not possibly
bring myself to believe all the things that they believe.'"

"The belief in God which he acknowledged to Morgan did not take
the form of subscribing to the truth of any particular doctrine, but
rather that of adopting a religious attitude to life. As he once put it to
Drury: 'I am not a religious man but I cannot help seeing every
problem from a religious point of view. '"

To powyżej to Monk o W. na stronach 463-464 wydanego przez Penguin Books "Duty of genius". Monk też cytuje samego W. na str. 571:

"1 believe that every human being has two parents; but Catholics
believe that Jesus only had a human mother. And other people
might believe that there are human beings with no parents, and give
no credence to all the contrary evidence. Catholics believe as well
that in certain circumstances a wafer completely changes its nature,
and at the same time that all evidence proves the contrary. And so if
Moore said 'I know that this is wine and not blood', Catholics
would contradict him. "

Co dalej opatruje Monk komentarzem:
"This remark was possibly prompted by a conversation about
Transsubstantiation that Wittgenstein had with Anscombe about this
time. He was, it seems, surprised to hear from Anscombe that it really
was Catholic belief that 'in certain circumstances a wafer completely
changes its nature'. It is presumably an example of what he had in
mind when he remarked to Malcolm about Anscombe and Smythies:
'I could not possibly bring myself to believe all the things that they
belieye.' Such beliefs could find no place in his own world picture. His
respect for Catholicism, however, prevented him from regarding
them as mistakes or 'transient mental disturbances'. "

I jeszcze o czasie na krótko przed śmiercią na str. 573-574:
"In the autumn
Wittgenstein asked Anscombe if she could put him touch with a
'non-philosophical' priest. He did not want to discuss the finer points
of Catholic doctrine; he wanted to be introduced to someone to whose
life religious beliefhad made a practical difference. She introduced him
to Father Conrad, the Dominican priest who had instructed Yorick
Smythies during his conversion to Catholicism. Conrad came to
Anscombe's house twice to talk to Wittgenstein. 'He wanted', Conrad
recalls, 'to talk to a priest as a priest and did not wish to discuss
philosophical problems':
"He knew he was very ill and wanted to talk about God, I think with
a view to coming back fully to his religion, but in fact we only had, I
think, two conversations on God and the soul in rather general
terms."
Anscombe, however, doubts that Wittgenstein wanted to see
Conrad 'with a view to coming back fully to his religion', if by that
Conrad means that Wittgenstein wanted to return to the Catholic
Church. And, given Wittgenstein's explicit statements that he could
not believe certain doctrines of the Catholic Church, it seems reasonable to accept her doubt. "

Tak że tego. Owszem, Wittgenstein był ochrzczony i pochowany w katolickim obrządku, ale daleki był od wiary w katolickie dogmaty.
InspektorGadżet napisał(a): Szkoda tylko że nic takiego nie mówił

No przecież napisałem:
E.T. napisał(a): perspektywa, w której nie ma mowy o żadnym życiu po śmierci, żadnej nieśmiertelnej duszy czy zmartwychwstania ciała

IksDe

InspektorGadżet napisał(a): To twoja interpelacja jego słów. Tak samo uprawniona jak moja.

LOL Najpierw umieść to w kontekście reszty traktatu, albo przynajmniej tej części: https://sady.up.krakow.pl/wittgenstein.tlp.sens.htm

Weź pod uwagę choćby te tezy "Traktatu":
5.6 Granice mego języka wskazują granice mego świata.

5.62 Ta uwaga daje klucz do kwestii, jak dalece solipsyzm jest prawdą.
To bowiem, co solipsyzm ma na myśli, jest całkiem słuszne, tylko nie da się tego powiedzieć: to się widzi. To, że świat jest moim światem, uwidacznia się w tym, że granice języka (jedynego języka, jaki rozumiem) wskazują granice mego świata.

5.621 Świat i życie to jedno.

5.63 Sam jestem swoim światem. (Mikrokosmosem.)

5.631 Nie ma podmiotu myśli i wyobrażeń.
Gdybym pisał księgę "Świat, jakim go zastałem',' to trzeba by w niej powiedzieć także o moim ciele, jakie członki podlegają mojej woli, a jakie nie, itd.; jest to bowiem pewna metoda wydzielenia podmiotu, albo raczej pokazania, że w pewnym ważnym sensie żadnego podmiotu nie ma. O nim bowiem jedynie nie mogłoby być w tej księdze mowy. -

5.632 Podmiot nie należy do świata, lecz jest granicą świata.

5.633 Gdzież w świecie da się zauważyć jakiś podmiot metafizyczny?
Powiadasz, że jest to zupełnie jak z okiem i polem widzenia. Ale oka faktycznie nie widzisz.
I nic w polu widzenia nie pozwala wnosić, że jest ono widziane przez jakieś oko.

5.64 Tu widać, że konsekwentnie przeprowadzony solipsyzm pokrywa się z czystym realizmem. Ja solipsyzmu kurczy się do bezwymiarowego punktu, a pozostaje przyporządkowana mu rzeczywistość.

5.641 Jest więc rzeczywiście pewien sens, w jakim można mówić w filozofii o Ja niepsychologicznie.
Ja pojawia się w filozofii przez to, że "świat jest moim światem".
Ja filozoficzne to nie jest ani człowiek, ani ludzkie ciało, ani ludzka dusza, którą zajmuje się psychologia - lecz podmiot metafizyczny: granica, nie część świata.

InspektorGadżet napisał(a): To moja sprawa i powinno cię to gówno obchodzić jak się pocieszam w różnych kwestiach

To po co o tym piszesz na forum?

InspektorGadżet napisał(a): Ateizm nie ma nic do zaoferowania (poza negacją. Jest więc bezwartościowy) więc ateistą nie mam zamiaru być

A czy ja Cię do tego namawiam? Początkowo chciałem Ci tylko zasugerować, że Twoje rojenia o tym, jak to miałaby śmiertelność człowieka unieszczęśliwiać, to tylko nędzne, uniwersalistyczne pretensje religijnej myśli.
InspektorGadżet napisał(a): To fajnie. Tyle że to nie odpowiedź na moje pytanie. Dawkins też tworzył jakieś orgabizacje ateistów zrzeszonych i jakoś furory nie zrobiły

Zresztą, jakby to było jakimś wyznacznikiem to każdy powinien być teistą a na drugim miejscu Maoistą

Ty chyba kompletnie nie czaisz, o co mi chodzi. Gościu, jak piszę o popycie na dane idee, to przecież nie oznacza, że ta idea robi furorę. To może być tylko pewna nisza, ale już jej istnienie przeczy twierdzeniu autora z XVw., który pisał o człowieku w ogóle. Bo nie brak ludzi, którzy wręcz czerpią pocieszenie ze śmiertelności swojej "duszy".

I kur*a, jakie wyznaczniki? Projektujesz na mnie jakieś własne wciskanie ludziom własnej perspektywy jako jedynie słusznej. A ja piszę, że ludzie mogą mieć jednak różne potrzeby.

I podkreślę jeszcze raz: takie uniwersalistyczne pretensje to jeden z największych grzechów różnych religii, z katolicyzmem na czele. Z tych pretensji między innymi bierze się to całe "dźwiganie własnego krzyża" i obiecanki cacanki o rekompensacie w zaświatach, bo nie każdemu ta czy inna religia służy, ale każdemu jest wciskana.

InspektorGadżet napisał(a): Ja twierdziłem że mało kogo to przekonuje a nie że nikogo. Czytasz coś się pisze do ciebie?

To po chuj się spierasz z twierdzeniem, że istnieje popyt na takie idee! Czy Ty w ogóle wiesz co to jest popyt? Wiesz, że to jest kategoria ilościowa, a nie jakościowa?

Wracam do ignorowania Twoich postów, bo Ty człowieku nie potrafisz dyskutować.


Jeszcze tylko mała uwaga. Żeby się w ogóle móc przejmować lub nie przejmować śmiertelnością lub nieśmiertelnością duszy, to trzeba żyć w kręgu oddziaływania idei operujących na takich kategoriach. Nawet to nie było uniwersalnym doświadczeniem ludzkim w toku dziejów.
All cognizing aims at "delivering a grip on the patterns that matter for the interactions that matter"
(Wszelkie poznanie ma na celu "uchwycenie wzorców mających znaczenie dla interakcji mających znaczenie")
Andy Clark

Moje miejsce na FB:
https://www.facebook.com/Postmoralno%C5%...1700366315
Odpowiedz
E.T napisał(a):To powyżej to Monk o W. na stronach 463-464 wydanego przez Penguin Books "Duty of genius". Monk też cytuje samego W. na str. 571:

Chyba coś mówiłem o angielskim?

E.t napisał(a):No przecież napisałem:

No napisałeś. Tyle że W. tego nie twierdził

E.t']
IksDe[/quote]

Już ci mówiłem żebyś nie kradl mojego stylu

[quote=E.T napisał(a):
Początkowo chciałem Ci tylko zasugerować, że Twoje rojenia o tym, jak to miałaby śmiertelność człowieka unieszczęśliwiać, to tylko nędzne, uniwersalistyczne pretensje religijnej myśli.
Oczywiście jest to twoja wysrana z dupy teza. Jakobym twierdził że to jakieś pretensje religijne. Oczywiście z faktu że Epikur coś tam twierdził nie wynika że śmiertelność ma kogoś nieunieszczęśliwiać

E.T napisał(a):Ty chyba kompletnie nie czaisz, o co mi chodzi. Gościu, jak piszę o popycie na dane idee, to przecież nie oznacza, że ta idea robi furorę

To po chuj mi wyskakujesz z jakąś filozofią która nikogo nie obchodzi? Jak ktoś kupi jeden badziewny obraz to też będziesz twierdził że istnieje popyt na jakiegoś autora? Super

E.T napisał(a):Projektujesz na mnie jakieś własne wciskanie ludziom własnej perspektywy jako jedynie słusznej
Obrzydliwe łgarstwo. Niczego takiego nie robiłem więc z łaski swojej nie przeciągaj swoich urojeń na innych

E.T napisał(a):I podkreślę jeszcze raz: takie uniwersalistyczne pretensje to jeden z największych grzechów różnych religii, z katolicyzmem na czele. Z tych pretensji między innymi bierze się to całe "dźwiganie własnego krzyża

Wy nie macie nic do zaoferowania. Nawet nie potraficie udowodnić że nasze tezy są fałszywe

E.T napisał(a):Wracam do ignorowania Twoich postów, bo Ty człowieku nie potrafisz dyskutować.

Wpieprzasz się nieproszony w moją dyskusję z Lumberem a pózniej płakusiasz że ze mną nie da się dyskutować. Jesteś żałosny

E.T napisał(a):Jeszcze tylko mała uwaga. Żeby się w ogóle móc przejmować lub nie przejmować śmiertelnością lub nieśmiertelnością duszy, to trzeba żyć w kręgu oddziaływania idei operujących na takich kategoriach. Nawet to nie było uniwersalnym doświadczeniem ludzkim w toku dziejów.

Nie pozostaje nic innego jak udowodnienie tej śmiałej tezy

E.T napisał(a):LOL Najpierw umieść to w kontekście reszty traktatu,

LOL, to może najpierw zacytuj ten traktat a nie wyskakujesz mi że nie umieszczam go w kontekście
Odpowiedz
Wyklady Wittgenstein'a o wierze. Notatki sluchacza:

https://sady.up.krakow.pl/wittgenstein.ww.htm
„W okopach nie ma ateistów” – to nie jest argument przeciwko ateizmowi; to argument przeciwko okopom…...
Autor: James Morrow
Odpowiedz
InspektorGadżet napisał(a): Ateiści, nihiliści I inni materialiści nie mają problemu w tym żeby pierdolić o tym że życie nie ma sensu

Nie ma sensu w senie, że nie ma ostatecznego, obiektywnego celu. Nie jest życie testem, po którym mamy być osądzeni i wysłani do piekieła, nieba czy do czyśćca. Każdy sam sobie nadaje sens i wybiera swoją własną ściażkę życiową to raz, a dwa - trochę po nietzscheańsku - wiara w światy idealne, nadprzyrodzone ujmuje wartości temu światu. Nie jest ateizm nihilizmem tylko przywróceniem wartości temu światu i ja np. ten świat bardzo doceniam mimo różnych jego niedoskonałości.

InspektorGadżet napisał(a): człowiek to mózg I jego subietywne postrzeganie to pic na wode. Ale jak ktoś podważa ich prawa człowieka to wielce się oburzają. Ja pierdole

Ej, sam od zawsze krytykowałem podstawy Praw Człowieka i ich nie uznaję co nie znaczy, że wiele z nich nie jest zgodnych z moim światopoglądem i moją aksjologią. Nie widzę tu podstaw do oburzenia, bo PC mają tak samo słabe uzasadnienie jak zasady i systemy moralne wynikające z religii. Ogólnie każda moralność jest słabo uzasadniona mimo, że to jeden z najważniejszych aspektów życia.

InspektorGadżet napisał(a): Czyli co. Mogę cię uważać za trochę sprytniejszą małpe której życie jest warte tylko co życie stonki ziemniaczanej?

Tak, możesz mnie uważać nawet za ateistyczną kupę gówna jeśli tylko poczujesz się z tym lepiej.

InspektorGadżet napisał(a): Twierdzenia doktrynalne to nie teizm

To fundament twojego i nie tylko twojego teizmu. Fundament, którego najczęściej jako katolicy nie znata i chuja o nim wieta.

InspektorGadżet napisał(a): Tak właśnie myślę. Jestem prze chujem totalnym

Jest to argument z "niesprzeciwiającej się niewiary" Amerykańskiego filozofa J. Schellenberga. Jak mowie, jedyny dobry ateuszowy argument. Co nie znaczy że nie do podważenia

Nie ma dobrych argumentów za i przeciw. Gdyby był choć jeden naprawdę dobry, uzasadniony to wszyscy byliby teistami albo ateistami albo chociaż deistami.

InspektorGadżet napisał(a): Oczywiście że byl, -[...], został pochowany na katolickim cmentarzu

Zbigniew Religa też. I mu trumnę i pogrzeb katolicki zrobiła rodzina wbrew jego woli oraz mimo iż wielokrotnie deklarował publicznie ateizm i niewiarę. Ja też jak zdechnę pewnie skończę na cmentarzu katolickim w grobie rodziny mojej żony. Pochówek na katolickim cmentarzu, tak jak chrzest, nie świadczy o czymkolwiek.

InspektorGadżet napisał(a): i podziwiał pracę teologów jak Anioł Ślązak, Kikergard czy Michał z Kuzy. Więc nie pierdol

A ja lubię Tomasza z Akwinu, Augustyna z Hippony i Tomasza a Kempisa, ale byłoby głupio, gdybyś z tego powodu nazywał mnie teistą.

zefciu napisał(a):
zefciu napisał(a): Nie ja tak twierdzę. Wynika tak z badań. Interpretacja tych danych nie jest, z pewnością, łatwa. Na pewno należy uwzględnić społecznotwórczą rolę religii — osoby religijne mają dostęp do społeczności, która udziela im wsparcia (tę interpretację wspiera fakt, że dla przedstawicieli mniejszości religijnych efekt jest mniejszy).

Inną interpretacją może być odstraszający efekt kary, którą postulują za samobójstwo religie. Ale tutaj byłbym ostrożny.

Kiedyś widziałem mapkę świata ze statystykami samobójstw i wynikało z niej, że prawie ich nie ma na obszarze zdominowanym przez islam.

Ale jednocześnie są to też często jedne z biedniejszych obszarów świata i co też ciekawe - tam gdzie bida z nędzą tam mało samobójstw - najwięcej zaś jest w krajach najbardziej rozwiniętych i bogatych. Ciekawa zależność albo korelacja.

Kwinkwe, E.T - weźta się tak nie kłóćta i lubta się Uśmiech Wojna jest, ważniejsze sprawy i kwestie, a wy dalej jak pisowcy z peowcami...
---
Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie. Większości ludzi taki śmiech sprawia ból.

Nietzsche
---
Polska trwa i trwa mać
Odpowiedz
LJ napisał(a):- wiara w światy idealne, nadprzyrodzone ujmuje wartości temu światu. Nie jest ateizm nihilizmem tylko przywróceniem wartości temu światu

Niby w jaki sposób? Czy ateistyczne ideologie dbały o środowisko? To w epoce materializmu mamy największy rozwój przemysłowy

LJ napisał(a):bo PC mają tak samo słabe uzasadnienie jak zasady i systemy moralne wynikające z religii

Religia przynajmniej odowoluje się do obiektywnych przyczyn. PC tylko do subiektywnego poczucia

LJ napisał(a):Tak, możesz mnie uważać nawet za ateistyczną kupę gówna jeśli tylko poczujesz się z tym lepiej

A tobie będzie z tym dobrze?

LJ napisał(a):To fundament twojego i nie tylko twojego teizmu.

Być może. Nie jest natomiast to pojęcie równoznaczne

LJ napisał(a):Nie ma dobrych argumentów za i przeciw

Skoro nie ma to
- czemu jesteś ateistą?
- co ma ateizm do zaoferowania skoro nie koniecznie jest prawdziwy?

LJ napisał(a):Gdyby był choć jeden naprawdę dobry to wszyscy...

Jak Judasz Iskariota?

LJ napisał(a):Zbigniew Religa też

W. Zmarł w 1951 roku, gdyby nie był katolikiem (lub przynajmniej gdyby w swoich dziełach pisał coś przeciw wierze) to nie miałby katolickiego pogrzebu. G. Mivartowi za mniej odmówiono pogrzebo mimo że rodzina próbowała go bronić że postradał rozum na starość. Religa zmarł po SWII, a w tym okresie przymykano oczy na różne ekscesy

LJ napisał(a):Nie kłóćcie się

Chłop spłakał się bo zreportowałem jego posta do administracji. I teraz daje mi minusy bo boli go dupsko. Dramat. W sumie to nawet nie wiem o co mu chodzi. Miał mnie ignorować a dalej odpisuje na moje posty. Widocznie wzbudzam w nim jakieś emocje. Napisał do mnie 2x PW na które nie mogę odpowiedzieć bo blokuje PW ode mnie... Polecial do ignora i tyle

Z tobą lubię gadać chociaż ateusz jesteś
Odpowiedz
29 kwietnia 1951 r. Anscombe, Drury, Richards, Smythies i Ojciec Konrad zgromadzili się wokół łóżka nieprzytomnego filozofa. Ponieważ powiedział kiedyś Drury'emu, że chciałby, aby jego katoliccy przyjaciele modlili się za niego, wszyscy uklękli, a Ojciec Konrad odmówił stosowne na tę okoliczność modlitwy. Wkrótce potem dr Bevan oznajmił, że Ludwig Wittgenstein nie żyje.

Następnego dnia rano urządzono mu w Cambridge katolicki pogrzeb

Cytat z Sady.

Z tego co przeczytalam o jego życiu myślę, że religia była dla niego ważna. Pochodził z katolickiej rodziny.
Jednak jego stosunek do religii był skomplikowany.
„W okopach nie ma ateistów” – to nie jest argument przeciwko ateizmowi; to argument przeciwko okopom…...
Autor: James Morrow
Odpowiedz
geranium napisał(a): Z tego co przeczytalam o jego życiu myślę, że religia była dla niego ważna. Pochodził z katolickiej rodziny.
Jednak jego stosunek do religii był skomplikowany.

To może wkleję tu tłumaczenie powyższych cytatów z "Duty of genius" Monka:

Cytat:„O swoich przyjaciołach, którzy przeszli na katolicyzm, powiedział kiedyś: 'Nie mógłbym zmusić się do uwierzenia we wszystko, w co oni wierzą'”.

„Wiara w Boga, którą wyznał Morganowi, nie przybrała formy podpisywania się pod prawdą jakiejkolwiek konkretnej doktryny, ale raczej przyjęcia religijnej postawy wobec życia. Jak to kiedyś ujął w rozmowie z Drurym: „Nie jestem człowiekiem religijnym, ale nie mogę nie patrzeć na każdy problem z religijnego punktu widzenia. „”


„Wierzę, że każda istota ludzka ma dwoje rodziców; ale katolicy wierzą, że Jezus miał tylko ludzką matkę. A inni ludzie mogą wierzyć, że istnieją istoty ludzkie bez rodziców i nie dają wiary wszelkim innym dowodom. Katolicy również wierzą że w pewnych okolicznościach opłatek całkowicie zmienia swój charakter, a jednocześnie wszystkie dowody wskazują na coś przeciwnego. A więc gdyby Moore powiedział: „Wiem, że to jest wino, a nie krew”, katolicy by mu zaprzeczyli”.


„Ta uwaga została prawdopodobnie wywołana rozmową na temat transsubstancjacji, którą Wittgenstein prowadził z Anscombe mniej więcej w tym czasie. Wygląda na to, że był zaskoczony, gdy usłyszał od Anscombe, że to naprawdę katolickie przekonanie, że „w pewnych okolicznościach opłatek całkowicie zmienia swoją naturę”. Przypuszczalnie jest to przykład tego, co miał na myśli, kiedy powiedział Malcolmowi o Anscombe i Smythies: „Nie mógłbym zmusić się do uwierzenia we wszystkie rzeczy, w które oni wierzą”. Takie przekonania nie mogły znaleźć miejsca w jego własnym obrazie świata. Jego szacunek dla katolicyzmu uniemożliwił mu jednak traktowanie ich jako błędów lub „przemijających zaburzeń psychicznych”.

„Jesienią Wittgenstein zapytał Anscombe, czy mogłaby skontaktować go z „niefilozoficznym” księdzem. Nie chciał dyskutować o niuansach katolickiej doktryny; chciał być przedstawiony komuś, kogo wiara religijna uczyniła praktyczną różnicą. Przedstawiła go księdzu Conradowi, dominikaninowi, który uczył Yoricka Smythiesa podczas jego konwersji na katolicyzm. Conrad dwukrotnie przyjeżdżał do domu Anscombe, żeby porozmawiać z Wittgensteinem. „Chciał – wspomina Conrad – „rozmawiać z księdzem jako księdzem i nie chciał dyskutować o problemach filozoficznych”: „Wiedział, że jest bardzo chory i chciał rozmawiać o Bogu, myślę że z myślą o powrocie w pełni do swojej religii, ale w rzeczywistości mieliśmy tylko, jak sądzę, dwa rozmowy o Bogu i duszy w dość ogólnych terminach”.
Anscombe wątpi jednak, by Wittgenstein chciał widzieć Conrada „w celu pełnego powrotu do swojej religii”, jeśli przez to Conrad ma na myśli, że Wittgenstein chciał wrócić do Kościoła katolickiego. A biorąc pod uwagę wyraźne stwierdzenia Wittgensteina, że ​​nie mógł on uwierzyć w pewne doktryny Kościoła katolickiego, rozsądne wydaje się przyjęcie jej wątpliwości. "

Trzeba sobie zdawać sprawę z tego, że dla Wittgensteina religia i wiara to były sposoby życia, że doktryna wiary, jakieś metafizyki czy teologie nie były istotą tego, co miał na myśli, gdy zajmował się zagadnieniem religii. W oparciu o jego filozofię powstały zresztą projekty teologii wittgensteinowskiej, które właśnie postrzegają religijność w ten sposób. To jest takie, powiedziałbym, niepropozycjonalne podejście do wiary. Nie chodzi o paplanie, w co się tam wierzy, w klepanie credo i spory na forum ateista.pl o istnienie Boga. To kompletnie bez znaczenie z tego punktu widzenia. Liczy się to, jak żyjesz, twoja postawa do ludzi i świata.
All cognizing aims at "delivering a grip on the patterns that matter for the interactions that matter"
(Wszelkie poznanie ma na celu "uchwycenie wzorców mających znaczenie dla interakcji mających znaczenie")
Andy Clark

Moje miejsce na FB:
https://www.facebook.com/Postmoralno%C5%...1700366315
Odpowiedz
Cytat pojawia się w wielu miejscach, niestety bez podania pierwotnego źródła:

https://www.goodreads.com/quotes/174410-...-pm70Q-XvI
Cytat:“It is a dogma of the Roman Church that the existence of God can be proved by natural reason. Now this dogma would make it impossible for me to be a Roman Catholic. If I thought of God as another being like myself, outside myself, only infinitely more powerful, then I would regard it as my duty to defy him.”

― Ludwig Wittgenstein
Czyli:
Cytat:Jest dogmatem Kościoła Rzymskiego, że istnienie Boga może być dowiedzione przez naturalny rozum. Teraz, dogmat ten czyniłby niemożliwym, bym stał się Rzymskim Katolikiem. Gdybym myślał o Bogu jako o innym bycie, jak ja sam, poza mną, tylko nieskończenie bardziej mocnym, wtedy uznałby to jako mój obowiązek, żeby mu się sprzeciwiać.
Inspektor pewnie znowu się triggeruje na samo użycie terminów takich jak Kościół Rzymski i rzymski katolik. Radzę mu w takim razie zrobić to, co robił Wittgenstein, czyli zabrać się za lekturę Magisterium Kościoła (tutaj: dokumentów Soboru watykańskiego I). Można oczywiście natrafić na nauki i zwroty, które się nie spodobają, ale moim zdaniem warto.


InspektorGadżet napisał(a): W. Zmarł w 1951 roku, gdyby nie był katolikiem (lub przynajmniej gdyby w swoich dziełach pisał coś przeciw wierze) to nie miałby katolickiego pogrzebu. G. Mivartowi za mniej odmówiono pogrzebo mimo że rodzina próbowała go bronić że postradał rozum na starość.
Zamiast myślenia życzeniowego i przekładaniu "logicznych analogii" z tego, jak twoim zdaniem być powinno na to, jak było, proponowałbym zakotwiczyć się bardziej w faktografii.

To, że Święte Oficjum nadal wtedy istniało, nie oznacza, że było tak gorliwe i nieprzejednane w tropieniu odstępców jak wcześniej. Ruchy reformacyjne SVII nie wzięły się znikąd - musiały mieć episkopalne zaplecze. Znienawidzona przez ciebie nowożytna biblistyka wdzierała się wtedy mocno na katolickie salony (tzn. seminaria - za pewną aprobatą papieża, której nie było jeszcze kilkadziesiąt lat wcześniej). Podobnie z małżeńską etyką seksualną.

Tutaj sprawa jest oczywiście inna, bo dotyka teologii dogmatycznej i jej otwartego odrzucenia przez wspominanego filozofa, ale z tym pogrzebem mogło się zdarzyć tak, jak zdarza się obecnie - rodzina bardzo prosi, składa ofiarę, a "opowiedni ksiądz" się zgadza, żeby asystować, a może i odprawić mszę (czasem w gronie tylko kilku osób). Zastanawiające może być co najwyżej to, co z tym księdzem dalej się stało - czy miał z tego powodu jakieś nieprzyjemności, jakąś "rozmowę przywołującą do porządku". To, że o takiej nie wiemy, nie oznacza, że jej nie było. Nie byłby to pierwszy w historii Kościoła przypadek, kiedy kapłan nie stosuje się do zaleceń ustalanych przez górę, do prawa kanonicznego itd.


E.T. napisał(a): A z W. był taki katol, jak i ze mnie.
InspektorGadżet napisał(a): Oczywiście że byl, pytany o religię mówił katolicyzm, został pochowany na katolickim cmentarzu i podziwiał pracę teologów jak Anioł Ślązak, Kikergard czy Michał z Kuzy. Więc nie pierdol
O tym, czy ktoś jest katolikiem, decyduje 1) chrzest oraz 2) wyznawanie integralnej wiary katolickiej.
Gdybyś uznawał tą prawdę wyłożoną przez Piusa XII, to nie pisałbyś czegoś tak odklejonego od wiary jak "bo powiedział, że jest katolikiem". Ale co on rozumiał przez to, że był katolikiem (jeśli rzeczywiście tak twierdził)? Marcin Luter też twierdził, również przez drugą część swojego życia, że był katolikiem. Ateista Wolniewicz, gość Radia Maryja też. Ja też jestem katolikiem i lubię katolicką teologię (w pewnym sensie).


E.T. napisał(a): http://sady.up.krakow.pl/wittgenstein.tlp.sens.htm

(...)
5.631 Nie ma podmiotu myśli i wyobrażeń.
    Gdybym pisał księgę "Świat, jakim go zastałem',' to trzeba by w niej powiedzieć także o moim ciele, jakie członki podlegają mojej woli, a jakie nie, itd.; jest to bowiem pewna metoda wydzielenia podmiotu, albo raczej pokazania, że w pewnym ważnym sensie żadnego podmiotu nie ma. O nim bowiem jedynie nie mogłoby być w tej księdze mowy. -

5.632 Podmiot nie należy do świata, lecz jest granicą świata.

5.633 Gdzież w świecie da się zauważyć jakiś podmiot metafizyczny?
    Powiadasz, że jest to zupełnie jak z okiem i polem widzenia. Ale oka faktycznie nie widzisz.
    I nic w polu widzenia nie pozwala wnosić, że jest ono widziane przez jakieś oko.
Bardzo niekatolicka epistemologia.

E.T. napisał(a): Trzeba sobie zdawać sprawę z tego, dla Wittgensteina religia i wiara to były sposoby życia, że doktryna wiary, jakieś metafizyki czy teologie nie były istotą tego, co miał na myśli, gdy zajmował się zagadnieniem religii. (...) Liczy się to, jak żyjesz, twoja postawa do ludzi i świata.
Czyli wpisywał się w nurt szeroko pojętego modernizmu - "chrześcijaństwo" kulturowe, etyka świecka, doświadczenie prywatne (w tym "duchowe"). Z punktu widzenia katolicyzmu jedno z najgorszych odchyleń filozoficznych, jakie może być.
"Słuszna decyzja podjęta z niesłusznych powodów może nie być słuszna."
(Weatherby Swann)

The first to plead is adjudged to be upright,
until the next comes and cross-examines him.

(Proverbs 18:17)
Odpowiedz
Elbrus napisał(a): Cytat pojawia się w wielu miejscach, niestety bez konkretnego nośnika źródła:

Zdaje się, że to z książki Rusha Reesa "Ludwig Wittgenstein: Personal Recollections". Cytat ten zresztą jest relacją Maurice'a Druryego z rozmowy z W.

Pisze to na podstawie tego: https://www.lrb.co.uk/the-paper/v03/n21/...onfessions

I zdaje się, że linkowany tekst mówi sporo więcej o religijności Wittgensteina.

Elbrus napisał(a): Czyli wpisywał się w nurt szeroko pojętego modernizmu

Pewnie by się zżymał ostro na taką diagnozę. Najkrócej chyba można religijność W. określić jako swego rodzaju mistycyzm- w tym sensie, w którym doświadczenia mistyczne są niekomunikowalne. Dla niego religia i wiara miała być właśnie czymś, z czego nie da się zdać relacji, nie da się opowiedzieć, w co się wierzy.
All cognizing aims at "delivering a grip on the patterns that matter for the interactions that matter"
(Wszelkie poznanie ma na celu "uchwycenie wzorców mających znaczenie dla interakcji mających znaczenie")
Andy Clark

Moje miejsce na FB:
https://www.facebook.com/Postmoralno%C5%...1700366315
Odpowiedz
E.T.

religia i wiara to były sposoby życia, że doktryna wiary, jakieś metafizyki czy teologie nie były istotą tego, co miał na myśli, gdy zajmował się zagadnieniem religii. W oparciu o jego filozofię powstały zresztą projekty teologii wittgensteinowskiej, które właśnie postrzegają religijność w ten sposób. To jest takie, powiedziałbym, niepropozycjonalne podejście do wiary. Nie chodzi o paplanie, w co się tam wierzy, w klepanie credo i spory na forum ateista.pl o istnienie Boga. To kompletnie bez znaczenie z tego punktu widzenia. Liczy się to, jak żyjesz, twoja postawa do ludzi i świata.

Ok. Jednak filozof żył nie za bardzo po chrześcijańsku.
Jest to skomplikowana postać. Chętnie poczytam tę książkę, którą polecasz.

Jego życie codzienne było chyba niezbyt szcześliwe.
„W okopach nie ma ateistów” – to nie jest argument przeciwko ateizmowi; to argument przeciwko okopom…...
Autor: James Morrow
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości