zefciu napisał(a): Wyobraź sobie, że masz jakąś osobę X, którą chcesz przekonać do religii argumentem „religia jest potrzebna bo bez religii morderstwo nie można wykazać, że morderstwo jest złe”. Istnieją dwie opcje. Albo X już uważa, że morderstwo jest złe, albo tak nie uważa. Jeśli uważa, to Twój argument jest nieprawdziwy, skoro X doszedł bez religii do tego, że morderstwo jest złe. Jeśli nie uważa, to jak ma Twój argument go przekonać?
To pokazuje, że tego rodzaju argumenty nadają się tylko i wyłącznie do utwierdzania już przekonanych, a w obiektywnie prowadzonej dyskusji nt. przydatności religii są bezwartościowe.
Ja bym jeszcze Gadżetowi podpowiedział, że jest to wariacja nt. dylematu Eutyfrona. Platon w swoim dialogu dał wyraz temu, że już co najmniej w jego czasach w Atenach funkcjonowała moralność, która nie potrzebowała sankcji religijnej, bo ludzie zwyczajnie internalizowali normy moralne- bez internalizacji nie byłoby tego dylematu. I to, że do nas dziś przemawia ten Platoński argument i oba człony przedstawionej w nim alternatywy ("czy dobre jest to, co podoba się bogom? czy raczej to co dobre podoba się bogom?") wydają się nie do zaakceptowania czy to ze względu na nasze intuicje moralne (pierwszy człon), czy ze względu na religijne uroszczenia względem moralności (drugi człon) pokazuje, że nasza moralność także opiera się na przyswajaniu norm i przekonaniach o tym, co dobre i złe niezależnych od religijnej narracji.
Zefciu niepotrzebnie chyba mówi o "pozareligijnym uzasadnieniu" pokazując sprzeczność apologetyki, którą krytykuje. Wystarczyłoby w punkcie 1. powiedzieć o tym, że zgoda co do pewnych ocen moralnych jest niezależna od uzasadnienia religijnego. Na tym opiera się apel do moralnych intuicji ateisty.
Gadżet zresztą próbuje tutaj zrobić raczej coś innego i dość podłego bym powiedział. Przychodzi do ateisty, który żyje sobie swoim życiem, całkiem na dodatek moralnym i być może nawet szczęśliwym- i próbuje w ateiście wzbudzić poczucie bezsensu tego wszystkiego, za którym ma przyjść potrzeba nadania raz jeszcze sensu temu wszystkiego, najlepiej za pomocą religijnej narracji.
Czy jednak nie jest tak, że to Gadżety tego świata, którzy potrzebują takich sensodajnych narracji, mają pewien defekt? Być może zresztą defekt ten został również przez nich nabyty pod wpływem oddziałujących na nich religijnych treści (prawdopodobnie nie bez udziału wrodzonych predyspozycji). Ale czy naprawdę, Kwinkwe, coś Ci jeszcze przyjdzie z tego, że innych popsujesz tak, jak Ciebie popsuto?
Ludzie po prostu przyswajają pewne wartości, zgodnie zresztą również z własnymi predyspozycjami i o tyle, o ile warunki ich życia na to pozwalają- a potem oceniają sensowność tego czy owego przez pryzmat zgodności z tymi wartościami. Inaczej mówiąc: ludzie są istotami biologicznymi, które nabywają pewnych cech, w tym także nabywają cechy pt. zdolność do uzasadniania przez pryzmat przyswojonych wartości. Ta zdolność jednak zasadza się na ich życiu i funkcjonowaniu w określony, wrodzony i wyuczony sposób. Dlatego naturalnym jest, że nie domagamy się uzasadnienia potrzeby życia. Raczej życie jest potrzebne, aby możliwe były uzasadnienia.
All cognizing aims at "delivering a grip on the patterns that matter for the interactions that matter"
(Wszelkie poznanie ma na celu "uchwycenie wzorców mających znaczenie dla interakcji mających znaczenie")
Andy Clark
Moje miejsce na FB:
https://www.facebook.com/Postmoralno%C5%...1700366315
(Wszelkie poznanie ma na celu "uchwycenie wzorców mających znaczenie dla interakcji mających znaczenie")
Andy Clark
Moje miejsce na FB:
https://www.facebook.com/Postmoralno%C5%...1700366315