To forum używa ciasteczek.
To forum używa ciasteczek do przechowywania informacji o Twoim zalogowaniu jeśli jesteś zarejestrowanym użytkownikiem, albo o ostatniej wizycie jeśli nie jesteś. Ciasteczka są małymi plikami tekstowymi przechowywanymi na Twoim komputerze; ciasteczka ustawiane przez to forum mogą być wykorzystywane wyłącznie przez nie i nie stanowią zagrożenia bezpieczeństwa. Ciasteczka na tym forum śledzą również przeczytane przez Ciebie tematy i kiedy ostatnio je odwiedzałeś/odwiedzałaś. Proszę, potwierdź czy chcesz pozwolić na przechowywanie ciasteczek.

Niezależnie od Twojego wyboru, na Twoim komputerze zostanie ustawione ciasteczko aby nie wyświetlać Ci ponownie tego pytania. Będziesz mógł/mogła zmienić swój wybór w dowolnym momencie używając linka w stopce strony.

Ankieta: Jaki efekt dla wyniku opozycji mają starcia między partiami opozycyjnymi
Nie posiadasz uprawnień, aby oddać głos w tej ankiecie.
negatywny
0%
0 0%
pozytywny
0%
0 0%
neutralny
25.00%
1 25.00%
nie wiem
75.00%
3 75.00%
Razem 4 głosów 100%
*) odpowiedź wybrana przez Ciebie [Wyniki ankiety]

Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Wojna na opozycji
#1
Mam wrażenie, że im bardziej rośnie prawdopodobieństwo, że PiS przerżnie nadchodzące wybory, tym bardziej zaostrza się wojenka między partiami opozycyjnymi. Przede wszystkim widać ją na dwóch osiach: PO-Lewica (tutaj ma charakter bardziej ideowy, libki to faszyści, a Lewica wspiera PiS) oraz PO-PL2050 (tutaj bardziej personalna Hołownia to ministrant, co płacze i rozbija jedność, zaś PO staje się nieodróżnialna od PiS-u; jedni i drudzy nie mają programu).

Moje pytanie brzmi — co z tych wojenek wyniknie? Czy szkodzą one wynikowi opozycji, czy też są neutralne. A może wręcz przeciwnie — pomagają się zmobilizować wyborcom? Jaki będzie efekt tego wszystkiego? Co powiedzą obecni żołnierze partyjni, gdy przyjdzie tworzyć koalicję powyborczą?

Pytanie trochę zadaję z prywatnej potrzeby poradzenia sobie z tym bałaganem. Wczoraj dowiedziałem się na TT, że kluczowym pytaniem, które należy zadać jest „czy SH jest w Opus Dei” i przez moment byłem symetrystą. Dzisiaj z kolei usłyszałem, że jestem idiotą z niepełną podstawówką, bo nie wyobrażam sobie koalicji Duda-Hołownia.
Tress byłaby doskonałą filozofką. W istocie, Tress odkryła już, że filozofia nie jest tak wartościowa, jak jej się wcześniej wydawało. Coś, co większości wielkich filozofów zajmuje przynajmniej trzy dekady.

— Brandon Sanderson
Odpowiedz
#2
Na pewno zmniejszają się szanse na wspólną listę opozycji. Z drugiej strony może dobrze byłoby gdyby zamiast jednej wspólnej listy powstały dwie mniejsze. Np KO osobno a Hołownia razem z Lewicą. Tylko czy są na to szanse? Hołowni faktycznie bliżej do Dudy niż do Zandberga.
"Wkrótce Europa przekona się, i to boleśnie, co to są polskie fobie, psychozy oraz historyczne bóle fantomowe"
Odpowiedz
#3
Obawiam się, że zbliżamy się do powtórki z 2005 roku, kiedy sojusznicy w kwestii obalenia SLD poróżnili się w trakcie wyborów, kiedy to spoty wyborcze PiS nie celowały w skorumpowane elity u władzy, ale w puste lodówki i dziadków w wojskach wiadomych. Obawiam się, że tu najmocniejsza (jeszcze) i najbardziej bezpłciowa PO jako pierwsza wykopie ten topór wojenny, spekulując, że bardziej jej się opłaca iść po większość niż bawić się w koalicje powyborcze. Choć mogę się mylić w tym, kto zacznie. Lewica nigdy nie pałała sympatiami do PO, więc u nich to nawet nie byłaby zmiana. Ze wzajemnością. Znamienne będzie więc to, któ pierwszy uderzy w Hołownię. I kto pierwszy uderzy, metaforycznie, poniżej pasa.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Koh 3:1-8 (edycje własne)
Odpowiedz
#4
Co by się nie stało PiS straci bo już widać, że Kaczyński przestaje panować nad tym cyrkiem a poza nim nie ma tam nikogo kto by za mordę to tałatajstwo trzymał. Co będzie? Sieczka wyborcza. Masa partii i partyjek z czego część, może nawet dominująca wedrze się do sejmu. I zasadniczo będzie bardzo medialnie i igrzyskowo. I w zasadzie tyle. No chyba, że gdzieś po drodze zaraz przed wyborami wylecą haki i normalni ludzie zniechęcą się do pójścia na wybory. Wtedy mniejszość znowu wybierze jakieś ekskremum.
Sebastian Flak
Odpowiedz
#5
DziadBorowy napisał(a): Hołowni faktycznie bliżej do Dudy niż do Zandberga.
Gdyż? Tobie chyba mogę zadać to pytanie i nie zostać obsobaczonym. Więc zadaję.

bert04 napisał(a): Obawiam się, że tu najmocniejsza (jeszcze) i najbardziej bezpłciowa PO jako pierwsza wykopie ten topór wojenny, spekulując, że bardziej jej się opłaca iść po większość niż bawić się w koalicje powyborcze.
Ale to zawsze łatwiej powiedzieć, niż zrobić. Wiadomo — każdy chciałby rządzić samodzielnie.

Cytat:Znamienne będzie więc to, któ pierwszy uderzy w Hołownię.
A kiedy nastąpi to uderzenie w Hołownię? Rozumiem, że masz na myśli moment, gdy takie uderzenie nastąpi w oficjalnych kanałach, a obecne podgryzanie (co do którego coraz trudnie uwierzyć, że nikt go nie koordynuje) Hołowni przez silnychrazem w mediach społecznościowych się nie liczy.

Cytat:I kto pierwszy uderzy, metaforycznie, poniżej pasa.
I znowu — czy obrazki Hołowni w krótkich gaciach lajkowane przez takie osoby jak Lis to jest powyżej pasa, czy się nie liczy, bo nieoficjalne?

Gawain napisał(a): Sieczka wyborcza. Masa partii i partyjek z czego część, może nawet dominująca wedrze się do sejmu. I zasadniczo będzie bardzo medialnie i igrzyskowo.
No bez przesady. Poza Lewicą, żadnej z czterech głównych sił opozycyjnych rozpad nie grozi. No chyba że coś takiego widzisz. A Lewica chyba już się rozpadła i spadochroniarze (którzy są teraz w PPS, żeby było śmieszniej) pójdą pewnie z PO.
Tress byłaby doskonałą filozofką. W istocie, Tress odkryła już, że filozofia nie jest tak wartościowa, jak jej się wcześniej wydawało. Coś, co większości wielkich filozofów zajmuje przynajmniej trzy dekady.

— Brandon Sanderson
Odpowiedz
#6
zefciu napisał(a):
DziadBorowy napisał(a): Hołowni faktycznie bliżej do Dudy niż do Zandberga.
Gdyż? Tobie chyba mogę zadać to pytanie i nie zostać obsobaczonym. Więc zadaję.

Sprawy światopoglądowe. Kompromis aborcyjny jest przykładowo bliżej Dudy niż postulat aborcji na życzenie zgłaszany przez lewicę. Hołownia w kwestiach światopoglądowych to trochę taki powrót do tego co było za PO. Czyli brak agresywnej retoryki ale żadnej rewolucji nie będzie. Duda światopoglądowo to umiarkowany PIS, który również za te kwestie by nie umierał. Owszem jak PIS rządził to podpisywał co podsunęli - ale raczej z kalkulacji i realiów politycznych nie z osobistego przekonania o słuszności.

Fajnokatolicyzm też jest po drodze z Dudą, który nie musiałby się całkowicie odcinać od konserwatywnych źródeł. Z lewicą już tak lekko by nie było. Pewnie znalazło by się więcej takich smaczków jak chociażby legalizacja, lub chociażby depenalizacja posiadania niewielkich ilości marihuany. Lewica jest za - Hołownia "raczej przeciw"

Zaznaczam, ze nie twierdzę, że Duda i Hołownia to jest to samo. Nie jest. Ale łatwiej by im było się dogadać niż Hołowni z Lewicą. Czy on ma w ogóle z nimi jakieś wspólne postulaty?
"Wkrótce Europa przekona się, i to boleśnie, co to są polskie fobie, psychozy oraz historyczne bóle fantomowe"
Odpowiedz
#7
zefciu napisał(a):
DziadBorowy napisał(a): Hołowni faktycznie bliżej do Dudy niż do Zandberga.
Gdyż? Tobie chyba mogę zadać to pytanie i nie zostać obsobaczonym. Więc zadaję.

Ja uzupełnię kolegę o tyle, że teza o bliskości Hołowni i Dudy jest tak samo zasadna, jak teza o bliskości PiS i PO. Jakieś tam pierdoły, nieistotne w momencie, kiedy ma dochodzić do ostrych wyborów.

(EDIT: To "uzupełnienie" jest oczywiście zaprzeczeniem, jakby ktoś nie załapał ironii)

Cytat:Ale to zawsze łatwiej powiedzieć, niż zrobić. Wiadomo — każdy chciałby rządzić samodzielnie.

No to przypominam, że w 2005 taktyka wyborcza PiS przyniosła nam pierwszą IV RP, rząd quasi mniejszościowy przy porozumieniu z przystawkami. Takiego scenariusza się obawiam, walki na tyle ostrej, że późniejsza koalicja nie będzie możliwa.

Cytat:A kiedy nastąpi to uderzenie w Hołownię? Rozumiem, że masz na myśli moment, gdy takie uderzenie nastąpi w oficjalnych kanałach, a obecne podgryzanie (co do którego coraz trudnie uwierzyć, że nikt go nie koordynuje) Hołowni przez silnychrazem w mediach społecznościowych się nie liczy.

Mógłbym sobie wyobrażać różne rzeczy, rzeczywistość i tak je przegoni. Podawałem przykłady, spot wyborczy o pustych lodówkach czy dziadek w Wehrmachcie. Jakieś tam lajkowanie krindżowatych gaci, moim skromnym zdaniem, jeszcze do tego nie dosięga. Na serio obawiam się chwytu, po którym adwersarze już nie będą mogli sobie spojrzeć w oczy.

Cytat:No bez przesady. Poza Lewicą, żadnej z czterech głównych sił opozycyjnych rozpad nie grozi. No chyba że coś takiego widzisz. A Lewica chyba już się rozpadła i spadochroniarze (którzy są teraz w PPS, żeby było śmieszniej) pójdą pewnie z PO.

Lewica to jedyna partia, która z racji wewnętrznych inercji oraz pochodzenia z różnych grup może się rozpaść de facto przed wyborami, dla całej reszty punktem decydującym będzie wieczór powyborczy. Bańka wokół Hołowni może szybko minąć, jeżeli jej lider nie zgromadzi wystarczająco silnej grupy. Zauważmy też, że co by złego nie mówić o Palikocie (brr...) i Swetru (grr...), to potrafili przyciągnąć polityków samodzielnie działających, choćby tylko na takiej płaszczyźnie jak Grodzka. Kukiz to inna bajka, ale też miał paru ziomków w odwodach. A 2050 to tak autorski projekt jednego człowieka, że jego klub poselski może szybciej stopnieć niż partia Wiosna.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Koh 3:1-8 (edycje własne)
Odpowiedz
#8
zefciu napisał(a):No bez przesady. Poza Lewicą,

Poza Lewicą rozpad grozi PiSowi. I takie Ziobry, Gowiny i czort wie kto jeszcze mogą nie wybaczyć tonącemu Kaczyńskiemu podsłuchów i szantażów. A wtedy to oni będą w opozycji i to tej urywającej z bloku propisowskiego. A jakby tego było mało to takie AgroUnie, Polskie Związki Walczących z Wiatrakami, Żółtki i Tanajny i inne postKukizy niuchające możliwość dorwania się do koryta będą się mnożyć jak grzyby po deszczu, bo gdzie dwóch się bije tam korzysta trzeci. I czwarty. I piąty jak dobrze pójdzie. Kiedy startować w polityce jak nie w momencie blamażu PiS i przekonania, że Peło kradło i się nie dzieliło? Każdy karzeł będzie liczył, że na fali niezadowolenia urośnie. A jak będą dalej lockdowny i pandemiczne podrygi to urośnie jeszcze Konfa. A ta to ma to do siebie, że pączkuje i dzieli plechę nawet bez okazji. A tu okazja wprowadzenia samodzielnego stronnictwa kuców, z hasłem "tylko gospodarka". bo reszta KOnfy to wiadomo: "Tylko Polska!"...

Cytat:żadnej z czterech głównych sił opozycyjnych rozpad nie grozi. No chyba że coś takiego widzisz. A Lewica chyba już się rozpadła i spadochroniarze (którzy są teraz w PPS, żeby było śmieszniej) pójdą pewnie z PO.

I dostaną dobre miejsca? Bo Lewica ma to do siebie, że jest u nas jakoś słabo wybieralna i kategorycznie żąda jakichś rzeczy z dupy jak skrobanki na telefon, podręczników do wychowania seksualnego albo wprowadzania nowomowy. KO wejdzie. Lewica pewnie nie. Jest sens chwiać się KO w imię może niepewnego procenta czy dwóch? Co dostaną w zamian? Przecież muszą się liczyć z odejściem co bardziej konserwatywnego elektoratu. I z biciem, że przecież gospodarka zdycha a macie na listach ludzi, którzy chcą ją jeszcze dobić. Ponowoczesność może wiać... Prędzej jakieś Lato, Jesień i Przedwiośnie wykiełkuje licząc na samodzielność.
Sebastian Flak
Odpowiedz
#9
Lewica przede wszystkim kompletnie straciła rozeznanie, kto i po co może na nią zagłosować. W PiSie to wiedzą, więc PiS walczy o elektorat PiS. W PO też to wiedzą, więc PO walczy o elektorat PO. W Lewicy tego nie wiedzą, więc Lewica walczy o mityczny elektorat socjalny, albo wręcz o elektorat PiS. A potencjalny elektorat NL jest mocno progresywny i mocno liberalny (bardziej niż PO) i skrajnie antypisi. Młodzi zadłużeni z wielkich miast, co protestowali w OSK, a kiedyś masowo popierali Nowoczesną. Ci ludzie z braku laku popierają KO. Lewica krucjatą antylibkową raczej ich nie odbije. KO widząc, że ma spokój od lewej atakuje Hołownię i czasem wbije jakąś szpilę NL.
Mówiąc prościej propedegnacja deglomeratywna załamuje się w punkcie adekwatnej symbiozy tejże wizji.
Odpowiedz
#10
bert04 napisał(a): No to przypominam, że w 2005 taktyka wyborcza PiS przyniosła nam pierwszą IV RP, rząd quasi mniejszościowy przy porozumieniu z przystawkami. Takiego scenariusza się obawiam, walki na tyle ostrej, że późniejsza koalicja nie będzie możliwa.
To akurat tłumaczy, dlaczego PO postępuje jak postępuje i pozwala nam przewidywać, że żadnego oficjalnego ataku na PL2050 nie będzie. Tusk będzie publicznie mówił, że życzy Hołowni wszystkiego najlepszego. A jego poplecznicy będą go opluwali w mediach społecznościowych. Dzięki temu może coś mu wyrwą, ale Tusk nie będzie się musiał tłumaczyć, czemu go przyjął do koalicji.
Gawain napisał(a): Poza Lewicą rozpad grozi PiSowi. I takie Ziobry, Gowiny i czort wie kto jeszcze mogą nie wybaczyć tonącemu Kaczyńskiemu podsłuchów i szantażów. A wtedy to oni będą w opozycji i to tej urywającej z bloku propisowskiego.
Tylko co oni mogą urwać opozycji? To cały czas będzie post-PiS. Ludzie, którzy jeszcze niedawno gardzili opozycyjnymi wyborcami, traktując ich jak zdrajców i gorszy sort. Jak oni mogą odzyskać opozycyjnego wyborcę? Nawet Gowin, który opuścił tonący okręt najszybciej i który stara się pozować na najbardziej prolemingowego, nie widać, żeby zdobywał jakieś poparcie. Zatem rozpad PiS będzie dla opozycji z pewnością korzystny, tym korzystniejszy, im więcej kanap w jego wyniku powstanie.
Cytat:A jakby tego było mało to takie AgroUnie, Polskie Związki Walczących z Wiatrakami, Żółtki i Tanajny i inne postKukizy
Tylko znowu — kto na te wszystkie ugrupowania zagłosuje? Komu z opozycji mogą oni coś urwać? W Twoim optymistycznym scenariuszu, gdzie PiS rozpada się przed wyborami, będzie to raczej kolejna grupa kanap, która rzuci się rozbierać jego truchło.
Cytat:A jak będą dalej lockdowny i pandemiczne podrygi to urośnie jeszcze Konfa.
A to jest akurat jedyny czynnik, który mnie martwi. Fajnie, gdyby poszła na dno razem z PiS-em, ratując większość jeszcze przed wyborami. Mieliśmy już przedsmak przy ostatnim głosowaniu kandydatury do TK. Wszyscy konfiarze potem się tłumaczyli, że przecież ratowanie większości okazało się niepotrzebne (bo PiS z Ajchlerem miał na styk większość). Jeśli takie coś będzie się powtarzać?
Cytat:I dostaną dobre miejsca?
Nie wiem. Ale na pewno lepsze, niż u Zandberga, na którego się wypięli.
Cytat:rzeczy z dupy jak skrobanki na telefon
No nie wiem. Irlandii wystarczyła jedna Iza z Pszczyny (w dodatku imigrantka), żeby z systemu radykalniejszego niż Polski kompromis przeszli do aborcji na żądanie. Czemu u nas miałoby to być takie „z dupy”?
Cytat:Prędzej jakieś Lato, Jesień i Przedwiośnie wykiełkuje licząc na samodzielność.
Jak na razie to ci ludzie stanowią (ku totalnej konfuzji członków PPS) „klub PPS”). Jak się startuje do wyborów przy jawnym sprzeciwie własnej partii, to już pokazała Magdalena Ogórek.
Tress byłaby doskonałą filozofką. W istocie, Tress odkryła już, że filozofia nie jest tak wartościowa, jak jej się wcześniej wydawało. Coś, co większości wielkich filozofów zajmuje przynajmniej trzy dekady.

— Brandon Sanderson
Odpowiedz
#11
zefciu napisał(a):     Cytat:
    A jak będą dalej lockdowny i pandemiczne podrygi to urośnie jeszcze Konfa.

A to jest akurat jedyny czynnik, który mnie martwi.

Konfederacji pandemia spadła z nieba, ale wszystkie znaki na niebie wskazują, że zaraza powoli pakuje bagaże. Nawet piąta, omikronowa fala nie okazała się tak drastyczna, jak bał się tego sam minister Niedzielski. Już skrócono izolację, przebąkuje się o rekomendacji, a nie nakazie ubierania maseczek. Temat szczepień niebawem również ucichnie - kto miał przyjąć preparat, już przyjął, nie widzę szans na przekonanie niezdecydowanych. Wszystko wskazuje na to, że ta pandemia od strony epidemicznej nie będzie się różnić od innych w historii - wirus będzie mutował w kierunku łagodniejszych wariantów, a społeczeństwa się uodpornią. No i co tej bidnej Konfie pozostanie? Ukraina? Tutaj nie znajdą takiego poklasku jak z COVID-19. Gospodarka? Chyba tylko największe kuce wierzą, że to ugrupowanie total-wolnorynkowe. Walka z UE - w jednej z najbardziej prounijnej społeczności? Uważam, że wraz z wygaszaniem pandemii zacznie przygasać konfederackie ognisko. I bardzo dobrze.
"Gdzie kończy się logika, tam zaczyna się administracja".
Nie cierpię administracji.
Jestem absolwentem administracji.
Chcę zmieniać administrację.
Odpowiedz
#12
DziadBorowy napisał(a): No i co tej bidnej Konfie pozostanie?
Grzanie narracji „patrzcie, pandemia przeszła i nie umarliście, a PiS wraz z opozycją chcieli was zamknąć w gułagach”. Już to robią.
Tress byłaby doskonałą filozofką. W istocie, Tress odkryła już, że filozofia nie jest tak wartościowa, jak jej się wcześniej wydawało. Coś, co większości wielkich filozofów zajmuje przynajmniej trzy dekady.

— Brandon Sanderson
Odpowiedz
#13
Nie sądzisz zefciu, że jest to paliwo, które dosyć szybko się wypali? Przecież na to wystarczy kontra w postaci kilku, prostych faktów, które nawet nie są typowe dla tzw. covidianinów. Ot, choćby to, że po każdej pandemii w historii ludzkości większość przeżywała. A przecież statystyki zostaną z nami na zawsze - Polska nigdy nie odklei od siebie łatki kraju, w którym był jeden z najniższych poziomów wyszczepienia, a jednocześnie jeden z najwyższych wskaźników zgonów.
"Gdzie kończy się logika, tam zaczyna się administracja".
Nie cierpię administracji.
Jestem absolwentem administracji.
Chcę zmieniać administrację.
Odpowiedz
#14
Sebrian napisał(a): Nie sądzisz zefciu, że jest to paliwo, które dosyć szybko się wypali?
Nie wiem. Nie jestem foliarzem i nie mam pojęcia. Ale to można połączyć z jakąś nową teorią spiskową. Jakimś nowym zagrożeniem, które teraz się pojawiło.
Cytat:Przecież na to wystarczy kontra w postaci kilku, prostych faktów, które nawet nie są typowe dla tzw. covidianinów.
Gdyby dało się contrować foliarzy przy pomocy kilku prostych faktów, to nie byłoby foliarzy.
Tress byłaby doskonałą filozofką. W istocie, Tress odkryła już, że filozofia nie jest tak wartościowa, jak jej się wcześniej wydawało. Coś, co większości wielkich filozofów zajmuje przynajmniej trzy dekady.

— Brandon Sanderson
Odpowiedz
#15
Sebrian napisał(a): Nie sądzisz zefciu, że jest to paliwo, które dosyć szybko się wypali? Przecież na to wystarczy kontra w postaci kilku, prostych faktów, które nawet nie są typowe dla tzw. covidianinów. Ot, choćby to, że po każdej pandemii w historii ludzkości większość przeżywała. A przecież statystyki zostaną z nami na zawsze - Polska nigdy nie odklei od siebie łatki kraju, w którym był jeden z najniższych poziomów wyszczepienia, a jednocześnie jeden z najwyższych wskaźników zgonów.

Covidioci do których odwoływała się Konfederacja byli odporni na argumenty więc odporni będą dalej. Takie statystyki do niczego ich nie przekonają.
Jednak z drugiej strony po zakończeniu pandemii emocje szybko opadną i na wspominaniu jak bohatersko Braun z Bosakiem bronili Polaków przed obozami koncentracyjnymi dla nieszczepionych Konfederacja daleko nie zajdzie.
"Wkrótce Europa przekona się, i to boleśnie, co to są polskie fobie, psychozy oraz historyczne bóle fantomowe"
Odpowiedz
#16
Właśnie o to mi chodziło. Teraz, póki ruszt jeszcze gorący, jest na czym smażyć. Kiedy ostygnie, zostaną surowe włókna, a za tymi większość nie przystaje. Dlatego fakty, które dzisiaj odbijają się od foliarzy (bo ci, owszem, pozostaną wierni swojej alternatywnej rzeczywistości), do tej bardziej rozchwianej części staną się łatwiej przyswajalne. Ale, przede wszystkim, wraz z odpływem pandemii Konfederacja straci swe największe koło zamachowe.
"Gdzie kończy się logika, tam zaczyna się administracja".
Nie cierpię administracji.
Jestem absolwentem administracji.
Chcę zmieniać administrację.
Odpowiedz
#17
zefciu napisał(a):
Gawain napisał(a): Poza Lewicą rozpad grozi PiSowi. I takie Ziobry, Gowiny i czort wie kto jeszcze mogą nie wybaczyć tonącemu Kaczyńskiemu podsłuchów i szantażów. A wtedy to oni będą w opozycji i to tej urywającej z bloku propisowskiego.
Tylko co oni mogą urwać opozycji? To cały czas będzie post-PiS. Ludzie, którzy jeszcze niedawno gardzili opozycyjnymi wyborcami, traktując ich jak zdrajców i gorszy sort. Jak oni mogą odzyskać opozycyjnego wyborcę? Nawet Gowin, który opuścił tonący okręt najszybciej i który stara się pozować na najbardziej prolemingowego, nie widać, żeby zdobywał jakieś poparcie. Zatem rozpad PiS będzie dla opozycji z pewnością korzystny, tym korzystniejszy, im więcej kanap w jego wyniku powstanie.

Z tym, że ogólna niechęć niegłosujących do PiS, ale mających sentymenty do dzierżymordzia i lubiących ataki na Partię przez Ostatnich Sprawiedliwych, którzy w porę spieprzyli z okrętu może już rozłożyć akcenty tak, że nawet jak dominujące partie opozycyjne wygrają to do sformowania większości bezwzględnej potrzebny będzie jakiś post PiS. I tak ci co odwrócili się od Kukiza za zdradę, softkonfiarze, jakieś hardkomusze wypierdki wielbiące Edwarda Szczodrego, mogą się wypiąć na KO, Razem, Kukiza czy Konfę i na fali emocji podciągnąć trochę elektoratu płynnego, który z reguły nie głosuje, bo mu się nie chce, ale PiS tak mu polskodołożył, że ruszy dupę i będzie głosował na wszystko co nie jest KO i Lewicą ani PiSem bo się obraził. I tu mam obawy, że wyrośnie masa jakichś okołoprogowych porońców, które za robienie z siebie języczka u wagi będą się kurwić w zamian za głosowanie za ustawami rodem z jądra ciemności.

Cytat:
Cytat:A jakby tego było mało to takie AgroUnie, Polskie Związki Walczących z Wiatrakami, Żółtki i Tanajny i inne postKukizy
Tylko znowu — kto na te wszystkie ugrupowania zagłosuje? Komu z opozycji mogą oni coś urwać? W Twoim optymistycznym scenariuszu, gdzie PiS rozpada się przed wyborami, będzie to raczej kolejna grupa kanap, która rzuci się rozbierać jego truchło.

I będzie mobilizować wyborców ze swoich typowych środowisk. A teraz na wujków, którzy załatwili robotę w spółkach albo franczyzy z Orlenu dla przyjaciół i krewnych, będą głosować ci wszyscy, którzy zyskali, ich rodziny i cała okolica, która albo zobaczy w tym korzyść albo będzie się bała. Zanim PiS się posypie na trwałe to minie jeszcze z pół roku, a do następnych wyborów czystek wewnętrznych w spółkach nie będzie, bo opozycja jakby to zwąchała to ma wygraną w kieszeni. I w PiS to wiedzą. Dlatego po wycięciu guza grozi nam rak z przerzutami. Nawet jak samej opozycji niewiele urwą to zmobilizowanie dużej liczby osób powiązanych z pojedynczymi frakcjami Partii da wysyp kół, kółeczek i partyjek co prawda opozycyjnych do PiS, ale zeń pochodzących. Ja tam nie wierzę, że wraz z blamażem PiS znikną ludzie myślący po pisowsku i mający realne interesy w popieraniu "swoich". Głosuje połowa uprawnionych, niech współczynnik wzrośnie do 60%. Ile partyjek postpisowskich jest w stanie na tej nawiezionej glebie urosnąć? I jak wyglądać będzie siła opozycji gdy procenty wagowo inaczej niż normalnie się porozkładają. Oczywiście w wypadku gdy ludzie na wybory nie pójdą to założenie pewnie nie ma racji bytu. Ale następne wybory kształtują się w dwóch głównych frontach: AntyPiS i ProUkłady. Znaczy się więcej osób niż zwykle ma powód by znieść status quo. Zwłaszcza, że rosną przynajmniej dwie partie spoza głównego nurtu, które mają elektorat zdecydowany i nie lubiący duopolu i sceny politycznej w ogóle.

Cytat:A jak będą dalej lockdowny i pandemiczne podrygi to urośnie jeszcze Konfa.
A to jest akurat jedyny czynnik, który mnie martwi. Fajnie, gdyby poszła na dno razem z PiS-em, ratując większość jeszcze przed wyborami. Mieliśmy już przedsmak przy ostatnim głosowaniu kandydatury do TK. Wszyscy konfiarze potem się tłumaczyli, że przecież ratowanie większości okazało się niepotrzebne (bo PiS z Ajchlerem miał na styk większość). Jeśli takie coś będzie się powtarzać?[/quote]

Ja widzę tylko scenariusz wzmocnienia Konfy, bo w międzyczasie poza cynicznym Korwinem, który raczył odpalać protokół 5 procent, gdy im rosło, wyrosło paru Brauno-Bosaków i inne tałatajstwo lubiące być posłem. Zaadoptowali bezpańskich szurów i ich poparcia już nie stracą. Mogą co najwyżej uformować się frakcje dążące do niepodległości i się podzielić mając jakąś mordę rozpoznawalną i gadać o gospodarce. Ale odejście od macierzy będzie bolało to raz, dwa to ryzyko, trzy: Konfa szurów nie straci a więc będzie sobie oscylować jako trzecia a może czwarta siła w sejmie. A za nimi postpisowskie wariatkowo szukające do kogo by się tu przytulić...

Cytat:Nie wiem. Ale na pewno lepsze, niż u Zandberga, na którego się wypięli.

Zandberg to się de facto zaorał. Jeszcze przed wyborami wylezie jakieś razemickie gówno na miarę Ordo Szuris. Stawiam na molestowania, gwałty i nietolerancję XD

Cytat:
Cytat:rzeczy z dupy jak skrobanki na telefon
No nie wiem. Irlandii wystarczyła jedna Iza z Pszczyny (w dodatku imigrantka), żeby z systemu radykalniejszego niż Polski kompromis przeszli do aborcji na żądanie. Czemu u nas miałoby to być takie „z dupy”?

Irlandia to państwo, które pamięta terroryzm i ma populację 8 razy mniejszą od nas. Każda krajowa konwulsja tam to jak u nas strajki w Krakowie i Warszawie zagrożone rozpierduchą i wysadzaniem aut.

Cytat:
Cytat:Prędzej jakieś Lato, Jesień i Przedwiośnie wykiełkuje licząc na samodzielność.
Jak na razie to ci ludzie stanowią (ku totalnej konfuzji członków PPS) „klub PPS”). Jak się startuje do wyborów przy jawnym sprzeciwie własnej partii, to już pokazała Magdalena Ogórek.

I tym samym pień oraz pęd rozrywają się na podproże wyborcze. Na Lewicę nawet lewicowcy nie chcą głosować, więc o czym my tu gadamy. Te ich wojenki wezmą i ich zmielą przy wzmożonej liczbie wyborców.


DziadBorowy napisał(a):
Sebrian napisał(a): Nie sądzisz zefciu, że jest to paliwo, które dosyć szybko się wypali? Przecież na to wystarczy kontra w postaci kilku, prostych faktów, które nawet nie są typowe dla tzw. covidianinów. Ot, choćby to, że po każdej pandemii w historii ludzkości większość przeżywała. A przecież statystyki zostaną z nami na zawsze - Polska nigdy nie odklei od siebie łatki kraju, w którym był jeden z najniższych poziomów wyszczepienia, a jednocześnie jeden z najwyższych wskaźników zgonów.

Covidioci do których odwoływała się Konfederacja byli odporni na argumenty więc odporni będą dalej. Takie statystyki do niczego ich nie przekonają.
Jednak z drugiej strony po zakończeniu pandemii emocje szybko opadną i na wspominaniu jak bohatersko Braun z Bosakiem bronili Polaków przed obozami koncentracyjnymi dla nieszczepionych  Konfederacja daleko nie zajdzie.

Oj nie wiem czy nie zajedzie.

https://biqdata.wyborcza.pl/biqdata/7,15...iGtq9zrkhc

Cytat:To, że koronawirus to mit stworzony przez potężne siły i tak naprawdę wirus nie istnieje, twierdzi ok. 15 proc. Polaków. Oznacza to, że twierdzi tak co szósty-siódmy Polak.

I kto ten szurelektorat przygarnie? Toż PiS nie, bo kagańce. Lewica nie bo przymus. KO, wiadomo, złodzieje i przemocowcy. Hołownia to mason. Agrounia to bogacze i kułaki. Za to Konfa... Taaaak. Wolność i Niepodległość. Brak szmaty na ryju. A poza tym covida nie ma, spierdalajata. No i lokdałnów nie chcieli i posyłać chcieli bombelki do szkół. Bohaterzy!

Chciałbym być takim optymistą. Ale o ile nie wypączkują Korwina albo młodych wilczków to zanosi się na +/- 12%.
Sebastian Flak
Odpowiedz
#18
Szurowy elektorat żyje na szurskich teoriach. A jedynym obecnie poletkiem, gdzie można na wielką skalę wybić się na szurach, jest pandemia. Ileż można jechać na COVID-19, kiedy już się skończy? Nawet Smoleńsk i Tupolew wypaliły się do tego stopnia, że głównego piewcę teorii o zamachu zamknięto w szafie. Tak, jest cały worek fajnych tematów - nadajniki 5G, płaska Ziemia, chemitrails, ale to są albo teorie odjechane nawet jak na standardy szurowskie (flat Earth), albo na których sami by stracili (5G). Dlatego twierdzę, że po pandemii Konfederacja będzie jechała głównie na swojej drugiej narcie - pozornej anty-systemowości (gdzie systemem jest, rzecz jasna, Banda Czworga, socjalizm i moralne zepsucie). I być może zaliczy chwilowy peak poparcia, ale później zacznie pikować w stronę gruntu. Zresztą - czuję, że prędzej czy później Konfederacja też pęknie wewnętrznie.
"Gdzie kończy się logika, tam zaczyna się administracja".
Nie cierpię administracji.
Jestem absolwentem administracji.
Chcę zmieniać administrację.
Odpowiedz
#19
Bardzo interesujący dla mnie temat. No i też ważny. Podzielę się moimi poglądami. Otóż ja główną winę za nie najlepszą taktykę opozycji widzę w Platformie i już tłumaczę dlaczego.
Mamy ogółem dwie sfery kąsania na opozycji. Z jednej strony walczą Hołownia (wraz z PSL-em) przeciwko Platformie, a w drugiej sferze Platforma walczy z Lewicą. Wojenka Hołownio-Kosiniaka z Platformą ma jednak sens. Otóż widać, że kształtuje się koalicja wyborcza Koalicja Polska 2050 (P2050, PSL, Gowin itd.), której powstanie popieram. Koalicja ta ma odbierać biedniejszy elektorat socjalny (który najbardziej traci na inflacji i kryzysie), a także elektoraty umiarkowanego konserwatyzmu, centrum i te, które operują na emocjach i nie lubią PiSu ani PO przez pamięć o ich rządach. Koalicja ta powstaje, bo publicznie wsparli ją już Gowin, Kosiniak-Kamysz, półgębkiem Hołownia, Gill-Piątek (nazywając ją "koalicją społeczną"), Krajewski, Bartoszewski, Sawicki itd. Czekają już tylko, by zapowiedzieć ją w odpowiednim czasie - zapewne 9 miesięcy przed wyborami, tak jak to miało miejsce w Czechach. I zważywszy na cele tej koalicji wojenka między nią a Platformą ma sens, bo pokazuje umiarkowanym wyborcom PiSu, że nie jest to tylko kopia Platformy, lecz nowa, bliższa im jakość. Stąd Sawicki atakuje PO mówiąc, że przejęło ją "lewactwo" (plus "obrona schabowego" przez Kosiniaka przeciwko Spurek i atakowanie przez Kosiniaka Roty Jachiry), albo też stąd Hołownia atakuje Platformę za pogardę do zwykłych ludzi (sygnał dla wyborców, którzy chcą pomocy słabszym, a nie chcą "radźsobiesamizmu"). I na tej płaszczyźnie atakowanie Hołowni przez Platformę za "kościółkowatość" i bycie "ukrytą opcją pisowską" też ma sens, bo uwiarygadnia Hołownię w oczach wyborców miękkiego PiSu.
Sensu za to nie ma postulowanie przez Tuska koalicji wyborczej KO+Hołownia+PSL, bo przez takie gadanie miękkopisowcy mogą się bać, że Hołownia i Kosiniak będą tylko cichymi podnóżkami Tuska. Ostatnio podobno Polska 2050 zamówiła badania wewnętrzne, z których wyszło, że w razie startu Polski 2050 z Tuskiem od P2050 ucieknie aż 40% elektoratu. Dla mnie wyniki tego badania są racjonalne. Warto też wspomnieć o PSL-u, którego elektorat zawsze był bliższy PiSowi niż Platformie (co widać chociażby w drugich turach wyborów prezydenckich).

No i mamy drugą strefę starcia - tym razem dla mnie bezsensowną - czyli wojenka Platformy z Lewicą. Moim zdaniem KO powinno startować razem z Lewicą w wyborach, ale niestety Platformą, tak jak w 2019 roku, rządzą konserwatywni liberałowie, którzy do końca nie rozumieją elektoratu KO i Lewicy (wstępowali i tworzyli PO, gdy elektorat PO nie był aż tak progresywny jak dziś) oraz którzy ponadto nie lubią po prostu Lewicy. Oskarżanie Lewicy przez Tuska, że "partia Czarzastego" jest potencjalnym koalicjantem PiSu jest dla mnie bardziej groteskowe niż kampania nienawiści wobec Lewicy przy głosowaniu nad KPO. Platforma woli bezsensowny start wyborczy z Hołownią i PSL-em, ale... bez Lewicy. Lewica ma paść pod progiem wyborczym, albo mieć słaby wynik mandatowy, by nawet nie była potrzebna do nowego rządu Tuska. Moim zdaniem jest to ogromny błąd Platformy, który bierze się z kilku czynników:
- Platforma czuje się zbyt pewnie - tak samo jak przy wyborach prezydenckich, gdy zamiast bezpiecznie dać wygrać Hołowni lub Kosiniakowi, Platforma wysłała do drugiej tury bardzo liberalnego światopoglądowo, jak na przeciętnego Polaka, Trzaskowskiego, który ponadto był obciążony elektoratem negatywnym z racji bycia z PO. Lewica pod progiem lub z marnym wynikiem np. 20 mandatów sprawi, że na jej słabości skorzysta KO, Koalicja Polska 2050, ale też PiS i Konfederacja. Czyli gdzieś tak ponad milion wyborców Lewicy - ludzie zwykle progresywni, wielkomiejscy i kulturowo dogłębnie antypisowscy - się w jakimś stopniu zmarnuje, choć sytuacja w kraju jest tak alarmowa, że TRZEBA pokonać PiS. Dla mnie politycy Lewicy nie są jacyś fatalni, bo sam mam poglądy będące mieszanką Lewicy, Hołowni i KO, a także uważam, iż koalicja z nimi nie będzie zbyt trudna (co też pokazuje dzisiejszy Senat), a politycy Lewicy nie zdradzą i nie pójdą do PiSu,
- wierchuszka rządząca Platformą po prostu nie lubi Lewicy uważając lewicowców albo za zbyt socjalistycznych (np. Budka czy Jaros) albo za zbyt lewackich światopoglądowo (np. Sikorski czy Tusk). Czyli i liberalna frakcja młodych i kolibrowe frakcje Tuska i Schetyny ich nie lubią z różnych przyczyn (choć kolibrom gospodarczy "socjalizm" Lewicy też przeszkadza). W tle jest jeszcze antykomunizm, bo pewnie Schetyna i Tusk pamiętają, jak pałował ich PZPR, a teraz w Lewicy widzą dalej kontynuatora PZPR. Szkoda, że Platformy nie przejął Trzaskowski, który ma lepsze relacje i zdanie o Lewicy...,
- konserwatywno-liberalni politycy (jak Tusk, Gowin, Sikorski czy Giertych) popełniają jeszcze jeden poważny błąd. Otóż po części chcą koalicji powyborczej z... Konfederacją wierząc, iż Konfa (a przynajmniej jej bardziej korwińska część) to faktycznie wolny rynek i konserwatyzm i że Konfa jest niby... lepsza od Lewicy. Stąd słaby wynik wyborczy Lewicy, który pomógłby także np. Konfie w zdobyciu większej liczby mandatów, tak ich nie boli. Jednakże jest to horrendalny błąd i Konfederację trzeba też pokonywać, bo to naturalny koalicjant PiSu. Już tłumaczę. Kolibry wierzą, że partię KORWiN, czy nawet całą Konfederację, powoli podbija Sławomir Mentzen, który utrzymuje, że teksty typu "nie dla Żydów" to tylko taka sztuczka, by odbierać od PiSu nie za mądry, skrajnie prawicowy, elektorat. I taki Giertych przez to trochę ufa Konfederacji. Jednakże Mentzen tak naprawdę, moim zdaniem, jest tylko przykokszonym Mejzą - człowiekiem próżnym, narcystycznym, którego celem jest nachapanie się i swój własny interes. I Mentzen w swoim narcystycznym cwaniakowaniu nie jest jedyny, bo i Korwin jest wyznawcą płytko rozumianego darwinizmu społecznego i jest narcyzem, a taki Berkowicz zapewne wyłudzał z budżetu (kasa z subwencji partyjnej) kasę na niby usługi informatyczne dla swego środowiska. Jest też tam Sośnierz, którego motywem życia jest niestety alt-rightowy incelizm, bo żona go zostawiła dla Czarnoskórego. Czyli większość partii KORWiN to srogie grzyby, a nie zapominajmy, że większość Konfederacji to Ruch Narodowy i naziol Braun, a zapewne dołączy np. jakaś Barbara Nowak czy inne Orgio Iuris. W związku z tym uważam, że taktyką takiego Mentzena jest ścieżka "na Kukiza", czyli dążenie do tego, by ani PiS, ani antyPiS, nie miał większości bez Konfederacji, która potem będzie prowadziła licytację na zasadzie "kto da więcej" z ukrytym zamysłem, że jednak wolą PiS, bo PiS pozwoli im stać się oligarchami (stały szczyt w hierarchii społecznej, by kraść jak Obajtek - marzenie Mentzena albo Berkowicza) i wprowadzać polexitowy, prawacki kulturkampf (cel narodowców, Brauna i trochę też korwinistów). Skoro taki Mentzen uważa siebie za superpracowitego geniusza, to nie obchodzi go jakaś tam praworządność, bo prawo jest niby pisane przez debili dla debili, a nie dla niego. Czyli Konfa z PiSem, by po prostu kradła, wprowadzała dyktaturę i prawacki kulturkampf, a Mentzen sprzedawałby naiwnym antysocjalistom i przedsiębiorczym darwinistom, że rząd PiSokonfy, który ogranicza podatki i usługi publiczne (kanibalizacja państwa) na wzór rosyjski, jest marzeniem liberała. W związku z powyższym nie można pozwalać być Konfederacji języczkiem u wagi, do czego dąży część konserwatywnych liberałów skupionych głównie wokół Platformy. W ogóle jak można sobie wyobrazić rząd, gdzie jest Braun i Trzaskowski (czy ktokolwiek z progresywniejszego skrzydła KO), skoro Braun chciałby powiesić Trzaskowskiego za popieranie liberalizacji prawa aborcyjnego (groził już za to posłankom Lewicy)? Zatem Konfę (ani nawet partię KORWiN) nie wolno uznawać za potencjalnego koalicjanta zamiast Lewicy.

Powyższe moje wnioski pokazują, że, według mnie, Platforma znów może nam przerżnąć wybory i losy Polski. Tak jak w 2015, gdy pozwolono na bezsensowny podział antypisu, albo jak w 2019, gdy Platforma nie chciała startować z Lewicą, albo jak w 2015, gdy wystawiono słabego Komorowskiego, albo jak w 2020 roku, gdy wystawiono Trzaska, który był zbyt silny na pierwszą turę i zbyt słaby na drugą. Naprawdę? Piąty raz?
Warto też pamiętać, że warto mieć te 60% mandatów, by odrzucać weta Prezydenta, albo nawet te 2/3 mandatów, żeby zmienić Konstytucję (dzięki czemu np. łatwiej byłoby spacyfikować pisowski TK i przejść na rozproszoną kontrolę konstytucyjności). No i w związku z tym tym bardziej nie należy spuszczać Lewicy w klozecie.
Wiem, że Lewica też atakuje Platformę, a także NL jest zarządzane przez Czarzastego, który ma patologiczne metody zarządzania, ale nie jest to dla mnie wystarczający argument, by Lewicę skreślać, bo po prostu nas na to nie stać. KOLEW moim zdaniem mógłby bezpośrednio pokonać PiS, co w połączeniu z np. 20% w wyborach dla KP2050 dałoby mocną większość w Sejmie. Mam też nadzieję, że Solidarna Polska powtórzy kazus z Nowoczesną w 2015 roku, czyli rozbije głosy kosztem dużej bliskiej sobie partii, bo jest stronnictwem skrajniejszym, pełnym młodych i radykalnych osób zmęczonych błędami w rządzeniu i zbytnim centryzmem bliskiej sobie formacji, więc gra vabank i chce stać się nowym hegemonem. Agrounia może być odpowiednikiem Partii Razem z 2015 roku, czyli wypłynąć na debacie (wulgarny i emocjonalny Kołodziejczak) i urwać trochę skrajniejszych głosów PiSowi, KP2050 i może troszkę Konfy (tak jak Razem urwało od SLD i PO). No i rzecz jasna Konfa odbiera PiSowi młodszych, skrajniejszych pisowców.
No ale tak jak pisałem - trzeba też osłabiać Konfę, a nie ją pompować..., dwiema drogami:
- Kosiniak, Gowin i Hołownia powinni podbierać konfederatów, dla których dość ważny jest konserwatyzm kulturowy i konserwatywny liberalizm (tu przydatny byłby Gowin i np. Gwiazdowski z listy warszawskiej),
- KOLEW powinien poprzez Trzaskowskiego przyciągać liberałów, którzy jeszcze naiwnie wierzą w Konfederację.
Bowiem elektorat Bosaka był inny niż elektorat Konfederacji z 2019. Konfa około 1/3 wyborców straciła na rzecz Hołowni i Trzaskowskiego, a zasklepiła sobie tę stratę zapewne podbierając elektorat PiSu. Coś podobnego, tylko że z mocniejszą filtracją, należy przeprowadzić w wyborach parlamentarnych. Byłoby to łatwiejsze, gdyby Konfa startowałaby z Solidarną Polską (Konfa pchnęła by się jeszcze mocniej do bosakizmu z perspektywy ludzi), choć ich wspólny start ma też minus w postaci pchnięcia PiSu do centrum i mniejszego rozdrobnienia komitetów po stronie pisowskiej (jedna ziobrokonfa, zamiast dwóch oddzielnych komitetów: SolPol i Konfederacja). Stąd wolałbym oddzielny start Konfy i SolPolu z jednoczesną ostrą dominacją w narracji Konfederacji brauno-bosakizmu.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości