lumberjack napisał(a): Ale możliwe, że gdyby na samym początku putler osiągnął sukces, to rzeczywiście bylibyśmy świadkami proruskiej zdrady PiSu. Ale też wydaje mi się, że PiS byłby wtedy w dziwnej sytuacji, bo Polacy, sami z siebie, i tak i tak przyjęliby do siebie uciekinierów z Ukrainy. PiS byłby pod bardzo mocną presją społeczeństwa polskiego, kilku milionów uchodźców oraz samych wyborców PiSu - każdy kogo znam jest antyruski.
Stąd PiS wciskałby kit, że zajął część Ukrainy, by uratować choć część Ukrainy i Ukraińców przed gorszą od Polski rosją.
DziadBorowy napisał(a): Większym problemem byłoby wytłumaczenie takiej rewolucji przed własnym elektoratem - zwłaszcza tym smoleńskim. PIS jest typową partią władzy, liczy się dla nich głównie koryto - a nie widzę sposobu aby na takiej zmianie mogli zyskać w sondażach. Praktycznie gwarantowana byłaby strata poparcia. Dlatego też w teorię o planowanym zwrocie ku Rosji nie za bardzo wierzę.
Nawet jakby spadło poparcie, to czy PiS wtedy przeprowadzałby legalne wybory? Prędzej kantowałby ciągłym stanem wyjątkowym.
kmat napisał(a):DziadBorowy napisał(a): Większym problemem byłoby wytłumaczenie takiej rewolucji przed własnym elektoratem - zwłaszcza tym smoleńskim. PIS jest typową partią władzy, liczy się dla nich głównie koryto - a nie widzę sposobu aby na takiej zmianie mogli zyskać w sondażach. Praktycznie gwarantowana byłaby strata poparcia. Dlatego też w teorię o planowanym zwrocie ku Rosji nie za bardzo wierzę.Toteż raczej eksponowano by nie tyle zwrot na Moskwę, co odzyskanie Lwowa. Tudzież nasilenie propagandy Unia błe, lewactwo, pedalstwo, niemiectwo i muslimstwo. Tudzież jakiś przedłużany w nieskończoność stan wyjątkowy. Tudzież sączenie, że konserwatywna Moskwa jest jednak lepsza od lewackiej Brukseli.
Właśnie. Ludziom ten zwrot mógłby nawet nie być sprzedawany jako "sojusz z Moskwą", lecz jako:
- jakiś Sojusz Niezależnych Systemów (Polska+Węgry+Turcja+Salvini+VOX+le Pen itd.),
- jako jakaś polityka mocarstwowa ("nikt Polskę nie lubi, bo wstała z kolan i zrobiła się za silna, zamiast robić laski"),
- jako walka o niepodległość własną z każdym wokół, bo mamy traumy z przeszłości ("Bruksela, niemiecka Czwarta Rzesza i trochę też rosja chcą nam zabrać niepodległość, więc lawirujmy i brońmy się jak II RP!").
A tak naprawdę byłoby tak, że Polska najlepsze relacje miałaby z Węgrami i z Turcją, ale już w dalszym kręgu miałaby lepsze z Moskwą niż z Brukselą, Berlinem i Waszyngtonem.
PiS mógł liczyć nawet na to, że Zachód będzie tak cieniasowaty, że za zajęcie części Ukrainy nałoży na Polskę symboliczne sankcje, a potem będzie buiseness as usual np. dlatego, że Niemcy chcą polskich pracowników i wymiany handlowej z Polską. No i może PiS liczył, że Zachód uznałby, że Polska i Węgry zrobiłyby racjonalnie z zajmowaniem Zachodniej Ukrany i Zakarpacia, bo takim sposobem przynajmniej rosja wszystkiego nie wzięłaby dla siebie. Oczywiście Polska byłaby wywalona z UE i NATO, ale w TVP grzano by, jak Morawiecki podpisuje traktat wojskowy z potężną Turcją i że Chiny Ludowe już od dawna są dużo silniejsze niż USA, a dystans między nimi tylko rośnie i rosnąć będzie.