Ja nadal podtrzymuję swoje zdanie na temat nuke'a. Co więcej, sami kremlini wspierają mnie swoimi wynurzeniami.
1) Ani razu z ust czy to Putina, czy Szojgu, czy nawet Pieskowa, nie padła bezpośrednia groźba użycia broni nuklearnej. Stale powtarzają slogan o "wszelkich możliwych środkach". Oczywiście, że jest to zaowalowane określenie jądrówki, lecz w razie wu mogą zupełnie szczerze się z tego wymigać. Co innego, gdyby któryś z nich powiedział o tym wprost.
2) Bajdurzenia Kadyrowa czy propagandowych szczekaczek nie biorę pod uwagę. W przeciwnym razie musiałbym uznać, że kocopoły z naszego TVP też należy brać serio.
3) Tak czy siak wspomniany Pieskow odniósł się do złotych rad pana Ramzana Kozojebcy: "Kreml woli zrównoważone podejście do broni jądrowej. (Kadyrow) Ma prawo wyrazić swoją opinię, ale militarne podejście Rosji nie powinno być napędzane emocjami". No, wow! Zdaję sobie sprawę, że ten sam Pieskow jedno mówi, a co innego się dzieje (mobilizacja albo pseudoreferenda, nie pamiętam), mimo wszystko warto o tym wspomnieć.
4) Kolejna sprawa - wedle rosyjskiej doktryny atomówka pójdzie w ruch m.in. gdy zagrożona będzie egzystencja federacji m.in. poprzez atak na jej terytorium. Tyle, że raszyści... sami nie wiedzą jak przebiega "nowa" granica ichniego terytorium. I wcale się z tym nie kryją: "Będziemy nadal konsultować się z ludźmi, którzy mieszkają na tych terenach – powiedział dziennikarzom rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow, odnosząc się do dwóch obwodów położonych na południu Ukrainy – chersońskiego i zaporoskiego. Jak wyznał, nie jest w stanie określić, jaki format miałyby przybrać te konsultacje."
Reasumując: pseudoreferenda i pseudoaneksja wyłącznie na użytek wewnętrzny by pokazać barankom siłę ojczyzny, która skompromitowała się w skali globalnej. A poza ojczyzną niewiele za tym idzie, co sami reprezentanci tego scat-mocarstwa potwierdzają swą pokrętną retoryką. Co nie zmienia faktu, że niewiele =/= nic. Mądre głowy w NATO i Ukrainie wiedzą, że 1% szans to, co jak co, 10 razy więcej niż 0,1%. I nawet te 1% trzeba rozpatrywać poważnie.
1) Ani razu z ust czy to Putina, czy Szojgu, czy nawet Pieskowa, nie padła bezpośrednia groźba użycia broni nuklearnej. Stale powtarzają slogan o "wszelkich możliwych środkach". Oczywiście, że jest to zaowalowane określenie jądrówki, lecz w razie wu mogą zupełnie szczerze się z tego wymigać. Co innego, gdyby któryś z nich powiedział o tym wprost.
2) Bajdurzenia Kadyrowa czy propagandowych szczekaczek nie biorę pod uwagę. W przeciwnym razie musiałbym uznać, że kocopoły z naszego TVP też należy brać serio.
3) Tak czy siak wspomniany Pieskow odniósł się do złotych rad pana Ramzana Kozojebcy: "Kreml woli zrównoważone podejście do broni jądrowej. (Kadyrow) Ma prawo wyrazić swoją opinię, ale militarne podejście Rosji nie powinno być napędzane emocjami". No, wow! Zdaję sobie sprawę, że ten sam Pieskow jedno mówi, a co innego się dzieje (mobilizacja albo pseudoreferenda, nie pamiętam), mimo wszystko warto o tym wspomnieć.
4) Kolejna sprawa - wedle rosyjskiej doktryny atomówka pójdzie w ruch m.in. gdy zagrożona będzie egzystencja federacji m.in. poprzez atak na jej terytorium. Tyle, że raszyści... sami nie wiedzą jak przebiega "nowa" granica ichniego terytorium. I wcale się z tym nie kryją: "Będziemy nadal konsultować się z ludźmi, którzy mieszkają na tych terenach – powiedział dziennikarzom rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow, odnosząc się do dwóch obwodów położonych na południu Ukrainy – chersońskiego i zaporoskiego. Jak wyznał, nie jest w stanie określić, jaki format miałyby przybrać te konsultacje."
Reasumując: pseudoreferenda i pseudoaneksja wyłącznie na użytek wewnętrzny by pokazać barankom siłę ojczyzny, która skompromitowała się w skali globalnej. A poza ojczyzną niewiele za tym idzie, co sami reprezentanci tego scat-mocarstwa potwierdzają swą pokrętną retoryką. Co nie zmienia faktu, że niewiele =/= nic. Mądre głowy w NATO i Ukrainie wiedzą, że 1% szans to, co jak co, 10 razy więcej niż 0,1%. I nawet te 1% trzeba rozpatrywać poważnie.
"Gdzie kończy się logika, tam zaczyna się administracja".
Nie cierpię administracji.
Jestem absolwentem administracji.
Chcę zmieniać administrację.
Nie cierpię administracji.
Jestem absolwentem administracji.
Chcę zmieniać administrację.