Z mojej perspektywy to wygląda tak, że religia-przynajmniej katolicka- niespecjalnie dostarcza narzędzi do pracy nad sobą i niewiele ponad owe kary i nagrody (urojone czy też realne sankcje społeczne) zapewnia jako środek poprawy człowieka. Cała starożytna, zachodnia filozoficzna tradycja ćwiczeń duchowych (wschód tutaj także ma wiele do zaoferowania) czy współczesne nurty psychoterapii behawioralnych kładące nacisk na wartości są pod tym kątem nieporównanie bogatsze. Tymczasem katolicyzm wyraźnie z nimi konkuruje (o uwagę i pozycję w hierarchii zjawisk uznawanych w kulturze za wartościowe), w efekcie gorsze wypiera lepsze (Hadot w swojej "Filozofia jako ćwiczenie duchowe" pisze wprost o tym, że chrześcijańska kultura walnie przyczyniła się do przerwania tradycji starożytnych filozofii, czyniąc z filozofii służkę teologii i ledwie intelektualne przedsięwzięcie z tego, co było sposobem życia). W tym sensie religia w naszych warunkach, tak uważam, czyni ludzi gorszymi.
All cognizing aims at "delivering a grip on the patterns that matter for the interactions that matter"
(Wszelkie poznanie ma na celu "uchwycenie wzorców mających znaczenie dla interakcji mających znaczenie")
Andy Clark
Moje miejsce na FB:
https://www.facebook.com/Postmoralno%C5%...1700366315
(Wszelkie poznanie ma na celu "uchwycenie wzorców mających znaczenie dla interakcji mających znaczenie")
Andy Clark
Moje miejsce na FB:
https://www.facebook.com/Postmoralno%C5%...1700366315