To forum używa ciasteczek.
To forum używa ciasteczek do przechowywania informacji o Twoim zalogowaniu jeśli jesteś zarejestrowanym użytkownikiem, albo o ostatniej wizycie jeśli nie jesteś. Ciasteczka są małymi plikami tekstowymi przechowywanymi na Twoim komputerze; ciasteczka ustawiane przez to forum mogą być wykorzystywane wyłącznie przez nie i nie stanowią zagrożenia bezpieczeństwa. Ciasteczka na tym forum śledzą również przeczytane przez Ciebie tematy i kiedy ostatnio je odwiedzałeś/odwiedzałaś. Proszę, potwierdź czy chcesz pozwolić na przechowywanie ciasteczek.

Niezależnie od Twojego wyboru, na Twoim komputerze zostanie ustawione ciasteczko aby nie wyświetlać Ci ponownie tego pytania. Będziesz mógł/mogła zmienić swój wybór w dowolnym momencie używając linka w stopce strony.

Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
DPS Jordanów - Czy religia czyni nas gorszymi?
#21
kmat napisał(a):
Mustafa Mond napisał(a): Zakonnice są pewnie często niewyżyte i nieszczęśliwe przez swoje wyrzeczenia.
Drzewiej pójście do zakonu to często była jedyna opcja dla ubogiej dziewczyny, nie mogącej liczyć na posag i sensownego męża (ok, nie jedyna - była jeszcze ulica). I o ile chłopski syn jeszcze jakoś mógł zostać tym biskupem, to chłopska córka w zasadzie utykała na dnie hierarchii. Brak poważniejszego kapitału kulturowego na wejściu, a potem frustracja. Skutki nie powinny dziwić.

Ma sens. W sumie seminarium duchowne to jeden z moich życiowych planów zapasowych, gdyby mi się z jakiegoś powodu nie udawało bytować na wolnych rynkach. Plan S. Daleki w kolejności i pewnie nie będzie odpalony. Duży uśmiech Ale milej się żyje z planami zapasowymi.
Odpowiedz
#22
Mustafa Mond napisał(a):Ma sens. W sumie seminarium duchowne to jeden z moich życiowych planów zapasowych, gdyby mi się z jakiegoś powodu nie udawało bytować na wolnych rynkach. Plan S. Daleki w kolejności i pewnie nie będzie odpalony.


Żarty sobie robisz, prawda? Po co to seminarium? Przecież religia zanika, a i nie nauczysz się tam niczego pożytecznego. Gdyby to jednak była prawda, w co nie mogę uwierzyć, to polecam do przeczytania książkę byłego seminarzysty Roberta Samborskiego "Sakrament obłudy"
"E parvo eu não sou!!!
E fico a pensar
Que mundo tão parvo
Onde para ser escravo
E preciso estudar..."

Deolinda, Parva que eu sou
Odpowiedz
#23
Nonkonformista napisał(a):
Mustafa Mond napisał(a):Ma sens. W sumie seminarium duchowne to jeden z moich życiowych planów zapasowych, gdyby mi się z jakiegoś powodu nie udawało bytować na wolnych rynkach. Plan S. Daleki w kolejności i pewnie nie będzie odpalony.


Żarty sobie robisz, prawda? Po co to seminarium? Przecież religia zanika, a i nie nauczysz się tam niczego pożytecznego. Gdyby to jednak była prawda, w co nie mogę uwierzyć, to polecam do przeczytania książkę byłego seminarzysty Roberta Samborskiego "Sakrament obłudy"

Piłem do kwestii materialnych. Jakby mi w życiu nie wychodziło, to w seminarium mi najwyżej strawę podadzą. No ale są bardzo małe szanse, że będę musiał sięgać po ten plan. Mikroskopijne. Duży uśmiech
Odpowiedz
#24
Mustafa Mond napisał(a):
Nonkonformista napisał(a):
Mustafa Mond napisał(a):Ma sens. W sumie seminarium duchowne to jeden z moich życiowych planów zapasowych, gdyby mi się z jakiegoś powodu nie udawało bytować na wolnych rynkach. Plan S. Daleki w kolejności i pewnie nie będzie odpalony.




Żarty sobie robisz, prawda? Po co to seminarium? Przecież religia zanika, a i nie nauczysz się tam niczego pożytecznego. Gdyby to jednak była prawda, w co nie mogę uwierzyć, to polecam do przeczytania książkę byłego seminarzysty Roberta Samborskiego "Sakrament obłudy"

Piłem do kwestii materialnych. Jakby mi w życiu nie wychodziło, to w seminarium mi najwyżej strawę podadzą. No ale są bardzo małe szanse, że będę musiał sięgać po ten plan. Mikroskopijne. Duży uśmiech

JEST jakiś zakon w którym można być i nie wierzyć w BOGA?

Słowo zakon traktuję jako miejsce spokoju i miłości. Buddyzm nie wchodzi w grę.
„W okopach nie ma ateistów” – to nie jest argument przeciwko ateizmowi; to argument przeciwko okopom…...
Autor: James Morrow
Odpowiedz
#25
Nonkonformista napisał(a): Po co to seminarium?
Nakarmią, napoją i opierą.
Mówiąc prościej propedegnacja deglomeratywna załamuje się w punkcie adekwatnej symbiozy tejże wizji.
Odpowiedz
#26
kmat napisał(a):
Nonkonformista napisał(a): Po co to seminarium?
Nakarmią, napoją i opierą.

Tak. To taka renta.
W ogóle podzielę się moimi ogólnymi planami na życie i wytłumaczę, skąd to seminarium. Jeżeli jeden plan nie wypali, to zgodnie z uznaniem (auto)administracyjnym przechodzę do kolejnego.
1. Praca i życie.
2. Jeżeli nie idzie w pracy, to szukam innej i się czegoś nowego uczę.
3. Jeżeli żadna praca się nie uda, to robię taktyczny odwrót do sweet home wieś i tam się uczę czegoś, za co mogą mi płacić i z czym będę się czuł dobrze.
4. Jeżeli powyższe nie wypali, to odpalam... seminarium duchowne. XD Anioł
5. Jeżeli i tam nie dam rady, to staram się siebie jakoś zmienić tak, żebym gdzieś pracować mógł, a w międzyczasie robię za pomocnika w domu i wśród znajomych (czyli np. zawsze można by do mnie zadzwonić, gdyby był problem, skoro miałbym ciągle czas wolny).

Bardzo małe szanse są, że plan nr 1 nie wypali, ale ja mam często plany zapasowe, dzięki którym czuję się bezpieczniej. Nic mnie nie zaskoczy.
Odpowiedz
#27
kmat napisał(a):
Nonkonformista napisał(a): Po co to seminarium?
Nakarmią, napoją i opierą.
Marzenia niewolnika. Wolny człowiek się sam o siebie troszczy.
"E parvo eu não sou!!!
E fico a pensar
Que mundo tão parvo
Onde para ser escravo
E preciso estudar..."

Deolinda, Parva que eu sou
Odpowiedz
#28
Nonkonformista napisał(a):
kmat napisał(a):
Nonkonformista napisał(a): Po co to seminarium?
Nakarmią, napoją i opierą.
Marzenia niewolnika. Wolny człowiek się sam o siebie troszczy.

Tak. Trzeba być silnym. Każdego dnia. Walka.
[Obrazek: aaaf730c7fc10.jpg]
Odpowiedz
#29
Nonkonformista napisał(a): Marzenia niewolnika. Wolny człowiek się sam o siebie troszczy.
Przecież maż napisane, że to jakaś hipotetyczna opcja ostateczna na wypadek, gdyby jakimś cudem wszystko miało się spierdolić.
Mówiąc prościej propedegnacja deglomeratywna załamuje się w punkcie adekwatnej symbiozy tejże wizji.
Odpowiedz
#30
Nonkonformista napisał(a): Marzenia niewolnika. Wolny człowiek się sam o siebie troszczy.


kmat napisał(a):
Nonkonformista napisał(a): Marzenia niewolnika. Wolny człowiek się sam o siebie troszczy.
Przecież maż napisane, że to jakaś hipotetyczna opcja ostateczna na wypadek, gdyby jakimś cudem wszystko miało się spierdolić.
Nie no. Spoko. Rozumiem, o co chodzi Nonkonformiście. Uśmiech
Ta opcja z seminarium służy także do tzw. beki. Bawi mnie taki element chaosu w planie życiowym.
Ale pewnie dam radę ze wszystkim. Zdrowie fizyczne mi się mocno poprawiło przecież.
Odpowiedz
#31
Tak na marginesie, dziś w niemieckim radiu było o klasztorach w Niemczech, które przeżywają pewien revival jako centra oderwania się od hektyki tego świata. Ludzie na codzień wkurzający się na katolicyzm tak parafialny jak i biskupi odnajdują się wśród katolicyzmu cenobitycznego. A do tego jeszcze niemały krąg niekatolików z tego korzysta, ateiści czy żydzi byli na liście. Sam w kręgu znajomych odkryłem niedawno osobę (ETA: płci żeńskiej), która chwaliła sobie pobyt w klasztorze żeńskim i że niedługo to chce powtórzyć...

Dwa światy.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Koh 3:1-8 (edycje własne)
Odpowiedz
#32
bert04 napisał(a): Tak na marginesie, dziś w niemieckim radiu było o klasztorach w Niemczech, które przeżywają pewien revival jako centra oderwania się od hektyki tego świata. Ludzie na codzień wkurzający się na katolicyzm tak parafialny jak i biskupi odnajdują się wśród katolicyzmu cenobitycznego. A do tego jeszcze niemały krąg niekatolików z tego korzysta, ateiści czy żydzi byli na liście. Sam w kręgu znajomych odkryłem niedawno osobę (ETA: płci żeńskiej), która chwaliła sobie pobyt w klasztorze żeńskim i że niedługo to chce powtórzyć...

Dwa światy.

Skojarzyło mi się, że za Ludwisia Słońce część dworzan znudzona (lub wyczerpana) dworską rozwiązłością i rytuałami wyjeżdżała z Wersalu do pobliskiego klasztoru o surowej regule zaznawać błogiej ascezy.
A nas Łódź urzekła szara - łódzki kurz i dym.
Odpowiedz
#33
Sofeicz napisał(a):
bert04 napisał(a): Tak na marginesie, dziś w niemieckim radiu było o klasztorach w Niemczech, które przeżywają pewien revival jako centra oderwania się od hektyki tego świata. Ludzie na codzień wkurzający się na katolicyzm tak parafialny jak i biskupi odnajdują się wśród katolicyzmu cenobitycznego. A do tego jeszcze niemały krąg niekatolików z tego korzysta, ateiści czy żydzi byli na liście. Sam w kręgu znajomych odkryłem niedawno osobę (ETA: płci żeńskiej), która chwaliła sobie pobyt w klasztorze żeńskim i że niedługo to chce powtórzyć...

Dwa światy.

Skojarzyło mi się, że za Ludwisia Słońce część dworzan znudzona (lub wyczerpana) dworską rozwiązłością i rytuałami wyjeżdżała z Wersalu do pobliskiego klasztoru o surowej regule zaznawać błogiej ascezy.
Klasztory o surowej regule są niepotrzebne. Pustkę można medytować i w klasztorach buddyjskich.
"E parvo eu não sou!!!
E fico a pensar
Que mundo tão parvo
Onde para ser escravo
E preciso estudar..."

Deolinda, Parva que eu sou
Odpowiedz
#34
bert04 napisał(a):Ludzie na codzień wkurzający się na katolicyzm tak parafialny jak i biskupi odnajdują się wśród katolicyzmu cenobitycznego.
W tym widzę sens.
bert04 napisał(a):A do tego jeszcze niemały krąg niekatolików z tego korzysta, ateiści czy żydzi byli na liście.
A w tym już nie za bardzo. Cóż to ma wspólnego z oddawaniem chwały Stwórcy? Katolicyzm nie buddyzm, jego esencją (na dobre i złe) nie jest niesienie ulgi cierpiącym.
Nonkonformista napisał(a):Klasztory o surowej regule są niepotrzebne.
Ty jesteś niepotrzebny. Idź już sobie, co? Język
In my spirit lies my faith
Stronger than love and with me it will be
For always
- Mike Wyzgowski & Sagisu Shiro
Odpowiedz
#35
zefciu napisał(a):Wydaje mi się, że religia zmniejsza naszą potrzebę refleksji moralnej, gdyż dostarcza „gotowca”. No i dostarcza wzorców, które trudno jest kwestionować — przykłady „ludzi świętych”.

Jeśli chodzi o te siostry, to pewnie były przekonane, że robią to co przychodzi im robić najlepiej jak potrafią. Bo przecież ktoś musi, a „każdy by się” zdenerwował na takie zachowanie pensjonariusza domu. Jaką rolę odegrała tutaj religia, nie wiem.


Ciekawe z jakich środowisk pochodzą siostry zakonne i jaką JEST ich motywacja do wstąpienia do zakonu?

Chrześcijanie i to nie tylko katolicy pochwalają bicie dzieci. Przykładem jest jeden z apologetów z forum  na Ś.
Stanisław Obirek autor książki katolik po przejściach inaczej opisuje swój kontakt z zakonnicami.Trudno więc jednoznacznie wyrokować skąd się bierze zło w tych kobietach. Czy źródłem tego zła jest religia czy środowisko społeczne.
Odpowiedz
#36
Cytat:Ty jesteś niepotrzebny. Idź już sobie, co?

Niby dlaczego mam iść?
Na czym polega bycie pożytecznym tych zakonów? Cóż one wnoszą do społeczeństwa? Jaką wartość dodaną? Co robią, aby świat był lepszy, aby Polska była bogatsza? Ja pracuję w Polsce i dla Polski.

Jak napisałem: pustkę można kontemplować i bez nich - jeszcze raz się powtórzę.
"E parvo eu não sou!!!
E fico a pensar
Que mundo tão parvo
Onde para ser escravo
E preciso estudar..."

Deolinda, Parva que eu sou
Odpowiedz
#37
Bo jesteś niepotrzebny. Tu nie śrubujesz pekabu Polsce, po co więc przychodzisz? Tutaj gromadzą się żywi ludzie, nie automaciki-mróweczki. Odejdź, upiorze. Język
In my spirit lies my faith
Stronger than love and with me it will be
For always
- Mike Wyzgowski & Sagisu Shiro
Odpowiedz
#38
ErgoProxy napisał(a): Bo jesteś niepotrzebny. Tu nie śrubujesz pekabu Polsce, po co więc przychodzisz? Tutaj gromadzą się żywi ludzie, nie automaciki-mróweczki. Odejdź, upiorze. Język
Tu nie śrubuję, to fakt. Ale nie odejdę. To w końcu mój temat.

A twoim zdaniem, Ergo, religia czyni nas gorszymi? Bo odeszliśmy od tematu w jakieś żarciki... Oczko
"E parvo eu não sou!!!
E fico a pensar
Que mundo tão parvo
Onde para ser escravo
E preciso estudar..."

Deolinda, Parva que eu sou
Odpowiedz
#39
Zaczyna się od dobrych intencji, potem mierni ludzie dokładają swoje, kolejni ludzie tym żyją, spirala się nakręca, entropia rośnie.

Nie pamiętam, kto postawił tę tezę (Polak? Obirek?), ale zgadzam się, że katolicyzm jest wynikiem "wrogiego przejęcia" chrześcijaństwa przez rzymskich pogan. Czyli religii młodej przez religię starą.
In my spirit lies my faith
Stronger than love and with me it will be
For always
- Mike Wyzgowski & Sagisu Shiro
Odpowiedz
#40
Nonkonformista napisał(a): A twoim zdaniem, Ergo, religia czyni nas gorszymi?

W Czechach, Albanii i Estonii masz mało wyznawców jakiejkolwiek religii. Czy to czyni te kraje lepszymi od innych? Czy radzą sobie lepiej od innych krajów? Czy jest tam mniej przestępstw niż w takiej Polsce?

Religia na pewno pomaga wzniecać podziały między ludźmi np. katolicy vs protestanci we Francji (noc św. Bartłomieja), w Irlandii albo szyici vs sunnici w krajach islamskich. Ale nie powiedziałbym, że jest źródłem zła. Jest tylko kolejnym pretekstem do starć - przykrywką i dodatkowym usprawiedliwieniem w wojnach o zasoby i tereny.

Ludzie ogólnie są zjebanymi małpami, które muszą mieć wroga. Usuń religię to stworzą się nowe podziały. W każdym polskim mieście masz zawsze po dwa wrogie kluby piłkarskie. Dla kiboli z mojego miasta Radomiak jest religią. Przynajmniej tak piszą na murach bloków. Ludzie mają potrzebę walki. Ktoś tu już niedawno pisał, chyba Sofeicz, że nawet w czasach pokoju musi to być kanalizowane w ramach rywalizacji sportowej oraz igrzyskach dla ludu typu walki MMA etc.

Usuń religię, a nie usuniesz zła siedzącego w człowieku. Skłonność do zła jest nieodłączną cechą ludzkości. Chrześcijaństwo to nazywa grzechem pierworodnym. Teraz jesteśmy zaawansowanymi technologicznie i naukowo, prymitywnymi małpami, które nawalają w siebie bombami.

Może to jest jednak w jakimś sensie potrzebne? Może ta wrodzona skłonność do przemocy i walki ma służyć jednostce w walce o przetrwanie w dzikim, dziwnym, brutalnym świecie? Nie wiem. Po moim synku widzę, że najbardziej mu imponują wojownicy. Bohaterowie, którzy oczywiście używają przemocy, oczywiście w słusznej sprawie, w walce ze złem. Jezus jest nudny, Batman, Ironman, Ninjago etc. są super. A jak wracam z pracy to syn chce ze mną walczyć na miecze, a jeśli się bawi na spokojnie, to układa z różnych figurek naprzeciwko siebie dwie różne armie, które się zabijają, a jak gramy na kompie, to też w HOMM III są dwie armie, które walczą ze sobą. Cały czas walka, walka i walka. A ja jak sam byłem dzieciokiem, to przecież dokładnie to samo było - zafascynowany Teenage Mutant Hero Turtles, He-Manem, Szkieletorem, Punisherem, z dziećmi na podwórku bawiliśmy się w wojnę, na wymurowanych brzegach piaskownicy robiło się czołgi z piasku, w które rzucaliśmy kamieniami, a jak byliśmy trochę starsi to robiliśmy "prawdziwe" wojny między podwórkami. Po kilkanaście dzieci, które napierdalały w siebie jabłkami, potłuczonym szkłem, ziemniakami etc. Tarcze z blach, miednic etc. Raz dostałem cegłą prosto w czoło, raz mnie wroga ekipa wychłostała pokrzywami po twarzy i oczach, raz trafiłem chłopaka kamieniem polnym w nasadę karku tak, że przez chwilę się bałem, że go zabiłem bo padł na ziemię i przez moment się nie ruszał. Potem kiedy byliśmy jeszcze starsi to zaczęły się walki między podstawówkami. Kurwa pamiętam jak 37 wypowiedziała wojnę 34 albo wojnę między 27 a 34. Normalnie dziecioki biegały ze sztachetkami, kijami, badylami, nogami od krzeseł i to też były całkiem liczne grupy. Potem jak byłem jeszcze starszy to pamiętam czasy walk między osiedlami. Obozisko vs XV-lecie etc. Punki vs skini, dresiarze i metale. A w dorosłość wielu wkroczyło po stronie Radomiaka albo Broni Radom.

Reasumując - całe dzieciństwo i cała młodość to była walka i wojowanie. Przemoc, przemoc i jeszcze raz przemoc. A w ramach odpoczynku od walk podwórkowych grało się z kolegami na pegasusie w Contrę, potem na kompie w Dooma i Mortal Kombat. Całe życie walka i przemoc. Tylko to jest ciekawe, tylko to daje adrenalinę, to człowieka podnieca. Albo moja ulubiona gra Civilization I - budujesz i rozwijasz miasta, budujesz wojska i podbijasz cały świat. A na sam koniec jeszcze wysyłasz najbardziej brutalną formę białka w podróż kosmiczną.

A TV to się oglądało Star Wars, Rambo, Rockyego i Terminatora. Jako dziecko najbardziej lubiłem Bruca Lee i Van Dammea jak się nakurwiał z Tong Po w Kickboxerze. Krwawy Sport albo Amerykański Ninja też były super.

A nie kurwa jakaś religia.

Zło albo skłonność do przemocy i wojowniczości siedzi immanentnie w każdym człowieku i tego nie wyrugujesz. I może tak po prostu musi być i tak się będziemy wszyscy nakurwiać aż słońce zgaśnie, aż do usranej śmierci. Taki małpi nasz los.

---
Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie. Większości ludzi taki śmiech sprawia ból.

Nietzsche
---
Polska trwa i trwa mać
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości