Mustafa Mond napisał(a): Ja też jestem skrzywdzony przez życie m.in. przez moją mocną wrażliwość i zaręczam, że innej dobrej drogi niż budowanie nie ma. Musisz otaczać się dobrymi bodźcami i unikać złych bodźców. I musisz uwierzyć, że ludzie są lepsi niż teraz myślisz oraz można i należy im ufać. Można sobie dawać radę, mimo mocnej wrażliwości i przeżytego bólu, lecz nie wolno iść w nienawiść, nieufność i wolę niszczenia. Tutaj jest wybór. Prawdziwą siłą w takiej sytuacji są właśnie dobre uczucia, ufanie i budowanie, zamiast poddawania się złym impulsom.
ja bym tutaj jeszcze dodała, że ważne jest szukanie siły przede wszystkim w sobie, zamiast szukanie jej u innych, szukanie oparcia w innych ludziach i oczekiwania względem innych osób, bo to niestety często prowadzi do zawodu.
Można spojrzeć na to trochę z innej strony i zastanowić się, czy to właśnie te mocno wrażliwe osoby nie mają takiego zadania by być drogowskazem dla innych, tych mniej wrażliwych? Czy nie są stworzeni do tego, by dawać przykład etycznym życiem i postępowaniem, emaptią, współczuciem, opiekuńczością i całym zestawem pozytywnych cech, które są przecież bardzo społeczne i wiążą się z dużą otwartością na świat. Tylko, że wtedy role muszą się odwrócić i zamiast wymagać od innych, trzeba zacząć wymagać od siebie, uświadomić sobie swoją rolę w społeczeństwie i zacząć patrzeć z większą wyrozumiałością na ludzi mniej wrażliwych, którzy nie spełniają tych oczekiwań, zacząć wykazywać większą dojrzałość, tak jak np. rodzic wykazuje dojrzałość w stosunku do dziecka, które dopiero się rozwija.
Gdy człowiek znajdzie szczęście w sobie, takie poczucie spełnienia, wewnętrznego nasycenia, pokoju, to przestaje mieć większe znaczenie jak żyją inni ludzie, bo zaczyna się na wszystko patrzeć z innej perspektywy i jakby szerzej. Człowiek zaczyna być ponad tym.