To forum używa ciasteczek.
To forum używa ciasteczek do przechowywania informacji o Twoim zalogowaniu jeśli jesteś zarejestrowanym użytkownikiem, albo o ostatniej wizycie jeśli nie jesteś. Ciasteczka są małymi plikami tekstowymi przechowywanymi na Twoim komputerze; ciasteczka ustawiane przez to forum mogą być wykorzystywane wyłącznie przez nie i nie stanowią zagrożenia bezpieczeństwa. Ciasteczka na tym forum śledzą również przeczytane przez Ciebie tematy i kiedy ostatnio je odwiedzałeś/odwiedzałaś. Proszę, potwierdź czy chcesz pozwolić na przechowywanie ciasteczek.

Niezależnie od Twojego wyboru, na Twoim komputerze zostanie ustawione ciasteczko aby nie wyświetlać Ci ponownie tego pytania. Będziesz mógł/mogła zmienić swój wybór w dowolnym momencie używając linka w stopce strony.

Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
[oddzielony] House of the Dragon
#1
"Ród Smoka" ktoś ogląda?
- Myślałem, że ty nie znasz lęku.
- Mylisz się. Lęku nie zna tylko głupiec.
- A co robi wojownik, kiedy czuje strach?
- Pokonuje go. To jest w każdej bitwie nasz pierwszy martwy wróg.
Odpowiedz
#2
Iselin
Cytat:"Ród Smoka" ktoś ogląda?
Tak. Ale bez specjalnego przekonania i wypieków na twarzy. Bardziej z przypadku i chwilowego braku lepszej alternatywy, niż z przekonania. Dwa pierwsze odcinki nie zachwyciły, ale też jakoś nie rozczarowały. Kolejnym być może dam szansę. Jak nie zapomnę, że to w ogóle leci.
O Lord, bless this thy hand grenade, that with it thou mayest blow thy enemies to tiny bits in thy mercy.
Odpowiedz
#3
Dwa Litry Wody napisał(a): Tak. Ale bez specjalnego przekonania i wypieków na twarzy. Bardziej z przypadku i chwilowego braku lepszej alternatywy, niż z przekonania. Dwa pierwsze odcinki nie zachwyciły, ale też jakoś nie rozczarowały. Kolejnym być może dam szansę. Jak nie zapomnę, że to w ogóle leci.
Właściwie jest lepsze niż ósmy sezon GoT Duży uśmiech
- Myślałem, że ty nie znasz lęku.
- Mylisz się. Lęku nie zna tylko głupiec.
- A co robi wojownik, kiedy czuje strach?
- Pokonuje go. To jest w każdej bitwie nasz pierwszy martwy wróg.
Odpowiedz
#4
Iselin
Cytat:Właściwie jest lepsze niż ósmy sezon GoT Duży uśmiech
Nie powiedziałbym, że VIII sezon GOT był jakoś specjalnie zły. Po prostu nie poradził sobie z wyśrubowanymi pod niebiosa oczekiwaniami widzów. Lata temu przerabiałem to podczas grania w Mass Effect 3.  Natomiast na Ród Smoka reaguję wzruszeniem ramion, bo nie widzę tam wyrazistych, intrygujących i niejednoznacznych postaci jakie miałem w GOT, nie ma równie dobrze napisanych dialogów, a i scenografia bazuje na tym co znam już z GOT.
O Lord, bless this thy hand grenade, that with it thou mayest blow thy enemies to tiny bits in thy mercy.
Odpowiedz
#5
Iselin napisał(a):
Dwa Litry Wody napisał(a): Tak. Ale bez specjalnego przekonania i wypieków na twarzy. Bardziej z przypadku i chwilowego braku lepszej alternatywy, niż z przekonania. Dwa pierwsze odcinki nie zachwyciły, ale też jakoś nie rozczarowały. Kolejnym być może dam szansę. Jak nie zapomnę, że to w ogóle leci.
Właściwie jest lepsze niż ósmy sezon GoT Duży uśmiech
Oczywiście, że lepsze niż ósmy sezon GoT, nawet nie ma porówniania. W ogóle GoT zaczął spadać z poziomem parę sezonów wcześniej a ludzie w zasadzie z rozpędu doszli do końca. Pamiętam wiele odcinków, gdzie wiało nudą i czekało się tylko na jakąś spektakularną śmierć. W "Rodzie Smoka" zasadzie ciężko się przyczepić do czegoś konkretnie, trzeba pamiętać, że to dopiero pierwsze odcinki i intryga się dopiero rozkręca.
Odpowiedz
#6
Osiris napisał(a): W "Rodzie Smoka" zasadzie ciężko się przyczepić do czegoś konkretnie, trzeba pamiętać, że to dopiero pierwsze odcinki i intryga się dopiero rozkręca.
Ja się przyczepię do trzeciego odcinka. Podstęp wojenny był obraźliwy dla logiki. Za to Rhaenyra i Daemon zapowiadają się na naprawdę ciekawe postacie.
- Myślałem, że ty nie znasz lęku.
- Mylisz się. Lęku nie zna tylko głupiec.
- A co robi wojownik, kiedy czuje strach?
- Pokonuje go. To jest w każdej bitwie nasz pierwszy martwy wróg.
Odpowiedz
#7
Iselin napisał(a):
Osiris napisał(a): W "Rodzie Smoka" zasadzie ciężko się przyczepić do czegoś konkretnie, trzeba pamiętać, że to dopiero pierwsze odcinki i intryga się dopiero rozkręca.
Ja się przyczepię do trzeciego odcinka. Podstęp wojenny był obraźliwy dla logiki. 
Crabfeeder dał się skusić pozornie łatwą i kuszącą przynętą w postaci Daemona - fakt, że go nie zabili podczas szarży to oczywiście realistycznie nie mogłoby się zdarzyć. Ale weźmy na przykład z mitologii konia trojańskiego i na dzisiejszą logikę trudno uznać to za wiarygodną próbę podstępu a jednak "Odyseja" to przecież uznany klasykUśmiech
Odpowiedz
#8
Kontyunuując milszą część dyskusji:

Osiris napisał(a): Oczywiście, że lepsze niż ósmy sezon GoT, nawet nie ma porówniania. W ogóle GoT zaczął spadać z poziomem parę sezonów wcześniej a ludzie w zasadzie z rozpędu doszli do końca. Pamiętam wiele odcinków, gdzie wiało nudą i czekało się tylko na jakąś spektakularną śmierć. 

Nie wiem, co masz na myśli przez "spektakularną śmierć", u mnie to był brak zaskakujących śmierci i to, że przy pewnych postaciach straciliśmy strach o to, czy przeżyją do końca sezonu, lub chociaż odcinka. A już gwoździem do trumny sezonu siódmego było to wielkie spotkanie w Kings Landing. Wszyscy przyszli, wszyscy odeszli, nikt nie zginął, smok nikogo nie spalił, zombiak nikogo nie ukatrupił, normalnie jakbym oglądał jakiegoś Witchera z tymi konferencjami królów. Autorzy potrzebowali momentu, kiedy ostatni pozostali na planie gracze spoglądają sobie znacząco w oczy, wymieniają patetyczne teksty i rozchodą się. Gdyby ten odcinek pisał G.R.R. Martin, nikt by nie przeżył.

Dlatego ósmy zezon ciągle czeka u mnie na dysku na oglądnięcie, nie mogę się zebrać, a spoilery wystarczyły, żeby dodatkowo zniechęcić. Kiedyś domęczę pewnie, ale właśnie jako domęczenie.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Koh 3:1-8 (edycje własne)
Odpowiedz
#9
Osiris napisał(a): Crabfeeder dał się skusić pozornie łatwą i kuszącą przynętą w postaci Daemona - fakt, że go nie zabili podczas szarży to oczywiście realistycznie nie mogłoby się zdarzyć.
To akurat jest zrozumiałe. Ale dlaczego na jednego Daemona wysłał wszystkich swoich ludzi? Niby książę był wybitnym wojownikiem, ale cała armia to chyba przesada. I Crabfeeder chyba nie uwzględnił tego, że smoki szybko latają i mogą pojawić się znikąd. Był przedstawiany jako groźny, sprytny przeciwnik, a koniec końców okazał się nieprzewidującym głupkiem.
- Myślałem, że ty nie znasz lęku.
- Mylisz się. Lęku nie zna tylko głupiec.
- A co robi wojownik, kiedy czuje strach?
- Pokonuje go. To jest w każdej bitwie nasz pierwszy martwy wróg.
Odpowiedz
#10
Dwa Litry Wody napisał(a): Nie powiedziałbym, że VIII sezon GOT był jakoś specjalnie zły. Po prostu nie poradził sobie z wyśrubowanymi pod niebiosa oczekiwaniami widzów.
Ale te oczekiwania skądś się wzięły przecież. Jak twórca chce zrobić historię z jednym wątkiem i taką historię zrobi, bo nikt mu nie wypomina tego faktu. Problem GoT był taki, że obiecano na początku coś epickiego, wielowątkowego, wielkiego; a na końcu w zasadzie porzucono wszystkie wątki i wyszła jakaś historyjka o tym, jak Danka chciała wyzwolić Westeros, ale jej nie wyszło i została Hitlerem. Niektóre wątki zostały zupełnie porzucone (jak Quaithe). Bohaterowie dostają często zakończenia na odpierdol. Np. nie wiadomo, jak ma się „Arya będzie teraz żeglować” do całej drogi, jaką przeżyła ta postać.

Ogólnie więc jako widz mam odczucie, że zostałem zwyczajnie zrobiony w trąbę. Coś mi obiecano i nie dotrzymano obietnicy. Więc zgodnie z angielskim przysłowiem fool me once, shame on you; fool me twice, shame on me nie mam zamiaru oglądać HoD.
Tress byłaby doskonałą filozofką. W istocie, Tress odkryła już, że filozofia nie jest tak wartościowa, jak jej się wcześniej wydawało. Coś, co większości wielkich filozofów zajmuje przynajmniej trzy dekady.

— Brandon Sanderson
Odpowiedz
#11
Jako osoba, która dotrwała tylko do końca siódmego sezonu chciałem podkreślić, że już tam się spieprzało. Szósty zezon zakończył się jeszcze epicką śmiercią Hodora (co z dużą dozą prawdopodobieństwa było wymyślone przez Martina), a w siódmym zaczyna się gumowy świat, epickie spotkania bez kropli krwi oraz tarcza ochronna scenariusza nad ulubionymi bohaterami. Już raz straciłem zaufanie do tego, że autorzy serialu w finalnym sezonie spełnią obiecane oczekiwania, nomen-omen było to przy "Lost", więc tym razem odczekałem. I tak czekam do dziś...
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Koh 3:1-8 (edycje własne)
Odpowiedz
#12
bert04 napisał(a): Nie wiem, co masz na myśli przez "spektakularną śmierć", u mnie to był brak zaskakujących śmierci i to, że przy pewnych postaciach straciliśmy strach o to, czy przeżyją do końca sezonu, lub chociaż odcinka. A już gwoździem do trumny sezonu siódmego było to wielkie spotkanie w Kings Landing. Wszyscy przyszli, wszyscy odeszli, nikt nie zginął, smok nikogo nie spalił, zombiak nikogo nie ukatrupił, normalnie jakbym oglądał jakiegoś Witchera z tymi konferencjami królów. Autorzy potrzebowali momentu, kiedy ostatni pozostali na planie gracze spoglądają sobie znacząco w oczy, wymieniają patetyczne teksty i rozchodą się. Gdyby ten odcinek pisał G.R.R. Martin, nikt by nie przeżył.
No właśnie to miałem na myśli mówiąc, że czekało się na spektakularną śmierć i stąd nuda, że żadna nie nadeszła. Ale z drugiej strony aby było nieprzewidywalnie, to nie można za każdym razem zabijać kogoś ponieważ po pewnym czasie staje się to czymś zwyczajnym. 
Cytat:Dlatego ósmy zezon ciągle czeka u mnie na dysku na oglądnięcie, nie mogę się zebrać, a spoilery wystarczyły, żeby dodatkowo zniechęcić. Kiedyś domęczę pewnie, ale właśnie jako domęczenie.
Proponuję wypić parę kieliszków albo całą butelkę i być może wtedy sezon ósmy nabierze jakiegokolwiek sensuUśmiech
Cytat:Iselin
To akurat jest zrozumiałe. Ale dlaczego na jednego Daemona wysłał wszystkich swoich ludzi? Niby książę był wybitnym wojownikiem, ale cała armia to chyba przesada. I Crabfeeder chyba nie uwzględnił tego, że smoki szybko latają i mogą pojawić się znikąd. Był przedstawiany jako groźny, sprytny przeciwnik, a koniec końców okazał się nieprzewidującym głupkiem.
Niby się patrzył cały czas w niebo podczas szarży Deamona aby później zupełnie odpuścić zagrożenie z powietrza. Rzeczywiście, cała akcja niezbyt przekonywująco została przedstawiona. W ogóle cały wątek z Crabfeederem niezbyt dobry, albo coś przeoczyłem ale chyba w ogóle nie było powiedziane kim był i jakie były jego motywacje.
Odpowiedz
#13
Osiris napisał(a): No właśnie to miałem na myśli mówiąc, że czekało się na spektakularną śmierć i stąd nuda, że żadna nie nadeszła. Ale z drugiej strony aby było nieprzewidywalnie, to nie można za każdym razem zabijać kogoś ponieważ po pewnym czasie staje się to czymś zwyczajnym. 

Nie chodzi o to, żeby "za każdym razem". Wbrew pozorom każda śmierć w książkach była bardzo dobrze uzasadniona i - do pewnego momentu - dotyczyło to także serialu. Sam GRR Martin swego czasu uzasadniał, że Czerwone Wesele było po prostu konsekwencją łańcucha głupich wyborów Roba Starka. Było tego więcej w tym wywiadzie, ale w sumie pokazywało pewną żelazną konswekwencję tego świata, każdy błąd będzie ukarany, każdy czyn ma konsekwencje a każdy plan w momecnie jego wypowiedzenia jest zapowiedzią przyszłej porażki. A tu? Mamy spotkanie od czapy ("pokażmy zombiaka, to na serio rozmiękczy serduszko największej suki całego serialu") w którym każda strona ma potencjał zniszczenia drugiej strony i nikt nawet nie próbuje czegoś w stylu "na przypieczętowanie tego paktu poćwiartujmy gnoma na kawałki"? Nawet nie musi zginąć, wystarczy, żeby była tego propozycja, jakaś kwestia dylematów moralnych, cokolwiek. A tak jakaś konferencja ONZ z tego wyszła.

Cytat:Proponuję wypić parę kieliszków albo całą butelkę i być może wtedy sezon ósmy nabierze jakiegokolwiek sensuUśmiech

Obawiam się, że bez (obecnie) nielegalnych substancji tego nie przetrawię.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Koh 3:1-8 (edycje własne)
Odpowiedz
#14
Widziałem 3 odcinki. Da się oglądać bez ryzyka utraty kontroli nad zwieraczami. Okej, czarny blond-Valyrianin śmieszy, ale niech im tam będzie. Faktycznie motyw Crabfeedera jest niedopracowany. Co konkretnie:
- Sam Crabfeeder wygląda jak jakiś krewny Bolga, syna Azoga. Ki ciul?
- Czemu Westeros nie reaguje na rozróbę Wolnych Miast na Stopniach? Niby boją się wojny, ale przecież wojna już jest, a bez wyraźnej odpowiedzi będzie tylko gorzej.
- Szarża Daemona faktycznie wygląda jak jakaś cudem nieudana próba samobójcza.
Ale ogólnie nie jest źle.
Mówiąc prościej propedegnacja deglomeratywna załamuje się w punkcie adekwatnej symbiozy tejże wizji.
Odpowiedz
#15
I jak tam, jesteście za zielonymi czy czarnymi?
- Myślałem, że ty nie znasz lęku.
- Mylisz się. Lęku nie zna tylko głupiec.
- A co robi wojownik, kiedy czuje strach?
- Pokonuje go. To jest w każdej bitwie nasz pierwszy martwy wróg.
Odpowiedz
#16
Czarnymi.
"All great men should be haunted by the fear of not living up to their potential.
All loyal men should be haunted by the fear of not having done enough for their country.
All honourable men should be haunted by the fear of not having lived a life worthy of those men who came before us." Sigurd
Odpowiedz
#17
Socjopapa napisał(a): Czarnymi.
A czytałeś książki i wiesz może, czy to prawda, że w serialu są tak skonstruowani, żeby wzbudzać więcej sympatii niż w powieści?
- Myślałem, że ty nie znasz lęku.
- Mylisz się. Lęku nie zna tylko głupiec.
- A co robi wojownik, kiedy czuje strach?
- Pokonuje go. To jest w każdej bitwie nasz pierwszy martwy wróg.
Odpowiedz
#18
Czytałem i faktycznie w serialu "łatwiej" preferować czarnych.
"All great men should be haunted by the fear of not living up to their potential.
All loyal men should be haunted by the fear of not having done enough for their country.
All honourable men should be haunted by the fear of not having lived a life worthy of those men who came before us." Sigurd
Odpowiedz
#19
Właściwie całą tę awanturę, przynajmniej w serialu, zapoczątkował Otto Hightower, wpychając w objęcia króla swoją córkę, która kompletnie nie miała ochoty ani umiejętności, żeby dopadać się o tron z dziećmi Rhaenyry.
- Myślałem, że ty nie znasz lęku.
- Mylisz się. Lęku nie zna tylko głupiec.
- A co robi wojownik, kiedy czuje strach?
- Pokonuje go. To jest w każdej bitwie nasz pierwszy martwy wróg.
Odpowiedz
#20
Iselin napisał(a): Właściwie całą tę awanturę, przynajmniej w serialu, zapoczątkował Otto Hightower, wpychając w objęcia króla swoją córkę, która kompletnie nie miała ochoty ani umiejętności, żeby dopadać się o tron z dziećmi Rhaenyry.
Moim zdaniem niekoniecznie. Po śmierci swojej żony Viserys prędzej czy później ponownie by się ożenił i czy byłaby to Alicent czy jakaś inna dama dworu, tak czy siak problem by zaistniał. Trudno wyobrazić sobie względnie młodego jeszcze wtedy króla, by do końca życia żył samotnie bez spłodzenia męskiego potomka. Katalizatorem całej awantury była decyzja Viserysa, aby na następczynię tronu oficjalnie uznać Rhaenyrę - od tego momentu nie dało się zażegnać potencjalnego konfliktu z królową, choć nie oznaczało to jeszcze wojny. A tej może nie byłoby, gdyby Lucerys i inne dzieci Rheanyry nie wyśmiewały się z małego Aemonda, syna Alicent, któremu podrzucali świnię na pośmiewisko ponieważ nie miał własnego smoka. Przez to doszło później do bójki w której Aemond stracił oko zyskując za to smoka, który na końcu zjadł Lucerysa. Czyli źródłem całego problemu były dzieci. Jak rodzice nie potrafią ich wychować to konsekwecje bywają czasem doniosłeUśmiech
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości