Nie ma żadnej nagłej zmiany jak w przypadku Daenerys, jest właśnie wprost przeciwnie. Przez cały sezon mamy przedstawioną genezę konfliktu między Zielonymi a Czarnymi, gdzie ta nienawisć zasadzona przez Otto i rosnaca przy bierności VIserysa, przechodzi w pewnym momencie na dzieci i wymyka się spod kontroli. Ostatnia wieczerza z VIserysem pokazuje, że nawet przy dobrej woli starych przyjaciółek, które ze względu na sentymenty byłyby w stanie się pogodzić, to dzieci już nie mają takich emocji, więc zgoda nie jest możliwa.
To co się wydarzyło na koniec ostatniego odcinka nie można nazwać nieszczęśliwym wypadkiem, była to naturalna konsekwencja tej spirali nienawiści i było to kwestią czasu.
Jednakże Rhaenyra nie wsiądzie teraz na smoka i nie spali losowych ludzi w Kings Landing, będzie jednak musiała odpowiedzieć konkretnie, uderzyć w Zielonych, czyli najbardziej znienawidzoną przez widzów stronę. Ta niechęć w widzach też rosła właśnie powoli z odcinka na odcinek, co pokazuje że historia jest prowadzona dobrze w przeciwieństwie do GOT S8.
To co się wydarzyło na koniec ostatniego odcinka nie można nazwać nieszczęśliwym wypadkiem, była to naturalna konsekwencja tej spirali nienawiści i było to kwestią czasu.
Jednakże Rhaenyra nie wsiądzie teraz na smoka i nie spali losowych ludzi w Kings Landing, będzie jednak musiała odpowiedzieć konkretnie, uderzyć w Zielonych, czyli najbardziej znienawidzoną przez widzów stronę. Ta niechęć w widzach też rosła właśnie powoli z odcinka na odcinek, co pokazuje że historia jest prowadzona dobrze w przeciwieństwie do GOT S8.