To forum używa ciasteczek.
To forum używa ciasteczek do przechowywania informacji o Twoim zalogowaniu jeśli jesteś zarejestrowanym użytkownikiem, albo o ostatniej wizycie jeśli nie jesteś. Ciasteczka są małymi plikami tekstowymi przechowywanymi na Twoim komputerze; ciasteczka ustawiane przez to forum mogą być wykorzystywane wyłącznie przez nie i nie stanowią zagrożenia bezpieczeństwa. Ciasteczka na tym forum śledzą również przeczytane przez Ciebie tematy i kiedy ostatnio je odwiedzałeś/odwiedzałaś. Proszę, potwierdź czy chcesz pozwolić na przechowywanie ciasteczek.

Niezależnie od Twojego wyboru, na Twoim komputerze zostanie ustawione ciasteczko aby nie wyświetlać Ci ponownie tego pytania. Będziesz mógł/mogła zmienić swój wybór w dowolnym momencie używając linka w stopce strony.

Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Co zamiast zbrojeń?
#1
Szaleństwo podobno polega na tym, że robiąc wciąż to samo oczekuje się różnych rezultatów. Większość ludzi jak przypuszczam lubi czasy pokoju. Większość ludzi zna nieco historii i słyszała o wojnach. I większość ludzi chcąc ich uniknąć stosuje wciąż ten sam sposób: zbrojenia.

Widzimy, że to nie działa. Znamy przysłowie: kto mieczem wojuje, ten od miecza ginie. Wiemy o zniszczeniach całych miast po stronie obrońców i agresorów. Widzimy na własne oczy, co teraz dzieje się na Ukrainie i boimy się eskalacji konfliktu.

Żeby osiągnąć inny rezultat (coś innego niż wojna), trzeba zrobić (my jako ludzkość) coś innego. Ale co? Co można innego zaproponować zamiast zbrojeń?
Odpowiedz
#2
Musiałbyś zmienić ludzkość. A gdzie tam ludzkość - musiałbyś zmienić istotę szeroko rozumianego życia. Przecież kształt dzisiejszego uzbrojenia to tylko efekt doskonalenia narzędzi do walki. Od kłów i pazurów, poprzez maczugi i proce, na pociskach interkontynentalnych i działkach laserowych kończąc. Ciągle chodzi o to samo, zmienia się wyłącznie forma i skala.

Człowiek w swym jestestwie ma zapisaną potrzebę rywalizacji i dążenia do realizacji swych celów. Tylko część z nas dojrzała by robić to w sposób nieofensywny. Tak, też się do niedawna łudziłem, iż jako ludzkość wyszliśmy z tego etapu, ale wojna za Bugiem wybiła mnie ze snu. I kopnęła w tyłek krzycząc: "Hej, Sebrian, przecież na świecie oprócz Ukrainy czy nawet Syrii ciągle coś się dzieje. Gdzie ty miałeś oczy?". No właśnie, chyba tam, gdzie większość z nas - otulonych kołdrą życia w tej lepszej części świata.

A i to nie daje spokoju, bo kto wie, czy za 50 lat zgnuśniałym Europejczykom nie odwali palma i nie narodzi się nowy wujek Adi.

Dlatego uważam, że jedynym sposobem by nie napieprzać się po pyskach, jest po pierwsze ograniczenie - na ile to możliwe - powodów do pyskówek, po drugie pokazanie łobuzowi/łobuzom, że to się nie opłaca, a po trzecie - kiedy, mimo wszystko, łobuz zacznie szaleć - jak najszybsze jegomościa posadzenie na gorącym dupsku (niestety, często tylko za pomocą broni). I jakby nie patrzeć, z takim czymś mamy obecnie do czynienia. Takim rezultatem - raczkującym, pełnym niedoskonałości, ale jednak - są organizacje jak NATO czy UE, a nawet ONZ, choć ta wymaga kapitalnego remontu. I taki łobuz pod postacią Rosji dobrze wie, że ten trend wiąże ręce jego prymitywnej mentalności, dlatego też nie szczędzi środków na obrzydzanie i rozsadzanie ich od środka.
"Gdzie kończy się logika, tam zaczyna się administracja".
Nie cierpię administracji.
Jestem absolwentem administracji.
Chcę zmieniać administrację.
Odpowiedz
#3
Jaques napisał(a): Widzimy, że to nie działa.
Jak nie działa, jak działa? Zbombardował Ci ktoś chatę ostatnio? Oczywiście — nie jest tak, że same zbrojenia działają.

Cytat:Ale co?
A co zrobiono po II wojnie światowej, co zakończyło wojny w Europie Zachodniej? Oczywiście to nie działa tak, że ktoś mądry postanowił coś „zrobić”, na co nikt inny wcześniej nie wpadł. Raczej podchwycono „ducha czasów”.
Tress byłaby doskonałą filozofką. W istocie, Tress odkryła już, że filozofia nie jest tak wartościowa, jak jej się wcześniej wydawało. Coś, co większości wielkich filozofów zajmuje przynajmniej trzy dekady.

— Brandon Sanderson
Odpowiedz
#4
zefciu napisał(a):
Jaques napisał(a): Widzimy, że to nie działa.
Jak nie działa, jak działa? Zbombardował Ci ktoś chatę ostatnio? Oczywiście — nie jest tak, że same zbrojenia działają.

Ale on to pisze AD 2022, kiedy 100, 200, no może 400 km od niego bomby padają jako żywo.

Ogólnie temat wielowymiarowy, którego nie da się od tak zdefiniować.
To tak jak z Wielką Bombą - wisi nad nami, jak miecz Damolkesa ale dzięki niej zażywamy w tej przeklętej Europie kilkudziesięciu lat względnego spokoju.
A nas Łódź urzekła szara - łódzki kurz i dym.
Odpowiedz
#5
Sofeicz napisał(a): Ale on to pisze AD 2022, kiedy 100, 200, no może 400 km od niego bomby padają jako żywo.
No tak. Więc pytanie, czemu tam padają, a tu nie padają. I jeszcze pytanie — czemu reakcja na to, że tam padają jest silniejsza, niż gdy padają kilka tysięcy (co onuce wytykają jako hipokryzję).

Wychodzi na to, że współczesny Zachód stworzył sobie pewien dar al-salam, który ma jednak troszkę nieostre granice. Ukraina stanowi tutaj terytorium sporne, lub może buforowe między owym dar al-salam, a русским миром, który jest dar al-salam z perspektywy Rosji, ale rządzi się innymi prawami.

Cytat:Ogólnie temat wielowymiarowy, którego nie da się od tak zdefiniować.
Temat jest wielowymiarowy, ale korelacja poziom rozwoju vs pokojowość jest jednak bardzo silna.
Cytat:To tak jak z Wielką Bombą - wisi nad nami, jak miecz Damolkesa ale dzięki niej zażywamy w tej przeklętej Europie kilkudziesięciu lat względnego spokoju.
Na pewno? Przecież zdarzały się wojny między krajami dysponującymi Wielką Bombą, w których tej Wielkiej Bomby jednak nie użyto.
Tress byłaby doskonałą filozofką. W istocie, Tress odkryła już, że filozofia nie jest tak wartościowa, jak jej się wcześniej wydawało. Coś, co większości wielkich filozofów zajmuje przynajmniej trzy dekady.

— Brandon Sanderson
Odpowiedz
#6
Polskie słowa "zbroja", "zbrojenia" i "broń" sugerują "narzędzia do obrony", a nie do ataku, bo do ataku służy "oręż".

Oręż powstał zapewne na potrzeby polowań na zwierzęta, a broń typu jakieś osłony, tarcze, hełmy itp. powstała do obrony - później się zorientowano, że po pierwsze, oręż może służyć też do obrony i pojęcia się pomieszały, a po drugie, że inny człowiek, to też w zasadzie zwierzę... Tyle że w czasach pierwotnych miało się tyle oręża i tyle broni ile było niezbędne, ale czasy się zmieniały i ktoś wpadł na pomysł, że jeżeli istnieje możliwość gromadzenia zasobów dowolnych, to czemuż to nie gromadzić oręża i broni, po prostu na wszelki wypadek - i tak oto oręża i broni zaczynało być zdecydowanie więcej niż potrzeba, co prowadziło do sytuacji, że leżały one niewykorzystywane...

Wobec powyższego zakładam, że chodzi tu bardziej o "wyścig zbrojeń", czyli wspomniane gromadzenie coraz groźniejszego i skuteczniejszego oręża i broni "na wszelki wypadek", czyli w celu odstraszania ewentualnego agresora, co do którego wywiad donosi, że też gromadzi i unowocześnia broń oraz oręż.

I teraz powstaje pytanie, czy ma sens to, aby to wszystko produkować, trzymać nieużywane (co najwyżej do celów szkoleniowych), a potem utylizować w momencie, gdy zamierza się wprowadzić coś nowszego - w dodatku nieużywanie powoduje, że nie można nowości przetestować w "prawdziwej praktyce", bo ta "prawdziwa praktyka" to realny konflikt zbrojny...

I tu pojawia się pewne panaceum, tzn. handel bronią i orężem, bowiem to rozwiązuje pewne problemy: 1) odpowiednia cena sprzedaży pozwala sfinansować produkcję na własne zapasy, 2) sprzedając tym, którzy aktualnie prowadzą wojnę, mamy może niezbyt idealnie, ale jednak, rozwiązany problem "prawdziwej praktyki".

Zaś wszystko powyższe w sumie oznacza, że gdy tak postępują wszyscy, to jednocześnie niemal każdy za odpowiednią kasę i przy odpowiednim poparciu może się przygotować zarówno na agresję, jak i na atak - więc na pytanie "co zamiast zbrojeń", należałoby odpowiedzieć "ogólnoświatowo rozbroić się", czyli pozbyć się zapasów broni oręża trzymanych w nadmiarze na wszelki wypadek... Tyle że nikt na to pójść nie chce np. ze względów finansowych, bo to jeden z najlepszych, o ile nie najlepszy biznes, co do którego istnieje pewność, że zapotrzebowanie na jego produkty będzie istniało niemal do końca istnienia ludzkiej cywilizacji.
Odpowiedz
#7
Można to rozpatrywać w aspekcie Strategii Stabilnej Ewolucyjnie i teorii gier.

Sytuacja, w której wszyscy gremialnie się rozbrajają, kochają się i śpiewają przy ognisku jest niestabilna ewolucyjnie.
Bo gdyby ktoś się wyłamał z tego hipissowskiego festiwalu zgarnął by całą pulę i zapanowałby zamordyzm.
Z kolei totalna nieufność i zbrojenie się na maksa też jest niestabilna ewolucyjnie, bo generuje niemożliwe do udźwignięcia koszty.
Stabilna ewolucyjnie jest postawa ostrożnej ufności i odstraszania.

Nie jestem przesadnym optymistą w tym względzie - widać jak na dłoni, że poziom odstraszania w Europie był za niski, co pchnęło rosję do ruchawki.
Jaki jest optymalny poziom ufności/nieufności, tego nie wie nikt.
A nas Łódź urzekła szara - łódzki kurz i dym.
Odpowiedz
#8
Zależy od zdefiniowania pojęcia "Europa"- czy "Europa" zbrojąca się w celu odstraszania Rosji uważała Ukrainę za "Europę"? Nieoficjalnie i geograficznie, "Europa" to obszar do Uralu...
Odpowiedz
#9
Sofeicz napisał(a): widać jak na dłoni, że poziom odstraszania w Europie był za niski, co pchnęło rosję do ruchawki.
Taaak? Bo ja słyszałem, że właśnie szczekanie NATO ich pchnęło. Problemem jest różny paradygmat utrzymywania strefy wpływów. Dla zachodniego dar al-salam jest to paradygmat oferowania korzyści. Zachód nie widzi nic złego we wciąganiu Ukrainy w swój obszar wpływów, bo przecież wciąganie to jest dobrowolne. Paradygmat Rosji opiera się natomiast na różnych bardziej metafizycznych koncepcjach, które dają Rosji święte prawo do panowania nad Ukrainą. Dlatego Rosja czuje się atakowana, choć Zachód nie czuje się atakującym. Dlatego tego konfliktu nie da się racjonalnie rozwiązać.

Cytat:Jaki jest optymalny poziom ufności/nieufności, tego nie wie nikt.
To zależy. Tam gdzie wszyscy chodzą głodni, a zjedzenie bliźniego jest czasem jedynym środkiem pozwalającym przeżyć optymalny jest bardzo wysoki poziom nieufności. Tam gdzie wszyscy ludzie są syci, a ich potrzeby są zaspakajalne przede wszystkim, przez kooperację, tam optymalny jest poziom bardzo niski. A pomiędzy mamy jeszcze całe spektrum opcji. Największy problem zaś się rodzi, jak blisko siebie znajdą się grupy osób znajdujące się daleko od siebie na tej osi. To jest właśnie to co widzimy w naszej małej wojence polsko-polskiej i to co stało się między Rosją a Zachodem na Ukrainie.

Rowerex napisał(a): Zależy od zdefiniowania pojęcia "Europa"- czy "Europa" zbrojąca się w celu odstraszania Rosji uważała Ukrainę za "Europę"? Nieoficjalnie i geograficznie, "Europa" to obszar do Uralu...
Jak widać, do jakiegoś stopnia uważała, skoro Europejczycy poczuli, że ich zaatakowano — gdy wojny toczą się poza Europą, tego poczucia nie ma.
Tress byłaby doskonałą filozofką. W istocie, Tress odkryła już, że filozofia nie jest tak wartościowa, jak jej się wcześniej wydawało. Coś, co większości wielkich filozofów zajmuje przynajmniej trzy dekady.

— Brandon Sanderson
Odpowiedz
#10
zefciu napisał(a):
Sofeicz napisał(a): widać jak na dłoni, że poziom odstraszania w Europie był za niski, co pchnęło rosję do ruchawki.
Taaak? Bo ja słyszałem, że właśnie szczekanie NATO ich pchnęło.

Aha.. ale ja bym tego pana w biel odzianego w tym aspekcie raczej ignorował.
A nas Łódź urzekła szara - łódzki kurz i dym.
Odpowiedz
#11
zefciu napisał(a): Jak widać, do jakiegoś stopnia uważała, skoro Europejczycy poczuli, że ich zaatakowano — gdy wojny toczą się poza Europą, tego poczucia nie ma.
My nie o tym, co nastąpiło "po ataku", tylko o tym, jaki arsenał zbrojny miałby odstraszyć "przed atakiem" - zatem w co miałaby być uzbrojona odstraszająco Europa i które kraje konkretnie, by odstraszyć Rosję przed atakiem na Ukrainę?
Odpowiedz
#12
Sofeicz napisał(a): Aha.. ale ja bym tego pana w biel odzianego w tym aspekcie raczej ignorował.
Ale przecież pan w bieli nie jest jedyny. Ten dysonans, w którym obie strony twierdzą z przekonaniem, że się bronią jest znamienny.

Rowerex napisał(a): My nie o tym, co nastąpiło "po ataku", tylko o tym, jaki arsenał zbrojny miałby odstraszyć "przed atakiem" - zatem w co miałaby być uzbrojona odstraszająco Europa i które kraje konkretnie, by odstraszyć Rosję przed atakiem na Ukrainę?
No cóż — Europa, po prostu „oceniała po sobie”. Żaden europejski kraj nie rzuciłby się na państwo tak uzbrojone jak Ukraina, więc zakładano, że Rosja też się nie rzuci. Dlatego wielu wierzyło, że wystarczy. Inna sprawa — jeśli zdefiniujemy cele Zachodu jako „uniemożliwić Rosji atak bez doprowadzenia do autodestrukcji”, to można powiedzieć, że cel został osiągnięty.
Tress byłaby doskonałą filozofką. W istocie, Tress odkryła już, że filozofia nie jest tak wartościowa, jak jej się wcześniej wydawało. Coś, co większości wielkich filozofów zajmuje przynajmniej trzy dekady.

— Brandon Sanderson
Odpowiedz
#13
Dlatego należałoby z rozdzielnika obdzielić każy kraj Wielką Bombą i byłby pokój po wsze czasy.
A nas Łódź urzekła szara - łódzki kurz i dym.
Odpowiedz
#14
Sofeicz napisał(a): Dlatego należałoby z rozdzielnika obdzielić każy kraj Wielką Bombą i byłby pokój po wsze czasy.
Dlaczego? Bo nie bardzo widzę to uzasadnienie.
Tress byłaby doskonałą filozofką. W istocie, Tress odkryła już, że filozofia nie jest tak wartościowa, jak jej się wcześniej wydawało. Coś, co większości wielkich filozofów zajmuje przynajmniej trzy dekady.

— Brandon Sanderson
Odpowiedz
#15
Dlatego, że jak uczy przykład Korei Płn., to najlepsza i najtańsza polisa.
A nas Łódź urzekła szara - łódzki kurz i dym.
Odpowiedz
#16
Sofeicz napisał(a): Dlatego, że jak uczy przykład Korei Płn., to najlepsza i najtańsza polisa.

Na tyle krajów na świecie znalazłoby się takie państwo, które by tej bomby użyło.

zefciu napisał(a): Taaak? Bo ja słyszałem, że właśnie szczekanie NATO ich pchnęło. Problemem jest różny paradygmat utrzymywania strefy wpływów. Dla zachodniego dar al-salam jest to paradygmat oferowania korzyści. Zachód nie widzi nic złego we wciąganiu Ukrainy w swój obszar wpływów, bo przecież wciąganie to jest dobrowolne. Paradygmat Rosji opiera się natomiast na różnych bardziej metafizycznych koncepcjach, które dają Rosji święte prawo do panowania nad Ukrainą. Dlatego Rosja czuje się atakowana, choć Zachód nie czuje się atakującym. Dlatego tego konfliktu nie da się racjonalnie rozwiązać.

Warto by posłuchać samych Ukraińców a nie tego co uważa Zachód czy rosja.

Znam trzy rodziny ukraińskie - dwie z zachodniej Ukrainy i jedną z centralnej. Łuck, Lwów i Winnica. Wszyscy ci Ukraińcy są oburzeni na to jakie rzeczy odpierdala putler, cytuję, w samym sercu Europy. Oni się nie postrzegają jako wschodnia rubież Zachodu ani jako zachodnia rubież ruskiego miru, tylko jako centrum Zachodu.

zefciu napisał(a): Jak widać, do jakiegoś stopnia uważała, skoro Europejczycy poczuli, że ich zaatakowano — gdy wojny toczą się poza Europą, tego poczucia nie ma.

Gdyby zaatakowano Turcję, to Europejczycy też poczuliby się do jej wsparcia, a ta przecież do Zachodu nie należy, a jej zachowanie i polityka np. wobec Kurdów są podobne do działań ruskich.

Od 1999 roku Turcja jest też krajem kandydującym do UE.

BTW

Gruzja i Mołdawia też chcą do Unii, a ruscy niedojebańcy mimo to i tak uważają również te kraje za ruski mir.

Co więcej ruscy niedojebańcy za russki mir uważają wszystkie te obszary, które kiedyś były pod ich butem.

Polska, Czechy, Słowacja, Litwa, Łotwa, Estonia etc. - wszystko to jest rosji i ma wrócić do rosji. Obecność tych wszystkich krajów w UE i NATO to już jest atakowanie rosji. W lutym przed atakiem na Ukrainę rosja wysłała do USA ultimatum, że NATO ma się cofnąć w swych granicach do roku 1991. To był roku rozpadu ZSRR - rosja ewidentnie chce powrotu ZSRR, a jej ultimatum było na poważnie, nie dla jaj.  Ona czuje się atakowana cały czas i będzie się czuć atakowana dopóty dopóki cały świat nie będzie ruskim mirem.

Nie tylko konfliktu w Ukrainie nie da się racjonalnie rozwiązać ale w ogóle z rosją nie da się normalnie żyć przy takim paradygmacie jakim ona się kieruje.

Nie wolno z nią normalnie żyć, bo my, czyli Zachód, pompujemy w nią kasę, a potem ona pompuje kasę w polityczne ruchy odśrodkowe mające rozwalić UE.

Do paradygmatu ruskiego miru musimy mieć dobrany adekwatny paradygmat wiążący im ręcę; neutralizujący ich możliwości rozszerzania ruskiego miru.

Ten paradygmat to "jebać rosję kamieniem prosto między oczy; jebać ją w dupę maczugą po same jaja aż jej wszystkie zęby wypadną; jebać tę zarazę śrubokrętem prosto w dziurkę od chuja" i myślę, że to jest w sumie dosyć umiarkowana jeszcze postawa. Gdyby nie mieli atomówek to ten kraj należałoby natychmiast zrównać z ziemią, rozwalcować i zaorać. Z powodu aspiracji rosji może być tak, że nasze dzieci będąc w naszym wieku będą musiały tracić swoje życia bo ruskim ścierwom marzy się potęga.

Najbardziej śmieszne i zarazem smutne jest to, że rosja leży na bogactwach naturalnych; ma potencjał do takiego ich zagospodarowania, że mogłaby być krainą mlekiem i miodem płynącą. Mogłaby stworzyć u siebie taki dobrobyt, że taka Ukraina sama by chciała być w ruskim mirze. Taki Sołowiow sam nawet jest tego świadom, a więc i pewnie rządzący ruskim burdlem też. No ale ruski mir od dekad na czymś zupełnie innym polega.
---
Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie. Większości ludzi taki śmiech sprawia ból.

Nietzsche
---
Polska trwa i trwa mać
Odpowiedz
#17
lumberjack napisał(a): Warto by posłuchać samych Ukraińców a nie tego co uważa Zachód czy rosja.

Znam trzy rodziny ukraińskie - dwie z zachodniej Ukrainy i jedną z centralnej. Łuck, Lwów i Winnica. Wszyscy ci Ukraińcy są oburzeni na to jakie rzeczy odpierdala putler, cytuję, w samym sercu Europy. Oni się nie postrzegają jako wschodnia rubież Zachodu ani jako zachodnia rubież ruskiego miru, tylko jako centrum Zachodu.
A ja tego nie neguję. Jednakże z perspektywy Francuza to jest „rubież”. Co i tak nie zmienia faktu, że jeszcze niedawno nie było to nawet to.

Cytat:Gdyby zaatakowano Turcję, to Europejczycy też poczuliby się do jej wsparcia
Nie wiem, co by poczuli. Byliby zobligowani do jej obrony przez artykuł 5 NATO. Ty niemniej Turcja to taka wstydliwa sprawa jak Arabia Saudyjska — „nasz” sojusznik, który jednak nie podziela „naszych” wartości. W przypadku Ukrainy jest inaczej — jest to państwo, które zostało zaatakowane, bo aspirowało do naszego kręgu cywilizacyjnego.
Cytat:Gruzja i Mołdawia też chcą do Unii, a ruscy niedojebańcy mimo to i tak uważają również te kraje za ruski mir.
Co więcej ruscy niedojebańcy za russki mir uważają wszystkie te obszary, które kiedyś były pod ich butem.
No ba!

Cytat:Polska, Czechy, Słowacja, Litwa, Łotwa, Estonia etc. - wszystko to jest rosji i ma wrócić do rosji. Obecność tych wszystkich krajów w UE i NATO to już jest atakowanie rosji.
Oczywiście. I gdy kraje te do NATO wchodziły, Rosja się poczuwałą do wyrażenia swojego oburzenia z powodu tych ataków. Teraz jakoś mało pamiętamy, jak bardzo się przejmowano owym rosyjskim „нет”

Cytat:Nie wolno z nią normalnie żyć, bo my, czyli Zachód, pompujemy w nią kasę, a potem ona pompuje kasę w polityczne ruchy odśrodkowe mające rozwalić UE.
Oczywiście. I to był główny błąd Zachodu. WIerzono, że da się ten kraj ucywilizować. A fakt, że z Rosji płynęły tanie węglowodory sprawiał, że łatwo było w to wierzyć.
Cytat:Ten paradygmat to "jebać rosję kamieniem prosto między oczy; jebać ją w dupę maczugą po same jaja aż jej wszystkie zęby wypadną; jebać tę zarazę śrubokrętem prosto w dziurkę od chuja" i myślę, że to jest w sumie dosyć umiarkowana jeszcze postawa.
OK. Ale ten paradygmat to jest „faza I”. Były w latach 30 ubiegłego wieku takie państwa jak Japonia i Niemcy. Państwa, które zachowywały się tak, jak dzisiejsza Rosja. Też „broniły swoich interesów” przez ich poszerzanie. I też najpierw były ustępstwa, a potem i tak była wojna. Państwa te zostały zmieciony z powierzchni Ziemi, a następnie odbudowane. I teraz należą do Zachodu (Japonia może nie mentalnościowo, ale na pewno gospodarczo).

No więc pytanie — co trzeba zrobić, żeby Rosja też kiedyś została tak wyciągnięta?

Cytat:Najbardziej śmieszne i zarazem smutne jest to, że rosja leży na bogactwach naturalnych; ma potencjał do takiego ich zagospodarowania, że mogłaby być krainą mlekiem i miodem płynącą.
No właśnie nie bardzo. Bogactwa naturalne korelują z wolnością negatywnie. Bogactwa te bowiem można wydobywać w sposób scentralizowany przy użyciu małej liczby ludzi. To sprawia, że da się łatwo przy ich pomocy utrzymywać zamordyzmy. Gdy bogactwo kraju zależy od wyspecjalizowanej pracy większości obywateli zamordyzm jest praktycznie niemożliwy. Ale ten stan trzeba najpierw wypracować.
Tress byłaby doskonałą filozofką. W istocie, Tress odkryła już, że filozofia nie jest tak wartościowa, jak jej się wcześniej wydawało. Coś, co większości wielkich filozofów zajmuje przynajmniej trzy dekady.

— Brandon Sanderson
Odpowiedz
#18
zefciu napisał(a): No więc pytanie — co trzeba zrobić, żeby Rosja też kiedyś została tak wyciągnięta?

Nie wiem. Japonia i Niemcy nie miały broni nuklearnej. Nie da się z Rosją zrobić tego samego co z nimi.

Moim zdaniem rosja to będzie taka duża Korea Północna i będzie to jej powolna przemiana w kolonię chińską, a same Chiny też idą w złą stronę. W przyszłości możemy mieć konflikt przy którym to co się teraz dzieje należy uznać tylko za rozgrzewkę.

Co do rosji - może też nastąpić upadek gospodarczy i rozpad rosji na jeszcze mniejsze części.

Ciekawe czy Białorusini zechcą pójść śladem Ukrainy.
---
Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie. Większości ludzi taki śmiech sprawia ból.

Nietzsche
---
Polska trwa i trwa mać
Odpowiedz
#19
No to idźmy dalej takim tokiem myślenia - może na jakimś forum w kraju "starej UE" pojawiają się głosy, że błędem Zachodu było pozbycie się "półdzikiego bufora" w postaci Polski i krajów bałtyckich, które to kraje "półdzikich plemion" powinny pozostać w radzieckiej strefie wpływów, ba, może nawet ktoś twierdzi, że należałoby reaktywować ZSRR, wszak za tamtych "starych dobrych" czasów zimnej wojny nikt w starej Europie nie narzekał, że brakuje gazu lub prądu...

Dajemy wszystkim Wielką Bombę? A kim konkretnie są ci "wszyscy" i dlaczego będzie całkiem sporo takich, którzy do "wszystkich" należeć nie będą? I co, może postawimy tezę, że czas podzielić wszystkie plemiona na "dzikie", "półdzikie", "wrogie" i "przyjazne", pobudować mury, ustawić zasieki i blokady, podzielić plemiona "półdzikie" na buforowe "strefy wpływów" dla plemion "przyjaznych" i "wrogich", a "dzikich" nie tykać, bo są z założenia dzikie - wszak likwidacja "barier" się nie sprawdziła?

Jeżeli o powyższym myślimy jako panaceum na kryzys, to kilka szczytnych preambuł w aktach najwyższej rangi należałoby gruntownie przeredagować.
Odpowiedz
#20
lumberjack napisał(a):
zefciu napisał(a): No więc pytanie — co trzeba zrobić, żeby Rosja też kiedyś została tak wyciągnięta?

Nie wiem. Japonia i Niemcy nie miały broni nuklearnej. Nie da się z Rosją zrobić tego samego co z nimi.

Jeszcze. Choć i co do tego nie ma pewności. Broń jako taka to narzędzie, którego skuteczność mierzy się tym ile energii i jakim kosztem jest w stanie zneutralizować przeciwnika. I rakiety to już jest przeżytek. Pragnę przypomnieć, że takowa broń działa szybko jednak da się ją zatrzymać bronią energetyczną, choćby popularną teraz, laserową. Co po ruskim arsenale skoro już za Pojektu Buran wiadomo było, że ten kto jebnie w kosmos megawatowy laser ten w zasadzie zneutralizuje zagrożenie atomowe? Już w tej chwili parasol antyrakietowy NATO jest w zasadzie nie do przebicia bo jest przygotowany na atak zmasowany arsenału ZSRR a nie Rosji i współczesnych Chin czy Indii. A atomówki bez środków przenoszenia to już archaizm sprzed pół wieku. Remedium zaś na środki przenoszenia już jest w małych ilościach i działa. Kwestia skali i Korea Pn oraz Rosja staną się jak ślimaki bez muszli.

Cytat:Moim zdaniem rosja to będzie taka duża Korea Północna i będzie to jej powolna przemiana w kolonię chińską, a same Chiny też idą w złą stronę. W przyszłości możemy mieć konflikt przy którym to co się teraz dzieje należy uznać tylko za rozgrzewkę.

W bliskiej przyszłości. Ja stawiam, że to się przekształci w wojnę gospodarczą, gwiezdne wojny 2.0 i napieprzanie się gdzieś poza wszędobylskimi mediami tj. w próżni kosmicznej czy na jakichś protokoloniach. Przyszłość Strugackich i Lema w końcu musi nadejść i bliżej jej teraz do spełnienia teraz niż kiedykolwiek wcześniej. Sęk w tym, że będzie zdukajizowana i to mi się średnio podoba.



Cytat:Co do rosji - może też nastąpić upadek gospodarczy i rozpad rosji na jeszcze mniejsze części.

Pojęcia nie mam. Atomówki to powoli robi się przeżytek, natomiast brudnobombizm, terroryzm atomowy i napierdalanki watażków sprawiają, że argument za komasowaniem bomb w jednym miejscu dalej się utzrymuje. Sęk w tym, że nikt ich nie odda po ewentualnym rozpadzie. Nie po 2014 i 2022. Rozpad musiał by trwać a Chiny musiały by być o wiele słabsze, żeby nie sięgnąć przynajmniej po Daleki Wschód a najpewniej po wszystko. Widać w tym taniec mocarstw na truchle. Z jednej strony chcą mieć zarząd komisaryczny, żeby Zachód mógł budować dobrobyt na surowcach Syberii, z drugiej nie chcą oddać ni piędzi Chinom, żeby nie wpaść jako ta śliwka. Rosja zapewne będzie się rozpadać na zdcentralizowane federacje o własnych rządach, ale nie wiem na ile to będą niepodległe byty. W końcu sto małych krain łatwiej ogarnąć i podkupić niż jedną dużą.

Cytat:Ciekawe czy Białorusini zechcą pójść śladem Ukrainy.

Białorusini zrobią woltę i myk w tym momencie, w którym NATO będzie miało parasol z laserów a ruskie aspiracje padną pod ciężarem biedy i głodu zaś Ukraina się zmodernizuje. Ten podział na odbudowywane sektory jaki zaszedł będzie spektakularnie wyglądał. Bo każde miasto będzie "perełkowane" przez państwa pomagające w odbudowie. Wszystko będzie nowoczesne i oszałamiająco europejskie. Efekt WOW będzie taki, że cała strefa wpływów ruskich będzie lgnąć do Zachodu. To nie będzie casus Groznego, to będzie nowy RFN.
Sebastian Flak
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości