19.01.2023, 07:15
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 19.01.2023, 07:23 przez geranium.)
Liczba postów: 1,201
Liczba wątków: 13
Dołączył: 08.2017
Płeć: nie wybrano
zefciu napisał(a): Litek napisał(a): Jaka nadzieja ? Cokolwiek byś posiadał i jakąkolwiek zajmował pozycję społeczną, nie zabierzesz tego do grobu. A czy gdzieś pisałem, że zabiorę? Lub choćby sugerowałem?
Cytat:Gdzie są potężni władcy z przeszłości ?
Tam gdzie Ty i ja będziemy niedługo. Czyli nigdzie. Przestaniemy istnieć. Więc ja chciałbym, aby to jedno życie jakie mam, było radosne i mieć poczucie, że to co uczyniłem przynajmniej nie przysporzyło cierpienia innym. Ty uciekasz w nadzieje związane z religią.
Ponawiam pytania, które zlewasz. Boisz się ich?
1. Skąd wiesz, czym kierują się ateiści?
2. Dlaczego stawiasz spacje przed znakami zapytania?
3. Dla kogo poniżająca jest filozofia epikurejska i dlaczego? Taka trochę osobista uwaga. Mam nadzieję, że będzie mi wybaczona. Nigdy nie pomyślałabym, że Ty zefciu zostaniesz ateistą.
Z mojej dzisiejszej perspektywy podział na ateistów i teistów wydaje się dosyć schematyczny. Szukanie mocnych argumentów za jednym czy drugim nie prowadzi do niczego. Moim zdaniem religii się nie wybiera. Niewiary też. To przychodzi do nas. Wydarza się nam.
Niezwykle ciekawa wypowiedź profesora Obirka.
https://studioopinii.pl/archiwa/229575
Ta rozmowa z moją Rodzicielką uświadomiła mi, a raczej przypomniała, że wybieranie sobie kościołów czy religii to praktyka coraz powszechniejsza. I to nie tylko w USA, którymi się zajmuję zawodowo, ale i w Polsce.
Nie potrafię zrozumieć dlaczego to ludzi oburza (bo nie tylko moja Mama się zamartwia tym, że kościoły pustoszeją). Przecież to wspaniale, że ludzie zaczynają myśleć i zgodnie z tym myśleniem dokonują życiowych wyborów. Związanych przecież nie tylko z kościołem czy religią, ale w ogóle zaczynają żyć tak, jak uważają za najlepsze dla siebie.
Kiedyś w OS wspominałem Ulricha Becka, tuż po jego śmierci 1 stycznia 2015 roku. Pozwolę sobie kilka myśli przypomnieć. Otóż pisałem w tym wspomnieniu, że przed kilku laty dostałem od niego książkę A God of One’s Own, tytuł niemiecki Der eigene Gott dlatego, że mówił mi o niej Zygmunt Bauman, przyjaciel Ulricha Becka. To nie jest książka socjologiczna i pewnie dlatego nie przełożono jej na język polski. Dla mnie to najważniejsza książka o Bogu jaką czytałem w ostatnich latach. Otóż w owej książce Własny Bóg: zdolność religii do tworzenia pokoju i generowania przemocy Beck twierdzi, że „społeczeństwo zsekularyzowane musi się stać społeczeństwem postsekularnym, tzn. sceptycznym i otwartym na głosy religii” I dodaje: „Przyzwolenie na wejście języka religijnego do sfery publicznej powinno być widziane jako wzbogacenie, a nie jako wejście intruza. Taka zmiana jest równie doniosła, jak ogólna tolerancja dla świeckiego nihilizmu przez religie”
Liczba postów: 9,001
Liczba wątków: 63
Dołączył: 01.2009
Reputacja:
55
Płeć: mężczyzna
Wyznanie: ateista, w przyszłości może buddysta mahajany
kilwater napisał(a): Litek napisał(a): Sofeicz napisał(a): Twoje życie też zmierza do starości i śmierci. A pociechy i nadzieje mamy oboje. Nadal nie wykazałeś różnicy.
Ja mam nadzieję że ziemia będzie zamieszkana przez prawych i pokornych ludzi .
Nie będą chorować ,starzeć się i umierać. Nie będzie wojen i niesprawiedliwości. Ludzie będą służyć Bogu całą wieczność. Jaką masz nadzieję ? Ja miałem nadzieję być zdrowym, pięknym, młodym i bogatym. Wyszło mniej więcej tak, jak z tymi końcami świata, co to miały być już kilka razy. Te wszystkie rzeczy to stan umysłu. Ja tam się czuję bogatym.
Ceterum censeo Muscoviam esse delendam.
Liczba postów: 101
Liczba wątków: 8
Dołączył: 03.2005
Reputacja:
0
Od jakiegoś czasu zauważyłem, że religia jest w jakieś formie produktem psychologicznym. Wynikałoby z tego, że o ile psychologia pojawiła się oficjalnie niedawno, to jest rozwijana przez ludzkość od kiedy zaczęliśmy grzebać pierwszych zmarłych.
I w tym sensie jest ok. Kiedyś miałem problem ze śmiercią i to było widać. Chodziłem co tydzień do kościoła itp. Potem to zanegowałem. A teraz myślę, że katolicyzm w jakiejś szczątkowej formie jest ok. Psychologia sukcesu może być oszustwem i można się o tym przekonać za życia. Psychologia śmierci być może też jest oszustwem, ale jeżeli jest oszustwem to nie jesteśmy się w stanie o tym przekonać, bo już nie będziemy żyć, a w życiu trochę pomaga.
Trochę jak zakład Pascala tylko, zawsze mamy coś do zyskania, niezależnie czy istnieje Bóg.
Serdecznie pozdrawiam,
Marek
Liczba postów: 1,201
Liczba wątków: 13
Dołączył: 08.2017
Płeć: nie wybrano
marekmosiewicz napisał(a): Od jakiegoś czasu zauważyłem, że religia jest w jakieś formie produktem psychologicznym. Wynikałoby z tego, że o ile psychologia pojawiła się oficjalnie niedawno, to jest rozwijana przez ludzkość od kiedy zaczęliśmy grzebać pierwszych zmarłych.
I w tym sensie jest ok. Kiedyś miałem problem ze śmiercią i to było widać. Chodziłem co tydzień do kościoła itp. Potem to zanegowałem. A teraz myślę, że katolicyzm w jakiejś szczątkowej formie jest ok. Psychologia sukcesu może być oszustwem i można się o tym przekonać za życia. Psychologia śmierci być może też jest oszustwem, ale jeżeli jest oszustwem to nie jesteśmy się w stanie o tym przekonać, bo już nie będziemy żyć, a w życiu trochę pomaga.
Trochę jak zakład Pascala tylko, zawsze mamy coś do zyskania, niezależnie czy istnieje Bóg. Więc zmieniłeś zdanie, bo to co piszesz nie jest argumentem za ateizmem. Nie wiem czy Bogu jeśli istnieje koncept Pascala przypadłby do gustu ?
Liczba postów: 101
Liczba wątków: 8
Dołączył: 03.2005
Reputacja:
0
geranium napisał(a): marekmosiewicz napisał(a): Od jakiegoś czasu zauważyłem, że religia jest w jakieś formie produktem psychologicznym. Wynikałoby z tego, że o ile psychologia pojawiła się oficjalnie niedawno, to jest rozwijana przez ludzkość od kiedy zaczęliśmy grzebać pierwszych zmarłych.
I w tym sensie jest ok. Kiedyś miałem problem ze śmiercią i to było widać. Chodziłem co tydzień do kościoła itp. Potem to zanegowałem. A teraz myślę, że katolicyzm w jakiejś szczątkowej formie jest ok. Psychologia sukcesu może być oszustwem i można się o tym przekonać za życia. Psychologia śmierci być może też jest oszustwem, ale jeżeli jest oszustwem to nie jesteśmy się w stanie o tym przekonać, bo już nie będziemy żyć, a w życiu trochę pomaga.
Trochę jak zakład Pascala tylko, zawsze mamy coś do zyskania, niezależnie czy istnieje Bóg. Więc zmieniłeś zdanie, bo to co piszesz nie jest argumentem za ateizmem. Nie wiem czy Bogu jeśli istnieje koncept Pascala przypadłby do gustu ? W kwestii śmierci zmieniłem zdanie, ale nie przyjmuję "pewności" unicestwienia jak zakłada ateizm.
To by u mnie wymagało takiego samego zaangażowania intelektualnego jak cotygodniowe chodzenie do kościoła
i psychologicznie byłoby niekomfortowe.
Rozumiem, że ktoś może mieć inaczej.
Po prostu nie wiem co się stanie.
Można chyba powiedzieć, że w kwestii śmierci stałem się "agnostykiem".
Serdecznie pozdrawiam,
Marek
Liczba postów: 365
Liczba wątków: 67
Dołączył: 08.2013
Reputacja:
77
Płeć: mężczyzna
marekmosiewicz napisał(a): W kwestii śmierci zmieniłem zdanie, ale nie przyjmuję "pewności" unicestwienia jak zakłada ateizm. Co ten cudzysłów ma tu oznaczać?
Ateizm niczego nie zakłada. Ateizm jest wynikiem wspólnym, który wziąć się może z przyjęcia różnych założeń przez różne osoby.
Ateizm nie obejmuje kwestii zaświatów - istnieją ateiści, którzy wierzą w jakieś życie po śmierci.
Ateizm nie jest synonimem materializmu czy anihilacjonizmu (nie zakłada ich, nie stanowią one jego koniecznych części).
marekmosiewicz napisał(a): Można chyba powiedzieć, że w kwestii śmierci stałem się "agnostykiem". Jedno drugiemu nie przeczy - można być i ateistą i agnostykiem.
"Słuszna decyzja podjęta z niesłusznych powodów może nie być słuszna."
(Weatherby Swann)
The first to plead is adjudged to be upright,
until the next comes and cross-examines him.
(Proverbs 18:17)
Liczba postów: 21,562
Liczba wątków: 216
Dołączył: 11.2010
Reputacja:
1,015
Płeć: mężczyzna
Wyznanie: ate 7 stopnia
marekmosiewicz napisał(a): ... nie przyjmuję "pewności" unicestwienia jak zakłada ateizm.
To by u mnie wymagało takiego samego zaangażowania intelektualnego jak cotygodniowe chodzenie do kościoła
i psychologicznie byłoby niekomfortowe.
Na szczęście rzeczywistość ma w głębokiej d.... nasze sądy o niej.
Jako ateusz 7 poziomu radzę ci pozbyć się tropizmu do postulowania bytów nadmiarowych.
I zaręczam ci, jest to całkiem psychicznie komfortowe (może tylko mało wzniosłe).
A nas Łódź urzekła szara - łódzki kurz i dym.
Liczba postów: 1,201
Liczba wątków: 13
Dołączył: 08.2017
Płeć: nie wybrano
marekmosiewicz napisał(a): geranium napisał(a): marekmosiewicz napisał(a): Od jakiegoś czasu zauważyłem, że religia jest w jakieś formie produktem psychologicznym. Wynikałoby z tego, że o ile psychologia pojawiła się oficjalnie niedawno, to jest rozwijana przez ludzkość od kiedy zaczęliśmy grzebać pierwszych zmarłych.
I w tym sensie jest ok. Kiedyś miałem problem ze śmiercią i to było widać. Chodziłem co tydzień do kościoła itp. Potem to zanegowałem. A teraz myślę, że katolicyzm w jakiejś szczątkowej formie jest ok. Psychologia sukcesu może być oszustwem i można się o tym przekonać za życia. Psychologia śmierci być może też jest oszustwem, ale jeżeli jest oszustwem to nie jesteśmy się w stanie o tym przekonać, bo już nie będziemy żyć, a w życiu trochę pomaga.
Trochę jak zakład Pascala tylko, zawsze mamy coś do zyskania, niezależnie czy istnieje Bóg. Więc zmieniłeś zdanie, bo to co piszesz nie jest argumentem za ateizmem. Nie wiem czy Bogu jeśli istnieje koncept Pascala przypadłby do gustu ? W kwestii śmierci zmieniłem zdanie, ale nie przyjmuję "pewności" unicestwienia jak zakłada ateizm.
To by u mnie wymagało takiego samego zaangażowania intelektualnego jak cotygodniowe chodzenie do kościoła
i psychologicznie byłoby niekomfortowe.
Rozumiem, że ktoś może mieć inaczej.
Po prostu nie wiem co się stanie.
Można chyba powiedzieć, że w kwestii śmierci stałem się "agnostykiem". Rozumiem. Jednak problem śmierci wymaga większego namysłu.
Liczba postów: 101
Liczba wątków: 8
Dołączył: 03.2005
Reputacja:
0
geranium napisał(a): marekmosiewicz napisał(a): geranium napisał(a): marekmosiewicz napisał(a): Od jakiegoś czasu zauważyłem, że religia jest w jakieś formie produktem psychologicznym. Wynikałoby z tego, że o ile psychologia pojawiła się oficjalnie niedawno, to jest rozwijana przez ludzkość od kiedy zaczęliśmy grzebać pierwszych zmarłych.
I w tym sensie jest ok. Kiedyś miałem problem ze śmiercią i to było widać. Chodziłem co tydzień do kościoła itp. Potem to zanegowałem. A teraz myślę, że katolicyzm w jakiejś szczątkowej formie jest ok. Psychologia sukcesu może być oszustwem i można się o tym przekonać za życia. Psychologia śmierci być może też jest oszustwem, ale jeżeli jest oszustwem to nie jesteśmy się w stanie o tym przekonać, bo już nie będziemy żyć, a w życiu trochę pomaga.
Trochę jak zakład Pascala tylko, zawsze mamy coś do zyskania, niezależnie czy istnieje Bóg. Więc zmieniłeś zdanie, bo to co piszesz nie jest argumentem za ateizmem. Nie wiem czy Bogu jeśli istnieje koncept Pascala przypadłby do gustu ? W kwestii śmierci zmieniłem zdanie, ale nie przyjmuję "pewności" unicestwienia jak zakłada ateizm.
To by u mnie wymagało takiego samego zaangażowania intelektualnego jak cotygodniowe chodzenie do kościoła
i psychologicznie byłoby niekomfortowe.
Rozumiem, że ktoś może mieć inaczej.
Po prostu nie wiem co się stanie.
Można chyba powiedzieć, że w kwestii śmierci stałem się "agnostykiem". Rozumiem. Jednak problem śmierci wymaga większego namysłu. Problem śmierci jest rozważany np. medycynę. Jednak antyszczepionkowcy pokazują bez psychologii, ani rusz.
Tak naprawdę antyszczepionkowcy są w pewien sposób racjnalni.
Bo jest jakiś mały promil zgonów po szczepieniach. I to nie ci sami ludzie co umarli w powodu koronawirusa
Jest to niejako "drugie losowanie" i obawa jest psychologicznie uzasadniona.
Serdecznie pozdrawiam,
Marek
24.01.2023, 17:18
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 25.01.2023, 15:35 przez Sofeicz.)
Liczba postów: 1,201
Liczba wątków: 13
Dołączył: 08.2017
Płeć: nie wybrano
marekmosiewicz napisał(a): geranium napisał(a): marekmosiewicz napisał(a): geranium napisał(a): marekmosiewicz napisał(a): Od jakiegoś czasu zauważyłem, że religia jest w jakieś formie produktem psychologicznym. Wynikałoby z tego, że o ile psychologia pojawiła się oficjalnie niedawno, to jest rozwijana przez ludzkość od kiedy zaczęliśmy grzebać pierwszych zmarłych.
I w tym sensie jest ok. Kiedyś miałem problem ze śmiercią i to było widać. Chodziłem co tydzień do kościoła itp. Potem to zanegowałem. A teraz myślę, że katolicyzm w jakiejś szczątkowej formie jest ok. Psychologia sukcesu może być oszustwem i można się o tym przekonać za życia. Psychologia śmierci być może też jest oszustwem, ale jeżeli jest oszustwem to nie jesteśmy się w stanie o tym przekonać, bo już nie będziemy żyć, a w życiu trochę pomaga.
Trochę jak zakład Pascala tylko, zawsze mamy coś do zyskania, niezależnie czy istnieje Bóg. Więc zmieniłeś zdanie, bo to co piszesz nie jest argumentem za ateizmem. Nie wiem czy Bogu jeśli istnieje koncept Pascala przypadłby do gustu ? W kwestii śmierci zmieniłem zdanie, ale nie przyjmuję "pewności" unicestwienia jak zakłada ateizm.
To by u mnie wymagało takiego samego zaangażowania intelektualnego jak cotygodniowe chodzenie do kościoła
i psychologicznie byłoby niekomfortowe.
Rozumiem, że ktoś może mieć inaczej.
Po prostu nie wiem co się stanie.
Można chyba powiedzieć, że w kwestii śmierci stałem się "agnostykiem". Rozumiem. Jednak problem śmierci wymaga większego namysłu. Problem śmierci jest rozważany np. medycynę. Jednak antyszczepionkowcy pokazują bez psychologii, ani rusz.
Tak naprawdę antyszczepionkowcy są w pewien sposób racjnalni.
Bo jest jakiś mały promil zgonów po szczepieniach. I to nie ci sami ludzie co umarli w powodu koronawirusa
Jest to niejako "drugie losowanie" i obawa jest psychologicznie uzasadniona. Rozumiem troche CIEBIE. Dziś nie napiszę o realu. Jestem po podŕoży. Antyszczepionkowcy nie muszą się szczepić nikt ich nie zmusza.
Oni chcą zmusić ludzi do tego aby się nie szczepili.
Moja koleżanka jednak na koronowirusa zmarła.
Kim jest Norman Pieniązek??
Do Ŕzeczy
Prośba od moderacji - jeżeli komentujesz post bezpośrednio pod nim, to nie wklejaj go!
To bardzo zasmieca konwersację.
Pliz!
Sof.
marekmosiewicz napisał(a): Skoro zmarli kochają swoich bliskich, którzy zostali na Ziemi, to gdyby po śmierci dalej istnieli,
to powinni mieć możliwość kontaktu z tymi bliskimi. Skoro zmarli "przepadają" to znaczy, że już rzeczywiście nie żyją. Takie są już zasady świata.
Poczytaj choćby końcówkę przypowieści o bogaczu i Łazarzu
Liczba postów: 9,001
Liczba wątków: 63
Dołączył: 01.2009
Reputacja:
55
Płeć: mężczyzna
Wyznanie: ateista, w przyszłości może buddysta mahajany
Poszukujacy napisał(a): marekmosiewicz napisał(a): Skoro zmarli kochają swoich bliskich, którzy zostali na Ziemi, to gdyby po śmierci dalej istnieli,
to powinni mieć możliwość kontaktu z tymi bliskimi. Skoro zmarli "przepadają" to znaczy, że już rzeczywiście nie żyją. Takie są już zasady świata.
Poczytaj choćby końcówkę przypowieści o bogaczu i Łazarzu
Zasady rządzące światem wyprowadzać z mitologii i chrześcijańskich bajek?
Może z książki 'O krasnoludkach i sierotce Marysi' też?
I ą ci brakuje w nicku.
Ceterum censeo Muscoviam esse delendam.
|