To forum używa ciasteczek.
To forum używa ciasteczek do przechowywania informacji o Twoim zalogowaniu jeśli jesteś zarejestrowanym użytkownikiem, albo o ostatniej wizycie jeśli nie jesteś. Ciasteczka są małymi plikami tekstowymi przechowywanymi na Twoim komputerze; ciasteczka ustawiane przez to forum mogą być wykorzystywane wyłącznie przez nie i nie stanowią zagrożenia bezpieczeństwa. Ciasteczka na tym forum śledzą również przeczytane przez Ciebie tematy i kiedy ostatnio je odwiedzałeś/odwiedzałaś. Proszę, potwierdź czy chcesz pozwolić na przechowywanie ciasteczek.

Niezależnie od Twojego wyboru, na Twoim komputerze zostanie ustawione ciasteczko aby nie wyświetlać Ci ponownie tego pytania. Będziesz mógł/mogła zmienić swój wybór w dowolnym momencie używając linka w stopce strony.

Ocena wątku:
  • 1 głosów - średnia: 5
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Strategia komitetów wyborczych - plany, marzenia, rozważania
#21
Mustafa Mond napisał(a): Nawet jak nie okaże się to kompatybilne, to co się stanie? Trochę z małego elektoratu PSL-u ucieknie do Agrounii, Konfy i PiSu?
Tyż prowda.

Sofeicz napisał(a): W ewentualnej koalicji będą z miejsca traktowani, jak przystawki, a jednocześnie muszą jakoś zaznaczyć swoją odrębność.
PSL nie narzekał na koalicję z PO, ale tam prawie nie było przepływu elektoratu między tymi partiami. Tymczasem w trójkącie KO-NL-Pl2050 zwolennicy przepływają we wszystkich możliwych kierunkach. Sytuacja jest niestabilna i skończy się tym, że zwycięzca wygryzie resztę, ewentualnie zredukuje do jakichś betonowych elektoratów. Konflikt jest nieunikniony.
Mówiąc prościej propedegnacja deglomeratywna załamuje się w punkcie adekwatnej symbiozy tejże wizji.
Odpowiedz
#22
kmat napisał(a):
Sofeicz napisał(a): W ewentualnej koalicji będą z miejsca traktowani, jak przystawki, a jednocześnie muszą jakoś zaznaczyć swoją odrębność.
PSL nie narzekał na koalicję z PO, ale tam prawie nie było przepływu elektoratu między tymi partiami. Tymczasem w trójkącie KO-NL-Pl2050 zwolennicy przepływają we wszystkich możliwych kierunkach. Sytuacja jest niestabilna i skończy się tym, że zwycięzca wygryzie resztę, ewentualnie zredukuje do jakichś betonowych elektoratów. Konflikt jest nieunikniony.

Hołownia nie może zrobić w najbliższym czasie ekspansji na wielkie połacie elektoratu KO i NL, bo trzymać go będą dwie konserwatywne kotwice:
- związek z PSL-em,
- Hołowni mocna wiara w Watykan.
Nawet z tymi kotwicami może się wymieniać poparciem z KO i Lewicą, albo tylko na obrzeżach, a nie może mieć dostępu do części najbardziej progresywnej, która jest pewnie bardzo spora. Bez PSL-u ale z wiarą w KRK mógłby wejść głębiej (jak w supernowej poparcia przed powrotem Tuska), ale dalej nie w całości. Dopiero jakby, obrazowo mówiąc, zaczął atakować kler i poszedłby na Marsz Równości, to (o ile uwierzono by w tę przemianę) mógłby zdobyć prawie całe poparcie KO i Lewicy.
No ale Hołownia w swojej karierze politycznej wybiera bycie polską wersją Angeli Merkel, więc pewnie pozostanie przy swoich ludowo-katolickich kotwicach. W końcu CDU Angeli też się wymieniało poparciem z partiami "południa kompasu politycznego", ale nie miało możliwości podbić południa.

A co do współpracy Hołowni i Kosiniaka z Tuskiem w rządzie... Jako że są przepływy poparcia między nimi (na linii Tusk-Hołownia), to istnieje ryzyko walk wewnętrznych. Obawiam się tu najbardziej "krwiożerczości" Tuska. Jeżeli Lewica będzie w rządzie, to i ona będzie przez Tuska zagrożona. Donald chce wszystko podbić pod siebie. Dobrze zatem, gdyby wszystkie zagrożone siły się wzajemnie wspierały, by wytyczyć w "dżentelmeńskiej" umowie koalicyjnej jasne granice, których należy się we współrządzeniu trzymać, bo inaczej odpowiedzą taktyką wet za wet wobec Tuska, by ten nie "imperatorzył". Jak wszyscy w umowie koalicyjnej stworzą warunki, których będą się trzymać, to konkurencja będzie zdrowa i nie spowoduje słabości rządu, ani dopuszczenia do władzy niczego pisopodobnego.
Odpowiedz
#23
Ciekawa rzecz mnie naszła teraz.
Otóż w analizach przyszłego Sejmu traktuję zawsze mandaty dla PiSu jak monolit, który skruszony nie będzie. Tyle że to błędne założenie. W końcu w PiSie trwa walka o schedę po Jarosławie, a walki wewnętrzne nie sprzyjają sile. Poza tym elektorat PiSu jest już wiekowy. Średnio się opłaca na PiS stawiać w dalekim terminie. Zwłaszcza, gdy jest się posłem, który boi się, że nie odnowi mandatu i do władzy już się nigdy nie doczłapie.

Załóżmy, że w wyborach za niecały rok demokraci zdobywają ponad 60% mandatów, ale brakuje 15 mandatów do większości konstytucyjnej. Co wtedy?
Można kombinować.
Po wyborach w PiSie pewnie Zakon PC zrzuci winę na premiera Morawieckiego. Schodzący ze sceny Kaczyński na następcę namaści pewnie Błaszczaka. Pecety zaczną wygryzać Morawieckiego, chroniąc zarazem dla siebie Srebrną. Jednocześnie Morawiecki będzie widział, że nie opłaca mu się zostać w PiSie jako pobity i podbity piesek Błaszczaka, bo widać, że PiS już władzy nie odzyska. Elektorat zbyt wiekowy, a poza tym Błaszczak to tak niecharyzmatyczny i słaby lider, że PiS jeszcze tylko od tego osłabnie. Lipa dla Morawy?
Tutaj byłaby szansa dla demokratów, jeżeli potrzeba by było jakichś posłów do jakiejś większości. Jeżeli miałaby być to większość konstytucyjna (jak w tej historii), to Tusk mógłby odbyć rozmowę z Mateuszem o poniższej treści (pomińmy kwestię, że politycy zwykle aż tak otwarcie nie gadają z powodu podsłuchów):
- Witaj, mój były ekonomisto.
- To niepotrzebne...
- Wybacz. Mam dla Ciebie propozycję nie do odrzucenia, Mateuszu. Otóż zdarzyło Ci się nie opublikować trochę legalnych wyroków TK jako premier i bezmyślnie podpisałeś pułapkowe świstki od Sasina, przez co naruszyłeś prawo przy organizacji wyborów kopertowych. Te pierwsze naruszenie jest oczywiste. Te drugie też, bo zapadł o tym wyrok NSA. Stary pecet cię załatwił na cacy. My z kolei mamy wystarczające 3/5 posłów, by postawić Cię przed Trybunał Stanu.
- Co chcesz w zamian?
- Konkretny jesteś. Nie postawimy cię przed TS, jeżeli wyrwiesz PiSowi co najmniej dwudziestu posłów i będziesz z nami zmieniał konstytucję i robił inne potrzebne rzeczy. Musimy wyjebać Trybunał przyłębsko-piotrowiczowo-pawłowiczowy i powołać Izbę w Sądzie Najwyższym do badania konstytucyjności. Wtedy Przyłębska będzie sobie mogła najwyżej w domu starców z Kaczyńskim pierdolić o niebycie w odbycie, skoro to tak lubi.
- Dlaczego aż 20 posłów? Potrzebujecie tylko 15.
- Chcę mieć bezpieczną przewagę. Weź tych swoich kolegów z harcerstwa i ladacznice, które ci kasę wiszą i dwudziestkę zbierzesz.
- Nie dam rady, kurwa. Zblokowali mnie przy układaniu list. W ciemno pójdzie ze mną dycha. I to najwyżej.
- Pierdolisz. Tak sfrajerzyłeś?
- A co ja miałem zrobić, jak nawet do Kaczyńskiego się dodzwonić wtedy nie mogłem. Może mu telefon zabrali...
- Blefujesz, by podbić stawkę.
- Nie blefuję. Żeby wyrwać dwudziestkę musiałbyś dać tym ludziom inne obietnice. Gdzie mielibyśmy pójść?
- Zmiksowalibyście się z Kosiniakiem. PSL-Solidarność Walcząca czy coś. Zaczniesz pieprzyć, że już nie chcesz "wojny polsko-polskiej" i że u dziadka na polu robiłeś. Już grunty rolne masz, chujku. I to od Kościółka, czyli chadeckie grunty. Nie zginiesz ze swymi ludzikami. Z poprzedniej kadencji z PiSu uciekło tych paru gowinistów i przedłużyli swe mandaty. Widzisz. Nam ufać można. Nagradzamy dobre zdrady.
- Ale samego Gowina żeście wyjebali. Mam być Gowinem 2.0.?
- Socjotechnika, kurwa. Gowin na listach wyborczych, by szkodził. Sroka i reszta nie szkodzili. Ale "nie bój żaby", zaraz Gowin dostanie fuchę w Stanach i mu deprecha minie od dolarów. Ty też nie zginiesz. Poza tym i tak powinieneś się cieszyć, że nie staniesz wtedy przed TS. Nie masz już życia poza polityką. Twoje chody już nic nie znaczą. To że Kaczyński podniecał się seksualnie facetami podobnymi do ciebie i Obajtka też nic nie znaczy. Żaden bank cię już patykiem nie tyknie. Poza tym nasza prokuratura może przymknie oko na niektóre twe machlojki, jeżeli dołączysz.
- A nie chcesz niezależnej prokuratury?
- Będzie niezależna. Ale i prokuratorzy kalkulują tak, żeby Ziobry nigdy nie wróciły, więc po twym nawróceniu mogą być łagodniejsi. Ja nie ingeruję.
- Aha. Jasne.
- I co zatem, "ostatni Europejczyku" w ex-rządzie?
- Daj mi miesiąc. Dwudziestka będzie. Poza tym nie jestem podobny do Obajtka.
- Okulary. Czarne i krótkie włosy. Podobnawa twarz. Lansowanie się na krasomóstwie, sprawczości, gospodarczym wizjonerstwie i na ekonomicznej eksperckości. Mam wymieniać dalej? Kaczyński widocznie podniecał się wami, zauroczony. Buzia mu się cieszyła na wasz widok. Jak dziecku. Daję ci tydzień.
- Żegnam.
- Dwudziestka! Pamiętaj.

Coś takiego. To może się udać. Przeto warto utrzymywać kontakty z Morawieckim. Wiem, że Vateusz to złodziej, ale może być przydatny w większych celach.

PS
W tym małym dramacie nawiązywałem do tego:
https://wiadomosci.dziennik.pl/polityka/...y.html.amp
Oby TK został znicościowany w nicości. Duży uśmiech
Odpowiedz
#24
Jeśli Matousz ma cokolwiek oleju w głowie, to te wyroki TK ma ostatniej prostej opublikuje.
Mówiąc prościej propedegnacja deglomeratywna załamuje się w punkcie adekwatnej symbiozy tejże wizji.
Odpowiedz
#25
Jeżeli na ostatniej prostej opublikuje wyroki TK, to i tak mamy na niego haka w postaci jego roli w wyborach kompertowych. Tutaj naruszył Konstytucję. Jest o tym wyrok sądu admimistracyjnego. Poza tym TS może go za to skazać karnie na podstawie art. 231 Kodeksu Karnego. A waga sprawy (ustrój i stabilność państwa) jak dla mnie sprawia, że 3 lata pozbawienia wolności mógłby dostać.
Nie bez powodu Morawa tak zaciekle walczył o te wszystkie covidowe ustawy bezkarność+, które miały zmazać mu odpowiedzialność karną. Ziobro mu jednak te ustawy utrącał. Duży uśmiech

EDIT
Inną ciekawą rzecz zauważyłem ostatnio. Otóż większość 3/5 posłów pozwala postawić przed Trybunałem Stanu premiera i ministrów za ich czyny przy premierowaniu i ministrowaniu. Kogo możemy postawić? Na pewno Szydło i Morawieckiego. Komu się taki zestaw podoba? Pecetom. Jeżeli opozycja demokratyczna zgarnie 3/5, to Błaszczak traci konkurencję o schedę w postaci Szeaty Bydło i Maowieckiego, bo nikt nie da władzy w partii tym osobom, na które opozycja na haki. Zatem tym bardziej pecety będą chciały wyrżnąć Ziobrę z list wyborczych przed wyborami, bo opłaca im się nawet, by demokraci zgarnęli aż 3/5 posłów. Dla Błaszczaka ważne jest tylko, żeby PiS się uchował jako największa partia opozycyjna i by wyciąć jego konkurentów w walce o władzę nad partią i Srebrną (powiązane to są ze sobą dobra). A jak antypis jeszcze Ziobrę da pod TS to dla Błaszczaka jeszcze lepiej, bo kolejny konkurent na "prawicy" mu wtedy padnie.

Warto zatem powalczyć o te 3/5, bo potem można łatwo dokoptować do siebie posłów Morawieckiego i może wystarczy to do większości 2/3 do zmieniania Konstytucji.
Zatem widzę trzy opcje na większość konstytucyjną:
- plan A - antypis sam sobie zdobywa większość konstytucyjną i gwiżdże na Pinokio,
- plan B - antypis kijem i marchewką wyrywa morawową frakcję z PiSu i tak kleci 2/3 mandatów,
- plan C - jak frakcja morawowa nie wystarczy, to dodatkowo trzeba będzie się jakoś układać z innymi, by te 2/3 było. Może z częścią Konfederacji, jeżeli wejdzie do parlamentu (mentzenowcy?)... Coś może trzeba będzie im dać, żeby poparli skasowanie TK, wywalenie Glapińskiego i inne fajne rzeczy.

EDIT
Kolejny znak, że Tusk gra za bardzo na siebie, a nie na Polskę:
https://wiadomosci.onet.pl/wroclaw/opozy...al/j358mj5
Tusk wolał, żeby PiS uchował władzę w sejmiku dolnośląskim, bo przez odwojowanie Wrocławia wzmocniłaby się wewnętrzna konkurencja Tuska w postaci Schetyny i samorządowców bliskich Trzaskowskiemu (Szełemej i Sutryk) z Tak dla Polski. Szkoda. Strata kolejnego ważnego sejmiku po tym śląskim byłaby kolejnym ciosem dla PiSu. Nie mówiąc o tym, że wolałbym, żeby moim województwem nie rządził już w sejmiku PiS z Raczyńskim... Eh... Ten Tusk to jednak jest gorszy nawet od Schetyny.

Inna sprawa.
Ostatnio są plotki w eterze (Stankiewicz itd.), że mogą wystartować dwa komitety wyborcze:
- KO+P2050+Lewica,
- PSL+Porozumienie+może Agrounia.
Hmm... Takie cuś ujdzie. Pierwszy komitet musiałby walnąć z 50% około (wystarczą wyborcy Trzaskowskiego z drugiej tury), a ten drugi z... 12% na oko około, by jakoś "na pewniaczka" wystarczyło do większości 3/5 (zależy jeszcze, jak bardzo się pisowszczyzna rozdrobni). PSL może zdobyć trochę poparcia od antyplatformowej części dzisiejszego poparcia Hołowni. Mogą też troszeczkę urwać PiSowi, Konfie i wziąć elektorat centrowy jadący na emocjach (wzbudzający zaufanie Kosiniak i wkurzony na świat Kołodziejczak). Tyle że Kołodziejczak to socjalista, śmierdzi od niego onucą, ma mało poparcia, a poza tym nie jest godny zaufania, więc głupio byłoby, gdyby był jakimś języczkiem u wagi, który może coś narzucać... Czy on jest jakoś potrzebny tam? Choć może da się go wykorzystać jak Kukiza w 2019 roku. Dostanie kilka miejsc biorących najwyżej...
Dalej wolę dwa bloki na zasadzie KP2050 i Koalicja Demokratyczna, ale powyższy scenariusz (KD rozszerzone o Hołownię i Koalicja Polska osobno) jest u mnie na drugim miejscu w rankingu opłacalności. Na pewno lepsze to niż jedna lista, trzy listy lub scenariusz "każdy osobno"....
Odpowiedz
#26
Na moje KP będzie w okolicach 5%. Może trochę ponad, może trochę poniżej. Ufoki z AgroOnucy to żadna wartość dodana. Chyba że faktycznie Ziobro wysadzi PiS, albo Kaczyński tak odjedzie na wizji, że nikt nie będzie miał złudzeń co do jego stanu. Wtedy PSL zacznie ich żreć od centrum. Dlatego gowinistów warto trzymać.
Mówiąc prościej propedegnacja deglomeratywna załamuje się w punkcie adekwatnej symbiozy tejże wizji.
Odpowiedz
#27
No to mamy problem z KP. Jak spadnie pod próg, to trudniej będzie uciułać jakąś większą, kwalifikowaną większość w Sejmie. Jak KP wywalczy np. 7%, to blok KO+P2050+Lew. musiałby walnąć około... 55%, żeby była pewna większość 3/5. Może się da przy demobilizacji pisowskiej i mobilizacji antypisowskiej, ale to i tak wyzwanie spore.
Gowiniści bez Gowina (czyli Porozumienie Magdaleny Sroki) razem z PSL-em są przydatni, ale głównie do tego, żeby pokazać pisowcom, że jak przyjdą do nas, to nie sczezną, tylko będą mieli dobrze. Stąd samemu Gowinowi po wyborach trzeba będzie coś załatwić.
Jak dla mnie niech Agrounia startuje bez PSL-u i niech patologicznie wyrwie trochę poparcia PiSowi i... może Konfie, by paść pod progiem. Do tego byliby najbardziej przydatni. Stąd dalej liczę na mariaż Kołodziejczaka z Kukizem i pójście ich dwójki w prawacki populizm. Może będą liczyć, że to właśnie oni zastąpią kryzysowy PiS na "prawicy", więc dlaczego nie mieliby zaryzykować z tą szarżą? PiS Kukiza na listy nie weźmie, bo Kukiz zdradzi PiS po sekundzie i będzie zmieniał z opozycją Konstytucję w zamian za sędziów pokoju. PiS na listach wyborczych robić będzie arkę dla najwierniejszych.
A do przejmowania elektoratu PiSu PSL może korzystać z wiernego Sawickiego (no i może Pawlaka też), zamiast cudować z Kołodziejczakiem, który twardo i socjalistycznie rządzi polem jak kołochoźnik.

Ciekawe jeszcze, czy Bezpartyjni Samorządowcy Raczyńskiego będą próbowali startować. Może się zakręcą koło Kołodziejczaka. Na miejscu Kosiniaka bym ich nie brał, bo to kolejny niepewny element, a dają mało.
Odpowiedz
#28
https://wiadomosci.onet.pl/kraj/najnowsz...ta/1jecpqy
Najwidoczniej część elektoratu Lewicy chce na premiera Trzaskowskiego. Bawi fatalny wynik Czarzastego. Eh, Panie Bożu, niech będą dwa komitety wyborcze, z czego jeden to niech będzie Koalicja Demokratyczna (KO+Lewica) z kandydatem na premiera Trzaskiem-Praskiem.



W ogóle to pod względem poziomu zaufania społecznego Trzaskowski przypomina Kwaśniewskiego sprzed lat. Bardzo wysoki poziom.

A co do bloków wyborczych to Schetyna opowiedział się za "modelem czeskim", czyli dwoma blokami. Fajnie. Mam nadzieję, że inni politycy KO do niego dołączą.
W PSL-u ten plan poparcie aprobują m.in. Klimczak, Sawicki, Kosiniak-Kamysz, Bartoszewski i Zgorzelski. Tylko Pawlak się nie wypowiada, co jest ciekawe, bo jest tam szarą eminencją.
Czarzasty podobno chce jednej listy, ale nie mówi "nie" dwóm blokom. Zandberg obstaje twardo, żeby Lewica szła sama. Gawkowski mówi jak Tusk - jedna lista, a jak nie jedna to trzy...
Hołownia wielokrotnie mówił, że model czeski jest dobry i że tam formułę startu ogłoszono 9 miesięcy przed wyborami i że to dobry czas na ogłaszanie. A tak około teraz mamy 9 miesięcy przed wyborami.

Co do innych stronnictw - mocno oklapł Kołodziejczak. Ostatnio zdobył tylko przez moment uwagę mediów, gdy wywalił telewizor przez okno. A tak to cisza. 1-2% ma maksymalnie. Pewnie będzie zdesperowany, by zebrać podpisy i zrobi jakiś szeroki sojusz z innymi desperatami - Ikonowiczem, Śpiewakiem i Kukizem. Z SolPolem Kołodziejczak nie może startować, bo mocno ze sobą drą koty (atak na Jakiego i na Kaczmarczyka itd.), a poza tym neoLPR nie za bardzo pasuje do neoSamoobrony. Z Konfą Kołodziejczak nie wystartuje, bo Kołodziejczak ogłasza się jako "socjalista" i "lewica laicka", a to konfederatom nie w smak. Zostaje zatem menażeria, czyli Kukiz i Ikonowicz. PSL pewnie nie weźmie do siebie Kołodziejczaka, tylko używa go jako żałosnego negocjacyjnego straszaka na Hołownię o treści: "nie musimy iść z Tobą, bo mamy alternatywy". Kołodziejczak w sumie nawet powiedział ostatnio, że z PSL-em razem nie pójdzie, bo PSL to dla niego zdrajcy wsi czy coś w ten deseń.
Czy Kołodziajczak+Kukiz+realne socjalisty zbiorą podpisy do startu w całym kraju? Huh... Może na styk najwyżej. Bezpartyjni Samorządowcy od Raczyńskiego mogą do nich dołączyć, jeżeli Raczyński jest zdesperowany, by z kimś wystartować (w końcu w 2019 wziął do siebie okołopisowca Jakubiaka...) i jeżeli pogodzi się z Kukizem. Tylko wtedy spójność tego czegoś będzie jeszcze bardziej wątpliwa, choć na kampanię może wystarczyć. "Menażeria", tak.

Ziobro jest na ładnym kursie wylotowym. Ostatnio zamówiony przez niego sondaż jest znamienny. Politycy SolPolu robią wszystko, by wyrobić sobie markę wśród skrajnego PiSu. PiS wziąłby na swe listy Ziobrę tylko, jeżeli miałby szanse na zwycięstwo, a na to się nie zanosi. Zakon PC spróbuje zatem zatopić Ziobrę pod progiem, by Podwójny Zet nie był zagrożeniem w walce o sukcesję nad rządem dusz po Kaczyńskim. PiS będzie zatem budował arkę dla najwierniejszych, skoro i tak nie będzie walczył o zachowanie władzy, toteż ani Ziobrze, ani Kukizowi, miejsc na listach nie da. Poza tym pamiętajmy, że Ziobro jest paranoikiem i na pewno boi się, że w ostatniej chwili PiS wykreśliłby go z potencjalnych wspólnych list wyborczych, przez co Ziobro nie zdążyłby zebrać podpisów i w ogóle wystartować. Mówił o tym Stankiewicz, a on jest dobrze poinformowanym ziobrologiem. W związku z tym Ziobro tym bardziej musi się ewakuować i startować bez PiSu.
Co szczególnie chwalebne i radosne, zważywszy na mentzenowe prawybory, gdzie ma być obsadzona połowa jedynek, a także na antyziobrowe wypowiedzi Mentzena, nie wygląda na to, żeby Konfa miała startować razem z SolPolem. SolPol urwie pewnie część poparcia PiSowi i Konfie (część "braunowa") właśnie, co może pchnąć Konfę pod próg, by znów Korwin miał minę jak w 2015 roku:
[Obrazek: 0bafa9a78b978.jpg]
Sam SolPol też może skończyć pod progiem. Na spokojnie Konfa i SolPol sobie sami radę zebrać podpisy do startu w całym kraju. SolPol przy zbieraniu podpisów nad projektem ustawy karzącej za obrazoburstwo i herezje pokazał, że ma zaplecze organizacyjne do tego. Konfa już zebrała podpisy w 2019.
Byłoby pięknie, gdyby 3 komitety małopisowskie (Agrounia, SolPol i Konfa) padły wszystkie pod progiem, zabierając łącznie jednak sporo (np. 12 punkcików procentowych), bo wtedy sam PiS może mocno spaść poniżej 30% w wyborach. Byłoby to podobne do wyborów w Czechach, gdzie Komunistyczna Partia Czech i Moraw ("wariaty" postkomusze), Czeska Partia Socjaldemokratyczna (trochę samoobronowa partia od Zemana) i populistyczna Prihasa (niby antykorupcyjna partia byłego szery... znaczy policjanta, ale kto ich tam wie) padły pod progiem, a każda z tych sił mogła wejść do rządu z populistycznym ANO Babisza. Babiszowi w parlamencie wśród potencjalnych koalicjantów uchowało się tylko skrajnie prawicowe SPD, ale to nie wystarczyło do większości, którą uzyskały dwa bloki opozycji.
Teraz pomyślałem, że Ziobro może liczy na to, że Konfederacja i Agrounia nie dadzą rady zebrać podpisów do ogólnokrajowego startu w czasie tylko lekko ponad 40 dni (z tego co wywnioskowałem teraz z Kodeksu Wyborczego, tyle jest na to dni; napisałem "lekko ponad", bo wybory muszą być w niedzielę, więc to trochę zmienia terminy). Ziobro mógłby uważać zarazem, że sam da radę to zrobić. W związku z tym może dlatego nie chce dzielić się miejscami na listach z Konfą. Może chce wziąć wszystko dla swych ludzi... Hmm... No bo zobaczcie. Ziobro sprawdził swoje szeregi tutaj:
https://www.prawo.pl/prawo/obrona-religi...16109.html
Zebrał aż 400 tys. podpisów. To bardzo dużo. Mógł uznać, że nie potrzebuje sojuszu z Konfą i że Konfa sama podpisów zebrać w lekko ponad 40 dni nie da rady, bo zabierze jej trochę poparcia, a on da radę zebrać podpisy. Wtedy pozbyłby się takim sposobem rywala o głosy na skrajnej prawicy. Tak jak pisałem, mam jednak nadzieję, że oba te komitety wystartują w całym kraju, by podzieliły głosy między siebie. Stawiam, że Konfa da radę w tym czasie podpisy zebrać. Taki czas był chyba w 2019 i wtedy Konfa dała radę.

Ogółem jest okej.
Odpowiedz
#29
Prezydent Warszawy to sufit Trzaskowskiego. On po prostu nie ma ambicji na nic więcej.
Biedroń ma niewiele lepszy wynik od Czarzastego. Zresztą oni razem to jakaś połowa poparcia dla NL. Znamienne.
A wzajemne wycinanie się szurów może tylko cieszyć. Oczywiście kluczowa jest kondycja Kaczyńskiego. Jak on się zdąży ostatecznie posypać do wyborów, to elektorat zacznie odpływać, a wtedy SolPol i Konfa jednak wejdą. Kukiz pewnie nie, bo wątpię, aby zostały mu jakieś struktury.
Mówiąc prościej propedegnacja deglomeratywna załamuje się w punkcie adekwatnej symbiozy tejże wizji.
Odpowiedz
#30
kmat napisał(a): Prezydent Warszawy to sufit Trzaskowskiego. On po prostu nie ma ambicji na nic więcej.
Biedroń ma niewiele lepszy wynik od Czarzastego. Zresztą oni razem to jakaś połowa poparcia dla NL. Znamienne.
A wzajemne wycinanie się szurów może tylko cieszyć. Oczywiście kluczowa jest kondycja Kaczyńskiego. Jak on się zdąży ostatecznie posypać do wyborów, to elektorat zacznie odpływać, a wtedy SolPol i Konfa jednak wejdą. Kukiz pewnie nie, bo wątpię, aby zostały mu jakieś struktury.

Trzaskowski sprzydałby się jako kandydat na premiera, by zdobyć duże poparcie i zmniejszyć mobilizację pisowców. Potem mógłby robić za "fajno-pacynkę" jako premier. Trzask ma ambicje na bycie premierem, ale nie potrafi zorganizować swego stronnictwa wewnątrz PO. Nie zna się na gierkach. Przecież raz Trzask powiedział, że chce z Tuskiem rywalizować w wyborach na szefa PO, czyli ambicje widocznie miał i ma, ale potem sprawdził swoje szeregi i się okazało, że nawet Nitras go nie popiera, więc odpuścił, by się nie zbłaźnić w wyborach wewnętrznych i nie być mściwie przez Tuska ukaranym/wyciętym.

Liderzy NL to faktycznie słabizna. Antypatyczny Czarzasty i Biedroń tak głupiutki, że nawet nie ma swojej opinii na temat tego, w jakich blokach powinna startować opozycja.

Tak. Wycinanie się szurów cieszy. Nawet jak SolPol i Konfa z osobna wejdą, zabierając PiSowi, to i tak będzie dobrze, bo D'Hondt premiuje duże komitety, a nie małe. Ale najlepiej, jakby padli pod prpgiem. Uśmiech Jeżeli COVFEFEracja (nawiązanie do tweetu Trumpa) ma teraz 6,2% poparcia (tyle obstawia Pers), to wystarczy, że Ziobro urwie im co czwartego wyborcę i już Konfa jest pod progiem. I jak Ziobro PiSowi urwie za mało, to też jest pod progiem.

Struktur Kukiz nie ma, ale jego nazwisko ma jeszcze mały fanklub, który daje mu 1-2% w sondażach. PiS Kukiza nie weźmie, bo buduje arkę dla najwierniejszych. Ziobro Kukiza nie weźmie, bo obaj ze sobą drą koty od lat o sądy pokoju i trochę nie pasują do siebie, a poza tym po co Ziobrze ktoś, kto go zdradzi po sekundzie? Konfa Kukiza nie weźmie, bo Kukiz ma od lat złe relacje z konfiarzami i konfiarzom zdradziecki Kukiz też potrzebny nie jest. Zostaje desperat Kołodziejczak najwyżej.

W ogóle to Daniel Pers na Twitterze woli 3 bloki pod względem opłacalności mandatowej (KO, Lewica i KP2050, które nazywa "Drugim Centrum", choć nie wiem, czym dla niego jest pierwsze centrum). Pisze on, że w razie wspólnego startu KO i Lewicy odpłynie ku demobilizacji około milion wyborców Lewicy, w tym ludzie młodzi, którzy zagłosowali na Lewicę w 2019, ale odpuścili wybory prezydenckie. Ja go przekonywałem, że tak nie jest, bo:
- jeżeli ci zdemobilizowani w 2020 to choć po części millerowi, postkomunistyczni symetryści, to przecież mogliby zagryźć zęby i zaznaczyć jakiegoś eseldeka na liście Koalicji Demokratycznej (np. Dyducha lub Sekułę-Szmajdzińską), a jeżeli PO im tak bardzo nie pasuje, to mogą iść do bardziej centrowego KP2050,
- jeżeli ci zdemobilizowani w 2020 to choć po części razemki, to ci mogą zaznaczyć jakiegoś mocnego lewicowca na liście KD, a poza tym pewnie pójdą na wybory, bo oprócz spraw gospodarczych zależy im też na kwestiach światopoglądowych, międzynarodowych i umweltowych, a więc głosować pójdą,
- jeżeli ci zdemobilizowani w 2020 to jakaś młodzież, dla której PO i PiS to podobne dziadersy, to przecież od jakiegoś czasu Tusk zrobił skręt na światopoglądowe lewo i jeszcze będą mogli zaznaczyć na liście KD jakiegoś xenodżenderowego pokemona, jeżeli takie szczególne marzenia mają.
Ale, co fajne, w swojej grudniowej prognozie wyborczej Pers ustawia w swojej grafice mandatowej ugrupowania w takiej kolejności jak ta, którą przedstawiłem na osi partii. Nie wiem, czy nie robi to od dłuższego czasu. Chyba to nie za moją inspiracją. Fuks, albo samemu już wcześniej widział tę oś na mapie.
Swoją drogą, inny analityk twitterowy - Dollart - też woli 3 wspomniane bloki lub nawet start osobno...
Ech. Trz'a robić szarżę na większość konstytycyjną. Po co się krygować? I tak PiS straci władzę. Kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana.

EDIT:
Choć w sumie wspólny start Konfy i Kukiza sprawiłby, że Konfa stałaby się bardziej ponętna dla elektoratu PiSu. Może poprzez Tyszkę dałoby się tu zrobić sojusz, choć na ten sojusz się nie zanosi, zważywszy na to, że S. Metzger robi prawybory, tak jakby miał startować tylko z Braunem i RN, ale bez Kukizów, węży i innych Zioberów.
Odpowiedz
#31
Zauważyłem wczoraj, że prawie w każdym bogatym kraju jest około 18% prawackiego betonu, który żyje kulturkampfem i ma gdzieś gospodarkę. We Francji tyle kiedyś dostał Jean-Marie le Pen w pierwszej i drugiej turze. Tyle około mają Szwedzcy Demokraci. Tyle około ma AFD. Tyle około ma VOX. W Polsce te 18% odpowiada tym, co ufają Ziobrze. Taki około poziom zaufania ma w sondażach zaufania. We Włoszech to część poparcia Braci Włoch (to taki nasz PiS, więc mają frakcję ziobrową i tą miękiszonową).
Czy wszędzie jest kilkanaście %? Nie.
Może być dużo mniej, jeżeli kraj jest bardzo bogaty i ludziom żyje się cudownie. Wtedy prawaki wolą konsumować, zamiast np. się wściekać, że imigrant im pracę zabiera. Tak jest w Irlandii, Danii, Kanadzie, chyba w Norwegii. Tak samo było w Szwecji, ale Szwedzi za dużo niegrzecznych muzułmanów wzięli i Szwedzcy Demokraci wyrośli na fali sprzeciwu wobec przestępstw. Latami w Niemczech AFD miało też dość mało, bo Niemcy mają poczucie winy za nazizm i ich to blokuje w parciu w te rewiry.
Może być też więcej niż 18%.
Tak jest w USA i Izraelu, bo to kraje dość religijne. USA powstały w dużej mierze na barkach religijnych skrajniuchów, których z Europy wywalano za skrajność. Dziś jest tam dużo skrajnych protestantów. No a amisze i mormoni to już symbol. Stąd w USA prawaków jest teraz koło 25% (połowę poparcia Republikanów ma skrajny Trump, a połowę bardziej miękiszonowaty deSanctis) i skrajna część jest silna, co widać ostatnio po blokowaniu wyboru na speakera nieskrajnego Republikanina McCarthyego w Izbie Reprezentantów przez trumpistów. Z kolei Izrael powstał w dużej mierze jako kraj religijny, a różni ortodoksi się tam mnożą na potęgę, by potem zasiedlać bojowniczymi skrajniuchami Palestynę. W Izraelu prawactwo to chyba aż 33%, co tłumaczyłoby siłę Netanjahu i masę tych religijnych partyjek.
Tak mnie wczoraj naszło podczas rozmowy z bratem.
Powyższe wnioski pokazują, że jeszcze przez wiele lat w Polsce będzie te kilkanaście procent betonu prawackiego. Tyle że ten beton będzie zrażać nawet chadeków, więc z nikim koalicji mieć nie będą. To będzie taki rezerwat Ziobry i może Konfy. Będą mieli swoje media. Będą startować w wyborach. No ale rządów mieć nie będą. Trwać będą do czasu, aż w Polsce będzie tak superbogato jak np. w Danii, bo wtedy zajmą się pewnie konsumpcją, zamiast kulturkampfem.
Odpowiedz
#32
https://public.flourish.studio/visualisation/10704827/

Fajna mapka z województwami od najlepszego analityka wyborczego w necie. Ułożenie na osi partii pewnie nieprzypadkowe. Konfa dalej nie ma najbardziej prawicowego elektoratu, choć stopniowo idzie w tym kierunku. Dobrze to widać po porównaniu dwóch biegunów - podkarpackiego i zachodniopomorskiego. PiS ma dwa razy więcej w woj. podkarpackim niż w woj. zachodniopomorskim. Konfa jeszcze nie, choć jest tego bliżej niż w 2020 podczas wyborów prezydenckich. Od 2019 jest tu jasny dryf w kierunku bycia "PiSem dla młodych", co jest dobre, bo w przypadku wspólnego komitetu KO i Lewicy praktycznie nikt z KO nie ucieknie zatem do Konfy z przyczyn "wolnorynkowych". Także maleją szanse, że spora część elektoratu PSL-u ucieknie do Konfy w przypadku komitetu P2050+PSL.
Co jeszcze?
Konfa prowadzi z Lewicą tylko w województwach, gdzie wygrywa PiS z KO (oprócz łódzkiego).
Tymczasem sytuacja robi się tak dobra, że blisko byłoby np. większości KO+P2050 w Sejmie. Warto jednak powalczyć o większość jak najbardziej kwalifikowaną.
Hołownia najsilniejszy w lubuskim a nie na rodzinnym Podlasiu. Hołownia dużo bierze wśród biedniejszej, a aspirującej "Polski powiatowej/miasteczkowej". Sojusz z PSL-em jest tu wskazany.
Odpowiedz
#33
Fajnie, kupa świetnej pracy, analiz i przemyśleń - ale ja chciałbym poczytać wątek o nazwie np.: "Strategia wyborców - plany, marzenia, rozważania" - czyli o strategi drugiej strony tej rozgrywki...

Napisałem "wyborców", a nie "elektoratu", bo "elektorat" to dla mnie osoby, które gdyby mogły, to na każdym elemencie odzieży, począwszy od bielizny, a nawet na tatuażach na każdej części ciała umieściłyby napis: "(nazwa ugrupowania) albo śmierć!"
Odpowiedz
#34
Rowerex napisał(a): Fajnie, kupa świetnej pracy, analiz i przemyśleń - ale ja chciałbym poczytać wątek o nazwie np.: "Strategia wyborców - plany, marzenia, rozważania" - czyli o strategi drugiej strony tej rozgrywki...
Też bym chętnie poczytała jakieś analizy wykraczające poza opis tego, co każdy Polak ze szwagrem sądzi o wyborcach partii, których nie lubi. Takie analizy są jednak dość trudne do przeprowadzenia i niewiele z tego, co jest dostępne do poczytania, ma sens.
- Myślałem, że ty nie znasz lęku.
- Mylisz się. Lęku nie zna tylko głupiec.
- A co robi wojownik, kiedy czuje strach?
- Pokonuje go. To jest w każdej bitwie nasz pierwszy martwy wróg.
Odpowiedz
#35
Mustafa Mond napisał(a): Z kolei Izrael powstał w dużej mierze jako kraj religijny...

Tutaj akurat twoja koncepcja się trochę wali, bo akurat ruch syjonistyczny i Ojcowie Założyciele Izraela, tyo byli socjalistyczni żydzi - kibucnicy.
Więcej, ortodoksi w dużej części nie uznają państwa Izrael, odmawiają służby wojskowej etc.
Reszta OK.
A nas Łódź urzekła szara - łódzki kurz i dym.
Odpowiedz
#36
Sofeicz napisał(a):
Mustafa Mond napisał(a): Z kolei Izrael powstał w dużej mierze jako kraj religijny...

Tutaj akurat twoja koncepcja się trochę wali, bo akurat ruch syjonistyczny i Ojcowie Założyciele Izraela, tyo byli socjalistyczni żydzi - kibucnicy.
Więcej, ortodoksi w dużej części nie uznają państwa Izrael, odmawiają sł¨żby wojskowej etc.
Reszta OK.

A faktycznie.

Iselin napisał(a):
Rowerex napisał(a): Fajnie, kupa świetnej pracy, analiz i przemyśleń - ale ja chciałbym poczytać wątek o nazwie np.: "Strategia wyborców - plany, marzenia, rozważania" - czyli o strategi drugiej strony tej rozgrywki...
Też bym chętnie poczytała jakieś analizy wykraczające poza opis tego, co każdy Polak ze szwagrem sądzi o wyborcach partii, których nie lubi. Takie analizy są jednak dość trudne do przeprowadzenia i niewiele z tego, co jest dostępne do poczytania, ma sens.

Analizy wyborców też są ważne, ale ja jestem mocno nastawiony na efekt, czyli na wpływanie na rzeczywistość dzięki władzy. Stąd wolę krańcowy odcinek polityki, czyli wybory, głosowania i gierki parlamentarno-partyjne. Uśmiech
Np. dziś myślałem o strategii ma wybory prezydenckie w 2025 roku. Uważam, że dla osłabienia wszechpisu (SolPolu, PiSu i Konfy) opłaca się wtedy, żeby Solidarna Polska wystawiła Patryka Jakiego i w jego kampanię dużo zainwestowała.
Dlaczego?
Patryk Jaki ma wielkie zasięgi medialne w necie. Wśród polskich polityków ma największe zasięgi na Fejsbuku. Na Twitterze ma aż 300 tys. obserwujących. Prężnie rozwija swe kanały na YT i TikToku. Poza tym jak na okołopisowca otrzymał bardzo dobry wynik w wyborach na Prezydenta Warszawy w 2018 roku przeciwko Trzaskowi. Mocny kandydat skrajnie prawicowy.
I teraz tak. Załóżmy, że Ziobro wystawia Jakiego w 2025 roku, by jak najlepszym wynikiem wypromować SolPol w starciu o schedę po Kaczyńskim. Opłaca się to Ziobrze. Co wtedy zrobiłby PiS? PiS miałby dwie opcje:
- wystawić "fajnomiękiszona" jak Kacpra Płażyńskiego, by zrobić zwrot ku centrum, bo to daje jakiekolwiek szanse, że w razie wejścia do drugiej tury będzie się miało jakiekolwiek niemalutkie szanse na wygraną,
- wystawić kandydata kojarzonego ze skrajniejszym betonem partyjnym jak Beatę Szydło, by nie dać się ogołocić ze skrajnego poparcia Jakiemu.
Tyle że jakąkolwiek opcję wybierze wtedy PiS, to ta opcja się nam opłaca. Dlaczego?
1. W razie wystawienia np. Płażyńskiego Płażyński będzie w kleszczach - z jednej strony naciskać będzie mocny Jaki, a z drugiej mocny chadek (Hołownia lub Kosiniak). Wtedy ludzie uznają, że na Płażyńskiego niezbyt się opłaca głosować i jego głosy weźmie po części Jaki, a po części chadek (i może także po części Mentzen robiący ten "zwrot ku centrum", choć raczej dużo tu nie weźmie). PiS zatem osłabnie i straci pewnie część poparcia na rzecz chadecji, co przesuwa marchię łącznego antywszechpisowskiego elektoratu w dalsze rewiry (chadecy, lewicowcy i liberałowie łącznie będą mieli więcej poparcia). Co więcej, pojawia się nadzieja, że PiS prezesa Błaszczaka będzie tak osłabiony, że w wyborach w 2027 roku nie przekroczy nawet progu lub będzie miał śmieszny wynik mandatowy.
2. W razie wystawienia w 2025 roku przez PiS kogoś skrajniejszego jak Szydło, by nie oddać pola ziobrystom, PiS przesuwa się w skrajność i samemu zostawia nieskrajnych wyborców chadekom (i może Mentzenowi, który jeżeli chce i będzie robić zwrot ku centrum, to w sumie... sam może potem do dołączyć do chadecji, więc na jedno może wyjść). Czyli i tutaj poparcie antywszechpisowskie się zwiększy kosztem PiSu.
Stawiam, że druga opcja - obrona betonu - jest bardziej realna w strategii Błaszczaka.
Zatem start Jakiego się opłaca. Są jakieś zagrożenia? Nie. Nawet jakby Jaki wszedł do drugiej tury, to będzie tak skrajny, że każdy możliwy kontrkandydat go pokona na luzie. Urośnięcie SolPolu w sondażach kosztem PiSu też nie będzie groźne, bo SolPol będzie i tak w bezpiecznym kordonie sanitarnym, bo szalonego Ziobrę nawet Sawicki, Pawlak i Bartoszewski (prawe skrzydło PSL-u) nie chcą tykać.
Uważam zatem, że opłaca się lobbować, by Jaki został wystawiony. Są sytuacje, gdy świadomość określa byt. Jeżeli choćby przekona się znanych analityków wyborczych, by uwzględniali właśnie Patryka Jakiego w analizach, to jego stosunkowo dobre przewidywane wyniki w pierwszej turze zachęcą decydenta w SolPolu - Ziobrę. Poza tym potem szybko Jaki pewnie zostałby uwzględniany też w sondażach. No i dla ludzi zaczęłoby to być naturalne. Zaczęliby o tym gadać. Wszystko by się nakręcało. Poza tym nawet bez lobbingu szanse, że właśnie Jaki wystartuje od SolPolu są niemałe, więc to nie jest misja straceńcza, a racjonalne dopilnowanie.
Poza tym jak zaczną powstawać analizy, sondaże i rozważania, gdzie Jaki zdobywa dużo procentów w 2025, a PiS przez to zacznie się w kuluarach obawiać szerzonej wizji "JAKI2025", to zwiększają się już i tak bardzo wysokie szanse, że rozochocony odczuwaną siłą SolPolu Ziobro wystartuje bez PiSu do Sejmu w 2023. Same plusy.
Odpowiedz
#37
https://public.flourish.studio/visualisation/12322040/
Nowa analiza okręgów od Persa. Co się rzuca w oczy? Ten nieszczęsny PSL, który samemu koła nawet by nie uciułał. Poza tym pod koniec kampanii Hołownia mógłby zabrać trochę poparcia PSL-owi i popchnąć ludowców pod próg. W końcu na ostatniej prostej kampanii prezydenckiej Hołownia pewnie wziął platformosceptyczny elektorat od Kosiniaka. Poza tym wedle sondaży Hołownia jest drugim wyborem dla większości elektoratu PSL. Hołownia samemu mógłby być takim Kukizem'15 wobec PSL-u z 2015 roku, który jednak pchnąłby "ofiarę" od próg, zamiast zostawić ją ledwo nad powierzchnią z 5,1% poparcia.
Hołownia wedle analizy Persa ma koło 4,5 razy więcej mandatów niż PSL, mimo posiadania lekko dwukrotnie większego poparcia. Z pobieżnych obliczeń wyszło mi, że wystarczy, by choć 2/3 elektoratu PSL-u zostało razem z PSL-em, gdyby z ludowcami wspólny komitet tworzyłaby Polska2050, by liczba mandatów tych dwóch formacji była taka sama jak w przypadku osobnego startu, a odpada wtedy przecież ryzyko nieprzekroczenia progu przez PSL, co jest dobre. Wszystko co zostanie i przypłynie ponad te 2/3 to duży zysk mandatowy, zważywszy na sporą wielkość komitetu.

Czy Chadecja byłaby w stanie zatrzymać cały elektorat PSL-u, wziąć sporo nowych wyborców i przejąć trochę wyborców od Konfy i PiSu?
Z jednej strony Hołownia sobą pcha komitet troszkę na lewo w porównaniu z samym PSL_em, co utrudnia powyższe zadanie, ale z drugiej strony:
1. Wyborcy chętniej głosują na ugrupowania, które są silne i na pewno przekroczą próg, bo kto chciałby głos marnować i słać w świat "przekaz podprogowy"?
2. Chadecja urosłaby do czarnego konia wyborów, a na tak bardzo silny komitet szczególnie warto głosować. W końcu KO i PiS mają tak duże poparcie także dlatego, że są tak silne. W niektórych badaniach wychodziło, że część elektoratu KO głosuje na KO, bo KO to... największy antypis. Widzę oczami wyobraźni dużo elektoratu, który na ostatniej prostej stwierdzi: "ach, KO i PiS mnie wkurzają i rządzili słabo, więc niech się Hołownia z Kosiniakiem wykażą - dam im szansę, bo oni jeszcze nie rządzili, a są mocni i mogą wreszcie PiS i/lub KO pogonić".
3. Hołownia ma dobrą chemię z Kosiniakiem, co było widać w Płocku. Są podobni i siebie lubią mocno. A komitet "przyjaciół" jest przecież świetny marketingowo. Jak ktoś jest między PSL-em a Konfą i ma do wyboru żrących się ze sobą konfederatów i komitet dwóch przyjaciół, to wiadomo, że bardziej przyciąga przyjaźń. Poza tym wspólne występy Hołowni i Kosiniaka z ich wzajemnymi interakcjami będą przyciągać uwagę mediów i ludzi, bo te występy będą dużo ciekawsze i dużo przyjemniejsze niż monologi Tuska lub Kaczyńskiego lub Morawieckiego. Już ostatnio w Płocku media podłapały sympatyczne "małe sprostowanie":
https://www.wprost.pl/polityka/11008489/...wanie.html
"Spindoktorowo" ten duet to żyła złota.
A teraz porównajcie to z Kaczyńskim sapiącym coś o transeksualistach lub z Morawieckim coś tam gadającym sobie.
Mamy 2023 rok. Jesteśmy przebodźcowani informacjami. Docierają do nas tylko szczególnie fajne dla nas komunikaty. Skąd taka popularność szołmenowego Trumpa była? Skąd siła medialna Zełeńskiego? Trzeba umieć się przebić wśród kakofonii.
Trochę rozumie to Menzten, dlatego wystartował z programem "Bosak & Menzten", ale ta para sympatyczna i przyciągająca szczególnie nie jest.
4. Hołownia może i pcha trochę PSL na lewo, ale z drugiej strony dobrze gra na emocjach i jest charyzmatyczny, a charyzma to siła przyciągania, a im większa siła, tym z dalszych rewirów można do siebie wciągać. Weźmy taką Angelę Merkel w Niemczech, za której rządów CDU miało bardzo szeroki elektorat - nieraz dobijający do tych 40%. Nawet teraz Hołownia zdaje łowić szeroko, choć płytko. Jego poparcie jest trochę jak Balaton, ale to nie szkodzi, bo tak można funkcjonować w polityce.
5. Hołownia potrzebuje legalnej kasy na kampanię, a PSL ma subwencję budżetową. Poza tym Hołownia potrzebuje struktur partyjnych, a te PSL też mu może dać. Ładnie się tu mutualnie uzupełniają, bo Hołownia PSL-owi daje dużo poparcia i szansę na wejście do "pierwszej ligi polityki", by przestać się tylko kolebać nad progiem.
Tyle mi na teraz do głowy przyszło. Jest też ta dlugofalowa nisza na polską chadecję w rodzaju niemieckiego CDU/CSU i austriackiego OeVP. Wiadomo.

W sumie przeczytałem gdzieś plotkę, że podobno Kosiniak już z Hołownia dogadani i tylko się zastanawiają, kiedy to ogłosić.
"Koalicja Polska 2050" to chyba najlepsza nazwa, bo w hasło "2050" Hołownia już dużo zainwestował, a poza tym ta nazwa to sprytne połączenie nazw "Koalicja Polska" i "Polska 2050". Obie te nazwy sobie równe i połączone. I teraz hasło: "naszym wspólnym mianownikiem jest Polska" lub "łączy nas Polska". Sprytne i patriotyczne, co nie? I teraz scenka do odegrania. Dziennikarz pyta się Kosiniaka i Hołownię:
- To jak mamy to odmieniać w bierniku? Kogo teraz zaprosiłem do studia? Koalicję Polską 2050 czy Koalicję "Polskę 2050"?
- Pan redaktor takie trudne, lingwistyczne pytanie zadaje, a jest ledwo ósma rano.
- No ale jakoś odmieniać trzeba. Kto tu jest ważniejszy?
- Nie widzimy tego jako przeciąganie liny. Może być tak i tak. Co kto woli.
- Oczywiście. Można mówić też skrótem "ka pe 2050".
- Bardzo pan Prezes jest liberalny jak na samozwańczego konserwatystę.
- Który prezes?
- Nie ma u was nadprezesa?
- To nie PiS. Źle pan trafił.
- Chodziło mi o pana Kosiniaka-Kamysza, prezesa PSL-u.
- Nie jestem samozwańczym konserwatystą. Ruch ludowy kontynuuje tradycję Wincentego...
I tak dalej.
Na razie nie mam lepszego pomysłu na nazwę. "Chadecja" i "Chrześcijańska Demokracja" chyba pasują jako poboczne pseudonimy najwyżej, by zwabiać chrześcijan i innych fanów tego nurtu. Jako nazwa główna jest zbyt... zawężająca chyba. Ale nie jestem tu pewien. Ktoś ma inny pomysł?
Odpowiedz
#38
https://wydarzenia.interia.pl/kraj/news-...Id,6540441
Nie czytajcie całego artykułu, bo ciekawy jest tylko poniższy fragment od Burego - senatora Hołowni.
Bury rzekł, że:
"Tak, mamy twarde dane z badań. Wyborcy PSL mówią, że nigdy nie zagłosują na wspólną listę, na której będą również politycy Lewicy. To samo w drugą stronę. W naszym elektoracie - mamy około 12 proc. poparcia - 4 proc. to byli wyborcy PiS-u z poprzednich wyborów, którzy są rozczarowani działaniami partii władzy. Nie widzą możliwości poparcia Polski 2050, jeśli będzie na wspólnej liście z Platformą Obywatelską. Niestety, polityka to nie matematyka. Tutaj dwa plus dwa nie zawsze daje cztery."
A no tak. Tak coś stawiałem, że Hołownia wziął te 4 punkty procentowe od PiSu i że ci wyborcy uciekliby od Hołowni, gdyby Szymon startował z Tuskiem. Badania potwierdzają.
Poza tym Bury popiera wspólny start z PSL-em, jeżeli już z kimś P2050 ma startować. Dobrze. Swoją drogą, ta jego akcja z ogórkiem w TVP Info była dobra. W końcu Hołownia po części walczy o poparcie z Kołodziejczakiem.

EDIT
A dobra. Jeszcze jeden fragment jest ciekawy. Uśmiech
"Nacisk jest położony na rozmowy o formule startu i listach, a nie o programie i reformach, które wprowadzimy po ewentualnej wygranej. Natomiast my wiemy, że gdyby opozycja poszła do wyborów jako jeden blok, to straciłaby mniej więcej 7 pkt proc. poparcia. Dla sporej części wyborców, którzy popierają partie opozycyjne, jedna lista opozycji jest nie do przełknięcia."
Aha. Czyli 4 punkty od Hołowni i jeszcze skądś 3 punkty, by uciekły. Skąd? Stawiam, że 2 punkty z PSL-u (część sawicko-pawlakowa) i oni uciekają do Konfy, Agrounii i PiSu. 0,5 jakichś nietypowych ludzi z KO ("superwolnorynkowcy", którzy czmychają do Konfy?) i 0,5 jakichś nietypowych ludzi z Lewicy (socjalistyczny wosio-razemkowy alt-left, który zwiewa do Agrounii lub PiSu?). Wniosek? KO i Lewica powinny iść razem. Mało kto ucieka od takiej pary do partii okołopisowskich. No i bardzo ważne - Hołownia i PSL nie mogą iść z Lewicą i KO. Z tych badań przedstawianych od Burego jasno wynika, że powinny być dwa bloki, ale Tusk i Czarzasty są... eh... Szkoda gadać. Według Kamila Dziubki Tusk teraz rozważa start tylko razem z PSL-em. A i jeszcze Zandberg jest problematyczny. Smutny
Odpowiedz
#39
Wedle ostatnich plotek ("nieoficjalnych informacji") opozycja ma uwiądy mózgów:
- PL2050 ma iść sam wedle Gazety Wyborczej,
- co do PSL-u - Kosiniak podobno chce iść z... Tuskiem, ale Kosiniaka hamuje tu Pawlak,
- Tusk chce iść tylko z... PSL-em, jeżeli nie będzie jednej listy (Tusk daje Holowni ultimatum do jutra co do przystąpienia do wspólnej listy),
- Czarzasty chce iść z Tuskiem, jeżeli jedna lista się nie uda.
Wedle plotek Pawlak i Czarzasty jako jedyni racjonalni (zgodnie z moimi analizami). Reszta ma kociokwik. Oby to były fejki lub jakieś groteskowe szantaże negocjacyjne.
Dramat się z tego robi. I to taki nie-właściwy. Strategicznie zachowują się głupiej niż w 2019. Ale pewnie poziomu głupoty 2015 nie osiągną... Wszyscy mają teraz focha na Hołownię z powodu jego mało znaczącej jednej wolty przy głosowaniu w Sejmie.
[Obrazek: c4c98089c7135.jpg]
Hołownia się błędnie zachował, ale to nie powód, by nas sabotować strategicznie. A nawet nie bacząc na Hołownię, to groteskowe jest, że rozważany jest komitet KO+PSL, a Tusk nie chce iść z sama Lewicą za żadne skarby. Piaskownica. Podobno są jeszcze jakieś rozmowy na linii P2050+PSL, ale sprawa jakoś grzęźnie. Liderzy traktują się jak pato-rodzinka.
Jutro Hołownia ma kongres w Łodzi. Zobaczymy, co rzeknie. Mam... średnie przeczucia. Zawiedziony jestem. Żeby na "koniec dnia" tylko Nowa Lewica była w pełni racjonalna?
Odpowiedz
#40
Aha. Zagadka. Jak wyborcy PSL zareagują na jedną listę z iPL, Zielonymi i .N. Bo ktoś im o tym przypomni we właściwym momencie.
Mówiąc prościej propedegnacja deglomeratywna załamuje się w punkcie adekwatnej symbiozy tejże wizji.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości