To forum używa ciasteczek.
To forum używa ciasteczek do przechowywania informacji o Twoim zalogowaniu jeśli jesteś zarejestrowanym użytkownikiem, albo o ostatniej wizycie jeśli nie jesteś. Ciasteczka są małymi plikami tekstowymi przechowywanymi na Twoim komputerze; ciasteczka ustawiane przez to forum mogą być wykorzystywane wyłącznie przez nie i nie stanowią zagrożenia bezpieczeństwa. Ciasteczka na tym forum śledzą również przeczytane przez Ciebie tematy i kiedy ostatnio je odwiedzałeś/odwiedzałaś. Proszę, potwierdź czy chcesz pozwolić na przechowywanie ciasteczek.

Niezależnie od Twojego wyboru, na Twoim komputerze zostanie ustawione ciasteczko aby nie wyświetlać Ci ponownie tego pytania. Będziesz mógł/mogła zmienić swój wybór w dowolnym momencie używając linka w stopce strony.

Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Nasze rozmowy z AI
E.T. napisał(a): Ja mówię o tym, że żadna "organiczna, substancjalna całość konkretnego człowieka" nie istnieje. Uśmiech Raczej dziejemy się (w sensie procesu rządzonego strzałką czasu) w tych relacjach, o ile jesteśmy w nie zaangażowani, o ile jesteśmy uczestnikami tej społecznej, kreowanej w ten sposób "rzeczywistości" (z trudem unikam słowa "gry").

Wydaje się, że denotacja terminu "ciało konkretnego człowieka" istnieje i tak samo istnieją "uhierarchizowane relacje funkcjonalne różnych poziomów, które to ciało organizują". To rozumiem przez substancję konkretnego człowieka.

Natomiast podoba mi się twierdzenie, że są treści (np. tożsamość osobowa i inne terminy używane w potocznej psychologii), które włączamy do zwyczajnej denotacji terminu "człowiek" i które odnoszą się do trajektorii jakiegoś społecznie determinowanego układu dynamicznego.
Odpowiedz
Slup napisał(a): Wydaje się, że denotacja terminu "ciało konkretnego człowieka" istnieje i tak samo istnieją "uhierarchizowane relacje funkcjonalne różnych poziomów, które to ciało organizują". To rozumiem przez substancję konkretnego człowieka.

No co Pan?! Przecież to jest nieizolowany układ pod ogromnym wpływem otoczenia, ciągle wymieniający z nim materię i w ciągłym procesie różnorodnych przemian. Trudno tu wyznaczyć ścisłe granice, kiedy nawet nasz mikrobiom ma na nas ogromny wpływ.

Jaka więc "substancjalna całość określonego człowieka"? Ten "konkretny człowiek" tylko w kontekście rozwijającej się w czasie społecznej praxis ma jakiś (pragmatyczny) sens. Ale "substancjalna całość", którą można "zmartwychwstać" w oderwaniu od tych powiązanych w relacje procesów? Ja w tym widzę oderwaną od praktyki metafizykę.
All cognizing aims at "delivering a grip on the patterns that matter for the interactions that matter"
(Wszelkie poznanie ma na celu "uchwycenie wzorców mających znaczenie dla interakcji mających znaczenie")
Andy Clark

Moje miejsce na FB:
https://www.facebook.com/Postmoralno%C5%...1700366315
Odpowiedz
Nie przekonuje mnie ten argument z wymianą materii i układem nieizolowanym. Mogę podać kilka powodów.
1. Biologia (systemów) zajmuje się analizą i wykrywaniem zintegrowanych systemów w organizmach żywych. Systemy te charakteryzują się pewnymi jednościami funkcji i celów. Mają też własności emergentne.
2. Układ immunologiczny służy wyizolowywaniu organizmu ze środowiska.
3. Prace niektórych chemików kwantowych. Mam tu na myśli np. Hansa Primasa i jego zastosowanie [latex]C^*[/latex]-algebr z nietrywialnym centrum do modelowania nieskończonych układów kwantowych (granica w continuum np. [latex]L^2(\mathbb{R}^{3N})[/latex] z [latex]N \rightarrow \infty[/latex], gdzie [latex]N[/latex] to liczba cząstek). Takie algebry rozkładają się na silnie zintegrowane czynniki, które mają własności emergentne. Primas interpretował je w duchu hylemorfizmu. Przy okazji to dobry argument za sceptycyzmem odnośnie poglądu, że chemia (i fizyka ciała stałego) redukują się do fundamentalnych teorii fizyki matematycznej,
4. Prace Rene Thoma i jego szkoła. Teoria katastrof jako matematyczny model głównych koncepcji fil. Arystotelesa.
5. Funkcjonalizm w filozofii umysłu (co prawda Putnam go porzucił w latach 80-tych) jest poglądem o arystotelesowskiej proweniencji i stanowi dobrą matrycę pojęcia formy substancjalnej.

Poza tym ten argument, nawet jeśli go uznać, wcale nie dowodzi, że "człowiek" ma sens tylko w odniesieniu do społecznej praxis. Raczej wskazuje na skromniejsze (i ciekawsze) przypuszczenie, że człowiek jest skomplikowanym procesem o charakterze fizyko-chemiczno-społecznym. Skąd to ograniczenie tylko do zjawisk społecznych?
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości