Bodacious napisał(a):Przed jej czujnym okiem nic nie umknie, więc prędzej czy później zauważy że nie chodzę do kościoła, albo mamie się wymsknie. W każdym razie zadam tylko proste pytanie - co robić?
Babcia nie ma prawa Ci rozkazywać co pownieneś zrobić z własnym życiem, a raczej powinna zaakceptować Twój wybór. Jako kobieta doświadczona i w starszym wieku, powinna służyć Ci radą, ale nigdy nie nakazywać jak postępować. Napewno jak każdy wiele przeżyła, więc przez lata jej wiara umocnila sie, albo osłabła, ale wyznawanie czegokolwiek jest kwestią indywidualną... Być może zawiodłaby się wiedząc ze jej wnuk nie jest wierzącym, ale myśle ze powinna wspierać go jak tylko może w swej decyzji. Bo niekiedy trzeba naprawde wielkiej odwagi by byc w pelni sobą.
Bodacious napisał(a):Natomiast w sprawie babci postanowiłem nic jej nie mówić. Nic. Nic absolutne. A jak się spyta, to cóż... a, niech się rzuci z tego okna. Bo w sumie faktycznie, nie ma się czym przejmować. Rodzina przyjeżdża dwa razy rocznie, to najwyżej na spacer sobie pójdę w czasie obiadu.
Hmm... Też z jakiś rok temu miałam dość wielkie obawy przed zdaniem innych, ale traktowałam to wszystko dość ogólnikowo - nie bałam sie mówić rodzinie o tym co uważam, ale bałam się wogóle o tym mówić. Ale im bardziej sie czlowiek odważy, tym bardziej przełamuje pewne bariery a z czasem już w pełni opanowuje całą sytuacje. I mysle ze nie mialbys zadnych problemow gdyby rodzina chciala o tym z Toba rozmawiac, bo moze zamiast uciekac od problemu, warto bybylo stawic temu czola?
A tak wogóle, to wszystko chyba nie mogloby być powodem by rzucać sie z okna?
I need someone to say what is wrong,
not with the world but me...
not with the world but me...