Rado napisał(a):CUBE999 napisał(a):Pffff... ile Ty masz lat, człowieku ?! 8O Boisz się swojej starej ? Ja w wieku 15 lat postawiłem się staremu, a Ty boisz się matki... weź się ogranij, na Jowisza ! :roll:
Lat mam 16, a postawic sie mojej starej, nie jest takim latwym zadaniem jak Ci się wydaje... Nie będę się rozpisywał co do relacji między mną, a moimi rodzicami, ale wierz mi - to nie jest takie łatwe jak Ci się wydaje...
Wierzę, natomiast nie zmienia to faktu, że dla Twojego szczęścia i poczucia wartości oraz przyszłego funkcjonowania w społeczeństwie będzie lepiej jeśli się jej postawisz. Bo fizycznie Ci już raczej nie zrobi... za wiele, chyba, że poderżnie Ci gardło w czasie snu, ale przy takich wątpliwościach plecam zgłosić sprawę do sądu rodzinnego. Może Ci grozić co najwyżej kasiorą, ale nikt nie broni Ci za 3 lata się wyprowadzić z mieszkania (chyba masz możliwość znalezienia mieszkania za ok. 200 PLN/mc ?). No chyba, że nie spieszy Ci się do bycia samodzielnym ekonomicznie, nawet to rozumiem, skoro ceną za opiekę ekonomiczną miałaby być Twoja zależność ideowa to ok. Ale nie kumam czym jeszcze mogłaby Ci starsza narobić problemu jeśli nie odebraniem kasy.
CUBE999 napisał(a):Cytat:No być może jest słabszy psychicznie/fizycznie od matki. Współczuję, ale przyznasz chyba, że moja porada wyszłaby mu tylko na korzyść
Myślę, że ani psychicznie, ani fizycznie nie jestem słabszy, ale to w koncu moja matka i szanuję ją i kocham jak matkę... może to dlatego nie umiem jej się tak postawić?
Hm, "to moja matka" to pusty slogan. To, że Cię urodziła nie czyni z niej nadistoty obdażonej biologicznym prawem do krzywdzenia Cię. Ale tak, rozumiem co masz na myśli. Kwestia Twojej relacji nie byłaby tu problemem, gdyby nie pojawiło Ci się skojarzenie wyjątkowości waszej relacji w tej patologicznej sytuacji (kiedy ona rości sobie prawo do decydowania w co masz wierzyć). Są różne możliwości: stosowane przez nią szantaże emocjonalne, które pobudziły w Tobie poczucie winy w momencie kiedy miałbyś się przeciwstawiać jej naciskom (podejrzewam), albo inne, jak np. wmówienie Ci kulturowego sloganu (religijnego jak by nie patrzeć) przez osoby trzecie, że przeciwstawić się matce to grzech, zło, coś, czego należy się wystrzegać, bo czeka za to kara, potępienie, jak nie społeczne to w jakimś życiu po życiu. Jeśli masz w każdym razie problem z przeciwstawieniem się matce, jeśli powoduje to u Ciebie wewnętrzny dyskomfort (bo zapewne trudno Ci będzie ot tak nazwać to, np. lęk, wyrzuty sumienia, poczucie winy, itp. a już na pewno znalezienie źródła lęku) to sprawa dla psychologa (chociaż nie polecam wizyty na terapii, bo rzadko trafia się kompetentny psycholog, który sam nie ma problemów takich jakimi chce się zajmować)
Cytat:Szkoda, że dla Ciebie nieumiejętność postawienia się matce jest oznaką słabości, ale to już Twój problem. Być może niedlugo zastosuję Twoją radę, ale to, że narazie tego nie robię nie jest powodem, aby tak reagować. :x
Tak reagować, czyli co konkretnie robić ? Przecież pojęcie "słabość" samo w sobie jest zależne od istnienia punktu odniesienia reprezentującego dominację nad obiektem słabym (Twoja matka -> ma wpływ emocjonalny na Twoje decyzje).
Oczywiście, rozumiem kwestię miłość do matki. Rozumiem, ale w przypadku kulkuletniego dziecka, które nie jest samodzielne emocjonalnie i intelektualnie. Potrzebuje wsparcia rodziców i oczywiście każdy konflikt z rodzicem powoduje przykrość, smutek, itp. Ale jeśli w wieku 16-lat smutek z powodu konfliktu z matką przeważa nad chęcią bycia samodzielnym to znaczy, ze jest w tym coś więcej (poczucie winy chociażby), a przecież to "coś więcej" spowodowała Twoja mama, a nie Ty. Wybór zatem jaki masz przed sobą to akceptować, że Twoja mama nie sprawdziła się jako rodzic, albo nieakceptować i tkwić w patologicznej (szkodzącej Twojemu rozwojowi jako jednostce) więzi z matką (gdzieś na poziomie kilkuletniego dziecka). I wcale nie twierdzę, że wybieranie jest tutaj proste. Jest cholernie trudne.