To forum używa ciasteczek.
To forum używa ciasteczek do przechowywania informacji o Twoim zalogowaniu jeśli jesteś zarejestrowanym użytkownikiem, albo o ostatniej wizycie jeśli nie jesteś. Ciasteczka są małymi plikami tekstowymi przechowywanymi na Twoim komputerze; ciasteczka ustawiane przez to forum mogą być wykorzystywane wyłącznie przez nie i nie stanowią zagrożenia bezpieczeństwa. Ciasteczka na tym forum śledzą również przeczytane przez Ciebie tematy i kiedy ostatnio je odwiedzałeś/odwiedzałaś. Proszę, potwierdź czy chcesz pozwolić na przechowywanie ciasteczek.

Niezależnie od Twojego wyboru, na Twoim komputerze zostanie ustawione ciasteczko aby nie wyświetlać Ci ponownie tego pytania. Będziesz mógł/mogła zmienić swój wybór w dowolnym momencie używając linka w stopce strony.

Ocena wątku:
  • 9 głosów - średnia: 4.11
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Jak doszliście do ateizmu ?
Sofeicz napisał(a): To chyba komplement dla Najwyższego, że się go traktuje poważnie?
Po co w takim razie wypisujesz te wszystkie mody i grafy - wystarczy Ojcze Nasz.
Wykaż, nie powołując się na naukę, że nauka jest lepszym narzędziem poznawczym niż czucie i wiara.
Osiris napisał(a): Podsumujmy zatem: Bóg istnieje ponieważ może istnieć, tylko ślepi nie widzą Boga a także jego ścieżki są wytarte a skoro tak, to są prawdziwe. Tytan umysłu z Ciebie, nie ma co, forum rozwaliłeś za jednym zamachem. Ja się czuję niemal pokonany, na granicy powrotu na łono Ojca.
Lepszy argument to: Bóg istnieje, ponieważ wszechświat istnieje, a nie musi istnieć. A już w ogóle najlepszy, że Bóg istnieje, ponieważ istnieje niematerialny umysł. Ale o tym nie mam zamiaru z wami gadać, bo pewnie jesteście ciągle na etapie emergentnych iluzji, wartości przystosowawczej świadomości  i skomplikowania mózgu - o, jakże on jest skomplikowany! Najbardziej złożony obiekt we wszechświecie. (Tylko cholera wie w jaki sposób złożoność ma wyjaśniać powstanie czegoś absolutnie prostego jak świadomość właśnie.) Ew. "jak zarobisz w łeb, to ci się przytomność wyłączy, co niezbicie dowodzi, że jesteś tylko zlepkiem komórek i nie masz duszy".
W sumie mam wątpliwości czy o tym pierwszym też mi się chce, bo pewnie będzie "a skąd wiesz, że wszechświat nie musi istnieć???" albo nierozróżnianie konieczności od odwieczności, a w najgorszym razie "kto stworzył Boga?". Wiedziałem czego się spodziewać kiedy rozpoczynałem wątek dowodu onto i teraz też wiem.
żeniec napisał(a): Filozofowie religii akurat mają konia w tym wyścigu, więc trudno się dziwić.
No, niewierzący mają konia w postaci niekompromitowania ich idei słabymi książkami, a wierzący w niekształtowaniu przez nie poglądów mas, do których kiedyś należałem i zły dotyk czuję do teraz.
żeniec napisał(a): Teoria ewolucji jako spoko odpowiedź na argument teleologiczny też mi się podoba. W ogóle prawie każdy, kto wstaje rano po 30-stce, może potwierdzić, że jeśli człowiek został zaprojektowany, to niezbyt inteligentnie ;-)
A co jest spoko odpowiedzią na pytanie o to, co umożliwiło (a)biogenezę?
żeniec napisał(a): Niby nie to samo, a jednak... Cwaniak
Jednak nie.
https://www.firstthings.com/article/2006...-knowledge napisał(a):Now, as it happens, theology is actually a pitilessly demanding discipline concerning an immense, profoundly sophisticated legacy of hermeneutics, dialectics, and logic; it deals in minute detail with a vast variety of concrete historical data; over the centuries, it has incubated speculative systems of extraordinary rigor and intricacy, many of whose questions and methods continue to inform contemporary philosophy; and it does, when all is said and done, constitute the single intellectual, moral, spiritual, and cultural tradition uniting the classical, medieval, and early modern worlds. Even if one entirely avoids considering what metaphysical content one should attach to the word “God,” one can still plausibly argue that theology is no more lacking in a substantial field of inquiry than are history, philosophy, the study of literature, or any of the other genuinely respectable university disciplines.
żeniec napisał(a): A bajoro musi być głębokie, bo dna nie widać. Argument z popularności, srsly?
Nie wydaje mi się żebym w cytowanym fragmencie argumentował w jakikolwiek sposób.
żeniec napisał(a): O ile nie jesteś ich autorem i nie inspirowałeś się niczym, to też pozornie niezależnie, ino może bardziej hipstersko. Jakoś nie widzę jednak, czemu ma to dodawać prawdziwości w procesie.
Chyba się nie zrozumieliśmy. Chodziło właśnie o ich autorów, odseparowanych w czasie, przestrzeni i języku, którzy mimo wszystko wpadli na identyczną koncepcję boskości (czyli https://en.wikiquote.org/wiki/The_All). Takich przypadków jest znacznie więcej, ale ten pierwszy mi się nasunął żeby nie było wątpliwości co do braku kontaktu (przed Gutenbergiem i Vasco da Gamą byłoby to co najmniej utrudnione). Wychodząc z założenia, że obiektywna rzeczywistość istnieje, a człowiek jest w stanie ją choć częściowo ogarnąć rozumem, takie zbieżności są czymś czego należałoby się spodziewać.
Odpowiedz
Stoik napisał(a): Lepszy argument to: Bóg istnieje, ponieważ wszechświat istnieje, a nie musi istnieć.
Wcale nie lepszy. Krasnoludki istnieją ponieważ wszechświat istnieje, a nie musi istnieć. 

Cytat:A już w ogóle najlepszy, że Bóg istnieje, ponieważ istnieje niematerialny umysł.

Szczerze, krzysiekniepiekło na forum potrafił zapodać lepszą argumentację na swoje wywody. 
Cytat:Ale o tym nie mam zamiaru z wami gadać
Czemu mnie to nie dziwi...
Cytat:bo pewnie jesteście ciągle na etapie emergentnych iluzji, wartości przystosowawczej świadomości  i skomplikowania mózgu - o, jakże on jest skomplikowany! Najbardziej złożony obiekt we wszechświecie. (Tylko cholera wie w jaki sposób złożoność ma wyjaśniać powstanie czegoś absolutnie prostego jak świadomość właśnie.) Ew. "jak zarobisz w łeb, to ci się przytomność wyłączy, co niezbicie dowodzi, że jesteś tylko zlepkiem komórek i nie masz duszy".
Czyli nie dość, że nie chcesz o tym gadać, to jeszcze już wiesz co inni myślą (telepatia?). A rzekomą prostotę mózgu wnioskujesz z (rzekomej) prostoty funkcjonowania świadomości. Także nie tylko przeskoczyłeś intelektualnie forum, także całą neurobiologię i prawdopodobnie dziesiątki, jak nie setki przyszłych lat rozwoju nauki w tej dziedzinie. Ale nic z tej nowatorskiej wiedzy do nas nie trafi ponieważ nie chcesz jej przekazać. Trik "wiem ale nie powiem" stosowany był na forum wiele razy, głównie przez płaskoziemców i tym podobnych. Zbliżasz się niebezpiecznie do tego miejsca. 
Cytat:W sumie mam wątpliwości czy o tym pierwszym też mi się chce, bo pewnie będzie "a skąd wiesz, że wszechświat nie musi istnieć???" albo nierozróżnianie konieczności od odwieczności, a w najgorszym razie "kto stworzył Boga?". Wiedziałem czego się spodziewać kiedy rozpoczynałem wątek dowodu onto i teraz też wiem.
Coraz bliżej do poziomu płaskoziemskiego. Jeśli pytanie "kto stworzył Boga" jest z jakiegoś powodu problematyczne, to można postawić inny argument. Skoro Bóg może istnieć od zawsze to przecież wszechświat też może istnieć od zawsze. 

Cytat:Now, as it happens, theology is actually a pitilessly demanding discipline concerning an immense, profoundly sophisticated legacy of hermeneutics, dialectics, and logic; it deals in minute detail with a vast variety of concrete historical data; over the centuries, it has incubated speculative systems of extraordinary rigor and intricacy, many of whose questions and methods continue to inform contemporary philosophy; and it does, when all is said and done, constitute the single intellectual, moral, spiritual, and cultural tradition uniting the classical, medieval, and early modern worlds. Even if one entirely avoids considering what metaphysical content one should attach to the word “God,” one can still plausibly argue that theology is no more lacking in a substantial field of inquiry than are history, philosophy, the study of literature, or any of the other genuinely respectable university disciplines.
W jaki niby sposób teologię (rozumianą jako studiowanie i analiza bytu boskiego) i jej metodologię można porównać w jakimkolwiek stopniu do takich dyscyplin uniwersyteckich jak np. fizyka, chemia czy biologia? Przecież jeśli chodzi o rezultaty dociekań teologicznych to można porównać je do astrologii czy alchemii.

Stoik napisał(a): Wykaż, nie powołując się na naukę, że nauka jest lepszym narzędziem poznawczym niż czucie i wiara.
Piszesz na komputerze nie dzięki wierze a dzięki temu, że przez stulecia inteligentni ludzie niestrudzenie przeprowadzali eksperymenty, które dawały spójne i konsekwentne wyniki. A w ogóle to od kiedy wiara jest jakimkolwiek narzędziem poznawczym?
Odpowiedz
Osiris napisał(a): Wcale nie lepszy. Krasnoludki istnieją ponieważ wszechświat istnieje, a nie musi istnieć. 
Jeśli krasnoludki są przyczyną, dla której istnieją rzeczy niemuszące istnieć, to jasne, że tak.
Osiris napisał(a): Czyli nie dość, że nie chcesz o tym gadać, to jeszcze już wiesz co inni myślą (telepatia?). A rzekomą prostotę mózgu wnioskujesz z (rzekomej) prostoty funkcjonowania świadomości.
Nie telepatia, lecz inferencja statystyczna (choć telepatia jest faktem). I nic nie wnioskuję o mózgu, tylko mówię, że doszukiwanie się źródeł świadomości w mózgu z uwagi na jego zawiłość jest błędem kategorialnym, bo świadomość nie składa się z części.
Osiris napisał(a): Coraz bliżej do poziomu płaskoziemskiego. Jeśli pytanie "kto stworzył Boga" jest z jakiegoś powodu problematyczne, to można postawić inny argument. Skoro Bóg może istnieć od zawsze to przecież wszechświat też może istnieć od zawsze.
A nie mówiłem? Nierozróżnianie konieczności od odwieczności. Otóż po pierwsze może istnieć od zawsze, ale nie istnieje (twierdzenie BGV), a po drugie nie ma znaczenia od kiedy istnieje, tylko czemu, i przez co/kogo raz zaistniały jest podtrzymywany. Mógłby zniknąć zanim przeczytasz do końca to zdanie, ale z jakiegoś powodu trwa.
Osiris napisał(a): W jaki niby sposób teologię (rozumianą jako studiowanie i analiza bytu boskiego) i jej metodologię można porównać w jakimkolwiek stopniu do takich dyscyplin uniwersyteckich jak np. fizyka, chemia czy biologia? Przecież jeśli chodzi o rezultaty dociekań teologicznych to można porównać je do astrologii czy alchemii.
Fizyka, chemia i biologia są naukami (indukcyjnymi), a dyscyplinami uniwersyteckimi w dalszej kolejności. Nie traktuj ich jak synonimów. I nie, nie można ich porównać, bo teologia jest bliżej nauk apriorycznych.
Osiris napisał(a): Piszesz na komputerze nie dzięki wierze a dzięki temu, że przez stulecia inteligentni ludzie niestrudzenie przeprowadzali eksperymenty, które dawały spójne i konsekwentne wyniki.
Miała być powaga, a okazuje się, że jedyne co scjentyści mają w zanadrzu to gadżety.
Odpowiedz
Stoik napisał(a):A nie mówiłem? Nierozróżnianie konieczności od odwieczności. Otóż po pierwsze może istnieć od zawsze, ale nie istnieje (twierdzenie BGV), a po drugie nie ma znaczenia od kiedy istnieje, tylko czemu, i przez co/kogo raz zaistniały jest podtrzymywany. Mógłby zniknąć zanim przeczytasz do końca to zdanie, ale z jakiegoś powodu trwa.

Jeśli Bóg by istniał, to nie istniał by wszechświat, bo po cóż Bóg miałby go stwarzać, jeśli sam sobie wystarcza i niczego nie potrzebuje?

Mamy więc albo-albo:
Jeśli istnieje Bóg, to nie istnieje wszechświat.
Jeśli istnieje wszechświat, to Bóg nie istnieje. CBDU.
"E parvo eu não sou!!!
E fico a pensar
Que mundo tão parvo
Onde para ser escravo
E preciso estudar..."

Deolinda, Parva que eu sou
Odpowiedz
Wreszcie jakaś porządna uwaga. Nie będę udawał, że mam odpowiedź, bo to nierozwiązana tajemnica, ale nie zgadzam się z tą dychotomią, bo to forma argumentu z ignorancji.
Odpowiedz
Stoik napisał(a): Jeśli krasnoludki są przyczyną, dla której istnieją rzeczy niemuszące istnieć, to jasne, że tak.
Nie w tym rzecz. Istnienie Boga nie jest konieczne do istnienia wszechświata, który może być wieczny. Nie potrzeba żadnej przyczyny. Nasz ograniczony, lokalny, przyczynowo-skutkowy sposób postrzegania świata niekoniecznie może być odpowiedni do zbadania tego, co się dzieje w kosmosie. 

Cytat:Nie telepatia, lecz inferencja statystyczna (choć telepatia jest faktem). 

Że co? Telepatia jest faktem? Widzę, że jest coraz gorzej i już pływamy po płaskoziemskim terytorium. Jesteś w stanie przekazać mi co teraz myślisz? 

Cytat:I nic nie wnioskuję o mózgu, tylko mówię, że doszukiwanie się źródeł świadomości w mózgu z uwagi na jego zawiłość jest błędem kategorialnym, bo świadomość nie składa się z części
Nie rozumiem tego bełkotu. Gdzie jest zatem źródło świadomości i skąd wiesz że tam jest? 


Cytat:A nie mówiłem? Nierozróżnianie konieczności od odwieczności. Otóż po pierwsze może istnieć od zawsze, ale nie istnieje (twierdzenie BGV), a po drugie nie ma znaczenia od kiedy istnieje, tylko czemu, i przez co/kogo raz zaistniały jest podtrzymywany. Mógłby zniknąć zanim przeczytasz do końca to zdanie, ale z jakiegoś powodu trwa.
Bełkotu ciąg dalszy. Wszechświat może istnieć od zawsze i nie ma, póki co, możliwości sprawdzenia prawdziwości tej hipotezy. Podobnie jest z hipotezą odwiecznego Boga z tą różnicą, że wszechświat istnieje materialnie i można go badać a o Bogu można jedynie spekulować. 

Cytat:Fizyka, chemia i biologia są naukami (indukcyjnymi), a dyscyplinami uniwersyteckimi w dalszej kolejności. Nie traktuj ich jak synonimów. I nie, nie można ich porównać, bo teologia jest bliżej nauk apriorycznych.
Nazywanie teologii nauką to obraza dla nauki. Tymczasem w Twoim cytacie ktoś właśnie porównał ją do najbardziej respektowanych nauk uniwersyteckich. 

Cytat:Miała być powaga, a okazuje się, że jedyne co scjentyści mają w zanadrzu to gadżety.
 To jest przykład na to, że nauka jest nieporównywalnie lepszym narzędziem poznawczym niż wiara. Sam podaj jakikolwiek przykład wiary jako narzędzia poznawczego. Zachowanie powagi przy Twoich twierdzeniach to rzeczywiście trudna sprawa, szczególnie jak twierdzisz, że wiara jest narzędziem poznawczym.
Odpowiedz
Osiris napisał(a): Nie w tym rzecz. Istnienie Boga nie jest konieczne do istnienia wszechświata, który może być wieczny. Nie potrzeba żadnej przyczyny. Nasz ograniczony, lokalny, przyczynowo-skutkowy sposób postrzegania świata niekoniecznie może być odpowiedni do zbadania tego, co się dzieje w kosmosie. 
Istnienie Boga jest konieczne do istnienia każdego wszechświata, który nie jest konieczny. Wieczny wszechświat też mógłby nie istnieć, mógłby istnieć na inną modłę albo mógłby przestać istnieć.
Osiris napisał(a): Że co? Telepatia jest faktem? Widzę, że jest coraz gorzej i już pływamy po płaskoziemskim terytorium. Jesteś w stanie przekazać mi co teraz myślisz? 
Ja nie, ale są tacy co potrafią. Parapsycholodzy publikowali w szanowanych czasopismach z dziedziny psychologii ogólnej, np. "Psychological Bulletin". Zachodzi tu równoważność, albo obie są naukami, albo żadna nie jest.
Osiris napisał(a): Nie rozumiem tego bełkotu. Gdzie jest zatem źródło świadomości i skąd wiesz że tam jest? 
W Bogu, rzecz jasna. Wiem stąd, że jest niesprowadzalna do materii i nie może istnieć równolegle z nią (ze względu na brak możliwości interakcji między dwoma substancjami), a jako że jej istnienie jest niezaprzeczalne, a materii zaprzeczalne, to należy tę drugą wyeliminować. Teraz żeby wyjaśnić skąd pochodzi consensus reality można wybrać tylko dwie drogi - solipsystyczną albo idealistyczną. Jedną i drugą da się bez problemu zredukować do teizmu, tylko że w pierwszej będzie to odmiana egoteizmu. Drugą załatwił G. Berkeley.
Osiris napisał(a): Bełkotu ciąg dalszy. Wszechświat może istnieć od zawsze i nie ma, póki co, możliwości sprawdzenia prawdziwości tej hipotezy. Podobnie jest z hipotezą odwiecznego Boga z tą różnicą, że wszechświat istnieje materialnie i można go badać a o Bogu można jedynie spekulować. 
https://en.wikipedia.org/wiki/Borde%E2%8...in_theorem
Co do "wszechświat istnieje materialnie" - potrzebne źródło.
Osiris napisał(a): Nazywanie teologii nauką to obraza dla nauki. Tymczasem w Twoim cytacie ktoś właśnie porównał ją do najbardziej respektowanych nauk uniwersyteckich. 
Naukę trzeba obrażać, bo cieszy zdecydowanie zbyt dużym szacunkiem w stosunku do osiągnięć. W źródle cytatu są jeszcze inne ciekawe rzeczy, polecam całość.
Cytat:Once, in an age now rapidly receding into legend, theology enjoyed the status not merely of a science but of the “queen of the sciences,” whose special preoccupation with the highest things—God, the soul, the virtues, the transcendentals, metaphysics—invested her with the privilege of legitimating, inspiring, and unifying all the lesser disciplines.
Osiris napisał(a): To jest przykład na to, że nauka jest nieporównywalnie lepszym narzędziem poznawczym niż wiara. Sam podaj jakikolwiek przykład wiary jako narzędzia poznawczego. Zachowanie powagi przy Twoich twierdzeniach to rzeczywiście trudna sprawa, szczególnie jak twierdzisz, że wiara jest narzędziem poznawczym.
Cywilizacja doliny Indusu kilka tysięcy lat przed naszą erą uznała bez mędrca szkiełka i oka, że materia to māyā. Na początku XX w. to samo odkryli na nowo Planck, Bohr, Heisenberg i Schroedinger. Żeby zrozumieć mechanikę kwantową trzeba mieć w małym palcu analizę funkcjonalną, a żeby uwierzyć nie trzeba być nawet piśmiennym. Jeśli chodzi o prostotę i szybkość w dochodzeniu do wniosków wiara zdecydowanie wygrywa z nauką.
Odpowiedz
Stoik napisał(a): Istnienie Boga jest konieczne do istnienia każdego wszechświata, który nie jest konieczny. 
Ale rozumiesz, że jak będziesz to powtarzać to nie stanie się magicznie prawdą? Wymyśliłeś sobie, że istnienie Boga jest konieczne a ja twierdzę, że nie jest konieczne. I co teraz?
Cytat:Ja nie, ale są tacy co potrafią. Parapsycholodzy publikowali w szanowanych czasopismach z dziedziny psychologii ogólnej, np. "Psychological Bulletin". Zachodzi tu równoważność, albo obie są naukami, albo żadna nie jest.

To jest pseudonaukowy bełkot. Żadne szanujące się czasopismo naukowe nie opublikowało takich bzdur. Gdzie są eksperymenty potwierdzające telepatię?

Cytat:W Bogu, rzecz jasna. Wiem stąd, że jest niesprowadzalna do materii i nie może istnieć równolegle z nią (ze względu na brak możliwości interakcji między dwoma substancjami), a jako że jej istnienie jest niezaprzeczalne, a materii zaprzeczalne, to należy tę drugą wyeliminować. Teraz żeby wyjaśnić skąd pochodzi consensus reality można wybrać tylko dwie drogi - solipsystyczną albo idealistyczną. Jedną i drugą da się bez problemu zredukować do teizmu, tylko że w pierwszej będzie to odmiana egoteizmu. Drugą załatwił G. Berkeley.
Możesz wyjaśnić w jaki sposób istnienie Boga jest niezaprzeczalne a materii zaprzeczalne? Jest raczej odwrotnie, to znaczy uznajesz chyba, że do pisania używasz materialnego przemiotu i komunikujesz się z realnymi ludzmi. Bo jeśli nie, to szkoda mi marnować swojego czasu. 

Cytat:Co do "wszechświat istnieje materialnie" - potrzebne źródło.
Jeśli wszechświat nie istnieje materialnie to z kim teraz się komunikujesz? I najważniejsze, po co?Uśmiech

Cytat:Naukę trzeba obrażać, bo cieszy zdecydowanie zbyt dużym szacunkiem w stosunku do osiągnięć. W źródle cytatu są jeszcze inne ciekawe rzeczy, polecam całość.
To jest teologiczny bełkot, przejrzałem to i nie ma tam nic wartościowego. Co do nauki, to istnieją oczywiście pewne problemy natomiast sama metoda jest najlepszym obecnie znanym narzędziem poznawczym. 

Cytat:Once, in an age now rapidly receding into legend, theology enjoyed the status not merely of a science but of the “queen of the sciences,” whose special preoccupation with the highest things—God, the soul, the virtues, the transcendentals, metaphysics—invested her with the privilege of legitimating, inspiring, and unifying all the lesser disciplines.
Tak, o tym właśnie mówiłem. Teologia zajmuje się niczym i niczego nie odkrywa i niczego nie osiągnęła. Jest w zasadzie zbędna. 

Cytat:Cywilizacja doliny Indusu kilka tysięcy lat przed naszą erą uznała bez mędrca szkiełka i oka, że materia to māyā. Na początku XX w. to samo odkryli na nowo Planck, Bohr, Heisenberg i Schroedinger. Żeby zrozumieć mechanikę kwantową trzeba mieć w małym palcu analizę funkcjonalną, a żeby uwierzyć nie trzeba być nawet piśmiennym. Jeśli chodzi o prostotę i szybkość w dochodzeniu do wniosków wiara zdecydowanie wygrywa z nauką.
Widzę, że tracę tutaj czas. Twierdzisz, że cywilizacja hinduska odkryła mechanikę kwantową? Wiara to nie jest dochodzenie do wniosków, to przekonanie. To wyklucza jakąkolwiek wartość poznawczą gdyż proces poszukiwania tutaj nie zachodzi. Oczywiście wiara może pomóc komuś w dążeniu do celu ale sama w sobie nie jest narzędziem. Możesz wierzyć w największą bzdurę i nie będzie miało to odzwierciedlenia w świecie materialnym.
Odpowiedz
Stoik napisał(a): Wykaż, nie powołując się na naukę, że nauka jest lepszym narzędziem poznawczym niż czucie i wiara.
Jeśli przez naukę rozumiesz eksperymenty i indukcję, to znikąd pomocy. Ale zmuszać kogokolwiek do odpowiadania na pytania bez czerpania z doświadczenia swojego i innych, to trochę lipa.

Stoik napisał(a): Lepszy argument to: Bóg istnieje, ponieważ wszechświat istnieje, a nie musi istnieć.
Pierdu, pierdu. Wielki Skrzatos istnieje, bo Bóg istnieje, a nie musi. Ile razy ten argument się przewijał przez... świat? I ile razy trzeba wskazywać palcem na regressus ad infinitum?
Stoik napisał(a): Istnienie Boga jest konieczne do istnienia każdego wszechświata, który nie jest konieczny. Wieczny wszechświat też mógłby nie istnieć, mógłby istnieć na inną modłę albo mógłby przestać istnieć.
Jak to szkodzi Wszechświatowi, że nie jest konieczny i mógłby przestać istnieć?

Stoik napisał(a): A już w ogóle najlepszy, że Bóg istnieje, ponieważ istnieje niematerialny umysł.
A istnieje? Podaj przykład.

Stoik napisał(a): No, niewierzący mają konia w postaci niekompromitowania ich idei słabymi książkami, a wierzący w niekształtowaniu przez nie poglądów mas, do których kiedyś należałem i zły dotyk czuję do teraz.
Nie wiem, czy mają. Ani mnie ona grzeje, ani ziębi specjalnie. W każdym razie "u was (też) biją murzynów" jakoś nadal nie jest dobrym argumentem.

Stoik napisał(a): A co jest spoko odpowiedzią na pytanie o to, co umożliwiło (a)biogenezę?
Chemia organiczna, odpowiednie warunki i czas?

Stoik napisał(a): Jednak nie.
https://www.firstthings.com/article/2006...-knowledge napisał(a):Now, as it happens, theology is actually a pitilessly demanding discipline concerning an immense, profoundly sophisticated legacy of hermeneutics, dialectics, and logic; it deals in minute detail with a vast variety of concrete historical data; over the centuries, it has incubated speculative systems of extraordinary rigor and intricacy, many of whose questions and methods continue to inform contemporary philosophy; and it does, when all is said and done, constitute the single intellectual, moral, spiritual, and cultural tradition uniting the classical, medieval, and early modern worlds. Even if one entirely avoids considering what metaphysical content one should attach to the word “God,” one can still plausibly argue that theology is no more lacking in a substantial field of inquiry than are history, philosophy, the study of literature, or any of the other genuinely respectable university disciplines.
Akurat gdzieś tam bym teologię umieścił, ale nie jestem zbytnio pewien, czy to znacząco podnosi jej rangę. Z teologią jest jak z filozofią, która rozjechała się z fizyką lub jak z gitarą basową w black metalowym instrumentarium - można by to w sumie wyjebać i nikt nie zauważy różnicy.

Stoik napisał(a): Nie wydaje mi się żebym w cytowanym fragmencie argumentował w jakikolwiek sposób.
To jest chyba problem. Z jednej strony wydaje się, że argumentujesz, bo chcesz być brany poważnie. Z drugiej co i rusz wrzucasz takie wstawki jak ta, które każą myśleć, że to jakiś rozwlekły trolling. Na coś trzeba się zdecydować chłopie, a osobista rada jest taka, że szkoda życia na trollowanie

Stoik napisał(a): Chyba się nie zrozumieliśmy. Chodziło właśnie o ich autorów, odseparowanych w czasie, przestrzeni i języku, którzy mimo wszystko wpadli na identyczną koncepcję boskości (czyli https://en.wikiquote.org/wiki/The_All). Takich przypadków jest znacznie więcej, ale ten pierwszy mi się nasunął żeby nie było wątpliwości co do braku kontaktu (przed Gutenbergiem i Vasco da Gamą byłoby to co najmniej utrudnione). Wychodząc z założenia, że obiektywna rzeczywistość istnieje, a człowiek jest w stanie ją choć częściowo ogarnąć rozumem, takie zbieżności są czymś czego należałoby się spodziewać.
No, ale to nie jedyna idea, która powstała niezależnie w różnych miejscach i czasach. A żeś się uparł akurat na tę. Zresztą, wyprowadź mnie z błędu, jeśli się mylę, ale poszczególne opisy the All są ze sobą niekompatybilne, czyż nie? Dopiero po łaskawym spojrzeniu ignorującym różnice wyłania się prawilne the All.

Stoik napisał(a): Ja nie, ale są tacy co potrafią. Parapsycholodzy publikowali w szanowanych czasopismach z dziedziny psychologii ogólnej, np. "Psychological Bulletin". Zachodzi tu równoważność, albo obie są naukami, albo żadna nie jest.
Srogo Cwaniak dawaj namiary i sprawdźmy jak naściemniali. No i akurat o psychologię jako naukę chyba nikt się bić nie będzie. Jest to dziedzina chyba najdotkliwiej dotknięta przez kryzys replikacyjny, o ile w ogóle próbuje się tam jako metodologię zaprzęgnąć i zobaczyć powtarzalność jakiegoś zjawiska.

Stoik napisał(a): W Bogu, rzecz jasna.
Rzecz jasna Wywracanie oczami

Stoik napisał(a): Wiem stąd, że jest niesprowadzalna do materii
Co to znaczy i skąd to wiesz?

Stoik napisał(a): i nie może istnieć równolegle z nią (ze względu na brak możliwości interakcji między dwoma substancjami)
Co to znaczy i skąd to wiesz? Co to są te substancje i dlaczego nie mogą wchodzić w interakcje?

Stoik napisał(a): a jako że jej istnienie jest niezaprzeczalne, a materii zaprzeczalne, to należy tę drugą wyeliminować.
Co to znaczy, że istnienie materii jest zaprzeczalne? Czemu zaprzeczalność każe coś eliminować?

Stoik napisał(a): Teraz żeby wyjaśnić skąd pochodzi consensus reality można wybrać tylko dwie drogi - solipsystyczną albo idealistyczną. Jedną i drugą da się bez problemu zredukować do teizmu, tylko że w pierwszej będzie to odmiana egoteizmu. Drugą załatwił G. Berkeley.
Jak drugą załatwił Berkeley? Tylko nie mów o Traktacie, bo gdzieś do 30 akapitu tej właściwej części, to w sumie truizmy, ale potem odlatuje ;-)

Stoik napisał(a): https://en.wikipedia.org/wiki/Borde%E2%8...in_theorem
Co do "wszechświat istnieje materialnie" - potrzebne źródło.
https://en.wikipedia.org/wiki/Matter

Stoik napisał(a): Naukę trzeba obrażać, bo cieszy zdecydowanie zbyt dużym szacunkiem w stosunku do osiągnięć.
lol Wywracanie oczami

Stoik napisał(a): Cywilizacja doliny Indusu kilka tysięcy lat przed naszą erą uznała bez mędrca szkiełka i oka, że materia to māyā. Na początku XX w. to samo odkryli na nowo Planck, Bohr, Heisenberg i Schroedinger. Żeby zrozumieć mechanikę kwantową trzeba mieć w małym palcu analizę funkcjonalną, a żeby uwierzyć nie trzeba być nawet piśmiennym. Jeśli chodzi o prostotę i szybkość w dochodzeniu do wniosków wiara zdecydowanie wygrywa z nauką.
Pierdu pierdu, żadnego "na nowo". Bez matematyki, to można sobie pobełkotać bez większych konsekwencji dla otaczającej rzeczywistości. Nikt nie wątpi, że wiara pozwala ekspresowo docierać do różnorakich wniosków. Na ogół jednak traktuje się to jako bug, a nie feature.
Odpowiedz
żeniec napisał(a): Pierdu, pierdu. Wielki Skrzatos istnieje, bo Bóg istnieje, a nie musi. Ile razy ten argument się przewijał przez... świat? I ile razy trzeba wskazywać palcem na regressus ad infinitum?
"Bóg" to nazwa własna bytu spełniającego konkretne warunki, takie jak wszechmoc w granicach logicznej możliwości, wszechwiedza i konieczność właśnie. Jeśli Bóg nie musi, a Wielski Skrzatos musi, to ten drugi jest prawdziwym Bogiem. A jeśli WS też nie musi, ani to co go stworzyło, i tak w stronę [latex]\infty[/latex], to... Istnienie Boga nadal nie jest zagrożone. Rzeczywistość może się składać z nieskończonego regresu, Bóg nie jest na jego końcu ani początku (bo ich nie ma), tylko stanowi podstawę, dla której jest ten wielki łańcuch bytu zamiast niczego.
żeniec napisał(a): Jak to szkodzi Wszechświatowi, że nie jest konieczny i mógłby przestać istnieć?
Nie szkodzi wszechświatowi, tylko ateistom, którzy żeby obronić swoją wiarę w nieistnienie Boga są zmuszeni odrzucić zasadę racji dostatecznej. Tacy z nich racjonaliści jak ze mnie stoik.
żeniec napisał(a): A istnieje? Podaj przykład.
Np. mój. A jak wątpisz, to twój.
żeniec napisał(a): Chemia organiczna, odpowiednie warunki i czas?
A co jest spoko odpowiedzią na pytanie o to, co umożliwiło chemię organiczną, odpowiednie warunki i czas?
żeniec napisał(a): To jest chyba problem. Z jednej strony wydaje się, że argumentujesz, bo chcesz być brany poważnie. Z drugiej co i rusz wrzucasz takie wstawki jak ta, które każą myśleć, że to jakiś rozwlekły trolling. Na coś trzeba się zdecydować chłopie, a osobista rada jest taka, że szkoda życia na trollowanie
Za każdą taką wstawką stoją argumenty, nawet jeśli nie są jeszcze explicite wyłożone. Chcesz to je zignoruj, ale nie piszę niczego o czym nie jestem osobiście przekonany, a granie adwokata diabła połączone z chęcią wywołania konkretnej reakcji to właśnie esencja trollingu. U mnie co najwyżej to ostatnie.
żeniec napisał(a): Srogo Cwaniak dawaj namiary i sprawdźmy jak naściemniali. No i akurat o psychologię jako naukę chyba nikt się bić nie będzie. Jest to dziedzina chyba najdotkliwiej dotknięta przez kryzys replikacyjny, o ile w ogóle próbuje się tam jako metodologię zaprzęgnąć i zobaczyć powtarzalność jakiegoś zjawiska.
https://www.cia.gov/readingroom/docs/CIA...0002-1.pdf tylko zanim sprawdzisz upewnij się, że jesteś sceptykiem, a nie niedowiarkiem. Różnice tutaj https://www.debunkingskeptics.com/characteristics.php
żeniec napisał(a): Co to znaczy i skąd to wiesz?
Co to znaczy i skąd to wiesz? Co to są te substancje i dlaczego nie mogą wchodzić w interakcje?
Co to znaczy, że istnienie materii jest zaprzeczalne? Czemu zaprzeczalność każe coś eliminować?
Jak drugą załatwił Berkeley? Tylko nie mów o Traktacie, bo gdzieś do 30 akapitu tej właściwej części, to w sumie truizmy, ale potem odlatuje ;-)
1. https://ateista.pl/showthread.php?tid=16...#pid769209
2. Substancja to po prostu coś fundamentalnego. Dla Demokryta były to atomy. Dla Leibniza monady. Dla Kartezjusza res cogitans i res extensa. Dla mnie (a jestem myślicielem co najmniej tej samej kategorii wagowej co ww.) tylko res cogitans. Nie mogą wchodzić w interakcję, bo https://youtu.be/4l1lQMCOguw?t=250 (O, zaczęło się linkowanie jutubek.)
3. Znaczy to, że można zaprzeczyć istnieniu materii nie popadając w sprzeczność, a istnieniu świadomości nie sposób (co jest jedną z wielu właściwości różniących te dwie rzeczy). Zaprzeczalność sama w sobie nie każe, ale w sytuacji p V q członu, co do którego mamy pewność raczej nie zanegujemy.
4. O czym nie można mówić, o tym trzeba milczeć.
żeniec napisał(a): https://en.wikipedia.org/wiki/Matter
Masę i objętość mają również obiekty w snach.
żeniec napisał(a): Pierdu pierdu, żadnego "na nowo". Bez matematyki, to można sobie pobełkotać bez większych konsekwencji dla otaczającej rzeczywistości. Nikt nie wątpi, że wiara pozwala ekspresowo docierać do różnorakich wniosków. Na ogół jednak traktuje się to jako bug, a nie feature.
"Konsekwencje dla otaczającej rzeczywistości" zakładają pragmatyczną teorię prawdy. Z wedyzmu nie było bomby atomowej, co nie znaczy że z nią (rzeczywistością) nie korespondował. W drugą stronę też to działa, z teorii strun nie ma nic, co nie znaczy (...)
Odpowiedz
Stoik napisał(a): "Bóg" to nazwa własna bytu spełniającego konkretne warunki, takie jak wszechmoc w granicach logicznej możliwości, wszechwiedza i konieczność właśnie. Jeśli Bóg nie musi, a Wielski Skrzatos musi, to ten drugi jest prawdziwym Bogiem.
To się zaczyna niebezpiecznie zbliżać do Bóg istnieje z definicji, bo musi... z definicji. Nie dziw się, że takich argumentów niektórzy nie kupują, bo to tania sztuczka.

Stoik napisał(a): A jeśli WS też nie musi, ani to co go stworzyło, i tak w stronę [latex]\infty[/latex], to... Istnienie Boga nadal nie jest zagrożone. Rzeczywistość może się składać z nieskończonego regresu, Bóg nie jest na jego końcu ani początku (bo ich nie ma), tylko stanowi podstawę, dla której jest ten wielki łańcuch bytu zamiast niczego.
Zwykle jednak Bóg jest jeszcze osobowy, a nie tylko "bazą istnienia". Zresztą, jak tak podejdziesz do tematu, to można pytać o "bazę" dla "bazy" tego "wielkiego łańcucha". Nie wiem, czy istnienie jest zagrożone, ale na pewno określoność.

Stoik napisał(a): Nie szkodzi wszechświatowi, tylko ateistom, którzy żeby obronić swoją wiarę w nieistnienie Boga są zmuszeni odrzucić zasadę racji dostatecznej. Tacy z nich racjonaliści jak ze mnie stoik.
Mam dziwne wrażenie, że większości wystarczy, że po prostu jest. Nie, że musi być, że musiał powstać, itp. itd. Tylko, że jest.

Stoik napisał(a): Np. mój. A jak wątpisz, to twój.
A jak wnioskujesz o jego niematerialności?

Stoik napisał(a): A co jest spoko odpowiedzią na pytanie o to, co umożliwiło chemię organiczną, odpowiednie warunki i czas?
Stan rzeczy i pewnie trochę przypadku. Można pytać w nieskończoność i nie widać powodu dla którego Bóg jest lepszą odpowiedzią, niż "bo tak", skoro odpowiedź na pytanie o Boga też ostatecznie sprowadza się do "bo tak".

Stoik napisał(a): Za każdą taką wstawką stoją argumenty, nawet jeśli nie są jeszcze explicite wyłożone. Chcesz to je zignoruj, ale nie piszę niczego o czym nie jestem osobiście przekonany, a granie adwokata diabła połączone z chęcią wywołania konkretnej reakcji to właśnie esencja trollingu. U mnie co najwyżej to ostatnie.
To może czas przejść z implicite na explicite, bo po chuj kręcić się w kółko.

Stoik napisał(a): https://www.cia.gov/readingroom/docs/CIA...0002-1.pdf tylko zanim sprawdzisz upewnij się, że jesteś sceptykiem, a nie niedowiarkiem. Różnice tutaj https://www.debunkingskeptics.com/characteristics.php
Przejrzę. Jeden komentarz zostawię na razie taki, że sprzedajesz to jako ustalony fakt, a społeczność jest co najmniej podzielona, o ile nawet nie dominuje przekonanie, że research na ten temat jest do dupy.
Przy okazji - przejrzałeś ogół dowodów za i przeciw, czy się jarasz, że istnieje paper potwierdzający Twój bias? ;-)

Stoik napisał(a): 1. https://ateista.pl/showthread.php?tid=16...#pid769209
To jest ten moment, w którym przydałoby się być explicite, a nie pisać półgębkiem skróty myślowe.
Stoik napisał(a): Zacznijmy od tego, że każdy milimetr przestrzeni i pustki kosmicznej jest przezeń podtrzymywany, więc jak najbardziej jest wykrywalny - wystarczy się rozejrzeć. A zakończmy na uwadze, że śladu jakiegokolwiek umysłu w przestrzeni też nie znajdziesz, mimo że co najmniej jeden istnieje. Co prowadzi do ciekawych wniosków, bo skoro nie istnieje w przestrzeni, to nie istnieje też w czasie, a skoro nie istnieje w czasoprzestrzeni, to nie może być materią, a skoro nie może być materią, to nie może być energią, a skoro nie może być energią, to nie podlega entropii, a skoro nie podlega entropii, to idea życia wiecznego jest całkiem dorzeczna.
Co to znaczy "podtrzymywany" i dlaczego przestrzeń wymaga "podtrzymywania"? I jak śladu umysłu nie znajdziesz? Ja swój znajduję gdzieś pomiędzy swoimi uszami i nigdy nie udało mi się wyjść poza czas, cokolwiek by to miało znaczyć. Wyjaśnij zatem, co przez powyższe rozumiesz, bo na razie wychodzi bełkot.

Stoik napisał(a): 2. Substancja to po prostu coś fundamentalnego.
Co to jest "coś fundamentalnego" i czemu nie może wchodzić w interakcje z "czymś innym fundamentalnym"?

Stoik napisał(a): Dla Demokryta były to atomy. Dla Leibniza monady. Dla Kartezjusza res cogitans i res extensa. Dla mnie (a jestem myślicielem co najmniej tej samej kategorii wagowej co ww.) tylko res cogitans.
Jak u Ciebie jest jedna substancja, no to faktycznie nie miesza się innymi, bo ich nie ma. Zresztą, u Kartezjusza jednak te rzeczy wchodzą w interakcje, więc to słaby przykład.

Stoik napisał(a): Nie mogą wchodzić w interakcję, bo https://youtu.be/4l1lQMCOguw?t=250 (O, zaczęło się linkowanie jutubek.)
No właśnie. Przedstaw argument tutaj, nie mam możliwości obejrzeć z dźwiękiem na razie.

Stoik napisał(a): 3. Znaczy to, że można zaprzeczyć istnieniu materii nie popadając w sprzeczność, a istnieniu świadomości nie sposób (co jest jedną z wielu właściwości różniących te dwie rzeczy). Zaprzeczalność sama w sobie nie każe, ale w sytuacji p V q członu, co do którego mamy pewność raczej nie zanegujemy.
Można też zaprzeczyć istnieniu czegokolwiek, prócz siebie, co jeszcze nie znaczy, że podmioty między sobą się zasadniczo różnią (lub że jest tylko 1). To oznacza tylko tyle, że trudno tu coś stwierdzić na pewno. Z zaprzeczalności w sensie "można zaprzeczyć i nie widać sprzeczności" za dużo niestety nie wynika.

Stoik napisał(a): 4. O czym nie można mówić, o tym trzeba milczeć.
Jesteś pewien, że stosujesz tę zasadę konsekwentnie? Argument Berkeley'a przeciwko materii też nie jest za tym, że materia nie istnieje, ale właśnie, że nie da się o niej sensownie mówić.

Stoik napisał(a): Masę i objętość mają również obiekty w snach.
Proszę zatem przedstawić model fizyczny, który operuje pojęciami masa i objętość wobec obiektów w snach i pozwala dokonywać sensownych pomiarów.

Stoik napisał(a): "Konsekwencje dla otaczającej rzeczywistości" zakładają pragmatyczną teorię prawdy.
Bo w praktyce innej nie ma. Myślisz prawda, ale masz tylko użyteczność. W fizyce ogólnie jest podobnie: myślisz rzeczywistość, ale jest tylko model.

Stoik napisał(a): Z wedyzmu nie było bomby atomowej, co nie znaczy że z nią (rzeczywistością) nie korespondował.
Jak ustalasz korespondencję, jeśli nie w drodze trafnych przewidywań, czyli... użyteczności?

Stoik napisał(a): W drugą stronę też to działa, z teorii strun nie ma nic, co nie znaczy (...)
Jak to nie ma nic? Nie jest oderwana całkowicie od empirii. W kwestiach, w których już coś wiemy, daje te same przewidywania. W szczególności jej status jest nijak nie podobny do starożytnych bajań.
Odpowiedz
żeniec napisał(a): To się zaczyna niebezpiecznie zbliżać do Bóg istnieje z definicji, bo musi... z definicji. Nie dziw się, że takich argumentów niektórzy nie kupują, bo to tania sztuczka.
Myślałem, że to mamy już za sobą. Raczej "jeśli Bóg istnieje, to z definicji musi istnieć". Jak jej nie akceptujesz to mówimy o dwóch różnych sprawach, potem podmieniasz jego imię na pomniejsze byty, które z takich przymiotów nie są znane i się cieszysz jak głupi do sera.
żeniec napisał(a): Zwykle jednak Bóg jest jeszcze osobowy, a nie tylko "bazą istnienia". Zresztą, jak tak podejdziesz do tematu, to można pytać o "bazę" dla "bazy" tego "wielkiego łańcucha". Nie wiem, czy istnienie jest zagrożone, ale na pewno określoność.
A kto powiedział, że jest "tylko" bazą? Jest nieskończenie osobowy, bo żeby wiedzieć wszystko trzeba też wiedzieć co czują wykreowane przez siebie stworzenia, wejść w ich buty. Na marginesie, różni zwodnicy nadinterpretują ten fakt jako mówiący, że są tożsami z Bogiem.
Można pytać i otrzymać ostateczną odpowiedź: byt jest, niebytu nie ma. A że byt jest wyłącznie "świadomościowy"*, sprowadza się to do mało kontrowersyjnej obserwacji, że nie da się być świadomym nieświadomości. Coś zawsze istniało i czuło, choćby siebie, i już będzie istnieć i czuć, bo z niczego nic nie powstaje, ani coś nie staje się niczym.
*No i dlatego Bóg istnieje w każdym świecie możliwym, że inne są niemożliwe. Czym by się różnił wielki łańcuch bytu od niebytu gdyby nie miał go kto doświadczyć? Niczym.
żeniec napisał(a): Mam dziwne wrażenie, że większości wystarczy, że po prostu jest. Nie, że musi być, że musiał powstać, itp. itd. Tylko, że jest.
No i to jest właśnie odrzuceniem ZRD. Jak nie wiesz o jakim zwierzęciu mowa to sprawdzaj w bestiariuszu przed kontynuowaniem dyskusji.
żeniec napisał(a): A jak wnioskujesz o jego niematerialności?
To jest domyślny wniosek wobec braku dowodów na istnienie czegokolwiek materialnego, czy też mocniej: wobec niemożności udowodnienia tego (każdy dowód wymagałby wyjścia poza świadomość, co w przeciwieństwie do wyjścia z ciała nie jest sensowne). Ale jak zapytasz materialisty co sądzi o OOBE to usłyszysz, że nie ma takiego czegoś. Dogmatyzm i fanatyzm, jakiego wahabici mogliby pozazdrościć.
żeniec napisał(a): Co to znaczy "podtrzymywany" i dlaczego przestrzeń wymaga "podtrzymywania"? I jak śladu umysłu nie znajdziesz? Ja swój znajduję gdzieś pomiędzy swoimi uszami i nigdy nie udało mi się wyjść poza czas, cokolwiek by to miało znaczyć. Wyjaśnij zatem, co przez powyższe rozumiesz, bo na razie wychodzi bełkot.
Bóg sobie wyobraża/śni/halucynuje świat. Jak przestanie, to go nie będzie. Pomiędzy swoimi uszami znajdujesz mózg. Czas jest subiektywny, nie ma potrzeby z niego wychodzić.
żeniec napisał(a): Co to jest "coś fundamentalnego" i czemu nie może wchodzić w interakcje z "czymś innym fundamentalnym"?
Co to jest "coś"? Jak odzyskasz dźwięk to posłuchaj jeszcze https://www.youtube.com/watch?v=C2ZuKRo7h14
żeniec napisał(a): Można też zaprzeczyć istnieniu czegokolwiek, prócz siebie, co jeszcze nie znaczy, że podmioty między sobą się zasadniczo różnią (lub że jest tylko 1). To oznacza tylko tyle, że trudno tu coś stwierdzić na pewno. Z zaprzeczalności w sensie "można zaprzeczyć i nie widać sprzeczności" za dużo niestety nie wynika.
Istnieniu siebie też można zaprzeczyć. Z zasady identyczności przedmiotów nierozróżnialnych wynika, że jeśli A można zaprzeczyć, a B nie, to A=/=B.
żeniec napisał(a): Proszę zatem przedstawić model fizyczny, który operuje pojęciami masa i objętość wobec obiektów w snach i pozwala dokonywać sensownych pomiarów.
Zanim taki model przedstawiono to nikogo nie dało się zabić przez peine forte et dure. Tako rzecze żeniec.
żeniec napisał(a): Bo w praktyce innej nie ma. Myślisz prawda, ale masz tylko użyteczność. W fizyce ogólnie jest podobnie: myślisz rzeczywistość, ale jest tylko model.
Ciekawe czy ta komedia w pierwszym zdaniu była zamierzona.
żeniec napisał(a): Jak ustalasz korespondencję, jeśli nie w drodze trafnych przewidywań, czyli... użyteczności?
W drodze rozumowań.
żeniec napisał(a): Jak to nie ma nic? Nie jest oderwana całkowicie od empirii. W kwestiach, w których już coś wiemy, daje te same przewidywania. W szczególności jej status jest nijak nie podobny do starożytnych bajań.
Jeśli by np. dawała przewidywania inne niż starożytne bajania, to tym gorzej dla niej, nie dla nich.
Odpowiedz
Stoik napisał(a): Bóg sobie wyobraża/śni/halucynuje świat. Jak przestanie, to go nie będzie. Pomiędzy swoimi uszami znajdujesz mózg. Czas jest subiektywny, nie ma potrzeby z niego wychodzić.
W takim przypadku Twoja odpowiedź na każde pytanie dotyczące natury rzeczywistości może być: "Jest tak ponieważ Bóg sobie to wyobraził". Możesz wobec tego wyjaśnić skąd wiesz o rzeczach, które tutaj wypisujesz i aż tyle o nich wiesz. Znasz odpowiedź na każde pytanie ale nie potrafisz wyjaśnić ich w sposób, który byłby sensowny dla innych. Bóg się z Tobą komunikuje? Z taką wiedzą w jaki sposób funkcjonujesz w "normalnym" życiu?
Odpowiedz
Osiris,

Chciałbym poznać twoją opinię na taką kwestię:

Platon mówi o wiedzy noetycznej jako o wiedzy pewnej, tam się filozofuje o jakichś światach idei (transcendentnych). Jak zatem należałoby to oceniać? Przecież nie wiemy co w głowie miał Platon - mógł sobie robić jaja, a mógł wręcz przeciwnie, coś przeżyć + pewność wiedzy ze względu na jego nazwisko i inteligencję.

Jak to byś ugryzł ; ] ?
Odpowiedz
Dla mnie wiedza jest tym pewniejsza im jest bardziej potwierdzona za pomocą narzędzi niezależnych (lub mniej zależnych) od naszych zmysłowych i generalnie umysłowych ograniczeń. W skrócie chodzi o naukowe podejście; jeśli mówimy o wiedzy neotycznej, to bez powiązania tego w jakiś sposób z neurobiologią jest to dla mnie tylko ciekawostka filozoficzna. Zauważ, że co filozof ( od Platona po Frankla) to każdy miał swoją własną koncepcję tejże wiedzy a ja potrzebuję czegoś więcej (weryfikacji) aby uznać to za coś pożytecznego.
Odpowiedz
Okej, taka odpowiedź mi się podoba.

Pyt. nr 2:

Co jeśli mózg ludzki został tak skonstruowany, że musi ''nieneurobiologią'' osiągać nie matematykę nie fizykę, tylko właśnie tą cholerną transcendencję. I że nie będzie miał złudzenia, lecz penwość, ale taką pewność bez matematyki.

Czy naprawde taka sztywna pewność jest warta odrzucenia np. świata idei? Przypomnę tylko, że widzenie piękna samego w sobie jest prze zajebiste. Aha i ma pierwiastki wieczności.
Odpowiedz
Osiris napisał(a): W takim przypadku Twoja odpowiedź na każde pytanie dotyczące natury rzeczywistości może być: "Jest tak ponieważ Bóg sobie to wyobraził". Możesz wobec tego wyjaśnić skąd wiesz o rzeczach, które tutaj wypisujesz i aż tyle o nich wiesz. Znasz odpowiedź na każde pytanie ale nie potrafisz wyjaśnić ich w sposób, który byłby sensowny dla innych. Bóg się z Tobą komunikuje? Z taką wiedzą w jaki sposób funkcjonujesz w "normalnym" życiu?
Jako teista wierzę, że mój rozum jest darem bożym, a nie efektem ekscytacji pól kwantowych, które ślepym trafem złożyły się na mój układ nerwowy. I jako taki jest w stanie dochodzić do ograniczonych, ale jednak słusznych wniosków o kształcie wszechrzeczy. To był racjonalizm zanim go przemalowano na "wierz bezgranicznie we wszystko co piszą w peer-reviewed tabloidach i odrzucaj stanowczo wszystko co się z nimi nie zgadza krzycząc źródło???".

https://en.wikisource.org/wiki/The_Kybalion/Chapter_4 czytaj od [59]
Odpowiedz
Ja to w ogóle czuję lekką odrazę do sytuacji w której mam od jakiegoś fizyka, któregom nawet na oczy nie widział, uczyć się nieistnienia boga. To takie chore.. Jako dziecko miałem świeże qualia pamięci o przebywaniu w innym świecie i teraz jakiś mistrz fizyki i jabłek spadających z drzew z precyzją co do nieskończoności małości, będzie mi zaprzeczał, twarzy nawet nie pokazując. A phi! A sio.
Odpowiedz
legend napisał(a): Pyt. nr 2:

Co jeśli mózg ludzki został tak skonstruowany, że musi ''nieneurobiologią'' osiągać nie matematykę nie fizykę, tylko właśnie tą cholerną transcendencję. I że nie będzie miał złudzenia, lecz penwość, ale taką pewność bez matematyki.

Czy naprawde taka sztywna pewność jest warta odrzucenia np. świata idei? Przypomnę tylko, że widzenie piękna samego w sobie jest prze zajebiste. Aha i ma pierwiastki wieczności.
Przecież nie trzeba odrzucać świata idei (w tym piękna) w żadnym wypadku. Jest różnica między ideami o których wszyscy rozmawiamy a rzeczywistym istnieniem nadprzyrodzonej istoty, która z jakiegoś powodu nie jest widoczna dla większości ludzi. Chodzi o to, że jeśli Twój mózg przekazuje tobie informacje o istnieniu jakiejś formy transendencji to mnie chodzi o sprawdzenie czy Twoje wyobrażenia są nie tylko wytworem mózgu (który jest przecież świetny w różnego rodzaju konfabulacjach), a ta transcendencja rzeczywiście gdzieś istnieje.

legend napisał(a): Ja to w ogóle czuję lekką odrazę do sytuacji w której mam od jakiegoś fizyka, któregom nawet na oczy nie widział, uczyć się nieistnienia boga. To takie chore.. Jako dziecko miałem świeże qualia pamięci o przebywaniu w innym świecie i teraz jakiś mistrz fizyki i jabłek spadających z drzew z precyzją co do nieskończoności małości, będzie mi zaprzeczał, twarzy nawet nie pokazując. A phi! A sio.
Ale fizyk nie powie Ci, że Boga nie ma. On się tym nie zajmuje.

Stoik napisał(a): Jako teista wierzę, że mój rozum jest darem bożym, a nie efektem ekscytacji pól kwantowych, które ślepym trafem złożyły się na mój układ nerwowy. I jako taki jest w stanie dochodzić do ograniczonych, ale jednak słusznych wniosków o kształcie wszechrzeczy. To był racjonalizm zanim go przemalowano na "wierz bezgranicznie we wszystko co piszą w peer-reviewed tabloidach i odrzucaj stanowczo wszystko co się z nimi nie zgadza krzycząc źródło???".
A kto wierzy bezgranicznie w peer-reviewed tabloidy? Nie na tym polega nauka, masz chyba błędne wyobrażenie o tym.
Odpowiedz
To od razu ci napiszę, że pamięć sprzed narodzin nie bierze się z wyobraźni czy coś takiego. Przy przypominaniu tych rzeczy towarzyszy pewność, że ciało ''ubrało sie'' tylko w pewnym momencie, jednak człowiek jest cały czas w jakimś ogólnym (materialnym i niematerialnym) procesie.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości