Nie pamiętam czy był tutaj już wątek wprost na temat filogenetycznego powstania ludzkiego intelektu i tak dużego mózgu (współczynnik encefalizacji 2,1 i 25% zużycie energii), ale na pewno nie było na temat mojego pomysły.
W pewien sposób natchnęła mnie „Maszyna mamowa”, w której autorka dosyć bzdurnie tłumaczy powstanie mózgownicy coraz szybszym naśladownictwem.
Otóż moim zdaniem przyczyna leży w silniejszej presji selekcyjnej na geny kodujące zdolności intelektualne. A to dlatego, że zdolności takie dają osobnikowi nimi dysponującemu przewagę zwielokrotnioną o liczbę osobników z jego stada, w tym osobników należących do dawnych pokoleń (!).
Wykształcając strukturę silnych mięśni lub sprawnego żołądka nie zyskujemy siły swojego stada ani zdolności trawiennych wszystkich osobników z niego pochodzących na raz.
Natomiast posiadając zdolności logicznego myślenia jestem w stanie opanować matematykę na poziomie przewyższającym możliwości samodzielnego dojścia do niego jakiegokolwiek wybitnego matematyka, pojąć rozwiązania niemożliwe do samodzielnego znalezienia dla nawet Pitagorasa i innych (czego przyczyną jest zapewne to, iż łatwiej jest coś pojąć niż to wymyślić).
Niesamowita przewaga takich zdolności, wtórnie mogła wywrzeć presję na wykształcenie się zdolności językowych, przydatnych nie tylko samych w sobie (pomysły na sprawną zagajkę też mogę czerpać od grupy lub od przodków, dziadek mógł mnie nauczyć przekonywać urzędników i zniewalać niewiasty). W ten sposób presja na język byłaby jeszcze większa. Ale dla zdolności możliwych do naśladowania wcale nie jest konieczny, chociaż je bardzo ułatwia i jest im potrzebny. Można się nauczyć strategii polowania, przyglądając się mu lub jego planowaniu albo biorąc w nim udział.
Dla wyjaśnienia dodam, że mogłaby się pojawić naiwna wątpliwość dotycząca wartości przystosowawczej zdolności językowych samych w sobie (choć nie pozostałych zdolności, dzięki którym możemy się uczyć rozwiązań w ich materii bez pomocy podpatrywanej osoby; ani nie zdolności językowych jako metody przekazywania rozwiązań w innych intelektualnych dziedzinach). Do jego wytworzenia się potrzebna jest współpraca pary, ale w tej jedna osoba zyskuje na komunikacji a druga traci. Po co ktoś miałby zacząć tracić czas na przekazywanie informacji komuś innemu kto sam na tym zyska.
Zarzut taki byłby naiwny, bo stosowałby się równie dobrze do innych sposobów komunikacji w świecie zwierząt, które istnieją, którym nikt nie przeczy i które są już dawno wyjaśnione. Tłumaczy się je doborem krewniaczym i zasadą („normą” wzajemności (działającą w oparciu o przesłanki z teorii gier).
W literaturze często przewija się wątek tego iż 5,3 miliona lat na wytworzenie się tak dużego mózgu to za mało. Nie muszę chyba (a może muszę) wspominać, że mózg się nie wytworzył lecz powiększył i nawet nie wiadomo w jaki sposób ani czy w ogóle komplikował czy tylko powielał dawne struktury, ale 5,3 miliona lat na wytworzenie się nowego organu to nie jest tak krótko. Ewoluujemy od 3,5 miliarda lat, czyli około 6-7 set takich okresów, która to ilość jest liczbą z pewnością nie zawierającą wszystkich kroczków ewolucji na ziemi.
Jednak mózg rzeczywiście stanowi organ niezwykły. Daje nam możliwość wytępienia wszystkich innych genów niż ludzkie (co z powodzeniem w dużej mierze już do tej pory wykonaliśmy) a nawet exterminacyjnej konkurencji z genami naszych pobratymców (za sprawą czego ludzkość ma dużo prostsze nosy), co niestety również już zaczęliśmy.
Myślę, że wytworzenie się tak niezwykle skutecznego organu było wynikiem zwiększonej presji selekcyjnej na zdolności intelektualne.
A co wy (jak w ankiecie) myślicie na ten temat?
W pewien sposób natchnęła mnie „Maszyna mamowa”, w której autorka dosyć bzdurnie tłumaczy powstanie mózgownicy coraz szybszym naśladownictwem.
Otóż moim zdaniem przyczyna leży w silniejszej presji selekcyjnej na geny kodujące zdolności intelektualne. A to dlatego, że zdolności takie dają osobnikowi nimi dysponującemu przewagę zwielokrotnioną o liczbę osobników z jego stada, w tym osobników należących do dawnych pokoleń (!).
Wykształcając strukturę silnych mięśni lub sprawnego żołądka nie zyskujemy siły swojego stada ani zdolności trawiennych wszystkich osobników z niego pochodzących na raz.
Natomiast posiadając zdolności logicznego myślenia jestem w stanie opanować matematykę na poziomie przewyższającym możliwości samodzielnego dojścia do niego jakiegokolwiek wybitnego matematyka, pojąć rozwiązania niemożliwe do samodzielnego znalezienia dla nawet Pitagorasa i innych (czego przyczyną jest zapewne to, iż łatwiej jest coś pojąć niż to wymyślić).
Niesamowita przewaga takich zdolności, wtórnie mogła wywrzeć presję na wykształcenie się zdolności językowych, przydatnych nie tylko samych w sobie (pomysły na sprawną zagajkę też mogę czerpać od grupy lub od przodków, dziadek mógł mnie nauczyć przekonywać urzędników i zniewalać niewiasty). W ten sposób presja na język byłaby jeszcze większa. Ale dla zdolności możliwych do naśladowania wcale nie jest konieczny, chociaż je bardzo ułatwia i jest im potrzebny. Można się nauczyć strategii polowania, przyglądając się mu lub jego planowaniu albo biorąc w nim udział.
Dla wyjaśnienia dodam, że mogłaby się pojawić naiwna wątpliwość dotycząca wartości przystosowawczej zdolności językowych samych w sobie (choć nie pozostałych zdolności, dzięki którym możemy się uczyć rozwiązań w ich materii bez pomocy podpatrywanej osoby; ani nie zdolności językowych jako metody przekazywania rozwiązań w innych intelektualnych dziedzinach). Do jego wytworzenia się potrzebna jest współpraca pary, ale w tej jedna osoba zyskuje na komunikacji a druga traci. Po co ktoś miałby zacząć tracić czas na przekazywanie informacji komuś innemu kto sam na tym zyska.
Zarzut taki byłby naiwny, bo stosowałby się równie dobrze do innych sposobów komunikacji w świecie zwierząt, które istnieją, którym nikt nie przeczy i które są już dawno wyjaśnione. Tłumaczy się je doborem krewniaczym i zasadą („normą” wzajemności (działającą w oparciu o przesłanki z teorii gier).
W literaturze często przewija się wątek tego iż 5,3 miliona lat na wytworzenie się tak dużego mózgu to za mało. Nie muszę chyba (a może muszę) wspominać, że mózg się nie wytworzył lecz powiększył i nawet nie wiadomo w jaki sposób ani czy w ogóle komplikował czy tylko powielał dawne struktury, ale 5,3 miliona lat na wytworzenie się nowego organu to nie jest tak krótko. Ewoluujemy od 3,5 miliarda lat, czyli około 6-7 set takich okresów, która to ilość jest liczbą z pewnością nie zawierającą wszystkich kroczków ewolucji na ziemi.
Jednak mózg rzeczywiście stanowi organ niezwykły. Daje nam możliwość wytępienia wszystkich innych genów niż ludzkie (co z powodzeniem w dużej mierze już do tej pory wykonaliśmy) a nawet exterminacyjnej konkurencji z genami naszych pobratymców (za sprawą czego ludzkość ma dużo prostsze nosy), co niestety również już zaczęliśmy.
Myślę, że wytworzenie się tak niezwykle skutecznego organu było wynikiem zwiększonej presji selekcyjnej na zdolności intelektualne.
A co wy (jak w ankiecie) myślicie na ten temat?