Polecam wywiad z Wojciechem Woźniakiem.
http://wyborcza.pl/magazyn/7,124059,2209...pskim.html
Uprzedzając ewentualne zarzuty, że spamuję dla Wyborczej, przytaczam kilka fragmentów (niewyjętych z kontekstu), mogących być przyczynkiem do ewentualnej rozmowy.
Ku refleksji - być może auto-.
Cytat:*Wojciech Woźniak – socjolog z Uniwersytetu Łódzkiego, bada społeczne postrzeganie biedy i nierówności. Członek międzynarodowych zespołów badawczych i towarzystw naukowych. Autor książki „Nierówności społeczne w polskim dyskursie politycznym”
http://wyborcza.pl/magazyn/7,124059,2209...pskim.html
Uprzedzając ewentualne zarzuty, że spamuję dla Wyborczej, przytaczam kilka fragmentów (niewyjętych z kontekstu), mogących być przyczynkiem do ewentualnej rozmowy.
Cytat:
Emilia Dłużewska: „500 plus sra na wydmach!” – tak można by streścić dyskusję, którą rozpętał w zeszłym roku „Newsweek” artykułem o „najeździe Hunów” na polskie wybrzeże. Ten najazd to prawda?
Wojciech Woźniak*: To, że 500 plus umożliwiło wielu rodzicom wydatki, które wcześniej były daleko na liście potrzeb, to fakt potwierdzony badaniami. Nie znam natomiast żadnych badań opisujących styl życia i sposób zachowania na wakacjach akurat tej grupy
Cytat:W ostatnich 25 latach część elit medialnych i politycznych utrwalała obraz świata, w którym biedni są odrażający, źle się zachowują czy głosują nie tak, jak powinni. Po prostu gorsi od nas – trochę zamożniejszych. Do tego dokłada się część akcji, które mają w założeniu szczytne cele. Jakiś czas temu fundacja charytatywna rozlepiła na warszawskim Powiślu, dzielnicy przez lata kojarzonej z lumpenproletariatem, plakaty ze smutno patrzącym chłopcem i hasłem: „Jestem z Powiśla. Pozwól mi być taki jak ty”. Niżej doprecyzowano: „wykształcony, zasługujący na szacunek”. Czyli na wyjściu zakładamy, że taki, jak jest, na szacunek nie zasługuje.
Cytat:To działa też w drugą stronę. W mediach pojawiają się wypowiedzi rodziców, którzy mówią, że dzięki 500 plus „odzyskali godność, bo nie muszą chodzić do MOPS-u”.
– Faktycznie przy 500 plus pojawił się na wielką skalę dyskurs związany z odzyskiwaniem godności. To nam jakoś przeorało świadomość. Wcześniej dominował pogląd będący pokłosiem neoliberalnego myślenia – że godność, tak jak wolność, jest czymś przyrodzonym ludzkiemu bytowi i nie można jej stracić. A skoro wszyscy ludzie są godni, to nie upokarzajmy ich dawaniem pieniędzy.
No ale co komu po wolności, jeśli nie jest w stanie zaplanować, co będzie jutro? Amartya Sen, indyjski ekonomista, który w 1998 r. dostał Nagrodę Nobla, jako pierwszy próbował zdefiniować biedę przede wszystkim jako brak wyboru i kontroli nad własnym życiem. Nie posługiwał się pojęciem prekariatu, ale chodziło właśnie o to, że jesteśmy w stanie stałej niepewności, „dojutrkowości”. Przy okazji 500 plus zaczęliśmy powszechniej dyskutować o tym, że godność nie wynika tylko z tego, że jesteśmy istotami ludzkimi, ale że nasza sytuacja materialna, a jeszcze bardziej sytuacja naszych dzieci, może być czymś, co nas z tej godności odziera.
Cytat:Kiedy badania pokazują, że w środowisku prawników czy lekarzy wiele osób ma problem z alkoholem, myślimy: „Biedni ludzie, mają stresującą pracę”.
– A o naprawdę biednych ludziach – że piją za nasze i zamiast pieniędzy trzeba im dawać bony. Robiliśmy w ośmiu krajach badania dotyczące między innymi tego, jak są postrzegani biedni. Pytaliśmy, co zdaniem badanych przyczyniło się do ich sytuacji. Fińscy pracownicy socjalni i politycy byli jedynymi, którzy potrafili powiedzieć, że to ludzie w trudnej sytuacji, z którą muszą sobie radzić, i stąd stosunkowo dużo biednych z problemem alkoholowym.
W innych badanych krajach myślenie przebiega raczej odwrotnie: są biedni, bo mają problem alkoholowy, przepijają pieniądze, tracą pracę i tak dalej.
Ku refleksji - być może auto-.
Jeśli zabraknie ci argumentów - nazwij mnie kłamczynią i napisz, że łżę.