exeter
Masz trochę racji, ale nie całą. Pińcet Pis rzeczywiście pewną ilość kobiet zachęciło do rzucenia pracy. Zauważ jednak że Pińcet Pis nie dostają KOBIETY, ale RODZICE. Żadne prawo nie broni tego, żeby to mężczyzna opiekował się dziećmi w domu. Jeśli tak się prawie nigdy nie dzieje, to z powodów kulturowych, a nie ekonomicznych. Prawo nie segreguje płci, dlatego analogia z ustawami z czasów Franco nie jest właściwa. Po drugie: już obecnie wielu pracodawców ma problem ze znalezieniem chętnych do bylejakiej roboty. Rozwiązanie jest oczywiste - podwyższają płace i w ogóle polepszają warunki dla pracowników. Jeśli praca nie jest już beznadziejną harówą, to przecież milej jest pracować i mieć 1500 zasiłku ORAZ 2000 wypłaty, razem daje to już solidną, odczuwalna różnicę w jakości życia. Tak więc sam rynek dostosowuje się do programów socjalnych i próbuje wepchnąć z powrotem te kobiety, które się wypchnęły. No chyba, że zrealizujemy genialny plan przyjęcia pięciu milionów tanich roboli z Ukrainy, żeby tylko, broń Boże, nie stworzyć w Polsce przyjaznego rynku pracy.
Masz trochę racji, ale nie całą. Pińcet Pis rzeczywiście pewną ilość kobiet zachęciło do rzucenia pracy. Zauważ jednak że Pińcet Pis nie dostają KOBIETY, ale RODZICE. Żadne prawo nie broni tego, żeby to mężczyzna opiekował się dziećmi w domu. Jeśli tak się prawie nigdy nie dzieje, to z powodów kulturowych, a nie ekonomicznych. Prawo nie segreguje płci, dlatego analogia z ustawami z czasów Franco nie jest właściwa. Po drugie: już obecnie wielu pracodawców ma problem ze znalezieniem chętnych do bylejakiej roboty. Rozwiązanie jest oczywiste - podwyższają płace i w ogóle polepszają warunki dla pracowników. Jeśli praca nie jest już beznadziejną harówą, to przecież milej jest pracować i mieć 1500 zasiłku ORAZ 2000 wypłaty, razem daje to już solidną, odczuwalna różnicę w jakości życia. Tak więc sam rynek dostosowuje się do programów socjalnych i próbuje wepchnąć z powrotem te kobiety, które się wypchnęły. No chyba, że zrealizujemy genialny plan przyjęcia pięciu milionów tanich roboli z Ukrainy, żeby tylko, broń Boże, nie stworzyć w Polsce przyjaznego rynku pracy.