Gawain napisał(a): Ale u nas od czasów rozbicia dzielnicowego niewiele się zmieniało. Zjednoczone plemiona słowiańskie miały i ten sam język i poczucie, że jest jeden książe, który tym bajzlem rządzi. Linia Curzona jednak nie bez powodu powstała. U nas nie było politycznych, kulturalnych ani religijnych różnic, wokół których miały się krystalizować ośrodki nacjonalizmu. Dochodzi do tego jeszcze średniowieczne pojmowanie człowieka jako poddanego określonego króla a nie przedstawiciela jakiejś grupy językowej.O czym ty piszesz?
- po rozbiciu dzielnicowym Mazowsze było jeszcze długo samodzielnym państwem, dopiero Zygmunt Stary (a raczej Bona) właczyli je "do macierzy". Co do innych to pod Grunwaldem jeden Piast i jeden Gryffid walczyli po stronie "chrześcijańskiej".
- linia Curzona powstała w głowie dyplomaty państwa, które Afrykę i daleki wschód dzieliło linijką na mapie. Nasze powojenne granice są w dużej mierze postkolonialne, zwłaszcza ta północna z Rosją (Kaliningradem).
- jedna z najbardziej znanych epopeji narodowych zaczyna się od słów "Litwo, ojczyzno moja". A w środku zawiera scenę z odegraniem "Jeszcze Polska nie umarła". Dla jej autora to była jedna tożsamość.
- językowo ta jednolitość nadal utrzymuje się w wyrażeniach "jechać na Litwę, Białoruś, Ukrainę". Oprócz Węgier, żadne obce państwo nie ma tego zaszczytu.
- rozbicie dzielnicowe Niemiec na państewka było jeszcze przed Reformacją i Wojną 30-letnią, choć ona je pogłębiła. W Rzplitej próby unifikacji religijnej skończyły się powstaniem Chmielnickiego. Przedtem to była część Korony
Cytat:I dalej są tam Polacy, którzy nie tyle skolonizowali tamte tereny co sprawili, że polska kultura jako atrakcyjniejsza skonwertowała sporą część tamtejszych.
Do połowy XVII wieku. A potem tę rolę przejęła Moskwa. I jakoś dziwnie linia podziału wpływu kultury Polski i Moskwy pokrywa się z granicą katolicyzmu i ortodoksji. A zachodnia granica krajów pierwotnie katolickich i protestanckich jest też zachodnią granicą UE i NATO.
Cytat:A nie wynika to po części z tego, że bycie Niemcem nie jest kulturowo atrakcyjne? Weźmy ostatnie 200 lat. Niemcy byli atrakcyjni kulturowo do momentu wyrośnięcia "nazionalizmu". Potem urobili sobie sylwetkę blond ubermenscha w pruskiej pikelhaubie, która atrakcyjna była jedynie dla niemieckojęzycznych blondynów o zacięciu militarnym.
I jak łatwo zauważyć, o ile science miało się świetnie to już niemiecka kultura zaczęła zdychać.
Ekstrapolujesz wydarzenia sprzed 80 lat wstecz. W czasach plebiscytów na spornych ziemiach całkiem sporo polskojęzycznych Mazurów opowiadało się za przynależnością do Niemiec. Początkowo nacjonalizm niemiecki wyrastał z - tworzonej w dużej mierze w Niemczech - epoki romantyzmu, od którego kopiowali pełnymi garściami nasi polscy romantycy. Twórcy jak Wagner, Mahler i Strauss, ETA Hoffmann wywierali wpływ na cały świat. A wcale niemało niemieckich romantyków widziało w Bismarcku ucieleśnienie tych marzeń, ignorując pikelhauby i militaryzmy. No i nie zapominajmy, że II Rzesza była innym państwem, niż III Rzesza, jak pokazują te jednostki wojskowe z tego czasu:
https://en.wikipedia.org/wiki/Schutztruppe
Cytat:Po wojnie nastąpiło wyparcie i odbicie w drugą stroną, bo "trauma", wiadomo. Ale i tak jest "trash in, trash out", odwrócenie biegunów mizernych środków nie poprawi nijak jakości tego co na wylocie. Kulturotwórcza rola Niemiec skończyła się na przepowiedniach Nietzschego, który jak na ironię uważał się za Polaka.
Jeszcze po pierwszej wojnie światowej kultura niemiecka, mimo poważnego załamania w wyniku przegranej, była wystarczająco atrakcyjna, żeby Kiepura występował w Berlinie i nagrywał filmy po niemiecku. A także "Flip i Flap", czyli Laurel and Hardy, widziałem oryginalny urywek filmu, w którym mówili po niemiecku. Oczywiście obok innych wersji językowych, niemniej nikt nie miał oporu używać tego języka. Dopiero od 1933 roku niemieccy ludzie kultury masowo opuszczają Niemcy (Thomas Mann, Marlene Dietrich), a kto zostaje, wyrabia dla tego zbrodniczego systemu. Z tego tutaj nigdy kultura się nie podniosła. A po 1945 na całym świecie język niemiecki kojarzy się już głównie z facetami w mundurach krzyczącymi "Raus, schneller, Haende hoch"
https://prawo.money.pl/aktualnosci/wiado...85125.html
Cytat:To chyba ogólnie europejski problem, bo poza Brytolami, mało co się przebija do mainstreamu i tworzy kulturowe memy. Jak się zastanowić to polski problem może być poważniejszy nawet niż niemiecki. W końcu my mamy traumy innego rodzaju a materiał historyczno-kulturowy zarąbisty. I jakoś tak niewielkie tylko ilości przedostają się poza nasz grajdołek. Polska to kulturowa terra incognita...
Brytole są ciągnięci w cieniu dominacji kultury amerykańskiej, która z tęsknotą spogląda na starą metropolię i regularnie rzuca oskarami za jakiś kicz o królach czy królowych. Dlatego trudno się do nich porównywać. Do pewnego momentu europejska kultura próbowała stworzyć pewną koncepcję przeciwną do anglo-saksonizmu, i przez pewien czas to szwedzkie, to francuskie, to polskie produkcje nadawały jej ton. Dla mnie ta próba symbolicznie została pogrzebana w 1994 w Cannes, gdzie Złota Palma, zamiast jak wszyscy oczekiwali pójść w ręce Kieślowskiego, została wręczona Tarrantino.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Koh 3:1-8 (edycje własne)
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!