DziadBorowy napisał(a): "Chodzi o doprowadzenie pracownika do stresu i nieomal do kresu wytrzymałości.
W takiej sytuacji albo pracownik uzna, że interesy firmy są ważniejsze niż jego oczekiwania, żądania, potrzeby, albo się zbuntuje i zrezygnuje z pracy"
O tym jak w latach 90 szkolono kadry "zarządzające". Tłumaczy to czemu nawet dzisiaj wiele firm to toksyczne miejsca do pracy.
Ale to jest kontrskuteczne. Bo taki 'zawalony' pracownik sp... robotę albo odejdzie i trzeba będzie szukać nowego.
Z punktu widzenia firmy, to czysta strata.
A nas Łódź urzekła szara - łódzki kurz i dym.