Program jest o ludziach którzy mieli związek z okultyzmem, psychotroniką tarotem, magią itp pierdołami. Opowiadają o swoich przeżyciach i o tym jak Jezus pomógł im wyjść z zagubienia. Wybrane teksty ze strony poniżej:
(...) Zacząłem mieć wszelkie objawy takiego totalnego udręczenia. Bardzo często
przeżywałem paraliże, bardzo często słyszałem natrętne głosy, miałem halucynacje, miałem
przedziwne doznania dotykowe. To wszystko działo się z niesamowitym natężeniem...
Cierpiałem tak bardzo, że wiedziałem, że długo tego nie wytrzymam. Nie miałem też
najmniejszego pomysłu, w jaki sposób można było to zmienić... Nie wiedziałem, gdzie
mógłbym pytać o pomoc. Miałem dużo myśli samobójczych w tym czasie, jedna z rzeczy,
która mnie powstrzymywała przed samobójstwem to obawa, że moment, w którym popełnię
samobójstwo, wcale nie będzie momentem, w którym się to zakończy.
Któregoś dnia przyszedł mi do głowy pomysł, to był dzień pełen myśli
samobójczych, ale przyszedł mi do głowy pomysł, żeby spróbować się pomodlić. Jeden z
moich starych kumpli w międzyczasie nawrócił się, skrzyknął taką grupę (...) powiedział, że
oni się o mnie pomodlą i ten problem ustanie. Ja w to uwierzyłem, pojechałem tam. (...)
Powiedziałem co mi jest, oni zaczęli się o mnie modlić, chwilę później gdzieś w moim
wnętrzu zapadłem w jakąś taką delikatną błogość, to było jak taki trzysekundowy sen.
Wybudziłem się tak jakby wszystkie rzeczy, które działy się do tego momentu nie miały
miejsca – cała presja, wszystkie nerwy, wszystkie symptomy (…
Ja nie znałem uczucia
radości już od lat, ale wyszedłem stamtąd z dziwnym dziecięcym poczuciem zadowolenia.”
Kobieta, z zawodu psycholog, odcinek o kartach tarota:
„To moja ostatnia deska ratunku, jakaś modlitwa, ale ja nic nie pamiętałam.
Jedyne co mi wtedy przyszło, to „Ojcze ratuj!” Po prostu „Ojcze ratuj!” I w pewnym
momencie poczułam jak nade mną rozpostarła się taka ciepła kotara ... i wszystko odeszło, i
od tego momentu skończył się okres lęków.”
Mężczyzna, odcinek o technice doskonalenia umysłu:
„Tygodniowy kurs DU zrobił na mnie dość duże wrażenie. (...) Był to okultyzm,
szamanizm ubrany w pseudonaukowe szaty. Dostarczał naprawdę duchowych przeżyć.
Odsłaniał tajniki wiedzy tajemnej i obiecywał prawdziwą wolność, rozwój, władzę. (...)
Przeszedłem jeszcze parę treningów i kursów, aż trafiłem na "Rebirthing". Mottem była tam :
Prawda, Prostota, Miłość, Rozwój potencjału ludzkiego. Prawda, że piękne? Rebirthing po
angielsku oznacza "ponowne narodzenie, odrodzenie". (...) Pomimo różnych przeżyć i
wydawałoby się efektów, dalej byłem wewnętrznie pusty, nie byłem szczęśliwy. Moje życie
przestało mi się podobać, nadzieje pokładane w moim wysiłku wkładanym w samorealizacje
zawodziły. Pustka, beznadzieja... Niczego, na czym można oprzeć swoje życie. Relatywizm
jest na dłuższą metę dołujący.
W tym czasie miało miejsce pewne wydarzenie. Mój bliski przyjaciel, rówieśnik,
zachorował na raka. W przeciągu jednego miesiąca zmarł. Miał wtedy 26 lat. Na kilka dni
przed jego śmiercią, odwiedziłem go w klinice. Choroba tak bardzo go wyniszczyła... Nie
miałem mu nic do powiedzenia. Cała moja MĄDROŚĆ, wszystko czego się nauczyłem, z
czym się tak obnosiłem, pokazało swoją rzeczywistą wartość. Bzdura... Nie chcę przytaczać
tutaj tego, z czym to wszystko wtedy porównałem. Ta śmierć była dla mnie bardzo bolesna,
zresztą jak dla wielu naszych przyjaciół. Była czymś dziwnym...
Miałem też przyjaciela - wierzącego człowieka, który wiele godzin poświęcił na
rozmowy ze mną. Zaprosił mnie do kościoła. Poszedłem z nimi w najbliższą niedzielę.
Zobaczyłem tam ludzi szczerze modlących się do Boga, tak jak kto chciał; to siedząc, to
stojąc, własnymi, prostymi słowami. Zamknąłem oczy i zacząłem wylewać przed Bogiem
wszystko co leżało mi na sercu. Były to słowa pełne bólu, żalu i goryczy. Popłynęły łzy... I
wydarzyło się coś bardzo dziwnego. Bez mojego udziału, bez starań i zabiegów z mojej
strony spłynął do mojego wnętrza pokój. I to bardzo dziwny pokój. Czułem bardzo
wyraźnie, że jest to dar od "Kogoś". Nie wypracowałem go poprzez medytację, czy jakąś
inną technikę, zresztą nie potrafiłbym. To była zupełnie inna jakość.”
Dziewczyna, absolwentka Collegium Psychotronicznego odcinek o okultyzmie:
„Kosztowało mnie to dużo cierpienia, żeby wreszcie przekonać się, że to nie jest
dobre. (…
Dzisiaj wiem - bo ja tak naprawdę nie byłam świadoma tych wszystkich rzeczy -
że istnieją siły zła, których my nie widzimy.”
Wypowiedź jednego z ekspertów w odcinku o okultyzmie:
„Większość ludzi wchodzi w New Age naprawdę z bardzo dobrymi intencjami. Są to
często intencje pomagania innym ludziom, pomagania sobie, a nawet zbawiania świata.