Art napisał(a):Po pierwsze istnieją dośc wiarygodne przesłanki, mówiące o tym, że zakaz rzeczywiście wzmaga popyt. Polacam zapoznać się z pojęciem reaktacji (zakazany owoc). Można tez sie odwołać do prohibicji w USA czy pieriestrojki. To samo w Europie, odkąd od kilkudziesięciu lat jest ban na narkotyki, więcej się ich sprzedaje, więcej jest ćpunów i więcej gangów narkotykowych.juzew napisał(a):Tylko szkoda, że ten zakaz sprzedarzy zwiększa spozycie...
Trudno to udowodnić. Być może tak jest, ale przecież nie to powinno być istotne.
Po drugie nie wiem dlaczego piszesz, że jest to nieistotne. Dla mnie jest to dość istotny argument za legalizacją.
W ogóle z legalizacji były by jakieś zyski dla obywateli i panstwa, a teraz profity mają tylko gangi, a państwo (i obywatele) tracą masę środków na walkę z wiatrakami, która tylko przynosi odwrotny rezultat- błędne koło .
Art napisał(a):Zresztą BTW tak można w nieskończoność udowadniać, że zakaz amfetaminy powoduje zwiększenie spożycia, zakaz heroiny, a nawet zakaz zabijania powoduje zwiększenie zabijania. Istotne powinno być to, po co ten zakaz jest. Czy ma sens?Na pewno sensu nie ma zakaz sprzdarzy narkotyków. Co do zabijania to co innego, ciężko to przyrównywać do narkotyków- to na prawdę odległe od siebie sprawy. Nie wydaje mnie się również, że zakaz zabijania mógł powodować wzrost tego występku.. nie, to na prawdę dwie różne kwestie.
Art napisał(a):Wyskakiwanie ze szkodliwością to absurd, bo każdy ma prawo dbać o własne zdrowie jak mu się podoba.To prawda, zgadzam się. Jednak razem z legalizacją chciałbym jeszcze prywatyzacji systemu 'zdrowia'. Wtedy na prawdę każdy odpowiadałby za siebie. Teraz to ja się muszę składać na czyjegoś raka płuc- chociaż sam nie palę.
Dodam tez, że nie mam zamiaru brać dyskusji na poziomie: czy to jest bardziej szkodliwe niż tamto i czy dlatego zakazać tego a tematego nie.... Nic mnie to nie obchodzi, ja nikomu truć sie nie zabraniam.