Też się wybrałem do kina na Grawitację. Pierwszy film, jaki widziałem w 3D. Wrażenia wizualne - zajebiste. W scenie, w której wybuchła jedna ze stacji i odłamki leciały w stronę kamery, nakurwiałem w fotelu uniki jak Tyson w ringu Nawet okiem laika wyłapałem jedną dziwną rzecz (tj. że te wszystkie stacje są tak blisko siebie...), ale wyjebane - nie jestem fizykiem, żeby mnie to jakoś strasznie raziło. Za to fabuła na pewno byłaby irytująca (lecimy z A do B, na B coś się psuje, no to lecimy do C...), gdyby była jakoś szczególnie istotna dla seansu.
Swoją drogą:
Swoją drogą:
Spoiler!