Mnie Marsjanin Ridleya Scotta tylko trochę rozczarował. Wiadomo że filmowi będzie ciężko utrzymać poziom TAKIEJ książki. W sumie to rozczarowały mnie zdjęcia Marsa, który jakoś wiarygodnie nie wyglądał. Whatney (a no właśnie - czemu w filmie zabrali "h" z jego nazwiska?) jeździł sobie między skałami osadowymi wysokimi na setki metrów, które zgodnie z moją wiedzą (a nie jestem najmądrzejszy na świecie), na Marsie nie występują. Również "czerwoność" była jakaś słaba, leniwa taka. Można było pomyśleć nad wieloma zabiegami "odziemiającymi" Marsa, ale reżyser z jakiegoś powodu się powstrzymał.
Spoiler!