To forum używa ciasteczek.
To forum używa ciasteczek do przechowywania informacji o Twoim zalogowaniu jeśli jesteś zarejestrowanym użytkownikiem, albo o ostatniej wizycie jeśli nie jesteś. Ciasteczka są małymi plikami tekstowymi przechowywanymi na Twoim komputerze; ciasteczka ustawiane przez to forum mogą być wykorzystywane wyłącznie przez nie i nie stanowią zagrożenia bezpieczeństwa. Ciasteczka na tym forum śledzą również przeczytane przez Ciebie tematy i kiedy ostatnio je odwiedzałeś/odwiedzałaś. Proszę, potwierdź czy chcesz pozwolić na przechowywanie ciasteczek.

Niezależnie od Twojego wyboru, na Twoim komputerze zostanie ustawione ciasteczko aby nie wyświetlać Ci ponownie tego pytania. Będziesz mógł/mogła zmienić swój wybór w dowolnym momencie używając linka w stopce strony.

Ocena wątku:
  • 1 głosów - średnia: 3
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Kino lekkie i przyjemne, czyli mniej ambitny film
Żarłak napisał(a): Różnie. Trudno prognozować w obliczu braku na tę chwilę przemysłu w tej dziedzinie, ale można śmiało przyjąć, że koszt to widełki pomiędzy tanim kompaktowym samochodem, a samochodem premium (raczej od 30 tys. do ponad 100 tys. zł). Takie dwadzieścia średnich krajowych dzisiaj.
Obliczanie kosztów wysokiej technologii (która jeszcze nie istnieje/dopiero jest przewidywana/jeszcze jest w powijakach) w perspektywie kilkunastoletniej (bo zazwyczaj taką przyszłością zajmuje się cyberpunk) na podstawie danych o np. obecnych kosztach przeszczepów i sztucznych rąk jest strasznym nieporozumieniem. Radzę zastosować podobną metodę do obliczania ceny smartphona w 2017 r. na podstawie danych z 1967 r. (era komputerów trzeciej generacji) i wyciągnąć jakieś konkluzje.
Inna sprawa, że 30 tys. za kilkadziesiąt lat mogą być śmiesznymi pieniędzmi z uwagi na rozwój gospodarki i bezwzględny wzrost wynagrodzeń, szczególnie w sytuacji, gdy taka inwestycja pomoże zdobyć nawet lepszą pracę.
Cytat:Podałem rozwiązania, które kosztują. Każda operacja to ryzyko. A ryzyko kosztuje, a przy tym działa odstraszająco na pacjenta czy jego bliskich. Jeśli rozważamy to w kontekście "high tech low life" to pytaniem jakie powinniśmy zadać brzmi: 
Czy czarny rynek jest w stanie zapewnić usługę na wysokim poziomie?
Tak żeby spełnić to założenie.
Nie mam pojęcia, w jaki sposób działanie czarnego rynku wiąże się z cytowaną przez Ciebie wypowiedzią. 
Cytat:Ale droga do tego jest bardzo długa. Tylko czy wtedy będziemy mogli mówić o "wszczepach", jeśli dany organ będzie rozwijany z komórek macierzystych czy jakiegoś innego skomplikowanego procesu? To już raczej przechodzi w inną kategorię, niż mechaniczne udoskonalenie.
Następnym razem muszę bardziej zaznaczyć ironię. Wydawała mi się ona oczywista, ale najwyraźniej nie była. 
Cytat:Nie każdy, ale sugerowane jest, że są one powszechne. Tylko właściwie dlaczego miałyby być? Naturalne są znacznie lepsze, niż obce ciało wszczepione w organizm. Choć istnieją ludzie, którzy sobie z chęcią kończyny wymienili z powodów psychologicznych, tak jak chirurgia estetyczna rozwija się prężnie, to dlaczego w części dzieł z gatunku pada sugestia, że stałoby się to pospolite? Dla mnie jest to nieuprawnione uproszczenie.
Jeżeli dla Ciebie pospolite = dzieci ze zdolnościami Inspektora Gadżeta, to chyba zaszło pewnie nieporozumienie. Pospolite = zazwyczaj jeden lub kilka wszczepów, które na ogół zwiększają efektywność danego człowieka w wykonywanej pracy. To chyba oczywiste, że nikt nie kupuje rzeczy, które nie są mu jakoś wyjątkowo potrzebne, a które trochę kosztują. 
Cytat:Pozostaje nam poczekać na wyprodukowanie soczewek kontaktowych o możliwościach wykraczających poza funkcję korygowania wzroku.
Soczewki kontaktowe zapewniające noktowizję to temat z gatunku "czy", a nie "kiedy". 
Cytat:Ależ skąd. W moim przykładzie chodzi jedynie o to, że ludzki mózg nie ewoluował w toku rozwijania zdolności matematycznych, zatem, nie stanowi żadnej konkurencji dla mechanicznych kalkulatorów. Jeśli przyjmiemy, że silna sztuczna inteligencja zyska zdolność samoorganizowania się poza kontrolą człowieka, to z oczywistych powodów żaden ludzki mózg nie nadąży za takim ustrojstwem, które potrafi się dynamicznie przeobrażać w oparciu o nieznane nam reguły. Powodzenia z hakowaniem czegoś takiego.
To w ilu światach cyberpunka pojawiła się wizja ludzkiego hakera rozwalającego obronę rzeczywistej AI? Bo chociażby we wspomnianym wcześniej Neuromancerze sytuacja wyglądała "troszkę" inaczej. 
Inna sprawa, to w ogóle w ilu światach SF ludzkość pozwoliła na stworzenie samoorganizującej się poza kontrolą człowieka AI i dlaczego w tych światach przestarzałość zawodu hakera miałaby nie być jedną z najmniej istotnych konsekwencji takiej sytuacji.
"O gustach się nie dyskutuje; a ja twierdzę, że całe życie to kłótnia o gusta." (Nietzsche F.)
Odpowiedz
Właśnie byłem na seansie najnowszego Blade Runnera. Ładne ujęcia, fajna muzyka i masakrycznie słaba fabuła, która została naprędce wymyślona tylko po to, by posklejać kilka pomysłów reżysera. Czyli w sumie jak pierwsza część. 

Film jednak wśród krytyków, jak i zwykłej gawiedzi, zbiera niesamowicie wysokie oceny, co stawia pod znakiem zapytania sens tworzenia jakichkolwiek ambitnych filmów sf.
"O gustach się nie dyskutuje; a ja twierdzę, że całe życie to kłótnia o gusta." (Nietzsche F.)
Odpowiedz
Hmmmm... to istnieją w ogóle jakieś udane produkcje science fiction, niebędące ghost bustersem ani powrotem do przyszłości?
I hear the roar of big machine
Two worlds and in between
Hot metal and methedrine
I hear empire down


Odpowiedz
Dragula napisał(a): Hmmmm... to istnieją w ogóle jakieś udane produkcje science fiction, niebędące ghost bustersem ani powrotem do przyszłości?
Interstellar robił wrażenie, pomimo licznych głupotek. Podobał mi się też Matrix, Ex Machina, Cube, Gwiezdne Wojny (głównie ostatni Łotr 1 - super) Księga Ocalenia, Nowy Początek (pomimo pewnej dziwnej sytuacji), Moon, Droga, Kontakt, Żołnierze kosmosu, Kongres no i GitS z nieaktorskich. Pewnie jeszcze pominąłem kilka. Także znalazłoby się coś nie aż tak tragicznego.
"O gustach się nie dyskutuje; a ja twierdzę, że całe życie to kłótnia o gusta." (Nietzsche F.)
Odpowiedz
Stare Alieny i Terminatory były fajne.
---
Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie. Większości ludzi taki śmiech sprawia ból.

Nietzsche
---
Polska trwa i trwa mać
Odpowiedz
Dragula napisał(a): Hmmmm... to istnieją w ogóle jakieś udane produkcje science fiction, niebędące ghost bustersem ani powrotem do przyszłości?

Zależy też jak bardzo sci-fi bo chyba nie tylko o space-opery chodzi. I żeby nie powtarzać po innych:
Eternal sunshine of a spotless mind
Gattaca
Akira
E.T.
Bliskie spotkania trzeciego stopnia
Piąty element
About time
Truman show
Pamięć absolutna

itp itd, dalej szukać mi się nie chce
Odpowiedz
Jeśli kogoś science fiction drażni, to są jeszcze takie filmy niby sf, a jednak podczas oglądania wcale nie ma się wrażenia że to sf Oczko Chyba niezłym przykładem będzie tu "Ona" z 2013. Jeśli ktoś nie widział, to można obejrzeć, naprawdé ciekawie nawiązuje do tematu sztucznej inteligencji.
Jedyne co mnie w tym filmie uwierało to J.Phoenix w roli głównej, strasznie tego aktora nie lubię i zupełnie nie wiem dlaczego :/
Odpowiedz
Roan Shiran napisał(a): Właśnie byłem na seansie najnowszego Blade Runnera. Ładne ujęcia, fajna muzyka i masakrycznie słaba fabuła, która została naprędce wymyślona tylko po to, by posklejać kilka pomysłów reżysera. Czyli w sumie jak pierwsza część. 

Film jednak wśród krytyków, jak i zwykłej gawiedzi, zbiera niesamowicie wysokie oceny, co stawia pod znakiem zapytania sens tworzenia jakichkolwiek ambitnych filmów sf.

Pierwszy Blade Runner to masakrycznie słaba fabuła ? I mówimy tu o wersji reżyserskiej ?
Odpowiedz
Hans Żydenstein napisał(a):
Roan Shiran napisał(a): Właśnie byłem na seansie najnowszego Blade Runnera. Ładne ujęcia, fajna muzyka i masakrycznie słaba fabuła, która została naprędce wymyślona tylko po to, by posklejać kilka pomysłów reżysera. Czyli w sumie jak pierwsza część.

Film jednak wśród krytyków, jak i zwykłej gawiedzi, zbiera niesamowicie wysokie oceny, co stawia pod znakiem zapytania sens tworzenia jakichkolwiek ambitnych filmów sf.

Pierwszy Blade Runner to masakrycznie słaba fabuła ? I mówimy tu o wersji reżyserskiej ?
Z pewnością lepsza jest niż w dwójce, gdzie scenarzysta nie mógł zdefiniować nawet tak podstawowych rzeczy, jak to, czym jest replikant, co czyniło całą intrygę co najmniej niezrozumiałą. Niemniej jednak tak, była bardzo słaba. Nie pamiętam dokładnie szczegółów, ale moja druga połówka w wielu momentach parskała śmiechem. Trudno jednak żeby było inaczej - to film na podstawie książki Dicka, która fabularnie pozostawiała wiele do życzenia (jak zresztą praktycznie wszystkie fabuły stworzone przez Dicka...). Z tym, że film w stosunku do książki wyciął wiele niezbędnych dla fabuły elementów jak np. merceryzm, całkowicie zmienił klimat opowieści (z takiego "na kwasie" do poważnego noir) i jeszcze w wersji reżyserskiej dodał jakieś głupoty z jednorożcami, które nic nie wnoszą do fabuły, a mają tylko zabawić widza myślą, że główny bohater z jakiegoś powodu miałby być androidem.

Edit: A, zapomniałem wspomnieć o wspaniałym wątku miłosnym, który o ile jest podstawowym elementem gatunku noir, o tyle do fabuły filmu i świata w niej przedstawionego miał się bardzo nijak. Jedna z najdziwniejszych rzeczy, jakie widziałem, a widziałem naprawdę dziwne rzeczy w SF.
"O gustach się nie dyskutuje; a ja twierdzę, że całe życie to kłótnia o gusta." (Nietzsche F.)
Odpowiedz
Roan Shiran napisał(a):
Hans Żydenstein napisał(a):
Roan Shiran napisał(a): Właśnie byłem na seansie najnowszego Blade Runnera. Ładne ujęcia, fajna muzyka i masakrycznie słaba fabuła, która została naprędce wymyślona tylko po to, by posklejać kilka pomysłów reżysera. Czyli w sumie jak pierwsza część.

Film jednak wśród krytyków, jak i zwykłej gawiedzi, zbiera niesamowicie wysokie oceny, co stawia pod znakiem zapytania sens tworzenia jakichkolwiek ambitnych filmów sf.

Pierwszy Blade Runner to masakrycznie słaba fabuła ? I mówimy tu o wersji reżyserskiej ?
Z pewnością lepsza jest niż w dwójce, gdzie scenarzysta nie mógł zdefiniować nawet tak podstawowych rzeczy, jak to, czym jest replikant, co czyniło całą intrygę co najmniej niezrozumiałą. Niemniej jednak tak, była bardzo słaba. Nie pamiętam dokładnie szczegółów, ale moja druga połówka w wielu momentach parskała śmiechem. Trudno jednak żeby było inaczej - to film na podstawie książki Dicka, która fabularnie pozostawiała wiele do życzenia (jak zresztą praktycznie wszystkie fabuły stworzone przez Dicka...). Z tym, że film w stosunku do książki wyciął wiele niezbędnych dla fabuły elementów jak np. merceryzm, całkowicie zmienił klimat opowieści (z takiego "na kwasie" do poważnego noir) i jeszcze w wersji reżyserskiej dodał jakieś głupoty z jednorożcami, które nic nie wnoszą do fabuły, a mają tylko zabawić widza myślą, że główny bohater z jakiegoś powodu miałby być androidem.

Edit: A, zapomniałem wspomnieć o wspaniałym wątku miłosnym, który o ile jest podstawowym elementem gatunku noir, o tyle do fabuły filmu i świata w niej przedstawionego miał się bardzo nijak. Jedna z najdziwniejszych rzeczy, jakie widziałem, a widziałem naprawdę dziwne rzeczy w SF.


No ja nie miałem nigdy problemu porównywania z książką, gdyż zapoznałem się z nią po obejrzeniu filmu. Blade Runner jest na podstawie "Czy Androidy śpią o elektrycznych owcach", ale w żadnym wypadku nie jest to adaptacja, za dużo różnic. Film jest skoncentrowany na walce replikantów ze swoją śmiertelnością, natomiast książka skupia się na wspomnianym merceryzmie i tych skrzynkach. 

Natomiast wątek miłosny, szczególnie scena agresywnego ataku, także uważam za dosyć dziwny. Pomijając ten wątek, dla mnie to jeden z najlepszych scenariuszów filmowych.
Odpowiedz
"Cztery lwy" po hiszpańsku.

Bombowi sąsiedzi

Komedia z lekką domieszką dramatu. Zabawne, inteligentne kino.

Jeśli zabraknie ci argumentów - nazwij mnie kłamczynią i napisz, że łżę.
Odpowiedz
Thor: Ragnarok, trailer. Dobre widowisko, wybierając się z młodzieżą do kina przygotowałam się, że gdzieś tak w połowie utnę komara. Choć zawsze chętnie zobaczę pokaz udanych efektów specjalnych, to ileż można, po godzinie każdemu oko poleci... Ale właśnie nie, siurpryza. Ten film się całkiem nieźle broni. Nie wiem jeszcze dlaczego, Idris Elba, Cate Blanchett, dobre dialogi czy ki pieron? Immigrant Song w trakcie najgorętszych akcji zwala młodych z nóg. Mnie ucieszyłaby jakaś nowa kompozycja z mocą, bo podczas oglądania miałam nakładki ze Shreka 3, taki raczej niezamierzony efekt komiczny.
Jeśli ktoś się wybiera to polecam bez dubbingu, na zwiastunie słychać, że do udanych nie należy.
Odpowiedz
Nom, spoko film.

Mi natomiast bardzo, ale to bardzo spodobał się Król Artur: Legenda miecza.

Takie tam proste fantasy, ale bardzo fajnie wykonane, spoko aktorzy i podkład muzyczny, no i dużo efektów specjalnych.
---
Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie. Większości ludzi taki śmiech sprawia ból.

Nietzsche
---
Polska trwa i trwa mać
Odpowiedz
lumberjack napisał(a):

Nie oglądałem tego, ale może być ciekawym filmem. Szkoda tylko, że na świecznik wzięli cygańską rodzinę, a nie, na ten przykład, wahabicką. Cyganie są tylko leniwymi złodziejami żyjącymi na socjalu. Ciekawsze by było pokazanie jak standardowa rodzina miałaby współegzystować z islamskimi hardkorami.

Obejrzałem, całkiem fajny film. Bardzo podoba mi się ukazanie typowego lewactwa. Lewicowy polityk gołodupiec, który wszystko co ma zawdzięcza swojej żonie - lewackiej artystce-feministce opowiadającej się za życiem w otwartych związkach, zajmującej się tworzeniem chuja wartej sztuki współczesnej, z której na pewno by nie wyżyła. Na szczęście ma bogatego tatusia kapitalistę-właściciela dużej firmy produkującej konserwy, któremu zawdzięczają wszystko to, co mają.

A sama komedia fajna. Śmiesznie pokazani cyganie, co do których mam obecnie o wiele lepsze nastawienie gdy porównam ich z islamskimi ciapajcami.

---

Listy do M. 3

Jeśli przyjąć, że standardem dla polskich filmów jest chujowość i czerstwota, to ten jest całkiem znośny, ale szału nie ma. Jednym okiem wpada, a drugim wypada (czy jakoś tak), ale ogląda się przyjemnie i człowiek się nie nudzi.
---
Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie. Większości ludzi taki śmiech sprawia ból.

Nietzsche
---
Polska trwa i trwa mać
Odpowiedz
Cytat:A sama komedia fajna. Śmiesznie pokazani cyganie, co do których mam obecnie o wiele lepsze nastawienie gdy porównam ich z islamskimi ciapajcami.

No pewnie, że są lepsi. W Lublinie zajmują się handlem chińszczyzną i ogólnie przynajmniej wykazują pewne oznaki asymilacji. W sumie to nie do końca rozumiem tą niechęć do nich, moja prababcia miała chrześniaka cygana, bo nikt inny nie chciał się zgodzić. A dziecku odmówić żaden wierzący nie powinien.


Ciekawe skąd taka otwarta wrogość. No ja rozumiem, że inaczej sie zachowują i ogólnie raczej biedni są. Ale jakąś tam kulturę jednak stworzyli. I to wcale nie najgorszą. Wydaje mi się że po prostu żul i cygan zlały się znaczeniowo. Wspomnisz o Cyganach i ludziska myślą se żul. Dla jednych radość, dla drugich pogarda...

Jak jeden film poprawił opinię to łap kolejny:

https://www.google.pl/url?q=https://m.yo...TicN1REa1f

Jeszcze poczujesz solidarność klasową ^_^
Sebastian Flak
Odpowiedz
Ale dużo muzułmanów też się świetnie integruje Oczko
- Myślałem, że ty nie znasz lęku.
- Mylisz się. Lęku nie zna tylko głupiec.
- A co robi wojownik, kiedy czuje strach?
- Pokonuje go. To jest w każdej bitwie nasz pierwszy martwy wróg.
Odpowiedz
American Made - przyjemny lekki film o karierowiczu z USA
Odpowiedz
lumberjack napisał(a): A sama komedia fajna. Śmiesznie pokazani cyganie, co do których mam obecnie o wiele lepsze nastawienie gdy porównam ich z islamskimi ciapajcami.

Iselin napisał(a): Ale dużo muzułmanów też się świetnie integruje Oczko

Jednym z najpopularniejszych filmów w Niemczech w 2017 była komedia o tym właśnie - "Witamy u Hartmannów". Wiem, że "humor niemiecki" brzmi jak oksymoron, ale to może być niegłupie. W Polsce niestety na razie do zobaczenia tylko w ramach "tygodnia filmu niemieckiego" (przegapiłem w Krakowie Smutny ). Nawet, kurna, pirata nie ma.

[Obrazek: mjenbCN.jpg]

https://bilety.fm/pl/film/2450-bilety-na...annow.html
Odpowiedz
Zupełne niedawno dowiedziałem się, że na ekrany wchodzi film opowiadający historię tworzenia najlepszego najgorszego filmu w historii. Nosi on tytuł "The disaster artist", a opowiada historię z planu "The Room", który z powodu braku profesjonalizmu i ekscentrycznego twórcy stojącego za nim - Tommim Wiseau - stał się kultowym.

Cytat:Wiele razy przedstawiałem tutaj filmy wybitne, przełomowe i perfekcyjne. Pora na zmianę. Usiądźcie wygodnie i cieszcie się jak małe dzieci, bo oto przed wami prawdopodobnie najgorszy film wszechczasów. Film epicko spaprany i porywający swoją amatorszczyzną, jednym słowem – kult.

To pompatyczne wprowadzenie nie ma w sobie ani krztyny przesady – krytycy nadali temu dziełu ksywę „Obywatel Kane złych filmów”. The Room jest dziełem reżysera o imieniu Tommy Wiseau, który sam napisał scenariusz, tworzył większą część sztabu technicznego, osobiście załatwiał fundusze i kupował sprzęt, a w końcu zagrał także główną rolę. Nie trzeba chyba dodawać, że we wszystkich tych czynnościach radził sobie jednakowo źle.

Bardzo źle.

Filmu nie da się opisać – trzeba go zobaczyć, i to najlepiej w grupie znajomych, aby spotęgować wrażenie. Jest tak strasznie obciachowy i pozbawiony jakiegokolwiek sensu, że fanom filmów po prostu przepalają się wszystkie obwody.

Bez względu na to, czy pierwszą reakcją widza był szok, gniew, nuda czy niedowierzanie – po kilku minutach puszczają wszelkie bariery myślowe i daje się unosić absurdalnej atmosferze tej cudownie partackiej roboty. Na czym polega urok tego dzieła?

http://blog.jedzok.com/2010/05/15/recenz...room-2003/
Uśmiech

Żadnego jeszcze nie oglądałem, ale chyba warto w tyn wątku wspomnieć o istnieniu tych dzieł.
A może ktoś z was widział "The Room"?

The Phillrond napisał(a):(...)W moim umyśle nadczłowiekiem jawi się ten, kogo nie gnębi strach przed  nieuniknionym i kto dąży do harmonijnego rozwoju ze świadomością stanu  rzeczy

“What warrior is it?”

“A lost soul who has finished his battles somewhere on this planet. A pitiful soul who could not find his way to the lofty realm where the Great Spirit awaits us all.”


.
Odpowiedz
Galahad napisał(a): No pewnie, że są lepsi. W Lublinie zajmują się handlem chińszczyzną i ogólnie przynajmniej wykazują pewne oznaki asymilacji.

Mi wystarczy, że nie zabijają. Jak już tak bardzo chcą sobie żyć na socjalu i kraść, to i tak lepiej niż jakby jakieś poważniejsze szkody mieli wyrządzać.

Galahad napisał(a): . W sumie to nie do końca rozumiem tą niechęć do nich

Ja rozumiem. Widziałeś kiedyś pracowitego Cygana? Pracowity Cygan to oksymoron. Nigdy nie widziałem cygańskich mężczyzn w jakiejkolwiek robocie. Cyganki owszem - na różnych targach wiele razy widziałem jak handlowały paskami do spodni i patelniami... ale co robią faceci? Z czego żyją?

Widziałem mega odpimpowane cygańskie groby i cygańskie domy z wszędobylskim złotem. Ale skąd oni na to mają? Z tych patelni? Z socjalu? Coś przecież muszą robić.

Galahad napisał(a): moja prababcia miała chrześniaka cygana, bo nikt inny nie chciał się zgodzić. A dziecku odmówić żaden wierzący nie powinien.

Nom, poza tym Cyganie są niby katolikami...

Galahad napisał(a): Ciekawe skąd taka otwarta wrogość. No ja rozumiem, że inaczej sie zachowują i ogólnie raczej biedni są. Ale jakąś tam kulturę jednak stworzyli. I to wcale nie najgorszą. Wydaje mi się że po prostu żul i cygan zlały się znaczeniowo. Wspomnisz o Cyganach i ludziska myślą se żul.

[Obrazek: roma-gypsies-slovakia-002.jpg]

[Obrazek: 82ea6578cce913d4e9-75094027.jpg]

Bo żyją jak żule. Nie chcą płacić za wywóz śmieci i żyją w chlewie.

Ciekawe czemu polscy Cyganie różnią się zamożnością od tych czeskich i słowackich.

Galahad napisał(a): Jak jeden film poprawił opinię to łap kolejny:

https://www.google.pl/url?q=https://m.yo...TicN1REa1f

Jeszcze poczujesz solidarność klasową ^_^

Ten kolo raczej nie jest Cyganem. Może ma po prostu karnację ciemniejszą i mu taką ksywkę ludzie przybili.

Iselin napisał(a): Ale dużo muzułmanów też się świetnie integruje Oczko

Jak zrezygnują z islamu to uznam ich za świetnie zintegrowanych.

ZaKotem napisał(a): Jednym z najpopularniejszych filmów w Niemczech w 2017 była komedia o tym właśnie - "Witamy u Hartmannów". Wiem, że "humor niemiecki" brzmi jak oksymoron, ale to może być niegłupie. W Polsce niestety na razie do zobaczenia tylko w ramach "tygodnia filmu niemieckiego" (przegapiłem w Krakowie Smutny ). Nawet, kurna, pirata nie ma.

Trza trochę poczekać. Pewnie za jakiś czas ktoś to spolonizuje.
---
Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie. Większości ludzi taki śmiech sprawia ból.

Nietzsche
---
Polska trwa i trwa mać
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości