To forum używa ciasteczek.
To forum używa ciasteczek do przechowywania informacji o Twoim zalogowaniu jeśli jesteś zarejestrowanym użytkownikiem, albo o ostatniej wizycie jeśli nie jesteś. Ciasteczka są małymi plikami tekstowymi przechowywanymi na Twoim komputerze; ciasteczka ustawiane przez to forum mogą być wykorzystywane wyłącznie przez nie i nie stanowią zagrożenia bezpieczeństwa. Ciasteczka na tym forum śledzą również przeczytane przez Ciebie tematy i kiedy ostatnio je odwiedzałeś/odwiedzałaś. Proszę, potwierdź czy chcesz pozwolić na przechowywanie ciasteczek.

Niezależnie od Twojego wyboru, na Twoim komputerze zostanie ustawione ciasteczko aby nie wyświetlać Ci ponownie tego pytania. Będziesz mógł/mogła zmienić swój wybór w dowolnym momencie używając linka w stopce strony.

Ocena wątku:
  • 1 głosów - średnia: 3
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Kino lekkie i przyjemne, czyli mniej ambitny film
lumberjack napisał(a): Ja rozumiem. Widziałeś kiedyś pracowitego Cygana? Pracowity Cygan to oksymoron. Nigdy nie widziałem cygańskich mężczyzn w jakiejkolwiek robocie.
To jest trudna sprawa. Rzecz w tym, że Romowie utrzymują bardzo bliskie stosunki rodzinne. Jeśli w biednej rodzinie (a prawie wszystkie są biedne) jeden zacznie pracować i mieć pieniądze, to natychmiast ubodzy krewni zaczynają się domagać, żeby się podzielił, skoro ma. Dla Roma mieć i nie podzielić się z rodziną to nieprzyzwoitość - a rodzina to nie tylko dzieci czy rodzeństwo, ale także ciotki szwagra kuzyn brata. W efekcie pracujący Rom ma opinię albo frajera, który robi za nic, albo pazernego egoisty, do którego nie warto się odzywać - a to dla Roma gorsze od więzienia - to już lepiej nic nie robić i klepać biedę jak inni.

Trochę podobne zjawisko, tylko na skalę milionów, mamy w czarnej Afryce.

Cytat:Cyganki owszem - na różnych targach wiele razy widziałem jak handlowały paskami do spodni i patelniami... ale co robią faceci? Z czego żyją? Widziałem mega odpimpowane cygańskie groby i cygańskie domy z wszędobylskim złotem. Ale skąd oni na to mają? Z tych patelni? Z socjalu? Coś przecież muszą robić.
Bogaci Romowie raczej nie handlują paskami do spodni, ale na przykład... samochodami. A sprzedają je tak, jak Cygan konia. W ogóle handel to główne zajęcie romskiej nielicznej "elity". Są to ludzie dość kosmopolityczni, utrzymujący kontakty z krewnymi z zagranicy, co ułatwia biznes. Większość pracujących Romów to drobni przedsiębiorcy - jednoosobowe działalności lub firmy rodzinne. No ale to może z dziesięć procent całej populacji.

http://docplayer.pl/542839-Katalog-przed...skich.html
Odpowiedz
ZaKotem napisał(a): To jest trudna sprawa. Rzecz w tym, że Romowie utrzymują bardzo bliskie stosunki rodzinne. Jeśli w biednej rodzinie (a prawie wszystkie są biedne) jeden zacznie pracować i mieć pieniądze, to natychmiast ubodzy krewni zaczynają się domagać, żeby się podzielił, skoro ma. Dla Roma mieć i nie podzielić się z rodziną to nieprzyzwoitość - a rodzina to nie tylko dzieci czy rodzeństwo, ale także ciotki szwagra kuzyn brata. W efekcie pracujący Rom ma opinię albo frajera, który robi za nic, albo pazernego egoisty, do którego nie warto się odzywać - a to dla Roma gorsze od więzienia - to już lepiej nic nie robić i klepać biedę jak inni.

To nie stawia Cyganów/Romów w dobrym świetle, niezła patologia.

edit: zwrócono mi uwagę że Cygan piszemy z dużej to poprawiam, oraz powiedziano że Cygan to pejoratywne określenie więc dokleję Romów. Żadnej niechęci tam nie było, co najwyżej lenistwo w pisowni.
Odpowiedz
magicvortex napisał(a): powiedziano że Cygan to pejoratywne określenie więc dokleję Romów

A tych Romów "doklejasz" ze złośliwości, hę? Nie dość, że czepiasz się Cyganów to dodatkowo, jakby tego było mało, jeszcze Romów wzywasz na daremnie.

; p
The Phillrond napisał(a):(...)W moim umyśle nadczłowiekiem jawi się ten, kogo nie gnębi strach przed  nieuniknionym i kto dąży do harmonijnego rozwoju ze świadomością stanu  rzeczy

“What warrior is it?”

“A lost soul who has finished his battles somewhere on this planet. A pitiful soul who could not find his way to the lofty realm where the Great Spirit awaits us all.”


.
Odpowiedz
ZaKotem napisał(a): Jeśli w biednej rodzinie (a prawie wszystkie są biedne) jeden zacznie pracować i mieć pieniądze, to natychmiast ubodzy krewni zaczynają się domagać, żeby się podzielił, skoro ma. Dla Roma mieć i nie podzielić się z rodziną to nieprzyzwoitość - a rodzina to nie tylko dzieci czy rodzeństwo, ale także ciotki szwagra kuzyn brata. W efekcie pracujący Rom ma opinię albo frajera, który robi za nic, albo pazernego egoisty, do którego nie warto się odzywać - a to dla Roma gorsze od więzienia - to już lepiej nic nie robić i klepać biedę jak inni.

Nom. Innymi słowy - mocno ułomna kultura. I tak już wolę ich niż muzułmanów.

ps

Jak kogoś interesuje - filmik z Rytmusem - najpopularniejszym na Słowacji raperem. Jest jednym z niewielu Cyganów, który wzbogacił się swoją własną pracą. Na filmiku rozmawia z innymi Cyganami i próbuje ich zachęcić do pracy. Bardzo ciekawa rozmowa (od 1:30), są napisy po polsku. Można sobie zobaczyć standardowe cygańskie podejście do życia.

---
Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie. Większości ludzi taki śmiech sprawia ból.

Nietzsche
---
Polska trwa i trwa mać
Odpowiedz
Żarłak napisał(a):
magicvortex napisał(a): powiedziano że Cygan to pejoratywne określenie więc dokleję Romów

A tych Romów "doklejasz" ze złośliwości, hę? Nie dość, że czepiasz się Cyganów to dodatkowo, jakby tego było mało, jeszcze Romów wzywasz na daremnie.

; p

Sraty , pierdaty - znam wielu Cyganów i żaden nie powie o sobie Rom.
Jakaś kolejna paranoja, jak z tymi afroamerykanami.
Szlachetne słowo 'murzyn' pochodzące od perskiego księcia (murza, mirza) też nagle przestało pasić i na siłę się wprowadza jakieś potworki językowe.
A nas Łódź urzekła szara - łódzki kurz i dym.
Odpowiedz
Sofeicz napisał(a): Sraty , pierdaty - znam wielu Cyganów i żaden nie powie o sobie Rom.

A to ciekawe, bo we własnym języku podobno właśnie tak się nazywają.
- Myślałem, że ty nie znasz lęku.
- Mylisz się. Lęku nie zna tylko głupiec.
- A co robi wojownik, kiedy czuje strach?
- Pokonuje go. To jest w każdej bitwie nasz pierwszy martwy wróg.
Odpowiedz
No, a Niemcy po swojemu nazywają się Dojczami, ale jak Niemiec mówi po polsku, to się nazywa Niemcem i wcale się nie wstydzi. Chociaż w zasadzie to głupie określenie, że niby niemowa. W ogóle nikt na świecie nie nazywa Niemców Dojczami, tylko Germanami, Alamanami lub Niemcami właśnie.
Odpowiedz
Iselin napisał(a):
Sofeicz napisał(a): Sraty , pierdaty - znam wielu Cyganów i żaden nie powie o sobie Rom.

A to ciekawe, bo we własnym języku podobno właśnie tak się nazywają.

Tu masz np. zespół "Cygańskie wesele". Ani razu w opisie nie pada słowo Rom, bo to piszą sami Cyganie.

Cytat:Jesteśmy grupą zawodowych, cygańskich muzyków prezentującą międzynarodowy folklor cygański, muzykę taneczną, biesiadną, niezwykłe pieśni oraz różnorodne tańce. Prowadzimy piękne i bardzo atrakcyjne imprezy weselne.


https://www.planujemywesele.pl/15103-cyganskie-wesele

PS. No chyba, że to Cygan handlujący kompaktami na bazarze - to CD ROM. Uśmiech
A nas Łódź urzekła szara - łódzki kurz i dym.
Odpowiedz
Oni mogą o sobie mówić Cygan, tak jak Murzyn zagrypsi innemu Czarnuchu...
I nie dziwota, że muzyk weselny powie o sobie, że odwala cygańskie sztuczki na zabawie. Każdy muzyk, ba, artysta, chce należeć do Bohemy!
The Phillrond napisał(a):(...)W moim umyśle nadczłowiekiem jawi się ten, kogo nie gnębi strach przed  nieuniknionym i kto dąży do harmonijnego rozwoju ze świadomością stanu  rzeczy

“What warrior is it?”

“A lost soul who has finished his battles somewhere on this planet. A pitiful soul who could not find his way to the lofty realm where the Great Spirit awaits us all.”


.
Odpowiedz
Byłem na seansie najnowszych Gwiezdnych Wojen.

A idź Pan w $#$ z takim czymś. Różnica pomiędzy filmami z głównej trylogii, a np. takim Rogue One jest przeogromna. To filmy dla zupełnie innych odbiorców, przy czym te główne są dla dzieci, ludzi niezbyt rozgarniętych lub też lubujących się w dziwnych odmóżdżających rozrywkach.

Ja, jako fan SW, tym bardziej oglądałem ten spektakl z ciężkim sercem widząc, jak cała logika tego uniwersum postawiona jest na głowie (pod koniec filmu widz zastanawiać się będzie nad sensem istnienia statków bojowych większych od myśliwca lub Sokoła Milenium - i dojdzie do wniosku, że, zgodnie z informacjami przedstawionymi przez ten film, nie mają one racji bytu).

Film lepszy od "Przebudzenia Mocy", ale w sumie to żaden wyczyn.
"O gustach się nie dyskutuje; a ja twierdzę, że całe życie to kłótnia o gusta." (Nietzsche F.)
Odpowiedz
Serio? A ja słyszałem że gorszy. Mniejsza z tym, i tak nie mam zamiaru go oglądać. Kolejnej takiej dawki marysuizmu po prostu nie zniosę.
Odpowiedz
Łazarz napisał(a): Serio? A ja słyszałem że gorszy. Mniejsza z tym, i tak nie mam zamiaru go oglądać. Kolejnej takiej dawki marysuizmu po prostu nie zniosę.
Nic nie może być gorszego od gwiazdy śmierci, która wysyła samonaprowadzające się pociski laserowe, które mają zaprogramowane wejście w nadprzestrzeń przez pewien okres lotu.

W każdym razie tak, Mary Sue jest powszechna jak nigdy. Dlatego też napięcia nie ma żadnego.
"O gustach się nie dyskutuje; a ja twierdzę, że całe życie to kłótnia o gusta." (Nietzsche F.)
Odpowiedz
Cytat:Nic nie może być gorszego od gwiazdy śmierci, która wysyła samonaprowadzające się pociski laserowe, które mają zaprogramowane wejście w nadprzestrzeń przez pewien okres lotu.

Zacznijmy od tego, że nie ma nic gorszego od trzeciej z kolei z gwiazdy śmierci. A nie, czekaj, może być - czwarta gwiazda śmierci. Ale biorąc pod uwagę to, w jakim stopniu nowe starłorsy zżynają ze starych, ta pojawi się w epizodzie IX Duży uśmiech

Cytat:W każdym razie tak, Mary Sue jest powszechna jak nigdy. Dlatego też napięcia nie ma żadnego.

Bo po cholerę kibicować bohaterce, skoro wiadomo, że wszystko się jej uda? Luke w starej trylogii wiele razy dostał w kość, więc jego przygody oglądało się bardzo przyjemnie, mimo że spodziewałeś się happy endu, to nie mogłeś mieć pewności. W Przebudzeniu Mocy raziło też o wiele za szybkie tempo, w zasadzie gdy tylko bohaterowie poradzili sobie z jakimś problem, to pół minuty później jeb! i znowu z kimś walczą czy przed czymś uciekają. No ale czymś musieli nadrobić kompletny brak napięcia...
Odpowiedz
Łazarz napisał(a): Ale biorąc pod uwagę to, w jakim stopniu nowe starłorsy zżynają ze starych, ta pojawi się w epizodzie IX
Najprawdopodobniej. Niestety nie tylko Przebudzenie Mocy miało być kalką starej trylogii, jako że obecny epizod jest swobodną interpretacją Imperium Kontratakuje. Aczkolwiek teraz zafundowali pewien mały twist z głównym złym - to trzeba im przyznać.
Łazarz napisał(a): W Przebudzeniu Mocy raziło też o wiele za szybkie tempo, w zasadzie gdy tylko bohaterowie poradzili sobie z jakimś problem, to pół minuty później jeb! i znowu z kimś walczą czy przed czymś uciekają. No ale czymś musieli nadrobić kompletny brak napięcia...
To raczej specyficzna cecha najnowszych filmów. Podobną dolegliwość miała trylogia Hobbita, a także większość tych filmów o superbohaterach.
"O gustach się nie dyskutuje; a ja twierdzę, że całe życie to kłótnia o gusta." (Nietzsche F.)
Odpowiedz
Cytat:Najprawdopodobniej. Niestety nie tylko Przebudzenie Mocy miało być kalką starej trylogii, jako że obecny epizod jest swobodną interpretacją Imperium Kontratakuje. Aczkolwiek teraz zafundowali pewien mały twist z głównym złym - to trzeba im przyznać.

Chodzi Ci o tego cudaka, co wyglądał jakby się urwał z armii Saurona? Jaki to był twist? Mi możesz napisać, i tak nie zamierzam tego oglądać, a nawet jeśli, to nie zepsuje mi to wątpliwej przyjemności z seansu (możesz wysłać PW, jakoś nie widziałem na tym forum żeby ktoś używał chowania spoilerów, chyba nie ma tu takiej opcji).

Cytat:To raczej specyficzna cecha najnowszych filmów. Podobną dolegliwość miała trylogia Hobbita

W Hobbicie chyba nie było to aż tak daleko posunięte. No i tam główny problem był zupełnie przeciwny: rozciągnięto historię z krótkiej książki do trzech długich filmów, natomiast Przebudzenie Mocy cierpiało na nadmiar wątków i postaci. Np tamten pilot był ciekawą postacią, wyglądało na to, że będzie następcą Hana Solo, a ile czasu mu poświęcono?

Cytat:a także większość tych filmów o superbohaterach.

Na szczęście tylko większość, a nie wszystkie. No i seriali o superbohaterach to w ogóle nie dotyczy ( Serce  Punisher Netflixa)
Odpowiedz
Nigdy nie traktowałem Gwiezdnych Wojen inaczej niż pięknego pokazu fantastycznych scenerii, stworów i maszyn. OK, zgoda, że ostatnie części są głupie, ale gdzie wyście widzieli mądrość w tych pierwszych? Chyba jest po prostu tak, że jak się ma dziesięć lat, to się trochę inaczej odbiera film Uśmiech Gdyby "Nowa nadzieja" powstała dzisiaj, też byłaby odbierana jako film raczej durny. Pierwsze GW robiły wrażenie swoją oryginalnością (opowiadanie historii typowej fantasy w scenerii SF, i to rewelacyjnie zrobionej scenerii), a nie głębokością psychologiczną postaci i inteligentnym scenariuszem. Dla mnie sposób na oglądanie GW bez bólu dupy to po prostu wyłączenie oczekiwań co do sensowności fabuły.
Odpowiedz
Ghost in the Shell

Super film. Pamiętam, że gdy byłem gówniorzem uwielbiałem grać w Syndicate Wars - zarówno w tę pierwszą wersję jak i w tę po lifcie (chodzi mi o obie wersje z rzutem izometrycznym, a nie o tę najnowszą strzelankę FPP czy tam TPP). No i kurde GITS ma w sobie właśnie ten klimat. No... bardzo przyjemnie mi się to oglądało. Fabuła prosta(cka) - całkiem łatwo udaje się przewidzieć rozwój wydarzeń, ale chuj tam z tym. To co naprawdę się liczy to fajnie ukazany świat, w którym standardem staje się cyborgizacja i totalne zespolenie człowieka z technologią.

Film spodoba się każdemu entuzjaście transhumanizmu. Polecam. Pod względem estetycznym - pięknie wykonany.
---
Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie. Większości ludzi taki śmiech sprawia ból.

Nietzsche
---
Polska trwa i trwa mać
Odpowiedz
lumberjack napisał(a): Ghost in the Shell

Super film. Pamiętam, że gdy byłem gówniorzem uwielbiałem grać w Syndicate Wars - zarówno w tę pierwszą wersję jak i w tę po lifcie (chodzi mi o obie wersje z rzutem izometrycznym, a nie o tę najnowszą strzelankę FPP czy tam TPP). No i kurde GITS ma w sobie właśnie ten klimat. No... bardzo przyjemnie mi się to oglądało. Fabuła prosta(cka) - całkiem łatwo udaje się przewidzieć rozwój wydarzeń, ale chuj tam z tym. To co naprawdę się liczy to fajnie ukazany świat, w którym standardem staje się cyborgizacja i totalne zespolenie człowieka z technologią.

Film spodoba się każdemu entuzjaście transhumanizmu. Polecam. Pod względem estetycznym - pięknie wykonany.

Która wersja? Anime czy to coś z Johansson?
Odpowiedz
Łazarz napisał(a): Chodzi Ci o tego cudaka, co wyglądał jakby się urwał z armii Saurona? Jaki to był twist? Mi możesz napisać, i tak nie zamierzam tego oglądać, a nawet jeśli, to nie zepsuje mi to wątpliwej przyjemności z seansu (możesz wysłać PW, jakoś nie widziałem na tym forum żeby ktoś używał chowania spoilerów, chyba nie ma tu takiej opcji).
Spoiler!

ZaKotem napisał(a):Nigdy nie traktowałem Gwiezdnych Wojen inaczej niż pięknego pokazu fantastycznych scenerii, stworów i maszyn. OK, zgoda, że ostatnie części są głupie, ale gdzie wyście widzieli mądrość w tych pierwszych? Chyba jest po prostu tak, że jak się ma dziesięć lat, to się trochę inaczej odbiera film Uśmiech Gdyby "Nowa nadzieja" powstała dzisiaj, też byłaby odbierana jako film raczej durny. Pierwsze GW robiły wrażenie swoją oryginalnością (opowiadanie historii typowej fantasy w scenerii SF, i to rewelacyjnie zrobionej scenerii), a nie głębokością psychologiczną postaci i inteligentnym scenariuszem. Dla mnie sposób na oglądanie GW bez bólu dupy to po prostu wyłączenie oczekiwań co do sensowności fabuły.
Różnica pomiędzy starymi filmami a nowymi jest ogromna z dwóch powodów.
a) Istnieje pewna gradacja sensowności fabuł - to nie jest tak, że filmy dzielą się na te z sensowną fabułą i na te z bezsensowną, na które przychodzisz tylko pooglądać obrazki. Punkt krytyczny wyznacza granica tzw. suspension of disbelief, której przekroczenie oznacza, że fabuła jest tak bezsensowna, że nie wydaje Ci się ona w żaden sposób autentyczna/prawdopodobna, a tym nie jesteś zaangażowany w film. Nie muszę mieć niezwykle inteligentnego scenariusza, bym czerpał przyjemność z seansu - niech to się tylko wszystko trzyma kupy.
b) Najnowsza trylogia nie tworzy czegoś nowego. Przychodzi ona na grunt utworzony przez setki komiksów, gier i książek. Jest częścią już dojrzałego uniwersum, którym od wielu lat rządzą te same prawidła. I to jest najgorsze, bo najnowsze filmy niszczą wewnętrzną logikę uniwersum. Muszę tu zaznaczyć, że jestem absolutnym wielbicielem tego świata. Kocham tę estetykę, która jest podstawą wielu znakomitych fabuł (chociażby dylogia Medstar lub KOTOR 2). Wbrew pozorom świat ten jest mniej więcej sensowny, co jest zasługą niezliczonych rzesz autorów próbujących tłumaczyć różne głupoty oryginalnych filmów. Najnowsze jednak głupoty mają olbrzymi kaliber, a przy tym w żaden sposób nie rozwijają samego świata. 

Ponadto nie trzeba się cofać do pierwszych filmów GW (w szczególności do Nowej Nadziei, która była robiona z mocnym przymrużeniem oka), by zauważyć, że można zrobić film SW z dobrą fabułą, czego przykładem jest "Rogue one".

lumberjack napisał(a): Film spodoba się każdemu entuzjaście transhumanizmu. Polecam. Pod względem estetycznym - pięknie wykonany.
magicvortex napisał(a): Która wersja? Anime czy to coś z Johansson?
*Czeka z pistoletem na kolanach na, miejmy nadzieję, prawidłową odpowiedź lumberjacka*
"O gustach się nie dyskutuje; a ja twierdzę, że całe życie to kłótnia o gusta." (Nietzsche F.)
Odpowiedz
Napisał, że fabuła prostacka. Pierwszy film nie miał szczególnie złożonej fabuły ale jednak nie była ona prostacka... Smutny
Non ridere, non lugere, neque detestari, sed intelligere.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości