Liczba postów: 5,133
Liczba wątków: 111
Dołączył: 11.2011
Reputacja:
-57 Płeć: nie wybrano
No Samuraja zrobili.
Godzilla daje zaś radę:
Prawdziwy Król Potworów jest tylko jeden i oczywiście jest nim Kaczor. Nie o tym będzie jednak ten wpis:
Godzilla II nie spełnia postawionych przed nim oczekiwań. Miał zaorać tzw Star Warsy, szczególnie Ostatniego Jedi i nadchodzący Epizod IX. Nie chodzi tu o wynik finansowy ale o poziom filmu. Ufałem, że będzie tak dopracowany jak dajmy na to Twierdza z 1996 roku. I że się będzie dobrze oglądać. Twierdza ma już 23 lata, jak ten czas leci. Ci co ją robili pewnie dawno nie żyją. Teraz filmy robią psychopaci którzy nie umio w emocje, bo ich nie odczuwają. Albo też muszą szukać nowych form: przydałby się tu Krokodyl Dundee w filmie o Godzilli ale Krokodyl już jest, dawno stworzyli tą postać więc teraz muszą nowych motywów szukać. A że wszystkie sensowne są już pozajmowane to ładują bezsensowne. Tatuś jest zamiast Krokodyla i wygląda to średnio.
Film daje radę i jest lepszy niż wynikałoby z krytycznych recenzji. Na pewno lepszy niż Ostatni Jedi, czy tam Solo, że o Łotrze 1 nie wspomnę. Jest produkcją dla normalsów podejmującą aktualną problematykę społeczną
Liczba postów: 9,207
Liczba wątków: 42
Dołączył: 09.2012
Reputacja:
990 Płeć: nie wybrano
"Truposze nie umierają" - bardzo przyjemny film, choć pozostawia wrażenie, że coś można było w nim zrobić lepiej. Ale mimo to, kawał solidnej rozrywki.
"Wkrótce Europa przekona się, i to boleśnie, co to są polskie fobie, psychozy oraz historyczne bóle fantomowe"
Liczba postów: 4,151
Liczba wątków: 8
Dołączył: 11.2017
Reputacja:
527 Płeć: mężczyzna
Wyznanie: Agnostyk siódmej gęstości
Obejrzałem ten netflixowy Bright, zachęcony ciulową recenzją. Recenzja okazała się mniej więcej prawdziwa. Motyw elfów straszliwie antysemicki. Gdyby nie wsparcie 2,5 litra 7,5% cydru, to po gagu o orkach, co nie grają w kosza pewnie bym ciepnął laptoka za okno. Chyba znalazłem metodę na oglądanie kiepskich filmów.
Tak ino, w świecie przedstawionym, gdzie Murzyn jest orkiem, a Żyd elfem kim byłbym jako ekonomiczny imigrant z Europy wschodniej do GB? Trollem? Entem? Borostworem?
Mówiąc prościej propedegnacja deglomeratywna załamuje się w punkcie adekwatnej symbiozy tejże wizji.
Liczba postów: 6,282
Liczba wątków: 15
Dołączył: 12.2011
Reputacja:
411 Płeć: nie wybrano
The Old Man & The Gun oraz The Mule.
W obu zagrali giganci kina. W pierwszym Redford, a w drugim Eastwood. Bardzo przyjemne i błyskotliwe filmy. Ten z Redfordem nawet bardziej dowcipny, bo to taka w sumie komedia lekko romantyzująca, a film z Clintem, to jednak dramat. Oba oparte na faktach. Bardzo fajne kino na lekkie popołudnie.
PS To ostatni film Redforda. Nieźle się porobiło. Redford na emeryturze, Daniel Day Lewis na emeryturze, Tarantino zaraz chce być na emeryturze. He, he, co to się dzieje.
The Phillrond napisał(a):(...)W moim umyśle nadczłowiekiem jawi się ten, kogo nie gnębi strach przed nieuniknionym i kto dąży do harmonijnego rozwoju ze świadomością stanu rzeczy
“What warrior is it?”
“A lost soul who has finished his battles somewhere on this planet. A pitiful soul who could not find his way to the lofty realm where the Great Spirit awaits us all.”
Liczba postów: 9,207
Liczba wątków: 42
Dołączył: 09.2012
Reputacja:
990 Płeć: nie wybrano
Nie rozumiem tylu negatywnych opinii o "Dawno temu w Hollywood" Tarantino. Rozpatrując Tarantino we właściwych mu kategoriach kina rozrywkowego film trzyma niezły poziom. Nie wiem czego spodziewali się recenzenci ale ja w kinie otrzymałem to co myślałem, że otrzymam.
The Old Man & The Gun faktycznie bardzo przyjemny.
"Wkrótce Europa przekona się, i to boleśnie, co to są polskie fobie, psychozy oraz historyczne bóle fantomowe"
Liczba postów: 1,088
Liczba wątków: 9
Dołączył: 05.2019
Reputacja:
154
Obejrzalem sobie drugi raz "Bright" o alternatywnym Los Angeles z orkami i elfami i bardzo mi sie to dalej podoba. Dobra kreacja Will'a Smith jako wypalonego policjanta sparowanego na sile z policjantem orkiem.
Liczba postów: 15,955
Liczba wątków: 391
Dołączył: 10.2006
Reputacja:
1,081 Płeć: mężczyzna
Fajny filmik „Green Book”. Przedstawia kawałek historii i kultury USA. Mówi o rasizmie, ale unika formuły „dzielny biały bohater walczy o prawa biednych, biednych murzynków”. Naprawdę fajnie się ogląda.
Tress byłaby doskonałą filozofką. W istocie, Tress odkryła już, że filozofia nie jest tak wartościowa, jak jej się wcześniej wydawało. Coś, co większości wielkich filozofów zajmuje przynajmniej trzy dekady.
Liczba postów: 5,145
Liczba wątków: 27
Dołączył: 06.2017
Reputacja:
1,162 Płeć: mężczyzna
Wyznanie: kult kota
zefciu napisał(a): Fajny filmik „Green Book”. Przedstawia kawałek historii i kultury USA. Mówi o rasizmie, ale unika formuły „dzielny biały bohater walczy o prawa biednych, biednych murzynków”.
No, bo cwany biały bohater walczy o prawa bogatych, bogatych murzynków Film walczy z pewnym głupim zabobonem, łączącym prawicę z lewicą, że rasizm to "tak naprawdę" podział ekonomiczny.
Liczba postów: 15,955
Liczba wątków: 391
Dołączył: 10.2006
Reputacja:
1,081 Płeć: mężczyzna
ZaKotem napisał(a): No, bo cwany biały bohater walczy o prawa bogatych, bogatych murzynków
No tak. Siłą rzeczy główny bohater, z którym mamy sympatyzować nie może być nieprzejednanym do końca filmu rasistą. Ale ani biały nie jest w tym filmie aniołem bez skazy, ani czarny nie jest tylko biernym odbiorcą łaski białego pana. I to jest moim zdaniem najważniejszym elementem, który czyni tę historię znośną.
Tress byłaby doskonałą filozofką. W istocie, Tress odkryła już, że filozofia nie jest tak wartościowa, jak jej się wcześniej wydawało. Coś, co większości wielkich filozofów zajmuje przynajmniej trzy dekady.
Liczba postów: 3,166
Liczba wątków: 13
Dołączył: 02.2016
Reputacja:
235 Płeć: nie wybrano
Wyznanie: ateusz
Oglądałem ostatnio Mortal Engines ze scenariuszem TEGO Petera Jacksona, który kiedyś nakręcił wszyscy wiedzą co. Odpadłem gdzieś w połowie tego filmu. Jest przeraźliwie nudny i krindżowy, pełen tych scen gdzie "wiesz, że bohaterom nic się nie stanie, ale i tak gra dramatyczna muzyka, ujęcia są z dupy, wszystko dookoła wybucha i rozżarzone mija o cal ciała bohaterów". Zastanwia mnie PiDżej coraz bardziej, bo po takich filmach jak King Kong i Hobbit, ciężko uwierzyć, że to ten sam facet nakręcił LOTR. Niestety nie widzialem żadnego z filmów które stworzył przed wiadomo czym
I hear the roar of big machine Two worlds and in between Hot metal and methedrine I hear empire down
Liczba postów: 5,905
Liczba wątków: 81
Dołączył: 01.2016
Reputacja:
907 Płeć: nie wybrano
Dragula napisał(a): Niestety nie widzialem żadnego z filmów które stworzył przed wiadomo czym
Nakręcił kilka horrorów zombiackich (ten o którym słyszałem to była mamuśka zombi i synek używający kosiarki niezgodnie z przeznaczeniem), jeden fajny z Michaelem J. Foxem, "Przerażacze", horror-mieszanka "Powrotu do Przyszłości" i Ghostbustersów (jedyny który oglądałem, całkiem fajny). Ach, i jeszcze "Niebiańskie Stworzenia" z m.in. Kate Winslet w duecie zmysłowo-morderczym. Był uznany powszechnie i parę nagród dostał, ale nie oglądałem. W każdym razie bądź w LOTR widać jego zamiłowanie do efektów horrorowych.
"Niebiańskie Stworzenia" kiedyś w wolnej chwili zaliczę, ale co do reszty, nie moja dzielnica.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Jest czas rodzenia i czas umierania, czas sadzenia i czas wyrywania,
czas zabijania i czas leczenia, czas burzenia i czas budowania,
czas płaczu i czas śmiechu, czas zawodzenia i czas pląsania,
czas rzucania kamieni i czas ich zbierania, czas pieszczot i czas wstrzymania,
czas szukania i czas tracenia, czas zachowania i czas wyrzucania,
czas rozdzierania i czas zszywania, czas milczenia i czas mówienia,
czas miłości i czas nienawiści, czas wojny i czas pokoju.
Liczba postów: 6,282
Liczba wątków: 15
Dołączył: 12.2011
Reputacja:
411 Płeć: nie wybrano
Dragula napisał(a): Zastanwia mnie PiDżej coraz bardziej, bo po takich filmach jak King Kong i Hobbit, ciężko uwierzyć, że to ten sam facet nakręcił LOTR. Niestety nie widzialem żadnego z filmów które stworzył przed wiadomo czym
No, kiedy dowiedziałem się jaki miał debiut, to długo niedowierzałem. Ogólnie świetną drogę przeszedł do swoich oskarów. Inspirujące.
The Phillrond napisał(a):(...)W moim umyśle nadczłowiekiem jawi się ten, kogo nie gnębi strach przed nieuniknionym i kto dąży do harmonijnego rozwoju ze świadomością stanu rzeczy
“What warrior is it?”
“A lost soul who has finished his battles somewhere on this planet. A pitiful soul who could not find his way to the lofty realm where the Great Spirit awaits us all.”
Liczba postów: 3,166
Liczba wątków: 13
Dołączył: 02.2016
Reputacja:
235 Płeć: nie wybrano
Wyznanie: ateusz
no ale ze szczytu formy w niziny zaszedł szybko :C nie zabierajcie dzieci na Mulan. I nie chodzi mi tu w ogóle o polityczne mambo dżambo wokół aktorki grającej Mulan, a o to, że film jest po prostu bardzo kiepski - nudny, sztampowy, pełen krindżowego patosu. I co wręcz ciekawe nikt się nie starał chyba zaaplikować tu niczego co miałoby jakkolwiek wyróżniać film. totalny brak humoru, postaci schematyczne i bez wyrazu, przemoc w wersji bardzo soft, bo w końcu dla dzieci, sceny akrobacji / walki jak dla mnie przeciętne - zbyt wiele pociętych ujęć co wygląda chaotycznie i mało efektownie. W sumie jest już od tak dawna w kinach, że może się spóźniam z ostrzeżeniem huehue
I hear the roar of big machine Two worlds and in between Hot metal and methedrine I hear empire down
Liczba postów: 5,905
Liczba wątków: 81
Dołączył: 01.2016
Reputacja:
907 Płeć: nie wybrano
Długo się wzbraniałem przed DCEU. Może to uprzedzenia do Bena Aflecka, a może to, że widziałem MCU od samych początków, jak starannie budowano tamto uniwersum. I traktowałem DCEU jako próbę nadgonienia zaległości w paru filmach...
However, przez posuchę pandemiczną postanowiłem dać im szansę. Zacząłem od MoS. Da się lubić, nie powiem. Potem BvS... cóż, mieszanina dobrego i złego*, w tym prawdopodobnie najgorszy Lex Luthor w całym multiversum. Ale jak to się mówi, błogosławieni ci, którzy oczekują niewiele, gdyż trudno ich rozczarować. Tak więc uznając pewne zalety BvS zdecydowałem się na WW.
Poległem. Ze śmiechu. Nie wiem, jakie zioło jest potrzebne, żeby atak kajzerowskich strzelców na amazonki przeżyć bez uszkodzenia przepony. Dalej nie mogłem. W MCU zawsze mnie urzekał balans wiarygodności niewiarygodnego. Tutaj tego nie było ani śladu.
Tak więc, ja na razie dziękuję, postoję. Niech inni dyskutują, czy Snyder Cut jest lepszy czy gorszy od poprzedniego JL, ja tam na żaden się nie skuszę.
(*ETA: wśród złych rzeczy był też Batman łamiący swoją zasadę niezabijania przez jakieś psychomanipulacje LL. Ale to było przynajmniej uzasadnione fabułą, po prostu opierała się ona na konflikcie Batmana i Supermana. Natomiast LL wybaczyć nie mogę, zamiast uzasadnienia psychologicznego mamy uzasadnienie psychotyczne, czyli scenariuszową łatwiznę)
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Jest czas rodzenia i czas umierania, czas sadzenia i czas wyrywania,
czas zabijania i czas leczenia, czas burzenia i czas budowania,
czas płaczu i czas śmiechu, czas zawodzenia i czas pląsania,
czas rzucania kamieni i czas ich zbierania, czas pieszczot i czas wstrzymania,
czas szukania i czas tracenia, czas zachowania i czas wyrzucania,
czas rozdzierania i czas zszywania, czas milczenia i czas mówienia,
czas miłości i czas nienawiści, czas wojny i czas pokoju.