ErgoProxy napisał(a): To może ja też podpalę, bo mam fazę na wlepianie minusów, a mało co jest równie niepoważne w oczach moich, jak uciśnienie biednych europejskich ateuszy. Noż kuźwa, kup se jedna z drugim Biblię i bilet do Arabii Saudyjskiej.
No ale co ma perła do wieprza? To, że ktoś nie chce religii w szkole, to nie znaczy, że ma się od razu za bidnego i uciskanego. Ja religii w szkole nie odbierałem jako uciśnienie, wprost przeciwnie, było mi fajnie, bo koledzy musieli się uczyć większej ilości gupot. Powód jest prosty, szkoła państwowa powinna być neutralna światopoglądowo (bo prywatna nie musi). Wychowanie do religii do tej idei nie pasuje.
Czym innym byłoby nauczanie wiedzy o religii, czyli religioznawstwa. Religia, a w Polsce szczególnie religia katolicka, jest ważną częścią kultury i także ateiście przyda się trochę rozeznania, żeby się nie kompromitował każdą wypowiedzią na jej temat. Mógłby tego uczyć i ksiądz, bo czemu nie. Ale zasada jest taka: kto płaci, ten wymaga
Jeśli państwo płaci za nauczanie, to państwo wyznacza program i kontroluje jego wykonanie. Tymczasem katechetom płaci państwo, a kontroluje tylko Kościół, co jest po prostu nieuczciwe w założeniu.