Robber-> Nie, nie znamy się. Ale Twoja wypowiedź była tak ograniczona i, proszę mi wybaczyć, głupia, że nie mogłem oprzeć się odpowiedzi. Dostrzegać w Stanisławie Lemie jedynego wspaniałego pisarza, tudzież jakiegoś guru, przewodnika, pozbawiając tego tytułu innych pisarzy (którzy warsztat pisarski mają o niebo lepszy od Stanisława, którzy także piszą literaturę bezbożną lub... chrześcijańską.)
NIE to jest najważniejsze w literaturze, czy akurat pisarz jest katolikiem, czy nim nie jest.
Twoja wypowiedź jest taka sama, jak wypowiedzi internautów po śmierci papieża: "Zmarł ostatni wielki człowiek!" Ojej, straszne... czas umierać.
Gdy umrze Ryszard Kapuściński, ktoś znów założy wątek i napisze: "Zmarł ostatni wielki człowiek!"
Cytat:I tu się mylisz. Wszyscy inni polscy pisarze są w mniejszym lub większym stopniu skazani na wtrącanie wątków religijnych do swej twórczości. Stanisław Lem nigdy sobie czymś takim nie musiał zaprzątać głowy.
Chciałbym dowody. Jesteś badaczem? Czy przeczytałeś wszystkie książki współczesnych pisarzy?
Powtórzę zresztą raz jeszcze: nie to jest najważniejsze w literaturze, czy akurat Bóg w niej jest czy go nie ma, czy autor jest ateistą, buddystą czy katolikiem, czy bohater jego książki kłóci się z Bogiem, nie zauważa jego istnienia, nie mówi o nim czy też ciągle do niego się modli.
Bo jeżeli oceniać sztukę na podstawie tego, czy autor jest katolikiem czy ateistą... to ja przepraszam i podziękuję - rzeczywiście, bardzo kompetentne podejście do sprawy.