To forum używa ciasteczek.
To forum używa ciasteczek do przechowywania informacji o Twoim zalogowaniu jeśli jesteś zarejestrowanym użytkownikiem, albo o ostatniej wizycie jeśli nie jesteś. Ciasteczka są małymi plikami tekstowymi przechowywanymi na Twoim komputerze; ciasteczka ustawiane przez to forum mogą być wykorzystywane wyłącznie przez nie i nie stanowią zagrożenia bezpieczeństwa. Ciasteczka na tym forum śledzą również przeczytane przez Ciebie tematy i kiedy ostatnio je odwiedzałeś/odwiedzałaś. Proszę, potwierdź czy chcesz pozwolić na przechowywanie ciasteczek.

Niezależnie od Twojego wyboru, na Twoim komputerze zostanie ustawione ciasteczko aby nie wyświetlać Ci ponownie tego pytania. Będziesz mógł/mogła zmienić swój wybór w dowolnym momencie używając linka w stopce strony.

Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Poprawność polityczna coraz bradziej terroryzuje!
#61
Gdzie mamy w ogóle do czynienia z mitem białego wybawcy?

To, że osoba która tam pomaga jest biała jest po prostu najbardziej charakterystycznym znakiem rozpoznawczym. Gdyby był tam Chińczyk, można by w piosence wspomnieć o żółtku. Tu nie chodzi o jakieś wyższości i niższości rasowe i kulturowe (nikt nigdzie nie stwierdził,  że Murzyni są gorsi) tylko o coś po czym najłatwiej zapamiętać człowieka.

Sofeicz napisał(a): Wręcz uważam, że należy pozostawić ich samymi sobie i nie wp. się na siłę ze swoimi wynalazkami i misjami, które mogą przynieść więcej szkody niż dobrego.
Mają swój magiczny świat i nic nam do tego.

Z jednej strony masz rację. Oglądałem program dokumentalny o jakimś państwie afrykańskim, który ze swojej biedy uczynił biznes, z którego da się żyć. Przyjmuje tyle pomocy materialnej zza granicy, że nie opłaca się robić cokolwiek, rozwijać, zmieniać się, próbować się usamodzielnić.

Coś w ten deseń:
Cytat:Nowy kolonializm?

Sukces planu Marshalla sprawił, że zaczęto go traktować jako optymalny model i rozszerzać na kraje rozwijające się. Idea była taka, żeby zapewnić infrastrukturę, edukację i elektryfikację – a wtedy kraje wejdą do ery uprzemysłowionej. Były to jednak zupełnie inne warunki, inne czasy…

Tymczasem ten model pomocy Afryce przekształcił się w styl życia, wręcz w „przemysł pomocowy”, utrwalający władzę dyktatorów i trwający dziesiątki lat.

Z kolei system pomocy, który wiąże kraje łańcuchem pożyczek z Międzynarodowego Funduszu Walutowego i Banku Światowego, tylko utrwala nędzę – mówi w filmie biskup z Rwandy John Rucyahana. – Taka pomoc, jego zdaniem, to nowy kolonializm.

2. Bo rozdawnictwo gotowych produktów nie jest wyjściem.

[...]Żaden kraj nie rozwinął się dzięki pomocy

„Nie znam żadnego kraju, który rozwinął się dzięki pomocy. Ta droga prowadzi donikąd. Kraje się rozwijają dzięki handlowi, innowacjom i biznesowi” – mówi do kamery ghański biznesmen, człowiek sukcesu. To Herman Chinery-Hesse, założyciel firmy informatycznej, nazywany Billem Gates’em z Afryki.

I dodaje: „Ludzie tutaj nie są głupi, są odłączeni od globalnego handlu. I tyle”.

Nikt nie wytrzyma konkurencji z darmowymi produktami

4. Bo rozdawnictwo gotowych produktów powoduje szkody.

O tym rodzaju zachodniego systemu pomocy, który polega na wysyłaniu gotowych rzeczy, w filmie mówi się tak: najpierw cłami i blokadami Zachód chroni swoje rynki, a potem swoją wysoką (dzięki dotacjom) produkcję wysyła się biednym krajom, tam niszcząc lokalną produkcję. Bo nikt nie wytrzyma konkurencji z darmowymi produktami – opowiadają właściciele małych biznesów, którym darmowa pomoc zaszkodziła.

Tak było np. w Kenii w latach 1980-90, gdy masowo zamykano fabryki i padały plantacje bawełny po tym, jak zaczęto dostarczać – darmowo i masowo – używaną odzież z Zachodu.

Tak było na Haiti po trzęsieniu ziemi w roku 2010, gdy wysyłano tam z USA dotowany ryż (w 35, a nawet 100 procentach), co zabiło lokalną produkcję ryżu. Rolnicy nie mogli się utrzymać i przeprowadzali się do miasta, powiększając slumsy i obszar biedy.

[...]Tymczasem, zgadzając się z wieloma aspektami powyżej i rozumiejąc, jak bardzo nieprzemyślana pomoc może szkodzić, trudno się zgodzić z tak radykalnym podejściem. Owszem, nasza fundacja nie wysyła do Afryki gotowych rzeczy, nie wysyła pracowników, lecz wspiera inwestycje i lokalną przedsiębiorczość. Ale są momenty, kiedy trzeba odejść od tych zasad. gdy np. trzeba wyposażyć szpital w specjalistyczny sprzęt – wtedy trzeba go wysłać z Europy. Ogólnie: pomoc jest dobrym słowem, była nie była nacechowana paternalistycznie.

Na pewno jednak film jest super cenny przez to, że odrzuca zastane myślenie i wsadza kij w mrowisko. Moim zdaniem, do obejrzenia i przemyślenia!


Bieda sp. z o.o., reż. Michael Matheson Miller, 2014, dokumentalny, 1 h 31 m (o, to chyba ten film oglądałem - lumber)

https://kawalekafryki.pl/bieda_sp_zoo/
---
Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie. Większości ludzi taki śmiech sprawia ból.

Nietzsche
---
Polska trwa i trwa mać
Odpowiedz
#62
bert04 napisał(a):
Gawain napisał(a): Z tą racjonalnością to bym polemizował. W końcu Europa jest mniejsza od Afryki, ludów w niej mnogo, a tacy Polacy czy też inne ludy I Rzeczpospolitej udziału w kolonizacji nie miały.

Powiedzmy, że bardzo pośrednio i w bardzo niewielkiej skali, ale miały:

https://pl.wikipedia.org/wiki/Nowa_Kurlandia
https://pl.wikipedia.org/wiki/Kurlandzka...a_w_Gambii

No jak już idziemy w niknące w pomrokach dziejów incydenty to mozna nawet się pokusić i o stwierdzenie, że wkład Polaków w kolonizację był dokładnie odwrotny od negatywnych konsekwencji wypływających z manier Zachodu:

https://pl.wikipedia.org/wiki/Maurycy_Beniowski

Cytat:Maurycy August Beniowski (właśc. Mateusz Maurycy Michał Franciszek Serafin August Beniowski, węg. Benyovszky Móric, słow. Móric Beňovský, franc. Maurice Auguste de Benyowsky; ur. przed 20 września 1746[1] we Vrbovém, zm. 23 maja 1786 na Madagaskarze)[2] – polski dowódca wojskowy, podróżnik, awanturnik i pamiętnikarz pochodzenia słowacko-węgierskiego. Uczestnik konfederacji barskiej, w wyniku czego zesłany przez Rosjan na Kamczatkę, z której zorganizował ucieczkę statkiem i przebył trasę z od wybrzeży Alaski, poprzez Japonię, Tajwan i Chiny po wybrzeża Afryki. Następnie z ramienia Francji kolonizator Madagaskaru, gdzie został w 1776 roku obwołany przez tubylców „wielkim królem” (ampansakebe) wyspy[3] i gdzie podczas jednego z kolejnych pobytów zginął w potyczce z Francuzami.

https://pl.wikipedia.org/wiki/Faustin_Wirkus

Cytat:Faustin Wirkus, Faustyn II (ur. 16 listopada 1896 w Rypinie, zm. 8 października 1945) – amerykański podoficer piechoty morskiej polskiego pochodzenia, król Gonâve w latach 1926−1929.

....

W marcu 1920 roku trafił na krótko na La Gonâve, gdzie brał udział w aresztowaniu Ti Memenne, oskarżonej o odprawianie rytuałów voodoo. W 1925 roku został na stałe przydzielony do służby na tej wyspie jako administrator okręgu. W tym czasie aresztowana pięć lat wcześniej kobieta okazała się miejscową królową. Ona też rozpoznała w Faustinie reinkarnację dawnego cesarza Faustyna I, który uciekając przed puczem na Jamajkę obiecał mieszkańcom La Gonâve, że jeszcze powróci na wyspę[3].

Wieczorem[1] 18 lipca 1926 roku Wirkus został przez mieszkańców koronowany jako Faustin II. Dzięki uznaniu mieszkańców Wirkus skutecznie i sprawnie administrował wyspą, która w tym czasie należała do najlepiej zarządzanych obszarów kraju. Jego status wśród mieszkańców administrowanego przez niego terenu był jednak problematyczny dla amerykańskiej administracji[3], a szczególnie dla haitańskiego prezydenta który odwiedził wyspę w 1928 roku[1]. Celem uniknięcia komplikacji dyplomatycznych został w 1929 roku odwołany do Port-au-Prince[3]. W lutym 1931 roku wystąpił z armii[1].

Popularność przyniosła mu wydana w 1929 roku[4] książka Williama B. Seabrooka „Magiczna wyspa”, której stał się głównym bohaterem. Na zamieszczony w książce adres Wirkusa dotarło wiele listów z pytaniami od Amerykanów, na które Wirkus postanowił odpowiedzieć w wydanej 1931 roku autobiografii „Biały król La Gonâve” (The White King of La Gonave)[2], wydanej przez wydawnictwo Doubleday, Doran and Company[1]. Książka sprzedała się na świecie w 10 mln egzemplarzy[2]. Jako ekspert w dziedzinie karaibskich wierzeń prowadził wykłady poświęcone Haiti, nakręcił także film dokumentalny[3] Voodoo (1933) na temat kultury i religii voodoo.

Po wyczerpaniu zainteresowania opinii publicznej zajął się inwestycjami na giełdzie i sprzedażą ubezpieczeń. Do debaty publicznej wrócił raz, gdy w 1938 roku w jednym z czasopism wezwał rząd do interwencji przeciwko dyktatorowi Dominikany[3].

W 1939 roku powrócił do służby w piechocie morskiej[4] jako kierownik punktu rekrutacyjnego w Newark w stanie New Jersey. W lutym 1942 roku został przeniesiony do dowództwa piechoty morskiej w Waszyngtonie, a następnie do Naval Pre-Flight School w Chapel Hill[1].

Zmarł 8 października 1945 roku, po trwającej od stycznia chorobie i został pochowany na Arlington National Cemetery[1].

Życie prywatne
Podczas pobytu na Gonâve jako władca wyspy miał posiadać harem. Po abdykacji i powrocie do Stanów Zjednoczonych Ameryki ożenił się z Yulą Fuller[potrzebny przypis]. Para miała syna Faustina juniora, który był żołnierzem piechoty morskiej[3].

A jest jeszcze bunt polskich oddziałów mających pacyfikować Haiti, walki Kościuszki i Pułaskiego, masa Polaków walczących w Ameryce Południowej "za wolność naszą i waszą". Jest JPII, jakby nie patrzeć kolejny król z eksportu, który walczył z kolonializmem, i trzeba przyznać, dość skutecznie. Teza o jakimś kolonializmie i negatywnym wpływie śmiesznych faktorii handlowych, które były i słabe i krótkotrwałe, po prostu nie ma szans na żadną obronę. Myśmy mieli czarnego generała, gdy Zachód ich ganiał po plantacjach bawełny i trzciny cukrowej:

https://pl.wikipedia.org/wiki/Władysław_..._(generał)

Cytat:Władysław Franciszek Jabłonowski zw. Murzynkiem (ur. 25 października 1769 w Gdańsku, zm. 29 września 1802 na Saint-Domingue) – generał brygady Legionów Polskich.

W latach 1785–1794 służył w armii francuskiej. Większość życia spędził we Francji, ale wziął udział w insurekcji kościuszkowskiej. Był generałem polskim i francuskim.

Życiorys
Jabłonowski był nieślubnym synem żony gen. Konstantego Aleksandra Jabłonowskiego, Marii Franciszki Dealire[1], angielskiej arystokratki, i jej afrykańskiego lokaja[2]. Został usynowiony przez Jabłonowskiego[2]. Kształcił się w szkole wojskowej École de Brienne w Brienne-le-Château, gdzie kolegował się z Napoleonem[2]. Naukę ukończył w 1786 w stopniu podporucznika[2].

Rozpoczął służbę w tamtejszym regimencie kawalerii Royal Allemand[2]. 8 lat później został awansowany do stopnia podpułkownika[2]. Był uczestnikiem insurekcji kościuszkowskiej (podpułkownik) – walczył w bitwach pod Szczekocinami i Maciejowicami, w insurekcji warszawskiej i w obronie Pragi, odznaczył się, broniąc Saskiej Kępy[2]. Członek Centralizacji Lwowskiej – wysłany przez nią do Turcji z misją nawiązania kontaktu z rządami francuskim i tureckim[3]. Od 1799 roku generał brygady w Legionach Dąbrowskiego, gdzie odznaczył się w bitwie pod Bosco i Posturaną[2]. Następnie dowodził legionem w Alpach[2].

Po pokoju w Lunéville w 1801 roku został generałem francuskim, obejmując dowództwo strategiczne nad 113 Półbrygadą Piechoty, która powstała z Legii Naddunajskiej, i została wysłana na Saint-Domingue w celu stłumienia rewolucji haitańskiej[2][3].

Zmarł 29 września 1802 roku w miejscowości Jérémie na żółtą febrę[4].

A podzas I WŚ i w wojnie 20 roku, mieliśmy czarnych ochotników z USA, którzy byli synami polskich chłopów i wyzwolonych niewolników. Wsadzanie Polaków do wora z Zachodnim kolonializmem nie ma żadnych racjonalnych podstaw.



Cytat:Pomijając powyższe wyjątki to owszem, Polska jako państwo nie miała udziału w kolonizacji. Tyle że byliśmy jej uczestnikami na inne sposoby.

No byliśmy, podobnie jak Chińczycy, Hindusi czy Egipcjanie, ale nie jak Niemcy, Francuzi i Hiszpanie.


Cytat:Po pierwsze, nie dobrowolnie, ale jako część zaboru pruskiego / niemieckiego.

Pragnę przypomnieć, że status Polaka jako obywatela był tylko nieco bardziej swobodny niż niewolnika. Pragnę zauważyć, że nigdy nie wydano żadnego polskiego terrorysty z okresu późnych zaborów, to świadczy raczej o tym, że status miejscowej ludności raczej nie odpowiadał.

Cytat: Po drugie, jako misjonarze właśnie, którzy, niestety, byli jednym ze zjawisk towarzyszących kolonizacji.

No tutaj raczej negatywnego wpływu za bardzo te akcje nie miały i nie mają. A wpływ na mentalność też mają żadną. Jakoś Afrykanie nie zaczynają mówić po polsku i budować biało-czerwonych faktorii.

Cytat:Po trzecie wreszcie, mentalnie, czego przykładem jest całe "W pustyni i w puszczy". Sienkiewicz nie tylko utrwalił pewne stereotypy na temat Grunwaldu i Częstochowy, ale też na temat złych arabów i ... no właśnie.

No proszę ja Ciebie. Sienkiewicz to ktoś, kogo świat nie pamięta i praktycznie nie zna. Ba, nawet Rodacy mają jakieś kalki w głowach, tylko dlatego, że jest w kanonie. Jakby nie to, to chyba Tomek Wilmowski byłby bardziej opiniotwórczy.

Cytat:"Mentalność Kalego" do dziś jest idiomem.

Podobnie jak "biały Murzyn" i "robić komuś... łaskę". Przeca używając tych idiomów nie mówimy o Murzynach tylko o sobie samych. O postawie zawiści, cwaniactwa, podległości i wyzysku. A dlaczego akurat tak? Bo jakieś pokrewieństwo z chłopem pańszczyźnianym żeśmy dostrzegli. Aby ze trzy lata przed niewolnictwem zniesiono pańszczyznę i o ile zaborcy dbali aby pańszczyzna była batem na świadomych obywateli z warstw mieszczańsko-szlacheckich o tyle niewolników mieli w dupie, podobnie jak i większość państw kolonialnych więc i negatywne stereotypy się utrzymywały już w czasie emigracji z Galicji np. Jeszcze i dziś się mówi, że "pracuje jak chłop pańszczyźniany" albo "pańszczyznę odwala", ale jako żywo nie widać seriali podobnych "Korzeniom", w których chłopów smaga się batem na plantacji buraków, to i w pamięci społecznej owa pańszczyzna to coś coraz bardziej abstrakcyjnego.


Cytat:Eskimosów nie, ale jeżeli posługujesz się w niektórych krajach językiem niemieckim, ryzykujesz bycie traktowanym jako nazista.


Dzisiaj? Już naprawdę mało gdzie. Ja to nawet wyglądam jak nazista, blondyn, wysoki, jasnooki, żeby było śmieszniej po kądzieli w linii prostej z dwóch pruskich rodów szlacheckich XD I łażąc po świecie jeszcze mnie za naziola nie wzięli. A po niemiecku gadam dość często na wyjazdach. Paskudnie język kaleczę to może dlatego, ale dzisiaj mało kto w ogóle kojarzy że Naziole to Niemcy.

Cytat:Czasem tak, czasem nie. W tym konkretnym przypadku, jak wykazał kolega, piosenka jest o konkretnym państwie które nazywa się tak samo jak kontynent, więc uogólnienie nastąpiło już w tej warstwie. To trochę tak, jakby ktoś zmajstrował piosenką o "Polsce" <1> jako gminie wsi Porąbka, w którym narzeka, jaka jest najgorsza, jak tam się źle żyje i tak dalej. Zgodnie z wiki takich gmin jest trzy w Polsce (państwie). Mamy też jedną Szwajcarię (plus jedną Kaszubską), jedną Szwecję i jedną Litwę.

<1> https://pl.wikipedia.org/wiki/Polska_(Por%C4%85bka)

A jest i Ameryka, niedaleko mam Niemcy zaś pod Warszawą Włochy. BTW. O czym by ta piosenka nie była to i tak absurdem jest stawianie Polaków czy Litwinów w jednym rzędzie z Niemcami, Anglikami czy Belgami. Krytyczna czy nie, nie ma żadnego historycznego zaplecza mocującego opinie o kontynencie czy państwie w postrzeganiu Polaków jako kolonizatorów czy odpowiedzialnych za stan Afryki. W dodatku nie uważają tak sami Środkowoafrykanie, więc nie wiem po kij ta debata.
Sebastian Flak
Odpowiedz
#63
zefciu napisał(a): Ale tutaj nie chodzi o obronę lewicowej narracji, tylko o krytykę narracji białego zbawcy, w roli którego chciałby się widzieć Skiba.
Czytam tekst Skiby i za cholerę nie mogę się doszukać tego, by Skiba stawiał się w roli "białego zbawcy". Bardziej mi to wygląda na rant gościa, który został niesłusznie oskarżony o rasizm.
Odpowiedz
#64
zefciu napisał(a):
Gawain napisał(a): a tacy Polacy czy też inne ludy I Rzeczpospolitej udziału w kolonizacji nie miały.
Z braku możliwości, a nie chęci. Przypominam, że Polacy pragnęli zrobić z Madagaskarem to co Brytyjczycy z Ziemią Świętą mniej więcej.

Albo zaćmienie mam, albo wątku nie kojarzę. W I RP nie było zainteresowania Madagaskarem, w II nie było szans na żadne kolonie a odkupienie Madagaskaru to była mrzonka żeby status i samopoczucie sobie podnieść.

Cytat:Ale tutaj nie chodzi o obronę lewicowej narracji, tylko o krytykę narracji białego zbawcy, w roli którego chciałby się widzieć Skiba.

No ja u Skiby widzę jedynie odpieranie bzdurnych oskarżeń o rasizm.
Sebastian Flak
Odpowiedz
#65
żeniec napisał(a): Czytam tekst Skiby i za cholerę nie mogę się doszukać tego, by Skiba stawiał się w roli "białego zbawcy".
W poście Skiby – nie. Tam po prostu uważa się za „dobrego człowieka”. Ale piosenkę już o taką narrację można oskarżyć.
Tress byłaby doskonałą filozofką. W istocie, Tress odkryła już, że filozofia nie jest tak wartościowa, jak jej się wcześniej wydawało. Coś, co większości wielkich filozofów zajmuje przynajmniej trzy dekady.

— Brandon Sanderson
Odpowiedz
#66
Gawain napisał(a):
zefciu napisał(a):
Gawain napisał(a): a tacy Polacy czy też inne ludy I Rzeczpospolitej udziału w kolonizacji nie miały.
Z braku możliwości, a nie chęci. Przypominam, że Polacy pragnęli zrobić z Madagaskarem to co Brytyjczycy z Ziemią Świętą mniej więcej.

Albo zaćmienie mam, albo wątku nie kojarzę. W I RP nie było zainteresowania Madagaskarem, w II nie było szans na żadne kolonie a odkupienie Madagaskaru to była mrzonka żeby status i samopoczucie sobie podnieść.

Nie tyle kupić, co wysłać tam pewną znaczącą mniejszość narodowo-religijna. Plan zyskał pewną popularność tak w kręgach nazistów jak i, niektórych, syjonistów. No ale potem przyszły noce kryształowe i takie tam.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Koh 3:1-8 (edycje własne)
Odpowiedz
#67
Gawain napisał(a): Albo zaćmienie mam, albo wątku nie kojarzę. W I RP nie było zainteresowania Madagaskarem, w II nie było szans na żadne kolonie a odkupienie Madagaskaru to była mrzonka żeby status i samopoczucie sobie podnieść.
Też dlatego piszę, że nasz brak udziału w kolonializmie nie wynikał z braku chęci, tylko z braku możliwości.
Tress byłaby doskonałą filozofką. W istocie, Tress odkryła już, że filozofia nie jest tak wartościowa, jak jej się wcześniej wydawało. Coś, co większości wielkich filozofów zajmuje przynajmniej trzy dekady.

— Brandon Sanderson
Odpowiedz
#68
Czyli tak jak dzisiaj brak udziału w elektromobilności wynika obecnie z chwilowego braku własnych samochodów elektrycznych (ale zawsze można obiecać z milion).

Albo zrobić sobie takie fajne plakietki.

[Obrazek: Wi3SJKvqzK-08b2RCVD0uwEEAP7EajXS_wzrXElE...FZTGkZ4mK5]
A nas Łódź urzekła szara - łódzki kurz i dym.
Odpowiedz
#69
https://www.onet.pl/informacje/onetwiado...z,79cfc278

Cytat:Nawyki żywieniowe Francuzów oraz innych narodowości wzorujących się na Francji są rasistowskie i kształtowane przez normy białej wyższej klasy średniej – stwierdziła w nagraniu wideo amerykańska uczona Mathilde Cohen, wykładowca University of Connecticut podczas konferencji w Paryżu.

Biała zastawa stołowa jest rasistowska – stwierdziła Cohen podczas tzw. tygodnia doktoranckiego, organizowanego przez Instytut Sciences Po Paris w czerwcu br. - Francuski posiłek jest często przedstawiany jako narodowy rytuał, w którym wszyscy obywatele mogą uczestniczyć na równych zasadach – tymczasem tak nie jest – podkreśla Cohen w nagraniu obejrzanym przez ponad pół miliona widzów.

- Nawyki żywieniowe są kształtowane przez standardy białej, wyższej klasy średniej to jest "wybielanie żywności", co wzmacnia dominację białej rasy - twierdzi badaczka. Swój tok rozumowania Cohen opiera na przykładzie szkolnych stołówek, konceptu wypracowanego w XIX w. w oparciu o "dyskurs rasistowski i eugeniczny" oraz "białe i chrześcijańskie standardy".

Cohen wskazuje również na zasady przyznawania francuskiego obywatelstwa w oparciu o "zasady białych", których częścią jest również słynna francuska kuchnia. - Prawo przyczynia się do marginalizacji mniejszości rasowych i etnicznych poprzez nadanie białej francuskiej kulturze żywnościowej statusu diety uprzywilejowanej i chronionej prawnie – deklaruje.

Badaczka ubolewa, że ten "problem" wykracza daleko poza Francję, ponieważ, jak podkreśla, "kuchnia francuska jest w wielu krajach wzorem techniki kulinarnej i gastronomii.

Pokłosie politpoprawności i BLM. Rasizm, wszędzie rasizm. No i faszyzm.
---
Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie. Większości ludzi taki śmiech sprawia ból.

Nietzsche
---
Polska trwa i trwa mać
Odpowiedz
#70
lumberjack napisał(a): Pokłosie politpoprawności i BLM. Rasizm, wszędzie rasizm. No i faszyzm.

Ja cię piździu, po rasistowskich szachach myślałem, że już nic mnie nie zaskoczy. Ale białe pieczywo?

Kobieta powinna wybrać się do Niemiec. Niemcy, co nie wszyscy wiedzą, kochają swoje pieczywo. Tak jak Polak kiełbasę i wódkę, tak Niemiec piwo i chleb. Piwo oczywiście rasistowskie, czyli jasne (choć nie białe). Natomiast co do chleba, to im czarniejsze tym lepsze. Najlepiej takie o kolorze i strukturze asfaltu.

(Pewnie paniusia i tu dorobiłaby rasistowską teoryjkę o "zjadaniu czarnych")

ETA:

lumberjack napisał(a): https://www.onet.pl/informacje/onetwiado...z,79cfc278

Cytat:Badaczka ubolewa, że ten "problem" wykracza daleko poza Francję, ponieważ, jak podkreśla, "kuchnia francuska jest w wielu krajach wzorem techniki kulinarnej i gastronomii.

Chwała bohu, że tak nie jest, inaczej na całym świecie jedlibyśmy żaby, ślimaki i inne świństwa. Paniusia nawet nie wie, że "biała zastawa" to spadek po porcelanie, którą najpierw importowaliśmy z Chin (a później produkowaliśmy w Europie, poczynając od Miśni). Ignorancja polityczna podniesiona do rangi sztuki.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Koh 3:1-8 (edycje własne)
Odpowiedz
#71
Oj, nie Bert, Bert. Przeca od dawna wiadomo, że te wszystkie lewicowe wymysły biorą się z lenistwa, nieuctwa i próby zwrócenia na siebie uwagi. Ostatnio jakaś działaczka, bodaj Klimasara, że stwierdziła, że "nawet Hitler cmentarzy nie ruszał", bo jak wiadomo macewy na cmentarzach się nie znajdowały...
Sebastian Flak
Odpowiedz
#72
Mamy mnóstwo specjalistów wirusologii na forach od początku pandemii. Teraz tutaj na forum mamy badaczy kultury (bo przecież na taki temat, jak i na temat filozofii wypowiadać każdy się może, po co jakaś wiedza czy wykształcenie w tym kierunku), którzy na podstawie fragmentów czyjejś wypowiedzi (w dodatku napisanej dla ludzi szukających wiadomości na onecie) konstruują opinie o pracy profesorki.
Jeśli zabraknie ci argumentów - nazwij mnie kłamczynią i napisz, że łżę.
Odpowiedz
#73
bert04 napisał(a): Tak jak Polak kiełbasę i wódkę, tak Niemiec piwo i chleb.
No ale Wurst już z akcentem indyjskim.
Cytat:Piwo oczywiście rasistowskie, czyli jasne (choć nie białe). Natomiast co do chleba, to im czarniejsze tym lepsze.
Eeee. Ale w tej wypowiedzi nie chodzi przecież o związki koloru pieczywa/piwa z kolorem skóry. Chodzi o względy kulturowe.
Cytat:Chwała bohu, że tak nie jest, inaczej na całym świecie jedlibyśmy żaby, ślimaki i inne świństwa.
Absolutnie nie. O ile fakt, że wyprodukowanie takiej ilości masła, by wszyscy mogli jeść kuchnię francuską mogłoby wymagać podwyższenia temperatury Ziemi o parę stopni, o tyle naprawdę, żaby, ślimaki i inne świństwa wcale nie są w kuchni francuskiej prominentne.
Tress byłaby doskonałą filozofką. W istocie, Tress odkryła już, że filozofia nie jest tak wartościowa, jak jej się wcześniej wydawało. Coś, co większości wielkich filozofów zajmuje przynajmniej trzy dekady.

— Brandon Sanderson
Odpowiedz
#74
znaLezczyni napisał(a): Mamy mnóstwo specjalistów wirusologii na forach od początku pandemii. Teraz tutaj na forum mamy badaczy kultury (bo przecież na taki temat, jak i na temat filozofii wypowiadać każdy się może, po co jakaś wiedza czy wykształcenie w tym kierunku), którzy na podstawie fragmentów czyjejś wypowiedzi (w dodatku napisanej dla ludzi szukających wiadomości na onecie) konstruują opinie o pracy profesorki.

Chciałbym, żeby ktoś mnie poprawił, żeby napisał coś w stylu "Oj, ty głupi Puchatku, przecież to jest tak-a-siak". Ale poniższy cytat jest oficjalnym abstraktem jej pracy. To nie jakieś pojedyncze zdanie wyjęte z kontekstu ale autorski i autoryzowany TL;DR. So, here we go:


  • Food is fundamental to French identity. So too is the denial of structural racism and racial identity. Both tenets are central to the nation’s self-definition, making them difficult, yet all the more important to think about together. This article purports to identify a form of French food Whiteness (blanchité alimentaire), that is, the use of food and eating practices to reify and reinforce Whiteness as the dominant racial identity. To do so, it develops four case studies of how law elevates a fiction of homogeneous French/White food as superior and normative at the expense of alternative ways of eating and their eaters—the law of geographical indications, school lunches, citizenship, and cultural heritage.

https://papers.ssrn.com/sol3/papers.cfm?...id=3819684

Przeglądnąłem pobieżnie ten artykuł. Jest pełen podobnych sofizmatów, jak powyższe streszczenie. Używa "Whiteness" raczej w przenośni, ale w sumie to jedno wielkie błędne koło, w którym założenia są od razu dowodami. Hierarchia jest "biała", ochrona lokalnych produktów jest "biała" a ponieważ wszyscy wiedzą, że Francja słynie z jedzenia i z negowania rasizmu, no to po prostu musi być między tym jakiś związek. Choćby go naciągnąć jak gumę od pantalonów.

Normalnie aż chciałoby się jakiegoś ich zdechłego pleśniałego sera zjeść, na pohybel dżenderowcom po takie dawce propagandy. Mam tyle lat, że pamiętam jeszcze komunistyczne pamflety udowadniające zgodność lub niezgodność czegoś-tam z marksizmem-leninizmem. Znam też różne lepsze lub gorsze opracowania teologów katolickich i niekatolickich. Podlinkowany artykuł to po prostu kolejne zwycięstwo ideologii nad zdrowym rozsądkiem. Jak się chce udowodnić, że bagietka jest rasistowska, to się udowodni.

zefciu napisał(a): No ale Wurst już z akcentem indyjskim.

To uwaga lingwistyczna czy kulinarna? Niemiecki Wurst to najczęściej jakaś zmielona mortadela, czasem z dodatkami, wtedy nazywa się inaczej, ale i tak konsystencja zagęszczonej masy mielonej.

Cytat:Eeee. Ale w tej wypowiedzi nie chodzi przecież o związki koloru pieczywa/piwa z kolorem skóry. Chodzi o względy kulturowe.

Zauważyłem, że autorka używa "Whiteness" raczej w przenośni, jak swego czasu używano "kułactwo", "bikiniarze" czy "syjoniści". Nic nowego, etykietki się zmieniają, metody erystyki i wodolejstwa pozostają.

Cytat:Absolutnie nie. O ile fakt, że wyprodukowanie takiej ilości masła, by wszyscy mogli jeść kuchnię francuską mogłoby wymagać podwyższenia temperatury Ziemi o parę stopni, o tyle naprawdę, żaby, ślimaki i inne świństwa wcale nie są w kuchni francuskiej prominentne.

Akurat kuchnia francuska ma też elementy śródziemnomorskie z ich oliwą. Być może ta "bielsza" już mniej, ale to nie tak jak przykładowo w Polsce, gdzie oliwa z oliwek to nadal produkt importowany z posmakiem egzotyki.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Koh 3:1-8 (edycje własne)
Odpowiedz
#75
A ja zaczęłam czytać dokładnie, nie pobieżnie, i dałam sobie spokój. Stwierdziłam, że nie będę traciła czasu na czytanie i pisanie postu, skoro ktoś wyrabia sobie opinie na temat czyjejś pracy po przeczytaniu kilkunastu zdań na Onecie.
Jedzenie/ kuchnia są jedną z podstawowych cech określających kulturę. Czy można mówić o supremacji kuchni "białej wyższej klasy średniej" w danej, w tym przypadku francuskiej, kulturze? W jaki sposób jedzenie wpływa na klasowość, a klasowość na jedzenie? Czy dostosowywanie dań podbitego kraju do podniebień mieszkańców (Anglo-Indian cuisine ) zwycięzców to otwartość kulturowa czy zawłaszczenie?
Bardzo ciekawy, szeroki temat. Ale po co się nad nim zastanawiać czy przeanalizować dokładnie pracę, z której się wyśmiewa. Lepiej napisać, jakie te lewaki głupie i self-centred, byle głupstwo napiszą, żeby zwrócić na siebie uwagę. A przecież badacze kulturowi tego forum (i zapewne onetu) wiedzą, że to duperele.
Jeśli zabraknie ci argumentów - nazwij mnie kłamczynią i napisz, że łżę.
Odpowiedz
#76
Na tym forum też jest poprawność polityczna.
Czy śfinia jest bez poprawności??
Nie wiem. Poprawność polityczna dla mnie na dziś jest po to aby nie przeklinać nie wyzywać, nie interpretować. 
Może być przydatna przy przyjmowaniu do klubu.
Bo tych , którzy nie pasują się nie przyjmuje. Szuka się na te osoby haków.

znaLezczyni napisał(a):Mamy mnóstwo specjalistów wirusologii na forach od początku pandemii. Teraz tutaj na forum mamy badaczy kultury (bo przecież na taki temat, jak i na temat filozofii wypowiadać każdy się może, po co jakaś wiedza czy wykształcenie w tym kierunku), którzy na podstawie fragmentów czyjejś wypowiedzi (w dodatku napisanej dla ludzi szukających wiadomości na onecie) konstruują opinie o pracy profesorki.
Ja przytaczam tylko wypowiedzi naukowców.Czy są oni wiarygodni. Mogę mieć tylko swoją opinię. Nieśmiały
„W okopach nie ma ateistów” – to nie jest argument przeciwko ateizmowi; to argument przeciwko okopom…...
Autor: James Morrow
Odpowiedz
#77
bert04 napisał(a): To uwaga lingwistyczna czy kulinarna?
Uwaga kulinarna. Z moich obserwacji, fast-food niemiecki stoi currywurstem. Choć może się mylę.
Cytat:Zauważyłem, że autorka używa "Whiteness" raczej w przenośni, jak swego czasu używano "kułactwo", "bikiniarze" czy "syjoniści".
Zupełnie nie tak. Ale to już mniej prymitywny zarzut, jak wmawianie jej, iż twierdzi, że chleb jest rasistowski, bo ma biały kolor.
Cytat:Nic nowego, etykietki się zmieniają, metody erystyki i wodolejstwa pozostają.
Naprawdę? Kogo jak kogo, ale Ciebie bym o kupowanie historii o „marksizmie kulturowym” nie podejrzewał.
Cytat:Akurat kuchnia francuska ma też elementy śródziemnomorskie z ich oliwą.
Biorąc pod uwagę, że kuchni francuskiej uczyłem się z amerykańskiej książki, mogę mieć niepełny obraz. Wydaje mi się, jednak, że obraz ten oddaje, co się uważa za dobrą kuchnię w Paryżu.

Cytat:Być może ta "bielsza" już mniej, ale to nie tak jak przykładowo w Polsce, gdzie oliwa z oliwek to nadal produkt importowany z posmakiem egzotyki.
Podejrzewam, że to kwestia regionalna. Francja jest śródziemnomorska tylko częściowo.

Cytat:oliwa z oliwek
W odróżnieniu od wieprzowiny ze świni, bigosu z kapusty i masła z mleka.
Tress byłaby doskonałą filozofką. W istocie, Tress odkryła już, że filozofia nie jest tak wartościowa, jak jej się wcześniej wydawało. Coś, co większości wielkich filozofów zajmuje przynajmniej trzy dekady.

— Brandon Sanderson
Odpowiedz
#78
bert04 napisał(a): ... jedlibyśmy ... ślimaki i inne świństwa.

A jadłeś kiedyś ślimaki w kokilkach na maśle z pietruszką?
To zamilcz i nie grzesz więcej!!!
A nas Łódź urzekła szara - łódzki kurz i dym.
Odpowiedz
#79
zefciu napisał(a): Uwaga kulinarna. Z moich obserwacji, fast-food niemiecki stoi currywurstem. Choć może się mylę.

Jako pierwsze powinieneś wiedzieć, że "curry" stosowane w Europie ma tyle wspólnego z kuchnią indyjską co ciasteczka z wróżbami z kuchnią chińską. To chyba podstawa, jeżeli wychodzi się ponad znajomość obcych kuchni przez europejskie restauracje. Proszek wymyślony przez Anglików i stosowany w całej Europie jest bieda-imitacją indyjskiej masali.

Jako drugie powinieneś wiedzieć, że kuchnia indyjska słynie głównie z potraw wegetariańskich. Mięso to drób albo baranina. Powód chyba oczywisty, z powodów religijnych połowa ludności nie je wołowiny, druga połowa nie je wieprzowiny. Powstanie Sipajów w 1875 roku było tylko z powodu podejrzenia, że tłuszcz wieprzowy i/lub wołowy może być wykorzystywany w nabojach do karabinów. A Ty tu dajesz jako przykład kiełbasę z wieprzowiny, czasem z dodatkiem wołowiny? No zefciu.


Cytat:Zupełnie nie tak. Ale to już mniej prymitywny zarzut, jak wmawianie jej, iż twierdzi, że chleb jest rasistowski, bo ma biały kolor.

Przyznaję, że moja pierwsza reakcja była na podstawie relacji z drugiej ręki. I na podstawie urazu niedawnej dyskusji o rasizmie w szachach. Z drugiej strony autorka używa terminu "Whiteness" bez specjalnego rozgraniczenia i w bardzo szerokim znaczeniu pojęciowym. Tak szerokim, że praktycznie wszystko można pod to podciągnąć, łącznie z burżuazją.

Cytat:Naprawdę? Kogo jak kogo, ale Ciebie bym o kupowanie historii o „marksizmie kulturowym” nie podejrzewał.

Sorki, ale czasem ten but po prostu pasuje, jeżeli hierarchiczność i burżuazja okcydentalna są przez autorkę zrównywane z "Whiteness". Nie twierdzę, że wszyscy "postempowcy" cierpią na marksizm kulturowy, ale od czasu do czasu znajdą się jacyś pogrobowcy myśli słusznie minionych, przekwalifikowani na nowe ideologizmy.

Cytat:Biorąc pod uwagę, że kuchni francuskiej uczyłem się z amerykańskiej książki, mogę mieć niepełny obraz. Wydaje mi się, jednak, że obraz ten oddaje, co się uważa za dobrą kuchnię w Paryżu.

Ech.... powiedzmy, że dzięki temu widzisz kuchnię francuską tak jak autorka tego, nie wiem, eseju. Oczami amerykana/nki. Kuchnia francuska ma sporo regionalizmów, jak każda szanująca się kuchnia z kraju, który nie jest tyglem ciągłego przetasowania kulturalno - ludnościowego. Jak USA czy Polska (z różnych powodów). Autorka tekstu zrównując "hierarchię" z Witheness sprowadza kuchnie chłopskie czy regionalne do roli, nie wiem, francuskich białych murzynów chyba.

Cytat:Podejrzewam, że to kwestia regionalna. Francja jest śródziemnomorska tylko częściowo.

A Polska kiedyś ponoć do Morza Czarnego sięgała, częściowo, ale nasza kuchnia oliwy (z oliwek) nie integrowała. Mimo wymieszania w wyniku rozbiorowych i wojennych przetasowań w Polsce dosyć równomiernie rozłożone są chłodniki litewskie, barszcze ukraińskie czy schaboszczaki poniemieckie.

Cytat:
Cytat:oliwa z oliwek
W odróżnieniu od wieprzowiny ze świni, bigosu z kapusty i masła z mleka.

Też kiedyś błędnie myślałem, że "oliwa z oliwek" to tautologia. I że "oliwa" to zawsze z oliwy, a reszta to oleje. Ale tak nie jest, a przynajmniej nie zawsze tak było. Kiedyś naciąłem się na starym przepisie, w którym do ciasta należało dodać szklankę oliwy. Cóż, na szczęście to nie ja robiłem to ciasto. Zauważyłem też, że w programach kulinarnych często powtarza się fraza "oliwa z oliwy" (konkretnie u Anny Starmach to zauważyłem. Pascal chyba też, ale on w polszczyźnie może mieć braki). Widocznie ci szefowie kuchni też wolą powiedzieć za dużo niż żeby przepis się nie udał.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Koh 3:1-8 (edycje własne)
Odpowiedz
#80
Może to kalka z angielskiego (lub innego języka). W angielskim oliwa to olive oil, czyli po polsku byłoby olej z oliwek.
Jeśli zabraknie ci argumentów - nazwij mnie kłamczynią i napisz, że łżę.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 3 gości