To forum używa ciasteczek.
To forum używa ciasteczek do przechowywania informacji o Twoim zalogowaniu jeśli jesteś zarejestrowanym użytkownikiem, albo o ostatniej wizycie jeśli nie jesteś. Ciasteczka są małymi plikami tekstowymi przechowywanymi na Twoim komputerze; ciasteczka ustawiane przez to forum mogą być wykorzystywane wyłącznie przez nie i nie stanowią zagrożenia bezpieczeństwa. Ciasteczka na tym forum śledzą również przeczytane przez Ciebie tematy i kiedy ostatnio je odwiedzałeś/odwiedzałaś. Proszę, potwierdź czy chcesz pozwolić na przechowywanie ciasteczek.

Niezależnie od Twojego wyboru, na Twoim komputerze zostanie ustawione ciasteczko aby nie wyświetlać Ci ponownie tego pytania. Będziesz mógł/mogła zmienić swój wybór w dowolnym momencie używając linka w stopce strony.

Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Poprawność polityczna coraz bradziej terroryzuje!
#81
znaLezczyni napisał(a): A ja zaczęłam czytać dokładnie, nie pobieżnie, i dałam sobie spokój. Stwierdziłam, że nie będę traciła czasu na czytanie i pisanie postu, skoro ktoś wyrabia sobie opinie na temat czyjejś pracy po przeczytaniu kilkunastu zdań na Onecie.

Ale czas na strzelenie małego focha to już jest? Przecież przyznaję, że pierwsza reakcja była po relacji z drugiej ręki. Potem znalazłem abstrakt, niektóre uwagi podważył, inne potwierdził. W końcu zaglądnąłem do tekstu i cóż, teraz widzę, że autorce nie chodziło o kolor.

Ale jej tekst przez to nie staje się lepszy.

Cytat:Jedzenie/ kuchnia są jedną z podstawowych cech określających kulturę. (...)

No właśnie, złote słowa. I to mi/mnie najbardziej przeszkadza. Bierzemy jakiś dominujący aspekt kultury X. Gnieciemy przez 15 minut, dolewamy oliwy z oliwek, lub ze słonecznika, pieczemy na małym ogniu i voila. Ponieważ kultura X jest z założenia rasistowska (pamiętamy abstrakt) to i w każdym aspekcie kultury odkryjemy coś rasistowskiego.

Cytat:zwycięzców to otwartość kulturowa czy zawłaszczenie?

Bardzo ciekawy, szeroki temat.

Ciekawy. I drażliwy. Bo kak nie obracat, rzopa nazad. Anglicy z ich czarną herbatą jako produktem odpadowym zielonej herbaty z chin. Czy ze wspomnianym curry, który tylko z nazwy i koloru imituje indyjskie pochodzenie. Rasizm? Of course. Francja z ich hierarchiczną kuchnią elit, arystokracji i, tfu, burżuazji. Rasizm? Naturelement. A jestem pewien, że albo ktoś już napisał, albo niedługo napisze, jak rasistowskie są hamburgery. Nie wiem dlaczego, powody zawsze się znajdą (dominacja kulturowa macdonaldsów, wycinanie lasów tropikalnych, to tak na poczekaniu).

Cytat:Ale po co się nad nim zastanawiać czy przeanalizować dokładnie pracę, z której się wyśmiewa. Lepiej napisać, jakie te lewaki głupie i self-centred, byle głupstwo napiszą, żeby zwrócić na siebie uwagę. A przecież badacze kulturowi tego forum (i zapewne onetu) wiedzą, że to duperele.

Temat jest kulinarny, dlatego powiem, że od tego progresizmu czasem rzygać się chce. Sorry. Rozumiem dżenderyzm (choć z tym swego czasu miałem największe problemy, przyznaję), bo tolerancja to jednak zawsze lepsza sprawa, niż nie-tolerancja. Ale cały powyżej wspomniany esej to pokłosie amerykańskich - i głównie amerykańskich - post-rasistowskich dyskusji. Od jakiegoś czasu promuje się tam coś takiego jak "heritage", do końca nie wiadomo, co to jest, ale zdaje się być takim wybielonym, pardon, poprawionym rasizmem. Taki heritage należy pielęgnować u siebie a szanować u innych. Granice tego są jeszcze nie do końca określone, ale już całe fakultety na ten temat powstają. Ludzie, którzy identyfikowali się z pochodzenim X czy krajem Y dowiadują się, że mają się definiować jako Z bo to jest ich heritage.

Tak, wiem, to  też nie było za bardzo rzeczowe. Ale od kiedy dowiedziałem się, że szachy są rasistowskie a Polska miała niewolników, to jestem nieco cięty na takie nowomowy. A cała ta praca za bardzo przypomina mi książki Posackiego i Kuby, dlaczego Harry Potter jest satanistyczny. Struktura, metodyka, argumenty. Jak się chce, to można pod każdą z góry założoną tezę napisać jeszcze grubsze opracowania.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Koh 3:1-8 (edycje własne)
Odpowiedz
#82
znaLezczyni napisał(a): Bardzo ciekawy, szeroki temat. Ale po co się nad nim zastanawiać czy przeanalizować dokładnie pracę, z której się wyśmiewa.
No nie wiem, może niepochlebne zdanie na temat Czarnka czy Jędraszewskiego też ma prawo wyrazić tylko ten, kto przeczytał dogłębnie wszystko, co ci napisali. Nie przychylam się do takiego stanowiska. Szklanka pomyj wlana do beczki wina daje w rezultacie pomyje. Nawet w "Mein Kampf" można znaleźć mnóstwo zdań, a nawet całych akapitów nie tylko sensownych, ale i etycznie bez zarzutu. Nie ma i nigdy nie było zasady "wolno oceniać tylko całokształt twórczości, nigdy pojedyncze zdanie". I całe szczęście, bo to by oznaczało zakaz wszelkiej krytyki w ogóle. Jeśli ktoś pisze bzdury, to są to bzdury niezależnie od kontekstu, nawet jeśli są umieszczone w książce na ciekawy temat i poza bzdurami dobrze napisanej.
Odpowiedz
#83
bert04 napisał(a): Proszek wymyślony przez Anglików i stosowany w całej Europie jest bieda-imitacją indyjskiej masali.
Tym niemniej jest jakimś przykładem (kulawej) adaptacji elementu obcej kultury.
Cytat:Tak szerokim, że praktycznie wszystko można pod to podciągnąć, łącznie z burżuazją.
No a gdzie ta czarna burżuazja?
Cytat:Sorki, ale czasem ten but po prostu pasuje
Jak się go wygnie na lewą stronę, dokonując pokracznej interpretacji Marksa i zrównując ją z równie pokraczną interpretacją rzekomego „marksisty”.
Cytat:Ech.... powiedzmy, że dzięki temu widzisz kuchnię francuską tak jak autorka tego, nie wiem, eseju.
Eseju? 201 odcinków telewizyjnych i dwie grube książki kucharskie to jest esej?
Cytat:Kuchnia francuska ma sporo regionalizmów, jak każda szanująca się kuchnia z kraju, który nie jest tyglem ciągłego przetasowania kulturalno - ludnościowego. Jak USA czy Polska (z różnych powodów). Autorka tekstu zrównując "hierarchię" z Witheness sprowadza kuchnie chłopskie czy regionalne do roli, nie wiem, francuskich białych murzynów chyba.
No i tutaj zaczyna się z Twojej strony jakaś konstruktywna polemika.
Cytat:ale nasza kuchnia oliwy (z oliwek) nie integrowała
Nie wiem. Trzeba by to zbadać. To co obecnie uchodzi za kuchnię polską to często niedawne wynalazki. Taki schabowy pochodzi z końca XIX wieku. Ale musiałbym się spytać znajomej, która w tym siedzi o tę oliwę.
Cytat:schaboszczaki poniemieckie.
Austriackie.

bert04 napisał(a): Potem znalazłem abstrakt, niektóre uwagi podważył, inne potwierdził. W końcu zaglądnąłem do tekstu i cóż, teraz widzę, że autorce nie chodziło o kolor.

Ale jej tekst przez to nie staje się lepszy.
No chyba się jednak staje. Po pierwsze – gdyby się nie stawał, to jaki byłby sens dorabiania jej gęby. Po drugie – chyba dostrzegasz różnicę między tezami absurdalnymi, a takimi, z którymi się nie zgadzasz.
Cytat:Ludzie, którzy identyfikowali się z pochodzenim X czy krajem Y dowiadują się, że mają się definiować jako Z bo to jest ich heritage.
A jakiś przykład takiego przymuszania?
Tress byłaby doskonałą filozofką. W istocie, Tress odkryła już, że filozofia nie jest tak wartościowa, jak jej się wcześniej wydawało. Coś, co większości wielkich filozofów zajmuje przynajmniej trzy dekady.

— Brandon Sanderson
Odpowiedz
#84
ZaKotem napisał(a):krytykować Jędraszewskiego

szkoda tylko że poza wyciąganiem z kontekstu jego słów (jak o ekologizmie) czy zarzucaniem mu jakiejś homofobii nie ma merytorycznej krytyki jego poglądów. Co ciekawe, lewactwo miałoby o czym z nim dyskutować bo jest największym w Polsce znawcą filozofii Jean'a Sartre'a. Ale jak widać wolą rzucać hasełka o homofobii niż dyskutować na poziomie
Odpowiedz
#85
zefciu napisał(a): Tym niemniej jest jakimś przykładem (kulawej) adaptacji elementu obcej kultury.

Jeżeli już, to tej adaptacji dokonali Anglicy. I czy to jest adaptacja, czy może jednak cultural appropriation*, o to niech kłócą się przedstawiciele nowoczesnych post-rasistowskich ideologii. Niemcy, jeżeli już, wzięli sam proszek improtowany z Anglii i posypali nim kiełbaskę, za którą w Indiach zostaliby ukamienowani.

A i tak Currywurst to tylko w fastfoodach, mają też Bratwurst, Schinkengriller, Mortadella, Jagdwurst i, oczywiście, Bockwurst. Czyli parówkę. Więcej kiełbas nie pamiętam, a i te najchętniej bym zapomniał (oprócz Bratwurst, ale tę trzeba umieć zrobić).

(*nie wiem, czy jest już oficjalne i poprawne polskie tłumaczenie tego, chyba "przywłaszczenie kulturowe", ale pewności nie mam)

Cytat:No a gdzie ta czarna burżuazja?

We wspomnianym opracowaniu burżuazja wyrabia za "białych".

"In short, it is a whitewashed (and bourgeois) version of French foodways that is now consecrated by the World  Intangible Heritage List."

Cytat:Jak się go wygnie na lewą stronę, dokonując pokracznej interpretacji Marksa i zrównując ją z równie pokraczną interpretacją rzekomego „marksisty”.

Ja nie porównuję teorii a praktykę. Gdybyś patrzył na samą teorię, to markskizm jest cudo-niewido, tylko jeszcze nie został poprawnie implementowany. A praktyką było szukanie kontrrewolucji pod każdym kamieniem.

Cytat:Eseju? 201 odcinków telewizyjnych i dwie grube książki kucharskie to jest esej?

Miałem na myśli podlinkowany artykuł. U mnie 42 strony. Może to tylko skrócona wersja, nie wiem.


Cytat:Nie wiem. Trzeba by to zbadać. To co obecnie uchodzi za kuchnię polską to często niedawne wynalazki. Taki schabowy pochodzi z końca XIX wieku. Ale musiałbym się spytać znajomej, która w tym siedzi o tę oliwę.

Miałem kiedyś parę książek o staropolskich zwyczajach, zahaczało też o kuchnię. Przede wszystkim polskie były kasze, we wszelakich postaciach. Kiełbasy wędzone to ponoć od żydów podpatrzylim. Natomiast już zupę z krwi gęsiej czy kaszankę to raczej nie.

A co do dzisiejszych zwyczajów, wiadomo, ziemniory to najwcześniej od Sobieskiego. Surówki to, może, od Bony. A schabowy, jak słusznie poprawiłeś, od Franciszka. Tego z Wiednia, nie z Watykanu, oczywiście, czyli kotlet wiedeński. Cały schabizm naszego lumbera to zdrada na zwyczajach kulinarnych praojców.

Cytat:No chyba się jednak staje. Po pierwsze – gdyby się nie stawał, to jaki byłby sens dorabiania jej gęby. Po drugie – chyba dostrzegasz różnicę między tezami absurdalnymi, a takimi, z którymi się nie zgadzasz.

Zamiast tez absurdalnych, z którymi można się nie zgadzać, dostałem zlepek erystycznych chwytów. Z tego pierwszego można było się pośmiać. To drugie uważam za gorsze, gdyż świadczy o złej woli. A dla mnie zła wola to gorsza sprawa, niż głupota.

Cytat:A jakiś przykład takiego przymuszania?

To dygresja, poza tematem. Jestem ostatnio trochę na redditach i tam co rusz temat heritage jest podejmowany. Osoby w trzecim pokoleniu imigracyjnym są objeżdżane, jeżeli nie identyfikują się z heritage azjatyckich dziadków. Anglik, który adoptował niemowlaka z Rosji za to, że nie poszedł na kurs języka rosyjskiego. Student, który identyfikował się według krajów (więcej niż 1) wychowania, że nie identyfikuje się z krajem urodzenia. Może powinienem dać sobie na dystans, z drugiej strony to dobry wgląd w chwilową mentalność za oceanem w tym temacie.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Koh 3:1-8 (edycje własne)
Odpowiedz
#86
znaLezczyni napisał(a): Bardzo ciekawy, szeroki temat. Ale po co się nad nim zastanawiać czy przeanalizować dokładnie pracę, z której się wyśmiewa. Lepiej napisać, jakie te lewaki głupie i self-centred, byle głupstwo napiszą, żeby zwrócić na siebie uwagę. A przecież badacze kulturowi tego forum (i zapewne onetu) wiedzą, że to duperele.

InspektorGadżet napisał(a): szkoda tylko że poza wyciąganiem z kontekstu jego słów (jak o ekologizmie) czy zarzucaniem mu jakiejś homofobii nie ma merytorycznej krytyki jego poglądów. Co ciekawe, lewactwo miałoby o czym z nim dyskutować bo jest największym  w Polsce znawcą filozofii Jean'a Sartre'a. Ale jak widać wolą rzucać hasełka o homofobii niż dyskutować na poziomie

Czemu mam wrażenie, że to pisała ta sama osoba?
Odpowiedz
#87
bert04 napisał(a): A cała ta praca za bardzo przypomina mi książki Posackiego i Kuby, dlaczego Harry Potter jest satanistyczny.
Podobieństwo może być nieprzypadkowe. Tak mi chodzi po głowie, że prawdziwy konflikt leży nie między konserwatyzmem a progresywizmem, a między liberalizmem a rygoryzmem. Liberalizm powoli wygrywa, zakres wolności rośnie. To wywołuje reakcję - zawsze są ludzie, którzy lubią trzymać innych za mordę, lubią być trzymani za mordę, lub jedno i drugie naraz. Intuicyjnie rozumiemy taką reakcję jako konserwatywną ma być porządek jak drzewiej i stulić mordy, a komu się nie widzi temu w ryj. Ale jest i inna możliwość. W środowiskach, gdzie liberalizacja zwyciężyła, czy choćby tradycja się skompromitowała, rygoryści nie mogą odwołać się do tradycyjnego zamordyzmu. Co wtedy? Ano budują zamordyzm modernistyczny.
Czymś podobnym w sumie był komunizm. Rosja była zawsze bardzo zamordystycznym społeczeństwem. Jednak w trakcie PWS dotychczasowa zamordystyczna tradycja zawaliła się w gruzy. Społeczeństwo stanęło przed widmem wolności, na którą nie było gotowe i z którą nie wiedziało co zrobić. Skończyło się Sowietem.
Mówiąc prościej propedegnacja deglomeratywna załamuje się w punkcie adekwatnej symbiozy tejże wizji.
Odpowiedz
#88
ETA:

zefciu napisał(a):
Cytat:No chyba się jednak staje. Po pierwsze – gdyby się nie stawał, to jaki byłby sens dorabiania jej gęby. Po drugie – chyba dostrzegasz różnicę między tezami absurdalnymi, a takimi, z którymi się nie zgadzasz.

Zamiast tez absurdalnych, z którymi można się nie zgadzać, dostałem zlepek erystycznych chwytów. Z tego pierwszego można było się pośmiać. To drugie uważam za gorsze, gdyż świadczy o złej woli. A dla mnie zła wola to gorsza sprawa, niż głupota.

Postanowiłem jednak podać przykłady takiej "argumentacji". Autorka opracowania podzieliła go na parę rozdziałów. Najbardziej zaintrygował mnie rozdział o "Citizenship", no bo od kiedy jedzenie decyduje o obywatelstwie?

Autorka podaje trzy przykłady. Jeden to wspomnienia jakiegoś Ignacego, urodzonego na Madagaskarze. Ten nieślubny potomek Beniowskiego zauważył, że jedzenie ryżu jest postrzegane jako nie-europejskie... no jaśnie panie, istotnie, jest takie uprzedzenie, że ryż to chiński, indyjski, może japoński. Dodajmy jednak, że ta relacja jest z roku 1919. I że kojarzenie ryżu z Azją nie jest domeną francuzów. I że przeciwieństwem jedzenia ryżu jest każdy rodzaj europejskiego jedzenia. Autor wspomnienia zdaje się być urażony, że francuzi nie wcinali ryżu, tylko chleb. Pewnie robili to ostentacyjnie. Nadal nie wiem, co to ma wspólnego z obywatelstwem, ale niech będzie, różnice kulturowe. Jeżeli zrównamy kulturę z rasizmem, QED. Jeżeli nie, to nie.

Czy poza tym przykładem sprzed ponad 100 lat jest coś aktualniejszego? Oczywiście. W 2008 odmówiono pewnej kobiecie obywatelstwa francuskiego, gdyż chodziła razem z mężem do sklepu. Z powodów religijnych (islam, rola kobiety, której samej nie wolno wychodzić z domu itd.). A, przypomnijmy, w sklepach można kupić jedzenie.<1> Et voila, mamy dowód na rasizm jedzeniowy. Inny przykład, w 2014 roku odmówiono obywatelstwa kobiecie, która segregowała gości według płci. To znaczy, że, przykładowo, przy stole, osobno siedzieli mężczyźni, a osobno kobiety. I teraz przypomnijmy mało znany fakt, że na stole od czasu do czasu stawia się jedzenie.<2> Zwłaszcza, jak są goście. Kolejny niezbity dowód, że jedzenie było powodem odmówienia obywatelstwa.

Nie, nie zmyślam tego, oba dowody są podane jako argumenty na stronach 21 i 22 tego opracowania. I to już wszystko, poza wspomnianym wyżej Ignacym z Madagaskaru. A ja czekałem, że autorka poda przykład gościa, którego wydalono za jakiś atak nożem. Nie zdziwiłbym się. Bo wiadomo, nożem, zwłaszcza takim kuchennym, kroi się, no właśnie. Normalnie musiałem być ślepy, że tego przedtem nie widziałem.



I jak, ciągle jeszcze "tezy, z którymi można się nie zgadzać"?


ETA2: Uzupełnienia cytatami:

<1> The subtext here was that she failed to adhere to an unstated norm at the intersection of gender, class, and race on the proper way to shop for food in French culture.

<2> The use of gender segregation at the dinner table as an argument to deny citizenship (...)
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Koh 3:1-8 (edycje własne)
Odpowiedz
#89
znaLezczyni napisał(a): Mamy mnóstwo specjalistów wirusologii na forach od początku pandemii. Teraz tutaj na forum mamy badaczy kultury (bo przecież na taki temat, jak i na temat filozofii wypowiadać każdy się może, po co jakaś wiedza czy wykształcenie w tym kierunku), którzy na podstawie fragmentów czyjejś wypowiedzi (w dodatku napisanej dla ludzi szukających wiadomości na onecie) konstruują opinie o pracy profesorki.

Nie wiem co to za stek komunałów, ale jestem historykiem i obie prace, które broniłem były z dziedziny historii kultury. Pierwsza to "Idea tożsamości w świecie greckim" , druga to "Mit jako element dziedzictwa kulturowego", z czego ta druga pisana pod kierunkiem adiunkta katedry Historii Społecznej i Edukacji Duży uśmiech Obie prace piątkowe. Druga doczekała się nawet autorskiej metodologii. Lumberjack zaś kończył historię na moim wydziale, w dodatku jest też po filozofii... Już co jak co, ale to argument skierowany do wszystkich i nikogo i w dodatku wybitnie felerny Duży uśmiech Bo jakie podstawy do oceniania historyka kultury i filozofa ma człowiek z ulicy? Toż obrona jakiejś profesor poprzez wytykanie wykształcenia sprawia, że hipokryzją staje się jej obrona, kiedy samemu się wykształcenia w tym kierunku nie ma.
Sebastian Flak
Odpowiedz
#90
Gawain napisał(a):
znaLezczyni napisał(a):Mamy mnóstwo specjalistów wirusologii na forach od początku pandemii. Teraz tutaj na forum mamy badaczy kultury (bo przecież na taki temat, jak i na temat filozofii wypowiadać każdy się może, po co jakaś wiedza czy wykształcenie w tym kierunku), którzy na podstawie fragmentów czyjejś wypowiedzi (w dodatku napisanej dla ludzi szukających wiadomości na onecie) konstruują opinie o pracy profesorki.

Nie wiem co to za stek komunałów, ale jestem historykiem i obie prace, które broniłem były z dziedziny historii kultury. Pierwsza to "Idea tożsamości w świecie greckim" , druga to "Mit jako element dziedzictwa kulturowego", z czego ta druga pisana pod kierunkiem adiunkta katedry Historii Społecznej i Edukacji Duży uśmiech Obie prace piątkowe. Druga doczekała się nawet autorskiej metodologii. Lumberjack zaś kończył historię na moim wydziale, że w dodatku jest też po filozofii... Już co jak co, ale to argument skierowany do wszystkich i nikogo i w dodatku wybitnie felerny Duży uśmiech Bo jakie podstawy do oceniania historyka kultury i filozofa ma człowiek z ulicy? Toż obrona jakiejś profesor poprzez wytykanie wykształcenia sprawia, że hipokryzją staje się jej obrona, a kiedy samemu się wykształcenia w tym kierunku nie ma.
Doceniam. Chciałam dać punktaki.  Oczko

Niestety limit dzienny wykorzystałam.

InspektorGadżet napisał(a):
ZaKotem napisał(a):krytykować Jędraszewskiego

szkoda tylko że poza wyciąganiem z kontekstu jego słów (jak o ekologizmie) czy zarzucaniem mu jakiejś homofobii nie ma merytorycznej krytyki jego poglądów. Co ciekawe, lewactwo miałoby o czym z nim dyskutować bo jest największym  w Polsce znawcą filozofii Jean'a Sartre'a. Ale jak widać wolą rzucać hasełka o homofobii niż dyskutować na poziomie
Szkoda. Faktycznie pracował naukowo. 
Potem.
https://oko.press/prof-obirek-o-homofobi...ac-rozumu/
„W okopach nie ma ateistów” – to nie jest argument przeciwko ateizmowi; to argument przeciwko okopom…...
Autor: James Morrow
Odpowiedz
#91
Co potem? wklejasz mi jakiś wywiad z wojującym ateistą i antyklerykałem i to ma być dowód na to że abp. Jędraszewski przestał rozumieć komunistycznych filozofów? Czy co, bo nie rozumiem
Odpowiedz
#92
bert04 napisał(a):
Cytat:Absolutnie nie. O ile fakt, że wyprodukowanie takiej ilości masła, by wszyscy mogli jeść kuchnię francuską mogłoby wymagać podwyższenia temperatury Ziemi o parę stopni, o tyle naprawdę, żaby, ślimaki i inne świństwa wcale nie są w kuchni francuskiej prominentne.

Akurat kuchnia francuska ma też elementy śródziemnomorskie z ich oliwą. Być może ta "bielsza" już mniej, ale to nie tak jak przykładowo w Polsce, gdzie oliwa z oliwek to nadal produkt importowany z posmakiem egzotyki.

Cytat:W kuchni polskiej ślimaki pojawiły się wraz z włoszczyzną i królową Boną, choć żyły na polskich łąkach od wieków. Winniczki hodowali w Polsce franciszkanie i dominikanie. Stanowiły one danie postne, ale później stały się popularne na stołach arystokracji, przede wszystkim w wersji francuskiej. Potrawy ze ślimaków cechował charakterystyczny dla kuchni staropolskiej nadmiar pikantnych przypraw - pieprzu, gałki muszkatołowej, imbiru i goździków - "co zabijało ich smak".

Słynny polski kronikarz i badacz zwyczajów, Jędrzej Kitowicz w "Opisie obyczajów za panowania Augusta III" pisał: "Nie ustępują nasi Polacy w niczym Włochom i Francuzom, nawykli powoli, a dalej w najlepsze specjały obrócili owady i obrzezki, którymi się ojcowie ich jak jaką nieczystością brzydzili. Jedli żaby, żółwie, ostrzygł, ślimaki, w których sama tylko imaginacja (wyobraźnia - dop.red.) jakiegoś smaku dodawała".

https://kuchnia.wp.pl/slimaki-nie-tylko-...299754625a

Zaś oliwa to teraz jest nowum, moda na pieprzność i szafranność i ściąganie elementów kuchni zza granicy była u nas zakorzeniona aż do dwudziestolecia międzywojennego.

znaLezczyni napisał(a): A ja zaczęłam czytać dokładnie, nie pobieżnie, i dałam sobie spokój. Stwierdziłam, że nie będę traciła czasu na czytanie i pisanie postu, skoro ktoś wyrabia sobie opinie na temat czyjejś pracy po przeczytaniu kilkunastu zdań na Onecie.

Niestety jest tak, że do uczciwej pracy mało kto się przypieprza zaś do tych ideologicznych i im podobnych, granatem od rzeczywistości oderwanych, przypieprzają się poszukiwacze sensacji, bo jakby nie oni to szczeźli by owi badacze w hałdach makulatury i niepamięci.


Cytat:Jedzenie/ kuchnia są jedną z podstawowych cech określających kulturę. Czy można mówić o supremacji kuchni "białej wyższej klasy średniej" w danej, w tym przypadku francuskiej, kulturze?

Toż tylko w tym zdaniu zawarte są tezy całkiem z rzyci wyciągnięte. Co to jest supremacja francuskiej kultury w kontekście francuskiej kuchni? Co to jest "biała wyższa klasa średnia", skoro jeść muszą wszyscy, większość produktów w marketach jest w zakresie cenowym, który pozwala Ratatouille zrobić Jacquesowi z Pól Elizejskich i Mortimerowi ze slumsów. Czemu niby kuchnia korzystająca z regionalnych, czasowo dostępnych surowców miała by zrezygnować z zestawień smaków jakie społeczeństwo wyrobiło na przestrzeni wieków, żeby nie supremować "kuchni białej wyższej klasy średniej? Czemu u licha, większość potraw wywodząca się z kuchni chłopskiej, bądź mieszczańskiej miała by świadczyć o jakichś supremacjach skoro na składniki stać było np. przed wiekiem już większość społeczeństwa?


Cytat:W jaki sposób jedzenie wpływa na klasowość, a klasowość na jedzenie?


O, nowomowa. Jaka klasowość? Co ma klasa do dostępności produktów? Dzisiaj najgorzej zarabiający odżywiają się tak suto jak szlachta dwa wieki temu a może i suciej.

Cytat:Czy dostosowywanie dań podbitego kraju do podniebień mieszkańców (Anglo-Indian cuisine ) zwycięzców to otwartość kulturowa czy zawłaszczenie?

No tak, zawłaszczanie... Szlachta i bogacze jedli regionalne indyjskie frykasy, biedniejsi też chcieli i robili erzace, aż jakiś kupiec podchwycił, że oryginał za drogi, to będzie handlował podróbą... W ten sposób powstał nawet szampan z czerstwego chleba. Ale to wynik jakiejś wojny kulturowej a nie uzupełniania potrzeb z piramidy Maslowa.

Cytat:Bardzo ciekawy, szeroki temat. Ale po co się nad nim zastanawiać czy przeanalizować dokładnie pracę, z której się wyśmiewa.

No tak, bo trzeba rzecz jasna przymykać oczy na pipsztolenie i się sensu doszukiwać w pracach pisanych pod modę.

Cytat:Lepiej napisać, jakie te lewaki głupie i self-centred, byle głupstwo napiszą, żeby zwrócić na siebie uwagę. A przecież badacze kulturowi tego forum (i zapewne onetu) wiedzą, że to duperele.

Jak się kilka lat z literaturą obcuje, to widać skąd warto czerpać a skąd nie. Co innego zachwyty nad pracami jakiejś randomowej badaczki, która sadzi brednie, bo po linii ideologicznej pasują, więc bronić trzeba, a się nie ma żadnego warsztatu do oceny czy pisze rzetelnie czy nie Uśmiech

zefciu napisał(a): W odróżnieniu od wieprzowiny ze świni, bigosu z kapusty i masła z mleka.

Nie wiem jak u reszty, ale w moich stronach oliwą nazywany był każdy olej nawet mineralny. Do dziś mamy oliwiarki do drzwi, więc uściślenie to nie jest raczej pleonazm. Bigos zaś to była potrawka mięsna i kiszona kapucha dodawana była dla objętości, więc tutaj też będę się czepiał.

Sofeicz napisał(a):
bert04 napisał(a): ... jedlibyśmy ... ślimaki i inne świństwa.

A jadłeś kiedyś ślimaki w kokilkach na maśle z pietruszką?
To zamilcz i nie grzesz więcej!!!

Ano właśnie.

bert04 napisał(a): Sorki, ale czasem ten but po prostu pasuje, jeżeli hierarchiczność i burżuazja okcydentalna są przez autorkę zrównywane z "Whiteness". Nie twierdzę, że wszyscy "postempowcy" cierpią na marksizm kulturowy, ale od czasu do czasu znajdą się jacyś pogrobowcy myśli słusznie minionych, przekwalifikowani na nowe ideologizmy.

A tam przekwalifikowani. Większość się wcale z pakietem ideologicznym nie kryje i oprócz doszukiwania się rasizmu, z reguły chwalą redystrybucję i centralne sterowanie głupim społeczeństwem.

Cytat:Kuchnia francuska ma sporo regionalizmów, jak każda szanująca się kuchnia z kraju, który nie jest tyglem ciągłego przetasowania kulturalno - ludnościowego. Jak USA czy Polska (z różnych powodów).

Litości... Polska kuchnia ma mało regionalizmów? Jakbym cię nakarmił kulaszą, cebularzami, pierogiem biłgorajskim, szynką krzczonowską, gorzkowską kapustą z grochem na śmietanie i dał na dokładkę 400 rodzajów zup to byś zaczął wyglądać jak sumita. A to tylko promień kilkadziesięciu kilometrów od mojej daczy... U nas tasowanie doprowadziło do takiej obfitości regionalizmów i wariantów najdzikszych znanych potraw, że tego zliczyć się nie da. Sama lubelszczyzna ma fajerczaki i inne wybryki w takiej obfitości, że można zrobić program kulinarny na kilkaset odcinków.


[quote]Autorka tekstu zrównując "hierarchię" z Witheness sprowadza kuchnie chłopskie czy regionalne do roli, nie wiem, francuskich białych murzynów chyba.

A myśli o czymś takim w ogóle? Na moje oko to sobie nie zdaje sprawy z tego, że dominującym motywem kuchni regionalnych jest kuchnia chłopska. Taka myśl po prostu jest zbyt "Whiteness" i jej do głowy nie przyszła.

Cytat:A Polska kiedyś ponoć do Morza Czarnego sięgała, częściowo, ale nasza kuchnia oliwy (z oliwek) nie integrowała. Mimo wymieszania w wyniku rozbiorowych i wojennych przetasowań w Polsce dosyć równomiernie rozłożone są chłodniki litewskie, barszcze ukraińskie czy schaboszczaki poniemieckie.

YYGGGGHHRRR. Grzeszysz. Ciężko grzeszysz. Compendium Ferculorum będzie Cię po nocach nawiedzać!

Cytat:https://mycompanypolska.pl/artykul/kuchn...smakow/589

Prawdziwa kuchnia staropolska, odwołująca się do naszych tradycji kulinarnych z XVI czy XVIII w., to bogactwo smaków, inspiracji i... wpływów kuchni europejskich.

– Tradycyjna polska kuchnia z XVI w. była pełna ciężkich, korzennych przypraw, jak szafran, imbir, pieprz, cynamon, goździki, gałka i kwiat muszkatołowy, „zaszafraniona” i aromatyczna – opisuje Bogdan Gałązka, szef kuchni w Gothic Café & Restaurant na zamku w Malborku, autor książek kucharskich i przepisów inspirowanych kuchnią średniowiecza. – Jednocześnie w bardziej wykwintnej kuchni magnackiej widać było wpływy francuskie: dania były lżejsze, wyszukane, a przyprawy korzenne zastępowano ziołami.

Dziś ze świecą szukać owych smaków w restauracjach. A szkoda, bo nie trzeba wielkiego wysiłku, by mogły w nich zagościć.

Kompendium dla kucharzy

Za pierwszą polską książkę kucharską uznaje się „Compendium ferculorum, albo zebranie potraw”, wydaną w Krakowie w 1682 r. Jej autorem był Stanisław Czerniecki, kuchmistrz wojewody krakowskiego Aleksandra Michała Lubomirskiego. Zawarte w niej receptury odzwierciedlały ówczesną kuchnię szlachecką i magnacką i – co charakterystyczne – niemal nie uwzględniały przypraw, a same przepisy były raczej ogólnikowe. Była to wiedza zebrana na potrzeby kucharzy, którzy szykowali i przyprawiali dania według upodobań swego pana, a techniki gotowania poznawali w praktyce.

Przepisy te mogą być inspiracją dla współczesnych szefów kuchni. Taki rosół czy jesiotr będą wykwintne i bogate w smaki. Rosół – za sprawą kilku gatunków mięs użytych do wywaru: „Weź materyją mięśną wołową albo cielącą, jarząbka albo kuropatwę, gołąbie i cokolwiek mieśniego jest, co może do rosołu gotowano i zwierzyny wszystkie”, oraz cudownego połączenia przypraw, na pierwszy rzut oka niepasujących do zupy – kopru, rozmarynu czy cytryny. Jesiotr zyska dzięki bogactwu dodatków: „Weźmij kilka dzwonów jesiotra, ociągnij w oliwie albo w maśle. Usmaż cebule i pietruszki drobno krojonej w maśle albo w oliwie, złóż to społem, daj wina, różenków obojga, słodkości, pieprzu, imbieru, cynamonu, masła albo oliwy, szafranu. Przyważ a daj na stół”. Brzmi przepysznie.

Lektura „Compendium...” także czasem szokuje. Choćby to: „Weź kapłona żywego, nalej mu lejkiem w gardło octu winnego a zawiąż i zawieś na godzin pięć. Oskub pięknie, ochędoż, upiecz zwyczajnie albo nagotuj jak chcesz”. A i z kupnem kapłona (czyli hodowlanego, kastrowanego kurczaka) byłby dziś większy kłopot niż przed wiekami.

Polsko-francuskie przenikanie

Największym chyba źródłem inspiracji i przepisów kuchni staropolskiej są dzieła urodzonego w Warszawie Jana Szyttlera. Jego ojciec gotował dla rodziny książąt Ogińskich w Siedlcach, gdzie Szyttler od 14. roku życia uczył się kucharzyć i podawać potrawy, ale też zgłębiał kulinarne tajniki. Później był kucharzem na dworze króla Stanisława Augusta Poniatowskiego (pod kierownictwem sławnego kuchmistrza Paula Tremona). Upodobania króla Stasia zapoczątkowały modę na wyrafinowaną, a zarazem zdrową kuchnię, łączącą francuskie i polskie tradycje. To właśnie te połączenia inspirowały dania podawane podczas słynnych obiadów czwartkowych. W 1820 r. Szyttler osiadł w Wilnie. Tam przygotowywał m.in. uczty dla Tadeusza Kościuszki czy później dla cara Aleksandra. Podobno jedną z tych carskich uczt opisał Lew Tołstoj w „Wojnie i pokoju”.

Mając już 50 lat (i gotując dla księcia Eustachego Sapiehy), nasz mistrz zaczął przelewać swą wiedzę na papier – dla przyszłych pokoleń kucharzy. Przepisy z jego książek, począwszy od wydanej w 1823 r. „Kuchni myśliwskiej, czyli na łowach”, wywarły wielki wpływ na szlacheckie i mieszczańskie gusta kulinarne. Był to też pierwszy kucharz, który opisywał gramatury składników czy czas przygotowywania potraw.

Gotowanie w starym stylu

W jego „Kucharzu dobrze usposobionym” znajdziemy ciekawe przepisy na dania mięsne, jak choćby na „Gęś z marmuladą”: „Skoro się karmna gęś oczyści, opieka się na rumiano na rożnie; przed wydaniem odłącza się mięso od kości i ułożywszy na półmisek, na którym powinna być marmulada, wydaje do stołu”. Proste i ponadczasowe. Ciekawa jest natomiast druga część – przepis na „marmuladę”: „Bierze się kilka winnych jabłek, które gdy się upieką i w piecu, przecierają się przez sito; dodawszy półkwarty kwaśney śmietany, ćwierć funta cukru miałko utłuczonego, ósm żółtków syrowych; miesza się to razem na ogniu; skoro się ogrzeje, będzie gotowa marmulada”. I tak powstaje staropolska alternatywa dla gęsi faszerowanej jabłkami.

Nuty owocowe i korzenne znajdziemy także w przepisie na „Sztukę mięsa z rumem” (nazywanym przez Szyttlera „romem”): „Bierze się krzyżówka, lub część mostkowa, kładnie się do rondla, do którego na spod należy włożyć włoszczyzny, z funt słoniny w plastry pokrajaney i kawałek cynamonu; wlać bulonu i szklankę wina białego, niech się to gotuje, póki nie będzie mięso miękkie. Gdy się ugotuje, odcedza się bulon, zebrawszy z niego tłustość, dodać należy sosu, któren powinien bydź zrobiony z masła, mąki, bulonu, z dodaniem nieco soku wiśniowego. Przed wydaniem należy zagotować i dodać pół szklanki romu, i tym zalewa się sztuka mięsa, która będzie na blacie ułożona”.

Co mówią Czerniecki i Szyttler o kuchni staropolskiej? To, że z pewnością nie była ona typowo mięsna, jak twierdzą niektórzy, ani jarska, jak można by sądzić z literackich opisów kuchni chłopskiej i mieszczańskiej. W tradycyjnej kuchni szlacheckiej, magnackiej (i do pewnego stopnia królewskiej) jadano mięsa (często dziczyznę i wołowinę, rzadziej wieprzowinę, uważaną zgodnie z tradycją żydowską za nieczystą), drób, raki, a nawet skowronki czy młode łabędzie. Dania wzbogacały korzenne przyprawy.

Zamiast ziemniaków, które rozpowszechniły się na stołach dopiero w XIX w., jadano ryż (szlachta i magnaci) i kasze czy proso (chłopi i mieszczanie). Nie było pomidorów, które trafiły do nas dopiero w XIX w., ale warzywa korzenne, groch, bób, jarmuż, pokrzywy i sałaty. Pojawiały się też karczochy czy szparagi. Pito kompoty ze świeżych owoców lub suszu. W magnackich domach podawano nawet lody przygotowywane przez cały rok, dzięki bryłom lodu wycinanym zimą z jezior i trzymanym w lodowniach. Lód kruszono i mieszano z owocami i ziołami.

...


Polecam całość. Z ciekawostek dodam, że ryż jadano chętnie i sprowadzano go z Włoch, więc Uczona od "Whitness", musi zacząć traktować Polaków jak mieszkańców Madagaskaru ujmując im białości XD



Cytat:Postanowiłem jednak podać przykłady takiej "argumentacji". Autorka opracowania podzieliła go na parę rozdziałów. Najbardziej zaintrygował mnie rozdział o "Citizenship", no bo od kiedy jedzenie decyduje o obywatelstwie?

Autorka podaje trzy przykłady. Jeden to wspomnienia jakiegoś Ignacego, urodzonego na Madagaskarze. Ten nieślubny potomek Beniowskiego zauważył, że jedzenie ryżu jest postrzegane jako nie-europejskie... no jaśnie panie, istotnie, jest takie uprzedzenie, że ryż to chiński, indyjski, może japoński. Dodajmy jednak, że ta relacja jest z roku 1919.

LOL. A od XIV wieku ryż uprawiali Włosi i to w znacznych ilościach...


Cytat:I że kojarzenie ryżu z Azją nie jest domeną francuzów. I że przeciwieństwem jedzenia ryżu jest każdy rodzaj europejskiego jedzenia. Autor wspomnienia zdaje się być urażony, że francuzi nie wcinali ryżu, tylko chleb. Pewnie robili to ostentacyjnie. Nadal nie wiem, co to ma wspólnego z obywatelstwem, ale niech będzie, różnice kulturowe. Jeżeli zrównamy kulturę z rasizmem, QED. Jeżeli nie, to nie.

Francuzi to się chyba nie obnosili a po prostu nie żarli ryżu, żeby go z Włoch nie sprowadzać? Duży uśmiech Aby nie było wtedy jakiegoś napięcia politycznego związanego z tym, że Włosi nie byli zadowoleni z traktatu wersalskiego? Pewnie mogli na ten Madagaskar ściągać ryż z Azji albo żreć miejscowy, ale miejscowy chyba był na tyle ciężkostrawny, że padał pomysł sprzedania Madagaskaru a Azjatycki musiał by płynąć do Francji a z Francji na Madagaskar co było horrendum logistycznym, w dodatku woleli jeść pewnie domowe żarełko a nie ryż, który frykasem raczej nie jest sam w sobie.
Sebastian Flak
Odpowiedz
#93
InspektorGadżet napisał(a):Co potem? wklejasz mi jakiś wywiad z wojującym ateistą i antyklerykałem i to ma być dowód na to że abp. Jędraszewski przestał rozumieć komunistycznych filozofów? Czy co, bo nie rozumiem
Obirek wojującym ateistą? Nieśmiały
To dam inny tekścik



https://www.miesiecznik.znak.com.pl/arcy...a-froncie/
„W okopach nie ma ateistów” – to nie jest argument przeciwko ateizmowi; to argument przeciwko okopom…...
Autor: James Morrow
Odpowiedz
#94
@Gawain

Moim głównym źródłem była książka, autora nie pamiętam, o kulturze sarmackiej. Dlatego obiadki króla Stasia czy innego Augusta tam nie były uwzględniane. Natomiasy było sporo o kaszach, potrawach z gęsi i ryb. Kasze wbrew pozorom popularne też wśród elit, byle suto zakraszane. Z innych źródeł wiem, że raki bywały dodatkiem do różnych potraw, jak chłodnika litewskiego. Co dobrze świadczy o czystości ówczesnych jezior. Z drugiej strony pamiętaj, że jakaś połowa Polski to Ziemie Wyzyskane, tam część miejacowych uciekła, część przybyła. Zdaje się, że Twój region pod tym względem nieco stabilniejszy był. No i z tym ryżem, pasuje, Włochy jako jedyna (?) europejska nacja zrobiła "narodowy" przepis z jego wykorzystaniem.

A wracając do owej nieszczęsnej "badaczki", to z 46 stron jej pracy 14 to bibliografia, 135 przypisów. Jak tu nie chylić czoła.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Koh 3:1-8 (edycje własne)
Odpowiedz
#95
geranium napisał(a):
InspektorGadżet napisał(a):Co potem? wklejasz mi jakiś wywiad z wojującym ateistą i antyklerykałem i to ma być dowód na to że abp. Jędraszewski przestał rozumieć komunistycznych filozofów? Czy co, bo nie rozumiem
Obirek wojującym ateistą? Nieśmiały
To dam inny tekścik

https://www.miesiecznik.znak.com.pl/arcy...a-froncie/

Nie wiem czemu linkujesz mi jakąś lewacką gazetkę? Przecież od środowiska Znaku nie można oczekiwać obiektywnej opinii n.t. abp. Jędraszewskiego. W tym artykule jest tyle manipulacji że chcąc odpowiedzieć na wszystkie pisałbym tego posta z godzinę. Niestety przeczytałem większość tego artykułu i żadnych argumentów tam nie znalazłem tylko ocenę jego osoby

przykład manipulacji
Znak napisał(a):znika potrzeba dialogu i zrozumienia

Jezus nie dialogował tylko nauczał. Jezus nie przychodził do grzeszników i faryzeuszy żeby odprawiać jakieś ekumeniczne kumbaja tylko żeby naprostować ich na dobrą drogę

Znak napisał(a):Pan Jezus nie walczył mieczem
Mt 10,34-42. 11,1
Odpowiedz
#96
bert04 napisał(a): @Gawain

Moim głównym źródłem była książka, autora nie pamiętam, o kulturze sarmackiej. Dlatego obiadki króla Stasia czy innego Augusta tam nie były uwzględniane. Natomiasy było sporo o kaszach, potrawach z gęsi i ryb. Kasze wbrew pozorom popularne też wśród elit, byle suto zakraszane. Z innych źródeł wiem, że raki bywały dodatkiem do różnych potraw, jak chłodnika litewskiego. Co dobrze świadczy o czystości ówczesnych jezior. Z drugiej strony pamiętaj, że jakaś połowa Polski to Ziemie Wyzyskane, tam część miejacowych uciekła, część przybyła. Zdaje się, że Twój region pod tym względem nieco stabilniejszy był. No i z tym ryżem, pasuje, Włochy jako jedyna (?) europejska  nacja zrobiła "narodowy" przepis z jego wykorzystaniem.

A gołąbki? A ryż na mleku?

A Hiszpańskie dania? Państwa kolonialne też mają swoje ryżowe specjały...

https://www.tasteatlas.com/50-most-popul...-in-europe

Tutaj 50 znaleźli...

Cytat:A wracając do owej nieszczęsnej "badaczki", to z 46 stron jej pracy 14 to bibliografia, 135 przypisów. Jak tu nie chylić czoła.

A to wiele wyjaśnia.
Sebastian Flak
Odpowiedz
#97
InspektorGadżet napisał(a):
geranium napisał(a):
InspektorGadżet napisał(a):Co potem? wklejasz mi jakiś wywiad z wojującym ateistą i antyklerykałem i to ma być dowód na to że abp. Jędraszewski przestał rozumieć komunistycznych filozofów? Czy co, bo nie rozumiem
Obirek wojującym ateistą? Nieśmiały
To dam inny tekścik

https://www.miesiecznik.znak.com.pl/arcy...a-froncie/

Nie wiem czemu linkujesz mi jakąś lewacką gazetkę? Przecież od środowiska Znaku nie można oczekiwać obiektywnej opinii n.t. abp. Jędraszewskiego. W tym artykule jest tyle manipulacji że chcąc odpowiedzieć na wszystkie pisałbym tego posta z godzinę. Niestety przeczytałem większość tego artykułu i żadnych argumentów tam nie znalazłem tylko ocenę jego osoby

przykład manipulacji
Znak napisał(a):znika potrzeba dialogu i zrozumienia

Jezus nie dialogował tylko nauczał. Jezus nie przychodził do grzeszników i faryzeuszy żeby odprawiać jakieś ekumeniczne kumbaja tylko żeby naprostować ich na dobrą drogę

Znak napisał(a):Pan Jezus nie walczył mieczem
Mt 10,34-42. 11,1
Obiektywna opinia. Czy taka jest w ogóle możliwa. Jestem ciekawa tej pracy doktorskiej prałata.

za decyzją Franciszka mógł też stać przebywający od ponad pół wieku w Rzymie kardynał Zenon Grocholewski, który pamiętał Jędraszewskiego z czasów, kiedy miał on opinię błyskotliwego intelektualisty i potrafił godzinami prowadzić dysputy na temat Jean Paula Sartre’a lub Emmanuela Levinasa.

znany fotografik Adam Bujak, który mówi dosadnie: - Głos arcybiskupa jest radykalny, bo inaczej nie da się walczyć z tą ordynarną falą pedalstwa, z promowaniem eutanazji i aborcji. To jest wspaniała, odważna postać kontynuująca dzieło prymasa Wyszyńskiego, kardynałów Wojtyły i Kominka. Na spotkania z nim przychodzą tłumy dzieci i młodzieży, ale tego większość mediów nigdy nie pokaże. Wolą manipulować jego wypowiedziami.

https://plus.gazetakrakowska.pl/arcybisk...5-14735210

ZaKotem napisał(a):
znaLezczyni napisał(a):Bardzo ciekawy, szeroki temat. Ale po co się nad nim zastanawiać czy przeanalizować dokładnie pracę, z której się wyśmiewa.
No nie wiem, może niepochlebne zdanie na temat Czarnka czy Jędraszewskiego też ma prawo wyrazić tylko ten, kto przeczytał dogłębnie wszystko, co ci napisali. Nie przychylam się do takiego stanowiska. Szklanka pomyj wlana do beczki wina daje w rezultacie pomyje. Nawet w "Mein Kampf" można znaleźć mnóstwo zdań, a nawet całych akapitów nie tylko sensownych, ale i etycznie bez zarzutu. Nie ma i nigdy nie było zasady "wolno oceniać tylko całokształt twórczości, nigdy pojedyncze zdanie". I całe szczęście, bo to by oznaczało zakaz wszelkiej krytyki w ogóle. Jeśli ktoś pisze bzdury, to są to bzdury niezależnie od kontekstu, nawet jeśli są umieszczone w książce na ciekawy temat i poza bzdurami dobrze napisanej.
Myślę, że warto przeczytać jego prace naukowe.


Bardzo ciekawy artykuł o Jędraszewskim
https://www.tygodnikprzeglad.pl/wszyscy-...zewskiego/
„W okopach nie ma ateistów” – to nie jest argument przeciwko ateizmowi; to argument przeciwko okopom…...
Autor: James Morrow
Odpowiedz
#98
znaLezczyni napisał(a): Może to kalka z angielskiego (lub innego języka). W angielskim oliwa to olive oil, czyli po polsku byłoby olej z oliwek.

Tak. W dodatku trzeba to mieć na uwadze, bo jest w Polsce w sprzedaży i oliwa z oliwek extra virgin i olej z oliwek (rafinowany). Ten drugi jest chiba gorszej jakości albo gorszą metodą wytwarzany bo kosztuje połowę tego co oliwa z oliwek. Ale łatwo się pomylić, bo oba produkty potrafią pochodzić od tych samych firm, są w tych samych butelkach o takich samych kształtach ale z delikatnie innymi etykietami.

bert04 napisał(a): Cały schabizm naszego lumbera to zdrada na zwyczajach kulinarnych praojców.

Ale dodaję do tych schabowych furę przeróżnych kasz, więc praojce chyba się nie pogniewają (jeśli żyją i paczają na nas z kaszowych zaświatów) Uśmiech

Gawain napisał(a): Lumberjack zaś kończył historię na moim wydziale, w dodatku jest też po filozofii... Już co jak co, ale to argument skierowany do wszystkich i nikogo i w dodatku wybitnie felerny Duży uśmiech

Lumber czyta onet, więc jest kulturowym podludziem.
---
Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie. Większości ludzi taki śmiech sprawia ból.

Nietzsche
---
Polska trwa i trwa mać
Odpowiedz
#99
Gawain napisał(a): A gołąbki? A ryż na mleku?

A Hiszpańskie dania? Państwa kolonialne też mają swoje ryżowe specjały...

Gołąbki pierwotnie bazowały na kaszy, ryż jest nowoczesnym zamiennikiem. Ale fakt, jest tego trochę, paella itd.



lumberjack napisał(a): Ale dodaję do tych schabowych furę przeróżnych kasz, więc praojce chyba się nie pogniewają (jeśli żyją i paczają na nas z kaszowych zaświatów) Uśmiech

Fakt, zapomniałem, że wyznajesz schabizm-kaszankizm. Schaboszczak nowym bogom, kaszankę starym, jak kiedyś świecę i ogarek w znanym przysłowiu.

Cytat:Lumber czyta onet, więc jest kulturowym podludziem.

A to skąd? Onet strasznie się polepszył od czasów jak wchodziłem w internety. Trzeba jedynie uważać, jeżeli robią przedruki z zagranicy.

Faktem jest, że autorka opracowania używa a nawet nadużywa słowa "białe", przy czym dopiero przy przeczytaniu jej opracowania można się upewnić, że nie chodzi ani o białą zastawę ani o białe pieczywo, ale że sama zastawa, niezależnie od koloru, jest White i że chleb, niezależnie od użytej mąki, jest White. Czyli Białe nie jest to, jest białe, ale to, co jest jedzone przez Białych i w sposób stosowany przez Białych. Pewnie dlatego używa wielkiej litery, dla odróżnienia tego Chochoła od koloru.

Przy okazji dowiadujemy się, że jest coś takiego jak Critical Whiteness studies. Człowiek tu myśli, że przesadza z tymi fakultetami powstającymi, a tu rzeczywistość wyprzedza dowcip.

Critical Whiteness studies have shown that Whiteness is generated in multiple ways, from healthcare to education, to spatial segregation, work opportunities, and leisure, but it is also shaped, several times per day, by eating and drinking.

I dziwić się, że potem jacyś biali, pardon, Biali kresowiacy, mieszkańcy regionu, którzy regularnie byli porywani na jasyr (przez nie-Białych) zaczynają się identyfikować z takim ideologizmem i doszukiwać Białości w swojej przeszłości. Tak, noblistkę mam na myśli.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Koh 3:1-8 (edycje własne)
Odpowiedz
InspektorGadżet napisał(a):
ZaKotem napisał(a):krytykować Jędraszewskiego

szkoda tylko że poza wyciąganiem z kontekstu jego słów (jak o ekologizmie) czy zarzucaniem mu jakiejś homofobii nie ma merytorycznej krytyki jego poglądów. Co ciekawe, lewactwo miałoby o czym z nim dyskutować bo jest największym  w Polsce znawcą filozofii Jean'a Sartre'a. Ale jak widać wolą rzucać hasełka o homofobii niż dyskutować na poziomie

masz te jego pracę licencjacką?? i książki?

Poczytam. spróbuje odpowiedzieć sobie dlaczego się tak zmienił, jeśli się faktycznie zmienił.

Cytat:przykład manipulacji
Znak napisał(a):
znika potrzeba dialogu i zrozumienia

Jezus nie dialogował tylko nauczał. Jezus nie przychodził do grzeszników i faryzeuszy żeby odprawiać jakieś ekumeniczne kumbaja tylko żeby naprostować ich na dobrą drogę

Znak napisał(a):
Pan Jezus nie walczył mieczem
Mt 10,34-42. 11,1

Ty bierzesz z niego przykład..... Duży uśmiech
„W okopach nie ma ateistów” – to nie jest argument przeciwko ateizmowi; to argument przeciwko okopom…...
Autor: James Morrow
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości