Cytat:Zgodziłabym się pod warunkiem, że obok krzyża na ścianach wisiałyby również symbole innych wiar. Jeśli się nie zgodzą - to ja również. Mimo, że jestem niewierząca lepiej byłoby mi oglądać na ścianach symbole wielu religii niż jednej konkretnej. - Albo wcale.
Nie uważasz, że jest to "tolerancja na siłę"?
Cytat:A właśnie, że nie może się domagać. Znam takie przypadki. Ktoś, kto nosi inny symbol niż krzyż od razu jest tępiony, a jak już jakaś osoba dumnie prezentuje się z krzyżem to zwykła prośba o zdjęcie go byłaby już zbrodnią. Pewnie nie raz padłoby wówczas wyzwisko "szatan" czy "satanista".
Nie ma co uogólniać. Zanim ktoś ci zwróci uwagę, to miniesz 24455 katolików, którym to nie przeszkadza. Zawsze znajdzie się jakiś kretyn.
Cytat:Taak. Może i jest nas mniej niż "wierzących", ale zauważ, że większość młodych katolików jest nimi tylko z powodu rodziców. Widocznie nie mieli wystarczajaco siły, lub się bali, by odmówić chodzenia np. do kościoła. Mnie nie obchodzi ile osób jest takich, a ile takich, jeśli mam się porównywac z właśnie takimi osobami.
Zgoda. Nie zmienia to faktu, że nie dysponujecie żadnymi oficjalnymi badaniami, które wskazywałyby liczby dla Was odpowiednie.
Cytat:A gdyby to nie chodziło o ateistów? Gdyby osoba innej wiary znalazłasię w szpitalu, w sali, w której wisi ów symbol? Tak jak tej osobie - tak nam przeszkadza to. Innej wiary - bo to nie jest jego symbol i czuje się nieswojo, nam - bo mamy wrażenie np. że ludzie chcą na siłę nas "nawrócić" i również niespecjalnie się z tym faktem czujemy.
W sprawie mniejszości religijnych już sie wypowiadalem. Krzyż może być zdejmowany na prośbę pacjenta. Rozumiem Wasze uprzedzenie do KK, jednak powtórzę: ten krzyżyk nie jest dla KK, ale dla ludzi, jest to zawsze jakaś podpora dla nich. Możecie mówić, że żeby było równo to powinno być wszystko albo nic, ale właśnie o to się rozchodzi w tym temacie: czemu wolicie odebrać komuś coś co jest dla niego ważne, skoro dla Was nie ma żadnego znaczenia. Czy to, że jakiś niewielki procent ludności nie lubi tego symbolu to wystarczający powód, żeby kilkadziesiąt milionów ludzi nie mogło go widzieć w szpitalu? Krzyż Was nie zabije, a innym bardzo się przyda.
Cytat:was tez jest mniejszość. praktykujących katolików jest trochę ponad 40% parafian (a nie obywateli). to znaczy, że większość pokazała żółtą albo czerwoną kartkę kościołowi, który tym samym powinien zakończyć swoją agresywną politykę i wycofać swoje symbole.
Dane opierasz chyba na liczeniu wiernych w kościołach. Nie uważam, żeby były one wiążące (część wiernych może być np. chora). Poza tym to, że ktoś nie chodzi do Kościoła nie oznacza, że nie wierzy lub krzyż nie ma dla niego symbolicznego znaczenia. Nie wiem czy dane te są poważnie traktowane przez rząd i inne tego typu instytucje.
Cytat:Zastanawiam się... gdybym żyła w kraju muzułmańskim, czy czepiałabym się, że w miejscach publicznych znajdują się symbole tej religii??? NA PEWNO NIE!
Akurat Polska nie jest krajem wyznaniowym.
Cytat:Leczenie szpitalne byłoby tak samo skuteczne (i jest bo nie każdy szpital zawiera krzyże) gdyby tych krzyży nie było.
Eh. Mając na myśli przydatne mówię np. o lepszym samopoczuciu pacjentów. Krzyż jest potrzebny wierzącym i to nie ulega wątpliwości (bo o tym najlepiej wiedzą właśnie oni, a nie ateiści). Pewnie, że katolicy mogliby sobie sami przynosić krzyżyki, ale skoro jest ich tak wielu to krzyż na ścianie jest zwykłym ułatwieniem, które nic nikomu nie robi.
Cytat:Oczywiste, że bym się nie zgodził na obecność krzyży, (nie wiem czemu piszesz, że ważne jest to, że to kardynał byłby inicjatorem - dla osoby obiektywnej i konsekwentnej w swoich przekonaniach nie ma to znaczenia, albo masz własne zdanie albo ulegasz pseudoautorytetom starając się zachować polityczną twarz dyplomaty). Czy podkreślenie słowa prośba w zestawieniu z negatywną odpowiedzią ateisty ma pokazać jacy to jesteśmy źli i nieczuli na ludzkie prośby?
Podkreślić chciałem, nie osobę wychodzącą z prośbą, a sam fakt prośby. Myślałem, że Wasze rozgoryczenie może wynikać z braku wpływu na obecność krzyży. Prośba miała być załagodzeniem "buty" Kościoła, czyli tego jak to pewnie postrzegacie.
Cytat:Jakby na to nie patrzec in vitro jest zwykla zachcianka.
Myślę, że zmieniłbyś zdanie po rozmowie z kobietą bezpłodną. Dla kobiety jest to tragedia, bezpłodność powoduje, że czuje się niepotrzebna (nie może spełnić jednej z ważniejszych roli jakie są jej przeznaczone). Możesz tłumaczyć, że jest to tylko podejście katolików, ale jeśli zamierzasz to powiedz to tej kobiecie, a nie mnie