penshi napisał(a): Rozumiem, że większości z was przeszkadzają krzyże w miejscach publicznych takich jak szpitale czy szkoły. Jeśli uważacie, że powinny zniknąć to jak wygląda wasza argumentacja? Skoro nie mają one dla was żadnego symbolicznego znaczenia to jest to tylko kawałek drewna, czemu więc tak strasznie wam wadzi?
Krzyże mają symboliczne znaczenie dla osoby niewierzącej jaką jestem.
Symbolizują poglądy ludzi wierzących w katolicyzm na tak podstawowe problemy jak religia/wiara w Bogów, kierowanie się w stosunku do innych ludzi "przykazaniami od Boga", które mi nie odpowiadają.
Nie uważam, że krzyże p-o-w-i-n-n-y zniknąć, uważam że mnie irytują.
"Wielki Wódz Manitu znów nasikał i zaznaczył swoją obecność".
No a ja jestem gówno i moje samopoczucie się nie liczy. Tak samo irytuje mnie bambamie dzwonami bardzo często i bardzo długo a nawet mam od tego ból uszu co jest chyba laryngologiczne.
Ludzie od krzyży poprzez te krzyże "napieprzają do mnie", żebym pochyliła głowę przed ich władzą. Tu jest krzyż - tu rządzi krzyż.
Słowo "powinien" się nie nadaje, "powinien" nadaje się do prawa o ruchu drogowym: " Na tym skrzyżowaniu najpierw powinien pojechać samochód A a potem samochód B".
Krzyże są dla mnie przykre i uciążliwe i wywołują u mnie dyskomfort naprzykład jak patrzę na fotkę ze współczesnej szkoły, że dziecko stoi przy tablicy a nad tablicą krzyż a przy dziecku zakonnica w charakterze pani nauczycielki i tłumaczy dziecku algebrę albo naukę Kopernika i prawa Keplera ruchu planet.
Nie ma słowa "powinny", każdy jest wolny i robi to co chce, co umie i czego się nie boi zrobić. Uważam, że ludzie mają w dupie że mi coś przeszkadza lub nie odpowiada i nie chodzi tylko o krzyże. Ale trudno.
Czasem komuś zwracam uwagę jak robi coś niezgodnie z przepisami a dodatkowo mi to dość mocno przeszkadza. Spotkałam się z groźbą " ja ci przypierdolę" za to że komuś zwracałam uwagę na takie coś od rosłego postawnego młodego faceta a ja jestem średniego wzrostu niezbyt silną trochę już niezbyt młodą osobą płci żeńskiej.
Ludzie jednak pomijając moją osobę nie wszyscy są ze sobą zgodni i jako wolne osoby też robią co chcą, naprzykład atakują nożem na ulicy lub strzelają. W wielu sytuacjach grzecznie czekam na rozwój akcji i dalszy ciąg wydarzeń.
Gdyby był państwowy przepis, że krzyży w miejscach publicznych nie wolno wieszać ani namolnie bez przerwy pobambywać w dzwony to może bym komuś zwróciła uwagę.
Ale jak przepisu państwowego nie ma to nie ma "powinny".
Słowo "powinny" sugeruje, że są jakieś ważniejsze zasady do których odnosi się to "powinny" naprzykład prawo o ruchu drogowym lub przepisy państwowe.
Jeśli przepisów państwowych nie ma a ktoś używa słowa "powinny" to znaczy, że uzasadniają to jakieś wyższe zasady lub wartości a nie że coś "powinny" bo on tak "chce".
Można byłoby się powoływać na :
- wartości osób niewierzących - wyspecyfikowane - prawo do prywatności, prawo do godnego życia, prawo do pracy, prawo do rozwijania zawodowych zainteresowań, itp,
- przykazania od "Pana Boga" wyspecyfikowane - na przykład "nie zabijaj" i tylko wyspecyfikowane
- przykazania i wartości od "Pana Bogu" wyspecyfikowane i niewyspecyfikowane typu pan Jezus powiedział lub typu ksiądz powiedział.
Ale nie takiej "Deklaracji Wartości" wypisanej na papierze i stojącej ponad Konstytucją.
Jak ktoś mówi "powinny" a nie odnosi się to do istniejących przepisów państwowych to w zasadzie nie za bardzo wiadomo na co się powołuje używając tego słowa, że coś "powinny".