"Mapy sensu" Jordana Petersona i Niedokończone opowieści Śródziemia i Numenoru J. R. R. Tolkiena.
Co obecnie czytacie?
|
22.05.2023, 13:38
15.06.2023, 09:56
Liczba postów: 9,105
Liczba wątków: 63 Dołączył: 01.2009 Reputacja: 59 Płeć: mężczyzna Wyznanie: ateista, w przyszłości może buddysta mahajany
"Miasto białych kart" Jose Saramago.
"Nic nie jest potężniejsze od wiedzy; królowie władają ludźmi, lecz uczeni są władcami królów".
05.08.2023, 19:24
Liczba postów: 9,105
Liczba wątków: 63 Dołączył: 01.2009 Reputacja: 59 Płeć: mężczyzna Wyznanie: ateista, w przyszłości może buddysta mahajany
A teraz "Widnokrąg" Wiesława Myśliwskiego.
"Nic nie jest potężniejsze od wiedzy; królowie władają ludźmi, lecz uczeni są władcami królów".
05.08.2023, 23:25
Na chwilę obecną kończę czytać „Dom pod wiecznym piórem” Jana Polewki.
„Moja wizja przyszłości jest tak precyzyjna, że gdybym miał dzieci, udusiłbym je natychmiast”.
— Emil Cioran, „O niedogodności narodzin”
19.09.2023, 21:59
Liczba postów: 9,105
Liczba wątków: 63 Dołączył: 01.2009 Reputacja: 59 Płeć: mężczyzna Wyznanie: ateista, w przyszłości może buddysta mahajany
Zen Leo, Tak wymyślono chrześcijaństwo.
"Nic nie jest potężniejsze od wiedzy; królowie władają ludźmi, lecz uczeni są władcami królów".
20.09.2023, 17:48
Thomas Erikson "Otoczeni przez wampiry energetyczne".
- Myślałem, że ty nie znasz lęku.
- Mylisz się. Lęku nie zna tylko głupiec. - A co robi wojownik, kiedy czuje strach? - Pokonuje go. To jest w każdej bitwie nasz pierwszy martwy wróg.
20.09.2023, 18:14
Richard Dawkins, „Bóg urojony”.
„Moja wizja przyszłości jest tak precyzyjna, że gdybym miał dzieci, udusiłbym je natychmiast”.
— Emil Cioran, „O niedogodności narodzin”
Liczba postów: 3,169
Liczba wątków: 13 Dołączył: 02.2016 Reputacja: 215 Płeć: nie wybrano Wyznanie: ateusz sylogizm goryczy napisał(a): Richard Dawkins, „Bóg urojony”. Dla mnie to była jedna z najcięższych książek jakie czytałem i w końcu nie doczytałem. Porównując to z rzeką genów czy samolubnym genem wrażenie jakby to pisały różne osoby. Właśnie skończyłem czytać "siostry" Moniki Białkowskiej. Książka to zbiór historii 11 zakonnic, które zrezygnowały z życia w klasztorze. Większość po pięciu lub dziesięciu latach, jedna po dwudziestu czterech. I przyznam, że prostego, antyklerykalnego mnie skusil podtytuł "o nadużyciach w żeńskich zakonach", jednak mój zapał trochę zmalał, gdy już po zakupie zauważyłem, że książka została wydana przez Wydawnictwo Apostolstwa Modlitwy a na okładce są loga Deon.pl i Życie Duchowe. Jednak mógłby to wydać i sam Szatan, bo w podsumowaniu autorka jedzie zakony z góry na dół. Jeśli chodzi o treść, to przynajmniej w moim odczuciu książka jest po prostu ciekawa, zwłaszcza, jeśli (tak jak ja) nie ma się żadnego pojęcia o tym jak życie w zakonie może wyglądać. Samo to jak te byłe już zakonnice postrzegają boga i wiarę jest dla mnie bardzo egzotyczne (spoiler alert, wszystkie pozostały osobami wierzącymi) a to jak bardzo zakony są odklejone od rzeczywistości, to już był dla mnie kosmos. Jest jeden większy zgrzyt, choć nie jest to do końca zarzut w kierunku autorki. Gdzieś przed swoim miażdżącym podsumowaniem autorka wspomina o tym, że rozmawiała także z czynnymi zakonnicami oraz innymi duchownymi i jak się domyślam, na tej podstawie wyciąga takie a nie inne wnioski w szerszym kontekście. W treści książki jednak tego brakuje, bo jakby nie bylo mamy do czynienia tylko z 11 przypadkami. Mimo tego, że każda z tych kobiet opisuje także jak wyglądało życie całego zgromadzenia (i w sumie na przestrzeni całej książki widać, że większość motywów się powtarza) to nie ma tu żadnych globalnych informacji, nie jest to reportaż traktujący o ogóle zgromadzeń, ale tez rozumiem, że nie takie jest założenie. Oprócz tego pare mniejszych zgrzytów, ale w sumie nie warte rozpisywania się. Historie tych kobiet wydają się być trochę zredagowane, pewne nietypowe moim zdaniem zwroty czasem się powtarzają, styl jest bardzo podobny.
I hear the roar of big machine
Two worlds and in between Hot metal and methedrine I hear empire down
24.09.2023, 23:13
Dragula napisał(a): Dla mnie to była jedna z najcięższych książek jakie czytałem i w końcu nie doczytałem. Porównując to z rzeką genów czy samolubnym genem wrażenie jakby to pisały różne osoby.Zgadzam się, dla mnie ta książka też jest ciężka i czyta mi się ją bardzo powoli. Po pierwsze, ze względu na bardzo dużą ilość fachowych informacji, które trzeba pamiętać, bo powracają w dalszych częściach książki. Po drugie, nie za bardzo odpowiada mi forma. A raczej ton, w jakim jest napisana. Nie jestem tzw. wojującym ateistą, który na siłę chce narzucić innym swój światopogląd, próbując usilnie udowodnić im, że są błądzącymi idiotami. A to, mam wrażenie, próbuje zrobić Dawkins, nie unikając przy tym epitetów pod adresem drugiej strony, których poziom jest czasem poniżej poziomu intelektualnego Autora. Co nie zmienia faktu, że merytorycznie wg mnie książka jest znakomita.
„Moja wizja przyszłości jest tak precyzyjna, że gdybym miał dzieci, udusiłbym je natychmiast”.
— Emil Cioran, „O niedogodności narodzin”
24.09.2023, 23:57
Liczba postów: 23,205
Liczba wątków: 240 Dołączył: 08.2005 Reputacja: 1,360 Płeć: mężczyzna Wyznanie: Schabizm-kaszankizm
https://lubimyczytac.pl/ksiazka/201176/c...ieniu-boga
To se czytojta a nie jakieś Dawkinsy srawkinsy.
---
Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie. Większości ludzi taki śmiech sprawia ból.
Nietzsche ---
Polska trwa i trwa mać
25.09.2023, 09:30
Dragula napisał(a):sylogizm goryczy napisał(a): Richard Dawkins, „Bóg urojony”. A ja do tej książki mam pewien zboczony sentyment, gdyż przez nią wszedłem w świat forów religijnych. Bodajże mój pierwszy post na katolik.pl (albo jeden z najpierwszych) był próbą pogadania na temat tej książki z innymi katolikami. I wyobraźcie sobie zdziwienie, że (wtedy) na tamto forum wpuszczali też "nie podzielających tej wiary". Z tego co pamiętam przeczytałem do końca, ale chyba nie w całości, pewne rozdziały przeskakiwałem. W sumie to było dobre podsumowanie ówczesnego dyskursu na linii ateizm / religia, część z tego nie jest już może całkiem aktualna, ale IMHO książka ma przynajmniej wartość historyczną. Niektórzy nadal powielają pewne treści o "memach religii" czy o "znikomych prawdopodobieństwach".
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Jest czas rodzenia i czas umierania, czas sadzenia i czas wyrywania,
czas zabijania i czas leczenia, czas burzenia i czas budowania, czas płaczu i czas śmiechu, czas zawodzenia i czas pląsania, czas rzucania kamieni i czas ich zbierania, czas pieszczot i czas wstrzymania, czas szukania i czas tracenia, czas zachowania i czas wyrzucania, czas rozdzierania i czas zszywania, czas milczenia i czas mówienia, czas miłości i czas nienawiści, czas wojny i czas pokoju.
Liczba postów: 3,169
Liczba wątków: 13 Dołączył: 02.2016 Reputacja: 215 Płeć: nie wybrano Wyznanie: ateusz
Bywałem na katoliku jakoś przez rok przed zamknięciem forum i mam wrażenie, że połowa użytkowników to nie byli katolicy. Mnie szczerze mówiąc zmęczyło u Dawkinsa wracanie do tego, że religia jest źródłem całego zła co kilka zdań. Przynajmniej tak to zapamiętałem. Nie pamiętam już, czy się z tym zgadzałem czy nie (pewnie tak), tego po prostu nie czytało się przyjemnie
I hear the roar of big machine
Two worlds and in between Hot metal and methedrine I hear empire down
27.09.2023, 21:48
Liczba postów: 21,695
Liczba wątków: 218 Dołączył: 11.2010 Reputacja: 974 Płeć: mężczyzna Wyznanie: ate 7 stopnia Dragula napisał(a): Mnie szczerze mówiąc zmęczyło u Dawkinsa wracanie do tego, że religia jest źródłem całego zła co kilka zdań. Przynajmniej tak to zapamiętałem. Nie pamiętam już, czy się z tym zgadzałem czy nie (pewnie tak), tego po prostu nie czytało się przyjemnie Skoro cały „Bóg Urojony” jest właśnie o tym, dziwne by było, gdyby nie był o tym. O ile sobie przypominam Dawkins tak tego nie stawia - po prostu uważa PT Religie, jako szkodliwy, niefalsyfikowalny mempleks z epoki przeddarwinowskiej.
A nas Łódź urzekła szara - łódzki kurz i dym.
28.09.2023, 11:00
Liczba postów: 9,105
Liczba wątków: 63 Dołączył: 01.2009 Reputacja: 59 Płeć: mężczyzna Wyznanie: ateista, w przyszłości może buddysta mahajany Dragula napisał(a): Bywałem na katoliku jakoś przez rok przed zamknięciem forum i mam wrażenie, że połowa użytkowników to nie byli katolicy. Mnie szczerze mówiąc zmęczyło u Dawkinsa wracanie do tego, że religia jest źródłem całego zła co kilka zdań. Przynajmniej tak to zapamiętałem. Nie pamiętam już, czy się z tym zgadzałem czy nie (pewnie tak), tego po prostu nie czytało się przyjemnieBo to trzeba powtarzać. Gdzieś to nam umyka, bo wydaje się nam, że jak mamy do czynienia z religią, to jest ona zawsze dobra. Otóż nie zawsze. Religie abrahamowe są do dupy pewnie w prawie każdym /napiszę ostrożnie/ aspekcie życia człowieka. Lepiej by było więc je WRESZCIE odrzucić albo przyjąć taką, która do dupy nie jest /sikhizm na przykład/. Jeśli już wierzyć w Boga, to w sposób mądry, jak robią to sikhowie, a nie durny jak robią to chrześcijanie, muzułmanie, żydzi. Największym duractwem chrześcijaństwa jest oparcie wierzeń na mitach biblijnych i ofierze zastępczej z człowieka, z czego jakoś chyba niewielu zdaje sobie z tego sprawę.
"Nic nie jest potężniejsze od wiedzy; królowie władają ludźmi, lecz uczeni są władcami królów".
28.09.2023, 14:58
Nonkonformista napisał(a): Bo to trzeba powtarzać.Nie wydaje mi się. Dawkins ma już na tyle ugruntowaną opinię, że po jego książki sięgają raczej ludzie z mocno sprecyzowanym światopoglądem ateistycznym. Dlatego drażni mnie ciągłe podkreślanie jego niechęci do osób wierzących, do tego tonem dość kolokwialnym, który mocno kontrastuje z wysublimowanym charakterem dyskursu naukowego. Czasem za bardzo przypomina to moherowe zacietrzewienie niż głos rozsądku.
„Moja wizja przyszłości jest tak precyzyjna, że gdybym miał dzieci, udusiłbym je natychmiast”.
— Emil Cioran, „O niedogodności narodzin”
28.09.2023, 15:18
zefciu
Unregistered
Ja sobie pomalutku przerabiam trylogię o magach prochowych McClellana (pierwsza książka to Obietnica Krwi). Fajne, dość brutalne. Ogólnie można ją traktować jako fantastyczną metaforę przemian społecznych związanych z upadkiem starych porządków społecznych i religijnych.
28.09.2023, 15:37
sylogizm goryczy napisał(a): Nie wydaje mi się. Dawkins ma już na tyle ugruntowaną opinię, że po jego książki sięgają raczej ludzie z mocno sprecyzowanym światopoglądem ateistycznym. Bóg Urojony powstał w roku 2006. Rok po śmierci papieża Polaka, żeby trochę umiejscowić to w czasie i przestrzeni. Już nieco po pierwszych skandalach pedofilskich ale jeszcze grubo przed ujawnieniem ich pełnej skali. Po atakach 9/11 (których powiązania z islamem są może luźne) ale przed powstaniem ISIS. W czasach różnych kompromisów, aborcyjnych i innych, ale przed ustanawianiem stref wolnych od LGTB czy przed paleniem książek, religijnych czy nie-religijnych. DZISIAJ Dawkins ma ugruntówaną opinię, DZISIAJ po jego książki sięgają już tylko przekonani. Ale nie zapominaj, jak dużo się zmieniło przez te ostatnie 15 lat. Jak bardzo społeczeństwa na całym świecie rozdzieliły się w międzyczasie na "zimne albo gorące". Cytat:Dlatego drażni mnie ciągłe podkreślanie jego niechęci do osób wierzących, do tego tonem dość kolokwialnym, który mocno kontrastuje z wysublimowanym charakterem dyskursu naukowego. Czasem za bardzo przypomina to moherowe zacietrzewienie niż głos rozsądku. Cóż, Dawkins naukowy i Dawkins (anty-)religijny to dwa różne Dawkinsy. Denerwuje mnie to, kiedy próbuje te dwie sfery mieszać, przykładowo podając jakieś prywatne definicje ateizmu / agnostycyzmu oparte o jakieś dziwaczne ustalania prawdopodobieństwa. A ignorując przy tym fakt, że religia jest decyzją, opartą na różne faktory (wychowanie, społeczeństwo, prawdopodobieństwo). Te jego prywatne definicje prowadziły do takich potworków, że Dawkins twierdził (czasem), że jest agnostykiem. No bo na 100% nie może wykluczyć. Albo dawał się sprowokować do jakichś dyskusji o wyższości prawdopodobieństwa istnienia kosmitów nad istnienie Boga / bogów. Nadal jednak wolę poglądy prezentowane przez Dawkinsa nad poglądy prezentowane przez Hitchensa. Ten pierwszy stara się zobiektywizować "nieobiektywizowalne". Ten drugi przeskakuje ten moment i od razu przechodzi do retoryki. U Dawkinsa swego czasu odnajdywałem błędy faktograficzne, u Hitchensa to były błędy w aksjomatach i podstawowych faktach. Ale wiem, że niektórzy ludkowie wolą tego drugiego, ich prawo.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Jest czas rodzenia i czas umierania, czas sadzenia i czas wyrywania,
czas zabijania i czas leczenia, czas burzenia i czas budowania, czas płaczu i czas śmiechu, czas zawodzenia i czas pląsania, czas rzucania kamieni i czas ich zbierania, czas pieszczot i czas wstrzymania, czas szukania i czas tracenia, czas zachowania i czas wyrzucania, czas rozdzierania i czas zszywania, czas milczenia i czas mówienia, czas miłości i czas nienawiści, czas wojny i czas pokoju.
28.09.2023, 21:09
Liczba postów: 21,695
Liczba wątków: 218 Dołączył: 11.2010 Reputacja: 974 Płeć: mężczyzna Wyznanie: ate 7 stopnia
Mnie zainteresowała u wczesnego Dawkinsa koncepcja Drugiego Replikatora czyli memu, która pojawiła się chyba w „Rzece Genów” a na pewno w „Samolubnym Genie”.
Potem czytałem jeszcze kilka pozycji memetycznych i wydawało mi się, że wyrośnie z tego znacząca dyscyplina naukowa. Ale coś żarło, żarło i zdechło (chyba że coś przegapiłem).
A nas Łódź urzekła szara - łódzki kurz i dym.
28.09.2023, 21:14
Liczba postów: 9,105
Liczba wątków: 63 Dołączył: 01.2009 Reputacja: 59 Płeć: mężczyzna Wyznanie: ateista, w przyszłości może buddysta mahajany
Ja teraz czytam 'Koniec wiary' Sama Harrisa.
A cóż o nim sądzicie? Moim zdaniem też ciekawy ateista.
"Nic nie jest potężniejsze od wiedzy; królowie władają ludźmi, lecz uczeni są władcami królów".
08.10.2023, 16:41
Sofeicz napisał(a): Mnie zainteresowała u wczesnego Dawkinsa koncepcja Drugiego Replikatora czyli memu, która pojawiła się chyba w „Rzece Genów” a na pewno w „Samolubnym Genie”. Jako, że w magisterce elementy z Dawkinsa wykorzystywałem to mogę śmiało powiedzieć, że aby to to wykorzystywać to trzeba mieć niezłą znajomość procesów biologicznych i dziedziczenia. Poza tym to dziedzina raczej kulturoznawcza i socjologiczna. A tutaj masz typowy bełkot w natarciu moderowany przez wypisy z jakichś politpoprawnych wyrzygów i lewicowych bajdurzeń wciskanych wszędzie gdzie się da. No i ma wady inne niż konieczność znania metodologii. To holistyczne ujęcie problemu i mało kto wpadnie na pomysł jak ugryźć zagadnienie z nim związane tak, aby nie tworzyć monografii zamiast artykułu. Poza tym ma to niewielką wartość interpretacyjną. Opisuje przyczyny i skutki istnienia i powielania memów i wskazuje na konkretne mechanizmy umożliwiające replikację i sukces, ale ni cholery nie opisze czemu indywidualne wybory treści są rozumiane tak a nie siak w konkretnych przypadkach. A takimi właśnie pierdołami zajmuje się gros humanistyki. W temacie o tym jak listy Konopnickiej wskazują niezbicie iż lesbijka była nie wykorzystasz memologii stosowanej, bo i trudne to i efekt raczej nie taki jak zamiary autora...
Sebastian Flak
|
« Starszy wątek | Nowszy wątek »
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości