Poniższy esej został opublikowany w tygodniku "Najwyższy Czas" w numerze 937/938 z 3 maja 2008 roku
Panuje obecnie moda na humanizm. Jest to humanizm rozumiany współcześnie, czyli nie jako posiadanie głębokiej i wszechstronnej wiedzy, ale jako kompletna ignorancja w dziedzinie nauk ścisłych i duma z tego powodu. Takim humanistom można wmawiać dowolne bajki, mając pewność, że nie dysponują oni żadnymi narzędziami, żeby podawane do wierzenia „prawdy”, choć spróbować zweryfikować. Jedną z takich obecnie modnych humanistycznych bzdur jest globalne ocieplenie i rzekomo powodujący je efekt cieplarniany. Histerię ociepleniową napędzają te same media, które jeszcze niedawno straszyły dziurą ozonową, a jeszcze za pamięci obecnego pokolenia przekonywały, że czeka Ziemię nieuchronne ochłodzenie i powrót lodowców. Wszystko oczywiście z powodu niczym niepohamowanej kapitalistycznej żądzy zysku i imperialistycznej zachłanności społeczeństw Zachodu. W egoistycznym pędzie do zapewnienia sobie drobnomieszczańskiego komfortu, burżuje wypuszczają w powietrze różne gazy, a te gazy podgrzewają, i coś tam. Tyle mniej więcej rozumie z tego przeciętny humanista. Oczywiście media dbają o to, aby ten stan (nie)wiedzy utrzymać. W księdze objawionej tej religii, autorstwa jednego z jej proroków Ala Gore’a, najwięcej miejsca zajmują olbrzymie fotografie i wizualizacje komputerowe Jest poza tym kilka obrazków udających wykresy bez skali, oraz histeryczne nawoływania do likwidacji kapitalizmu, bo o to w tym wszystkim przecież chodzi.
A jak jest z tym ociepleniem naprawdę? Aby odpowiedzieć na to pytanie użyjmy tego, czego humaniści najbardziej się boją i czego najbardziej nienawidzą. Użyjmy matematyki. Zbudujmy model matematyczny klimatu na Ziemi. Oczywiście będzie to model skrajnie uproszczony, niemniej powie nam coś istotnego o ziemskiej temperaturze i jej ewentualnych zmianach.
Podstawowym źródłem energii na Ziemi jest Słońce. Oprócz światła słonecznego, Ziemia posiada również pewne zasoby energii pochodzące z rozpadu radioaktywnego pierwiastków promieniotwórczych w jej wnętrzu. Energia ta jest na tyle duża, że umożliwia istnienie całych ekosystemów na dnie oceanu w oazach geotermalnych. W naszym uproszczonym modelu zignorujemy jednak ten strumień ciepła z radioaktywnych głębin Ziemi i skupimy się tylko na promieniowaniu słonecznym. Zależność między promieniowaniem a temperaturą opisuje prawo Stefana-Boltzmana.
gdzie F, to strumień promieniowania słonecznego w watach/metr kwadratowy, wynoszący w pobliżu Ziemi 1368 W/m2. Wartość ta nazywa się stałą słoneczną, co nie jest zbyt ścisłe, ponieważ owa rzekoma stała może się zmieniać w dość szerokim zakresie. T to temperatura w Kelwinach, a s to stała Stefana-Boltzmana równa 5,67*10^-8 W/(m2*K^4)
Strumień promieniowania słonecznego docierający na Ziemię zawiera się w kole o promieniu równym promieniowi Ziemi. To promieniowanie rozkłada się na powierzchnię Ziemi, będącą w dobrym przybliżeniu kulą. Ponieważ zaś powierzchnia kuli jest cztery razy większa od powierzchni koła o tym samym promieniu, zatem równanie nasze przybierze postać
Oczywiście nie całe promieniowanie docierające do Ziemi zostanie pochłonięte. Część zostanie odbita z powrotem w kosmos. O tym, jaka to część, decyduje współczynnik albedo, wynoszące dla Ziemi 0,37. Oznaczamy albedo jako a, a dopełnienie albedo, czyli współczynnik pochłaniania 1-a. Równanie wygląda teraz tak:
No i wreszcie mamy fetysz wyznawców ekohumanizmu, czyli osławiony efekt cieplarniany. Ziemia, podobnie jak wszystkie obiekty o temperaturze wyższej od zera bezwzględnego, promieniowanie nie tylko absorbuje, ale i je wysyła. Ponieważ jednak Ziemia jest znacznie chłodniejsza od Słońca, zatem i promieniowanie Ziemi jest przesunięte względem promieniowania słonecznego w stronę fal większej długości i mieści się w zakresie podczerwieni. Atmosfera ziemska, będąca dla fal z zakresu światła widzialnego praktycznie przeźroczysta, fale podczerwone jednak w pewnej części pochłania, nagrzewając się. Owo wtórne promieniowanie zwiększa efektywny strumień promieniowania o czynnik 1+e, gdzie e nazwiemy współczynnikiem szklarni. Nasze równanie przybierze teraz formę ostateczną
Podstawiając pod poszczególne wartości dane znane z pomiarów, czyli a = 0,37, F = 1368 W/m2, s = 5,67*10^-8 W/(m2*K^4), wreszcie temperaturę Ziemi równą 288 Kelwinów (15 stopni Celcjusza), możemy obliczyć ziemski współczynnik szklarni. Wynosi on
Mając już gotowy model matematyczny możemy przedstawić temperaturę na Ziemi jako funkcję.
I nawet w naszym skrajnie uproszczonym modelu, jest to funkcja nie jednej, jak to przedstawiają wyznawcy globalnego ocieplenia, ale przynajmniej trzech zmiennych. Natężenia promieniowania, albedo i efektu cieplarnianego. Przy czym każdy z tych parametrów, sam jest funkcją, co najmniej kilku innych zmiennych. Na przykład natężenie promieniowania zależy zarówno od jasności Słońca, która to jasność, jak wiemy z astronomii, zmienia się w nie do końca jeszcze zbadanych cyklach o różnej długości, jak i od odległości Ziemi od Słońca, czyli od zmian parametrów ziemskiej orbity. Nieprzypadkowo okresy zlodowaceń w nieodległej geologicznie przeszłości są ściśle skorelowane z tak zwanymi cyklami Milankowicza, czyli właśnie z periodycznymi zmianami parametrów orbity Ziemi i nachylenia osi jej obrotu. Albedo i efekt cieplarniany również zależą od innych czynników, niejednokrotnie w sposób bardzo skomplikowany. Co więcej przedstawiona funkcja jest tzw. funkcją uwikłaną, ponieważ zarówno albedo, jak i efekt cieplarniany zmieniają się wraz z wzrostem lub spadkiem temperatury w szeregu sprzężeń zwrotnych, zarówno dodatnich, jak i ujemnych.
Odkładając jednak na bok to zagadnienie, przyjrzyjmy się teraz, który z naszych trzech czynników temperatura wpływa na ziemski klimat w stopniu największym? W poniższej tabeli przedstawione zostały zmiany ziemskiej temperatury pod wpływem zmian poszczególnych parametrów o 10%. Temperaturę podano w stopniach Celcjusza.
Zmiany temperatury Ziemi [stopnie Celsjusza] spowodowane zmianą
...............................................Zmniejszone o 10%...........Poziom obecny..............Zwiększone o 10%
Stała słoneczna F...............................7,5...................................15..................................21,9
Wskaźnik pochłaniania 1-a.................10,7.................................15..................................19,1
Efekt cieplarniany e............................11,7.................................15...................................18,2
Już tylko taki prosty model stawia całą legendę efektu cieplarnianego pod znakiem zapytania. Efekt szklarni bowiem, wpływa na zmiany temperatury na Ziemi w stosunkowo najmniejszym stopniu. Wpływ albedo, czy wahań w strumieniu energii słonecznej jest dużo większy, przy czym główną rolę odgrywa jednak promieniowanie. Fałsz mitu o złowrogim efekcie cieplarnianym, staje się jeszcze wyraźniejszy, jeżeli potraktujemy poważnie jeremiady jego wyznawców. Otóż efekt cieplarniany, a co za tym idzie globalne ocieplenie, mają wywoływać pazerne koncerny emitując ze swoich fabryk, elektrowni, cementowni, hut, etc tony dwutlenku węgla, który to gaz, faktycznie ma właściwości cieplarniane. Histeria poszła tak daleko, że wprowadzono wręcz limity na emisję złowrogiego dwutlenku węgla, za których przekroczenie kapitaliści muszą słono płacić.
Wyznawcy efektu cieplarnianego i bojownicy z emisją CO2, z lubością powołują się na przykład Wenus, gdzie efekt cieplarniany jest szczególnie potężny. Podążmy zatem tym tropem i my. Porównajmy Ziemię z Wenus, oraz dodatkowo z Marsem, który przecież też do Układu Słonecznego należy i ogrzewa go to samo Słońce.
Planeta........................................Wenus...........................Ziemia.................................Mars
Średnia stała słoneczna
[W/m2]..........................................2614..............................1368...................................589
Współczynnik pochłaniania
1-a..............................................0,35.................................0,63....................................0,85
Efekt cieplarniany
1+e.............................................72,4.................................1,81...................................1,21
Ciśnienie parcjalne CO2,
sprowadzone do
ziemskiej grawitacji
[kPa]............................................9 820.............................0,033..................................1,55
Temperatura obecna
[stopnie Celsjusza]........................462................................15......................................-46
Temperatura
bez efektu cieplarnianego
[stopnie Celsjusza]......................-21..................................-25.....................................-56
Jak widać w tabeli, efekt cieplarniany nie jest jakimś mitycznym przekleństwem, ale wręcz przeciwnie. Bez niego nasza planeta zamarzłaby na kość i zamieniła się w coś w rodzaju repliki Marsa. Wymrożoną, pozbawioną śladu życia, pustynię. Po drugie, oczywiste jest, że wpływ dwutlenku węgla na efekt cieplarniany jest w istocie niewielki. Atmosfera Wenus jest bardzo gęsta i składa się głównie z tego właśnie gazu, którego jest tam 295 000 razy więcej niż w atmosferze Ziemi. Jednak wenusjański efekt cieplarniany jest silniejszy od ziemskiego nie setki tysięcy, lecz zaledwie 40 razy. Jeszcze wyraźniej jest to widoczne na Marsie. Atmosfera Marsa jest bardzo rzadka, ale, podobnie jak wenusjańska, składa się głównie z CO2. Zatem dwutlenku węgla w atmosferze Marsa jest i tak 46 razy więcej niż na Ziemi. Pomimo tego marsjańska szklarnia grzeje półtora razy słabiej niż ziemska. Mars i Wenus są doskonałymi przykładami, ponieważ ich atmosfery nie zawierają, poza CO2, praktycznie żadnych innych gazów cieplarnianych. Wyliczona na tej czysto empirycznej podstawie zależność pomiędzy ciśnieniem parcjalnym dwutlenku węgla P w kPa, a współczynnikiem cieplarnianym e wynosi:
Podstawiając ziemską wartość owego ciśnienia, czyli 0,033 kPa otrzymamy wpływ dwutlenku węgla na ziemski efekt cieplarniany e = 0,0088. Jest to 1% całkowitego ziemskiego efektu cieplarnianego. Dodatkowo emisja CO2 ze źródeł antropogenicznych, to zaledwie 3% emisji ze źródeł naturalnych. Zatem całkowity wpływ człowieka na efekt cieplarniany to zaledwie trzy dziesiąte promila. Zabawne, że choć znacznie większy wpływ na efekt cieplarniany ma para wodna, którą kapitalistyczne fabryki również emitują w dużych ilościach, to na parę wodną limitów nie ma. Podobnie nie nakłada się na rolnictwo podatków od emisji metanu, gazu jeszcze silniej cieplarnianego. No, ale rolnictwo nie kojarzy się już tak z kapitalistycznym wyzyskiem, jak to jest w przypadku przemysłu.
Czyżby zatem globalne ocieplenie było czymś w rodzaju stracha na wróble, wymyślonym przez dziennikarzy humbugiem, podobnie jak było to z globalnym ochłodzeniem, dziura ozonową, czy przeludnieniem? Niezupełnie. Wzrost temperatury na Ziemi zdaje się rzeczywiście zachodzić. Tyle tylko, że nie ma on wiele wspólnego z efektem cieplarnianym, a tym bardziej z emisją CO2 przez ziemski przemysł. Wiadomo to stąd, że podobne do ziemskiego ocieplenia procesy zachodzą obecnie również na …Marsie, za co z całą pewnością nie odpowiadają krwiożerczy kapitaliści. Nawet samochody marsjańskie, wszystkie dwa, napędzane są ekologiczną energią słoneczną. Na Wenus podobnych procesów na razie nie stwierdzono, ale badania wenusjańskiego klimatu na dobrą sprawę dopiero się zaczęły i nie dysponujemy w tym zakresie danymi porównywalnymi z Marsem, nie mówiąc już o Ziemi. Najbardziej więc prawdopodobną hipotezą, jest to, że za wzrost temperatury odpowiadają zmiany w ilości promieniowania słonecznego. Zgadzałoby się to z pomiarami wskazującymi na wzrost intensywności promieniowania słonecznego przez prawie cały XX wiek. Przypominam, że nawet 1% wzrost natężenia tego promieniowania, wystarczy, aby podnieść temperaturę na planecie o jeden stopień. W dodatku nie docenia się zwykle roli dynamiki w tym procesie. Ziemia ma ogromną pojemność cieplną i trzeba dziesiątek, a nawet setek lat, aby temperatura osiągnęła stan równowagi.
W jaki sposób można powstrzymać globalne ocieplenie? Na poziom promieniowania słonecznego wpływu żadnego nie mamy. Ograniczanie emisji gazów cieplarnianych, nie dość, że jest niesłychanie kosztowne, to jeszcze, jak wykazaliśmy, właściwie nieskuteczne. Jednym z realnych rozwiązań jest wprowadzenie do atmosfery substancji działających antycieplarnianie, np. pyłu, który właśnie taką rolę spełnia na Marsie. Inną możliwością jest zwiększenie ziemskiego albedo, co można realizować na rozmaite sposoby, np. poprzez wycinkę lasów iglastych (a = 0,1) i sadzenie na to miejsce liściastych (a = 0,18), albo zamiana ich na uprawy rolne (a = 0,2), lub nawet regularnie strzyżone trawniki (a = 0,26). Możliwości jest wiele, ale żadna jakoś nie cieszy się w środowiskach ekohumanistycznych szczególną estymą. Pozostaje wreszcie pytanie, czy w ogóle wzrostowi globalnej temperatury należy się przeciwstawiać, nie ulega bowiem wątpliwości, że prościej i taniej będzie się po prostu do zmian dostosować.
PS
Już po opublikowaniu powyższego eseju, w "Postępach astronomii" w numerze 1/2008 znalazłem artykuł na temat aktywności słonecznej na przestrzeni ostatnich 7 tys lat. Oto przebieg zmian aktywnosci słonecznej w tym okresie
[url=http://imageshack.us][/url]
Jak widac aktywność słoneczna rosła praktycznie bez przerwy od połowy XIX wieku. I własciwie zagadkę GO mamy rozwiązaną
PS 2
Do polemiki zapraszam osoby, które będa się odnosić do treści opublikowanych w eseju, a nie używać argumentów typu "ale wszyscy wiedzą że...", lub "ałtorytety twierdzą że..."
Panuje obecnie moda na humanizm. Jest to humanizm rozumiany współcześnie, czyli nie jako posiadanie głębokiej i wszechstronnej wiedzy, ale jako kompletna ignorancja w dziedzinie nauk ścisłych i duma z tego powodu. Takim humanistom można wmawiać dowolne bajki, mając pewność, że nie dysponują oni żadnymi narzędziami, żeby podawane do wierzenia „prawdy”, choć spróbować zweryfikować. Jedną z takich obecnie modnych humanistycznych bzdur jest globalne ocieplenie i rzekomo powodujący je efekt cieplarniany. Histerię ociepleniową napędzają te same media, które jeszcze niedawno straszyły dziurą ozonową, a jeszcze za pamięci obecnego pokolenia przekonywały, że czeka Ziemię nieuchronne ochłodzenie i powrót lodowców. Wszystko oczywiście z powodu niczym niepohamowanej kapitalistycznej żądzy zysku i imperialistycznej zachłanności społeczeństw Zachodu. W egoistycznym pędzie do zapewnienia sobie drobnomieszczańskiego komfortu, burżuje wypuszczają w powietrze różne gazy, a te gazy podgrzewają, i coś tam. Tyle mniej więcej rozumie z tego przeciętny humanista. Oczywiście media dbają o to, aby ten stan (nie)wiedzy utrzymać. W księdze objawionej tej religii, autorstwa jednego z jej proroków Ala Gore’a, najwięcej miejsca zajmują olbrzymie fotografie i wizualizacje komputerowe Jest poza tym kilka obrazków udających wykresy bez skali, oraz histeryczne nawoływania do likwidacji kapitalizmu, bo o to w tym wszystkim przecież chodzi.
A jak jest z tym ociepleniem naprawdę? Aby odpowiedzieć na to pytanie użyjmy tego, czego humaniści najbardziej się boją i czego najbardziej nienawidzą. Użyjmy matematyki. Zbudujmy model matematyczny klimatu na Ziemi. Oczywiście będzie to model skrajnie uproszczony, niemniej powie nam coś istotnego o ziemskiej temperaturze i jej ewentualnych zmianach.
Podstawowym źródłem energii na Ziemi jest Słońce. Oprócz światła słonecznego, Ziemia posiada również pewne zasoby energii pochodzące z rozpadu radioaktywnego pierwiastków promieniotwórczych w jej wnętrzu. Energia ta jest na tyle duża, że umożliwia istnienie całych ekosystemów na dnie oceanu w oazach geotermalnych. W naszym uproszczonym modelu zignorujemy jednak ten strumień ciepła z radioaktywnych głębin Ziemi i skupimy się tylko na promieniowaniu słonecznym. Zależność między promieniowaniem a temperaturą opisuje prawo Stefana-Boltzmana.
F = s*T^4,
gdzie F, to strumień promieniowania słonecznego w watach/metr kwadratowy, wynoszący w pobliżu Ziemi 1368 W/m2. Wartość ta nazywa się stałą słoneczną, co nie jest zbyt ścisłe, ponieważ owa rzekoma stała może się zmieniać w dość szerokim zakresie. T to temperatura w Kelwinach, a s to stała Stefana-Boltzmana równa 5,67*10^-8 W/(m2*K^4)
Strumień promieniowania słonecznego docierający na Ziemię zawiera się w kole o promieniu równym promieniowi Ziemi. To promieniowanie rozkłada się na powierzchnię Ziemi, będącą w dobrym przybliżeniu kulą. Ponieważ zaś powierzchnia kuli jest cztery razy większa od powierzchni koła o tym samym promieniu, zatem równanie nasze przybierze postać
0,25*F = s*T^4
Oczywiście nie całe promieniowanie docierające do Ziemi zostanie pochłonięte. Część zostanie odbita z powrotem w kosmos. O tym, jaka to część, decyduje współczynnik albedo, wynoszące dla Ziemi 0,37. Oznaczamy albedo jako a, a dopełnienie albedo, czyli współczynnik pochłaniania 1-a. Równanie wygląda teraz tak:
(1-a)*0,25*F=s*T^4
No i wreszcie mamy fetysz wyznawców ekohumanizmu, czyli osławiony efekt cieplarniany. Ziemia, podobnie jak wszystkie obiekty o temperaturze wyższej od zera bezwzględnego, promieniowanie nie tylko absorbuje, ale i je wysyła. Ponieważ jednak Ziemia jest znacznie chłodniejsza od Słońca, zatem i promieniowanie Ziemi jest przesunięte względem promieniowania słonecznego w stronę fal większej długości i mieści się w zakresie podczerwieni. Atmosfera ziemska, będąca dla fal z zakresu światła widzialnego praktycznie przeźroczysta, fale podczerwone jednak w pewnej części pochłania, nagrzewając się. Owo wtórne promieniowanie zwiększa efektywny strumień promieniowania o czynnik 1+e, gdzie e nazwiemy współczynnikiem szklarni. Nasze równanie przybierze teraz formę ostateczną
0,25*(1+e)*(1-a)*F=s*T^4
Podstawiając pod poszczególne wartości dane znane z pomiarów, czyli a = 0,37, F = 1368 W/m2, s = 5,67*10^-8 W/(m2*K^4), wreszcie temperaturę Ziemi równą 288 Kelwinów (15 stopni Celcjusza), możemy obliczyć ziemski współczynnik szklarni. Wynosi on
e = 0,815
Mając już gotowy model matematyczny możemy przedstawić temperaturę na Ziemi jako funkcję.
T = (F*(1+e)*(1-a)/(4*s))^0,25
I nawet w naszym skrajnie uproszczonym modelu, jest to funkcja nie jednej, jak to przedstawiają wyznawcy globalnego ocieplenia, ale przynajmniej trzech zmiennych. Natężenia promieniowania, albedo i efektu cieplarnianego. Przy czym każdy z tych parametrów, sam jest funkcją, co najmniej kilku innych zmiennych. Na przykład natężenie promieniowania zależy zarówno od jasności Słońca, która to jasność, jak wiemy z astronomii, zmienia się w nie do końca jeszcze zbadanych cyklach o różnej długości, jak i od odległości Ziemi od Słońca, czyli od zmian parametrów ziemskiej orbity. Nieprzypadkowo okresy zlodowaceń w nieodległej geologicznie przeszłości są ściśle skorelowane z tak zwanymi cyklami Milankowicza, czyli właśnie z periodycznymi zmianami parametrów orbity Ziemi i nachylenia osi jej obrotu. Albedo i efekt cieplarniany również zależą od innych czynników, niejednokrotnie w sposób bardzo skomplikowany. Co więcej przedstawiona funkcja jest tzw. funkcją uwikłaną, ponieważ zarówno albedo, jak i efekt cieplarniany zmieniają się wraz z wzrostem lub spadkiem temperatury w szeregu sprzężeń zwrotnych, zarówno dodatnich, jak i ujemnych.
Odkładając jednak na bok to zagadnienie, przyjrzyjmy się teraz, który z naszych trzech czynników temperatura wpływa na ziemski klimat w stopniu największym? W poniższej tabeli przedstawione zostały zmiany ziemskiej temperatury pod wpływem zmian poszczególnych parametrów o 10%. Temperaturę podano w stopniach Celcjusza.
Zmiany temperatury Ziemi [stopnie Celsjusza] spowodowane zmianą
...............................................Zmniejszone o 10%...........Poziom obecny..............Zwiększone o 10%
Stała słoneczna F...............................7,5...................................15..................................21,9
Wskaźnik pochłaniania 1-a.................10,7.................................15..................................19,1
Efekt cieplarniany e............................11,7.................................15...................................18,2
Już tylko taki prosty model stawia całą legendę efektu cieplarnianego pod znakiem zapytania. Efekt szklarni bowiem, wpływa na zmiany temperatury na Ziemi w stosunkowo najmniejszym stopniu. Wpływ albedo, czy wahań w strumieniu energii słonecznej jest dużo większy, przy czym główną rolę odgrywa jednak promieniowanie. Fałsz mitu o złowrogim efekcie cieplarnianym, staje się jeszcze wyraźniejszy, jeżeli potraktujemy poważnie jeremiady jego wyznawców. Otóż efekt cieplarniany, a co za tym idzie globalne ocieplenie, mają wywoływać pazerne koncerny emitując ze swoich fabryk, elektrowni, cementowni, hut, etc tony dwutlenku węgla, który to gaz, faktycznie ma właściwości cieplarniane. Histeria poszła tak daleko, że wprowadzono wręcz limity na emisję złowrogiego dwutlenku węgla, za których przekroczenie kapitaliści muszą słono płacić.
Wyznawcy efektu cieplarnianego i bojownicy z emisją CO2, z lubością powołują się na przykład Wenus, gdzie efekt cieplarniany jest szczególnie potężny. Podążmy zatem tym tropem i my. Porównajmy Ziemię z Wenus, oraz dodatkowo z Marsem, który przecież też do Układu Słonecznego należy i ogrzewa go to samo Słońce.
Planeta........................................Wenus...........................Ziemia.................................Mars
Średnia stała słoneczna
[W/m2]..........................................2614..............................1368...................................589
Współczynnik pochłaniania
1-a..............................................0,35.................................0,63....................................0,85
Efekt cieplarniany
1+e.............................................72,4.................................1,81...................................1,21
Ciśnienie parcjalne CO2,
sprowadzone do
ziemskiej grawitacji
[kPa]............................................9 820.............................0,033..................................1,55
Temperatura obecna
[stopnie Celsjusza]........................462................................15......................................-46
Temperatura
bez efektu cieplarnianego
[stopnie Celsjusza]......................-21..................................-25.....................................-56
Jak widać w tabeli, efekt cieplarniany nie jest jakimś mitycznym przekleństwem, ale wręcz przeciwnie. Bez niego nasza planeta zamarzłaby na kość i zamieniła się w coś w rodzaju repliki Marsa. Wymrożoną, pozbawioną śladu życia, pustynię. Po drugie, oczywiste jest, że wpływ dwutlenku węgla na efekt cieplarniany jest w istocie niewielki. Atmosfera Wenus jest bardzo gęsta i składa się głównie z tego właśnie gazu, którego jest tam 295 000 razy więcej niż w atmosferze Ziemi. Jednak wenusjański efekt cieplarniany jest silniejszy od ziemskiego nie setki tysięcy, lecz zaledwie 40 razy. Jeszcze wyraźniej jest to widoczne na Marsie. Atmosfera Marsa jest bardzo rzadka, ale, podobnie jak wenusjańska, składa się głównie z CO2. Zatem dwutlenku węgla w atmosferze Marsa jest i tak 46 razy więcej niż na Ziemi. Pomimo tego marsjańska szklarnia grzeje półtora razy słabiej niż ziemska. Mars i Wenus są doskonałymi przykładami, ponieważ ich atmosfery nie zawierają, poza CO2, praktycznie żadnych innych gazów cieplarnianych. Wyliczona na tej czysto empirycznej podstawie zależność pomiędzy ciśnieniem parcjalnym dwutlenku węgla P w kPa, a współczynnikiem cieplarnianym e wynosi:
e = 0,0357*P^0,4099
Podstawiając ziemską wartość owego ciśnienia, czyli 0,033 kPa otrzymamy wpływ dwutlenku węgla na ziemski efekt cieplarniany e = 0,0088. Jest to 1% całkowitego ziemskiego efektu cieplarnianego. Dodatkowo emisja CO2 ze źródeł antropogenicznych, to zaledwie 3% emisji ze źródeł naturalnych. Zatem całkowity wpływ człowieka na efekt cieplarniany to zaledwie trzy dziesiąte promila. Zabawne, że choć znacznie większy wpływ na efekt cieplarniany ma para wodna, którą kapitalistyczne fabryki również emitują w dużych ilościach, to na parę wodną limitów nie ma. Podobnie nie nakłada się na rolnictwo podatków od emisji metanu, gazu jeszcze silniej cieplarnianego. No, ale rolnictwo nie kojarzy się już tak z kapitalistycznym wyzyskiem, jak to jest w przypadku przemysłu.
Czyżby zatem globalne ocieplenie było czymś w rodzaju stracha na wróble, wymyślonym przez dziennikarzy humbugiem, podobnie jak było to z globalnym ochłodzeniem, dziura ozonową, czy przeludnieniem? Niezupełnie. Wzrost temperatury na Ziemi zdaje się rzeczywiście zachodzić. Tyle tylko, że nie ma on wiele wspólnego z efektem cieplarnianym, a tym bardziej z emisją CO2 przez ziemski przemysł. Wiadomo to stąd, że podobne do ziemskiego ocieplenia procesy zachodzą obecnie również na …Marsie, za co z całą pewnością nie odpowiadają krwiożerczy kapitaliści. Nawet samochody marsjańskie, wszystkie dwa, napędzane są ekologiczną energią słoneczną. Na Wenus podobnych procesów na razie nie stwierdzono, ale badania wenusjańskiego klimatu na dobrą sprawę dopiero się zaczęły i nie dysponujemy w tym zakresie danymi porównywalnymi z Marsem, nie mówiąc już o Ziemi. Najbardziej więc prawdopodobną hipotezą, jest to, że za wzrost temperatury odpowiadają zmiany w ilości promieniowania słonecznego. Zgadzałoby się to z pomiarami wskazującymi na wzrost intensywności promieniowania słonecznego przez prawie cały XX wiek. Przypominam, że nawet 1% wzrost natężenia tego promieniowania, wystarczy, aby podnieść temperaturę na planecie o jeden stopień. W dodatku nie docenia się zwykle roli dynamiki w tym procesie. Ziemia ma ogromną pojemność cieplną i trzeba dziesiątek, a nawet setek lat, aby temperatura osiągnęła stan równowagi.
W jaki sposób można powstrzymać globalne ocieplenie? Na poziom promieniowania słonecznego wpływu żadnego nie mamy. Ograniczanie emisji gazów cieplarnianych, nie dość, że jest niesłychanie kosztowne, to jeszcze, jak wykazaliśmy, właściwie nieskuteczne. Jednym z realnych rozwiązań jest wprowadzenie do atmosfery substancji działających antycieplarnianie, np. pyłu, który właśnie taką rolę spełnia na Marsie. Inną możliwością jest zwiększenie ziemskiego albedo, co można realizować na rozmaite sposoby, np. poprzez wycinkę lasów iglastych (a = 0,1) i sadzenie na to miejsce liściastych (a = 0,18), albo zamiana ich na uprawy rolne (a = 0,2), lub nawet regularnie strzyżone trawniki (a = 0,26). Możliwości jest wiele, ale żadna jakoś nie cieszy się w środowiskach ekohumanistycznych szczególną estymą. Pozostaje wreszcie pytanie, czy w ogóle wzrostowi globalnej temperatury należy się przeciwstawiać, nie ulega bowiem wątpliwości, że prościej i taniej będzie się po prostu do zmian dostosować.
PS
Już po opublikowaniu powyższego eseju, w "Postępach astronomii" w numerze 1/2008 znalazłem artykuł na temat aktywności słonecznej na przestrzeni ostatnich 7 tys lat. Oto przebieg zmian aktywnosci słonecznej w tym okresie
[url=http://imageshack.us][/url]
Jak widac aktywność słoneczna rosła praktycznie bez przerwy od połowy XIX wieku. I własciwie zagadkę GO mamy rozwiązaną
PS 2
Do polemiki zapraszam osoby, które będa się odnosić do treści opublikowanych w eseju, a nie używać argumentów typu "ale wszyscy wiedzą że...", lub "ałtorytety twierdzą że..."