http://www.michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=3990
Na mój chłopski rozum Michalkiewicz w tej części swojego tekstu ocenił trafnie bieżące wydarzenia polityczne.
Moim zdaniem byłoby fajnie stać się w Europie podporą dla amerykańskiej polityki tylko nie wiem czy PiS umiałby to zrealizować - w dodatku tak, żeby to było z obopólną korzyścią, a nie że tylko Amerykanie by na tym zyskali. Osłabienie Niemiec i Rosji przy jednoczesnym wzmocnieniu Polski byłoby koncepcją słuszną tylko nasz kraj musiałby mieć jakiś normalny rząd. Szkoda, że PO to dupolizy Niemców, a PiS to zachłanni na władzę i wpływy niezbyt subtelni, toporni politycy.
Kaczyński i PiS, którzy są mistrzami samozaorania, autokompromitacji i polityki nieudolnej rządzą w taki sposób, że zaraz nikt nie będzie chciał z nami gadać i traktować nas poważnie.
Z drugiej strony mamy do wyboru w miarę dobrze (na tle PiSu) rządzącą PO, która jednak jest taką proniemiecką przybudówką.
Chyba najlepsza byłaby partia taka jak PO, ale bez tej proniemieckości (i bez prorosyjskości oczywiście). Taka partia mogłaby dla Polski ugrać najwięcej.
I o ile zawsze powinniśmy być w dobrych relacjach z Niemcami, to powinniśmy mieć na nich mocny środek nacisku w postaci możliwości alternatywnego sojuszu z USA.
Cytat:Tempus fugit, a czas ucieka – jak powiadają niespełnieni miłośnicy klasycznego wykształcenia – toteż nic dziwnego, że i na odcinku kombinacji operacyjnych w Polsce nastąpiło wyraźne przyspieszenie. Skoro Donald Trump podczas wizyty w Warszawie udzielił „wsparcia” projektowi „Trójmorza”, to w Niemczech zrozumieli, że nie ma co czekać, bo albo wóz – albo przewóz. Zrealizowanie bowiem projektu „Trójmorza”, a więc politycznego porozumienia państw obszaru Europy Środkowej ze Stanami Zjednoczonymi jako protektorem, oznaczałoby trwałe osłabienie hegemonii Niemiec w Europie i fiasko planów budowania IV Rzeszy środkami pokojowymi, w które Niemcy tyle już zainwestowały. Państwa Europy Środkowej, korzystając również z siły Stanów Zjednoczonych, nie tylko rozwarłyby zaciskające się obecnie wokół nich szczęki imadła w postaci strategicznego partnerstwa niemiecko-rosyjskiego, ale też zablokowałyby niemiecki projekt „Mitteleuropa” z roku 1915, który po 1 maja 2004 roku jest na tym obszarze intensywnie wdrażany. Jak wiadomo, przewidywał on ustanowienie na tym obszarze państw pozornie niepodległych, ale de facto – niemieckich protektoratów o gospodarkach niekonkurencyjnych, tylko peryferyjnych i uzupełniających gospodarkę niemiecką. Warto dodać, że utworzenie „Trójmorza” leży również w interesie USA. Niemcy bowiem po roku 1990 stały się do spółki z Francją, wyznawcami politycznej doktryny „europeizacji Europy”, to znaczy delikatnego – bo nie ma tu na razie miejsca na żadne gwałtowne ruchy – ale cierpliwego i metodycznego wypychania Stanów Zjednoczonych z europejskiej polityki, a zwłaszcza – z funkcji kierownika tej polityki. Niemcy bowiem nie zapomniały, że na skutek dwukrotnego wtrącenia się Ameryki do europejskiej polityki, przegrały dwie ważne dla nich wojny, które mogły przecież wygrać. Dlatego nie życzą sobie obecności USA w europejskiej polityce, zwłaszcza, jako jej kierownika. Motywy Francji są bardziej skomplikowane, ale o to mniejsza. Stany Zjednoczone z kolei wcale nie zamierzają pozwolić na wypchnięcie ich z europejskiej polityki – ale w tym celu muszą mieć tu obszar, na którym mogłyby pewnie postawić stopy. I „Trójmorze” jest właśnie takim obszarem. Zatem wsparcie projektu „Trójmorza” przez Stany Zjednoczone nie jest jakimś bezinteresownym gestem, tylko realizowaniem własnego mocarstwowego interesu, którym tym razem wychodzi naprzeciw interesom państw regionu Europy Środkowej. Toteż nic dziwnego, że Niemcy gotowe są zrobić wszystko, albo prawie wszystko, by doprowadzić do przesilenia politycznego w Polsce, w następstwie którego na pozycję lidera politycznej sceny powróciłaby ekspozytura Stronnictwa Pruskiego w postaci Platformy Obywatelskiej. Stojący na jej czele pan Grzegorz Schetyna w podskokach wykonałby każdy rozkaz Naszej Złotej Pani, a hołd pruski w Berlinie składałby w pozycji już nawet nie klęczącej, tylko leżącej.
Na mój chłopski rozum Michalkiewicz w tej części swojego tekstu ocenił trafnie bieżące wydarzenia polityczne.
Moim zdaniem byłoby fajnie stać się w Europie podporą dla amerykańskiej polityki tylko nie wiem czy PiS umiałby to zrealizować - w dodatku tak, żeby to było z obopólną korzyścią, a nie że tylko Amerykanie by na tym zyskali. Osłabienie Niemiec i Rosji przy jednoczesnym wzmocnieniu Polski byłoby koncepcją słuszną tylko nasz kraj musiałby mieć jakiś normalny rząd. Szkoda, że PO to dupolizy Niemców, a PiS to zachłanni na władzę i wpływy niezbyt subtelni, toporni politycy.
Kaczyński i PiS, którzy są mistrzami samozaorania, autokompromitacji i polityki nieudolnej rządzą w taki sposób, że zaraz nikt nie będzie chciał z nami gadać i traktować nas poważnie.
Z drugiej strony mamy do wyboru w miarę dobrze (na tle PiSu) rządzącą PO, która jednak jest taką proniemiecką przybudówką.
Chyba najlepsza byłaby partia taka jak PO, ale bez tej proniemieckości (i bez prorosyjskości oczywiście). Taka partia mogłaby dla Polski ugrać najwięcej.
I o ile zawsze powinniśmy być w dobrych relacjach z Niemcami, to powinniśmy mieć na nich mocny środek nacisku w postaci możliwości alternatywnego sojuszu z USA.
---
Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie. Większości ludzi taki śmiech sprawia ból.
Nietzsche
Nietzsche