Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Stanisław Michalkiewicz – Najwybitniejszy hipokryta
pilaster napisał(a): Psychologia to nie świat naukowy, tylko pseudonaukowy. Jak ufologia, astrologia, czy kreacjonizm.

Analogia do dupy, gdyż ufologia, astrologia i kreacjonizm nie są uznawane przez astronomię, biologię, astrofizykę. A psychologia i psychiatria, patrz wyżej, wpis zefcia.

Cytat:Owszem. I właśnie w procesie karnym ustalono, że "nikt nic nie wiedział i nikt nic nie zauważył" To jest właśnie rzeczywistość obiektywna.

Kolejna bzdura:

"Powódka próbowała się do niej zbliżyć. Mówiła o swojej sytuacji rodzinnej, wysyłała liczne SMS-y. Powódka opowiadała jej różne historie, których prawdziwość budziła uzasadnione wątpliwości adresatki. Nauczycielka nie radziła sobie z falą sms-ów, chciała się zdystansować do powódki."

Oczywiście jest to interpretacja wydarzeń korzystna dla tej korepetytorki. Coś słyszała, coś czytała, nie uwierzyła, zdystansowała się. To nie jest "nikt nic nie wiedział", jak próbujesz tu wmówić ludziom. Ktoś coś wiedział, ale wątpił, zdystansował się. Czyli: nie zareagował prawidłowo.

Cytat:A procesy "cywilne" przeciwko zakonowi i przeciwko Michalkiewiczowi to zwykły, ordynarny, skok na kasę.

Twoje używanie cudzysłowia bardzo wiele mówi, już koledzy to wypunktowali. I nawet gdyby przyjąć na chwilę Twoją cyniczną ocenę sytuacji, to równie cynicznie należy ocenić stronę przeciwną. Procesy CYWILNE to efekt ordynarnych czynów lub zaniechań tak zakonu, jak i Michalkiewicza. Zwłaszcza ten drugi ewidentnie wypchał się na scenę z kartką na czole "Kick me". A teraz płacze fałszywymi łzami, że ktoś na to poszedł.

O zakonie było. Tu tylko przypomnę, co pisałem o "technice worka z gównem". To wina zaniedbania Kościoła, a w tym przypadku - zakonu, że sam nie zajął się tym "gównem" i nie posprzątał. Teraz to wzięli inni w swoje ręce i przerabiają na złoto. A przy okazji używają jako wierzchniej warstwy wspomnianego wora. Kościół w PL wydalał księży po publikacjach prasowych, lub nawet kinowych. Kościół w PL ujawniał dane na temat pedofilii po publikacjach anty-kościelnych w temacie. Teraz pewnie naprędce zacznie klecić jakiś fundusz odszkodowań, może nawet jakiś fundusz pomocy poszkodowanym.

Jak zwykle, za późno.

Cytat:A i Roman B wpadł nie dlatego, że w końcu "ktoś coś zauważył".

Wpadł dlatego, że ktoś zareagował właściwie. Twoja teoria polega (w przenośni i dosłownie) na założeniu, że inne osoby też zareagowały właściwie, ale nie miały podstaw do reakcji. Teza, że wszyscy w obliczu pedofilii reagują właściwie, najpóźniej od Tyławy powinna zniknąć z listy argumentów, ale nadal się pojawia, jak widać.

Cytat:Skala konsekwencji jest jednakowóż zupełnie inna.

Zabranie prawa jazdy na rok to oczywiście mniejsza sprawa, niż wsadzenie do pierdla, ale chciałem podać przykład, który każdy może znać z życia. Zakładam, że większość tutejszych userów nie jest zboczeńcami i/lub kryminalistami, więc nie zna takich dylematów z doświadczenia.

Cytat:To zależy. Jeżeli pedofil A przez swoje ekstrawaganckie i ostentacyjne zachowanie daje praktycznie gwarancję że i tak lada moment zostanie schwytany, to jasne jest że wtedy policja zacznie węszyć i równiez pedofil B będzie w opałach. Dlatego wtedy lepiej uprzedzić sytuacje i stanać w glorii "jedynego sprawiedliwego", i tym samym odsunąć od siebie podejrzenia, kiedy do dochodzenia już dojdzie.

Każde ujawnienie w pobliżu własnego "rewiru" kryje też niebezpieczeństwo. A jak jeszcze samemu się jest ujawniającym, to stanowi się obiekt "prześwietlenia". Takie coś może się udać tylko, jeżeli delator działa z pozycji władzy i ma możliwości sterowania dochodzeniem. A nie, jeżeli to jest inny braciszek i ryzykuje, że dla wszystkich zaostrzą się rygory, będzie kontrola kontaktów, zakaz wychodzenia itd.

Cytat:Jeżeli zaś pedofil A umiejętnie się kryje i maskuje, to i przecież pedofil B nic o nim wiedzieć nie będzie, bo i skąd?
W ogóle śmieszne jest to powszechne, nie tylko u berta widoczne, przekonanie, że pedofile nadają sobie jakieś tajne sygnały (zapachowe?) po których rozpoznają się nawzajem.

(...)

W ogóle śmieszne jest to powszechne, nie tylko u berta widoczne, przekonanie, że pedofile nadają sobie jakieś tajne sygnały (zapachowe?) po których rozpoznają się nawzajem.

Jeszcze śmieszniejsze jest przekonanie, że pedofile mogą "buszować" w szkole pełnej ładnych młodych dziewczyn. I wybiorą akurat tę jedną, którą da się zmanipulować, której rodzice będą wdzięczni za pozbycie się problemu, która - do czasu - będzie trzymała język za zębami. No przecież statystycznie to pedofil powinien wybierać "losowo", i przez to częściej wpadać niż uskuteczniać swoje zamiary.

A jednak rzeczywistość poza światem fantazji pilastra pokazuje, że pedofile są dobrymi profilerami. Potrafią wyczuć, nie węchem tylko po prostu rozpoznać, które dziecko nadaje się na ofiarę. A które będzie stawiało opór. Do tego trzeba rozróżniać detale zachowania, reakcje na pierwsze sygnały, na "niewinne" uwagi.

Na tej samej zasadzie pedofil może rozpoznać drugiego pedofila, zwłaszcza, jeżeli sam stosuje pewne techniki maskowania i ściemniania.

Cytat:Ostrzeganie pedofila A jest zaś najgłupszym możliwym posunięciem, bo wtedy i B się przed nim demaskuje. I jeżeli A wpadnie, to wsypie i B.

Dlaczego "demaskuje"? Wystarczy normalny szantaż i tyle. Nie trzeba mu się spowiadać z własnych grzechów, wystarczy dać do zrozumienia, że wie się o jego. A ostrzeżenie - wystarczy, że oddali ryzyko ujawnienia poza własny rewir.

Zresztą, co też pisałem, B nie musi być wcale pedofilem, wystarczy, żeby też miał coś na sumieniu (finanse? nałogi? kochanka? kochanek?) i nie przejmował się losem małolat posuwanych w nocy przez innych braciszków.

Cytat:O nie. Są grzeszki będące tylko grzeszkami, a są grzeszki będące również bardzo poważnymi przestępstwami kryminalnymi. W tym drugim przypadku ich krycie i kamuflowanie jest znacznie bardziej dla kryjącego kosztowne.

Ujawnienie jest ZAWSZE kosztowne, zwłaszcza w tej zamkniętej społeczności. Zauważ, że w Tyławie owa grekokatolicka katechetka została przez społeczność wyklęta, także matka która zeznawała.

https://wyborcza.pl/7,87648,23931021,par...-uczy.html

Aktywne krycie i kamuflowanie to także ryzyko, bo czyni wspólnikiem. Więc najłatwiej jest kryć i kamuflować pasywnie. Czyli udawać, że nie widzi się nic. Mieć wątpliwości. I zdystansować się.

Cytat:O nie. Przecież w końcu Roman B wpadł nie z powodu swojej niefrasobliwości, tylko dlatego, że w końcu znudził się 'Katarzynie"

Nie wiem, czy tylko próbujesz prowokować, czy tak na serio. Przecież gdyby się "znudził" to mogła w każdej chwili zerwać. A gdyby była taką lolitką i poison ivy, jak ją chcesz tu opisać, to znalazłaby innego faceta. Nie trzeba było gadać wszystkiego tej opiekunce, tylko z tego zachodu było i ciąganie po sierocińcach. Gdyby to było tylko znudzenie, opowiadanie o tym świetliczance byłoby... wysoce nieracjonalne.



No chyba że twierdzisz, że "Katarzyna" nie jest ofiarą wydarzeń, ale dalekosiężnie zaplanowała wszystko w momencie "denuncjacji". Łącznie z wygraniem procesu 10 lat później. Ale nie, nie będziesz tego twierdził, co nie?


Cytat:Są wymienione inne osoby.

Była jakaś lekarka, ale nie było "lekarki która przeprowadziła aborcję"
Była jakaś nauczycielka, ale nie było "nauczycielki której "Katarzyna" powiedziała "wszystko""

Co do tej aborcji mam sam pewne wątpliwości. Chyba musiałbym poczytać relacje "Katarzyny". Z wyroku można wnioskować, że to może być ta sama osoba, ale niekoniecznie.

Natomiast co do korepetytorki, to jak najbardziej jest w wyroku. Cytowałem wyżej.

Cytat:Jako swiadkowie, a nie wspólnicy.

I oczywiście nic nie widzieli i nic nie podejrzewali. Jakże by inaczej?

O ile się orientuję, kodeks karny mówi o "pomocnictwie przestępstwa". Art 18 kk. I chyba tu jest główny punkt niezrozumienia między obrońcami zakonu a drugą stroną, przynajmniej na podstawie prawnej. Obrońcom wydaje się, że tylko pomocnicy odpowiadają za czyny przestępcy, więc ich należy w pierwszej linii ciągać. Przeoczyli widocznie, że strona przeciwna znalazła całkiem inną konstrukcję prawną, przy której "pomocnictwo" nie gra żadnej roli. I gdyby skazano dziesiątki lekarek, setki korepetytorek i tysiące hotelarzy, to nadal adwokaci "Katarzyny" mogliby wykorzystywać art. 430 kc do, jak to delikatnie wyraziłeś, "skoku na kasę".

Cytat:To było zupełnie co innego. Wtedy szło o "oczyszczenie Kościoła z esbeków". Teraz idzie o "obronę Kościoła przed prześladowaniem"

Zawsze szło o kontrolę KEP przez PiS.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Koh 3:1-8 (edycje własne)
Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
RE: Stanisław Michalkiewicz – Najwybitniejszy hipokryta - przez bert04 - 10.12.2019, 11:42

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości