pilaster napisał(a): I tak to działa. Ci, którzy się wymieniają, lub jakoś inaczej ze sobą współpracują - lądują raz dwa w więzieniu. Ryzyko wpadki rośnie wykładniczo z każdym kolejnym członkiem takiej sieci. Ci, którzy się nie wymieniają i nie współpracują - tych złapać o wiele trudniej. I dlatego są (na wolności) ci drudzy, a nie ci pierwsi.A najtrudniej w ogóle złapać takiego pedofila, który w ogóle nie molestuje żadnych dzieci, a ogranicza się do fantazjowania. Co by dowodziło, że w ogóle żaden pedofil żadnych dzieci nigdy nie molestował, bo się nie opłaca.
Cytat:A jakie zyski ze współpracy mają pedofile? Kilka filmików z dziecięcą pornografią?No czyli sensowny wniosek jest taki, że dostęp do tych filmików jest jednak dla nich istotnych zyskiem. A nie taki, że nie ma żadnych gangów, a wszystko to spisek policji, żeby się czymś pochwalić.
Cytat:No bez przesady. Wystarczyłoby jakoś wykazać, że ilość pornografii dziecięcej (autentycznej pornografii - nie fotoszopowej i nie rysunkowej) krążącej w intenecie jest przynajmniej porównywalna z ilością pornografii zwyczajnej.Ale przecież nikt niczego takiego nie twierdzi. Przeciwnie – jest jej znacznie mniej. I dlatego jest taka cenna dla jej koneserów.
Cytat:Mniejsze czy większe skłonności pedofilskie ma przecież kilka procent dorosłych mężczyzn, zatem i pornografia dziecięca powinna stanowić co najmniej kilka porcent pornografii zwyczajnej.No nie. Bo dla kogoś, kto ma „mniejsze skłonności” ryzyko jest zbyt wysokie. Zatem sięgną po nią tylko ci z „większymi skłonnościami”, tzn. ci, którzy bez tego nie osiągną satysfakcji seksualnej.
Cytat:Po czym wydobyć od paulinów (przecież nie będą kryć wspólników pedofila - jak odmówią to obrobić im tyłki w mediach) listę księży, którzy się wtedy w spowiedzi udzielali i skonfrontować...Listy już dawno nie ma. A może spowiadał ktoś spoza klasztoru? A jest Kasia pewna, którego to było? BO akurat wtedy spowiadali sami bruneci?
Tress byłaby doskonałą filozofką. W istocie, Tress odkryła już, że filozofia nie jest tak wartościowa, jak jej się wcześniej wydawało. Coś, co większości wielkich filozofów zajmuje przynajmniej trzy dekady.
— Brandon Sanderson
— Brandon Sanderson