diehtrapa napisał(a):Co do ostatniego zdania - rozumiem, rozumiem. Nic na sile.
To zależy od paru czynników.
Właściwie wypadałoby więcej wiedzieć na temat życia tej osoby, a chodziłoby głównie o prywatne, często osobiste sprawy, których tutaj nie sposób poruszyć. To co opisujesz na początku nie musi być przyczyną, lecz jednym z decydujących czynników jakiegoś procesu, który mógł narastać nawet latami.
Spotkałem się również z podobną sytuacją u osoby spędzającej zbyt dużo czasu przy komputerze i telewizji, gdzie uczucia zostały zniewolone sprzętem elektronicznym, a odejście sympatii było już tylko następstwem zaistniałej sytuacji. Osoba ta próbowała przekonać wszystkich, że to odejście było powodem swoistej "znieczulicy" jaka później u niej wystąpiła, a nie jej niezdrowe nawyki i podatność na uzależnienie od komputera czy telewizji. To tylko jeden z możliwych przypadków oczywiście i nie musi tak być w omawianym. Na pewno należałoby najpierw ustalić czy chodzi o konkretną pomoc, czy może chcemy sobie jak najbardziej fachowo i jak najwięcej poteoretyzować.
- Jest duże niebezpieczeństwo, że ingerencja w sferę prywatnych uczuć może przynieść skutek odwrotny od oczekiwanego.
Coraz więcej jest dzisiaj ludzi, którzy zamknęli się w samych sobie.
'