@ Xeo
Ak. 1
Zaskoczenie grało dużą rolę ale niemiecka taktyka wojenna i szybkość komunikacji wewnętrznej + wysokie morale i dyscyplina dawały świetne efekty. Na dużych odległościach łatwo zgrywali własne posunięcia i zwiększali ich skuteczność.
Ak.2
hock: Lotnictwo to było oczko w głowie Stalina. Łożył kupę kasy i zatrudniał najlepszych inżynierów. A przy okazji ruski ślepy rygor sprawiał że mimo porządnego uzbrojenia, lotnicy mieli przekichane. To przecież od dowódców Lotnictwa zaczęły się stalinowskie czystki i wymiana oficerów. Tu nie jakość grała rolę ale morale i organizacja. Niemcy robili naloty na ruskie lotniska, kiedy tam jeszcze nie zorientowali się że są naziści w pobliżu... Niszczyli unieruchomione maszyny z łatwością. To samo z oddziałami pancernymi, które nie miały radiostacji i pobliskie oddziały nie mogły dać sobie znać o zagrożeniu.
Ak. 3
Sam tak kiedyś myślałem. Ruskie czołgi miały nieco słabsze uzbrojenie, ale i tak wystarczające by móc stawiać odpór każdemu ówczesnemu czołgowi, ponadto były mobilniejsze i prostsze w konstrukcji a co za tym idzie mniej awaryjne. Podczas gdy Niemcy nie mieli żadnego ciężkiego czołgu Rosjanie mieli ich już tysiące. I to świetnie zaprojektowanych, zwrotnych i szybkich. Lekkie robiły nawet za amfibie. W tym wypadku procentowało zaskoczenie Niemców, ZSRR nie miało przygotowanych zapasów paliwa dla części nawet oddziałów. Skończyło się to tym że duża część czołgów nie dojechała nawet do Białorusi, bo się skończyło paliwo.
Ak.4
Te zasoby ludzkie, najchętniej nie brałyby udziału w wojnie a jeszcze bardziej by się ucieszyły ze zwrotu ziemi. Dobra propaganda, rzadkie zaludnienie i AC miałaby jeszcze większe problemy z poborowymi niż miała. Nic tak nie utrudnia prowadzenia wojny jak wewnętrzna dywersja lub brak chęci współpracy. Poza tym dłuższa wojna na froncie wschodnim skutkowałaby większym wykrwawieniem obu stron. Stalin tak czy inaczej pewnie by wygrał, pomoc USA była tutaj nie do przecenienia, ale tak kolosalne straty jakie poniósł, strata 3 000 000 żołnierzy i 3 500 000 w niewoli przy chyba nieco ponad 740 000 Niemców robią wrażenie. Niemców nie zginęło nawet 1/3, za to Rosjan zginęło tyle ile wynosił stan AC na początku ataku, a grubo ponad drugie tyle poszło do niewoli. Polska by na dłuższej wojnie na froncie wschodnim tym zyskała na pewno by większą niezależność, terytorialnie: nikt nie byłby na tyle głupi by zostawiać Prusy Niemcom (pewnie chciałby je Stalin, możliwe że na port obrałby Szczecin ale dywagować można. ), Możliwe też że Ziemie odzyskane byśmy dostali w takich granicach jak dziś i nie stracilibyśmy Lwowa, wdrożono by plan Marshalla i być może nie byłoby podziału Niemiec na RFN i NRD co znacznie by ułatwiało walkę z komunizmem i nie skutkowałoby taką izolacją. W skrócie im słabsze byłyby obie strony po wojnie tym większe by było pole do manewru.
Ad PS.
Niemcy daliby radę i sami, jeśliby postąpili tak jak przedstawiłeś. Założenia taktyczne wojny błyskawicznej świetnie się sprawdzały, jednak wszystko spaprał Hitler i jego przekonanie o własnym geniuszu. Niemcy mogliby się uratować gdyby na Froncie wschodnim był dobry generał o na tyle mocnej pozycji że jego odstępstwa od rozkazów Hitlera, (skutkujące wygranymi) nie byłyby podważane i karane odsunięciem. Ktoś taki to mógłby być Rommel. Lubiany, o mocnej pozycji, nie do ruszenia a przy okazji zdolny i samodzielny, odciąłby albo przechwytywał najpierw dostawy paliwa, a potem zajmował tereny roponośne. Nawet bez pomocy Japonii, skoncentrowane, zgrane i szybkie uderzenia na czułe punkty + propaganda wyzwolenia mogłyby odwrócić los wojny, ale kosmicznymi kosztami i mobilizacją wszystkich sił, a ponadto Niemcy nie mogliby popełniać błędów w całej kampanii, co jest wysoce nie prawdopodobne. Podsumowując mogliby, najprędzej z pomocą Japonii odcinającą dostawy z USA, ale i bez niej też by mogli, tylko jest to tak mało prawdopodobne że aż nie możliwe. Czasami zdarzają się takie zbiegi okoliczności, ale zbyt dużo tu jest "ale", "jeżeli" i gdybania. Przewaga własnego terenu, ilościowa i techniczna, to nie jest coś co się niweluje ot, tak.
Ak. 1
Zaskoczenie grało dużą rolę ale niemiecka taktyka wojenna i szybkość komunikacji wewnętrznej + wysokie morale i dyscyplina dawały świetne efekty. Na dużych odległościach łatwo zgrywali własne posunięcia i zwiększali ich skuteczność.
Ak.2
hock: Lotnictwo to było oczko w głowie Stalina. Łożył kupę kasy i zatrudniał najlepszych inżynierów. A przy okazji ruski ślepy rygor sprawiał że mimo porządnego uzbrojenia, lotnicy mieli przekichane. To przecież od dowódców Lotnictwa zaczęły się stalinowskie czystki i wymiana oficerów. Tu nie jakość grała rolę ale morale i organizacja. Niemcy robili naloty na ruskie lotniska, kiedy tam jeszcze nie zorientowali się że są naziści w pobliżu... Niszczyli unieruchomione maszyny z łatwością. To samo z oddziałami pancernymi, które nie miały radiostacji i pobliskie oddziały nie mogły dać sobie znać o zagrożeniu.
Ak. 3
Sam tak kiedyś myślałem. Ruskie czołgi miały nieco słabsze uzbrojenie, ale i tak wystarczające by móc stawiać odpór każdemu ówczesnemu czołgowi, ponadto były mobilniejsze i prostsze w konstrukcji a co za tym idzie mniej awaryjne. Podczas gdy Niemcy nie mieli żadnego ciężkiego czołgu Rosjanie mieli ich już tysiące. I to świetnie zaprojektowanych, zwrotnych i szybkich. Lekkie robiły nawet za amfibie. W tym wypadku procentowało zaskoczenie Niemców, ZSRR nie miało przygotowanych zapasów paliwa dla części nawet oddziałów. Skończyło się to tym że duża część czołgów nie dojechała nawet do Białorusi, bo się skończyło paliwo.
Ak.4
Te zasoby ludzkie, najchętniej nie brałyby udziału w wojnie a jeszcze bardziej by się ucieszyły ze zwrotu ziemi. Dobra propaganda, rzadkie zaludnienie i AC miałaby jeszcze większe problemy z poborowymi niż miała. Nic tak nie utrudnia prowadzenia wojny jak wewnętrzna dywersja lub brak chęci współpracy. Poza tym dłuższa wojna na froncie wschodnim skutkowałaby większym wykrwawieniem obu stron. Stalin tak czy inaczej pewnie by wygrał, pomoc USA była tutaj nie do przecenienia, ale tak kolosalne straty jakie poniósł, strata 3 000 000 żołnierzy i 3 500 000 w niewoli przy chyba nieco ponad 740 000 Niemców robią wrażenie. Niemców nie zginęło nawet 1/3, za to Rosjan zginęło tyle ile wynosił stan AC na początku ataku, a grubo ponad drugie tyle poszło do niewoli. Polska by na dłuższej wojnie na froncie wschodnim tym zyskała na pewno by większą niezależność, terytorialnie: nikt nie byłby na tyle głupi by zostawiać Prusy Niemcom (pewnie chciałby je Stalin, możliwe że na port obrałby Szczecin ale dywagować można. ), Możliwe też że Ziemie odzyskane byśmy dostali w takich granicach jak dziś i nie stracilibyśmy Lwowa, wdrożono by plan Marshalla i być może nie byłoby podziału Niemiec na RFN i NRD co znacznie by ułatwiało walkę z komunizmem i nie skutkowałoby taką izolacją. W skrócie im słabsze byłyby obie strony po wojnie tym większe by było pole do manewru.
Ad PS.
Niemcy daliby radę i sami, jeśliby postąpili tak jak przedstawiłeś. Założenia taktyczne wojny błyskawicznej świetnie się sprawdzały, jednak wszystko spaprał Hitler i jego przekonanie o własnym geniuszu. Niemcy mogliby się uratować gdyby na Froncie wschodnim był dobry generał o na tyle mocnej pozycji że jego odstępstwa od rozkazów Hitlera, (skutkujące wygranymi) nie byłyby podważane i karane odsunięciem. Ktoś taki to mógłby być Rommel. Lubiany, o mocnej pozycji, nie do ruszenia a przy okazji zdolny i samodzielny, odciąłby albo przechwytywał najpierw dostawy paliwa, a potem zajmował tereny roponośne. Nawet bez pomocy Japonii, skoncentrowane, zgrane i szybkie uderzenia na czułe punkty + propaganda wyzwolenia mogłyby odwrócić los wojny, ale kosmicznymi kosztami i mobilizacją wszystkich sił, a ponadto Niemcy nie mogliby popełniać błędów w całej kampanii, co jest wysoce nie prawdopodobne. Podsumowując mogliby, najprędzej z pomocą Japonii odcinającą dostawy z USA, ale i bez niej też by mogli, tylko jest to tak mało prawdopodobne że aż nie możliwe. Czasami zdarzają się takie zbiegi okoliczności, ale zbyt dużo tu jest "ale", "jeżeli" i gdybania. Przewaga własnego terenu, ilościowa i techniczna, to nie jest coś co się niweluje ot, tak.
Sebastian Flak